Temat: Słodka nieświadomości, za co mnie tak karzesz? Pią 23 Maj 2014, 13:17
Opis wspomnienia
O bardzo kiepskim dniu pewnego ścigającego, ślizgońskiej szatni i dlaczego pod żadnym pozorem nie należy zakładać, że jest się jedyną osobą w pomieszczeniu. .
Osoby: Chiara di Scarno, Jasmine Vane, Alexander O’Malley
Czas: luty, 1976
Miejsce: Szatna Ślizgonów
Miał ochotę wrzeszczeć. I zdecydowanie nie chodziło tu o wrzask wewnętrzny. Na dworze było zimno, jakby piekło postanowiło zamarznąć i wydostać się spod ziemi, zagarniając we władanie zwykle przepięknie szmaragdowozielone błonia. O’Malley nienawidził zimy, śniegu, lodu i wszystkiego co miało z nimi jakikolwiek pośredni, lub bezpośredni związek. Chlubny wyjątek stanowiły święta, jednak były to tylko trzy dni w całym przeklętym, mroźnym okresie. Zwykle jednak zimno niezbyt mu przeszkadzało; zaszyty w dormitorium czy jednej z klas pił grzane piwo kremowe, grał w Eksplodującego Durnia bądź uganiał się za aktualnym obiektem westchnień i miał zwyczajnie w nosie panujący na zewnątrz armagedon. Oczywiście tak to wyglądało, dopóki na początku roku nie trafił do drużyny. Fakt, że Rosier zauważył go na jednej z lekcji latania i zaproponował chłopakowi pozycję trzeciego ścigającego połechtał jego łase na uznanie ego. Był dumny, że jest najmłodszym członkiem drużyny i z zapałem podchodził do treningów, które zwykle nie stanowiły dla niego zbytniego problemu, choć były wyjątkowo wymagające. Tego dnia jednak Evan przeszedł samego siebie. Miał wyjątkowo zły humor, co spóźniony na spotkanie Alexander zauważył wybitnie nie w porę, odszczekując się kapitanowi żartobliwym tonem. Natychmiast zresztą tego pożałował; Rosier bywał na boisku terrorystą i dyktatorem, podczas treningów wyciskał z nich siódme poty i O’Malley nigdy nie sądził, wracając do szatni, że może być jeszcze gorszy. Słodki losie, jak bardzo się mylił. Schodził bowiem z boiska jako ostatni, prawie trzy godziny po tym jak reszta zawodników opuściła go w biedzie, udając się do ciepłego i przytulnego zamku. On zaś, ku własnemu pognębieniu i złośliwej satysfakcji Rosiera, przez dwie długie, zimne godziny trenował podania, rzuty i przechwycenia, powtarzając chyba wszystkie istniejące manewry świata. A przynajmniej tak mu się wydawało. Zaraz po zakończeniu tej karnej sesji Rosier uznał, że jego obecność jest tu zbędna i zwyczajnie wrócił do zamku, zostawiając na głowie młodszego posprzątanie boiska, odłożenie piłek i osuszenie mioteł. O’Malley przełknął przekleństwo, nie chcąc by mściwy kapitan zmusił go do spędzenia kolejnych trzech godzin na robieniu młynków i zabrał się do roboty, z humorem podłym jak nigdy. Gdy skończył był już tak przemarznięty, że wracanie do zamku bez uprzedniego prysznica nie wchodziło nawet w grę; wrażenie, że zamarznie w połowie drogi i zamieni się w pieprzoną lodową statuę nie opuszczało go ani na moment, dlatego korzystając z przywileju płynącego z możliwości użytkowania ślizgońskiej szatni i jej pryszniców, postanowił wygrzać się pod strumieniem wody jeszcze na boisku. Miał ku temu doskonałą okazję; nikt po za drużyną Slytherinu nie był na tyle szalony, by dziś trenować, a i reszta jego pobratymców dawno wróciła do zamku. Pusty prysznic, chwila ciszy i gorąca woda były wszystkim, czego w tej chwili pragnął i jednocześnie wszystkim, co było w zasięgu jego dłoni, dlatego niewiele myśląc zrzucił z siebie przemoczony strój do latania i zniknął w łazience, klnąc na Rosiera i jego metody dyscyplinarne.
