Temat: Ale masz miecz! Mogę potrzymać? Nie 07 Paź 2018, 00:52
Opis wspomnienia
Pewna nader entuzjastyczna Gryfonka spotyka Krukona uprawiającego przedziwny, a przy tym nader efektowny sport i z całą pewnością nie odpuści go na krok, póki ten nie zgodzi się nauczyć ją choćby samych podstaw.
Osoby: Resa Anderson, Lucas Salvage
Czas: 16 marca 1978r.
Miejsce: błonia
To popołudnie było naprawdę piękne. Słońce świeciło w najlepsze, nakłaniając uczniów do opuszczenia szkolnych murów i nawet zimny wiatr zdawał się nikomu nie przeszkadzać. Świat zdawał się powoli wybudzać z zimowego marazmu. Resa z uśmiechem zaciągnęła się świeżym powietrzem, wychodząc z szatni Gryfonów na szkolne błonia. Ubrana w wygodny dres, który najczęściej służył jej do ćwiczeń o tej porze roku, z pałką do Quidditcha w ręce - chciała przećwiczyć kilka uderzeń z Nicolasem, bo odnosiła wrażenie, że od kilku treningów ciężko im było zgrać się ze sobą. Napotkała jednak pewien problem, mianowicie pałkarz numer dwa opuścił szatnię jeszcze zanim Anderson wyszła spod prysznica i teraz nie potrafiła go namierzyć. W końcu z niejaką rezygnacją wzruszyła ramionami i po prostu ruszyła przed siebie, ciesząc się spacerem i obserwując co dzieje się dookoła niej. A nuż będzie świadkiem czegoś ciekawego i pójdzie na ploteczki do Nessy? Nie musiała iść daleko by przekonać się, że w tej szkole zawsze można spotkać coś lub kogoś ciekawego. Lucasa właściwie tylko kojarzyła, znała jego imię z zajęć, a zapamiętała głównie dzięki Shawowi. Nie wiedziała w każdym razie, że ten interesuje się mugolskimi sztukami walki, przynajmniej do tej pory, bowiem Krukon w najlepsze wymachiwał jakąś bronią. Gryfonka zatrzymała się, wyraźnie zafascynowana tym widokiem. Gracja ruchów chłopaka zdążyła wywrzeć na niej ogromne wrażenie w zaledwie kilkanaście sekund. Potem uświadomiła sobie, że stoi i gapi się na niego bezczelnie, a skoro i tak najpewniej już to zauważył, postanowiła po prostu podejść. - Cześć! - uśmiechnęła się do niego przyjaźnie. - Ale czaderska broń! Prawdziwa? Ton jej głosu zdradzał ogromny entuzjazm. Nie wiedziała jak nazywa się ten typ broni, była co prawda pół krwi, ale jej ojciec nigdy nie przejawiał zainteresowania w tej kwestii. - Gdzie się tego nauczyłeś? Wygląda SUPER! - właściwie nawet nie próbowała się kryć z tym jak bardzo spodobało jej się to co wyprawiał Lucas. Zerknęła na swoją pałkę, którą wciąż trzymała w dłoni i wydała jej się nagle bardzo toporna. Uwielbiała ten przedmiot, był jak przedłużenie jej ręki, ale szermierka... to było TO!
Lucas Salvage
Temat: Re: Ale masz miecz! Mogę potrzymać? Nie 07 Paź 2018, 00:58
Jedną z tych rzeczy, które Lucas kochał niemal ponad wszystko, była szermierka. Potrafił oddać się jej bezgranicznie rezygnując niemal ze wszystkiego (no dobrze, spotkania z pięknymi dziewczynami były wyjątkiem, bo wiadomo, że takim nie każe się czekać). A kiedy już dobywał szpady (w Hogwarcie niestety takiej magicznie wykonanej atrapy), zapominał o otaczającym go świecie, przenosząc się do własnego, w którym liczyły się pchnięcia, uniki, czy bardziej skomplikowane triki, które potrafiła wykonać jedynie osoba faktycznie w tym wszystkim siedząca. Dzisiejszego dnia, tuż po zajęciach, bo zakładam, że to nie był weekend, udał się na szkolne błonia, szukając najbardziej dogodnego dla siebie miejsca. Wolał nie paradować przed jakimś tłumem dziewcząt, które swoimi piskami mogłyby skutecznie rozpraszać jego skupienie, której w szermierce odgrywało dość istotną rolę. Podobnie, jak zwinność, ale na tą Lucas nie mógł narzekać. Udowodnił to już nie raz podczas meczy Quidditcha, udowadniał za każdym razem, kiedy władał szpadą. Znajdując ostatecznie pusty kawałek zieleni, do którego nikt się nie zbliżał, a przynajmniej póki co, odłożył torbę pod jakimś drzewem, których pewnie kilka tutaj rosło i zaczął się rozciagać. Każdy sportowiec wiedział, że rozgrzewka była podstawą, jeśli człowiek nie chciał sobie naciągnąć jakiegoś ścięgna. Tyczyło się to zarówno czarodziejów, jak i mugoli. Kiedy poczuł, że wszystko jet tak, jak powinno, a mięśnie były gotowa na traning, zaczął. Poczatkowo łagodnie, na rozruszanie, w następnej chwili bardziej natarczywie atakując swojego wyimaginowanego przeciwnika, który siedział jedynie w jego głowie. Niespodziewanie kątek oka dostrzegł postać, której nie było tam jeszcze kilka sekund wcześniej. Obrócił lekko głowę, a jego