IndeksIndeks  SzukajSzukaj  Latest imagesLatest images  RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  

Share
 

 Jon Morensen

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Go down 
AutorWiadomość
Jon Morensen
Jon Morensen

Jon Morensen Empty
PisanieTemat: Jon Morensen   Jon Morensen EmptySro 25 Lis 2015, 21:16





Jon Morensen


krew
czysta

patronus
Chimera wielkości dużego psa


dom
Ravenclaw

data urodzenia
6 grudnia 1960

rok nauki
VII

skąd
Anglia/Norwegia, Londyn/Trondheim



Podstawowe informacje


RÓŻDŻKA: trzynaście i trzy czwarte cala, cis, rdzeń z włosa szyszymory, sztywna
BOGIN: Jon uwięziony w kaftanie bezpieczeństwa
AIN EINGARP: Najczęściej jest to po prostu on sam na werandzie jakiegoś górskiego domku. Siedzi przy stole z książką i kubkiem z grzańcem, wpatrując się w dal, w zorzę polarną. Ciekawostką jest tu obecność osób w jego otoczeniu –  raz po raz to jakiś mężczyzna w średnim wieku, kiedy indziej ktoś z jego szkolnego otoczenia, czasem konkretna grupka ludzi, ale bywa i tak, że Jon siedzi sam, całkowicie sam
DODATKOWE ZDOLNOŚCI: metamorfomag
WYKORZYSTANY WIZERUNEK: Lucas Till
PRZEDMIOTY DODATKOWE:  ONMS, mugoloznastwo, Starożytne Runy




Wygląd

Opisy męskiej fizjonomii nie należą raczej do mojej specjalności, jestem jednak zmuszony napisać, jak prezentuje się Jon.
Zacznijmy więc od ogółu. Młodzieniec ten jest raczej wysoki i szeroki w ramionach. Pod jego bladą skórą da się zauważyć zarysy poszczególnych mięśni, nie jest to jednak chłopaczek z siłowni – ot, normalny, zdrowy, bez zbędnej materii w kwestii objętości ciała.
Ogólnie rzecz biorąc, nie można powiedzieć, żeby panicz Morensen był szpetny. Nos dobrze spasowany, szczęka raczej ostro zarysowana, co kilka dni przyprószona lekkim, sztywnym zarostem. Brwi jasne i równe, a włosy wiecznie poczochrane, w typie tak popularnego, artystycznego nieładu. Nie oznacza to jednak, że Jon pokłócił się z grzebieniem, bo gdy wymaga tego sytuacja, nasz nie do końca okrzesany dżentelmen potrafi przyjść na przyjęcie w równo przystrzyżonej i  ułożonej fryzurze. Można więc uznać, że jest przystojny, na swój nieco surowy sposób. Powiedzieć jednak należy, że mało kto ma ochotę rozmawiać z Jonem. Możliwe, że jednak nie do końca chodzi o samą twarz. Wszystko przez wiecznie zmarszczone brwi oraz patrzałki w kolorze stali, które przez większość czasu obserwują świat w dość paskudny i krytyczny sposób. Pragnę jednak zauważyć, że to tylko pierwsze wrażenie i gdy tylko ktoś się do tego przyzwyczai – nie jest źle i da się całkiem miło porozmawiać.
Skoro jesteśmy przy rozmowach – Jon ma dosyć niski głos, który potrafi być zarówno ciepły i serdeczny, jak i jadowity lub wręcz złowieszczy.
Chłopak ten generalnie dobrze się prezentuje – na co dzień co prawda wybiera szaty czarodzieja, jednak gdy tylko występuje taka możliwość, wskakuje w przeróżne stroje – od marynarek i koszul po kurtki i buty przeznaczone typowo dla obieżyświatów.