Chiara di Scarno
Temat: Re: Słodka nieświadomości, za co mnie tak karzesz? Pią 23 Maj 2014, 13:57
Chiara natomiast zimę uważała za najpiękniejszą z pór roku i żałowała, że w dzieciństwie odebrano jej możliwość pławienia się w jej urokach, kiedy jeszcze mogłaby podchodzić do nich w sposób beztroski i infantylny. Nigdy nie zbudowała żadnego bałwana, nie robiła orłów w śniegu i nie doświadczyła bitwy na śnieżki. Był to jednak zaledwie ułamek rzeczy, które straciła żyjąc tak, jak ją do tego zmuszono, a potem tak, jak sama wybrała, więc bezcelowym byłoby dumanie nad tym, jeszcze mniej produktywnym – narzekanie na zły i okropny los. Ubrana w sposób niestosowny do pogody za oknem, bo jedynie w czarne rajstopy i sięgający połowy ud wełniany sweter, obowiązkowo w kolorze czarnym, wyszła z wychłodzone zamku na błonia zasypane śniegiem, który od czasu do czasu podrywany był do tańca przez dość silny wiatr. Chiara wystawiała nawet doń twarz, czując jak natychmiast mróz zaczyna szczypać ją w nos i policzki, po czym bez dalszej zwłoki skierowała się ku zabudowaniom służącym drużynom Quidditcha. To był pomysł Jasmine. Chi trzymała się od wszystkiego co miało związek z tą głupią grą jak najdalej, no może poza panną Vane właśnie, ale uznajmy, że wyjątek ten jedynie potwierdzał istnienie zasady. Jej dziewczyna uznała, że szatnie Ślizgonów będą dość intymnym miejscem na spotkanie, a di Scarno musiała przyznać jej rację. Mało kto wyściubiał w taką pogodę nosa na zewnątrz, a siedzenie bez celu w pomieszczeniu bez kominka raczej nie należało do niczyich planów. Miała dzisiaj całkiem dobry humor, a pierwsza rzecz, którą dojrzała zaraz po tym jak drzwi uchyliły się pod jej naporem, tylko go poprawiła. Nagi tyłek panicza O’Malleya mignął jej przy wejściu do łazienki, skąd poleciały po chwili niezbyt kulturalne słowa. Kąciki ust Chiary pomknęły w górę, a ona sama skromnie usiadła w kąciku, tak aby móc swobodnie obserwować wejście do łazienek, samej pozostając, przynajmniej przez chwilę, niezauważoną. Nie zdradziła żądnym słowem swojej obecności, bo dlaczegóżby miała to robić, skoro tak dobrze się bawiła? Miała nadzieję, że Jasmine wpadnie na czas. Wiedziała, że dziewczyna przyjaźni się z Alexem, z resztą to ona ich zapoznała jakiś czas temu. Z drugiej strony… może warto byłoby zachować takie widoki tylko dla siebie. Miałaby potem przynajmniej kolejną upokarzającą opowiastkę w zanadrzu.
Alexander O'Malley
Temat: Re: Słodka nieświadomości, za co mnie tak karzesz? Pią 23 Maj 2014, 17:07
To wszystko było dzisiaj zdecydowanie ponad jego siły. Zmarznięty, obolały i wściekły jak hipogryf kręcił się po łazience, nie zdając sobie sprawy z tego, że jest obserwowany. Dopiero gdy wreszcie udało mu się zlokalizować ręcznik odkręcił wodę. O te ręczniki była zresztą wieczna wojna ze skrzatami. Ślizgoni uparcie odkładali je na półkę przy prysznicach, tylko po to, by jakiś skrzat następnego dnia schował je do jednaj z szaf na zewnątrz łazienki. Było to o tyle niepraktyczne i denerwujące, że członkowie drużyny sami przekładali przedmioty sporu na ich właściwe miejsce, tłumacząc sytuację prostym, acz stanowczym "bo tak nam się podoba". Irytujące skrzaciska wiedziały jednak swoje, a spór nawet na moment nie wygasał. Odetchnął głęboko, wchodząc pod strumień gorącej, pachnącej lawendą wody. Zaraz za plecami miał drzwi od łazienki, chłodne powietrze uderzało w wilgotną skórę, ale powoli rozgrzewający się chłopak traktował to raczej jak przyjemność, niż kolejny powód do nienawidzenia zimy. Nie zamknął ich za sobą celowo; zresztą, czym miał się przejmować? Przecież i tak nikogo tu nie było. Pod nosem wciąż wymyślał Rosierowi, czując jak skostniałe ciało powoli odzyskuje czucie tam, gdzie je straciło podczas piekielnego treningu; ten prysznic, ta cholera woda i unosząca się w coraz większych ilościach para były jego nagrodą i na Merlina, nawet Evan nie byłby w stanie zepsuć mu teraz doskonałego samopoczucia. Sięgnął po szampon, by przy okazji umyć włosy i zaklął szpetnie, gdy piekący w oczy specyfik zalał mu twarz. Do diabła! Tyle razy zgłaszali, że coś jest nie tak z tym piekielnym kranem! Psiocząc na czym świat stoi opłukał twarz pod strumieniem wody i na oślep sięgnął po ręcznik; udało mu się co prawda wytrzeć oczy, jednak upaprany szamponem materiał nie nadawał się już do niczego więcej. Oczywiście reszta ręczników tkwiła w komodzie, upchnięta tam przez bezrozumne stworzenia. Unosząc oczy do góry, jakby pytał bogów za co go to spotyka, zakręcił wodę i przeczesując palcami mokre włosy ruszył do głównego pomieszczenia, by wziąć suchy ręcznik. Ten dzień doprawdy nie mógł być już gorszy.
