IndeksIndeks  SzukajSzukaj  Latest imagesLatest images  RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  

Share
 

 Oberża pod Dzwonkiem

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Go down 
Idź do strony : 1, 2, 3, 4  Next
AutorWiadomość
Chiara di Scarno
Chiara di Scarno

Oberża pod Dzwonkiem Empty
PisanieTemat: Oberża pod Dzwonkiem   Oberża pod Dzwonkiem EmptyWto 01 Lip 2014, 13:21



Oberża pod Dzwonkiem


Miejsce, które reputacja stawia gdzieś pomiędzy Trzema Miotłami, a Świńskim Łbem. Uczniowie rzadko tu zaglądają, bo ci grzeczni wolą odwiedzić przybytek Madame Rosmerty, a lubiący szczyptę adrenaliny kierują się kilka uliczek dalej do Aberfotha. W nieco pirackim z charakteru wnętrzu królują więc miejscowi, najróżniejszych wyglądów i charakterów. Można tutaj dostać całkiem przyzwoity alkohol, a nawet zjeść coś i nie umierać potem z powodu zatrucia. Niewyjaśnioną zagadką pozostaje nazwa tego lokalu, który w szyldzie ma jaminka.

Chiara di Scarno
Chiara di Scarno

Oberża pod Dzwonkiem Empty
PisanieTemat: Re: Oberża pod Dzwonkiem   Oberża pod Dzwonkiem EmptyCzw 10 Lip 2014, 15:31

Emocje po finale quidditcha ledwie zdążyły opaść, kiedy nadszedł koniec roku. Ślizgoni, którzy przez te tygodnie po swojej klęsce byli jeszcze bardziej ponurzy i brutalni niż zwykle, odbili sobie tamtą porażkę wygrywając Puchar Domów. Chiara jednak zupełnie nie potrafiła odnaleźć w sobie zainteresowania szkolnymi dramatami jednych i radościami drugich. Nie sypiała, zdarzały się dni, że musiała na siłę wciskać w siebie jedzenie... Starała się uporać ze wszystkimi konsekwencjami ślubu, ale potrzebowała czasu - czegoś, czego mogła nie mieć zbyt wiele, zanim sprawy dodatkowo się dla niej skomplikują.

I do tego wszystkiego, jakby było jej mało, dochodził jeszcze Rosier. Nie wiedziała, o co właściwie z nimi chodzi. W swoich wcześniejszych związkach (pomijając ten szczególny z Jamsmine) wchodziła z założenia, że moment, w którym zacznie się za bardzo angażować albo natknie się na poważniejsze problemy, powinien być początkiem końca. Szybkiego, sprawnego i, przynajmniej dla niej, bezbolesnego. Co do Evana... wiedziała, że jest synonimem kłopotów od samego początku. Od chwili, kiedy zaproponował jej pierwszy zakład i sprawił, że zaczęła szukać jego obecności na nudnych przyjęciach, a później także w szkole. Dlaczego więc nie mogła dać sobie spokoju? Zwłaszcza teraz, kiedy uosabiał on w dużej mierze to, czego ona nienawidziła, przed czym uciekała?

Nie potrafiła odpowiedzieć sobie na te pytania. Wiedziała tylko, że go pożąda i to nie tylko fizycznie. Świadoma była jedynie tego nieprzyjemnego uczucia, które na moment przyćmiło nawet wspomnienia ze ślubu, a które było bezpośrednim efektem zaobserwowanego przez nią stosunku Rosiera do Aristos. Owszem, zdawała sobie sprawę już wcześniej, że nie są oni sobie obcy, ale chyba wtedy jeszcze takie szczegóły niespecjalnie ją drażniły, nie budziły jej niezdrowego zainteresowania. Teraz zaś sprawy się zmieniły, pokomplikowały i Chiara potrzebowała wiedzieć, na czym właściwie stoi. Dlatego zdecydowała się porozmawiać z Alexem, który jeszcze nigdy jej nie odmówił... pomocy. Wystarczyło kilka krótkich liścików, aby umówić się w Hogsmeade, do którego Krukonka właśnie w tej chwili zmierzała.

Weszła pomiędzy klimatyczne zabudowania, nie zwracając najmniejszej uwagi na kuszące przechodniów witryny, pełne wybuchów, ruchu i kolorów. Była skoncentrowana, a na jej twarzy malował się wyraz powagi i zamyślenia. Nie wyglądała najlepiej. Była bledsza niż zwykle, a włosy straciły nieco na swoim połysku. Pod jej oczami na stałe zagościły sine cienie, zaś cała sylwetka zyskała na kruchości, która już wcześniej raziła w przypadku tej dziewczyny. Wszystkie te elementy jej wyglądu stawały się z resztą jeszcze bardziej widoczne ze względu na jej strój; czarna, obcisła sukienka nie maskowała żadnych braków.

W końcu zatrzymała się przed drewnianymi drzwiami z mosiężną klamką. Obrzuciła przelotnym spojrzeniem szyld oberży, który przedstawiał nie wiedzieć czemu jamnika, po czym sprawnie wślizgnęła się do środka. W Hogesmeade odbywał się w tej chwili, albo zaczynał się w ciągu kilku najbliższych godzin, koncert Upiornych Wyjców, na którym nie planowała się jednak pojawiać. Jedyne, na czym jej zależało, to odwleczenie w czasie powrotu do domu. Owszem, mogła na miejsce spotkania wyznaczyć znacznie bardziej popularne Trzy Miotły, wolała jednak nie ryzykować, że podsłucha ich jakiś nazbyt gadatliwy uczeń. Jeszcze nie wiedziała, jak ta rozmowa się potoczy. Nie powiedziała Alexowi o co właściwie jej chodzi, zasugerowała spotkanie w ramach uczczenia zwycięstwa Slytherinu. Poza tym on też nie wydawał się największym fanem gwiazdy wieczoru w okolicach.

Oczarowała jednego z kelnerów, który bez większych oporów dostarczył jej dwa kufle Ognistej Whiskey, zajęła miejsce w jednym z kątów, z których mogła obserwować wejście i czekała na przybycie O'Malleya.
Alexander O'Malley
Alexander O'Malley

Oberża pod Dzwonkiem Empty
PisanieTemat: Re: Oberża pod Dzwonkiem   Oberża pod Dzwonkiem EmptyCzw 10 Lip 2014, 16:51

