|
| Marco Rowan - legilimencja | |
| Autor | Wiadomość |
---|
Marco A. Rowan
| Temat: Marco Rowan - legilimencja Wto 23 Lut 2016, 18:16 | |
| Nauka rozpoczęła się dokładnie w czternaste urodziny Marca. Podczas jednej z weekendowych wizyt w rodzinnym domu, ojciec i głowa rodziny, poprosił swego starszego syna na rozmowę. Poszli na długi spacer i to właśnie tam Marco poznał ojca naprawdę. Rozmawiali przez kilka godzin, podczas których chłopiec dowiedział się o sile rodzica, który chciał przekazać swą umiejętność młodszemu pokoleniu. Po latach Marco powraca do tego wspomnienia i zastanawia się: Czy ojciec już wtedy przeczuwał, że jego życie może zostać nagle przerwane? Nigdy nie uzyskał odpowiedzi na to pytanie.
W wieku czternastu lat poznał definicję legilimencji. Ojciec wbił mu do głowy wszystko, co się z nią wiązało. Ryzyko, sposoby wykorzystania kunsztu 'czytania w myślach', pracę, w jaką należy to włożyć oraz przede wszystkim wpoił mu powagę nauki. Nie obiecywał sukcesów, a jedynie uczył swego syna jak patrzeć na świat, w jaki sposób oceniać zachowanie ludzi oraz najważniejsze: w jakich sytuacjach dopuszczać się użycia legilimencji. Przez okrągły rok Marco uczył się teorii. Można powiedzieć, że żył przez ten czas pod presją, gdyż ojciec nakłaniał go do przeczytania wielu książek, pamiętników, dzienników medycyny traktujących o ofiarach legilimencji, biografii, historii oraz zeznań świadków, ofiar, legilimentów. Przed oczami piętnastoletniego chłopca przewijało się tysiące nazwisk, dat oraz skutków użycia magii liczącej się do czarnej. Doskonale zdawał sobie sprawę, że to, czego chce go nauczyć ojciec jest nie do końca legalne i powszechne, a więc trzymał to w tajemnicy tak, jak rodzic go o to prosił. Nikt nie miał pojęcia co Marco czyta wieczorami pod kołdrą. Po przeczytaniu miliona rolek pergaminów, młody Rowan zapytał tatę: Dlaczego mam się tego nauczyć? Odpowiedź była prosta. - Najlepszą obroną jest atak. Są takie sytuacje, że wszystko zawodzi i jedynym sposobem obezwładnienia przeciwnika jest atak mentalny. Musisz umieć się bronić na wszystkie możliwe sposoby i przede wszystkim dbać o Kaia. Jesteś odpowiedzialny za swego brata, a więc chcę przygotować cię na wszystko. Pamiętaj jednak, że wtargnięcie do cudzego umysłu jest świętą ostatecznością. Musisz być delikatny, ostrożny ale i stanowczy, aby nie skrzywdzić kogoś na całe życie. To bardzo trudna umiejętność i nie oczekuję, że ją opanujesz, ale pragnę, abyś nader wszystko próbował. Ćwicz swój umysł, bo w nim jest Twoja potęga, a nie w różdżce. - Skąd ty to wiesz, tato? - Nauczył mnie tego przyjaciel, abym mógł was chronić przed niebezpieczeństwem. Wojna wisi w powietrzu, a rodziny mugolskie są na celowniku. Musimy umieć się bronić. Ojciec już dawno zaplanował nauczyć swych synów kunsztu z dziedziny magii czarnej. Najpierw pragnął wzmocnić pierworodnego syna, pamiętając siebie z przeszłości. W jego czasach polowania na mugoli i mugolaków były na porządku dziennym i tak, jak przewidywał, ta moda nie ustępowała, a nasilała się. Ojciec posiadł tę sztukę wiele, wiele lat temu będąc jeszcze młodym, zacnym człowiekiem z Huffelpuffu. Wściubiał nos w nieswoje sprawy, a gdy trafił przypadkiem na tajemnicze słowo "legilimencja", uparł się, aby poznać je na pamięć. Odkrywając sekret słowa, nie potrafił uwierzyć, że magia sięga tak daleko. Widząc w tym jedyną szansę na skuteczną obronę siebie i swojej przyszłości, zaczął drążyć, szukać i dowiadywać się wszystkiego na temat legilimencji. Nie obyło się bez kradzieży książek z Działu Ksiąg Zakazanych, dziwnych pytań do nauczyciela OPCM. Widząc to, jego najbliższy przyjaciel-brat musiał przyznać, że Rowan nie da za wygraną. Jak się uparł, tak spędzi resztę życia, aby dowiedzieć się wszystkiego. Tak się składało, że ów przyjaciel o krwi czystszej niż Rowan potrafił władać w pewnym stopniu legilimencją. Wyznawszy mu sekret zgodził się na nauczanie. W ten sposób mogli zapewnić ochronę sobie i najbliższym. Ojciec ćwiczył, a celem była narzeczona w ciąży. W dniu narodzin Marka, cicho nad kołyską przysiągł mu, że go nauczy wszystkiego, co potrafi, aby potrafili skutecznie obronić się przed potęgą Lorda Voldemorta.