Chiara di Scarno
Temat: Re: Słodka nieświadomości, za co mnie tak karzesz? Sob 24 Maj 2014, 10:32
Podczas gdy dzień Alexandra pozostawiał wiele do życzenia, ten Chiary z każdą chwilą stawał się coraz lepszy! Od samego rana nie mogła się skarżyć na swój nastrój, który można by nawet nazwać szampańskim, gdyby dziewczyna w ogóle miała takie określenie w swoim słowniku. Perspektywa sam na sam z Jasmine nastrajała ją pozytywnie i pozwoliła przetrwać nawet najnudniejsze z zajęć, oraz machnąć ręką na konieczność tkwienia dzisiejszej nocy w obserwatorium, bo tak sobie ubzdurała nauczycielka astronomii. Siedząc na krześle tuż obok komody z ręcznikami, Chiara doskonale mogła przyglądać się wszystkiemu, co działo się za otwartymi (!) drzwiami łazienki. Robiła to z pewnym zainteresowaniem, które co prawda nie mogło przytłoczyć poczucia rozbawienia, ale towarzyszyło jej w obserwacji procesu męskiej toalety. Nie żeby dziewczyna spodziewała się jakichś rewelacji! Podstawy wyglądały tak samo – woda, mydło, szampon… jedynie nagie ciało trochę inne. A panna di Scarno była na tyle doświadczona, żeby wiedzieć na czym te różnice polegają i na ich widok nie rumienić się dziewiczo, czy też wybuchać wstydliwym śmiechem. Ba, przypuszczała, że te objawy zakłopotania już niedługo staną się udziałem O’Malley’a. Być może Evan nie był by w stanie zepsuć Alexowi dobrego samopoczucia, ale Chiara to już inna sprawa. Miała zamiar zabawić się trochę chłopakiem i nie widziała w tym nic specjalnie niemoralnego. Czyż sam się nie wystawiał na tacy biegając nago po szatni, zostawiając otwarte drzwi od prysznica i zalewając oczy szamponem? No właśnie. Ja także tak myślę. Kiedy spostrzegła się, że zakręca wodę i najwyraźniej szykuje do wyjścia, a przemoczony materiał, którym powinien się teraz wycierać ląduje na kafelkach pod jego stopami, Chi wstała i cicho pochwyciła jeden z puszystych ręczników. Wymanewrowała się tak, aby znaleźć się za plecami Alexa i palcem postukała go w nagie ramię (które nie było najistotniejszą częścią ciała panicza o’Malley’a nie przykrytą odzieniem). -Tego szukasz? – zapytała słodkim tonem, unosząc lekko w górę dłoń, w której trzymała ręcznik. Uśmiechnęła się z niekrytym rozbawieniem i uniosła lekko brwi, bez zażenowania taksując wzrokiem gołego Alexandra, który zasłonić się mógł co najwyżej dłońmi. Jeśli jednak podjął próbę wyrwania Krukonce z rąk jedynej nadziei na swoje ocalenie, nie miałby z tym większych trudności, bo Chiara nie próbowałaby nawet bawić się z nim w kotka i myszkę.