Wiadomość od Chiary kompletnie go zaskoczyła. Był właśnie w trakcie pakowania ostatnich szpargałów, gdy Fenris wleciał do pokoju przez otwarte okno, pohukując radośnie na widok swojego pana; Alexander przesunął pieszczotliwie palcami po gładkich piórach, jednocześnie odbierając przesyłkę i przez moment wpatrując się w nią w osłupieniu.
Nie planował wybierać się ani na koncert, ani do Hogsmeade. Został w Hogwarcie kilka dni dłużej ze względu na taką możliwość, jednak raczej z lenistwa niż potrzeby; odwlekał moment wyjazdu do rodzinnej posiadłości, wiedząc, że po wizycie u rodziców czeka go już tylko kilka dni spokoju i Whisper, który uparł się, że przyjedzie odeskortować go osobiście do swojego domu. O'Malley nie mógł nie przyznać, choćby przed samym sobą, że perspektywa spędzenia wakacji z Dorianem napawała go jednocześnie przerażeniem i podnieceniem, dziwnego rodzaju ekscytacją ściskającą żołądek i wywołującą fale gorąca.
Przez chwilę rozważał, czy nie zignorować dziewczyny, wreszcie jednak ciekawość przeważyła. Był pewny, że za jej zaproszeniem kryje się coś więcej.
Zatrzasnął wieko kufra i zrzucił z siebie koszulę, przez moment grzebiąc w stercie ciuchów, by wreszcie wydobyć z niej bokserkę z buńczucznie szczerzącym kły wężem. Nadruk na plecach poruszał się jak żywy; był to prezent od Jasmine, która swojego czasu zwykła twierdzić, że Alex jest zbyt dobry na bycie Ślizgonem i od czasu do czasu coś musi przypominać innym, że chłopak faktycznie należy do Slytherinu.
Przeczesał włosy palcami, przyglądając się swojemu odbiciu; jego twarz nie wyglądała najlepiej. Ślad po uderzeniu Gilgamesha zszedł już dawno, nos wyglądał jak nowy, jednak cienie pod oczami i blada skóra odznaczały się tak samo wyraźnie. Troska o Jasmine, niepewność kolejnych dni i koniec roku niosły ze sobą zbyt wiele nerwów.
Na miejsce spotkania dotarł kilka chwil po umówionej godzinie; wszedł do środka i natychmiast namierzył Chiarę, siedzącą w rogu, z dwoma kuflami na blacie. Uniósł brwi, uśmiechając się, a potem podszedł do niej wyciągając różdżkę.
Kiedy całował ją w dłoń, drugą jednocześnie wręczał dziewczynie bukiet fiołków.
- Cześć, Chi. - mrugnął, posyłając jej pogodny uśmiech i usiadł, opierając się wygodnie. Jego spojrzenie wędrowało po twarzy dziewczyny, a brwi marszczyły się lekko, zdradzając zainteresowanie.
- Coś się stało?
Chiara di Scarno
Chiara di Scarno

Oberża pod Dzwonkiem Empty
PisanieTemat: Re: Oberża pod Dzwonkiem   Oberża pod Dzwonkiem EmptyCzw 10 Lip 2014, 20:02

Zaskoczenie nie było drugim imieniem Chiary. Nie twierdzę, że była najbardziej przewidywalną z osób, ale nie próbowała na siłę postępować niesztampowo i jeśli znało się ją trochę dłużej, można było wyczuć jakimi zasadami kieruje się przy podejmowaniu decyzji, a zatem do pewnego stopnia nauczyć się przewidywać jej reakcje. Inna sprawa, że ostatnimi czasy zbyt często była zmuszana do przeciwstawiania się tym niepisanym regułom, które kiedyś sama dla siebie ustanowiła.
Konieczność wykorzystania w procesie komunikacji czegoś, co miało pierze i najwyraźniej wcale za nią nie przepadało (oczywiście ze wzajemnością), zawsze było dla di Scarno męczące. Nie wspominając o tym, że nawet najłagodniejsze sowy zostawiały ślady swojej „sympatii” na jej dłoniach. Dosyć długo rozważała możliwość porozmawiania z kimś o Aristos. I to nie tylko dlatego, że musiała znaleźć w tym celu kogoś, kto znał ją dość dobrze i równocześnie chciałby się podzielić wiedzą. Przede wszystkim wahała się dlatego, że wymagało to przyznania, choćby samej przed sobą, że Rosier jest dla niej kimś wyjątkowym. Nie kolejnym z facetów, którzy mieli zapewniać jej przyjemność, a przy pierwszym problemie zostawali odesłani z niczym prócz wspomnień.
Targana wątpliwościami obracała w palcach toporny kufel, nie ruszając jednak zawartości. Spóźnienie Alexa jedynie potęgowało jej opory, jednak nie wywoływało przy tym irytacji na chłopaka. Nie należała do maniaków punktualności, poza tym to ona prosiła o spotkanie. Godząc się na nie i tak poszedł jej na rękę. Mógł przecież spędzać ten czas na koncercie albo Merlin jeden wie gdzie. Zauważyła go zanim jeszcze ją dostrzegł i pozwoliła sobie porównać rzeczywistość ze wspomnieniami. Jej usta wygięły się w delikatnym uśmiechu, który utrzymywał się wciąż jeszcze, kiedy chłopak podszedł w końcu do ich stolika. Gdyby nie była sobą, zapewne zarumieniłaby się pod wpływem tego szarmanckiego pocałunku i bukietu, ale stety bądź niestety była jedynie Chiarą i jej reakcja ograniczyła się do błysku rozbawienia w zmęczonych oczach.
-O’Malley. – odparła krótko na jego powitanie, dostrzegając zarówno jego zainteresowanie zaproszeniem, jak i dość marny stan... Prawdę powiedziawszy wyglądali razem całkiem żałośnie.
-Czy musi się dziać coś złego, żeby dziewczyna mogła zaprosić przystojnego chłopaka na… whiskey? – zapytała, podsuwając równocześnie Alexowi kufel i gestem zapraszając aby zajął wolne krzesło.
-Chciałam porozmawiać… I odwlec czas powrotu do domu. Niestety koncert nie leżał w sferze moich zainteresowań.
Alexander O'Malley
Alexander O'Malley

Oberża pod Dzwonkiem Empty
PisanieTemat: Re: Oberża pod Dzwonkiem   Oberża pod Dzwonkiem EmptyCzw 10 Lip 2014, 20:03

- Nic nie musi się dziać, żeby piękna dziewczyna zaprosiła chłopaka na whiskey. - zgodził się, kiwając głową i przyjmując kufel. Rozparł się wygodniej na zajętym przez siebie krześle, a potem przysunął się bliżej stolika i oparł łokcie na blacie, nachylając ciało nieznacznie w stronę Chiary.
Stalowoszare oczy błądziły po jej twarzy, podświadomie oceniając. Badając.
Wyglądała na wyczerpaną, smutną. Jak wyblakły obraz, migotała mu przed oczami jej twarz, gdy spotkali się pierwszy raz i teraz, gdy te piękne oczy na krótką chwilę rozbłysnęły rozbawieniem, a potem znów zgasły, przeciążone dźwiganymi przez dziewczynę troskami.
Odetchnął, przywołując na wargi uśmiech i uniósł kufel w toaście.
- Za odwlekanie nieuniknionego. - mruknął, mrugając do niej i pociągając łyk whiskey. Paliła przełyk, ale wyostrzała swoim smakiem zmysły. Pobudzała umysł do pracy.
Odchylił się znów na krześle i odstawił naczynie na blat, mrużąc lekko oczy.
- Chciałaś porozmawiać? Uwierz, jestem jak najdalszy od wybierania się na ten koncert, choć, śmieszna rzecz, bilety mam. Dwa. Planowałem zaprosić jedną konkretną osobę, ale...- wzruszył ramionami, uśmiechając się ponownie - Nie poszło po mojej myśli. Dlatego mam teraz całą wieczność na rozmowy. - dodał jeszcze, rozglądając się po pomieszczeniu i znów skupiając wzrok na pannie di Scarno.
Coś mówiło mu, że nie będzie to łatwa rozmowa, niemniej jednak nie potrafiłby odmówić Chiarze pomocy. Nie, kiedy wyglądała niemal tak żałośnie, jak on sam.
Chiara di Scarno
Chiara di Scarno

Oberża pod Dzwonkiem Empty
PisanieTemat: Re: Oberża pod Dzwonkiem   Oberża pod Dzwonkiem EmptyCzw 10 Lip 2014, 20:06