Przy każdym spotkaniu ojciec robił synowi wykład, a potem go z tego przepytywał. Dzięki pozycji rodziciela w Ministerstwie Magii, mogli od czasu do czasu wybierali się do świętego Munga i gościnnie oglądali osoby oszalałe na wskutek stosowanych na umyśle zaklęć. Marek mógł na własne oczy zobaczyć co się dzieje z takimi ludźmi. Ojciec hartował go i otwierał mu oczy na ludzką krzywdę. Gdy już uzyskał pewność, że Marco kieruje się w postępowaniu prawidłowymi wartościami, przystąpili do nauki praktycznej. Był to rok 1966, początek lata. Podczas, gdy Kai przebywał z matką u babci, Marco pierwszy raz poczuł się w roli ofiary. Musiał doświadczyć na własnej skórze co czuje człowiek, kiedy ktoś próbuje wtargnąć mu do głowy. Dla Marca było to wystarczające ostrzeżenie, gdy spocony, zmęczony leżał na podłodze, całkowicie obnażony ze swoich tajemnic. To było dla niego bardzo niezręczne i musiał przyznać, że taki sposób naruszania prywatności jest przykrym doświadczeniem. Długo nie mógł spojrzeć ojcu w oczu ze wstydu za swoją osobowość, która według niego była wadliwa. Przekonany przez rodzica, że jest młodym, porządnym człowiekiem, zapobiegł poplątaniu ich relacji, która dzięki temu tylko się wzmocniła.
Następnie poznał inkantację, ruch nadgarstka. Przeciwnikiem miał być ojciec. Rozpoczął ćwiczenia, próbował wtargnąć do umysłu rodzica, który nawet się nie bronił. Każda próba pełzła na niczym, kończyła się fiaskiem. Za każdym razem, gdy Marco chciał się poddać, ojciec na nowo go motywował i zachęcał. Niestety nie przynosiło to żadnych skutków. Jedyny krok jaki uczynił w tę stronę to muskanie świadomości ojca podczas wykonywania zaklęcia i intensywnego skupienia. Minęło półtora roku ćwiczeń - dwa razy w tygodniu pod pretekstem korków z eliksirów. Marco wypracował w sobie siłę woli. Nawet nie zauważył, gdy zniknęła z niego spontaniczność, a beztroskie iskry w oczach ustąpiły miejsca powadze. Zabrał się do pracy ze zdwojoną siłą i udało się, wtargnął do umysłu rodzica, ale tylko na parę sekund. Zobaczył ujrzeć siebie oczami taty, a tracił koncentrację i upadał na kolana, zdzierając je do krwi. Dalej ćwiczył, wkraczał do umysłu rodzica i stopniowo, bardzo powoli "wytrzymywał" tam dłużej. Gdy czas legilimencji sięgnął paru minut, Marco zmienił sposób nauki. Teraz ojciec uczył go wrażliwego obchodzenia się z myślami, kiedy syn powalił go na ziemię z powodu swojej nieostrożności. Ba, ojciec dorobił się tiku nerwowego przez jeden z naprawdę upartych ataków mentalnych swego potomka, lecz nie pozwolił mu ze strachu wycofać.