Jasmine Vane
Temat: Re: Słodka nieświadomości, za co mnie tak karzesz? Nie 25 Maj 2014, 00:29
Nie ma lepszej pory roku niż zima! A już na pewno lepszego miesiąca jak luty. Za parę dni Jasmine miała skończyć upragnione siedemnaście lat. Czary w domu. Brak Namiaru! Nie mówiąc o piciu whiskey na legalu. Słodkie oczekiwanie testowało jej cierpliwość, ale nie zamierzała siedzieć i bezczynnie czekać, oh nie! Dlatego postanowiła spotkać się ze swoją dziewczyną w szatni Ślizgonów. Tak, dziewczyną. Cudowną i nadobną Chiarą di Scarno. Jasme była dosyć odporna na mroźne temperatury, więc przedzieranie się przez zwały śniegu na błoniach w kozakach, jeansach i rozpiętym kożuchu, pod którym miała cienki sweterek nie było niczym dziwnym dla niej samej. Nie chciała się spóźnić, już wystarczyło, że zatrzymał ją Rosier chcąc dogadać ostateczny terminarz treningów. Teraz przeskakiwała przez zaspy by dotrzeć do celu czyli szatni Ślizgonów. Nie powinno być tam teraz nikogo.. właśnie. Nie powinno. Jasme pchnęła drzwi, wpuszczając do pomieszczenia mroźny wiatr. W jej włosach skrzyły się pojedyncze płatki śniegu, które powoli już znikały z racji ciepła.. policzki były naturalnie zaróżowione, co dodawało Jas uroku. W przeciwieństwie do jej charakteru. Zamknęła za sobą drzwi. -No już jestem Chi, wybacz, ale coś mnie zatrzymało.. -odwróciła się i dopiero teraz zobaczyła, jaka scena miała miejsce w szatni. Uniosła brew do góry i przez dobrą chwilę nie wiedziała co powiedzieć. Nagi Alexander plecami do Chi, która trzymała ręcznik. W sumie powinna być zazdrosna i to piekielnie o swoją DZIEWCZYNĘ i przyjaciela, którego znała od maleńkości. Przekrzywiła głowę, przykładając palec do ust, które wygięły się w lekki uśmieszek. Przygryzła nawet dolną wargę, kryjąc śmiech. W sumie całkiem nieźle się O'Malley prezentował nago.. a ten tyłeczek.. -No pięknie Chiara, nie mogłas się tak mnie doczekać, że molestujesz Alexa? -zażartowała, taktownie nie patrząc na Alexa. Sama czuła by się źle w takiej sytuacji.. -Albo ćwiczysz na nim podawanie mi ręczników. -uniosła znacząco brwi.
Alexander O'Malley
Temat: Re: Słodka nieświadomości, za co mnie tak karzesz? Nie 25 Maj 2014, 21:55
Był już niemal przy komodzie z ręcznikami; zmarszczył brwi widząc, że jest uchylona, nim jednak zdążył sam sięgnąć do niej dłonią, za jego plecami rozległ się głos. Słodki, niewinny ton owego głosu sprawił, że po jego kręgosłupie powoli wspięły się dreszcze, które nie miały nic wspólnego z jakąkolwiek formą ekscytacji. Odwrócił się powoli, czując, jak robi mu się słabo. Chiara di Scarno. W szatni. Patrzy na niego, a on jest kompletnie nagi. Przez moment w pomieszczeniu zalegała totalna cisza, ale mimo wszystko Alexander miał wrażenie, że po za własną, szumiącą szaleńczo w uszach krwią słyszy jeszcze, jak w powietrzu przemieszcza się para, a kafelki schną z wody. Totalnie zszokowany wpatrywał się tymi stalowoszarymi oczami w pannę di Scarno, właściwie nie wiedząc jak ma zareagować. Skąd. Jak. KIEDY. Te trzy pytania przewijały się przez jego głowę jak w kalejdoskopie, wypaczając rzeczywistość i sprawiając, że w konsekwencji nie ruszył się nawet o centymetr; tylko jego policzki robiły się coraz bardziej czerwone, a źrenice rozszerzały się powoli, gdy docierało do Ślizgona, że wcale mu się nie śni. Nim jednak zdążył się odezwać, za jego plecami rozległ się drugi głos; głos znany mu o wiele lepiej. Głos, który czasem wyciągał go z łóżka, czasem pomagał w nauce, czasem zachęcał do trenowania więcej i częściej, czasem do tego by się nie poddawał. Ten głos teraz brzmiał wyjątkowo drwiąco, choć słyszał w nim śmiech. Jasmine. Po prostu, kurwa, pięknie! W jednej chwili oprzytomniał; wyciągnął rękę starając się zachować jakiekolwiek resztki honoru i dumy, sponiewieranej przez obie pannice. Zacisnął palce na miękkim materiale, trzymanym przez Chiarę w dłoni i odebrał go dziewczynie. Tylko spokojnie, stary... Powoli... Nie zbłaźnij się bardziej, Merlinie, bo nie dadzą ci żyć...! - Co wy tu robicie? Jas, szatnia to nie miejsce na schadzki. - burknął, zerkając przez ramię na starszą przyjaciółkę; policzki paliły go niemiłosiernie, kiedy owijał się w biodrach ręcznikiem, a ręce trzęsły tak wyraźnie, że miał z tym pewne problemy. Wreszcie jednak uporał się z opornym materiałem i założył ramiona na klatce piersiowej przyglądając się obu dziewczętom z miną, która, był tego pewien, musiała być w tej chwili wyjątkowo kretyńska. Na domiar wszystkiego znowu robiło mu się zimno, niech to wszystko diabli wezmą!