To aż śmieszne… Pomyślałby kto, że koniec roku szkolnego i wyczekiwany koncert powinny na twarzy każdego ucznia malować się wyrazem ulgi i radości. W końcu przyszły wakacje! Podręczniki w kąt, kociołki pod łózko, wynoszone do znudzenia szkolne szaty na wieszaki! A oni siedzieli z markotnymi minami, popijając whiskey jak dwoje zniszczonych życiem malkontentów. Może z resztą trochę nimi w tej chwili byli?
Chiara nawet nie próbowała powstrzymać delikatnego rozbawienia, które na moment wygładziło rysy jej twarzy. Ona, piękna? Cóż, w tej chwili zapewne niezbyt oszałamiająca. Ale nie zamierzała się kłócić, nigdy nie bawiło jej wypowiadanie słów fałszywej skromności. Poza tym zmęczenie i zmartwienia dodawały jej pewnego uroku. Zdawała się jeszcze bardziej krucha i delikatna niż zwykle, co działało na jej korzyść, kiedy miała do czynienia z osobami, które natychmiast poczuwały się do roztoczenia nad nią opiekuńczych skrzydeł.
-Za zastępowanie go przyjemnościami. – dodała z lekkim uśmiechem, również unosząc kufel i upijając z niego kilka łyków. Nie zamierzała przesadzać, wciąż miała w głowie skutki tamtego razu z Rosierem. Wolałaby nigdy więcej aż tak się nie zapomnieć, bo mogłaby przypadkiem nie przeżyć. Przyglądała się spokojnie Alexowi, czekając aż zada w końcu to pytanie, którego czas nadchodził nieuchronnie. I nie myliła się. Z resztą, nie było to znowuż nic wielkiego. Ostatecznie mało kto przystałby na to, że ktoś zawraca mu tyłek i w dodatku nie informuje w jakim celu.
-Powiedziałabym, że bardzo mi przykro, ale fakt, że twoje plany nie wyszły jest mi na rękę. Przynajmniej nie siedzę tutaj sama. – odparła na jego stwierdzenie i znowu zaczęła bawić się kuflem, w zewnętrznym wyrazie zamyślenia. Wciąż jeszcze nie była pewna, czy to wszystko ma jakiś sens, czy jedynie nie namiesza w jej i tak chorym życiorysie.
-Opary potu i alkoholu, lepiące się ciała dookoła, przeraźliwy hałas, który uniemożliwia zrozumienie choćby jednego słowa jazgotliwej piosenki… Nie, koncerty nie są chyba dla mnie. Ale skoro Ty odpowiedziałeś na moje zaproszenie, ja nie śmiałabym odrzucić twojego. – dodała po chwili z lekkim uśmiechem. Nie podejrzewała, aby Alex zdecydował się zabrać ją gdziekolwiek. Sądziła, że jest bezpieczna i znajdzie sobie bardziej odpowiednią towarzyszkę, czy też towarzysza, jeśli zdecyduje się jednak wykorzystać swoje bilety.
-Och, zdaje się, że nie pogratulowałam wam jeszcze wygranej pucharu domów. – powoli zmierzała do tematu, który ją tutaj przyprowadził. Musiała to jednak zrobić w taki sposób, aby nie wzbudzić żadnych podejrzeń.
-Nawet Gryfoni się cieszyli…. A przynajmniej jedna Gryfonka. – zażartowała swobodnie, spoglądając na Alexa sponad kufla, z którego pociągnęła kolejny łyk szczypiącego gardło trunku.
-Ty, zdaje się, znasz Aristos?
Alexander O'Malley
Alexander O'Malley

Oberża pod Dzwonkiem Empty
PisanieTemat: Re: Oberża pod Dzwonkiem   Oberża pod Dzwonkiem EmptyCzw 10 Lip 2014, 20:09

Przyjrzał jej się uważniej i podparł brodę na dłoni, słuchając jak dziewczyna wykłada swoje racje na temat koncertu. Przez moment na twarzy chłopaka zamigotało rozbawienie i autentyczny, szczery uśmiech – Chiara powtarzała niemal słowo w słowo jego własną wypowiedź dotyczącą koncertu, kiedy Dorian spytał, czy nie chciałby się z nim wybrać.
Koniec końców O’Malley sam kupił bilety, jednak nie chcąc być hipokrytą, nie zaprosił Whispera, pozwalając mu zdecydować czy przyjdzie sam z siebie, czy też nie. Teraz nieco tego żałował, z drugiej jednak strony miał przeświadczenie, że te bilety jeszcze mu się przydadzą. I proszę.
- Jeśli tylko będziesz miała ochotę, by razem ze mną wdychać opary alkoholu, skakać w deszczu, który, wydaje mi się, niewątpliwie nadciągnie w połowie koncertu i słuchać jazgotliwych piosenek; moje ramię jest twoim ramieniem, z przyjemnością zabiorę cię na to wydarzenie. – stwierdził, skłaniając się lekko i mrugając do niej z wyraźnym rozbawieniem.
Gratulacje przyjął z grymasem niezadowolenia, bo utrata Pucharu Quidditcha wciąż była żywą zadrą w sercu młodego ścigającego, ale pytanie Chiary o Aristos oderwało jego myśli od tego przykrego precedensu.
- Ari? Mówisz o Lacroix? – spytał, unosząc lekko brwi i prostując się na krześle – To moja kuzynka. – dodał nieco ostrożniej, przyglądając się Krukonce z nieznacznie zmarszczonym czołem.
- Stało się coś? – zagadnął jeszcze, doskonale wiedząc jaki charakterek ma niebieskooka diablica; zwykle, gdy ktoś o nią pytał, oznaczało to spore problemy.
Chiara di Scarno
Chiara di Scarno

Oberża pod Dzwonkiem Empty
PisanieTemat: Re: Oberża pod Dzwonkiem   Oberża pod Dzwonkiem EmptyCzw 10 Lip 2014, 20:10

Ach te uczucia, co one robią z człowiekiem! Wystarczy być kimś zauroczonym, aby automatycznie zacząć robić rzeczy niezgodne ze swoim charakterem. Bo czyż zakup biletów przez Alexa, który bynajmniej nie miał najmniejszej ochoty iść na żaden koncert, nie był z jego strony czynem odrobinę... idiotycznym? Albo raczej po prostu wynikającym z faktu, że wolał zrobić przyjemność komuś, niżeli samemu sobie. Chi jednak coś o tym wiedziała, nie dalej jak kilka dni temu wysłała przecież Rosierowi swoje zdjęcie i dzisiaj zrzucała to już na karb chwilowej niepoczytalności.
-Z przyjemnością? Doprawdy? - zapytała go ironicznie, unosząc jedną z brwi i kąciki ust -W czym jestem lepsza od tej osoby, której koniec końców nie zaszczyciłeś zaproszeniem? - Lub która je odrzuciła... Zapytała po chwili, przyglądając mu się nie z ciekawością, raczej obojętnie. Nie musiał odpowiadać, jeśli nie chciał. Może nie była uosobieniem delikatności i nie cackała się z ludźmi, po prostu mówiąc to, na co miała ochotę, ale rzadko kiedy uparcie tkwiła przy temacie, który nie odpowiadał rozmówcy. Tyle trzeba jej oddać. Poza tym nie była to wypowiedź nieuzasadniona, ostatecznie z jakiegoś powodu O'Malley został sam z dwoma niewykorzystanymi biletami i zamiast na koncercie, tkwił z nią w jakimś barze.
Zamyślona, nie zauważyła jego zaniepokojenia, które pojawiło się na jego twarzy natychmiast po tym, jak przywołała młodą Lacroix. Dopiero po chwili zorientowała się w sytuacji i uśmiechnęła lekko rozbawiona. Czyżby nie była pierwszą osobą wyrażającą swoje zainteresowanie dziewczyną? Wskazywałaby na to odrobinę nerwowa reakcja, to zmarszczone czoło, zadane od niechcenia pytanie o powód jej zainteresowania.
-Czy coś się stało? - powtórzyła za nim, zwiększając odrobinę napięcie wiszące w powietrzu, po czym wzruszyła ramionami i dodała -Jeśli nie liczyć tego, że kibicowała wam na meczu i pojawiła się potem na Ślizgońskiej imprezie, to nic więcej. Po prostu wzbudziła we mnie ciekawość swoim zachowaniem. Pomyślałam, że może coś o tym wiesz. - No i oczywiście chadzała na jej, Chiary, oczach za rękę z Rosierem, co było w istocie najważniejszym motywem obecnej rozmowy, ale takim, którego Włoszka nie zamierzała zdradzać. W istocie poruszyła ten temat od niechcenia, jakby próbowała jedynie rozkręcić rozmowę, jakby to wcale nie był powód, dla którego do niego napisała.
Alexander O'Malley
Alexander O'Malley

