Lekcja eliksirów u profesora Slughorna. Syriusz siedział w tylnych ławkach i wiercił się w miejscu, trzymając wielką torbę na kolanach. Miał tam upolowane nieduże żaby, które chciał podrzucić Snape'owi za rajtuzy. Gdy Dorcas usiadła obok i na niego nakrzyczała z błahego powodu, Łapa zaczął potajemnie wrzucać jej do kociołka wszystkie ropuchy. Zanosił się ze śmiechu, gdy Meadowes nie wiedziała co się dzieje z jej kociołkiem. Nastąpił wielki wybuch; zawartość eliksiru spoczęła na głowie dziewczynki, Blacka i na profesora Slughorna. Następnie Dorcas goniła z księgą zanoszącego się ze śmiechu Huncwota po całej klasie, chcąc go porządnie zdzielić. Powstrzymani przez zielonego na twarzy nauczyciela.
Osoby: Syriusz Black & Dorcas Meadowes
Czas: listopad 1973 (II rok nauki)
Miejsce: klasa eliksirów na parterze u profesora H. Slughorna
Dorcas Meadowes
Temat: Re: Żaby w kociołku Nie 02 Mar 2014, 17:31
Dorcas nie miała w zwyczaju się spóźniać i zapewne nigdy nie dopuściłaby do takiej sytuacji, gdyby nie zatrzymała ja profesor McGonagall. I pomimo faktu, że zajęło to minutę, góra dwie, musiała i tak zbiegać po schodach, a następnie pędzić korytarzem, byleby zdążyć przed profesorem Slughornem. Mało delikatnie przeciskała się pomiędzy wracającymi z wcześniejszych lekcji piątorocznych, pamiętając, aby przeprosić każdego, na kogo niechcący wpadła lub kogo musiała od siebie odepchnąć. Kiedy Dor, trzymając pod pachą spore tomiszcze do eliksirów, wpadła do klasy zła sama na siebie za dopuszczenie do takiej sytuacji, na szczęście nie było tam jeszcze nauczyciela. Odetchnęła, z trudem rozglądając się po pomieszczeniu, które już teraz wypełniały pozostałości po oparach. Dostrzegła gdzieś z przodu Lily, do której już się dosiadł Potter korzystając z okazji, że miejsce obok było wolne. Dor mogła sobie wyobrazić, jak Lilianne wywraca oczyma, słuchając tego, co ma James do powiedzenia, byleby tylko jej zaimponować. Mogła przeciskać się pomiędzy stanowiskami, aby dojść do tego, przy którym siedziała Mary, nie mniej mijało się to z celem. Końcem końców, Dor usiadła obok już wiercącego się w miejscu Syriusza, czego powinna żałować już na samym początku. - Cześć. Przywitała się krótko, kładąc z cichym trzaskiem tomiszcze na ławce przed sobą. Szybko zaczęła je kartkować, chcąc znaleźć poprzedni temat. Z Blackiem nie mieli właściwie o czym rozmawiać, nie uznała więc za konieczne, na siłę przykuwać jego uwagi.
Syriusz Black
Temat: Re: Żaby w kociołku Nie 02 Mar 2014, 17:42
Wiercił się w miejscu niemiłosiernie, trzymając na kolanach wielką torbę z ropuchami. Była dosyć ciężka! Dziś rano z Rogaczem siedzieli nad jeziorem i dwie godziny wyłapywali obślizgłe gadziny, aby zaraz po obiedzie dopaść Smarkerusa i mu je podarować. Zachichotał, gdy sobie wyobraził tańczącego Snape'a. Muszą wrzucić go kiedyś do wody albo zamknąć w kabinie prysznicowej, to może wtedy umyje te tłuste włosy! Nie bez powodu Łapa siedział na tyłach. Zasłaniał go goryl z Ravenclawu, więc sylwetka Gryfona była prawie zasłonięta. Dwunastolatek skrzywił się, gdy jedna z żab wyściubiła głowę z torby i zakumkała. Zdzielił ją ręką po głowie wciskając do środka i patrzył zazdrośnie na Jamesa. Dopadł Lily w ostatniej chwili, szczęściarz. Następnym razem on będzie trzymał na kolanach amunicję, która dodatkowo wierciła się i wydawała dziwne odgłosy zwracając na siebie uwagę tej grubej Marlowe z Hufflepuffu, która żując pączka otworzyła szeroko oczy i się w niego wpatrywała. Łapa zgarbił się i przesunął, gdy usiadła obok niego Meadowes. Spojrzał na nią spode łba i odsunął się na drugi koniec ławki. No co? Bał się jej, ona była przerażająca! Prawie jak Marlowe, tylko ładniejsza. Mruknął pod nosem coś w odpowiedzi i przesunął plecak na drugą stronę, gdy do klasy wszedł nauczyciel i zaczął ględzić coś o dzisiejszym eliksirze. - Spokój, przeklęte gady! - syknął pod nosem i schylił się do plecaka, którego zaczął okładać pięściami. Musiało to dziwnie wyglądać! James odwrócił się do niego i mową brwiami zaczął go ostrzegać przed nadchodzącym Slughornem. Black wykrzywił usta w krzywym uśmiechu i do psora i do Dorcas. Czemu obok niego usiadła?! Nie mogła sobie iść do tej Mary? Albo do Glizdusia, który biedny siedział obok Marlowe! Black nie mógł ryzykować, że jego plan na popołudnie się wyda. Nie ufał za grosz Meadowes! Wyglądała czasami jak McGonnagall, okropności. Skończył okładanie pięściami tornister i ręką przysunął do siebie kociołek, non stop będąc odwróconym od Dorcas bokiem. Jeśli jeszcze raz jakaś ropucha się ruszy, usiądzie na nich!
