|
| There is only one answer - instinct! | |
| |
Autor | Wiadomość |
---|
Nemesis Sigita
| Temat: Re: There is only one answer - instinct! Sro 27 Cze 2018, 20:46 | |
| Gdy ją dogonił nawet się ucieszył. Nie to żeby się martwiła o jego stan, prawda? Czysta rywalizacja, nic więcej. Nie chciałaby po prostu wygrać z nim, gdy jest w tak ciężkiej sytuacji cielesnej, że nawet jej nie dogania. Tylko tyle. Posłała mu uśmiech i przyspieszyła. Korzystając z rozpędu zerwała przy okazji jednej z piątorocznych spódnicę, wystawiając jej wątpliwej klasy bieliznę na widok publiczny. Cóż, jej koledzy nie napatrzą się na seksowne majtki, ale zawsze coś od życia będą mieli. Dziewczyna też - depresję. Nemesis za to bawiła się świetnie, machając częścią garderoby nad głową, starając się wycelować w Gloma. Niestety, właśnie wtedy postanowił na moment zeskoczyć z miotły, przez co oberwał jakiś niedorosły Gryfon. Jego kot przerażony podrapał mu cała twarz, więc odlatywała z płaczem dzieciaka za plecami. Wracając jednak do rzeczy ważniejszych - wydawało jej się, że Ślizgon znowu sobie coś zrobił, ale chyba i tak dobrze się bawił, przebiegając obok niej, by zaraz znowu wskoczyć na miotłę. Musiała mu to oddać, ma chłopak siłę woli. I chyba był masochistą. Jarało ją to bardziej. Zaczęło jeszcze bardziej, gdy przywiódł wspomnienie języka między jej nogami. Ależ ta miotła stała się sugestywna w tym konkretnym miejscu. Czuła jak jej podbrzusze zaczyna delikatnie pulsować, tym razem nie z bólu, a z niecierpliwości. Z taka motywacją postanowiła skrócić sobie drogę pod jednym z łuków, byle tylko dopaść Marcusa i przekazać mu berka. Jej pech polegał na tym, że akurat przechodzili tamtędy dwaj przyszli absolwenci, więc musiała w ostatniej chwili postarać się zmieścić między nimi, a kamieniem. Plus - nie straciła prędkości przez władowanie się w dwóch Gryfonów. Minus - chyba wybiła sobie bark zahaczając o łuk. Nic to, czerwony płaszcz był coraz bliżej. W końcu, gdy prawie byli przy schodach przeleciała kawałek do góry nogami, by móc swobodnie powiedzieć mu do ucha: - Berek. Może sprawdzimy jak wiele będę w stanie zdziałać językiem, mając cię całego... Szybko obróciła się i poderwała miotłę, prując w górę klatką schodową, nie dając się trafić przez żadne ze schodów. Sigita wiedziała, że Ślizgon z kolei teraz pomyślał o jej części twarzy. Konkretnie jej ustach, w których mógł znaleźć się cały. Ależ ja to podniecało, prawie nie mogła się doczekać na wizytę w Skrzydle Szpitalnym. Przy ostatnim piętrze, skręciła wykonując coś w rodzaju beczki, i pognała w kierunku drugiej klatki schodowej. Może małe pikowanie w dół dla odmiany? Potem Wielka Sala? Tak, to brzmiało jak plan. Chyba, że wcześniej w końcu gdzieś nie wyrobi na zakręcie, bo powoli poranione drzazgami dłonie zaczynały drętwieć.
