|
| Zamek Rodu Grossherzog [RFN] | |
| |
Autor | Wiadomość |
---|
Gilgamesh von Grossherzog
| Temat: Re: Zamek Rodu Grossherzog [RFN] Pon 03 Gru 2018, 23:45 | |
| No proszę, czyli w końcu miał dostać to czego chciał, prawda? Krótko machnął ręką na skrzaty, na znak że to pora żeby się wynosiły. Zrozumiały niewypowiedziany rozkaz i rozpłynęły się w powietrzu zupełnie jakby nigdy ich tam nie było. Powoli obserwował jak dziewczyna pozbywa się ubrań i naszło go coś - to było tak bardzo pozbawione tego do czego się przyzwyczaił. Nie potrafił tego opisać, ale zamiast rozbierać się przed nim, dziewczyna tylko i wyłącznie zdejmowała ciuchy. Mechanicznie. Przyszły mu od razu dwie opcje do głowy - pierwsza, że jest niesamowicie niedoświadczonym drewnem które absolutnie nie ma pojęcia co robi i druga, równie prawdopodobna - że powinien trzymać cholerną różdżkę w pogotowiu, bo cholera wie co dziewczyna wymyśli. O ile jednak nie trzymała swojej w podkolanówkach, to raczej nie spodziewał się ataku od kogoś tak drobnego, więc pierwsza opcja. No proszę. Oczywiście nie mógł zaprzeczyć temu że ładnie wyglądała w takiej kreacji, bowiem każdej kobiecie dobrze jest w niczym. Teraz to on na moment stał się królem obserwacji, wyłapując każdy najdrobniejszy ruch. Brakowało mu parę aspektów które do tej pory zazwyczaj dostrzegał u kobiet które udało mu się zwabić do swego legowiska w wiadomym celu. Może jednak podstęp? Jeśli to kolejny durny żart z gatunku "przypatrz się dobrze, bo nic nie dostaniesz" to tym razem już naprawdę rąbnie komuś jakimś zaklęciem. - Przeinaczyłaś moje słowa, moja droga. Jednakże danse macabre nigdy nie odmówię - odparł, nie bardzo rozumiejąc co właściwie się dzieje. Ma się spodziewać ataku czy przyjemności? O mój buddo, Krukonki. Dlaczego to zawsze były cholerne Krukonki, które za każdym razem gdy już myślał że powoli je rozgryza wyskakiwały z czymś co go konsternowało? Równie dobrze mogłaby wskoczyć mu na barana i krzyczeć "ZIEMNIAKKARTOFELPYRA". Obawiał się że jak tak dalej pójdzie, to następna właśnie w ten sposób postanowi go zaszokować. Co jest z tym domem nie tak do cholery, oni wszyscy byli jacyś...meh. Wolał nie dawać po sobie poznać że się pogubił, ale już nic nie rozumiał. Podeszła do niego i poczęstowała go kolejną wypowiedzią, która równie dobrze mogła być rzucona w dosłownie każdej innej sytuacji i być bardziej stosowna. Nadeszła pora na najważniejsze pytanie - co ma jej do cholery odpowiedzieć? Zależnie od tego jak powinien zrozumieć jej wypowiedź, powinien dobrać zupełnie inny model odpowiedzi. Postanowił więc połączyć wątki. Stała tu przed nim w negliżu, więc opcjami były już prawdopodobnie tylko chęć wzięcia udziału w jego "doświadczeniu" albo próba zamordowania go. Cholera, oba były tak samo prawdopodobne. Zlustrował ją wzrokiem (nikt nie twierdzi że bez czystej, płynącej z tej czynności satysfakcji, która chcąc nie chcąc powoli odznaczała się w spodniach jego munduru). Nie mogła mieć ani ukrytej różdżki, ani broni - na pewno miała też świadomość że on swoją ma przy sobie. Wydawała się inteligentna, pomimo swojego drobnego szaleństwa, więc chyba doskonale zdawała sobie sprawę z tego że zamordowanie go nie będzie łatwe, a wręcz prawie niewykonalne. W opcjach więc pozostawało że nie docenił jej szaleństwa, ewentualnie opcja z happy endem. Z lekką przewagą tej drugiej. Nie byłby sobą, gdyby postanowił nawet nie spróbować. Miał więc już swoją odpowiedź. - Prędzej czy później, wszyscy spłoną - odparł krótko i posłał jej jeden ze swoich popisowych zagadkowych pół-uśmiechów. To co go różniło od sytuacji w której zwykle go używał to fakt, że tym razem był automatycznie przywołany, wręcz naturalny. Jeśli się pomylił, to zaraz bardzo tego pożałuje. Nie tylko on zresztą, ale to na nim odbije się to pierwszym. Ktoś rozważny by się wycofał na bezpieczniejszą pozycję. Wspominaliśmy już o rozwadze, nic więc dziwnego że podjął jedyną decyzję jaką mógł by iść dalej swoim torem. Położył jej dłoń na ramieniu i nacisnął, sprowadzając ją na kolana. Śmierć lub zaspokojenie żądzy. Jedno z dwóch - czegokolwiek nie próbowała mu oferować, wchodził. All in. |
| | | Katarina Vento
| Temat: Re: Zamek Rodu Grossherzog [RFN] Wto 04 Gru 2018, 00:17 | |
| - Spoiler:
Sprowadzona na kolana musiała przyznać jedną rzecz, a właściwie dwie. Po pierwsze, dało się wyczuć, że Grossherzog dysponuje siłą, która w czysto fizycznym starciu nie dałaby jej najmniejszych szans chociażby na odwrót. Nie dziwiło jej to, w końcu zaangażowanie sportowe musiało się tym skończyć prędzej czy później, choć do tej pory mogła tylko zgadywać w jakim stopniu da się to wyczuć przy tak prostym ruchu. Po drugie, o dziwo nie przeszkadzało jej takie bezceremonialne zmienienie jej położenia, które podkreślało dominacje jednej osoby nad drugą. Traktowała to jak grę mimo wszystko, więc to nie tak, że jej damskie ego zaczęłoby nagle pieśń oburzenia, aczkolwiek nie spodziewała się, że aż tak nie wywoła to żadnej negatywnej reakcji, choćby podświadomej. Ciekawy fakt do odnotowania. W pierwszej chwili odczuła konsternację i nawet gdy dłoń bruneta poprowadziła jej własną do zapięcia jego spodni, a dezorientacja zmalała zdała sobie sprawę z jednej rzeczy. Nie przemyślała tego dobrze. Dała się porwać dziwnemu łańcuchowi specyficznych wydarzeń i teraz znajdowała się w sytuacji, w której jej mózg odkrywał, że w temacie zbliżeń seksualnych posiada zaledwie najbardziej ogólnikowe informacje. Może gdyby planowała takie a nie inne spędzenie popołudnia to zgłębiłaby temat dokładniej, ale w obecnym położeniu nie było mowy o nadrabianiu zaległości. Została opcja zachowania twarzy i instynktowna podróż po rewirach, które jawiły się tak obco jak Zakazany Las. Owszem, wielokrotnie wędrowała między pierwszym rzędem drzew, ale tam w głąb istniał ogromny teren. Rozpięła spodnie Gilgamesha, zsunęła je w dół, mniej więcej do połowy jego ud i właśnie w tym momencie po raz pierwszy znalazła się tak blisko męskiego członka. Rysunki w podręcznikach do biologii to jedno i z bólem serca musiała przyznać, że wiedza teoretyczna prawie nic nie daje, nie zastąpi doświadczenia. Słowo się rzekło, klucz został przekręcony, a puszka Pandory otwarta. Na szczęście z pomocą przyszła ciekawość, która neutralizowała wszelkie podstawy do zakłopotania. Katarina ujęła penisa w dłoń, po czym zbliżyła głowę, by przesunąć językiem wzdłuż całej jego długości. Ciężko było jej określić czego się spodziewała, ale na pewno nie tego, że skóra na tym narządzie w połączeniu ze zmysłem dotyku skumulowanym na języku będzie na tyle przyjemna. Ponowiła ten ruch kilka razy, po czym objęła go ustami bardzo płytko, zamykając w nich jedynie pierwszych kilka centymetrów. Potraktowała to jak delektowanie się lizakiem, przymykając oczy by wzmocnić wrażenie wynikające z kluczowego zmysłu przy zbliżeniu z drugą osobą. Notowała w głowie wszelkie spostrzeżenia, począwszy od smaku, przez fakturę skóry w rożnych partiach po temperaturę i ewentualne pulsowanie, które sporadycznie była w stanie wyczuć. Podejrzewała, że to tętno, co nie omieszkała dorzucić do spostrzeżeń. Przesunęła usta nieco dalej, nadal pozostając w bezpiecznej strefie bliższej połowy członka. Dopiero gdy i na tej głębokości poczuła się swobodniej dodała ruchy głową, o których akurat wiedziała, że są używane w tym akcie. Palcami delikatnie przesuwała u nasady, by wyłapać różnicę w napięciu w konkretnych położeniach. Pomimo całej analitycznej otoczki tego wszystkiego nie uszło jej uwadze delikatne mrowienie pomiędzy jej własnymi udami, skąd zaczynały promieniować całkiem przyjemne dreszcze. Nie sądziła, że taka prosta rzecz obudzi w niej podniecenie, ale nie zamierzała się przed tym bronić. Z chęcią dowie się jak jej własne ciało reaguje na poszczególne ruchy zarówno Gilgamesha jak i jej rudej osobistości. Ukradkiem przesunęła palcami po łechtaczce i odnotowała, że jej organizm zaskakująco szybko reaguje już na tym etapie.