W tym samym czasie Marco ukończył Hogwart z zadowalającymi ocenami i przyuczał się do zawodu aurora. To był ciężki czas, bo chłopak miał na głowie nie tylko aurorstwo, ale dalszą naukę legilimencji. Ćwiczył non stop na ojcu mimo, że zaczął się buntować i proponować swego przyjaciela, Sebastiana. Nie, musiał opanować to do perfekcji na nim. Nauka trwała dalej. Wyciskała z Marca siódme poty; z tego też powodu nie przespał wielu nocy, uczył się opanowania ruchów ciała oraz zachowania czystości umysłu. Mimo treningu Marek na samą myśl o stosowaniu legilimencji w ciasnych pomieszczeniach raptownie bladł. Ojciec delikatnie sugerował ćwiczenie jej w trudnych warunkach, jednak Marco odmawiał. Klaustrofobia i tak intensywny wysiłek psychiczny mogło być niebezpieczne dla niego i dla przeciwnika. To była jego granica, której nie chciał póki co przekraczać.
Rowan pogłębiał wiedzę i nie poddawał się, nawet, gdy coraz bardziej naruszał prywatność ojca. Wyciągał z najgłębszych zakamarków umysłu wspomnienia z jego przeszłości, z czasów szkolnych, poznał lęki ojca, analizując go od podszewki. Marco jednak nie mógł cierpieć z powodu wypowiadanego zaklęcia, bo to mijałoby się z celem. W końcu zaczął stanowczo i bez zbędnego cackania się rzucać klątwę i szperać w umyśle taty, poznając go lepiej niż samego siebie. Choć z początku było to trudne, przybliżyli się do siebie bardziej. Marco zaczął wpatrywać się w rodzica z jeszcze większym uwielbieniem, a litanii pochwał pod jego adresem nie dało się wysłuchać.
Rok 1970. Marco opanował legilimencję na względnie dobrym poziomie. Potrafił atakować znienacka, wybierać wspomnienia, szukać tych, które są potrzebne, zadawać oraz nie zadawać przy tym bólu. Ojciec wprowadził go w tajnik wpajania do cudzej głowy danego obrazu, co Marcowi bardzo się spodobało. Pomimo wysiłku, obaj śmiali się, gdy Marco podsuwał ojcu obraz wywrotek, potknięć i zabawnych sytuacji z życia. Poznał również w teorii możliwość oplecenia umysłu ofiary najgorszymi wspomnieniami, jednak nie praktykował tego na rodzicu z oczywistych powodów. Wiedział o tym, ale nie używał, aby niepotrzebnie nie krzywdzić.
Pobieranie nauk od rodzica zakończyło się niespodziewanie rok później. Rodzice zostali zamordowani przez Śmierciożercę. Dom w ruinie, ledwo żywy Kai między ich ciałami. Mroczny Znak na niebie. To był wstrząs.
Wieczysta Przysięga*.
Poszukiwanie zemsty.
Trzy lata żył z zemstą na ustach. Nie liczyło się nic poza odnalezieniem mordercy. Marco miał wówczas trzeci stopień aurora, a otrzymał go ze względu na ilość dostarczanych informacji. Ilekroć napotykał naprzeciw siebie Śmierciożercę, bez wahania wkraczał w jego umysł, szukał wspomnień, informacji, doskonalił umiejętność oplatania przeciwnika najgorszymi obrazami. Marco na początku był wstrząśnięty tym, co zrobił. Jeden ze Śmierciożerców naprawdę oszalał i już nigdy więcej nie był w stanie się wysłowić ani sklecić poprawnie zdania. To była nauczka na przyszłość i mimo, że awansował oraz pokonał przeciwnika, cierpiał. Opuściły go wyrzuty sumienia, gdy po czterech lata dopadł mordercę rodziców. Wtedy puścił jakiekolwiek hamulce, przestał się kontrolować. Marco wparował do umysłu mordercy rodziców i zasiał tam spustoszenie. Niesiony furią, nienawiścią, gniewem i zemstą pozwolił sobie na wszystko. Wyciągnął na wierzch najgorsze lęki ofiary, zmusił go do myślenia o tym, dręczył go niemiłosiernie długo wizją jego umierających rodziców. Śmierciożerca zmarł.