Dorcas Meadowes
Temat: Re: Żaby w kociołku Nie 02 Mar 2014, 18:36
Nie prosiła się o to, aby usiąść obok Blacka. Najchętniej przecisnęłaby się do Mary, gdyby nie odgłosy Slughorna, który już się zbliżał korytarzem i jednocześnie tłumaczył coś komuś, kto starał się dotrzymać kroku nauczycielowi. Najwyraźniej będą na siebie skazani, a Dor wcale nie zamierzała mu tego utrudniać, gdyż grzecznie ignorowała Syriusza i jego co najmniej dziwne zachowanie. Prawdopodobnie w ogóle nie zainteresowałaby się tym, że ten okłada swój własny plecak, gdyby nie zaczął do niego namiętnie mówić, co skutecznie rozpraszało jej uwagę poświęconą wykładowi profesora. Slughorn, wyraźnie zaabsorbowany, kreślił kolejne dziwne wzory na tablicy, tłumacząc kolejne składniki i ich wzajemny wpływ na siebie, ale Meadowes nie dawne było to nawet zanotować, gdyż zamiast słów nauczyciela słyszała przyciszone wrzaski Blacka. Wywróciła oczyma, odwracając się na krześle w stronę Huncwota. - Zdajesz sobie sprawę, że to eliksiry a nie transmutacja i wybrałeś dość kiepski moment na ćwiczenia na swoim plecaku? Upomniała go dość łagodnie, wcale nie w stylu profesor McGonagall, do której nie wiedzieć dlaczego była porównywana. Nawet nie czekała na odpowiedź Łapy, wróciła do prowadzonej lekcji i notowania tego, co istotne. I choć bardzo chciała ignorować siedzącego obok niej Gryfona, oczywiście nie mogła tego zrobić. Jakiejś żabie udało się wyślizgnąć z plecaka Syriusza, uciekając przed jego łapami wpadła na but Meadowes. Ta zadrżała, na szczęście siedziała na tyle i jej poruszenie nie zwróciło uwagi Slughorna. Dor pochyliła się i od razu pochwyciła żabę za nogą, podnosząc ją tak, że znalazła się na wysokości twarzy i jej, i Syriusza. Posłała mu wściekłe spojrzenie, wręcz żądając wyjaśnień.
