Dawno dawno temu, na trzecim korytarzu pierwszego piętra doszło do spotkania dwóch osób. Allan i Yumi od wielu dni tworzyli parę, przyzwyczaiwszy do tego już Hogwart. Tego listopadowego dnia doszło do kłótni między nimi jak to bywa w związkach. Jedenastoletnia Yumi była bardzo zawiedziona, że starszy od niej Allan, jej pierwszy chłopak, nie przyniósł dla niej pudełeczka malin. To był jego obowiązek! Zaniedbał to, jednocześnie przekreślając tym samym przyszłość ich poważnego związku.
Osoby: Yumi Merberet, Allan Callas
Czas: listopad 1963, I klasa Yumi, II klasa Allana
Miejsce: Hogwart, I piętro, ławka we wnęce ściany.
Yumi Mizuno
Temat: Re: Zrywam z Tobą! Pon 30 Cze 2014, 13:49
Wesoło i skocznie podskakiwała przemierzając korytarz na pierwszym piętrze. Dzisiaj był poniedziałek, czyli święto, ponieważ już za cztery dni będzie weekend. To ważny powód do świętowania nie tylko w poniedziałek, ale również we wtorek, środę, czwartek i piątek. A w niedzielę nie należy się smucić, bo wtedy zostanie tylko 5 dni i kolejny weekend. To dobra recepta na optymizm, który miała w sobie jeszcze jedenastoletnia Yumi. Czarny plecaczek na plecach podskakiwał wraz z niedługimi włosami łaskotającymi dziewczynkę w policzki. Nie tylko świętowała poniedziałek, ale również sześćdziesiąty szósty dzień bycia w związku ze swoim super przystojnym i fajnym chłopakiem Allanem. Ana nawet przytaknęła, że rzeczywiście Callas z Hufflepuffu jest bardzo ładny i niejedna dziewczyna się za nim ogląda. Yumi głównie podobało się to, że przynosił jej pudełeczko malin prawie codziennie, gdy razem świętowali następny dzień tworzenia czegoś na kształt pary. Charakteryzowało się to między innymi siedzeniem razem w jednej ławce, wychodzenie na spacer na błonia i uciekanie przed tłumem ludzi. Odrabianie lekcji i to Yumi bardzo chętnie udzielała rad Allanowi mimo, że była od niego młodsza. Przesiadywanie w bibliotece, gdzie Krukonka męczyła chłopaka czytaniem książek o gwiazdach. Oraz głównie pałaszowanie malin, od których dziewczyna była wręcz uzależniona. Jej buzia uśmiechała się co tylko widywała chłopaka z jej ulubionym smakołykiem. Dobrze, że te owoce nie tuczyły, inaczej Yumi byłaby na szerokość jak ręka Hagrida. Zatrzymała się szurając butami po podłodze i wdała się w pogawędkę z jednym z obrazów na temat polityki w latach pięćdziesiątych osiemnastego wieku. Yumi nie miała bladego pojęcia o czym mówi do niej właściciel obrazu, jednak mimo wszystko uśmiechała się, przytakiwała i wtrącała "och, naprawdę?", "tak? to wspaniale!", "niemożliwe! to pan to widział na własne oczy?" w odpowiednich momentach. Raz na jakiś czas odwracała głowę w stronę schodów prowadzących do lochów. Umówiła się tutaj z Allanem. Mieli wyjść na błonia i miała mu poczytać o gwiazdach tom 43.