|
| | | Marcus Glom
| Temat: Re: There is only one answer - instinct! Sro 27 Cze 2018, 21:08 | |
| Przez chwilę próbował ją gonić, jednakże zdał sobie sprawę z tego, że teraz już nie ma karty przetargowej takiej jak nagły skręt bez utraty prędkości. Zresztą została mu już tylko jedna noga w pełni sprawna, szanujmy ją póki jakkolwiek działa. Dlatego też przestał ją gonić. O nie. To nie tak że się poddał, po prostu postanowił trochę zmienić reguły gry. Miał coś co mogło nadrobić jego kiepski stan fizyczny - umysł, umysł który potrafił tworzyć wizje tak wspaniałe że mało kto byłby w stanie sobie z tym poradzić. Taktyka to była jego mocna strona - ba, bardzo mocna. Nic więc dziwnego że nie zamierzał walczyć z wiatrakami, skoro mógł trochę pooszukiwać - chociaż de facto nie było zasady która zabraniała by tego, co zamierzał zrobić. Mniej więcej był w stanie sobie wykalkulować gdzie Nemesis poleci później. Przygotował wszystkie prawdopodobne opcje, po czym zrobił to co mogło przesądzić sprawę - przecież skoro opcji było za dużo, a musiał decydować szybko nie miał czasu precyzować. Wybrał instynktownie. Uznał że warto będzie spróbować polecieć w górę klatki schodowej, jednakże tej drugiej. Po drodze zahaczył jeszcze o jakąś Krukonkę w sweterku. Była bowiem jedna rzecz którą odróżniała tą Krukonkę w sweterku od innych Krukonek w sweterkach. A konkretnie dwie. Dwie ogromne rzeczy które ją odróżniały. Zrobił więc prezent światu i przez chwilę trzymając się miotły tylko nogami sięgnął po różdżkę i niewerbalnie rzucił na nią "diffindo", rozcinając jej sweter, bluzkę i stanik. Nie dziękujcie, Marcus Glom zawsze chętnie wspomoże piwniczaków i inne odmiany osób, które nie radzą sobie z podrywem. Zapamiętajcie ten widok, bo więcej wam się może nie zdarzyć czy coś. Rzucił tylko przelatując obok niej: - Pozwól im oddychać. Kiedyś mi podziękujesz Tak, na pewno. Właśnie banda napalonych dzieciaków w pełnej okazałości zobaczyła jej piersi, pewnie będzie mu wdzięczna do grobowej deski. Nie obchodziło go to za bardzo. Jednakże zrobił coś dobrego, więc przyszła pora na zrobienie czegoś dla równowagi. Schował różdżkę i złapał po drodze jakiegoś Gryfona - może drugo, może trzecioroczny? Kto go tam wie. Wzleciał trochę wyżej i zawiesił go za tył szaty na poręczy schodów które już zaczynały się poruszać - a co, niech ma chłopak coś od życia. Wtedy zauważył kto leci na czołowe zderzenie z nim. O, Sigita, dawno się nie widzieliśmy. Zapewne nie spodziewała się go tutaj, dlatego też przyspieszył żeby nie zdążyła wykręcić i znowu puścił się miotły. Przeleciał centralnie obok niej i wymierzył jej po drodze klapsa, rzucając tylko: - Dwa razy na każdym meblu I poleciał dalej. Teraz zamierzał się udać w stronę skrzydła szpitalnego. Dlaczego? Ano dlatego że nie tylko miał połamane żebra, zmiażdżony łokieć i ogólnie był obolały, ale kostka puchła mu coraz bardziej. A gdyby tak po drodze...tak, zdecydowanie, jeszcze jedna rzecz. Zmienił kierunek i wyruszył w miejsce, gdzie był ktoś komu należało się trochę chaosu. Do biblioteki. Wleciał tam jak wiatr i nie zważając na oburzone wrzaski bibliotekarki, wleciał w dział ksiąg zakazanych, zgarniając ich tyle ile mógł po drodze. Kilka udało mu się schować pod płaszcz, pozostałe poleciały na ziemię. Wykręcił i...źle obliczył, przez co władował się w regał. No i tu był mały problem. Wściekłe Krukony, którym ktoś przeszkodził naukę. Wściekła bibliotekarka, która wyglądała jakby zamierzała go obedrzeć ze skóry. I miał wrażenie że już słyszał charczenie Filcha. Wskoczył na miotłę i pognał ile tylko miał w niej mocy, nie dbając o to że jedna z ksiąg mu wypadła. To była pora się ewakuować. |
| | | Nemesis Sigita
| Temat: Re: There is only one answer - instinct! Sro 27 Cze 2018, 21:35 | |
| Klapsy były kolejną cegiełką w tej wieży pożądania, którą Glom starał się chyba tym chętniej zbudować, gdy trzon miotły znajdował się między jej nogami, nieznośnie drażniąc coraz wrażliwsze miejsca. On chyba nie zdawał sobie sprawy z konsekwencji swoich słów. Przecież jak doprowadzi ją na skraj wytrzymałości to nie była pewna czy jego stan agonalny by ją powstrzymał. No bo jak miała aż tak walczyć z samą sobą? Wspomnienie jego języka między udami, dłoni na biodrach, dzikiej żądzy, która kazała mu za każdym razem brać ją tak, jakby od następnego dnia mieli się już nigdy nie spotkać. Zmarszczyła brwi, szykując się do wykonania zwrotu. Perspektywa, w której nigdy więcej nie widzi Marcusa powodowała u niej pewien... dyskomfort emocjonalny. Gdy niknął w jednym z