|
| | | Gilgamesh von Grossherzog
| Temat: Re: Zamek Rodu Grossherzog [RFN] Wto 04 Gru 2018, 00:41 | |
| - Spoiler:
Czyli jednak się nie pomylił. Wystarczyło dziewczynę sprowadzić do wysokości zadania i już powoli zabierała się do roboty. To sprawiło że był coraz bardziej ciekaw czym go uraczy - w końcu nie bez powodu miał fetysz na rude. Nauczył się że gdzie rdzawy dach....w każdym razie. Przyjemny dreszcz przeszedł mu po plecach kiedy dziewczyna dotknęła jego członka językiem po raz pierwszy...i z wielkim rozczarowaniem stwierdził, że był to ostatni przyjemny dreszcz który go przeszedł. Nigdy w życiu nie spodziewał się że ktoś sobie aż tak tragicznie może radzić z tak prozaiczną czynnością jak miłość oralna - do tej pory spotykał się raczej z niewiastami tak wyszkolonymi w swoim fachu, że mogło się zdawać że rozpoznać mogą po smaku nawet kraj pochodzenia, ba, nawet dokładny adres osoby którą zaspokajały. Ta była strasznie...beznadziejna. Robiła to niesamowicie beznamiętnie, bez żadnej techniki - naszła go wręcz pewna myśl. Jej jedyna wiedza najprawdopodobniej pochodziła z tanich harlekinów, bo po takiej prezentacji ustnej był już prawie całkowicie pewien że albo nigdy tego jeszcze nie robiła albo jej dotychczasowi partnerzy bardzo nie chcieli zrobić jej przykrości i twierdzili że było świetnie. Momentami się zastanawiał czy nie przerwała - to było tak kiepskie, że równie dobrze mógłby wsadzić w masło orzechowe. Chociaż obawiał się że nawet słoik masła orzechowego poradził sobie lepiej. Brak jakiegokolwiek doświadczenia był swojego rodzaju problemem, bowiem gdzieś podświadomie spodziewał się że ta cicha, wycofana Krukonka okaże się najbardziej lubieżną demonicą na jaką trafił. Cicha woda brzegi rwie. Otóż nie bardzo, cicha woda właśnie płynęła sobie z wolna, a ta cholerna stokrotka rosła tak daleko że równie dobrze mogłoby jej nie być. Bardzo go radowało, że dziewczyna bez oporów postanowiła przystąpić do wykonywania roboty, jednakże cóż...chęci na dziesięć, zaangażowanie na dwa, umiejętności na minusie. Musiał bardzo intensywnie wpatrywać się w ten widok żeby w ogóle utrzymać wzwód. Gross zdjął jej czapkę i odrzucił na łóżko, żeby jakkolwiek się stymulować samym widokiem - bądź co bądź drobna, ruda Krukonka zawsze wyglądała pociągająco w tej pozycji. Mimo wszystko był zawiedziony - liczył że jakaś poprawa nadejdzie w dalszych fazach, bo póki co...meh. Postanowił że nie będzie tego przedłużał, bowiem w sferze seksualnej nienawidził partactwa. Spokojnie zrzucił koszulę, po czym odsunął się od niej nieznacznie, pozbywając się spodni i bielizny do końca. Podał jej dłoń, pomagając jej wstać po czym podniósł ją i przycisnął do ściany. Usta ulokował na jej szyi. Podtrzymywał ją jedną ręką, drugą pomagając sobie członkiem stymulować jej łechtaczkę, drażniąc ją czubkiem. Cóż, przynajmniej nie mógł narzekać na reakcje jej ciała. Dopiero po chwili wszedł nią, najpierw powoli i ostrożnie, potem powoli przyśpieszając. W końcu kto ją tam wie, czy taka kruszynka jest w stanie pomieścić takiego sporego chłopa, prawda?
|
| | | Katarina Vento
| Temat: Re: Zamek Rodu Grossherzog [RFN] Wto 04 Gru 2018, 01:15 | |
| - Spoiler:
Nim się obejrzała to swego rodzaju badanie pochłonęło ją na tyle, że kiedy Grossherzog pomagał jej wstać z kolan czuła się jak wyrwana z letargu. Uczucie podobne do tego, który towarzyszy podczas dźwięku budzika przerywającego ciekawy sen.Nim się obejrzała dotknęła chłodnej ściany, na co jej ciało zareagowało krótkim dreszczem przechodzącym od karku po czubki stóp. Cóż mogła poradzić, automatyczne reakcje organizmu zdążyły całkiem sprawnie rozgrzać większość jestestwa Krukonki. Nie spodziewała się, że ten proces trwa tak krótko za pierwszym razem i nie mogłaby stwierdzić, że uważała to za niekomfortowe. Kolejny dreszcz, gdy penis bruneta podrażniał łechtaczkę. Kolejne zaskoczenie, bo wrażliwość tego narządu przerosła jej oczekiwania. Zanotowała własny oddech, który zaczynał powoli przyspieszać. Natłok nowych doświadczeń sprawiał, że każda komórka jej ciała po cichu cieszyła się z takiego obrotu spraw. Dopiero gdy poczuła jak Gilgamesh w nią wchodzi mimowolnie zacisnęła zęby i dłonie, a skurcze mięśni nie należały do tych pomagających w kooperacji. O ile pierwsza sekunda należała do przyjemnych to w następnej chwili poczuła ukłucie bólu. Potem kolejne i następne, w miarę jak biodra Niemca poruszały się pogłębiając penetrację. Czytała o tym, że pierwszy raz boli, ale nie był to rodzaj bólu, który towarzyszy uderzeniu czy otarciu, a zupełnie inny, wysyłający sygnały, żeby się bronić. Przed taką reakcją zwrotną akurat się powstrzymała siła woli, ale już nie była taka pewna czy jej się to podoba. Nijak nie przypominało to relacji jakoby seks należał do niesamowicie satysfakcjonującego procesu i miała tylko nadzieję, że tak to wygląda tylko na początku. Ten początek trwał nieznośnie długo. Chciałoby się by przypominało to odrywanie plastra, jednakże tępe ukłucia we wnętrzu rudowłosej najpierw się nasiliły, a dopiero potem bardzo powoli zaczęły odpuszczać. Dziękowała w duchu tylko za to, że Gross nie postanowił od razu narzucić szybkiego tempa, bo wolałaby się w takich okolicznościach nie zacząć zwijać. W końcu jednak uczucie wilgoci pomiędzy udami wzmocniło się a ruchy penisa zaczęły przynosić fale przytłumionej przyjemności. Nadal uważała to za dalekie od chwalebnych opinii na temat stosunku, ale cieszyła się z każdej poprawy. Wciąż zaciskała zęby przez co zamiast przyspieszonego oddechu dysponowała tylko cichymi jękami, które wyrwały się nim zdążyła się zorientować. Mięśnie rozluźniały się stopniowo, a temperatura ciała ponownie wzrastała. W końcu była gotowa rozchylić usta, a zacisnąć powieki, by żadne z odczuć nie umknęło jej uwadze. Wtedy też przyszły pierwsze przyjemniejsze spostrzeżenia zdolne ignorować pobrzmiewający jedynie echem ból w okolicy podbrzusza. Zauważyła, że jest w stanie dokładnie określić jak głęboko znajduje się w niej Grossherzog i jakie partie jej wnętrza stymuluje przy każdym pchnięciu. Dodatkowo podrażnianie łechtaczki było w tej formie mniej satysfakcjonujące, ale wciąż zauważalne, a dotyk bioder na pośladkach rudowłosej działał jak dodatkowy bodziec. Paradoksalnie analizowanie każdego aspektu pierwszego seksu w jej życiu pozwoliło jej szybciej wrócić do tej przyjemnej części, pozwalając podnieceniu wibrować wzdłuż kręgosłupa i wprawiając mięśnie ud w lekkie drżenie. Wygięła plecy w łuk, ale zaraz wróciła do poprzedniej pozycji, gdy nie okazało się to najlepszą decyzją mającą pomóc w spełnieniu. Oddech stawał się coraz głośniejszy, momentami urywany, a gdy czuła jak członek Gilgamesha uderza o granicę ustalającą pojemność jej wnętrza nie hamowała wciąż jeszcze cichych, acz wyraźnych jęków. Nie była pewna jak rozpozna orgazm, bowiem w porównaniu do zaspokajania własnych potrzeb własnoręcznie ten rodzaj przyjemności był zupełnie inny. Wiedziała tylko, że nie żałuję tej decyzji i pomimo bolesnego początku sprawy przybierały coraz lepszy kierunek. Nie idealny, spodziewała się więcej od wychwalanego pod niebiosa seksu, ale i tak zaczynała się bawić coraz lepiej. Natłok tylu bodźców i nowych spostrzeżeń w tak krótkim okresie czasu prawie przyprawiał ją o zawrót głowy, choć nadal był daleki od oderwania Vento od rzeczywistości.