Gość
Temat: Re: Zrywam z Tobą! Wto 01 Lip 2014, 01:23
Co dzisiaj był za dzień? Ach, no tak! Wyjątkowy! Zresztą, jak każdy od sześćdziesięciu paru dób. Dlaczego tak było? To bardzo proste! Dzisiaj mijały kolejne godziny, odkąd ja i Yumi stanowiliśmy parę! I to jaką! W sumie, na początku trochę było mi wstyd łazić wszędzie z dziewczyną, ale potem okazało się, że wszyscy wyrażają aprobatę ku naszej wspólnej, bardzo trwałej relacji! Niestety, nie do końca rozumiałem, jak powinienem się zachowywać i co robić, tata w domu pokazywał mi różne rzeczy i przecież różne też robił, mówiąc że to wszystko z miłości! Czy ja też powinienem to samo robić z Krukonką? Nie mogłem się oprzeć wrażeniu, że to nie wypadało... Zamyślony domowymi sytuacjami, ruszyłem w miejsce omówionego spotkania, zabierając ze sobą maliny dla mojej dziewczyny! Tak mi się przynajmniej wydawało. O! Jestem prawie spóźniony! Miałem dla niej coś ciekawego do pokazania, niestety musieliśmy poczekać, aż się troszeczkę ściemni. Jak już wspomniałem - czym prędzej pomknąłem w wyznaczony punkt, a ona już tam była! Na szczęście się nie spóźniłem, ostatecznie jednak to Yumi wiecznie była przed czasem. Nie dało się nie zauważyć opasłego tomiszcza, które zapewne było przygotowane dla mnie na tę specjalną okazję, czyż nie?! - Heeeeeeej! Wołałem do niej już z daleka, podbiegając trochę. Przecież im prędzej będziemy blisko siebie, tym lepiej! W końcu stanąłem, jak wryty w ziemie i omiotłem ją serdecznym spojrzeniem. Ach! Już za chwilę będziemy robić mnóstwo cudownych rzeczy, takich jak czytanie książek, chodzenie po zamkowych zakamarkach i rozmowy o naszej niewątpliwie wspólnej i świetlanej przyszłości! Sięgnąłem pod ciemną togę po maliny... ACH! NIE BYŁO ICH TAM! RAJULU! CO ROBIĆ?! CO ROBIĆ?! Postanowiłem udawać, że nic się nie stało, może w drodze wyjątku Krukonka zapomni o swej należności? Poza tym miałem jej do pokazania jeszcze fajerwerki! Nikt z naszego rocznika nie potrafi rzucać tego czaru, a nawet jeśli potrafi, to nie tak dobrze, jak ja! Pomyślałem dumnie, faktem było, że zdarzało mi się wybiegać "poza" oczekiwania nauczycieli. No, przynajmniej z ZiU oraz OPCM, gdybym tylko tak czarował na transmutacji! Yumi na pewno wiedziałaby co zrobić w tym wypadku, w końcu była nieprzeciętnie inteligentna! - To co? Idziemy? Rzuciłem podekscytowany, jednocześnie świadomość mojego zapominalstwa wierciła w mej duszy dziurę, która sama zapełniała się niepokojem. Nie zamierzałem jednak martwić tej bogu ducha winnej istotki czymś takim! Wysunąłem delikatnie rękę w jej stronę i otworzyłem dłoń, tak by mogła mi podać swoją i byśmy razem mogli pomknąć w jakieś odosobnione miejsce. Nie lubiliśmy tłumów... A zwłaszcza ogromnych, rosłych niczym drzewa i często bardzo nieprzyjemnych uczniów starszych klas, którzy wydawali się olbrzymami z maczugami, albo górskimi trollami. - Nie sądzisz, że ostatnie zajęcia z transmutacji były wyjątkowo głupie? Po co nam zmienianie myszy w puchary na wodę! I jeszcze te bezsensowne wskazówki profesorki, sama pewnie miała dużo szczęścia, że udało jej się to wykonać! Tak, właśnie tak myślałem. W końcu ten czar był tak wybitnie trudny i dla mnie nieosiągalny, że nauczycielka zapewne też go nie potrafiła i akurat jej wyszło! W sumie, nigdy nie miałem problemu z rozpoczęciem rozmowy, a rozgrzewka w postaci wymiany opinii na temat lekcji była idealnie prowadzącą do drobnych ploteczek na temat innych uczniów, a przecież wszyscy dobrze wiemy, że obgadywanki, nawet te najbardziej niewinne, mogą trwać dosłownie bez końca. - W ogóle, to natknąłem się na korytarzu na grupę głupkowatych Ślizgonów, wyobrażasz sobie, że biegali po zamku i straszyli młodszych uczniów? Masakra, nie wiem, po co to robią, to takie patetyczne. O rany, czy ja naprawdę użyłem tego słowa w tym wieku? Tak... W końcu dni spędzone w obecności kogoś tak oczytanego we wszelakiej literaturze, jak Yumi musiały dawać pewne rezultaty, czy nie?