oczom ukazała się bardziej sylwetka dziewczyny, która zdecydowanie się w niego wpatrywała. I to tak, jakby była w jakimś transie. Zwonił trochę, marszcząc brwi. Nie miał nic przeciwko kobietom, on wprost je uwielbiał, ale mimo wszystko jakoś niekomfortowo mu było, kiedy taka Gryfonka stała i zwyczajnie wpatrywała się w jego osobę, niczym opętana. W tym świecie wszystko było możliwe, więc może akurat? - Cześć – rzucił, kiedy podeszła bliżej. Zatrzymał się, opuszczając drewnianą replikę. - W szkole nie można posiadać żadnej broni poza różdzką. Nie może być prawdziwa – odpowiedział z nutką lekkiej pobłażliwości. Ale nie tej chamskiej, raczej tej bardziej przyjaznej. - To magicznie wykonana replika szpady, którą mam w domu. Do złudzenia przypomina oryginał, ale niestety nim nie jest – zwazył w dłoni broń, czując różnicę. Poczułby ją każdy, kto kiedykolwiek trzymał w dłoni szpadę. - Wydajesz się być tym nad wyraz podekscytowana – powiedział, uśmiechając się do niej lekko. Wyglądała jak dziewczynka, która właśnie zobaczyła kucyka i chciała się na nim przejechać. - W domu, z pomocą mojego trenera – odpowiedział, nie mogąc przestać się uśmiechać na widok panny, która niemal mdlała na widok szermierki. Ludzie to jednak mieli dziwaczne fetysze.
Resa Anderson
Temat: Re: Ale masz miecz! Mogę potrzymać? Nie 07 Paź 2018, 01:00
W temacie sportu faktycznie można było mówić o opętaniu, gdyż w chwilach takich jak ta ubezwłasnowolniał ją jej własny demon, nakazując rywalizację na każdej możliwe płaszczyźnie i dążenie do celu dopóki nie upadnie ze zmęczenia. W tym właśnie momencie podszeptywał jej, że następnym jej celem będzie opanowanie sztuki, którą popisywał się Krukon. A może popisywanie się było złym słowem? W gruncie rzeczy wydawał się być tak samo pochłonięty swoim zajęciem jak Resa, która straciła kontakt z rzeczywistością kiedy go obserwowała. Tylko fakt, że zaraz odezwała się do niego i to nie w nieznanych jej językach ani demonicznym głosem świadczył o tym, że wcale nie jest opętana, a jedynie głęboko zafascynowana. Przekręciła lekko głowę, słysząc tę małą, acz wyczuwalną szyderczą nutkę, ale nie przejęła by się tym nawet gdyby powiedział to w bardziej chamski sposób niż było w rzeczywistości. Skoro postanowiła sobie, że dowie się czegoś na temat tego dziwnego sportu, nie zamierzała tak łatwo odpuszczać. Z uśmiechem uniosła rękę, w której trzymała pałkę do Quidditcha, choć bynajmniej nie w celu uderzenia stojącego przed nią osobnika. – Mhm, poza różdżką i pałką. – czy ona patrzyła na ten kawał drewna z czułością? Chyba tak... cóż, w temacie Quiditcha Anderson była na wyższym poziomie zboczenia niż większość uczniów. – zresztą wielu rzeczy nie można w tej szkole, ale to często nic nie znaczy. Coś w wyrazie jej twarzy wskazywało na to, że nie raz i nie dwa zmagała się ze szkolnym regulaminem, a szczególnie z jego łamaniem. Broń może i nie była tak łatwa do przemycenia jak alkohol, który czasem w dormitoriach zdawał się lać strumieniami, ale żyli w magicznym świecie i szczerze wierzyła, iż byłoby to możliwe. – A więc masz prawdziwą! SUPER - powtarzała to słowo jakby obecność fascynującej broni odbierała jej umiętność wypowiadania się w sposób co najmniej normalny. – Och, i w dodatku masz trenera! Takiego w zbroi, jak rycerze? Chciałabym mieć kogoś takiego... Chyba wziął ją za wariatkę, ale uwagę o ekscytacji puściła mimo uszu. To była zadziwiająca umiejęność tej dziewczyny: słyszała tylko to co chciała, a często nie chciała, więc kończyło się to właśnie w taki sposób – kompletnym ignorowaniem. Nie zauważyła też swojego błędu, polegającego na wyobrażeniu sobie takiego... mistrza. Skoro widziała coś w rodzaju miecza, kojarzyło jej się to z rycerzami i zbrojami podobnymi do tych, które stały na korytarzach Hogwartu. Nie znała się na ostrzach, nie wiedziała, że szpada i miecz to zupełnie inne bajki. Dobrze, że chociaż odróżniała noże. – Słuchaj, mogłabym to potrzymać? Mogę w zamian dać Ci potrzymać moją pałkę. Niezła propozycja, Anderson, ty potrzymasz mu miecz, on tobie pałkę i oboje będziecie zadowoleni. Uśmiechnęła się do niego tak ładnie jak tylko potrafiła, chcąc wyprosić w ten sposób możliwość chwycenia szpady w dłoń i wyczucia jej ciężaru. Kształt wskazywał na to, że byłoby to doświadczenie zupełnie inne niż w Quidditchu. Odgarnęła ciemny kosmyk włosów z czoła – A może pokażesz mi jakieś podstawowe ruchy?