|
| | | Gilgamesh von Grossherzog
| Temat: Re: Zamek Rodu Grossherzog [RFN] Wto 04 Gru 2018, 01:42 | |
| - Spoiler:
Była jedna jedyna rzecz której pomimo wszystko, Gross nie brał do tej pory pod uwagę tak w pełni. Zorientował się dopiero po krwi płynącej po nim - nie jego krwi bynajmniej, chociaż przez pierwszy ułamek sekundy zastanawiał się czy faktycznie nie wbiła mu może noża w żebra gdy nie patrzył. Dziewczyna była dziewicą. To wszystko wyjaśniało - no może nie to, jak właściwie mogła się aż tak długo uchować, ale to tłumaczyło dlaczego była taka beznadziejna do tej pory. Tłumaczyło to też, dlaczego była tak obłędnie ciasna - to akurat było coś co zdecydowanie mu się podobało i zachęcało go do gwałtownego atakowania, wręcz brutalności - mimo wszystko nawet on nie był aż takim złym sukinsynem żeby jej to zrobić. Ba, nawet zmniejszył swoje tempo rozkręcając się znacznie wolniej, pozwalając jej chłonąć nowe odczucia, jednakże gdzieś tam z tyłu głowy miał pewną lampkę która wręcz krzyczała że ten rudzielec nie ma żadnych przyzwyczajeń, to puste naczynie które można wypełnić swoimi własnymi pragnieniami i potrzebami, dostosować ją pod siebie. Oczywiście zakładając że kiedykolwiek byłby drugi raz, w co akurat wątpił. Kiedy usłyszał jak dziewczyna pojękuje, sprawiło mu to satysfakcje - wreszcie jakieś faktycznie ludzkie odruchy, tak powinna zachowywać się niewiasta podczas stosunku, nareszcie coś. Brał ją jeszcze przez kilka minut pod ścianą, zanim postanowił zmienić pozycję. Przeniósł ją na podłogę i oparł jej nogi o swoje barki. Przez chwilę penetrował ją powoli, dość płytko i spokojnie. Dopiero po kilku swawolnych wręcz pchnięciach, wtargnął w jej wnętrze szybciej, głębiej i zdecydowanie mniej delikatnie. W tej właśnie pozycji kochał się z nią coraz bardziej zwiększając tempo, tak długo aż sam nie poczuł że zaraz sam już dłużej nie wytrzyma. To jak ciasno okalała go Katarina sprawiało że poszło mu znacznie szybciej niż zwykle. Nie zamierzał jednak eksplodować w jej wnętrzu - mimo że sam zażywał eliksir antykoncepcyjny, to co do niej nie był tego pewien, więc tuż przed momentem kulminacyjnym wyszedł i całe nasienie posłał na piersi dziewczyny. Wtem palnął coś, co prawdopodobnie było dowodem na to, że facet ma krwi wystarczająco tylko na jeden ważny organ. Rzucił coś zdecydowanie zbyt szczerego, coś czego raczej faceci nie mówią: - Tak, sam seks był wyjątkowo przyjemny, ale obciągać to Ty kochana zupełnie nie potrafisz. Kiedy już zorientował się co powiedział, zrobiło mu się w pewien sposób głupio. Bądź co bądź właśnie ją rozdziewiczył, zapewne nie takich słów się spodziewała. Meh i tak zabrnął już za daleko w tym pogrążaniu się, teraz mógł jedynie przekonać ją że nie było to aż tak złe jak to brzmiało. Postanowił poczęstować ją dawką informacji - w końcu Krukoni lubią wiedzę, może to jakoś sprawi że zabrzmi to lepiej. W końcu niekoniecznie chciał sprawić jej przykrość. Niby czemu miałby? Próbowała współpracować, to godne pochwały. - Wiesz...zdecydowanie za mało języka, brak jakiegokolwiek ssania, bardziej miałem wrażenie że beznamiętnie wkładasz i wyjmujesz go z ust. Powinnaś krążyć językiem wzdłuż główki, tam jest sporo stref erogennych. Wsadzenie go głęboko do gardła też jest dość przyjemne. Znaczy no. Taka mała rada. Jednakże brak doświadczenia i te sprawy - rzucił, ze znacznie gorzej zachowanym animuszem niż do tej pory. Wcale nie brzmiało to lepiej. Trudno, nie będzie przepraszać, wyrwało mu się. Tak bywa.
|
| | | Katarina Vento
| Temat: Re: Zamek Rodu Grossherzog [RFN] Wto 04 Gru 2018, 02:15 | |
| - Spoiler:
Zmiana pozycji wyszła na dobre dziewczynie, której ciało wciąż nie do końca przystosowało się do nowej sytuacji. Doceniła fakt, że najwyraźniej jej partner seksualny brał to pod uwagę i wciąż nie rozpoczynał z pełną siłą, którą zapewne miał w zanadrzu i w takich momentach. Co prawda w końcu dał jej trochę poszaleć, ale po pierwszym najgorszym momencie ich zbliżenia nie było to już tak uciążliwe. Ciężko było jej wyrzucić z głowy spostrzeżenie, że większa bliskość ich ciał wymuszona nowym ułożeniem pozytywnie działała na odczucia i podniecenie Krukonki. Zaczęła się uspokajać dopiero w chili, gdy poczuła chłodniejsze plamy na swoim biuście. Sama nie była w stanie stwierdzić czy osiągnęła orgazm, dalej zdezorientowana różnicą w sposobie jaki jej ciało reagowało na kumulujące się doznania w porównaniu do masturbacji. Jeśli w najbliższym czasie przyjdzie ponownie odbywać stosunki płciowe musi zapamiętać czy ta wiedza przybywa wraz z doświadczeniem. Leżała przez chwilę na dywanie uspokajając oddech, po czym przetarła twarz i podniosła się do pozycji siedzącej, przeczesując palcami włosy. Spojrzała w dół, ale zamiast w pierwszej chwili dostrzec nasienie Grossherzoga jej oczom ukazały się groźnie wyglądające ślady krwi wokół jej waginy i na udach. No tak, przerwanie błony dziewiczej zazwyczaj kończy się krwotokiem, choć nie sądziła, że będzie to przypominało scenę z wyuzdanego horroru. Jak nie rozlewa alkoholu to własną krew, brawo, Katarino. Słuchając wypowiedzi bruneta podniosła się powoli i odnotowując lekkie drżenie mięśni nóg podeszła po kilka serwetek ze stołu, rozdzieliła je na pół i podała mu jedną z części, samej zabierając się za ścieraniu z siebie śladów morderstwa jej dziewictwa. Przyjęła wszelką krytykę do wiadomości i bynajmniej nie czuła się nią urażona, wręcz przeciwnie. Doceniła informację zwrotną, którą dopisała do rosnącego w oczach leksykonu wiedzy erotycznej. Upiła kilka łyków whisky, po czym przysiadła z powrotem obok Grossa. Z nieodgadnionym wyrazem twarzy obserwowała go do samego końca, po czym w końcu wydała z siebie krótkie "hm", przesuwając palcem po podbródku. - Czyli powinno wyglądać to mniej więcej tak? - powiedziała w końcu, po czym bez śladu zawahania przysunęła się do niego, nachyliła i ponownie chwyciła jego członka w dłoń, natomiast ustami objęła sam czubek. Najpierw zaczęła krążyć językiem wokół niego, stosując się do zaleceń, przy czym szybko zauważyła, że brak przyzwyczajenia swoje robił najwyraźniej, bo mięśnie żuchwy szybko zaczęły jej drętwieć. Postanowiła pomóc samej sobie przy okazji wprowadzając w życie kolejną poradę i wsunęła penisa znacznie głębiej, dopóki nie poczuła, że lada moment zacznie się dławić. Nadal nie dotarła do samego końca, ale dopisała to do niematerialnej listy sprawdzenia początkowych doświadczeń z późniejszymi. Wolno zaczęła poruszać głową, starając się pamiętać, by język w miarę możliwości jak najwięcej uwagi poświęcał główce podczas gdy cała reszta świadomości rudowłosej zajęła się próbami ssania. Nie było to trudne, choć musiała zmniejszyć głębokość przyjęcia przyrodzenia Gilgamesha w swoich ustach. Gdy zwiększyła zakres ruchów głowy zauważyła, że sporadyczne przyjmowanie go dalej było łatwiejsze i na razie na tej metodzie postanowiła się zatrzymać. Nie od razu Rzym zbudowano. Wtedy też spostrzegła, że ignorowała coś, co miała cały czas tuż pod ręką - jądra. Ostrożnym ruchem przemanewrowała na nie dłoń i zaczęła się nimi bawić, chłonąc informacje jak gąbka o ich zachowaniu względem ruchów jej palców. Tylko od czasu do czasu przerywała tę czynność by założyć niesforne włosy za ucho.
