|
| |
Autor | Wiadomość |
---|
Syriusz Black
| Temat: Re: Szatnia Gryfonów Pią 30 Maj 2014, 21:52 | |
| Wakacje oznaczały więcej czasu z Dorcas. Wprosił się do niej i choć miał być tam osobnik, którego z wzajemnością nie lubi, cieszył się, że będzie z Dor. Nie umiał być daleko, nie chciał i nie starał się. Wiedział co przeżyła. Musiał być z nią, blisko, aby wiedziała, że może zrobić wszystko, a on to zaakceptuje. Nawet gdyby chodziło o zabicie ślizgona i zakopanie jego zwłok. Gdy przypomniał sobie ją wtedy w wieży z listami po rozmowie z Dumbledorem, serce stawało na sekundę i kurczyło się boleśnie. Pierwszy raz widział ją wtedy w łzach i obiecał sobie, że nigdy nie będzie miała już powodu do płaczu. Para kręciła się między nimi jakby chcąc ich oddzielić, ale i to nie pomogło. Musiał, chciał czuć przy sobie drobne ciało przylegające do siebie i pozwalające mu na oderwanie się od codzienności. Łaskotał Dorcas bezlitośnie, napawając się jej śmiechem, który wypełnił teraz całą szatnię. Zapomniał nawet gdzie są i po co, oczy Łapy błyszczały od widzialnej i namacalnej radości. Odsunął się na jeden krok, gdy woda strzeliła mu prosto w twarz. Poruszył bezgłośnie ustami w ramach protestu, ale szybko je zamknął, aby jej nie połykać. Chociaż wtedy Dorcas musiałaby go reanimować metodą usta-usta. Zasłonił ręką twarz, a drugą złapał dziewczynę w talii, obracając do siebie plecami i jednocześnie minimalizując siłę strumienia, który teraz nie atakował go prosto w twarz. Roześmiał się w głos i trzymając rękę Dor gdzieś z trzy metry od swojej głowy, dalej ją łaskotał. - Grasz nie fair. - szepnął jej prosto do ucha. - Okej, już, już. - próbował pozbyć się takiej zaciekłej obrony. Odgarnął mokre włosy z twarzy Dor i przyglądał się jej z czułością wymalowaną na twarzy. - Nie jestem sobą, gdy muszę cię zostawiać w spokoju. - głaskał kciukami gładkie policzki, sprawdzając ich fakturę. Objął tę ukochaną twarz, która nieraz przyglądała mu się w snach, a potem śmiała i spuszczała wzrok. Nie myślał kim miał być. Będzie dalej sobą, tym dziecinnym, gwałtownym huncwotem, nie potrafiącym poprawnie funkcjonować bez osoby Dorcas przy boku. Zakręcił prysznic i z trochę rozmarzonym wzrokiem przyglądał się ciemnym oczom, które teraz się śmiały. Chciał, aby zawsze tak wyglądały. Nie zrywając kontaktu wzrokowego i dotykowego, jedną ręką złapał wiszący biały ręcznik i otulił nim Dor. Jeszcze zanim zmusił się do sięgnięcia po drugi, musnął skórę na ustach wargami i uśmiechał się wesoło. Cały promieniał z bliżej niezidentyfikowanego powodu. Okrył biodra ręcznikiem i podał jeszcze kolejny Dor, wciąż się jej przyglądając z zamyśleniem. Zauważył, że w duchu wciąż się zastanawia jak to jest budzić się obok niej. Tak bardzo chciał już wakacji... te parę ostatnich dni męczyło go. |
| | | Dorcas Meadowes
| Temat: Re: Szatnia Gryfonów Sob 31 Maj 2014, 12:43 | |
| Pewnym było, iż Black nie będzie miał więcej okazji do ujrzenia Dor w tak... marnym stanie. Meadowes nigdy nie płakała tak, aby ktokolwiek mógł ją wtedy zobaczyć. Wyjątkiem od tej reguły stanowiła Lilianne, jednakże też niechętnie okazywała pewne słabości nawet przy przyjaciółce. Zazwyczaj płakała w samotności, z głową wciśniętą w poduszkę, pozwalając sobie na chwilowy upust emocji, aby następnie móc się pozbierać. Inną kwestią był też fakt, iż naprawdę należałoby się przyłożyć, aby doprowadzić ją do łez. Dorcas nie uważała, aby w jej działaniu było cokolwiek nie fair. Sam Łapa nie grał czysto, wykorzystując łaskotanie przeciwko niej, dlaczego więc miała pozostać wobec tego bierna i znosić te katusze? Nie należała do typu istot, które pokornie spuszczając główki, przyjmując to, co dawał im los. Dor potrafiła walczyć o swoje i choć przeważnie czyniła to w sposób subtelny, wobec Blacka wyzbyła się wszelkich skrupułów, wszak jak on