Gilgamesh nie potrafił się cieszyć w tym roku lekcją zaklęć, tak jak powinien. Durni Gryfoni. Czemu akurat z nimi? Niby są lepsi od Puchonów, ale mogliby to być Krukoni. Uczniowie Krukonlandu przynajmniej udawali inteligentnych, a tacy Gryfoni to co? Większość była zbyt tępa żeby oddychać - Gilgamesh zawsze zastanawiał się, jak taki na przykład Syriusz Black jest w stanie mówić. To powinno przekraczać jego możliwości umysłowe. Lekcja do najtrudniejszych nie należała (w każdym razie nie dla niego), dlatego też sporą część czasu po prostu wyobrażał sobie, jak zbiera tych durnych Gryfonów, z Huncwotami na czele i wszystkich po kolei ich szlachtuje. Prawdopodobnie dotrwał by końca lekcji, widząc głowę Lupina zawieszoną nad kominkiem, gdyby nie to że nagle jego krzesło uznało że bycie przedmiotem nieożywionym jest nudne. Przez chwilę był przekonany, że to zajebistość jego tyłka ożywiła jego zacne siedzisko, jednakże potem doszedł do wniosku, że krzesło jest jakieś dzikie.
-Hure-burknął po niemiecku pod nosem, już przystawiając się do odczarowania swojego krzesła, nim to postanowi go z siebie zrzucić. Wtedy jednak go naszło, że to na pewno był jakiś durny psikus, którego z czwórki tych przygłupów, który miał go wyprowadzić z równowagi. Niedoczekanie ich. Zamierzał obrócić to na swoją korzyść. Podparł się o siedzenie krzesła i sprawnie podskoczył, obracając się, tak aby mieć oparcie pomiędzy nogami. Chcieli żeby krzesło go woziło? To będzie go wozić, proszę bardzo. Chwycił jedną ręką za szczyt oparcia, drugą zaś uniósł do góry.
-Wio mój zacny rumaku.-rzucił tak i majestatycznie, zezwalał krzesłu na wożenie go po całej klacie. Cały czas mocno trzymał się krzesła kolanami. Kiedy krzesło przewoziło go obok Pottera i Blacka, palcem wolnej ręki lekko pociągnął oczodół w dół i wystawił do nich język. Potem po prostu cieszył się jazdą - w końcu to było wyjątkowo zabawne. Prawie jak jazda konna. Jak w ten sposób ludzie zamierzali próbować mu dopiec, to życzył im powodzenia, bo mimo że w teorii powinien być zły o tą mała jazdę, to w praktyce bawił się znacznie lepiej, niż ktokolwiek z osób obserwujących.