|
| | | Gilgamesh von Grossherzog
| Temat: Re: Zamek Rodu Grossherzog [RFN] Wto 04 Gru 2018, 02:42 | |
| - Spoiler:
Gross przyjął serwetkę i starł z siebie resztki najprzeróżniejszych płynów które mogły na nim pozostać. Cóż, po tym co palnął to szanse na drugi raz zniknęły na dobre, ale przynajmniej nieźle się bawił, ma kolejną dziewicę do kompletu, dzień można uznać za udany. Nie ma co narzekać. Tak przynajmniej myślał, jeszcze przez chwilę, a potem zrobiło się dziwnie. Katarina nie wyglądała na osobę którą ta krytyka mogłaby urazić. Wręcz przeciwnie, chwilę później doszło do ostatniej rzeczy której mógłby się spodziewać. Początkowo myślał że zaplanowała jakiś paskudny sposób na odwet - wyjątkowo niewdzięczny, w końcu trochę radości na pewno jej zapewnił - jednakże już po chwili wręcz osłupiał. Kiedy wreszcie zorientował się, co się właściwie dzieje, doszedł do konkluzji że zgarnięcie tej niewiasty z Hogsmeade to był jeden z jego najlepszych pomysłów w ostatnich czasach. Nie tylko się nie obraziła, ale wręcz wzięła to za zaproszenie do poprawienia swojego poprzedniego kiepskiego występu. Dziewica, do tego wyjątkowo chętna aby naprawiać swoje błędy poprzez dalsze próby zaspokojenia go - miał pewność że szybko jej z tego pokoju nie wypuści i gdy tylko opuścił go szok, zauważył kolejną rzecz - dziewczyna znacznie się poprawiła. W dalszym ciągu może i nie zasługiwała na wybitny, ale Gross był zszokowany że wystarczyło dać jej kilka porad by powróciła do roboty ze znacznie większym zaangażowaniem. Teraz faktycznie sprawiało mu to przyjemność. Bezwiednie wplótł palce w jej włosy, opierając dłoń na jej potylicy, pomagając jej nabrać odpowiedniego tempa. Z racji że był tuż po, było to zupełnie inne uczucie niż zazwyczaj, co świetnie sprawdzało się w roli katalizatora. Aż pozwolił sobie westchnąć - jej usta faktycznie perfekcyjnie leżały tam gdzie były. Kto by pomyślał, jak wiele potrafi zdziałać trochę szczerości. Czyli jednak trafił mu się wyjątkowo chętny do kooperacji okaz. Wiedział że nie zakończą tego dnia, wieczoru ani nocy zbyt szybko, o nie. Gdy taka dziewczyna, odpowiadająca mu niesamowicie zarówno fizycznie jak i pod względem zaangażowania już sama wpadła mu w ręce, zamierzał wykorzystać tą sytuację do cna. Drugą dłoń umieścił na jej piersi, macając ją, miętosząc, lekko ujmując sutka, co jakiś czas lekko podszczypując. Jej znaczna poprawa, a także sam psychiczny stan po tym jak zorientował się do czego zdolna jest ta ruda towarzyszka lubieżnych uciech, sprawił że tym razem nie potrzebował czekać zbyt długo - szczególnie że od zawsze dobry seks oralny działał na niego znacznie intensywniej niż cokolwiek innego. Kiedy poczuł że zaraz nie wytrzyma nacisnął na jej głowę kilkukrotnie, zmuszając ją by ostatnie kilkanaście ruchów wykonała szybko, po czym nie pozwolił jej się odsunąć i zalał kolejną falą nasienia jej gardło. Chciał żeby połknęła, z jakiegoś powodu, na jakiejś sprośnej płaszczyźnie niesamowicie go to podniecało. Nie pozwalał jej się odsunąć jeszcze przez chwilę, chcąc by jeszcze przez moment dała mu zaznać tego wspaniałego uczucia. Dopiero wtedy ją puścił, jednakże w jego głowie pojawiła się myśl - na jak wiele może sobie z nią pozwolić? Było bowiem coś, co większość kobiet raczej odrzucało. Coś co zwykle nie wchodziło w grę, a wiadomo że zakazany owoc smakuje najlepiej. - Tak. Tym razem było znacznie lepiej, jednakże uważam że nim wrócisz do siebie powinnaś jeszcze potrenować. Będę z radością służył Twojemu rozwojowi - powiedział spokojnie, jednakże w głowie aż mu huczało. Położył jej dłonie na biodrach i posadził ją sobie na kolanach. Wsunął jej dłoń między uda i zaczął drażnić jej łechtaczkę. W końcu jak już miał namawiać, to warto dodać kilka bodźców które dobrze działają jako perswazja, prawda? - Jednakże jest jeszcze coś czego nie poznałaś, coś czego nie dane Ci było spróbować, a co może Ci przypaść do gustu. Wciąż nie byłem tutaj - powiedział cicho, wolną ręką przesuwając po jej pośladkach, jeden palec delikatnie wsuwając pomiędzy nie. Jak się bawić to na całego - ta drobna, ruda Krukonka wyzwalała w nim jego najbardziej skryte pokłady pożądania - nie zamierzał jej wypuścić, dopóki nie wykorzysta jej tak by żadne z nich nie miało już ani sił ani chęci na kolejną rundę. Pragnienie ciała tej dziewczyny było zbyt mocne - pożądał jej na tyle, że gdyby teraz postanowiła że to koniec, to sam nie wiedział jak bardzo wybuchłoby jego niezadowolenie, jednakże na pewno nie byłoby to nic przyjemnego.
|
| | | Katarina Vento
| Temat: Re: Zamek Rodu Grossherzog [RFN] Wto 04 Gru 2018, 03:11 | |
| - Spoiler:
Fakt zaangażowania jej partnera podczas drugiego podejścia przyjęła za dobrą monetę. Z zaskoczeniem zauważyła, że nawet gdy zaspokojenie potrzeb fizycznych leżało tylko w jej gestii ignorowała swoje własne piersi. Teraz z kolei odkryła, że dotyk, zarówno ten mocniejszy jak i słabszy, działa na nią prawie tak samo dobrze jak stymulacja łechtaczki. Gdzieś tam wyrwał się nawet cichy, stłumiony przez członka Grossa jęk. Raz dwa, ewentualnie pięć. Fakt poprawy związany z zastosowaniem się do instrukcji dodatkowo ją pobudzał, w końcu była to swego rodzaju duma, która tylko zachęcała do dalszego działania. I trzymanie za włosy, tak. Nie przeszkadzało jej, że ktoś śmie dotykać jej drogocenną rudą burzę, całe uczucie w połączeniu z sytuacją zmieniało chwilowo ustawienie priorytetów. Gdy poczuła, że Gilgamesh dochodzi w jej ustach w pierwszym odruchu nie chciała tego przyjąć, szybko jednak przypomniała sobie, że przecież cały ten proceder służy jej przede wszystkim do magazynowania informacji. Przełykała wszystko, pozwalając by w miarę możliwości nasienie miało okazję pobyć na języku wystarczająco długo, by była w stanie sklasyfikować jakkolwiek jego smak. Oceniłaby to jako słodko-gorzki rozwodniony budyń, jeśli miała być zupełnie szczera, aczkolwiek nie wywoływało w niej to obrzydzenia. Kiedy odsuwała głowę otarła kąciki ust złapała kilka głębszych oddechów. Oddychanie głównie przez noc podczas oralnego zadowalania drugiej osoby potrafiło być nieco uciążliwe na dłuższą metę, choć nie na tyle, by zepsuć przyjemny aspekt chwili. Słowa Grossa dały jej ostateczne potwierdzenie, że szybkie przyswajanie informacji i umiejętność zastosowania ich w praktyce wciąż miały swoje miejsce na całkiem zadowlającym poziomie. Uśmiechnęła się nieznacznie, ponownie poprawiając włosy. Kilka kosmyków zlepiło się ze sobą pod wpływem śliny, gdy znalazły się zbyt blisko. - Uczynnyś jak na Ślizgona. - rzuciła z lekkim rozbawieniem. Nim dodała coś jeszcze już znalazła się na jego kolanach, a szybkie pojawienie się jego palców między jej udami sprawiły, że aż się wzdrygnęła. Jej łechtaczka po pierwszym stosunku wciąż była bardziej wrażliwa niż zazwyczaj, przez co reagowała znacznie szybciej na wszelkie bodźce. Westchnęła, kładąc dłonie na jego ramionach. Gdy poczuła obecność dłoni Grossherzoga pomiędzy swoimi pośladkami aż uniosła brwi zdziwiona. - Tam również można? Jest to częsta praktyka czy twoje widzimisię próbując korzystać z okazji? - pomimo merytorycznego wydźwięku tego zdania jej lekko skonsternowany pół-uśmiech uświadamiał chłopaka, że Katarina nie miała najmniejszego problemu z położenia w jakim się znalazła. Gdzieś tam w oczach zabłysła ciekawość, której choćby chciała nie mogła powstrzymać. A nie chciała, więc stopniowo stawała się coraz bardziej widoczna. Poruszyła biodrami starając się poprawić dodatkowo swój komfort, jeszcze bardziej zmniejszając dystans między nimi, choć w tej kwestii już nie miała zbyt wielkiego pola do manewru. Świadomie i podświadomie chciała więcej doznań. Pragnęła wiedzieć więcej, czuć więcej. Tak, trochę przerażała ją ta świeżo obudzona zachłanność.