jej, tak ona jemu. Twardo trzymała słuchawkę od prysznica, dopóki ten się grzecznie nie poddał. Przez cały ten czas musiała zagryzać wargi, aby tłumić chichot, tak więc słowem się nie odzywała. Nie dane jej było później nic skomentować, ponieważ tym razem Syriusz skutecznie stłumił słowa, kradnąc jej pocałunek. Westchnęła, zahaczając nosem o jego nos. Mogła przyznać, iż niechętnie się teraz ruszyłaby gdziekolwiek indziej. Rozleniwił ją ten prysznic, a bliskość Syriusza upiła zmysły. Była to mieszanka dość niebezpieczna, bowiem zapierała się rękoma i nogami, aby nie wracać do szarej rzeczywistości. - Dziękuje. Przyjęła ręcznik, który jej podał, otulając się nim cała i przewiązując z boku tak, aby trzymał się na jej ciele i przy kilku krokach nie groziło jej osunięcie się pewnego rodzaju kurtyny na ziemię. Zakręciła wodę, ale jej szelest jeszcze przez chwilę szumiał jej w uszach. Drugim ręcznikiem zaczęła wycierać włosy, które jak zawsze pod wpływem wilgoci zaczynały się wykręcać na wszystkie możliwe strony. - Mam nadzieję, że nie spóźnimy się przez to na popołudniowe zajęcia z historii magii. Pierwsza wyszła na znacznie zimniejszy korytarz, marszcząc niezadowolona nos. Obejrzała się na Syriusza. - Odwróć się grzecznie. Wskazała dość znacząco na ubrania, które leżały poskładane na jednej z ławek i na Blacka, aby ten jak na dżentelmena przystało, udawał że nic nie widzi i w chwili, w której ona się ubierała, zaabsorbowany był wzorkami na ścianie. Z uśmiechem w kącikach ust Dor przetarła raz jeszcze ciało ręcznikiem, a następnie sięgnęła i po bieliznę, i po mundurek, który zaczynała na siebie wkładać. Tym razem okazała się litościwa i krócej trzymała biednego Łapę na pokuszenie. |
| | | Syriusz Black
| Temat: Re: Szatnia Gryfonów Sob 31 Maj 2014, 13:18 | |
| Grał fair! Aby usłyszeć śmiech należało albo opowiedzieć dowcip albo zaatakować łaskotkami bądź też zaklęciem rozśmieszającym. Łapa wolał to drugie, bo pozostałe albo nie pasowały do sytuacji albo nie wydawały się naturalne. Dorcas powinna mieć zarumienione policzki od radości, bo to było powodem rozjaśnionej twarzy. Sam również by stąd nie wychodził, pozostając tu i teraz. Musiał jednak pomyśleć, że jeśli się nie pokażą na nieszczęsnej historii magii czy ogólnie gdzieś w miejscu publicznym, huncwoci bądź o zgrozo, Lily zaczną ich szukać. Jakkolwiek huncwoci by zareagowali na ten widok, panna Evan nie puściłaby mu tego płazem. Pójdą więc razem na błonia przed lekcjami, wezwą Maleństwo i wzbiją się w powietrze na parę chwil. Tam Dor czuła się też dobrze, więc chętnie myślał o motocyklu. Potrafiłby przełknąć prośbę o prowadzenie, wszak pierwszy raz miała już za sobą. Wyszczerzył się widząc zakręcone sterczące włosy tak podobne do swoich własnych - z faktem, że on się swoimi nie przejmował pozostawiając je samym sobie. - Jest koniec roku, nie przejmuj się historią magii. Dobrze nam ostatnio poszło z wypracowania. - nie poświęcał myśli nauce. Ogólnie nie myślał o niczym innym jak o wakacjach, Dorcas i wspólnie spędzonych wakacji z huncwotami. Wiedział, że w tym roku nie pojedzie do rodziny Jamesa, bo jego rodzice również zmarli. Łapa czuł się w obowiązku zebrać wszystkich przyjaciół i pomóc im w spędzeniu tych dwóch miesięcy w przyjaznym gronie. Może zapamiętają ten okres jako coś miłego i nie będą musieli myśleć o niczym, co przyprawi ich o przygnębienie. Wykrzywił usta, gdy kazała mu się odwrócić. To było do przewidzenia, ale i tak robił to niechętnie. Tak ciężko było być dżentelmenem! Stąpał z nogi na nogę, posłusznie odwracając się do niej plecami. Po dwóch dłużących się minutach ledwie już stał w miejscu. Odbicie Dorcas w lustrze zobaczył dopiero po paru chwilach, gdy ubierała już spodnie i kamizelę. Z roziskrzonym wzrokiem przyglądał się odbiciu, wciąż stojąc tyłem do niej. Posłuchał się co do