Lucas Salvage
Temat: Re: Ale masz miecz! Mogę potrzymać? Nie 21 Paź 2018, 14:09
Lubił to uczucie zmęczenia, które dawały mu treningi, czy to szermierki, czy Quidditcha. Lubił czuć ból mięśni, kiedy je napinał, aby osiągnąć cel. Było w tym coś kojącego, relaksującego, chociaż zdarzały się chwile, w których młody Krukon pomstował w stronę nieba, że wszystko niemal go pali. Działo się tak w momencie, kiedy nie miał najlepszego dnia, ale dzisiaj czuł w kościach, że będzie dobrze. Póki co każdy ruch wychodził mu sprawnie i zdawać by się mogło, że niewidzialny przeciwnik nie miał z nim najmniejszych szans. Dobrze, bardzo dobrze. Widać było, że Lucas nie stracił formy, chociaż ostatnimi czasy treningi nie były tak częste. A to natłok prac domowych, a to przygotowania do egzaminów kończących szkołę. Niewiele miał czasu na coś innego. Dziś jednak był jego dzień i miał zamiar w pełni go wykorzystać. Tak mu się wydawało, zanim pewna niewiasta o uroczej i trochę niewinnej twarzy (Lucas wiedział, że właśnie te najbardziej niewinne skrywają w środku prawdziwe potworki) do niego podeszła. Kiedy już zdał sobie sprawę, że ma towarzystwo, wiedział, że jego skupienie nie będzie wyglądało tak samo. No chyba, że nagle Gryfonka postanowi mu oznajmić, że będzie jego przeciwniczką, co samo w sobie brzmiało nad wyraz absurdalnie. Wszak Lucas był niemal pewny, że nikt w szkole nie zna się na szermierce i władaniu szpadą tak, jak on. Był w tym niemal mistrzem i nie wstydził się tej umiejętności, mając ją za naprawdę szlachetną. -Pałka to nieszczególna broń, ale brawa za kreatywność - uśmiechnął się do niej lekko. Cóż, głowę miała na karku, chociaż gdyby Lucas miał jakąkolwiek wykorzystać w szkole, zapewne posłużyłby się eliksirami. Czasem to właśnie je najtrudniej było wykryć, bo skutki zaklęcia pozostawiały po sobie aurę, ewentualnie widmo. - Bo zasady są po to, żeby je łamać, prawda? - rzucił, teraz rozbawiony. Widział co nieco na temat uczniów ze szkoły i trzeba było przyznać, że jeśli chodziło o łamanie szkolnego regulaminu, Gryfoni mieli w tym prawdziwą wprawę. Wystarczyło spojrzeć na Blacka i resztę jego paczki. Nie to, by i Salvage był święty, ale wiadomo, nie robił tego z taką częstotliwością, jak Czerwoni. -Oczywiście, że tak. Nie widzę sensu ciągłego ćwiczenia fałszywą bronią. To nie to samo i z pewnością nie pozwala wygrać w pojedynku - powiedział, przecierając dłonią lekko spocone czoło. Dziwnie się czuł widząc tak ogromne zainteresowanie dziewczyny. Nieczęsto miał okazję opowiadać czarodziejom o tym, co właściwie robił i dlaczego machał kawałkiem metalu/drewna. - Rycerza, w zbroi? Nie jesteśmy w Średniowieczu, to nie tak działa. Szermierze mają kostiumy, ale z pewnością nie jest to zbroja - zaśmiał się, bo w chwili, w której wyobraził sobie całość, faktycznie nie dało się owego śmiechu powstrzymać. Szermierz w zbroi, to z pewnością byłoby prawdziwe widowisko. -Czy to jest jakiś nowy sposób na podryw? Zawsze wydawało mi się, że to mężczyźni powinni dawać do potrzymania kobietom swoje pałki - stwierdził, starając się zachować powagę. Nie to, by uchodził za jakiegoś perwersyjnego zboczeńca, ale wszystko to, co mówiła urocza Gryfonka, brzmiało nad wyraz dziwnie. A chociaż był czarodziejem, był też człowiekiem i miał swoją burzę hormonów. - Ale tak, możesz ją potrzymać. Tylko ostrzegam, wcale nie jest taka lekka - powiedział, podając dziewczynie broń. Przyglądał jej się, kiedy ją odbierała. - Czemu właściwie cię tak to interesuje? Nie to, abym miał coś przeciwko trenowaniu, ale niewielu czarodziejów pragnie poznać mugolskie techniki walki - powiedział.