Oberża pod Dzwonkiem Empty
PisanieTemat: Re: Oberża pod Dzwonkiem   Oberża pod Dzwonkiem EmptyCzw 10 Lip 2014, 20:13

- Nie rozumiem skąd ta ironia w twoim głosie. – skrzywił się z rozbawieniem i wzruszył ramionami, odchylając się na krześle w nieco bardziej rozluźnionej pozie.
- Przyjemność nie musi płynąć z wydarzenia, może brać się z przemiłego towarzystwa pięknej dziewczyny i wiedzy, że otoczenie jest jej równie niemiłe, co tobie samemu. – dodał, obracając kufel w dłoniach, by wreszcie unieść go do ust i wziąć kolejny głęboki łyk.
To dało mu chwilę na rozważenie jej słów i kolejne skrzywienie – tym razem mniej zadowolone, skierowane raczej do samego właściciela grymasu, niż do jego rozmówcy.
- Nie chodzi tu o bycie lepszym, czy gorszym, lecz o okoliczności. Nawet gdybym teraz w magiczny sposób zmienił zdanie i przekonał samego siebie, że wydarzenie to jest najwspanialszym, co czekać mnie będzie w te wakacje, nie miałbym już okazji do naprawienia raz popełnionego błędu. I nie lubię zmieniać zdania. – stwierdził kwaśno, zerkając na Chi z nachmurzoną miną.
- Skoro powiedziałem mu, że nie mam ochoty iść, a potem w kretyńskim odruchu kupiłem bilety, to wolę nie pytać, czy ze mną pójdzie. Zostałoby to odebrane jako próba przypodobania się na siłę, a ja nie jestem salonowym pieskiem. Nie robię sztuczek ku radości kogoś innego. – mruknął, sięgając znów po kufel, by spłukać smak straconej okazji gryzącym w gardło aromatem alkoholu.
Jej zainteresowanie Gryfonką sprawiło, że wędrujący w stronę ponurych myśli mózg gwałtownie otrzeźwiał. Alexander uniósł lekko brwi, przypatrując się pannie di Scarno z zastanowieniem i ciekawością, wpełzającą powoli w srebrne tęczówki. Jej powściągliwość i swobodna, prowadzona od niechcenia rozmowa były lepsze od drogowskazów i krzykliwych bilboardów, którymi promowano dzisiejszy koncert.
Chiara najwyraźniej miała jakiś problem z jego słodką kuzynką. Należało jeszcze ustalić, jakiej natury był ten problem.
Drgnął, gdy wspomniała o meczu i imprezie, próbując przypomnieć sobie co takiego robiła Aristos, co mogło przyciągnąć uwagę Krukonki do tego stopnia, by próbowała go o nią wypytywać. A było niemal oczywiste, że próbowała; Alex znał Chiarę z opowieści Jas, trochę z własnego doświadczenia, trochę z plotek zasłyszanych na korytarzu, nie był też głupi. Dziewczyna nie interesowała się nikim bez powodu. Choćby błahego.
Zmarszczył czoło, a potem coś w jego umyśle przeskoczyło, przynosząc oświecenie.
- Pytasz mnie dlaczego kibicowała Ślizgonom, czy dlaczego przyszła z Rosierem? – spytał swobodnym tonem, uśmiechając się z rozbawieniem, choć niezbyt drwiącym. Raczej przyjacielskim, niewinnym. Nie zamierzał w żaden sposób kpić z Krukonki, która wyraźnie walczyła sama ze sobą. Doskonale rozumiał jej rozterki.
Chiara di Scarno
Chiara di Scarno

Oberża pod Dzwonkiem Empty
PisanieTemat: Re: Oberża pod Dzwonkiem   Oberża pod Dzwonkiem EmptyCzw 10 Lip 2014, 20:17

-To chyba wrodzona wada genetyczna. - odparła żartobliwie na jego ni to stwierdzenie, ni to pytanie. Rozluźniła się przy tym trochę, bo towarzystwo Alexa okazało się być przyjemniejsze niż sądziła. Chłopak nie próbował jej do niczego zmuszać i traktował ją z charakterystyczną chyba dla niego szarmancją, więc na dłuższą metę trudno było przy nim być spiętym i negatywnie nastawionym.
-Nadal jednak nie rozumiem, dlaczego nie można korzystać z tego, jak twierdzisz, przemiłego towarzystwa pięknej dziewczyny w okolicznościach, które nie sprawiają, że masz ochotę przegryźć komuś krtań. - odparła z błyskiem w oku, który przypominał, że wcale nie jest grzeczną, niepozorną, spolegliwą dziewczynką. Że czai się w niej coś niebezpiecznego, jakaś groźba czy może potencjał na mordercę bez skrupułów.
Wysłuchała jego monologu z obojętnym wyrazem twarzy... Ach tak, Jasmine chyba wspominała coś o jego zainteresowaniu Dorianem. Zdaje się, że zaobserwowała także jakieś jego skłonności w tym kierunku na Ślizgońskiej imprezie. Nie potępiała go, nie miała z tym bodaj najmniejszego problemu. Ostatecznie sama była w lesbijskim związku i wychodziła z założenia, że ma dość własnych problemów, aby kontrolować to, kto komu wchodzi do łóżka. Czy tam między nogi.
-Jesteś chyba odrobinę zbyt,,, okazały, jak na salonowego pieska. - potwierdziła z lekkim rozbawieniem, po czym przesunęła palcem po górnej wardze, w wyrazie zamyślenia.
-Choć w zakupie biletów, dwóch biletów, na koncert, na który nikogo nie planuje się zaprosić, na który wcale nie planuje się iść jest dla mnie coś... cóż, dość idiotycznego. - no tak, poznajcie Chiarę di Scarno, dziewczynę, która czasem nie mówi nic, a czasem dokładnie to, co myśli. Nie zamierzała go obrażać ani zniechęcać do swojej osoby. Po prostu stwierdzała fakt.
Nie podobał jej się wyraz twarzy Alexa, który pojawił się, kiedy zaczęli rozmawiać o Aristos. Nagle aż zaczęła żałować, że w ogóle zainicjowała ten temat... Choć przecież był on głównym powodem tego spotkania. Ślizgon doszukiwał się drugiego dna tam, gdzie nie powinien, co więcej tam, gdzie nie było to mile widziane.
Jednak pytanie zadane przez O'Malley'a nie wymusiło na niej żadnej reakcji, która pozwoliłaby mu przypuszczać, że trafił w sedno. Nie drgnęła jej brew, nie napiął się ani jeden mięsień twarzy, nie zacisnęły palce dłoni, a usta pozostały, jak wcześniej, wykrzywione przez uśmiech lekkiego rozbawienia. Podobnie ton jej głosu, kiedy odpowiadała, nie wskazywał na wewnętrzne napięcie czy też niepokój.
-Myślałam, że mówię całkiem wyraźnie. - stwierdziła obojętnie, popijając whiskey -Pytałam o to, dlaczego Gryfonka pomagała mi na meczu i rzucając zaklęcie na członka drużyny własnego domu naraziła się na poważne konsekwencje. Ale możemy znaleźć inny temat, jeśli ten Ci nie odpowiada. - obrzuciła go uważnym spojrzeniem i uśmiechnęła się delikatnie. Co jak co, ale o Rosierze nie będą rozmawiali.
Alexander O'Malley
Alexander O'Malley