Syriusz Black
Temat: Re: Żaby w kociołku Nie 02 Mar 2014, 18:57
Ropuchy pochłaniały całą uwagę Łapy. Przesunął się jeszcze bardziej tak, aby goryl z Ravenclawu całkowicie go zasłaniał. Zgarbił się i wcisnął końcówkę różdżki w plecak i nachylił się ku niemu szepcząc zaklęcie Silencio. Rechot i kumkanie całkowicie zniknął i Łapa odetchnął z ulgą. Podłapał tę klątwę od Luniaka, gdy ten ćwiczył pracę domową do Flitwicka. Oczywiście o zadaniu domowym Łapa całkowicie zapomniał, jednak w tym przypadku nie miał z tym problemu - wyszło mu to perfekcyjnie. Jedynym zadaniem było teraz utrzymanie gadzin w torbie przez czterdzieści pięć minut oraz zrobienie tego eliksiru, o którym psorek tak gorliwie opowiadał. Aż podskoczył, gdy usłyszał nad uchem głos Meadowes. Trybik w jego głowie huczał "To przyjaciółka Lily, bądź ostrożny i jej unikaj!". Nie odrywając rąk od ruszającej się torby odwrócił głowę do dziewczyny i wyszczerzył się szeroko. Wyglądał wtedy uroczo. Śliczny mały chłopczyk, wyglądający niewinnie i oczywiście, że knujący coś niedobrego. - To...to.. - nie odpowiedział, bo oberwał papierową piłeczką od Luniaka siedzącego nieopodal. Przekaz jasny: opanuj to, co robisz. Łatwo było mu to mówić! Nie on miał w plecaku dwa tuziny ropuch. Definitywnie następnym razem będzie je nosił James. Gdyby znał zaklęcie unieruchamiające takie stworzenia na pewno by je wykorzystał, niestety nie uważał zbytnio na Zaklęciach. Mina Blacka musiała być bardzo zabawna, gdy odwrócił się do wkurzonej Dorcas. Łapa nie rozumiał skąd się ta ropucha wzięła w ręku dziewczyny. Cały plan zaraz wyjdzie na jaw, zaczynał bać się o swój żywot. Jeszcze szerzej się uśmiechnął i wyrwał gadzinę z ręki Dor. Nie mógł uciec przed jej gniewnym spojrzeniem, było gorsze niż te Lunatyka, które wywiercało mu dziurę w brzuchu. Zaczął tłuc żabę po głowie trzonkiem różdżki, aby przestała się wiercić. Niestety Slughorn odwrócił się w ich stronę i Łapa miał dokładnie trzy sekundy na pozbycie się żaby. Gdy Meadowes nie patrzyła, wrzucił ropuczę do jej kociołka i szybko wcisnął głowę na przypadkowo otwartą stronę księgi, kiwając głową i przybierając mądrą minę. Gdy niebezpieczeństwo minęło, nachylił się dyskretnie do Meadowes. - Cicho, to jest yy...jedzenie dla sowy Jamesa. - palnął największe głupstwo na świecie. Szybko się cofnął mając szczerą nadzieję, że otumaniona żaba w kociołku dziewczyny nie będzie wydawać żadnych odgłosów. Kopnął plecak, gdy wyjrzała z niego zielona głowa i zaczął udawać, że robi coś przy swoim kociołku. Dodał jakiś składnik, ale nie miał bladego pojęcia jaki eliksir mają teraz do zrobienia.
Dorcas Meadowes
Temat: Re: Żaby w kociołku Wto 04 Mar 2014, 11:30
Ten uroczy uśmiech, jak miał okazje się właśnie przekonać, w żadnym wypadku nie działał na Meadowes. Black musiał sobie zdać już sprawę, albo niedługo tak się stanie, że zarówno ona, jak i Lily, były odporne na tak zwany czar Huncwotów i ładny uśmiech, aby zamaskować swoje grzechy, nic nie pomagał. Po minie Dor widać było także to, że nie jest usatysfakcjonowana z tego, jakich niedorzeczne wyjaśnienia wysłuchała. Stąpał po bardzo kruchym lodzie, nie mniej miał szczęście, gdyż z ratunkiem przyszedł mu profesor Slughorn i zmusił, aby ta wróciła oczyma do osoby nauczyciela i tego, co zapisał na tablicy, podając składniki potrzebne do uwarzenia eliksiru. Postanowiła w duchu, że później wyjaśni sobie to z Blackiem, na razie nie zamierzała psuć swojej dzisiejszej pracy jakimiś wymysłami Syriusza. Już i tak przez niego nie uważała na lekcji, przez co musiała się posiłkować podręcznikiem. Dorcas przekartkowała tomisko w poszukiwaniu odpowiedniego schematu wyjaśniającego co po kolei należy przygotować, a następnie w jakiej kolejności wrzucić oraz jak zamieszać. Całkowicie pochłonięta ich dzisiejszym zadaniem nie widziała żadnej żaby, która pływała w już w wrzącej wodzie, przykryta jakimiś ogonami i dziwnym śluzem. Dorcas perfekcyjnie dobrała proporcje, w odpowiedni sposób zamieszała i jeszcze dolała zawartość przeźroczystej fiolki. Wpatrywała się z zadowoleniem w unoszące się w powietrze, lekko zielone bąble i nikt nie mógł przewidzieć tego, co się stało w ułamku kolejnych sekund. Podszedł do nich profesor Slughorn, wyraźnie zadowolony z uzyskanego przez Meadowes eliksiru. Zachwalał właśnie jego barwę, która odzwierciedlała książkowy przykład i nie była gorsza od tej, jaką uzyskała Lilianne, kiedy zawartość kociołka... wybuchła. Osmoliła twarz przede wszystkim nauczyciela, Dor i Syriusza, ale również siedzących najbliżej uczniów, w tym Krukona. Głęboki wdech i jeszcze głębszy wydech. Jeśli drowie Blacka, udusi. Nie miała co do tego żadnych wątpliwości.
