radosna. jak skowronek. dzień bez narzekania. pełna miłoszczy. bo jest poniedziałek. a potem będzie wtorek, środa, czwartek i piątek. a potem sobota i piękny weekend <3 nic tylko tańczyć z radości.

Kolejny dzień pełen wkurwu.
Ale jak tu się nie wkurwić, jak przez calusieńki dzień tłumaczyło się na angielski list, którego wprost nie dało się przeczytać. Co za geniusz pisze kref lub chumor? D: I ani jednego przecinka nie było! D:

Kiedy uczelnia organizuje głupie spotkania, na których nie chcę być i mam nadzieję, że nie będą kazać mi tam iść obowiązkowo...:



Wtedy dostaję maila z dziekanatu, że MUSZĘ się zjawić, bo tak.



Fuck my life.

jadłam ser. chyba naprawdę jestem uzależniona od jedzenia.
a po jedzeniu...

Jestem zmęczona udawaniem, że wszystko gra, kiedy w środku czuję jakbym każdego dnia umierała. Jestem zmęczona proszeniem o coś, co wydawało mi się, że mi się należy, z racji tego kim myślałam, że dla kogoś jestem. Jestem też zmęczona tym, że staram się dawać, dostając w zamian okruszki. Życie ssie, dając kopa w dupę każdemu kto poprosi o więcej niż mu się należy.
*wisielczy humor mode on*

♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥

patrząc na (p)rzeczywistość, do której muszę wrócić...