|
| | | Gilgamesh von Grossherzog
| Temat: Re: Zamek Rodu Grossherzog [RFN] Czw 06 Gru 2018, 01:00 | |
| - Spoiler:
- Wiele osób od tego stroni. Zazwyczaj nazywamy je "cholernie nudne dewotki" - odparł spokojnie, co było częściowo prawdą. On sam był wielkim fanem stwierdzenia "go big or go home" więc zdecydowanie nie uważał aby był sens w ograniczaniu się. Jeśli faktycznie miał kogoś posiąść, to wolał z każdej strony, kilka razy i najlepiej by ta osoba nie mogła się później bez niego obyć - a wiadomo przecież, że nie ma lepszej zabawy niż zdominowanie kogoś w stu procentach. Czasem wręcz zastanawiał się czy on naprawdę poszukuje po prostu bezpruderyjnej kochanki, czy bardziej satysfakcjonowałaby go seksualna niewolnica - niezależnie od tego jak by nie nazywać, zdecydowanie uważał że ta dziura też powinna brać udział w zabawie. Zauważył też jeszcze coś - może to ze względu na jej fizyczne predyspozycje, bowiem zawsze lubił drobne rudzielce, a może przez jej podejście do zabawy, jego krew niespecjalnie chciała wracać do mózgu. Samo stymulowanie jej łechtaczki sprawiało że nawet po dwóch rundach, nawet jeśli przez krótką chwilę zmiękł, to teraz znów był w pełni gotowy do zabawy. Trochę też swojej zasługi miała w tym na pewno praktyka, a także eliksiry które spożywał, jednakże zdecydowanie lwia część zasług należała do dziewczyny. Dawno już nikt nie utrzymał go w takim stanie, żeby był w stanie na trzecią rundę - to dodatkowo go nakręciło. Perpetum mobile, koło podniecenia i wzwodu było kontynuowane. Tym razem nie zamierzał być aż tak delikatny jak do tej pory - dziewczyna poszła krok za daleko, był zbyt zwierzęco napalony żeby był w stanie w pełni się kontrolować. Obrócił ją tyłem do siebie, podniósł ją trzymając dłonie pod jej pośladkami i nakierował ją na swojego członka. Chwycił ją za biodra i wsunął go od tyłu, najpierw jednak nie wchodząc w całości, zaledwie ćwiartką. Weszło o tyle gładziej, że był świetnie nawilżony jej śliną której wciąż zostało na nim wystarczająco dużo. Przez chwilę brał ją w tej pozycji, nadając jej tempo za pomocą własnego uchwytu. Z jednej strony dlatego, że był świadom iż niedoświadczona niewiasta mogłaby się zawiesić i nie wiedzieć co dalej - z drugiej głównie dlatego, że gdy był aż tak podniecony absolutnie nie mógł dopuścić do tego by dziewczyna chociaż spróbowała mu uciec. Był w takim stanie, że gdyby nagle stwierdziła że jej to nie odpowiada to chyba by całkiem oszalał, a on zawsze lubił chodzić po granicy szaleństwa, więc nie było to najbezpieczniejsza. Po chwili jednak postanowił zmienić pozycję i postawił dziewczynę na czworaka na podłodze. Dał jej kilka klapsów, to w jeden to w drugi pośladek, po czym wszedł głębiej, zupełnie jakby chciał ją rozerwać na strzępy. Nadał sobie mordercze nawet jak dla niego tempo, zaś jego dłonie powędrowały na jej zgrabne piersi. Pieścił je przez kilka chwil, co jakiś czas odginając się żeby pociągnąć ją za włosy czy dać kolejnego klapsa, po czym znów wracał do piersi. Po dwóch czy trzech minutach brania jej w tej pozycji jedną rękę zostawił zabawiając jej biust, palce drugiej zaś zwilżył własną śliną i przesunął na jej łechtaczkę, dodatkowo ją stymulując.
|
| | | Katarina Vento
| Temat: Re: Zamek Rodu Grossherzog [RFN] Czw 06 Gru 2018, 02:45 | |
| - Spoiler:
No proszę, ilu nowych rzeczy dowie się podczas tego jednego eksperymentu. Fascynujące, doprawdy. Wysunęła nawet hipotezę, że osoby doświadczone seksualnie zapewne korzystają z każdy możliwości ludzkiego organizmu do osiągnięcia spełnienia lub po prostu by urozmaicić rozgrywkę. Mimo, że właśnie odbywała swoją inicjację seksualną(wyjątkowo rozbudowaną, to fakt) to ciężko jej było sobie wyobrazić, by uprawianie miłości mogło być satysfakcjonujące na dłuższą metę przy wykorzystaniu jednego czy maks dwóch trików. Szczególnie ona, osoba, które nie znosiła stagnacji, mimo że jej zwyczajowa ekspresja czy sposób wypowiadania się świadczyły o czymś zgoła innym. Kiedy została obrócona w pierwszej chwili nie do końca wiedziała jak to będzie wyglądać, ale szybko dane jej było nadrobić informację. Samo rozchylenie pośladków poskutkowało krótkim, piekącym bólem, który jednak był znacznie poniżej poziomu tego towarzyszącemu rozdziewiczeniu. Był po prostu nieprzyjemny, co znowu poskutkowało mimowolnym spięciem mięśni, choć uścisk dłoni na pośladkach wysyłał do mózgu sprzeczne sygnały. Gdy Gilgamesh w nią wszedł jego delikatne podejście nie zapobiegło temu, że dziewczyna syknęła cicho, czując dyskomfort. Pierwsza konfrontacja penia i otworu, który nie czuł się nijak przygotowany na to zbliżenie skutkowała słabnącym podnieceniem. Paradoksalnie, zmiana pozycji i gwałtowne przyspieszenie tempa połączona z brutalnością Grossherzoga w tym wypadku przyniosły zbawienny efekt. Uczucie dyskomfortu zostało skutecznie zagłuszone przez dziwnie przyjemne promieniowanie, które skupiało się głównie w odcinku lędźwiowym. Oddech Krukonki momentalnie przyspieszył, a palce wbiły się w dywan. Była w ogromnym szoku, a to zaskoczenie dodatkowo podkręcało licznik jej podniecenia. Nigdy nie przypuszczałaby, że ten rodzaj seksu może być przyjemny i to aż tak. Na dodatek dochodził fakt, że agresja, którą zaczął okazywać ex-Ślizgon działa niezwykle stymulująco i właściwie to ona uratowała przede wszystkim ten rodzaj zbliżenia. Każdy klaps, każde pociągnięcie włosów skutkowało jękiem, a gdy mocno chwycił jej piersi wydała z siebie wręcz pomruk zadowolenia. Nigdy w życiu nie spodziewała się po sobie takich odgłosów, jednakże przestawała to kontrolować. Ciało reagowało samo, jej głos dokładnie zdradzał najmniejszą reakcję, a Vento nie była pewna czy jej to przeszkadza. Zupełnie jakby rozpościerała skrzydła i właśnie dostała pytanie czy zamierza wzlecieć ponad chmury, czy też zadowoli się przestronną klatką. Podrażnianie łechtaczki w trakcie penetracji spotkało się z ogromną aprobatą w postaci jęku, przerywanego krótkimi momentami przypominającymi bezdech. - ...tak.. - wyrwało jej się gdzieś pomiędzy jękiem, a głębokim westchnieniem, gdy zwilżone przez jej własne soki palce Grossherzoga zaczęły bawić się jej piersiami, poświęcając sporo uwagi sutkom. Gdyby ktoś chciał przyglądnąć się wyrazowi jej twarzy to dostrzegłby pojawiający się na wargach uśmiech, który w miarę wzrostu tempa całej akcji poszerzał się. - To wszystko... co masz w zana...adrzu? - wydyszała, zerkając przez ramię i obdarzając partnera spojrzeniem spod na wpół opuszczonych powiek, korzystając z momentu, gdy trzymał jej włosy tak mocno, że aż musiała się odgiąć do tyłu, tworząc ładny łuk. Czyżby to było to, co nazywają zwierzęcym popędem? Dlaczego tak bardzo chciała więcej i więcej? Miała wrażenie, że gdyby ochlapał ją krwią w tym momencie czy obsypał flakami pierwszego lepszego ucznia, ale nie przestawał brać ją w tym tempie to nawet by nie zauważyła - ale jeszcze bardziej się podnieciła. Upojenie cudzym ciałem było doprawdy fascynujące, a jako szanujący się typ naukowca postanowiła zaryzykować i dać się ponieść - akurat w tym momencie, gdy prawie krzyknęła, gdy Gilgamesh pchnął pod idealnym kątem.