Syriusz Black
Temat: Re: Żaby w kociołku Wto 04 Mar 2014, 15:57
Łapa twierdził inaczej. Uśmiech działał bez szwanku na każdego, tylko Dorcas była tak dumna, że się do tego nie przyznawała. Nieraz wykorzystywał ten urok na innych dziewczętach i z radością zauważał jak są zmieszane, zawstydzone i jak zalotnie spuszczają wzrok. Bardzo mu się to podobało. Wystarczyło się uśmiechnąć i gotowe! Mógł chcieć wszystkiego, a dostawał czasami z nawiązką. Przez chwilę przypatrywał się dziewczynie, czy może też nie spuści zalotnie rzęs, jednak się tego oczywiście nie doczekał. W zamian usłyszał głos Slughorna Czy czegoś potrzebujesz, chłopcze? i szybko wziął się do roboty. Zauważył, że Dorcas otworzyła książkę na stronie dwudziestej, więc tak samo zrobił. Zobaczył, że wzięła dwie larwy czegoś, a potem je zgniotła i zamieszała... nie wiedział ile razy, para z kociołka Glizdogona wypełniła już całą klasę. Łapa zacisnął mocno usta powstrzymując chichot i zaczął wsypywać i wlewać kolejno składniki, zerkając czasami na Meadowes. Potrzebował małej pomocy, więc sobie ją brał, gdy dziewczyna była zbyt zajęta swoim kociołkiem. Szkoda, że nie wiedziała jaką ma niespodziankę na samym dnie! Jego eliksir - czemukolwiek miał służyć- posiadał barwę podobną do tej z książki, chociaż niepokoił go nieprzyjemny zapach. Wzruszył ramionami, nic już nie poprawi. Teraz czas czekać aż... wszystko wybuchło. Łapa zamknął oczy, gdy kleista ciecz osiadła między włosami, na twarzy, szyi za kołnierzykiem i na... Slughornie. Zerknął na Dorcas, a gdy zobaczył dużą plamę eliksiru na jej nosie nie wytrzymał. Wybuchnął śmiechem. Tak głośnym, iż zagłuszającym chichot innych uczniów. Rogacz za plecami Lily pokazywał mu dwa kciuki uniesione do góry, Remus uśmiechał się kącikiem ust, ale minę miał poważną. Dopiero na widok czerwonego ze śmiechu Glizdogona, Łapa wybuchnął jeszcze większą salwą śmiechu. Złapał się za brzuch i odchylił do tyłu, a potem bez gracji poleciał na podłogę, wprost na torbę z żabami. - J-jak... t-ty... wy-wy...wy-...wyglądasz! - był czerwony ze śmiechu. Mina Dorcas była piękna, a jej mordercze spojrzenie... godne pani Norris! Zaraz, wróć. Mordercze?! Łapa spojrzał z lękiem na gryfonkę i zaczął na podłodze odsuwać się jak najdalej. - Cz...czemu na mnie tak patrzysz? To nie ja! To twój kociołek! - zerwał się na równe nogi i złapał to, co miał pod ręką, czyli księgę Marlowe. Osłonił się nią (książką, nie dziewczyną) niczym tarczą i zaczął cofać się z przestrachem. Teraz James omal nie leżał pod stołem czerwony ze śmiechu. Ale mu Huncwoci pomagają!