Oberża pod Dzwonkiem Empty
PisanieTemat: Re: Oberża pod Dzwonkiem   Oberża pod Dzwonkiem EmptyCzw 10 Lip 2014, 20:22

Roześmiał się swobodnie, pierwszy raz od dłuższego czasu; ten dźwięk był dla niego tak zaskakująco naturalny w tej sytuacji, niewymuszony i beztroski, że stalowe oczy przybrały nieco cieplejszy wyraz.
- Może obejdzie się bez przegryzania krtani, kto wie, może nawet ci się spodoba. Przynajmniej spróbujmy. Skoro już zachowałem się jak idiota i kupiłem te bilety, szkoda byłoby je stracić. – mrugnął do niej i dopił whisky, odstawiając kufel na blat stolika. Zakręcił nim kilka razy, zerkając przez ramię na bar, a potem znów przeniósł spojrzenie na Chiarę, uśmiechając się bezwiednie.
- Chyba faktycznie zachowałem się nieco nieracjonalnie, próbując chociaż raz postąpić tak, jak powinienem, ale moja duma nie zniosłaby proszenia, kiedy już odmówiłem. – dodał po chwili, wzruszając ramionami i opierając łokcie na stole.
Przez moment mierzył Krukonkę spojrzeniem, słuchając jak próbuje odwrócić jego uwagę od sprawy, która najwyraźniej była kluczowa; musiał jednak oddać Chiarze pokłon za opanowanie. Nie zdradziła się niczym, niemal niczym, bo widział krótki błysk w jej oczach. Jego domyślność najwyraźniej działała pannie Niewzruszonej na nerwy, choć odparła pytanie ze spokojem, niczym wprawny gracz. Szachy z nią byłyby niesamowitym doświadczeniem.
- Przepraszam na moment. – rzucił jedynie, chcąc dać jej trochę przestrzeni, chwili do oddechu. Nie zależało mu na wyprowadzeniu dziewczyny z równowagi, skoro wyraźnie liczyła na uzyskanie od niego kluczowych dla siebie informacji, nie zdradzając jednocześnie niczego, co mogłoby dać O’Malleyowi jakiekolwiek spojrzenie na całą sprawę.
Podniósł się, zmierzając do baru, a gdy wrócił, postawił na stole dwa talerze z naleśnikami, wypełnionymi puszystym, słodkim serkiem i sezonowymi owocami. Ktoś przyozdobił je fantazyjnym wzrokiem z ciepłej czekolady, na czubku kładąc listek mięty. Chłopak cofnął się jeszcze po sztućce i podszedł do stolika z łobuzerskim błyskiem w oku, przesuwając jeden z talerzy w stronę Chiary.
- Moja drogocenna towarzyszka zadbała o alkohol, ja zadbam o to, by nieco osłodzić jego gorycz. Co prawda tym owocom daleko do przyjemności, jaką daje widok twojego uśmiechu, ale myślę, że będą ci smakować. – uśmiechnął się, zajmując miejsce za stołem i podając Chi sztućce w wiklinowym koszyczku. Obserwował ją przez moment, nie naciskając jednak spojrzeniem, nie próbując wymusić reakcji. Z brzegu naleśnika wydobył soczyście czerwoną malinę i wsunął ją do ust, pozwalając by słodko-cierpki smak rozniósł się po języku.
Dopiero wtedy znów zabrał głos, z namysłem pocierając czoło palcami.
- Aristos jest... Specyficzna. – stwierdził powoli, ważąc każde słowo, choć tembr jego głosu był swobodny, a mięśnie rozluźniły się wyraźnie – Podejrzewam, że gdyby zmiana domu po ceremonii była możliwa, nosiłaby zieleń, nie szkarłaty. – dodał tonem wyjaśnienia, widząc leniwe zdziwienie wpełzające na twarz Chiary. Roześmiał się cicho.
- Nie miałaś z nią zbyt często styczności, prawda? Pół szkoły wie, że Tiara musiała być pijana, gdy przydzieliła ją do Gryffindoru. – na jego wargach tańczyło rozbawienie, odbijające się w stalowoszarych tęczówkach – Gdyby mogła, wycięłaby Gryfonów w pień, oszczędzając tylko ich pałkarza. O’Connor z niewiadomego powodu ma jakieś specjalne względy. – prychnął z wyraźną niechęcią, popijając znów whisky. Odchrząknął, rzucając Chi kolejne spojrzenie i kontynuował spokojnie, beztroskim tonem, wpatrując się w kwiaty, które dał dziewczynie.
- Nie obchodzi jej co powiedzą w jej domu. Była po stronie Slytherinu ze względu na fakt, że ona i Rosier przyjaźnią się od dziecka. Jeśli można to nazwać przyjaźnią. – magiczne słowa padły, a Alex spokojnie przeniósł wzrok na Krukonkę.
- Znają się od kiedy tylko pamiętam. Wychowywali sie razem. Bywała w domu Rosiera równie często, co on w Emerald Fog. Chyba stracili trochę kontaktu od kiedy wylądowali w dwóch konkurujących domach, ale jej to specjalnie nie przeszkadzało. Jest najbardziej Ślizgońską Gryfonką, jaką kiedykolwiek widziałem. Pewnie dlatego była chętna do pomocy. No i nienawidzi Anderson. – dodał z przekąsem, unosząc kąciki ust do góry, w uśmiechu przypominającym nieco koci. Przebiegły i rozbrajający.
Chiara di Scarno
Chiara di Scarno

Oberża pod Dzwonkiem Empty
PisanieTemat: Re: Oberża pod Dzwonkiem   Oberża pod Dzwonkiem EmptyCzw 10 Lip 2014, 20:29