Rowan potrzebował bardzo wiele czasu, aby po tym do siebie dojść. Noce stały się koszmarem, klaustrofobia pogłębiła się. Sebastian musiał czuwać przy nim wiele dni i nocy, aby ten się nie załamał. Przez pierwszy czas Marco bał się, że stał się taki jak Czarny Pan. Po rozmowie z przyjacielem zrozumiał, że mścił się za krzywdę i mimo, że nie było to do końca czyste zagranie (któż wszak jest nieskazitelnie niewinny?), miał prawo do pomszczenia rodziców i stanu Kaia. Musiał zabić przeciwnika, związany Wieczystą Przysięgą, ale spójrzmy prawdzie w oczy: nie powstrzymywał się. Rodzina jest najważniejsza.
Od tamtej pory Marco doceniał swą umiejętność, przerażającą, a jednocześnie imponującą. Wciąż doszkala się w teorii i w praktyce, ale tylko na wrogach. Nigdy się nie zgodził, aby ćwiczyć na Sebastianie, obecnie jedynej osobie znającej ten sekret. Po pewnym czasie Rowan zauważył, że czasami potrafił wyczuć, że ktoś chce go oszukać. Czasami, nie zawsze, jednak zmasowany atak na mordercę rodziców chcąc nie chcąc udoskonalił umiejętność i wyostrzył Marcowi intuicję.
Jest rok 1977. Marcus Are Rowan dla rodziny jest w stanie zrobić wszystko, nawet zabić. W obronie najbliższych nie waha się przed niczym. Atakuje, gdy widzi, że ktoś chce skrzywdzić jego najukochańszego brata. Stara się, aby Śmierciożercy zlękli się jego nazwiska i nigdy więcej nie ważyli się tknąć nawet palcem jego rodziny.
* szczegóły w historii postaci
Ostatnio zmieniony przez Marco A. Rowan dnia Nie 28 Lut 2016, 16:30, w całości zmieniany 3 razy |
| | | Francis T. Lacroix
| Temat: Re: Marco Rowan - legilimencja Nie 28 Lut 2016, 12:52 | |
| - Cytat :
- Nieraz zaprowadzał go do świętego Munga i oprowadzał po dziale psychiatrycznym.
Wpuściliby go tak po prostu, żeby plątał się z dzieciakiem po szpitalu, po oddziale psychiatrycznym? - Cytat :
- pierwszy raz poczuł się w roli ofiary leglimenty.
Myślę, że “stał się ofiarą” będzie brzmiało lepiej. Albo “poczuł się jak ofiara”. Plus, to musiał być duży szok, kiedy ojciec wystosował tę technikę w stosunku do niego, ale czy obeszło go to w jakiś sposób? Przejął się tym jakoś? Bo brzmi trochę jakby to było takie ‘nic’. “Zna wszystkie moje sekrety? ok!”. Pamiętajmy, że to był młody dzieciak. - Cytat :
- lecz nie pozwolił mu wycofać się ze strachu.
Nie do końca chyba rozumiem w jakim sensie :D - Cytat :
- proponować swego przyjaciela, Sebastiana.
Dlaczego akurat Sebastiana? Czy Sebastian wiedział o jego ćwiczeniach, to nie była przypadkiem tajemnica? - Cytat :
- Poznał również w teorii możliwość oplecenia umysłu ofiary najgorszymi wspomnieniami, jednak nie praktykował tego na rodzicu z oczywistych powodów. Wiedział o tym, ale nie używał, aby niepotrzebnie nie krzywdzić.
To umie to robić, czy nie umie? Praktykował to kiedyś, czy nie? Bo w takim przypadku trudno wiedzieć i to ciut ‘ryzyk fizyk’. Pozwoliłem sobie przekopiować tutaj fragment historii, żeby wygodniej się go konfrontowało z resztą podania. - Cytat :
- Zostawiło to na nim trwały ślad. Unika ciasnych, małych pomieszczeń (nici ze schadzek w schowku) i choć pracował nad sobą przez lata, nie wyzbył się lęku. Dziś potrafi wytrzymać dłużej w zamkniętym pomieszczeniu i powstrzymać atak paniki, oczywiście ze sporymi ograniczeniami.
W sumie klaustrofobia nie niesie ze sobą jakiejś drobnej korelacji z illuminencją? W sensie, czy jej nie ogranicza? Np. w ciasnym pomieszczeniu powinien teoretycznie być niezdolny do jej praktykowania, bo nie ma możliwosci skupienia się dostatecznie bardzo? - Cytat :
- Po paru latach stażu został przydzielony pod skrzydła Iwana Dobrev'a i tak jest do dziś.