Charakter

Jon i jego charakter zasługują w sumie na książkę. A ja zasługuję na butelkę whisky i cygaro, żeby to jako tako streścić. Nie, nie jestem alkoholikiem i nie, nie zapalę. Chciałem po prostu być cool jak Winston Churchill.
No cóż. Mówi się, że Anglicy są flegmatyczni, niemrawi, dużo piją, a przy tym nie mają poczucia humoru. Może coś w tym jest, nie wierzę jednak w stereotypy. Inną sprawą jest to, że nawet jeśli tak by było, to Morensen jest pół Anglikiem, pół Skandynawem. Zapytam jednak: co z tego, tak w sumie?
O charakterze decyduje życie, które przybliżę w historii. Próbując jednak streścić to co ukrywa się pod burzą jego blond włosów, napiszę tak:  chłopak ten przy pierwszym spotkaniu  jest raczej powściągliwy w okazywaniu emocji, z początku rzadko  kiedy się wypowiada, wygląda też na to, że wszelkie działania wykonuje z przesadną precyzją, chwilami wydaje się wręcz pedantyczny do bólu. W miarę zapoznawania się z innymi osobami jego charakter daje jednak o sobie znać, co objawia się przyjacielskim sarkazmem, krytyką i prawdziwym oddaniem.
Warto jednak powiedzieć, że nader wszystko uwielbia ciszę i spokój, co nie znaczy, że nie miesza się w jakieś konflikty czy inne, grubsze kabały.
Muszę jednak powiedzieć, że ta przeciętność, normalność - to tylko pozory, ogólny zarys, wierzchnia warstwa.  Dwa plus dwa nie daje tu cztery. Otóż, mój drogi czytelniku, z Jonem nie jest tak prosto. Popatrz tylko na niego. Tak, widzisz jednego człowieka, ale dwa plus dwa na prawdę nie daje czwórki.
Pytanie pierwsze – rozważałeś kiedyś tajemnicę Trójcy Świętej? Jeden Bóg, w trzech Osobach – Trójka różnych, ale są jednym i tym samym.
Pytanie drugie – czy wiesz, czym jest dysocjacyjne zaburzenie tożsamości? Tak, to choroba psychiczna. Mamy jedną osobę, a jej jaźń jest rozczepiona przynajmniej na dwie odrębne partycje. Poszczególne osobowości nie wiedzą o sobie nawzajem, posiadają swoje odmienne upodobania, zajęcia, ba! Nawet odmienne  alergie czy płeć. Wrzuć teraz w te foremki  Jona.
„Jestę Bogię”. Przynajmniej w tym aspekcie, bo jak już mówiłem – Apolla nie przypomina. Nie zapominajmy jednak, że żyjemy w świecie magii. Dodaj tej przyprawy do  choroby psychicznej i puff! Otrzymasz osobowości, które o sobie wiedzą, rozmawiają i kłócą się ze sobą, podczas gdy sam Jon próbuje cały ten burdel jakoś utrzymać w ładzie (a to wszystko w dniu codziennym, na lekcji, podczas śniadania i rozmowy z Tobą, jeśli się odważysz…).  Póki co, jakoś wychodzi – wie o tym wszystkim tylko jeden, najbliższy przyjaciel. Szczęśliwie, z biegiem lat i nabywanym doświadczeniem nasz bohater coraz bardziej panuje nad sobą lub, jak kto woli, swoimi cząstkami.

Tak więc Jon to Jon, Bruce i Angie, a także Rize… o tym jednak, jak już mówiłem, dowiecie się w historii.
Przez pryzmat tego wszystkiego mogę powiedzieć teraz prawdę: chłopak ten to osoba pełna sprzeczności. Jest skomplikowany w dość prosty sposób i odwrotnie – skomplikowany w swej prostocie. Bez sensu? Gdy pozna się go bliżej, po prostu rozumie się, że tak jest.
Sam Jon to osoba odpowiedzialna, empatyczna, potrafiąca wykazać się elegancją, nieobca jednak jest mu spontaniczność,  złośliwy krytycyzm i prześmiewczość czy też nutka sadyzmu, a przy częstszych spotkaniach nie idzie wyobrazić go sobie bez bezczelnego uśmiechu. Paradoksalnie jest to człowiek twardy – wyjście z dołków, które zafundowało mu życie przysporzyło mu raczej dwie „osoby”, które mimo wszystko dodatkowo  go wspierają. Należy też przypisać mu cechę zwaną lojalnością, bo jeśli w jakikolwiek sposób nawiąże z kimś bliższe relacje, można być pewnym, że Jon zawsze temu komuś pomoże, choćby groziło to śmiercią. Lubi się uczyć, aczkolwiek nigdy tego po nim nie widać, a w szczególności  uwielbia dochodzić do sedna problemu, nie ważne czy dotyczy to spraw zgłębiania tajników magii czy może wydobywania tajemnic z jego najlepszego przyjaciela.
Jedyne, czego nienawidzi, to wtrącanie się w jego decyzje – jeśli Jon potrzebuje rady - zapyta, jeśli nie, (a ktoś będzie usiłował wybrać za niego) – zabije.
Jeśli chodzi o siedzącego w jego głowie Bruce’a – jest to wiecznie marudzący buc mający ciągoty do sportów. Angie natomiast to artystka, która lubi Bruce’a powkurzać, a Jonowi narobić kłopotów.