Wieczór pełen zdziwień... Chiara nie spodziewała się, że to spotkanie potoczy się tak naturalnie, że rozmowa popłynie w sposób niewymuszony, a co więcej sprawi, że dziewczyna choć na moment zapomni o swoich rozlicznych problemach i po prostu się odpręży. Alex okazał się nadzwyczaj przyjemnym towarzyszem. Dawał jej przestrzeń, jego wypowiedzi były inteligentne i nie ociekały fałszem. Miła odmiana w świecie pełnym kłamców. Wcześniej nie miała zbyt wielu okazji do rozmowy z paniczem O'Malley'em, ale chyba zaczynała rozumieć, dlaczego Jasmine go tak ceni. Jego śmiech jedynie rozluźnił i tak przyjacielską atmosferę.
-Jak już powiedziałam, jestem Ci winna choć tyle. – odparła, na jego słowa. Chłopak najwyraźniej chciał iść z nią na ten koncert, a skoro tak, będzie musiała wytrzymać te wszystkie jęki i smród. - Tylko nie oczekuj, że w przypływie euforii zacznę wydawać z siebie dźwięki typowe dla orgazmu, albo zedrę z siebie ubrania. – wiedziała, że niektóre dziewczęta mają coś takiego w zwyczaju. Nie zamierzała z góry zakładać, że nie będzie bawiła się dobrze. Czasem obserwowanie tych wszystkich otaczających ją idiotów, dawało jej sporo satysfakcji, a towarzystwo miała mieć przecież całkiem zacne.
-Mój drogi, przeuroczy Alexie... Dlaczego mówisz o jakichkolwiek powinnościach? Rób to, na co masz ochotę. W zbyt wielu sytuacjach nie mamy żadnego wyboru, żeby zmuszać się do czegoś wbrew woli, kiedy jest on nam dany. – odczuwała już skutki picia alkoholu. Od wielu dni jadła wyłączne tyle, aby móc jakoś funkcjonować, co sprawiało, że była bardziej podatna na wpływ dobrej whiskey. Może także dlatego była nieco bardziej rozluźniona i wylewna.
Co tam szachy! Dopiero poker pokazałby pełnię jej możliwości. Nie bez kozery od lat trenowała wytrwale kontrolowanie własnego ciała. Doprowadziła do tego, że było ono jedynie marionetką w rękach umysłu; przynajmniej przez większość czasu. Jedynie oczy, właśnie one, wciąż jeszcze potrafiły ją zdradzić. Nie podobał się jej kierunek, w którym dryfowała rozmowa, ale musiała przyznać, że zaskoczyła ją taktowność Alexa. Przyzwyczajona do ojca tyrana, który umiał wyczytać z niej właściwie wszystko i Rosiera, który maniakalnie potrzebował kontroli i nie dawał za wygraną, jeśli coś go zainteresowało, doceniała delikatność O'Malley'a. W pewien sposób chłopak nawet ją ujął.
A jednak na jej twarzy pojawiło się napięcie, kiedy postawił przed nią talerz z naleśnikami. Wyglądały i pachniały cudownie, ale Chiara zmierzyła chłopaka podejrzliwym spojrzeniem. Nie widziała go na uczcie, ale czyżby ją obserwował i wiedział, że nic nie zjadła? Owszem, spadek wagi był po niej widoczny, ale skoro minęło jedynie kilka godzin od zakończenia, nie powinna być jeszcze głodna... I zapewne rozważałaby te nieistotne kwestie jeszcze przez jakiś czas, gdyby Ślizgon jej swoim zachowaniem nie rozbroił. Reagowała zresztą zbyt intensywnie do przewinienia. Ostatecznie Alex nie znał powodów jej niedobrowolnej głodówki.
-Dobrze Ci idzie przykrywanie komplementami tej bezczelnej insynuacji. – odparła, mierząc go rozbawionym wzrokiem i sięgając po sztućce. Cóż, mogła przynajmniej spróbować coś w siebie wmusić. -Wiem jak wyglądam, wszystkie ubrania na mnie wiszą. – dodała po chwili ze zdumiewającą szczerością, na którą pewnie nie zdobyłaby się gdyby nie alkohol i postawa chłopaka. Ze zmarszczonym czołem zabrała się do krojenia naleśnika, co musiało zapewne wyglądać zabawnie, ale ona naprawdę toczyła bitwę sama ze sobą.
Jej towarzysz skutecznie odciągnął jej myśli od tego, co ją dręczyło. Przysłuchiwała się uważanie każdemu słowu na temat Aristos, podczas gdy jej ręce automatycznie dostarczały pożywanie do ust. Zanim chłopak dokończył, zjadła połowę swojej porcji, po raz pierwszy od długiego czasu autentycznie czerpiąc przyjemność z raczenia się dobrym jedzeniem. Oblizała dolną wargę, na której pozostał ślad po czekoladzie i zauważyła, że Alex bacznie ją obserwuje. Chyba czekał na jakąś jej reakcje, ale zanim zdążyła coś odpowiedzieć, zastosował jej ten rozbrajający uśmiech, na który instynktownie odpowiedziała, posyłając mu w powietrzu całusa.
Wiedziała, że domyślał się do pewnego stopnia motywów tej rozmowy. A jednak pozwolił jej udawać, że wyprowadziła go w pole. Doceniała to, a wbrew pozorom nie była najbardziej niewdzięczną suką w Hogwarcie.
-Nie znałam jej bliżej przed tym... incydentem na trybunach. – odparła, nieco zamyślona. Musiała oczywiście zaakceptować fakt, że Rosier posiadał poza nią bliskie sobie osoby. Prawdopodobnie nawet bliższe niż ona, bo w gruncie rzeczy Chiara nie wiedziała o nim zbyt wiele. Znała jego ciało, wiedziała jak go dotykać, łączyła ich tajemnica śmierci Nette, ale poza tym...? Wciąż zażarcie bronili swojej prywatności. I nie ważne czy chodziło o bzdury, czy o rzeczy istotne. No i był jeszcze O'Connor, który sprawiał, że Chiara czuła się nieco pewniej. Ostatecznie sama miała okazję zaobserwować, że Ari na nim zależy.
-Tiara zdaje się popełniać takie błędy od czasu do czasu. – dodała po chwili, wracając ze świata wewnętrznych rozważań do Oberży pod Dzwonkiem, do swojego towarzysza i naleśników, które jednak nagle stały się niezjadliwe z niewiadomych powodów. Tym niemniej połowa porcji wystarczyła, aby napełnić jej żołądek.
Alexander O'Malley
Alexander O'Malley

Oberża pod Dzwonkiem Empty
PisanieTemat: Re: Oberża pod Dzwonkiem   Oberża pod Dzwonkiem EmptyCzw 10 Lip 2014, 20:31

Coś w jego oczach błysnęło, nim wyszczerzył białe zęby w absolutnie rozbrajającym, chłopięcym uśmiechu, tuż po tym, jak Chiara napomknęła o zdzieraniu z siebie ubrań.
- Jestem pewny, że nieodżałowaną moją stratą będzie brak takowego widoku, co więcej, bylibyśmy wtedy zupełnie kwita. Chyba nie muszę przypominać ci, jak w podstępny sposób podeszłaś mnie w szatni? Do tej pory mam obawy przed zostawianiem otwartych drzwi. Gdziekolwiek. – uniósł lekko brwi, a figlarna iskierka nie zamierzała zniknąć z jego spojrzenia.
Rozluźnił się zupełnie, najwyraźniej przeczuwając, że najgorszy, najbardziej wyczekiwany moment tej rozmowy w rzeczywistości był tylko obawą panny di Scarno, która oplatała osoby Rosiera i Aristos dość ciasno, choć niepostrzeżenie. Miał nadzieję, że jego wyjaśnienia – rzucone lekkim, niezobowiązującym tonem – ściągną trochę trosk z drobnych ramion. Chiara nie prezentowała się najlepiej i to wcale nie dlatego, że, jak ujęła sama, ciuchy zwisały z niej jak z wieszaka. Nie trudno było zauważyć cienie pod oczami i napięcie, które malowało się na pięknej twarzy. O’Malley był zdania, że uśmiech pasuje jej o wiele bardziej niż smutek i cieszył się, że chociaż trochę poprawił dziewczynie nastrój; był jaki był, miał wiele wad, ale nigdy nie umiał przejść obojętnie wobec nieszczęścia innej osoby, zwłaszcza, jeśli była nią dziewczyna. Wychowanie i przywiązanie do tradycji wpajane mu za dziecka nakazywały szanować kobiety, troszczyć się o nie i otaczać opieką, a nawet gdyby tak nie było – Ślizgon sam z siebie posiadał te cechy i nie potrafił powstrzymać odruchu.
Obserwował jak jadła, samemu również zabierając się za swoje naleśniki; po pierwszej porcji wiedział, że osoba, która je przyrządziła, była bezwzględnym geniuszem. Nie zdziwił się jednak, gdy spojrzenie na talerz Chiary ujawniło, że ona zjadła jedynie połowę – sam z trudem dokończył posiłek i odsunął talerz, składając na nim sztućce.
- Tiara jest magicznym przedmiotem o potężnej mocy, obawiam się jednak, że jej inteligencja i przenikliwość często są zbyt przeceniane. – skomentował słowa dziewczyny, sięgając po kufel, by spłukać słodycz ostrym smakiem alkoholu. Spojrzał na Chiarę kolejny raz, a potem uśmiechnął się, sięgając po serwetkę.
- Wybacz...- rzucił tylko krótko, delikatnie ocierając jej kącik ust i zaraz cofając dłoń. Nie chciał, by poczuła się osaczona; to był drobny, nic nieznaczący gest, właściwie zupełnie naturalny. Zmiął serwetkę, odkładając ją na talerz, a potem oparł się wygodnie i spojrzał na okno.
Pogoda wciąż dopisywała, a na ulicy zaczęło roić się od uczniów i starszych czarodziejów, zmierzających w stronę miejsca, w którym odbywać miał się koncert. Wiele osób Alexander znał z widzenia, wiele z zajęć w szkole, kilka twarzy mignęło mu pierwszy raz. Uśmiechnął się pod nosem, przyłapując własny umysł na odruchowym szukaniu Doriana i posłał Chi krótkie spojrzenie.
- Aristos jest warta poznania. Jej osobowość zapewnia... Niezapomniane wrażenia. – jego wargi wykrzywiły się w nieco kpiącym grymasie, ale oczy wciąż były ciepłe, czułe. Co by nie mówić o pyskatej, złośliwej brunetce, była lojalna i skora do żartów, miała poczucie humoru i wiedziała co to dobra zabawa. Oczywiście pod warunkiem, że nie znajdowała się w miejscu publicznym. Wtedy zwykle stawała się chłodna i wyniosła. Trzeba było wiele wysiłku, by przebić się przez ten mur osobliwości i dystansu.
- W każdym razie, z Evanem łączy ją tylko przyjaźń i nic więcej. Wiedziałbym o tym. Zresztą, Ari chyba nigdy nie patrzyła na niego w ten sposób. Jak już mówiłem, z niewiadomego mi powodu od grudnia gra w kotka i myszkę z O’Connorem. On jej wyznał miłość, ona wysłała go na drzewo, a teraz chyba zmieniła zdanie, bo chodzą plotki, że zwiedzali jezioro. Od środka. Jeśli wiesz, co mam na myśli. – rzucił jeszcze, posyłając jej kolejny łobuzerski uśmiech. Nie miał wyrzutów sumienia, w końcu plotki rozprzestrzeniały się po szkole z prędkością światła, a znał swoją kuzynkę na tyle, by wiedzieć, że były bliższe prawdy niż sam diabeł.
Dopił whisky, odstawił kufel na blat i zerknął na Chi uważnie, mrużąc lekko oczy.
- Zbliża się godzina koncertu. – powiedział powoli, oceniając jej reakcję na kolejne słowa – Myślę, że obejdziemy się bez zdzierania ubrań i jęków przeżywanego orgazmu, jakkolwiek kuszące by one nie były, jeśli jednak nie masz specjalnej ochoty, by mi towarzyszyć... Przyjmę ten cios po męsku. – stwierdził teatralnym gestem osłaniając twarz dłonią i zerkając na dziewczynę pomiędzy palcami.
- Mam jednak nadzieję, że nie pozwolisz mi cierpieć w samotności i że jestem godny twojego towarzystwa, cudowna istoto. Obiecuję po wszystkim odeskortować cię wprost do dormitorium. Lub na szklankę czegoś mocniejszego, by zmyć niesmak tłumu, smrodu i rozedrganych fanek. – dodał, wciąż łypiąc na nią jednym ślepiem, a kąciki jego ust drgały niekontrolowanie, gdy próbował powstrzymać śmiech.
Chiara di Scarno
Chiara di Scarno