|
| | | Gilgamesh von Grossherzog
| Temat: Re: Zamek Rodu Grossherzog [RFN] Czw 06 Gru 2018, 23:51 | |
| - Spoiler:
Być może wybitny kochanek powinien zwracać uwagę na niewerbalne sygnały, na drgnięcia jej mięśni, na sposób w jaki oddycha i mimikę, jednakże prawda była taka że Gross nawet gdyby chciał, to po prostu nie byłby w stanie - był zdecydowanie zbyt podniecony żeby chociaż trochę korzystać z mózgu, a kierował nim już tylko instynkt i doświadczenie. Wszystko inne było odpychane przez intensywne odczucia które sprawiały że nie liczyło się w tej chwili zupełnie nic innego. Wojna u progu? Pff. Polujący na niego aurorzy? Meh. Szaleniec bez nosa który zamorduje go za pierwsze niepowodzenie? Zapomnij. Aktualnie znaczenie miała tylko pewna drobna, ruda dziewczyna (chociaż trzeba się zastanowić czy dla tak dużego chłopa, to nie była niebezpiecznie zbyt drobna żeby świadczyło to o pełni zdrowia psychicznego) i jej niesamowite wnętrze, które okalało go tak ciasno że miał wrażenie jakby chciała go objąć i zatrzymać w sobie. Nie przeszkadzało mu to - jego przyrodzenie było w miejscu, w którym równie dobrze mógłby je zostawić na kilkanaście następnych godzin, dni, może i lat gdyby nie to że to byłoby bardzo uciążliwe przy innych aspektach życia. Pierwszym co wyrwało go z tego stanu, w którym jego wewnętrzne ja trzymało za stery, były słowa Krukonki. Przez myśl przemknęło mu że fakt, one zawsze musiały sobie pogadać. Z jakiegoś powodu je to najwyraźniej kręciło. Jemu nie było to absolutnie potrzebne, mógłby odbyć wszystko w ciszy, ale mniejsza. Ważniejsza była treść, która dotarła do niego z lekkim opóźnieniem - czy ona się z nim drażniła? Niesamowite, pomimo tego ile z siebie dawał ona i tak starała się w nim obudzić najdziksze ludzkie instynkty, uwolnić prawdziwego cholernego Krakena. Brał pod uwagę że dziewczyna sama nie wie o co prosi, ale kimże był aby jej odbierać przyjemności? Chciała więcej, to dostanie więcej - bardzo możliwe że zdecydowanie więcej niż się mogła spodziewać. Na krótki moment wyszedł, żeby obrócić ją na plecy, a jej nogi uniósł i rozsunął. Wszedł z impetem od tyłu, tym razem nie powstrzymując się ani troszeczkę, pchając szybko i brutalnie jak tylko mógł. To jednak nic nowego, prawda? Miał uwolnić bestię, więc zamierzał. Chwycił ją za gardło i poddusił - niewystarczająco mocno żeby zrobić jej krzywdę, na tyle pewnie jednak by dziewczyna odczuła krótkie przerwy w dostawie powietrza do płuc. Drugą ręką uderzał co jakiś czas otwartą dłonią to jedną, to drugą pierś, cały czas przyśpieszając, nie zważając na to czy wypluje płuca czy nie. To nie miał znaczenia - jeśli miał się przeforsować, to się przeforsuje, a co mu tam. Brał ją tak jeszcze wystarczająco długo by odmóżdżyć się do końca - jedyne co zrozumiał i zapamiętał, to że w pewnym momencie jeszcze przyśpieszył. Kiedy już czuł się naprawdę blisko, wpadł na jeszcze jeden pomysł. Wyszedł, pociągnął dziewczynę za włosy sprowadzając ją do pozycji siedzącej, odgarnął jej włosy (wiedział że jakby jej je ukleił, to zdecydowanie ciężko byłoby jej to domyć) po czym chwycił ją za dłoń, położył ją na swoim penisie i rzucił cicho krótkie polecenie: - Dokończ go Nie była to prośba czy propozycja. Ton jego głosu chyba jednoznacznie wskazywał na to że jest to rozkaz, a w jego ustach rozkazy brzmiały jak najbardziej na miejscu - w końcu kto najbardziej się do nich nadaje niż prawdziwy arystokrata, który przywykł do wydawania poleceń którym przeciwstawianie się zwykle kończyło się bardzo źle?
|
| | | Katarina Vento
| Temat: Re: Zamek Rodu Grossherzog [RFN] Pią 07 Gru 2018, 00:33 | |
| - Spoiler:
Faktycznie, stosowanie takiego zabiegu na samym początku inicjacji seksualnej brzmiało jak całkowity masochizm, brak wyobraźni lub głupota. Ewentualnie wszystko na raz. Wyjątek był taki, że osobą, która zamierzała z impetem wkroczyć na najniższe kręgi piekielne była Katarina, która akurat nie bała się bólu, a wszystko, co mogło poszerzyć jej horyzonty traktowała jako ożywcze doświadczenie. Cel uświęca środki, a po co się ograniczać, skoro ciekawość i własne ciało nalegały na postąpienie krok za krawędź przepaści. Tego się jednak nie spodziewała. Jej nie istniejące doświadczenie nie przygotowało wyobraźni do snucia przypuszczań, choćby zbliżonych do tego, co dostała. Gdy Grossherzog zmienił jej ułożenie i zabrał się do spełniania osobliwego życzenia nie potrzebowała uścisku jego dłoni, by mieć problem ze złapaniem powietrza. Co nie zmieniało faktu, że podduszanie okazało się strzałem w dziesiątkę i pomimo jej pragnienia wiecznego życia kontrolowane odcinanie dopływu tlenu działało pobudzająco, prawie jak narkotyk. Brak tlenu to jedno, uczucie uścisku na krtani sprawiało, że krew jeszcze szybciej krążyła w żyłach i gdyby nie okoliczności dziewczyna byłaby bardzo głośna. Nawet wtedy łapiąc dogodne momenty oznajmiała głośnymi jękami jak bardzo jej organizm dziękuję każdym nerwem za to tsunami przyjemności. Gdyby nie ten poziom uniesienia to może i do jej mózgu dotarłyby ukłucia delikatnego bólu czy dyskomfort, przyjemność i podniecenie skutecznie jednak zakłócały wszystko, co chciałoby zakłócić ten sztorm. Kiedy Gilgamesh uderzał jej piersi nawet podduszanie nie powstrzymało Vento od urywanych krzyków czy gwałtownych skurczów mięśni. Nim się obejrzała poczuła nieznośne pragnienie większej ilości bodźców. Chciała doświadczać każdą cząsteczką ciała, czerpać z tego źródła całymi garściami. Jej dłoń odruchowo powędrowała w okolice łechtaczki, gdzie zaczęła samoistnie pieścić jedną ze swoich najbardziej erogennych stref. Drugą dłonią szybko odnalazła tors bruneta i nie omieszkała zostawiać czerwonych śladów paznokci, zupełnie jakby chciała rozorać jego skórę i faktycznie spróbować seksu w kałuży krwi. Kiedy prawie dała się oszołomić temu narkotykowi do końca poczuła szarpnięcie za włosy, a tuż przy twarzy ujrzała przyrodzenie ex-Ślizgona. Prawie nie dosłyszała jego słów, bo szybkie tętno odbijające się echem w uszach potrafiłoby zagłuszyć nawet detonacje bomby na niedalekiej polanie. Nie potrzebowała jednak poleceń, ledwo Gross skończył mówić jej usta już oplatały jego penisa, a głowa poruszała się rytmicznie, choć szybko. Sama była zaskoczona łapczywością z jaką to robiła, w końcu ta część męskiego ciała nie charakteryzowała się niesamowitymi walorami smakowymi, a jednak pieściła ją językiem jakby miał to być jej ostatni posiłek przed śmiercią. Wiedziała tylko, że nadal chce łapać wszelkie bodźce, a jej szesnastoletnie ciało właśnie zdało sobie sprawę jak bardzo działa na nie seks. Dopiero, gdy po ściance jej gardła spłynęła gęstsza, już znana przez nią ciecz stopniowo pozwoliła sobie na zwolnienie tempa, choć nie zaprzestała pieszczot, póki nie była pewna, że nie dostanie więcej nasienia. Musnęła jeszcze główkę zaczepnie językiem, po czym usiadła obok ciężko oddychając. Nieco obłąkańczy wyraz jej spojrzenia i powolnie oblizywane wargi w połączeniu z rozczochranymi rudymi włosami nadawały jej wygląd ni to dzikiej wiedźmy z odmętów lasy, ni rusałki, która tylko czeka, by w odpowiednim momencie wyrwać nieszczęśnikowi serce i złożyć je w ofierze pradawnym bóstwom. - Ładnie. - skwitowała na początku, gdy ruchy jej klatki piersiowej zaczynały wracać do normy. Mimowolnie się uśmiechnęła, zauważając, że kontrolowanie mimiki twarzy przychodzi jej właśnie ze znacznie większym trudem. Stanęła na drżących nogach, chcąc mimo wszystko zachować fason. Podeszła do stołu, by nalać sobie whisky i wypić cały puchar duszkiem. Kaszlnęła aż z tej łapczywości, po czym roześmiała się nie wiedząc z czego. Naprawdę czuła się jak pod wpływem środków odurzających i przez chwilę zastanawiała się czy Grossherzog nie dodał jej czegoś do napoju. Odrzuciła tę opcję w chwili, w której zorientowała się, że taki a nie inny nastrój zdawał się płynąć z każdego mięśnia i naczynia krwionośnego. A co tam, raz można sobie urządzić Noc Walpurgii i zapomnieć o bożym świecie. jej kompan nie przechadza się swobodnie po szkolnych korytarzach, potem będzie miała wystarczająco dużo czasu, by ochłonąć. Ale to potem. Wróciła do Gilgamesha i nachyliła się przed nim, przesuwając opuszkami placów wzdłuż linii jego szczęki, powoli zsuwając je po szyi, kończąc bieg gdzieś pośrodku klatki piersiowej. - Plus dwadzieścia punktów dla Slytherinu. - znowu się zaśmiała, tym razem ciszej. Wyprostowała się i powoli podeszła do łóżka. - Po czymś takim należałaby ci się nagroda, prawda? Wszyscy lubią nagrody. Jeśli chcesz odpocząć to ja za ten czas mogłabym zająć się jeszcze sobą. Oparła stopę na pościeli, ukazując waginę w całej okazałości. Zwilżyła dwa palce śliną, po czym przesunęła nimi po łechtaczce, na moment zagłębiając je w sobie. Będąc już tak wrażliwą w tamtych partiach nawet nie próbowała powstrzymać przygryzienia wargi. - No chyba, że ci to wadzi. Chociaż nie, jeśli zamierzasz złapać oddech to wybacz, ale nie interesują mnie twoje żale. Zadowolę się tak czy siak. Mimo, że mówiła to już w miarę poważnie to gdzieś przemknął ten chochliczy błysk w oku.