odwrócenia. Nie wspominała "Nie podglądaj", więc nie miał z tego powodu wyrzutów sumienia. Już na pewno nie interesowały go żadne wzroki na ścianie. Miał ciekawsze obiekty do oglądania. - Kamizelka nie jest ci potrzebna. Ładnie ci w samym mundurku. - zauważył, wydając siebie samego, że widział od pewnego momentu jak się ubiera. Miał tu na myśli, że w mundurku widać troszeńkę więcej skóry, którą można później całować. Nic niestosownego! Wyszczerzył się do odbicia Dorcas, gdy już go dostrzegła. Przybrał niewinny wyraz twarzy, który nie zawodził go w żadnej sytuacji. Sam ledwie się wytarł i bez skrępowania wskoczył w spodnie i koszulę. Dziwnym trafem miał problem w zapięciu guzików, bo wciąż spojrzenie uciekało mu w stronę Dor i nie potrafił nad tym zapanować. - Co chcesz teraz robić? Powtórka z historii, Maleństwo, Hogsmade, obijanie się na błoniach albo na kanapie w pokoju wspólnym? - opcje związane ze słowem "wspólnie". Trybik w głowie Łapy zamigotał, że miał znaleźć jeszcze dziś Rogacza. Na chwilę odsunął tę myśl wiedząc, że James mu wybaczy spóźnienie. Miał wszak przed sobą osobę nader rozpraszającą. Powinien to zrozumieć. |
| | | Dorcas Meadowes
| Temat: Re: Szatnia Gryfonów Sob 31 Maj 2014, 22:40 | |
| Zmarszczyła brwi. Widać było, iż nie podzielała tak lekceważącego podejścia do historii magi. Właściwie do jakiegokolwiek innego przedmiotu wykładanego w szkole również nie. - I własnie dlatego, że przed nami zakończenie roku, powinniśmy się przyłożyć. Co niektórzy zabłysnęli dopiero ostatnimi wypracowaniami, mmmm? Nie zaszkodzi więc jeszcze odrobiny wysiłku włożyć, zwłaszcza, że co nieco akurat mnie ominęło i nie chciałabym zabierać obowiązkowych na ten rok lektur ze sobą do domu. Kogo ona chciała oszukać? Pewnym było, iż i tak w kufrze Dor znajdzie się stosik książek, które będzie chciała przestudiować w ciągu tego lata, choćby dla własnej satysfakcji. Już z Lilianne zdążyły wybrać się do biblioteki, aby sporządzić wstępną listę pozycji ciekawych. Meadowes była osobą ciekawską, która odczuwa potrzebę samodoskonalenia się. Zapewne dostrzegała, jak Łapa wierni się w miejscu, jak walczy z pokusą. Minę, którą miała Dor, nie mógł widzieć i może to i lepiej? Niech pewne rzeczy pozostaną jej słodką tajemnicą, która z kolei Syriusza będzie do gryźć od środka. Nigdy nie spodziewała się, iż świadomość, że na jej widok komuś może krew zacząć szybciej w żyłach krążyć będzie taka... miła? Zapinała właśnie guziki od koszuli, kiedy usłyszała głos Łapy. Nie zamierzała zakładać kamizelki, było zbyt ciepło. Krawat również znalazł się w jej torbie bez dna, do której wcześniej Dor rzuciła ręcznik, szatę do quidditcha oraz wspomnianą kamizelkę. Przerzuciła ją sobie przez ramię. Musiała upewnić się, czy Huncwot sam jest gotowy, zanim będą mogli ruszyć w stronę zamku. - Powtórka do dobry pomysł. Zdążymy jeszcze zajść do wielkiej sali na obiad, zapewne zgłodniałeś. Przy okazji co nieco przypomnimy sobie przed zajęciami i zapewne będzie czas najwyższy, aby się na nie udać. A z przejażdżki na Maleństwu chętnie skorzystam po zajęciach, skoro już tak bardzo na nią nalegasz... Tylko pamiętaj, że dzisiaj obiecałam pojawić się na piżamowych pogaduchach Lily i Mery. Będziesz musiał mnie o przyzwoitej godzinie odstawić. Nie sposób było nie dostrzec tego uroczego uśmiechu, który mówił sam za siebie - przecież co złego, to na pewno nie mogła być Dorcas! Wyciągnęła rękę w stronę Łapy, a kiedy ten ją chwycił, Dor już stawiała pierwsze kroki ku wyjściu z szatni i dalej. Dwa rozpięte guziki, które znajdowały się przy samej szyi, odsłaniały srebrny wisiorek i zawieszkę, przez cały czas obecną na szyi dziewczyny.
zt oboje |
| | | Sponsored content
| Temat: Re: Szatnia Gryfonów | |
| |
| | | |
Similar topics | |
|
| Pozwolenia na tym forum: | Nie możesz odpowiadać w tematach
| |
| |
| |