Oberża pod Dzwonkiem Empty
PisanieTemat: Re: Oberża pod Dzwonkiem   Oberża pod Dzwonkiem EmptyCzw 10 Lip 2014, 20:34

Chiara włączyła kolejny rozbrajający uśmiech Alexa do swojej kolekcji i przyłapała się na myśli, że nigdy nie widziała podobnego wyrazu twarzy u Rosiera. Owszem, zdołała zaobserwować u niego sarkastyczne wygięcie ust, odrobinę rozbawiony uśmieszek i pogardliwy grymas, ale nie przypominała sobie, aby kiedykolwiek znaleźli się w położeniu pozwalającym na beztroskę i odprężenie Zawsze wisiały nad nimi jakieś ciemne chmury. Do dzisiaj Chi nie zauważała w tym nawet niczego niepokojącego, ot właściwość jej porąbanego życia, ale czas spędzony z Alexem uświadomił jej, że może być inaczej. Najwyraźniej będą się musieli z Evanem trochę bardziej postarać, jeśli nie chcą skończyć jako dwoje nienawidzących się kochanków.
-Zdecydowanie nie musisz mi przypominać; doskonale pamiętam tamten dzień, ze wszystkimi szczegółami. – odparła rozbawionym tonem i posłała Alexowi wieloznaczne spojrzenie. Naprawdę trudno było z nią wygrać w walce na słowa. Pogardzała fizyczną agresją, dlatego specjalizowała się właśnie w tej formie przemocy. I choć bynajmniej nie miała zamiaru w żaden sposób wykorzystywać niszczycielskiej mocy tej umiejętności, nie próbowała też udawać mniej błyskotliwej, niżeli była w rzeczywistości.
Troska chłopaka była dla niej do pewnego stopnia ujmująca, ale także niewłaściwa i niepokojąca. Zajmowała się sobą sama, odkąd skończyła cztery lata i ostatnim czego chciała, było uzależnienie się od innych. Od kogokolwiek. Wolność, samowystarczalność, swoboda. To były jej cele, to były wartości, którym przypisywała najwyższe miejsce w osobistej hierarchii. Trudno jej jednak było wyrzucić cokolwiek Ślizgonowi, który postępował z nią nad wyraz ostrożnie i nawet jeśli zdołał się narazić, to za chwilę łagodził to jakimś żartem bądź miną.
Nikt nie przyzwyczaił jej do takiego traktowania i szczerze mówiąc tego akurat nie żałowała. Nie chciałaby być jedną z tych księżniczek, które płaczą nad złamanym paznokciem i potrzebują kilku godzin, aby przygotować się do wyjścia. Istniały dobre strony życia, w którym nie zaznaje się troski z niczyjej strony. Choć przez większość czasu było to jednak po prostu trudne doświadczenie.
-W innych jednak przypadkach wykazuje się zadziwiającą wręcz przenikliwością. – dodała jeszcze a propos tiary, ale zamilkła, kiedy otarł odrobinę czekolady, która pozostała w kąciku jej ust. Chiara nie była cnotką, miała też bardzo swobodne podejście do relacji damsko-męskich, więc rzadko co ją peszyło. Podobnie i teraz rozładowała napięcie zwykłym wzruszeniem ramionami. Nie widziała w tym nic wielkiego. Zaczęłaby się przejmować, gdyby nagle się na nią rzucił, przygwoździł do ziemi i zębami zdjął z niej stanik.
Podążając za jego wzrokiem, także wyjrzała przez okno na ulicę. W Hogsmeade roiło się od ludzi wszystkich rozmiarów, kształtów i w rozmaitym wieku. O strojach już nie wspomniawszy. Najwidoczniej Upiorne Wyjce były ponad podziałami, co wcale nie zwiększało entuzjazmu Chiary, która nagle zaczęła się obawiać, że jakiś staruszek wybije sobie w dzikich pląsach biodro, w następstwie czego zmuszona będzie udzielić mu pomocy. Ona również wyłapywała znajome twarze, prawie wszystkie pogodne i rozweselone. Cóż, ostatecznie były wakacje, których początek miał w dodatku uświetnić występ jakichś pozbawionych słuchu muzycznego, jęczących szczęściarzy, którzy miel więcej farta niż talentu.
Myślała, że już porzucili temat Aristos i Evana, ale Alex uparcie go kontynuował, jakby uważał, że musi ją koniecznie przekonać do swojego punktu widzenia. Rozbawił tym Chiarę do tego stopnia, że aż przewróciła oczami.
-No dobrze już, niech Ci będzie... – westchnęła i spojrzała na niego z perfekcyjnie odegraną niechęcią -Nie zamienię jej w nieprzyzwoicie puszystą alpakę przy następnym spotkaniu. – dodała, a w jej ciemnych oczętach zapaliły się pojedyncze iskierki. Z jakiegoś powodu wierzyła, że Lacroix i Rosiera łączy jedynie przyjaźń, nawet jeśli kiedyś było to coś więcej. Może dawała posłuch zapewnieniom O'Malley'a, może przekonywał ją stosunek Gryfonki do O'Connora (co oni wszyscy z tym „O”?), a może po prostu nie chciała stawiać przed sobą i Evanem tego typu problemów. Jeśli zazdrość gryzła ją gdzieś tam nadal, to dobrze to ukrywała.
Uliczki powoli pustoszały, a z którejś strony płynęły ku nim dźwięki strojonych instrumentów, dlatego Chi oczekiwała tych słów, którymi Alex poczęstował ją w następnej kolejności, Może nie dokładnie takich, jakich użył chłopak, ale chodziło mi raczej o ogólny wydźwięk.
-Obiecałam Ci swoje wsparcie w tych trudnych chwilach, a ponadto rzadko odmawiam możliwości obserwacji dzikich zwierząt. – odparła, rozwiewając niepewność chłopaka. - Z tym, że zrywanie ubrań i orgazmy zostawimy sobie na kiedy indziej. – dodała rozbawionym tonem, wstając już w trakcie wypowiedzi i czekając, aż jej towarzysz zrobi to samo. Wtedy wsunęła wychudłą dłoń pod jego ramię i uczepiona go w ten sposób, była gotowa zmierzyć się z tłumami.
-Po koncercie natomiast chyba wzajemnie odprowadzimy się na peron. Czas wracać do rzeczywistości, nie można wiecznie żyć w świecie odurzającej whiskey i puszystych naleśników. – rzuciła, kiedy byli już przed wyjściem. Najwyraźniej nie była zbyt pozytywnie nastawiona do perspektywy powrotu do domy, choć najprawdopodobniej w odczuciach tych pozostawała osamotniona. Większość uczniów Hogwartu wyczekiwało jednak spotkania z rodzicami i przyjaciółmi spoza Zamku.
-A teraz prowadź w głąb piekieł, wprost do 9 kręgu zwanego dla niewtajemniczonych sceną. - dodała w znacznie lżejszym tonie i oboje opuścili niezwykle klimatyczną Oberżę pod Dzwonkiem, nie wyjaśniwszy co prawda tajemniczej nazwy, ale za to bogatsi o wiedzę równie cenną - ostatecznie wcale nie tak łatwo znaleźć miejsce, w którym podają dobre naleśniki.[/b][/b]