Chiara di Scarno
Temat: Re: Słodka nieświadomości, za co mnie tak karzesz? Nie 25 Maj 2014, 22:44
Szok, który dojrzała na twarzy Alexa sprawił, że jej usta rozciągnęły się w uśmiechu. Nawet nie siliła się na udawanie niewinności. Bez większych oporów taksowała wzrokiem jego nagie ciało, co bez dwóch zdań mogło go jedynie jeszcze bardziej peszyć. Swoją drogą musiał być naprawdę głęboko zaskoczony jej obecnością w szatni, skoro nie próbował się zakrywać, ani uciekać. Po prostu skamieniał i wpatrywał się w nią z rozwartymi oczami. Właściwie mogłaby podejrzewać, że zamienił się kamień, gdyby nie zdradliwy rumieniec, który rozlewał się po jego twarzy i szyi. Chiara zastanawiała się jak długo zajmie chłopakowi odzyskanie władzy nad własnym ciałem, bo ostatecznie widziała już wszystko, co mogła zobaczyć i zaczynała się powoli nudzić. Owszem, wciąż jeszcze syciła się zażenowaniem chłopaka, ale ileż można?! Głos Jasmine, który rozbrzmiał za jej plecami przyjęła więc z uśmiechem zadowolenia. Nie wiedziała co dziewczyna może sobie pomyśleć widząc ją, taksującą wzrokiem jej nagiego przyjaciela, ale wątpiła aby mogła podejrzewać którekolwiek z nich o zdradę. Zaprzeczał temu wygląd Alexa, no i samozadowolenie Chiary. -Ależ nic nie szkodzi. Właśnie się poznajemy z O’Malley’em nieco dogłębniej. – odparła, obracając na moment twarz w kierunku przyjaciółki. W przeciwieństwie do panny Vane, Chi nie czuła potrzeby ukrywania pełnego satysfakcji uśmiechu. Nagle poczuła, że wyrwano jej ręcznik z ręki. Ponownie skoncentrowała się więc na chłopaku, który tak nieudolnie usiłował zamontować materiał na swoich biodrach, że aż Krukonka nie mogła powstrzymać się od zapytania, czy może… -Nie potrzebujesz pomocy? - na całe dla niego szczęście, akurat w tym momencie udało mu się poradzić samemu, dzięki czemu nie musiał się nawet zastanawiać nad odpowiedzią. Jak widać była znacznie mniej taktowna od Jasmine, która skromnie odwróciła wzrok. No cóż, była ideałem pod tak wieloma względami, że musiała w jakimś aspekcie prezentować pewne niedoskonałości. Jak dla niej z resztą oznaczało to jedynie więcej dobrej zabawy i satysfakcji. -Nie cieszysz się, że się nie nudziłam? – zapytała Jass, unosząc jedną z brwi i pokonując te kilka kroków, które dzieliło ją dziewczyny. Musnęła jej usta własnymi, jak zwykle z przyjemnością racząc się jaśminowym zapachem. Kiedy już należycie przywitała swoją dziewczynę, mogła w końcu odpowiedzieć na pytanie Alexa. -Planowałyśmy dziki seks, a skoro teraz już nie masz przed nami nic do ukrycia, to może zechcesz się przyłączyć? – oj tak, nie miała litości.
Jasmine Vane
Temat: Re: Słodka nieświadomości, za co mnie tak karzesz? Pon 16 Cze 2014, 17:50
Przewrotna natura Jasmine była teraz w przysłowiowej kropce. Przychodzi na spotkanie ze swoją dziewczyną, planując naprawdę niecne czyny, a widzi ją tutaj z nagim Alexandrem. Mniejsza o to, że Jasmine niezbyt szybko odwróciła wzrok i przyjrzała się temu czy tamtemu z uznaniem. Chyba smarkacz O'Malley nie był taki smarkacz jak by się mogło wydawać. Przeniosła leniwie wzrok z chłopaka na ścianę, byla mu to chyba winna, czyż nie? On też by się odwrócił widząc ją w podobnej sytuacji... tak sądziła przynajmniej. -Byle nie ZA dogłębnie, bądź co bądź Chiaro, jestem zazdrosna. -powiedziała to głośno. Alex wiedział o jej zwiazku z Chi, w sumie Jas nic przed nim nie ukrywała. Nie potrafiła. Znali się od tak dawna, że to było wręcz naturalne. Chociaż ton jej głosu mógł wskazywać na rozdrażnienie i rzeczywistą zazdrość, cała postawa ciała i uśmiech wyraźnie temu przeczyły. Na jej malinowych ustach gościł lekki uśmieszek rozbawienia. -Chiara, to duży chłopczyk co chyba zauważyłaś. Jednak jeśli tak bardzo jesteś chętna do pomocy, to umyjesz mi plecy. -Jas mrugnęła do dziewczyny. Już zdążyła zapomnieć o tym, co się przed chwilą działo. Ochoczo powitała Chiarę pocałunkiem. Taaak. Zapowiedź ich planów w tejże szatni.. -Oczywiście, że się cieszę. Nie wiem tylko co na to Alex.. -spojrzała na niego, posyłając mu dość uroczy uśmiech. Współczuła mu trochę tak żenującej sytuacji.. ale już to szło w zapomnienie, czyż nie? Jas objęła Chiarę w pasie. -No no! Nie zbaczaj mi tu Alexa na złe tory! To jeszcze niewinny chłopak. -ostro się wzburzyła, ale nie mogła się powstrzymać od śmiechu. Pokręciła głową. Co ona miała z tą kobietą! Miała tylko nadzieje, że Ale szybko im to wybaczy i nie będzie obrażony.