Yumi Mizuno
Temat: Re: Zrywam z Tobą! Wto 01 Lip 2014, 12:12
Czekała, tupiąc niedużą stópką w podłogę. Zawsze musiała na niego czekać, nie ważne, że była przed czasem. Ona w porównaniu do dziecinnych chłopców nigdy nie spóźniała się na umówione spotkanie! Na Allana za każdym razem musiała czekać i dobrodusznie mu tego nie wypominała. Sukcesem jest sam fakt, że za nią wszędzie łazi, gdzie tylko się jej podoba. Dzielnie wysłuchuje niezrozumiałych dla otoczenia historii o gwiazdach i ciałach niebieskich i ciągle jej przytakuje. Spełnianie tych wymagań owocowało spędzaniem czasu bardzo przyjemnie. Yumi miała słabość do Allana i był jako jedynym z nielicznych chłopców, którym okazywała swoją sympatię publicznie. Inni osobnicy jego pokroju irytowali ją. Większość ganiała się po korytarzach jak maleńkie dzieciaczki, druga większość uciekała przed panem Filchem, a trzecia większość śmiała się z Irytka. Nnie lubiła tłumów, bo wszędzie było pełno ludzi. Spędzała czas z Allanem, z którym chętnie chowała się w dziwnych miejscach, gdzie nikt na nich nie patrzył i nie szukał sensacji. Nareszcie przyszedł! Yu oderwała oczy od rozgadanego obrazu i uśmiechnęła się szeroko do Puchona. W końcu raczył pojawić się! Chyba nie chciał, aby poszła do lochów i tam na niego czekała? Nie straszni byli jej ślizgoni! To całkiem słodziutkie stworki, jeśli tylko nie otwierają ust. Rozbieganym wzrokiem szukała przyczyny zmieszania Allana, bo oczywiście dostrzegła to na wstępie. - To było proste zaklęcie. - odpowiedziała z wysoko uniesioną brodą, zaznaczając, że jej to nie sprawiało problemu. Tak szczerze to miała pewne trudności z usunięciem ogona z pucharka, ale za nic w świecie się do tego nie przyznawała. Lubiła profesor McGonagall i gdyby Allan uraczył siedzieć obok Yumi w ławce, a nie z tyłu w Puchonami, pomogłaby mu zaliczyć te zadanie na Wybitny. Zdziwiła się, że użył słowa "patetyczne". Za to go bardzo lubiła. Wydawał się taki dorosły i dojrzały używając trudnych słów w wieku jedenastu lat. W jej brązowych oczkach błysnął zachwyt, gdy posłała mu kolejny jaśniuteńki uśmiech. Nie wzięła go za rękę i nie poszła z nim chować się przed tłumem, który powoli wylewał się z sal lekcyjnych. Oczekiwała malin. Bardzo ją przyzwyczaił, że przynosi jej smakołyk codziennie. Dzisiaj był dzień jeszcze ważniejszy niż wczoraj, więc nie mógł zapomnieć o tym tradycyjnym geście. - Allan? - zapytała łagodnie i uśmiechała się, czekając aż wpadnie na pomysł podarowania jej pudełeczka malin. Ona przygotowała dla niego w prezencie niedużą książeczkę o Nieboskłonie. Wczoraj po południu wydawał się żywo zainteresowany tym, co mu czyta. Nie widząc w tym wymuszonej uprzejmości, zachwyciła się i chciała też mu coś dać. Niestety Yumi nie mogłaby wybaczyć zaniedbania. - Przyniosłeś mi maliny? - zapytała mrugając gęstymi rzęsami i wpatrując się wyczekująco w Puchona. Ładnie zaczynał pogawędki i lał wodę, ale były sprawy ważne i ważniejsze! Dziś jest 66 dzień ich bycia parą, muszą to odpowiednio uczcić.