|
| | | Gilgamesh von Grossherzog
| Temat: Re: Zamek Rodu Grossherzog [RFN] Pią 07 Gru 2018, 01:16 | |
| - Spoiler:
Kiedy wreszcie skończył, dyszał ciężko. Dziewczyna zdecydowania dała mu poczuć że żyje - to zabawne że mordowanie i seks miały ze sobą tyle wspólnego. Po jedynym i drugim czuł się jednocześnie pobudzony jak i cholernie zmęczony, jedno i drugie było nagrodą - informacją że łowy zakończyły się sukcesem. - Co prawda chciałem skończyć Ci na twarzy, jednakże skoro nie mogłaś się powstrzymać - mruknął i posłał jej uśmiech na znak, że mówi pół żartem pół serio. Takie rozwiązanie również mu się spodobało - zdecydowanie ta łapczywość sprawiła że wchodziła na zupełnie nowe wymiary, przez pryzmat postrzegania jej jako ciekawy obiekt seksualny. Przesunął się trochę aby sięgnąć po bourbon (który naturalnie był już nalany, bowiem skrzacia gwardia czekała czy było ją widać czy nie) i po przygotowanego również obok papierosa. Najpierw wypił, później sięgnął po różdżkę i odpalił papierosa końcem magicznego kijaszka. Zaciągnął się i wypuścił dym. Nie wciągnął go po raz kolejny tylko dlatego że zamierzał odpowiedzieć na te punkty i nagrody - tak było lepiej dla niego, bo chwilę później aż by się zakrztusił z tej radości. Tego się nie spodziewał. Czuł że kolejny wzwód będzie już z gatunku tych na początku bolesnych, był też pewien że o ile jej nie powstrzyma to dziewczyna naprawdę to zrobi co sprawi że jego przyrodzenie znowu stwardnieje. Chyba nikt nie byłby na tyle głupi że Gross zabroniłby kobiecie masturbować się przed nim, prawda? Wręcz przeciwnie, chłonął ten widok z radością, paląc jednego z najlepszych papierosów dostępnych na rynku, popijając całkiem niezły bourbon - to dopiero było życie. Podniósł się tylko na krótki moment, odkładając papierosa do popielniczki i szklankę obok, podszedł do niej i chwycił ją za nadgarstek ręki którą przed chwilą się zadowalała. Przesunął językiem po jej palcach, zlizując z niej jej soczki i zostawiając trochę własnej śliny po czym mruknął, tonem który znów mógł zabrzmieć jak jakiś rodzaj rozkazu: - Teraz. Kontynuuj Wtedy już zostało mu tylko cieszyć się przedstawieniem, w końcu czyż mógł być przyjemniejszy widok? Zmęczenie wyparowało, zupełnie jakby alkohol, dodatkowy nadmiar podniecenia i trochę nikotyny go regenerowało. Doskonale wiedział że jest to stan chwilowy i prędzej czy później odczuje to wszystko, a jutrzejszego dnia będzie go boleć wszystko a w szczególności genitalia, ale póki co nie zamierzał sobie żałować. Jeśli jeszcze miałby resztki wątpliwości, to teraz wiedział na pewno - dobrze wybrał, chociaż zastanawiało go jak wiele siły może skrywać to drobne ciało. Znacznie większe dziewczynki potrafiły odpaść i nie być w stanie się poruszać już po pierwszym razie, jeszcze większy przesiew robił się po drugim. Był pod sporym wrażeniem. Przez myśl mu przeszło, że gdyby któraś metoda na nieśmiertelność zadziałała, prawdopodobnie jeśli miałby kogoś do tego dopuścić, to byłaby to właśnie ta Krukonka - wyborny, energiczny, wielokrotny seks każdego dnia do końca życia, z nienasyconą już-nie-dziewicą - to by było dopiero coś. Będzie musiał to przemyśleć, tylko najpierw musiał ją sobie w pełni podporządkować - źle by było gdyby taki okaz zbyt szybko mu uciekł, prawda? Wpadł nawet na pewien pomysł. Już doskonale wiedział co zrobi - miał jednak czas, więc czekał. Chciał obejrzeć całe show. Kiedy już dobiegało końca (a on uprzednio wypalił trzy papierosy i opróżnił szklankę) sięgnął po różdżkę, machając nią dwa razy. Nikt chyba bowiem nie spodziewał się że w starym zamku nie będzie fałszywych ścian czy ukrytych komór - a to jak zagospodarował je Grossherzog to trochę inna sprawa, było to już bardzo spersonalizowane. Kiedy więc wykonał zamachy, ściana rozsunęła się ukazując wejście do specjalnej garderoby, natomiast z sufitu zsunęły się dwa złote łańcuchy z zapięciami idealnie pasującymi do nadgarstków. Łańcuchy były dość oczywiste, jednakże co znajdowało się w garderobie? Otóż nic innego jak...zakolanówki w najróżniejszych rozmiarach i kolorach. Kawałek dalej można było znaleźć najróżniejsze kobiece stroje, sięgające do klasyki - pokojówka, pielęgniarka czy policjantka. Oczywiście wystarczająco poprawione, żeby były równie sprośne co brak czegokolwiek. Jeśli ktoś zamierzał iść aż do samego końca znalazłby zdecydowanie odmienny typ gadżetów - ogonki analne i obroże, również w najróżniejszych wariantach i kolorach. A co, jak się bawić to się bawić, prawda? Nikt chyba nie spodziewał się że Gilgamesh nie miałby tak wyposażonego pomieszczenia, nie oszukujmy się. Wstał. - Idź tam i dobierz swój zestaw. Wedle własnego uznania. Potem wróć - powiedział spokojnie, jednakże gdzieś w jego głosie można było wyczuć twardy ton - ten, który sprawiał że było wiadomo iż nie zniesie sprzeciwu. Dodatkowo nie tylko jego oblicze świadczyło o tym że lepiej się z nim nie kłócić - jego przyrodzenie było aktualnie znowu gotowe do zabawy, a z taką dziewczyną pod ręką chyba wstydem byłoby gdyby musiał zadowolić się sam, prawda?