Alexander O'Malley
Temat: Re: Słodka nieświadomości, za co mnie tak karzesz? Pon 16 Cze 2014, 23:49
Obserwował jak Chiara miękkim krokiem podchodzi do Jasmine, jak jej wargi spotykają się z malinowymi ustami Ślizgonki; przez chwilę czuł ukłucie zazdrości, ale szybko zgasło. Vane była szczęśliwa z Krukonką i nie było powodu do niepokoju. Przynajmniej nie na tej płaszczyźnie. Parsknął cicho, słysząc komentarz Jas, a jego osłupienie i zakłopotanie powoli zaczęły zamieniać się w przekorną odwagę, choć ta rozsądniejsza część jego umysłu podpowiadała, że najlepiej będzie jednak wziąć nogi za pas. Było to spore wyzwanie; opuścić szatnię bez poniżenia się jeszcze bardziej, niż już się to stało. Zazgrzytał zębami, obiecując sobie, że jeszcze policzy się za to wszystko z Jasmine - gdyby nie jej nieopanowana ochota na pieszczoty do niczego by nie doszło. Wziąłby spokojnie prysznic, psiocząc na cholernego Evana, a potem wróciłby do zamku i w świętym spokoju spędził resztę dnia. Zamiast tego utkwił właściwie nagi, w szatni, przyłapany przez Chiarę i jej dziewczynę. Nie do pomyślenia, jak wiele pecha może mieć człowiek jednego dnia?! Pozwolił im zająć się sobą i już miał ruszyć w drogę powrotną pod prysznic, by tam zbierać resztki swojej godności, gdy Jas powiedziała coś, co rozsierdziło go do reszty. Chłopak. Niewinny. Ty cholerna zarazo...! Odwrócił się do nich z uśmiechem, opierając dłonie na biodrach. - Właściwie, Vane, skoro Chiara proponuje... Może się jednak skuszę? - rzucił jedynie, unosząc brew w wyrazie rozbawienia. Kosztowało go to niesamowicie wiele samoopanowania i był pewny, że w ciągu kilku kolejnych dni pierwsza osoba, która go zdenerwuje, zostanie znokautowana. Różdżką, donicą, miotłą, nieważne. Byle skutecznie, na Merlina. - Może nie jestem jednak taki niewinny, jak ci się wydaje, Jaśminku. - dodał jeszcze zgryźliwym tonem. Mierzył przyjaciółkę spojrzeniem, które mogłoby zabijać, doskonale zdając sobie sprawę, że ona również, podobnie jak Chi, musiała mu się przyglądać. Alex nie miał się czego wstydzić. Mięśnie wyrabiał systematycznie i skutecznie na treningach, po ojcu odziedziczył świetne geny i uchodził za popularnego wśród dziewcząt i płci przeciwnej, niemniej jednak to, jak obie starsze pannice obcinały go wzrokiem sprawiało, że czuł się wyjątkowo niepewnie.
