Dlaczego ta blondwłosa dziwaczka tak wszystko zgadywała? Porunn miała wrażenie, że była trochę niespełna rozumu i to nie dlatego, że miała widzę, ale dlatego, że tak szybko wpadała na pomysł, jakby oszukiwała? Nie wiedziała i tak naprawdę wiedzieć nie chciała. Coś jej podpowiadało, że naprawdę nie potrzebowała kolejnych kłopotów, a panienka Soleil zdawała się nimi być.
Wandelina przepuściła ich do kolejnego etapu i wtedy Porunn od razu pożałowała, że się zgłosiła na taką zabawę w poszukiwanie Barona. Miała nadzieję, że po prostu będą chodzić po szkole, po błoniach i szukać go chociażby w krzakach. Nie spodziewała się, że wszystko będzie skierowane do ognia. Duchota, a później światło, to przerażające światło, które sprawiło, że Porunn znieruchomiała i nie potrafiła się ocknąć. Paraliż ze strachu ogarnął całe jej ciało i za nic w świecie nie mogła się skupić. Musieli użyć protego, aby uchronić się przed spadającymi kamieniami – z trudem wydukała zaklęcie, które w normalnych przypadkach wypowiedziałaby bez problemu, w końcu z zaklęciami nie miała raczej żadnych problemów. Cudem jej się udało ochronić, ponieważ siła zaklęcia była naprawdę słaba ze względu na jej stan psychiczny. W oczach miała łzy… nagle poczuła krople wody, co skutecznie ją otrzeźwiło i pozwoliło spokojnie myśleć. Miała już dość i przysięgła sobie w duchu, że już nigdy więcej nie pójdzie na żadne poszukiwania zaginionych duchów.
W kolejnym etapie pojawił się sir Nicholas. Znowu mówił o ogniu i spojrzał wtedy na Porunn, mówiąc, żeby byli sprawiedliwi. Miała ochotę zaprotestować, odgryźć się jakimś złośliwym słowem, jednak jej w głowie szalała kolejna myśl, że muszą znów robić coś z ogniem, ba – mają go z własnej woli wykrzesać za pomocą tych dziwnych mugolskich przedmiotów. Porunn podeszła do kamiennego kręgu i siadła na podłodze. Oparła łokcie i kolana , spoglądając ze łzami w oczach na przyrządy. Nie dotknęła ich, zaczęła gorzko płakać. Nie potrafiła stanąć oko w oko z własnym boginem, nie potrafiła zmusić się do tego, aby go z własnej woli rozpalić. Jej drużyna przez nią przegra, szkoda…
- Rezygnuję – powiedziała w końcu.