|
| | | Katarina Vento
| Temat: Re: Zamek Rodu Grossherzog [RFN] Pią 07 Gru 2018, 01:52 | |
| - Spoiler:
Ona już próbowała smaku Gilgamesha i szybko przyjęła to ze jeden z tych elementów, które stanowiły stały zestaw z cała otoczką. Kiedy jednak chłopak również postanowił posmakować jej samej i to na dodatek w takim a nie inny sposób to aż musiała wziąć głębszy wdech, czując jak mrowienie podniecenia staje się coraz bardziej nieznośne. Biorąc pod uwagę jak gwałtownie całe jej jestestwo reagowało na pierwsze doświadczenia seksualne cieszyła się, że podjęła odpowiednią decyzję przy wyborze partnera. Nie żeby miała w głowie bajeczki o magicznym pierwszym razie i bała się zepsucia urokliwej chwili. Nie, po prostu chciwość wszelkich doznań mogła znaleźć ujście tylko przy kimś doświadczonym, kto doskonale wiedział co robi, a tutaj wyczuwała to w ruchach Grossa przy każdej okazji. Jeszcze nie docierało do niej, że gdy adrenalina przestanie napędzać organizm to będzie spać dłużej niż ustawa przewiduje, a każdy mięsień jej ciała łącznie z najbardziej aktywnymi podczas stosunków miejscami zawoła o pomstę do nieba. To nie było ważne, czasem dobrze wbić sobie do głowy radosne carpe diem i zatracić się bez możliwości na ratunek. Po osiągnięciu orgazmu musiała aż na chwilę przysiąść, bowiem tak jak zapamiętała, szczytowanie łechtaczkowe objawiało się znacznie gwałtowniej, szczególnie jeszcze na tym etapie wtajemniczenia. Ponownie napiła się trunku, by zwilżyć usta spierzchnięte od gorących, szybkich oddechów. Odsłonięcie tajemnego pomieszczenia ponownie ożywiło Krukonkę, a do pożądania wróciła ciekawość. Bez zbędnych ceregieli potruchtała do całego sprośnego dobytku Grossherzoga i o ile niektóre przedmioty czy ozdoby jej się podobały lub intrygowały to stroje pielęgniarek i policjantek uważała już za przesadę i nijak jej to nie kręciło. Zażenowanie zostawi na obserwacje niektórych uczniów na lekcji eliksirów. Zaczęła od zakolanówek, gdyż nigdy ich nie nosiła, uważając je za mało praktyczne, bo nie lubiła poprawiania ich przez cały dzień. Obecnie jednak pozostało jej liczyć na to, że Gilgamesh nie da jej myśleć o takich bzdetach. Ściągnęła podkolanówki i zastąpiła je czarnymi zakolanówkami z czerwonymi paseczkami u samej góry. Pamiętając momenty uniesienia przy podduszaniu nie mogła się oprzeć pokusie sięgnięcia po obrożę, więc wybrała tę z czarnej skóry ze złotą klamerką i zwisającym z niej łańcuszkiem z tego samego metalu. Miała nie bezpodstawne podejrzenia, że kruszec jak najbardziej jest prawdziwy, co w jakiś perwersyjny sposób podkręcało drobnego rudzielca. Nadal nie czuła się usatysfakcjonowana takim zestawem, czegoś jej brakowało do dopełnienia nowej kreacji. Kto by pomyślał, że znajdzie się w takiej sytuacji jak ta. Ona sama była za to zaskoczona na jak wiele sposobów można sobie urozmaicić sam akt seksualny, a ciekawość godna naukowca nie pozwalała jej odpuścić eksperymentów. Po kilku sekundach namysłu sięgnęła po ogonek i musiała się chwilę zastanowić do czego konkretnie służy. Dobrze, że Katarina nie należała do wstydliwych, bo pewnie stałe uczucie posiadania czegoś takiego w odbycie onieśmieliło by niejedną dziewczynę, a już na pewno te świeżo rozdziewiczone. Widziała jeszcze kilka ciekawych przedmiotów, ale rozsądek doszedł do głosu i postanowiła na "dzień dobry" nie szarżować aż tak, co za dużo to niezdrowo. Musnęła tylko palcami łańcuchy wprawiając je w lekkie kołysanie, po czym postanowiła pokazać się Grossowi. Obróciła się do niego bokiem i spojrzała przez ramię na puchaty ogon. - Przyznaję, że nie wpadłabym na to sama, ale wydawało się fascynujące. - powiedziała z lekkim uśmiechem, po czym zakołysała biodrami wprawiając ogonek w ruch. - To nawet całkiem przyjemne. - dodała bawiąc się łańcuszkiem od obroży, co i rusz muskając dłonią piersi. Przesunęła opuszkami palców dookoła sutków, by zaraz zacząć je skubać i pieścić delikatnie, nie pozwalając sobie na dłuższą przerwę od zbawiennych, odurzających bodźców. O nie, wyciśnie z siebie ile jest w stanie. Nawet wydała z siebie niski pomruk, podobny do kota lub rysia i ponownie poruszyła biodrami. - Podoba mi się. I tym razem ostrzegam - z przyjemnością będę cię drapać, najlepiej do krwi. Mam nadzieję, że masz fascynujący plan w zanadrzu. - dodała przybliżając się i znacząc przesuwając paznokciami po ramieniu Gilgamesha, rzucając mu spojrzeniem jawne wyzwanie. Drugą dłonią musnęła łechtaczkę, czerpiąc prostą radość z tego dreszczu przyjemności i już nawet słysząc jak bardzo mokra jest. Sama obecność jej własnych soków przy poruszaniu udami potrafiła pobudzać każdy nerw w jej ciele.
|
| | | Gilgamesh von Grossherzog
| Temat: Re: Zamek Rodu Grossherzog [RFN] Pią 07 Gru 2018, 02:28 | |
| - Spoiler:
Kiedy zobaczył jak dobrała sobie zestaw, uśmiechnął się pod nosem. Zakolanówki były, co najważniejsze (mimo że osobiście uważał iż lepiej jej w bieli) a obroża i ogonek w sumie jej idealnie pasowały, szczególnie w tej sytuacji gdy ich zwierzęce instynkty wypłynęły na zewnątrz. Rozśmieszyło go jednak, gdy rzuciła tą uwagę o drapaniu - czyli najwyraźniej nie zrozumiała co właściwie zamierzał. Nie wadziło mu to absolutnie - będzie miała okazję się przekonać. Kto by pomyślał, że ona naprawdę tak mało wie na ten temat - najwyraźniej naprawdę obudził w niej cholerną bestię. Kręciło go to, zdecydowanie też wszystko ułatwiało - jeśli uda mu się ją dostroić pod siebie psychicznie i jakoś utrzyma te...emm...dzikie tłumy facetów które się dookoła niej kręcą? Ta, jasne. Nieważne. Jeśli uda mu się ją dostroić pod siebie psychicznie, to będzie miał wszystko czego mógł wymagać, w pełni spersonalizowany model - musiał jednak też dać jej impuls który przekona ją że jest jedynym słusznym wyborem. - Mam nadzieję że nie liczysz na szybki numerek - odparł tylko, bowiem pomimo że był w pełni gotowy do akcji to doskonale wiedział że tym razem, żeby osiągnąć efekt o który mu chodzi nie może brać się do roboty od razu. Dlaczego? Bo wyczekany deser smakuje lepiej. Zamierzał więc się drażnić, ale o tym potem. Skoro już była przy nim to machnął ręką na łańcuchy, które momentalnie spuściły się niżej i przesunęły w stronę Gilgamesha i Katariny. Nie, to nie była magia bezróżdżkowa, chociaż zapewne mogło to robić takie wrażenie. Właściwie - tak, takie właśnie miało to robić wrażenie. Prawda była taka że były to łańcuchy zawieszone na belce, która pozwalała na regulacje długości, a także przesuwanie przez całą długość komnaty, a operowały tym oczywiście skrzaty. W końcu kto inny mógłby jak nie te paskudne kartofle? Naturalnie nie pokazywały się, żeby nie psuć efektu. Tak czy siak, łańcuchy były niżej i bliżej, więc Gross postanowił w końcu uświadomić niewiastę po co mu właściwie są. Zapiął jej nadgarstki po czym ponownie machnął ręką a łańcuchy lekko się zwinęły, unosząc dziewczynę nieznacznie. Gdyby się uparła i wyciągnęła stopy, to mogła dotknąć palcami ziemi, jednakże w każdej innej sytuacji - była zawieszona nad podłogą. Pewnie jej ramiona go potem za to znienawidzą, ale on sobie nie zamierzał żałować. Krukonka zdecydowanie zaszła za daleko i na zbyt wiele się zgadzała, żeby nie próbował znaleźć granicy tego na co mu pozwoli bez kręcenia nosem. A jeśli wykorzysta wszystkie swoje pomysły i fetysze, a ona dalej mu nie spróbuje odmówić, tym lepiej dla niego, będzie miał wręcz idealną laleczkę do zaspokojenia wszystkich potrzeb. Oczy zasłonił jej wstęgą, którą zawiązał dookoła jej głowy. Dał jej klapsa, po czym postarał się odsunąć tak cicho jak tylko mógł - na puchatym dywanie nie było to takie trudne. Nie zamierzał jej dawać podpowiedzi na temat swojej lokalizacji, aby dodać grze pikanterii. Podszedł do stolika z alkoholem i polał sobie kolejną szklaneczkę bourbonu, wrzucił kostkę lodu i odczekał trzy sekundy, po czym opróżnił zawartość zostawiając tylko lód. Nie bez powodu zresztą. Chwycił ją w usta, po czym wrócił do niewiasty i przejechał od jej szyi, pomiędzy piersiami, tak aby jej biust został zahaczony przez jego twarz. Następnie przeniósł się swoją radosną kosteczką na pierś. Jego dłonie tymczasem powędrowały na jej pośladki, pieszcząc je. W międzyczasie poprawił jeszcze ogonek, umieszczając go głębiej w dziewczynie. A co, jak się bawić to się bawić, prawda? Okręgami jeździł lodem po jednej, później drugiej piersi, od zewnątrz, kończąc na sutkach którym poświęcał trochę więcej uwagi. Kiedy już skończył tą zabawę, wyjął lód z ust i w usta wziął sutka Katariny, zasysając go z zaangażowaniem, nie żałując sobie również pracy językiem, kostką lodu trzymaną w palcach przejechał pomiędzy jej cyckami, wzdłuż brzucha, zatrzymując się dopiero na jej łechtaczce. Wtedy odrzucił lód, podarował jej kolejnego klapsa, tym razem z porządnym rozmachem i umieścił głowę pomiędzy jej piersiami. Wysunął język i przejechał nim po jej ciele, śladem zostawionym przez kostkę lodowo-bourbonową. Rozłożył jej nogi szeroko, podtrzymując za uda, po czym zaczął zaspokajać ją ustnie. Zaczął od wędrowania po jej wargach sromowych zewnętrznych i wewnętrznych, potem przenosząc się na łechtaczkę, używając języka równie często jak samych ust. Co jakiś czas wsuwał język również w jej wnętrze, wracał jednak później do łechtaczki, zabawiając ją w ten sposób tak długo aż sam nie uznał że efekty i nawilżenie są na poziomie ponadzadowalającym. Dopiero wówczas się podniósł, wymierzył jej kolejnego klapsa i pociągnął za łańcuch na jej obroży, po czym wyszeptał jej do ucha lekko ochrypłym głosem: - I want to fucking tear you apart Tuż po tych słowach chwycił dziewczynę za biodra i wtargnął brutalnie w jej wnętrze.
|
| | | Sponsored content
| Temat: Re: Zamek Rodu Grossherzog [RFN] | |
| |
| | | | Zamek Rodu Grossherzog [RFN] | |
|
Similar topics | |
|
| Pozwolenia na tym forum: | Nie możesz odpowiadać w tematach
| |
| |
| |