Chiara di Scarno
Temat: Re: Słodka nieświadomości, za co mnie tak karzesz? Czw 19 Cze 2014, 16:27
To, że Alex wiedział o ich związku, nie było bynajmniej niczym niezwykłym, bo przecież się nie ukrywały . Owszem, spotkanie w pustej szatni sugerować mogło chęć znalezienia opustoszałej kryjówki, ale chodziło tutaj raczej o to co planowały na ten wieczór, a nie z kim zamierzały go spędzić. - Zazdrość to najczęściej sobie świadczone odszkodowanie za bezsilność wobec cudzego sukcesu, amore. Ale przynajmniej dzięki mnie też mogłaś sobie popatrzeć. – odparła sentencjonalnie, dodając do cytatu coś od siebie, bo przecież nie mogła nie skomentować tego spojrzenia, którym Jasmine obdarzyła przyjaciela. Tak, nie była zbyt dyskretna, przynajmniej nie w takich sprawach. Oprócz tego raz znalazłszy sobie tak przednią zabawę, łatwo z niej nie rezygnowała, na nieszczęście dla O’Malleya, który już teraz wyglądał tak, jakby miał dosyć. Tym samym oczywiście jedynie podsycając w Chiarze ochotę na dalsze przekomarzania. Miała wrażenie, że widzi te trybiki, które mozolnie kręcą się w jego głowie w takt znojnego procesu myślowego, którego efektem końcowym miał być genialny plan ucieczki i to takiej, która nie ośmieszy go jeszcze bardziej w oczach dziewcząt. Cóż, jego starania były daremne. Nie było takiej możliwości, to po pierwsze, a ponadto Chiara i tak nie zamierzała mu tej sytuacji odpuścić, Jasmine przypuszczalnie zaś pozostanie bardziej dyskretna (bo czego się nie robi dla przyjaciół?), nie ważne jak głęboko Alex zanurzy się w tym bagnie. Słowa Jas sprawiły, że na jej twarzy wykwitł uśmiech satysfakcji, niemalże tak głęboki, jak grymas kalający oblicze Ślizgona. Och tak, tego też mu nie zapomni. Kiedy Alex zaczął się bronić przed tymi, chyba trochę zbyt pochopnie wypowiedzianymi, słowami, Chi porozumiewawczo spojrzała na kochankę, a w jej oczach zapaliły się trochę niebezpieczne iskierki. -Widzisz, może jednak nie jest aż tak niewinny… – powtórzyła za nim rozbawionym tonem, i ponownie zbliżyła się do niego na niebezpieczną odległość, tym samym zmuszając go do tego, aby się cofnął. Niezbyt daleko z resztą, bo szybko napotkał na swojej drodze ścianę. Przesunęła palcami po jego klatce piersiowej, a potem oparła dłonie po obu stronach jego głowy, drastycznie zmniejszając odległość pomiędzy nimi i nie odrywając od niego niewiele mówiącego o jej planach spojrzenia. Trwała tak przez kilkanaście długich sekund, po czym poklepała go po policzku jak niesfornego acz słodkiego chłopczyka. -Niestety, brałeś już prysznic, a częste mycie skraca życie. – dodała z żalem, po czym wyciągnęła z szafki tuż obok jego głowy dwa puszyste ręczniki, z którymi skierowała się z powrotem do Jasmine.
Alexander O'Malley
Temat: Re: Słodka nieświadomości, za co mnie tak karzesz? Sob 21 Cze 2014, 13:53
- Oczywiście, że nie jestem! - parsknął, marszcząc brwi i wpatrując się w Chiarę z wyraźnym oburzeniem. Oburzenie szybko zamieniło się w wyraz dezorientacji, a ta - w niesamowite zakłopotanie, kiedy dziewczyna podeszła bliżej. Cofnął się odruchowo, nie dane mu jednak było wykręcić się iście po ślizgońsku z tej niezbyt komfortowej sytuacji; ściana za plecami była chłodna, a jej niezaprzeczalna stabilność sprawiła, że Alex niemal zaklął pod nosem. Okazało się jednak, że Chiara nie zamierza zadowolić się przyszpileniem go w tej pozycji. Chłopak posłał Jasmine pełne wyrzutu spojrzenie, nie uratowało go to jednak przed panną di Scarno. Wciągnął ze świstem powietrze gdy jej palce musnęły wciąż wilgotną skórę, przesuwając się po niej powoli, pewnym ruchem. Próbował się odsunąć, jednak nie było to specjalnie możliwe; dziewczyna skutecznie ograniczała mu drogę ucieczki, dlatego postanowił nie dawać za wygraną. Gdy przysunęła się bliżej, poczuł aromat jej perfum i skóry, ciepły oddech niemal na wargach. Alexander uniósł brew, próbując zignorować dreszcz wędrujący po kręgosłupie, a w jego oczach błysnęło coś, czego zdecydowanie nie było tam przed momentem. Nie wiedział jaki diabeł go podkusił, kiedy jednak Chiara odwróciła się z ręcznikami w dłoni, by odejść do Jasmine, ruszył za nią. Objął szczupłą talię Krukonki ramionami i przytulił się do jej pleców; ciemne włosy połaskotały go w nos, gdy nachylał się do jej ucha, a uśmieszek błądzący po wargach O'Malleya mógł sugerować, że jest człowiekiem, który nie ma nic do stracenia. Lub pogodził się z losem. - Myślę, że nie możemy zaliczać tego prysznica do... hm, pełnego. Coś mi przeszkodziło i nie pozwoliło go dokończyć. - powiedział cicho, drażniąc jej szyję ciepłym oddechem, jednocześnie puszczając oko do Jasmine. Widział jak przyjaciółka unosi brwi, wpatrując się w niego z zaskoczoną miną i w duchu gratulował sobie totalnego szaleństwa, jakie go ogarnęło. Oby tylko Jas nie próbowała urwać mu głowy. Nieco otrzeźwiony tą myślą odsunął się od Chiary, pozwalając, by błąkający się po jego ustach uśmieszek został na swoim miejscu, a potem odwrócił się, znikając za drzwiami od łazienki.