Gość
Temat: Re: Zrywam z Tobą! Czw 03 Lip 2014, 16:33
Co też ja sobie myślałem?! Przecież dobrze wiedziałem, że Yumi upomni się o maliny, jako o pierwszą rzecz! Taki bilet wstępu do jej świata. - No wiesz... Powiedziałem, zaczynając troszeczkę niepewnie... Przecież nie będę jej okłamywał, ale z drugiej strony wiem, że chce, żebym dał jej te czekoladki, a ja o nich zapomniałem. W tym wypadku uznałem, że najlepszą z możliwych opcji jest po prostu granie na zwłokę... - Później je dostaniesz, dobrze? Uśmiechnąłem się do niej zawadiacko, a następnie raz jeszcze podałem dłoń, żeby dziewczyna ją pochwyciła. Rany boskie, co robić, co robić... Teraz cały czas zastanawiałem się nad tym, jak wybrnąć z tej kiepskiej sytuacji. - Yumi... Co dzisiaj robimy? Byłem troszeczkę zdezorientowany, więc stwierdziłem, iż dobrze będzie, jeżeli to ona zdecyduje o tym, co dzisiejszego dnia wynajdziemy. Tak naprawdę, nie chciałem być zmuszony do jakiegoś większego wychylania się, gdyż nie miałem czegoś, co pozwoliłoby nam zorganizować dzień - tych nieszczęsnych słodkości! Przeszliśmy troszeczkę, ale to spotkanie było inne, niż poprzednie... - Wiesz co? Stanąłem w końcu i spojrzałem na nią, skrzyżowałem ręce na klatce piersiowej i odwróciłem na chwilę głowę, zbierając myśli. - Mam dla Ciebie maliny, ale problem w tym, że zapomniałem je ze sobą zabrać. Wygadałem to z ogromną ulgą, no! Teraz mogliśmy spokojnie dalej działać! Przynajmniej tak mi się wydawało, gdyż reakcja Yumi była... No właśnie... Jaka? Oby tylko się nie zdenerwowała. Przeleciało mi przez umysł, nie lubiłem Krukonki w trybie obrażonej, bo nigdy nie wiedziałem, jak ją przepraszać, a czasami nawet co zrobiłem! Chyba taki był urok wszystkich dziewczyn, no nie? A mimo to, mogłem śmiało rzec, że akurat ta jest wyjątkowa, o! - Przepraszam Cię... Powiedziałem zawstydzony, zanim jeszcze naraziłem się na jej reakcję. Nie miałem w tym momencie na tyle możliwości, by jakoś przekonać ją o swoich racjach... Pozostało mi tylko czekać na - miałem nadzieję - łagodny przebieg spraw.
Yumi Mizuno
Temat: Re: Zrywam z Tobą! Czw 03 Lip 2014, 17:00
Nie lubiła czekoladek. Nie przepadała za czekoladą, bo widocznie nie była wystarczająco delikatna i ujmująca, aby zdobyć sympatię Yumi. To maliny miały w sobie cały urok, rozpływały się w ustach, działały terapeutycznie i pobudzały hormony do produkowania endorfin. Allan zawsze zaskakiwał ją tym małym, tanim podarunkiem, tak więc zaniedbanie będzie bolesne w skutkach. Nie tylko co dla niego, ale też dla wrażliwej duszy Yu. Zwłoka zaniepokoiła dziewczynkę. Zaczęła tupać rytmicznie stópką, przyglądając się uważnie Puchonowi. Zmieszał się, uciekł wzrokiem i dalej trzymał wyciągniętą rękę. Nie wyjmował z plecaka malin tak, jak zawsze to robił! Musiało coś nie grać. A może, a może dał maliny komuś innemu? Jakieś innej dziewczynie? Może chce z nią teraz zerwać, zakończyć znajomość i ją po prostu... rzucić?! Tak, dlatego nie miał przy sobie malin, to bardzo prawdopodobne! Na twarzyczce Yu namalowało się rozczarowanie. Nie chciała dostawać ich później, chciała je mieć teraz, ale skoro dał je innej dziewczynie, to