korytarzy przyspieszyła, starając się osiągnąć limit prędkości, do jakiej może zmusić swoją miotłę. Nie zwracała uwagi na nic i na nikogo, dlatego też przez przypadek zrzuciła owego Gryfona, który poleciał trzy piętra w dół. Droga na parter jeszcze daleka, ale skubany urodził się pod szczęśliwą gwiazdą i natrafił na akurat przesuwające się schody. Prawdopodobnie niedługo spotkają się z nim w Skrzydle Szpitalnym. Nem jednak nawet tego nie zanotowała. Jakaś irracjonalna siła podsuwała jej myśli, że może nigdy więcej nie zobaczyć tego szalonego Ślizgona. Czemu aż tak ją to denerwowało? Czemu czuła jak serce niespokojnie kołacze się w piersi, a przed oczami widzi irracjonalne obrazy, odrealnione scenariusze. Glom nigdy nie istniał, na końcu korytarza nie ma nikogo. Nigdy nie było. Stracił panowanie i zarył w kamienna posadzkę, tracąc przytomność. Niby sam byłby sobie winien, ale urazy czaszki bywają problematyczne nawet przy dostępie do magicznych środków leczniczych. Ona tylko sprawdzi czy nic mu nie jest. Potem mogą uprawiać seks chociażby do końca semestru w samym Skrzydle Szpitalnym. Nemesis, o co chodzi? Przelatując obok biblioteki usłyszała podniesione, zbulwersowane krzyki zarówno uczniów jak i bibliotekarki. Uśmiechnęła się na wyobrażenie Armagedonu, który Ślizgon tam spowodował, jednakże nie zwalniała. Rozpoznała drogę, którą można się dostać do Skrzydła Szpitalnego i tam też się udała. Dotarła tuż po białowłosym, prawie zeskakując z miotły, tuz po wyhamowaniu. Mało brakowało, a złapałaby dorodnego zająca, czując jak cały bok woła o pomstę do nieba, przeklinając jej rodzinę tyle pokoleń wstecz, że Doktor w swoich czasach właśnie stwierdził "fascynujące". Odetchnęła, starając się zachować fason. - Prawie mi się udało. - powiedziała z szelmowskim uśmiechem. Podeszła bliżej niego, powoli zbliżając usta do jego ucha. - Liczę, że zwycięzca z odbierze nagrodę przy pierwszej możliwej okazji. Mówię poważnie, przez twojego berka mam ochotę nie zważać na twój stan zdrowotny, a wręcz wyssać z ciebie ostatnia kroplę... - zrobiła efektowną pauzę i ukradkiem musnęła kroczę Marcusa. - ...życia.
|
| | | Marcus Glom
| Temat: Re: There is only one answer - instinct! Sro 27 Cze 2018, 22:14 | |
| Huh, zdążył jej uciec. To nie dobrze. Teraz nie będzie mógł z nią zrobić tego po dwa razy na wszystkim co tu znajdą. Czyli ostatecznie przegrał dlatego że wygrał, a to Ci chamstwo. To go bogini zwycięstwa załatwiła. - Tak mówisz? - spytał przysuwając się do niej, jednakże nie dane im było zająć się sobą. Pomfrey. Fakt faktem, potrzebowali leczenia ale nie zmienia to faktu że trochę to trwało zanim wreszcie zostawiło ich w spokoju. Dla zabawy za każdym razem gdy pielęgniarka nie widziała, a miał pewność że Nemesis na niego patrzy przeciągał językiem po wargach, albo nieznacznie odchylał spodnie. Takie tam drobne złośliwości. Po wysłuchaniu opierdzielu za to że tak długo zwlekali, dowiedzieli się że muszą tu zostać całą noc. Chwilę później wpadł tu wściekły tłum z widłami (tak serio to ani pochodni, ani wideł ale cśś) domagając się sprawiedliwości. Tutaj obecność piguły zdecydowanie była mu na rękę, bowiem pacjentów niepokoić nie wolno i tak dalej i tak dalej. Miał więc świadomość że jeśli uda im się jutro sprawnie wykraść i dostać do dormitoriów, to może a nuż uda im się uniknąć kary. Tak czy siak, nie przerywał sobie co jakiś czas drażniąc Ślizgonkę sugestywnymi gestami. Sam czuł się źle że bez przerwy mu przeszkadzają. Okazało się że oboje mają obrażenia wewnętrzne. Ciekawostka. W każdym razie w końcu pielęgniarka zostawiła ich a także Gryfona który spadł ze schodów samych. Jeszcze tylko jedna osoba mu tu wadziła, potraktował go więc drętwotą i wepchnął do schowka na miotły, a co. Na wszelki wypadek zabrał mu jeszcze różdżkę i schował pod jego łóżkiem, a same drzwi zamknął zaklęciem. Wtedy dopiero wskoczył do łóżka w którym rezydowała Nem. Zastanawiał się czy coś powiedzieć. "Świetnie się bawiłem" byłoby adekwatne. "Jesteś mi bliska" też byłoby dobre, ale tego akurat wolał nie mówić, bał się tych słów jak ognia. W końcu postanowił że nie powie nic. Pocałował ją w policzek. Potem przeszedł pocałunkami po szyi, schodząc niżej. To dopiero pierwsze łóżko - mieli całą noc, żeby obskoczyć każdy mebel jaki można tu znaleźć. Nagroda to nagroda, prawda?
Koniec wspomnienia. |
| | | Sponsored content
| Temat: Re: There is only one answer - instinct! | |
| |
| | | | There is only one answer - instinct! | |
|
| Pozwolenia na tym forum: | Nie możesz odpowiadać w tematach
| |
| |
| |