Odrębna sprawa to Sarah, ale o niej można dowiedzieć się gdzie indziej mój drogi Czytelniku.



Historia

Dobrze, siądźcie sobie wygodnie. Koniaku, whisky? Rumu już nie mam, a wódki nie piję. Soł?
Jednakże, ad rem!

Anno Domini 1960, 6 grudnia godziny wieczorne – na świat przychodzi Jon Morensen, czarodziej czystej krwi, syn Morena Nilssena i Rachel Noire. Pani Noire nigdy nie wspominała tego dnia dobrze – zawsze miała za złe Jonowi, że przyszedł na świat. Pomińmy historię, jakich pewnie wiele wśród rodów czystej krwi – wybór małżonka z innego, odpowiedniego rodu, uzyskanie kolejnego, czystokrwistego potomka i w ogóle. Moren i Rachel oficjalnie mieszkali ze sobą rok, potem urodził się Jon. Po tym wydarzeniu Moren wrócił do swojego domu niedaleko Trondheimu w Norwegii, a Rachel „wychowywała” Jona w Londynie.
Och, tatuś taki zły, bo spłodził i zniknął! Nie, nie tym razem. Jon znał swojego ojca i bardzo dobrze się z nim dogadywał. W sumie wychodziło na to, że pół roku chłopak spędzał z ojcem, a pół roku u matki. Ważne są tu literki „z” i „u” – czynią one dość dużą różnicę.
Ojciec był jednym z nielicznych, których Jon mógł nazwać w tamtych latach przyjacielem. Moren nauczył go podstaw wszystkiego, co powinien umieć czarodziej – od prostych zaklęć, poprzez niekonieczne czyste techniki pojedynku, aż na warzeniu eliksirów, zielarstwie i obchodzeniu się z magicznymi stworzeniami kończąc.
Matka za to nienawidziła Jona. Prawda jest taka, że chłopak nigdy nie usłyszał od niej dobrego słowa. Ba, nie usłyszał nawet złego – traktowała go jak powietrze czy jakąś inną rzecz, z którą niestety jest zmuszona przebywać. Jaki był tego powód? Nie wiem. Myślę, że gdybyście zapytali o to Rachel, nie odpowiedziałaby, bo ta kobieta po prostu jest chodzącym pakietem nienawiści. Tyle w jej temacie.
Jak przez to czuł się Jon? Cóż… przez wychowanie w dwóch skrajnych środowiskach Jon sam w sobie był dwojaki. W wieku ośmiu lat chłopak po prostu się załamał – jego umysł nie wytrzymał rozdźwięków między środowiskami w których przebywał. I tak doszło do powstania pierwszej dodatkowej osobowości – Bruce’a.
Wiecie co? Może przekażę pałeczką Jonowi. To jego życie, ja już do tego łba nie mam… Whisky, moja żono… gdzie jesteś?

Jon:
- Ah. Idiota-alkoholik z przydługimi zdaniami i co najmniej kijowym stylem spaczonym przez zadania maturalne w liceum. Na szczęście oddał mi głos.
A więc rzeczywiście – w wieku ośmiu lat się załamałem. Depresja w tym wieku? Jak widać, można. Ten stan był na tyle głęboki, że doszło we mnie do rozłamu – i tu rzeczywiście wkroczył Bruce.
Zapadłem na chorobę psychiczną, która paradoksalnie pomogła mi podźwignąć się z dołka. Bruce namówił mnie do aktywności fizycznej – ku utrapieniu opiekunki latałem po ulicach razem z mugolakami za piłką po bocznych uliczkach Londynu i wspinałem się gdzie tylko była taka możliwość (matka oczywiście miała to głęboko w swoim dostojeństwie). Przez Bruce’a zwiedzałem slumsy i różne inne okolice. I tak było przez kilka lat – oczywiście, nikomu nie powiedziałem, co się ze mną stało. Nawet ojciec nie wiedział.

Bruce:
-  Czyżbyś narzekał? Źle przecież nie było, co? A bynajmniej nie nudno. Pamiętasz, jak w  kwietniu ‘70 rozwaliliśmy tamtych trzech gnojków niedaleko Tower?

Jon:
- Zaiste. Pomińmy wpierdol, gdy dostali nas godzinę później z dwoma starszymi kolegami. Jednak summa sumarum, przez to jest z nami nasza słodka Angie, czyż nie?

Angie:
- Melduję się, kapitanie! Przypominam, że jednak nie to mnie tu sprowadziło!

Bruce:
- Idiotka.