Przesłuchiwał Śmierciożerców używając legilimencji, będąc na stażu? :D Szalone staże mają! W sumie, wrzucałbym do portfiolio :D - Cytat :
- nie wyszło nigdy na jaw działanie Marcusa. Być może przełożony, Iwan, coś podejrzewał, ale chyba go zrozumiał, bo więcej nie poruszał tego tematu.
Ten Iwan brzmi ciut jak ten durny policjant przełożony z filmów kryminalnych, który nigdy nie ogarnia, że coś się dzieje. Serio był aż takim bęcwałem? :D Myślę, że już szybciej by zrozumiał, zaakceptował i nie skomentował tego, że jakąś nielegalną metodą podlotek wyciąga informacje od drobnych śmierciożerców niż tego nie zauważył. :D - Cytat :
- Wyszedł z głosów sumienia, gdy po czterech lata dopadł mordercę rodziców. Wtedy puścił jakiekolwiek hamulce, przestał się kontrolować.
Może po prostu “Opuściły go wyrzuty sumienia.”? - Cytat :
- Marco wparował do umysłu mordercy rodziców i zasiał tam spustoszenie. Niesiony furią, nienawiścią, gniewem i zemstą pozwolił sobie na wszystko. Wyciągnął na wierzch najgorsze lęki ofiary, zmusił go do myślenia o tym, dręczył go niemiłosiernie długo wizją jego umierających rodziców. Śmierciożerca zmarł.
W historii postaci napisałeś, że Marco zamordował Śmierciożercę. - Cytat :
- Nigdy się nie zgodził, aby ćwiczyć na Sebastianie, obecnie jedynej osobie znającej ten sekret.
A wcześniej chciał! Skubany :D Oks, przejrzałem, rozważ proszę te kwestie, które tutaj wypisałem. Dodatkowo: > Skąd jego ojciec znał legilimencję? Jak dobrze kojarzę był brudnej krwi. Kto go jej nauczył? Dlaczego? > Matka po prostu stwierdziła, że okej, przystaje na to? p.s. legILImencja, nie leGLImencja :D Ale to wredne słowo, łatwo sie na nie złapać! |
| | | Marco A. Rowan
| Temat: Re: Marco Rowan - legilimencja Nie 28 Lut 2016, 14:33 | |
| 1. Nie wchodzili do środka oddziału Munga, tylko raz na jakiś czas gościnnie do wybranych osób. Ojciec Marka teoretycznie był kimś ważnym w Ministerstwie Magii, a więc można założyć, że mógł kogoś odwiedzić, zobaczyć i wziąć ze sobą syna. Nie odwiedzał codzienne, regularnie przez rok, ale tak parę wizyt raz na jakiś czas, żeby zobaczył jak się to wszystko może skończyć. 2. Najpierw przed zastosowaniem tej techniki Marek dużo czytał i miał czas, żeby się na to nastawić. Owszem, to było dla niego niezręczne, ale jakie tajemnice może mieć czternastolatek? Dziewczyna? LD Przybliżył się z ojcem, w późniejszym akapicie to napisałem. - Cytat :
- Choć z początku było to trudne, przybliżyli się do siebie bardziej. Marco zaczął wpatrywać się w rodzica z jeszcze większym uwielbieniem, a litanii pochwał pod jego adresem nie dało się wysłuchać.
3. - Cytat :
- lecz nie pozwolił mu wycofać się ze strachu.
Nie do końca chyba rozumiem w jakim sensie :D Ja i moja składnia, musisz mi to wybaczyć, bo nie da się tego ze mnie wyplenić. Niestety :} Zamieniłem już. W końcu doszło do takich momentów, że Marek się wystraszył i chciał sie poddać, wycofać z nauki, miał przecież kilkanaście lat. Ojciec wtedy od nowa wszystko mu tłumaczył i kontynuowali naukę. 4. Sebastian nie dowiedział się od razu, tylko po jakimś czasie. Przed nim Marek nie ma absolutnie żadnej tajemnicy, tak to bywa, gdy jest się przyjaciółmi od czasów pieluch. Wiem, że to dziwnie wygląda, ale matka nie wiedziała o nauczaniu, bo nie zgodziłaby się nigdy. Zostawili ją w błogiej nieświadomości nawet, jeśli coś jej nie grało. Matce nie mówili za wspólną zgodą, Sebastian to decyzja Marka. 5. - Cytat :
- Poznał również w teorii możliwość oplecenia umysłu ofiary najgorszymi wspomnieniami, jednak nie praktykował tego na rodzicu z oczywistych powodów. Wiedział o tym, ale nie używał, aby niepotrzebnie nie krzywdzić.