Dorcas Meadowes
Temat: Re: Żaby w kociołku Pią 07 Mar 2014, 15:24
Mina profesora Slughorna, który kompletnie nie wiedział jak się zachować, choć najchętniej obróciłby cała sytuację w żart i pogroził dwójce Gryfonów palcem, mówiła sama za siebie. Stary, poczciwy nauczyciel chyba był w zbyt dużym szoku, nie spodziewając się, że kiedy pochyli się nad kociołkiem, aby pochwalić eliksir, ten wybuchnie mu prosto w twarz. Gorzej było z Dorcas, która miała żądzę mordu w oczach. Posłuchała rady Lilianne, która nie miała sobie równych na tych lekcjach. Była naprawdę dumna z tego, jaki efekt udało się jej uzyskać oraz, że postępując według wskazówek krok po kroku, naprawdę osiągnie pożądane rezultaty w postaci dość dobrego eliksiru. Ale oczywiście coś musiało puść nie tak i choć nie była to wina Dor, oczywiście musiało paść na jej osobę. Spojrzała na Blacka. Jego uśmiech, wesołość i w końcu plecak pełen nieszczęsnych żab musiał przelać czarę goryczy. Komentarzy już nawet nie słuchała, były one naprawdę nieważne w tej chwili. Sięgnęła po to, co leżało praktycznie na wyciągnięcie jej ręki. Opasły, ciężki tom do eliksirów, który zawierał wszelkie wskazówki, przepisy i ogólne zasady warzenia alchemicznych wyrobów. Nabrała głęboko powietrze w płuca, przedłużając tę chwilę niepewnego milczenia, na którą Syriusz na pewno nie zwracał uwagi, gdyż pochłonięty był uspokajaniem sam siebie. Dorcas po prostu rzuciła się na Blacka, chcąc go po prostu zdzielić tym podręcznikiem po tym durnym i pustym łbie. Nie było to zachowanie, które pasowało do Meadowes, nie mniej Łapa skutecznie wytrącił ją z równowagi, aby przejmowała się resztkami podeptanej dumy.
Syriusz Black
Temat: Re: Żaby w kociołku Nie 09 Mar 2014, 17:09
Łapa był przerażony. Dorcas nie miała powodu, aby sądzić, że to on namieszał w kociołku! Nie było dowodów, nikt nie złapał go za rękę i nie przyłapał na gorącym uczynku. Dlaczego więc teraz wszyscy zgodnie twierdzili, że to jego sprawka? Niemal z krzykiem rzucił się do ucieczki, gdy Dorcas go zaatakowała. Ruszył pędem w stronę ławki Rogacza, ale i tam dziewczyna popędziła, znowuż jego przyjaciel zamiast pomóc zwijał się ze śmiechu tak samo jak reszta klasy. Blackowi do śmiechu nie było! Tu chodziło o życie. - Profesorze, Dorcas mnie chce zabić! - zawołał przerażony i ledwie zdążył wyhamować przed szafą, na której stało tuzin słoików z dziwną cieczą. Nie chciał mieć dodatkowych substancji we włosach, musiał wyglądać perfekcyjnie. - Zostaw mnie, ja nic nie zrobiłem! - kolejne kółko wokół klasy i nabijających się z nich uczniów. Gryfon miał poważne kłopoty. Jeszcze chwila, a będzie musiał wybiec z klasy i schronić się w jakimś schowku czy gdzieś, trzymać mapę i nie ruszać się dopóki Meadowes nie będzie jakieś minimum dwadzieścia metrów z dala. Nie miał szans przed wymiarem sprawiedliwości, a księga, którą Dorcas trzymała była z pewnością ciężka, a uderzenie z niej bolesne. Posyłając pożegnalne spojrzenie Huncwotom, skrył się za postacią zszokowanego Slughorna wiedząc, iż dziewczyna nie będzie mogła go pobić nie uszkadzając przy tym nauczyciela. Jak tylko usłyszy dzwonek, ucieka gdzie pieprz rośnie. Został posądzony niesprawiedliwie. - To nie moja wina, to tobie nic nie wyszło, odłóż tą książkę, bo jeszcze zrobisz sobie krzywdę! - wskazał na nią palcem i pogroził traktując tomiszcze jak niebezpieczne stworzenie. Nie ruszył się nawet na krok zza nauczyciela.