Jon:
- Koniec! Oboje. Muszę skończyć tę historię, a jak na razie nie ułatwiacie, ludziom się już pewnie nudzi. W każdym razie po tamtym wpierdzielu w bocznej uliczce znalazła nas Maddie – szesnastoletnia fanka  Doorsów, Led Zeppelin, Stonesów, Floydów i Black Sabbath, mugolka, naturalnie. Pokazała mi kawałek świata, którego zupełnie nie znałem. Muzyka, filozofia i w ogóle. Przywiązałem się do niej jak cholera, była mi jak starsza, kochana siostra. Pech chciał, że w dosyć niejasnych okolicznościach zginęła, a ja sam przez długi czas nie dowiedziałem się, o co tak do końca chodziło i kto to zrobił. Przez to wszystko, na kilka miesięcy przed wyruszeniem do Hogwartu znów przeżyłem depresję, której wynikiem było wydzielenie się Angie. Później, z biegiem czasu stawało się dla mnie jednak jasne, kto chciał zepsuć mi życie, kto tak bardzo i bezpodstawnie mnie nienawidził, że usiłował pozbawić nie radości życia.

W ciągu edukacji, konkretniej w trzeciej klasie, podczas przerwy świątecznej zamordowano mojego ojca oraz jego przyjaciółkę, bliską mi niczym prawdziwa matka. Kolejny cios, przy którym tym razem był obecny ad personam. Przez długi czas z tamtych momentów pamiętałem tylko ciemność. Prawda jest taka, że wtedy objawiła się Sarah, lecz jej wyjście na powierzchnię całkowicie odcięło mnie i resztę mych alter ego.

Gdy się obudziłem, był ranek. Nade mną kręciła się jakaś zatroskana czarodziejka, a w pokoju znajdowało się kilku aurorów, ciało mojego ojca rażonego Kedavrą, skatowana i martwa Agnete oraz jeszcze jeden trup. Jak się potem okazało, był to Śmierciożerca. Po tym wszystkim na jakiś miesiąc wylądowałem w Św. Mungu, po czym bez ostrzegania kogokolwiek zmieniłem miejsce mojej edukacji, nie do końca z mojej własnej woli zresztą.
Przez dwa lata byłem uczniem Instytutu Magii Durmstrang, gdzie udoskonaliłem swoje umiejętności w zakresie pojedynków magicznych, liznąłem  trochę czarnej magii oraz kilka innych, dość nieszablonowych rzeczy… Ale sza, nie musicie o tym na razie wiedzieć.  
Nie mogę powiedzieć, żebym był lubiany w Durmstrangu. Szło mi dobrze – za dobrze. Przez to na jakieś 2 miesiące przed końcem V roku pozaliczałem, co było do zaliczenia, rzuciłem szkołę i urządziłem sobie dłuższe wakacje w rosyjskiej rezydencji mojego zmarłego ojca, aby we wrześniu wznowić naukę na VI roku w Szkole Magii i Czarodziejstwa Hogwart.

Angie & Bruce:
- Yup!

Sarah
- ...






Zainteresowania i ciekawostki

- Jon interesuje się ludzkim umysłem oraz transmutacją, ma też ciągoty do przeróżnych rodzajów magii, w tym oczywiście czarnej;
- zawsze ma przy sobie swoją ulubioną zapalniczkę zippo;
- jego nazwisko jest utworzone wg starej skandynawskiej tradycji, której dziś się już nie praktykuje;
- czystokrwisty czarodziej który zna się na życiu mugolaków? Why not, Jon przecież z mugolami miał styczność na co dzień w Londynie;
- zna mugolską muzykę, w wolnym czasie słucha jej, kiedy może;
- umie grać na saksofonie i gitarze
- uwielbia wszelkie rodzaje herbaty i słodkości
- ma dystans do siebie, jest bezczelny i w gronie przyjaciół ma zbyt długi język, co często prowadzi do drobnych, przyjacielskich sprzeczek, że się tak wyrażę

Uroczyście przysięgam, że knuję coś niedobrego




Ostatnio zmieniony przez Jon Morensen dnia Czw 16 Sie 2018, 16:19, w całości zmieniany 6 razy
Huncwot
Huncwot

Jon Morensen Empty
PisanieTemat: Re: Jon Morensen   Jon Morensen EmptySro 13 Cze 2018, 19:49

AKCEPTACJA!

Jon Morensen Rav10
 

Jon Morensen

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry 
Strona 1 z 1

 Similar topics

-
» Jon Morensen

Pozwolenia na tym forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
Marudersi :: 
Strefa Gracza
 :: 
Karta Postaci
 :: Uczniowie
-