2x z/t
Wanda Whisper
Wanda Whisper

Oberża pod Dzwonkiem Empty
PisanieTemat: Re: Oberża pod Dzwonkiem   Oberża pod Dzwonkiem EmptyPią 20 Lut 2015, 21:01

Właśnie. Po co mieli się przejmować jakimś tam Niemcem, który nie potrafił utrzymać przy sobie kobiety, skoro Ci mogli inaczej zagospodarować ten czas spędzony w swoim towarzystwie? Dziewczyna z chęcią przystanęła na pomysł, który i tak wyszedł z jej inicjatywy, co jej nie zraziło. Mieli przed sobą pespektywę spędzenia przyjemnego wieczora – już i tak najpewniej mieli przerąbane w szkole, chociaż biorąc pod uwagę stanowisko piastowane przez Henryka nie było tak źle. Wanda również uznawana była za wzorową uczennicę więc mogli jakoś obejść zakazy – ewentualnie jej gęste wytłumaczenia na wiele się zdadzą. W końcu kto jak nie nauczyciele nie oprą się jej urokowi?
Chwyciła dzielnie dłoń partnera i przeszli spory kawałeczek rozprawiając zażarcie na tematy mniej ważne od obecnych. Dziewczyna śmiała się tylko głośno, kiedy Lancaster prawie trzy razy wyrżnął przy niej orła. Trzymała go jednak mocno nie pozwalając mu upaść. Nie zauważyli nawet kiedy znaleźli się pod pierwszą lepszą oberżą. Tym razem z jamnikiem? W logo. Zmarszczyła brwi zerkając ku sporej zawieszce, a potem przeniosła wzrok na blondyna. Rozbawiona przesuwała wzrokiem po jego twarzy.
- Na pewno nie chcesz iść ze mną do pani Puddifoot? – Wyrzuciła z siebie ze śmiechem, ledwo tamując lawinę – zasłoniła usta ręką i nie czekając na jakikolwiek znak protestu pchnęła ciężkie drzwi, które skrzypnęły pod naporem siły i weszła do pomieszczenia, rozglądając się ciekawie. Była sobota, weekend, toteż lokal był zapełniony niemal po brzegi. Czujne oko Wandy jednak wyhaczyło jeden, wolny stolik gdzieś w kąciku i gdzieś przy oknie – praktycznie od razu pociągnęła chłopaka za sobą, nie dając innym szansy na zajęcie im miejscówy. Z typowa pewnością siebie Whisperówna przemierzała metry, co jakiś czas przepraszając tylko dziwnych typów czy inne pary, które zdecydowały się spędzić wieczór w knajpie. Gdy doszli do stolika, na którym znajdowała się popielniczka i jakiś wazonik z kwiatami szatynka odetchnęła i zaczęła zdejmować z siebie ciuchy – najpierw odwiązała gruby szalik z szyi – ten przewiesiła przez oparcie krzesła. To samo zaraz stało się z czarnym płaszczem, a Wandzia w pełnej krasie zasiadła na jednym z krzeseł, którym nie można było odmówić wygody. Odgarnęła z twarzy kosmyki, a przed nią i przed Henrym zmaterializowały się dwie karty dań.
- Ojej, no dobra, to co my tu mamy…. – Mruknęła zaskoczona i chwyciła menu w ręce, lustrując wzrokiem wszystkie pozycje tam zamieszczone. Skupiła się głównie na napojach, bo choć miała ogromną ochotę napić się czegoś mocniejszego, nie chciała by Heniek zaczął postrzegać ją jako zepsutą dziewczynę to jej wzrok chylił się ku lżejszym przystawkom. Wygięła usteczka w podkówkę gdy zauważyła brak piernikowej kawy i westchnęła zaraz po tym.
- Na co masz ochotę? Dzisiaj ja stawiam. – Spytała znad karty – widać było jej tylko ciemne tęczówki wpatrujące się w chłopaka. Gdy weszła do knajpki momentalnie zrobiło się jej ciepło, toteż na jej twarzy widniały zdrowe rumieńce, a temperatura jej ciała wracała do tej normalnej.
Chciała zrobić przyjemność swojemu chłopakowi i zabrać go… może nie na randkę, bo nie wyglądali dzisiaj zbyt reprezentatywnie – ona w zwykłym, rozciągniętym swetrze ojca, on w bluzie z logiem Wyjców, ale na uroczy wieczorek, kiedy to ona może poczuć się jak taka dojrzała kobieta i bez ceregieli może uregulować rachunek.
- I nie przyjmuję odmów. – Ucięła również dobrodusznie i łagodnie, uśmiechając się po swojemu do siebie i swoich myśli, które już nie kręciły się wokół szumowin śmiących się ją niepokoić, a właśnie ku niemu.
- Ja chyba skuszę się na gorąca czekoladę… – Zmarszczyła brwi, starając się rozczytać jakąś dziwną nazwę szwedzkiego alkoholu.
Sponsored content

Oberża pod Dzwonkiem Empty
PisanieTemat: Re: Oberża pod Dzwonkiem   Oberża pod Dzwonkiem Empty

 

Oberża pod Dzwonkiem

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry 
Strona 1 z 4Idź do strony : 1, 2, 3, 4  Next

Permissions in this forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
Marudersi :: 
Inne Magiczne Miejsca
 :: 
Hogsmeade
 :: 
Uliczki Boczne
-