Dorcas Meadowes
Temat: Re: Żaby w kociołku Pon 10 Mar 2014, 09:27
Można nazwać to przeczuciem lub po prostu dobrą dedukcją. Dorcas widząc żaby, a właściwie jedną żabę, która pośpiesznie została z jej ręki Black, a także ten uśmiech, który nie mógł zwiastować niczego dobrego, jakoś nie wierzyła w niewinność Syriusza. Być może była przypadkową ofiarą, choć i to nie do końca pasowało w jej odczuciu. Zasłużył sobie na opinię kogoś, kto pierwszy wyrywa się do żartów i żarcików, dość lekceważąco podchodzi do zapisów w regulaminie i notorycznie uprzykrza życie woźnemu. Patrząc się przez ten pryzmat na Blacka naprawdę chciał jeszcze walczyć o swoją niewinność? Zirytował Dorczas. Ta, która zawsze zachowywała się nienagannie, była poukładana i dość ciężko wytrącić ją z równowagi, najwidoczniej uległa urokowi Łapy, gdyż bez wahania zapomniała o całej przyzwoitość, ganiając go po sali tylko po to, aby w końcu trzasnąć podręcznikiem. Nie obeszło się bez przypadkowych ofiar. Gdyby nie dobry refleks Krukonki z trzeciego rzędu, ta nie uchyliłaby się przed tomiszczem. Z dwa razy uderzyła o kant ławki, tak że aż kociołek oraz rozstawione fiolki na niej się zatrzęsły. Lilianne chyba nie wiedziała co powiedzieć, kiedy oboje śmignęli jej przed oczyma. Meadowes wykazywała sporą zawziętość, skoro dała się wciągnąć w tę całą bieganinę. - Nie kłam! Warknęła tylko, co jednoznacznie przekreślało wszelkie próby pokojowego rozwiązania konfliktu. Black musiał oberwać. Może uda się jej wtedy wybić z głowy te wszystkie głupie pomysły. Nie mniej zatrzymała się przed profesorem Slughornem, tylko czekając, aż wychyli się jakiś kawałek ręki bądź noga Syriusza. Biedny nauczyciel eliksirów nadal nie mógł dojść do siebie, będąc świadkiem tego całego zajścia.
Syriusz Black
Temat: Re: Żaby w kociołku Sro 12 Mar 2014, 09:56
Wcale nie uprzykrza życia woźnemu! No może trochę... ale to była raczej forma samoobrony! Nie jego wina, iż to charłaczysko czepiało się o wszystko, nawet o to, iż Syriusz jest zbyt radosny. Nie mógł poradzić nic na te latające na parterze łajnobomby. Zasłużył sobie na małą zemstę. Poza tym z Jamesem muszą przećwiczyć jeszcze niechybiające bumerangi, więc potrzebny był im królik doświadczalny. Nic dziwnego, że padło na Filcha. Aż się prosił o to. Póki co Syriusz był w miarę bezpieczny za zszokowanym Slughornem. Groźna mina Dorcas nie wróżyła prędkiego końca tej bieganiny. Chłopak zerknął na Jamesa, którego pilnowała teraz Lily, aby przypadkiem nie rzucił się na pomoc przyjacielowi. Mieli trochę przechlapane z tymi dziewczynami, niestety. Gdziekolwiek się ruszyli napotykali się na jedną z nich, a było pewne, że się ze sobą konsultują i nie odpuszczą przeszkodzeniu w psikusach. Nie wystawił nawet nosa zza nauczyciela. - Nie kłamię! Jestem niewinny, a ty agresywna! Profesorze, Dorcas chce mnie zbić, bo jej nie wyszedł eliksir! - psorek w końcu się otrząsnął i rozpoczął upominanie tej dwójki. Łapa nie słuchał zbytnio tej tyrady, z bólem wyczekiwał dzwonka. Usłyszał go dopiero po pięciu minutach gadaniny Slughorna i przestróg o niebezpieczeństwu takiego zachowania. Jedynym plusem było to, iż Dorcas też musiała tego słuchać podczas, gdy wszyscy wychodzili z klasy. Nie zamierzał jednak zostawać w tym samym pomieszczeniu z tą dziewczyną. Gdy tylko minął go James, rzucił się za nim, wybiegając z klasy i omal nie taranując Krukonki, która widocznie na eliksirach podrasowała uniki przed książką i biegającym huncwotem. Gdy był na korytarzu z ulgą schował się za zbroją i czekał aż chłopaki podejdą i go osłonią. Glizduś nadal krztusił się ze śmiechu, a Rogacz obiecał solennie, iż nie pozwoli mu zapomnieć o tym przez najbliższy miesiąc. Cóż, Łapa bedzie dzielnie cierpiał, jeśli tylko nie wpadnie w szpony Meadowes. Odetchnął z ulgą, gdy zauważył, iż jego napastniczka odeszła z Lily. Zadrżał pod jej morderczym spojrzeniem i coś mu mówiło, iż ta dziewczyna też nie da mu zapomnieć o żabce w kociołku. Ale fajnie było! Łapa z chęcią by to powtórzył. Mina Dorcas i Slughorna była godna zapamiętania!