Yumi ubiegnie Allana i sama z nim zerwie, o tak! - Nie wziąłeś? - zapytała cichutko piskliwym głosikiem. Zamrugała oczętami i czekała przez minutę na inny obrót sytuacji. Może to jest taki żart mało śmieszny? Albo jakiś sprawdzian jej cierpliwości i prawdziwości uczuć. Niestety jedenastoletnia Yumi nie mogła pozwolić na takie zaniedbanie. Skoro raz zapomniał, zapomni i w przyszłości, a to zrujnuje ich wszystkie plany na spędzenie razem życia. Do jej oczu napłynęły łzy zawodu i wściekłości. - Allan, Jak. Mogłeś. Zapomnieć? - każde słowo wypowiedziała bardzo powoli, starannie i wyraźnie, aby Allan zrozumiał pytanie. - Ty masz inną dziewczynę! To jej dałeś maliny, tak? I teraz mówisz, że zapomniałeś, a to nie prawda! - nagle uniosła głos strasząc tym obraz, z którym przed paroma chwilami dysputowała. Tupnęła nogą w proteście i zacisnęła dłonie w piąstki. Wytarła wierzchem dłoni jeszcze suche oczy i śmiertelnie zraniona spojrzała na chłopaka. - Podoba ci się jakaś dziewczyna z Hufflepuffu, tak? Już ci się znudziłam? Jak możesz coś takiego mi mówić... - nic takiego wprawdzie nie powiedział, ale nie musiał. Yumi sobie dopowiedziała, wyciągnęła wnioski i oficjalnie oskarżyła Callasa o "zdradę" w postaci zainteresowania kimś innym, a nie nią. I to wszystko przez to, że zapomniał o malinach w tak ważnym dniu.
Gość
Temat: Re: Zrywam z Tobą! Sro 16 Lip 2014, 11:33
Doskonale wiedziałem, że sprowadziłem na siebie tak ogromne problemy w jakich jeszcze nie miałem okazji się znaleźć. No, może poza tym, co działo się u mnie w domu. Z drugiej strony, czy to był problem? Ech... Co mam zrobić... Powtarzałem te słowa w myślach już od jakiegoś czasu. Przecież niewinne słodkości nie mogły być powodem poważnej sprzeczki. To zamierzałem jej powiedzieć. - Ni... Niestety, zostałem zasypany masą zupełnie niepotrzebnych słów, które wylewały się z ust Krukonki bez kontroli, tak jak sypiąca się lawina kamieni, nie byłem wstanie nad tym zapanować. Ona sama chyba nie była wstanie odzyskać nad sobą kontroli. Marny mój los! Bardzo przykro zrobiło mi się, kiedy dziewczyna zarzuciła w moją stronę przypuszczeniem o zdradzie! Jak ktoś tak wrażliwy i po uszy zakochany w niej, jak ja, mógłby dopuścić się tak haniebnego czynu? - Nie, nie! W końcu jej przerwałem, bo bez tego spędzilibyśmy tutaj miesiące. Omiotłem ją ciepłym spojrzeniem i wziąłem głęboki oddech, po czym wypuściłem wszystkie napięcia razem z dwutlenkiem węgla. - To znaczy tak. Ale nie zrobiłem tego specjalnie i nie mam nikogo innego! Nie powiedziałem nic takiego! Zaprzeczyłem energicznie machając rękoma. - Przecież daję Ci maliny codziennie, po prostu dzisiaj zapomniałem je przynieść no i co mam z tym zrobić. Są w dormitorium! Tłumaczyłem się dość niezręcznie, ale za to szczerze i bez krzty kłamstwa, czy jakiegokolwiek udawania. - Uznajmy, że tego nie było, w porządku? Chciałem jakoś załagodzić tę sprawę, w porę przypomniało mi się... - Poczekajmy do wieczora! Zaproponowałem, gdyż miałem do pokazania jej jeszcze magiczne fajerwerki. Przecież nie po to w skrytości uczyłem się rzucać to zaklęcie, żeby teraz to wszystko zaprzepaścić brakiem malin.