Jasmine Vane
Temat: Re: Słodka nieświadomości, za co mnie tak karzesz? Czw 31 Lip 2014, 01:02
Im dłużej Jasmine przebywała w szatni, tym więcej myśli kotłowało się w jej głowie. Z jednej strony doskonale znała zarówno Chiarę jak i Alexa i ufała obojgu, z drugiej zaś... czuła uzasadnioną zazdrość. I wobec di Scarno, która bardzo sobie pozwalała wobec Ślizgona i wobec Alexandra, z którym się wychowywała i był jej bardzo bliski. Zazdrość.. jakie to trujące uczucie, płynące w żyłach zamiast krwi.. wnikało do serca i umysłu, zasnuwając świat ciemną mgłą. Czuła się odepchnięta na boczny tor zarówno przez przyjaciela jak i dziewczynę, ale nie dawała tego po sobie poznać. Rozliczy się z Chiarą później.. Wzruszyła rozbawiona ramionami, gdy dojrzała pełne wyrzutu spojrzenie Alexa. Co ona miała poradzić na Chi? Ją nic nie mogło odwieść od jej planu, więc Jas wolała zostać wolnym obserwatorem. Wykorzystała chwilę wolnego i wysunęła spod paska papierosa, którego filtr włożyła sobie do ust. Zapaliła go znalezionymi gdzieś mugolskimi zapałkami. Wygodny wynalazek tych mugoli. Zaciągnęła się, opierając się nonszalancko o ścianę. Ten jeden, jedyny raz nie chciała się angażować w sytuację między Chi, a Alexem. Szło im całkiem nieźle! -Nie przerywajcie sobie. -rzuciła rozbawionym tonem, wydychając z ust nikotynowy dym. Ciekawy nałóg, który w sumie odkryła na jednej z imprez. Ciemne loki Jasmine omiotły powietrze, gdy dziewczyna obejrzała się na róg szatni, zupełnie niezainteresowana sytuacją. Takie małe kłamstewko. Po chwili błądzenia po pajęczynach i innych załamaniach farby, łaskawie wróciła do pary przy ścianie. Jej mięśnie lekko drgały w zazdrosnych zrywach, ale była grzeczna. -Jest na co popatrzeć, fakt. Alex, z tej strony Cię jeszcze nie znałam. -posłała Ślizgonowi uroczy uśmiech. W sumie nigdy nie patrzyła na niego jak na kochanka, a teraz przez sekundę taka myśl przeszła przez jej umysł. Oj Jasmine, ty niewyżyta kobieto.. Dopaliła papierosa, wyrzucając niedopałek za okno w zaspę skrzącego się śniegu. Oparła wolną rękę na biodrze i przekrzywiła głowę. -Chyba jednak lepiej Ci bez szaty niewinności, ale na Merlina, nie dobieraj się do mojej dziewczyny na moich oczach, to trochę passe. -roześmiała się, kiedy chłopak przytulił się do Chi. Odwzajemniła mrugnięcie, jakie jej posłał chwilę później. Odczekała łaskawie, aż Alex zniknie w łazience, a ona sama podeszła z wolna do Krukonki, zabierając jeden z ręczników. Okrążyła ją niczym tygrys prężący się do skoku, skręcając ręcznik mocno. I nagle... głośne chlaśnięcie rozległo się w szatni. Puchaty materiał uderzył w pośladek Chiary. -Już ja Ci dam, fiore.. zemszczę się. -uniosła brew znacząco, ale i jednocześnie pociagnęła za sobą kochankę. Oparła ją plecami o ścianę, jak niedawno ona sama to zrobiła z O'Malleyem. Uniosła kolano, które bezwstydnie oparła o łono Chi i złożyła na jej ustach zadziorny pocałunek. -Zazdrość wzbudza we mnie brutalność. -szepnęła do jej ust, gdy tylko przerwała czułość. -Idziemy pod ten prysznic? -zagadnęła ją, powolnie ruszając kolanem.
Sponsored content
Temat: Re: Słodka nieświadomości, za co mnie tak karzesz?