To umie to robić, czy nie umie? Praktykował to kiedyś, czy nie? Bo w takim przypadku trudno wiedzieć i to ciut ‘ryzyk fizyk’. Nie, nie umiał, ale nauczył się przy: - Cytat :
- Marco wparował do umysłu mordercy rodziców i zasiał tam spustoszenie. Niesiony furią, nienawiścią, gniewem i zemstą pozwolił sobie na wszystko. Wyciągnął na wierzch najgorsze lęki ofiary, zmusił go do myślenia o tym, dręczył go niemiłosiernie długo wizją jego umierających rodziców. Śmierciożerca zmarł.
Wtedy się nauczył. I odnosząc się do następnego punktu: morderstwo to również zabijanie przez umysł, mylę się? Nie wiem, ale tak mi się wydaje. Zadał mu tak wiele ran w głowie, że starczyło na śmierć. To kwalifikuje się do morderstwa, moim zdaniem. 6. Klaustrofobia - ciekawa uwaga, nie pomyślałem o niej. Tak, w ciasnych pomieszczeniach może to go ograniczać, ale wszędzie gdzie się da zaznaczam, że Marek wyrobił sobie silną wolę i jeśli by się naprawdę przyłożył, zdołałby i w ciasnym pomieszczeniu, choć z pewnością o mniejszych efektach i z większym ryzykiem niebezpieczeństwa dla ofiary. No ale nie ZDARTY PUMEKSę, taki nie jestem, także ostateczna odpowiedź to faktycznie go to ogranicza i sprawia mu to problem :] 7. - Cytat :
- Po paru latach stażu został przydzielony pod skrzydła Iwana Dobrev'a i tak jest do dziś.
Przesłuchiwał Śmierciożerców używając legilimencji, będąc na stażu? :D Szalone staże mają! W sumie, wrzucałbym do portfiolio :D Najpierw był odpowiedni staż, potem przydzielenie do Dobreva. W sumie w czasie stażu ograniczał umiejętności, bo najpierw miał dostać stałą pracę i dopiero potem ostrożnie się tym bawić :] Jeszcze by go wywalili. (szukałem tego zdania w całym podaniu zanim skapnąłem się, że to w KP... xD) 8. Jak się Iwan zgodzi, to w porządku. Nie uważam go za bęcwała, ale masz rację, mógł sobie coś tam wywnioskować, bez pytania o prawdę i jakoś to akceptować. 9. - Cytat :
- Nigdy się nie zgodził, aby ćwiczyć na Sebastianie, obecnie jedynej osobie znającej ten sekret.
A wcześniej chciał! Skubany :D Chciał, bo był wtedy młody i nie było mu szkoda łepetyny Seba, bo co tam było? Nic :D Po latach zrozumiał, że przecież nie może tak ryzykować z tą górą mięsa, bo jeszcze ją skrzywdzi :] 10. - Cytat :
- > Skąd jego ojciec znał legilimencję? Jak dobrze kojarzę był brudnej krwi. Kto go jej nauczył? Dlaczego?
Hm, musiałbym zatem opisać całą przeszłość ojca, ale jakoś to skrócę. Ojciec (Boże, muszę z Kaiem dać mu imię...) był brudnej krwi i widział co się dzieje na świecie z takimi osobami. Być może przewidywał, że to się nie załagodzi, a polowania na mugolaków i mugoli będą się nasilały. Był takim ciekawskim stworem w czasach Hogwartu i wściubiał nos w nieswoje sprawy. W końcu do ucha wpadło mu słowo legilimencja i tak go zainteresowało, że zaczął szukać o tym informacji. A problem w tym, że nie znalazł nigdzie, bo to w księgach Zakazanych. Jako,że po kimś Kai musi mieć łeb na karku, to tatuś oszukał czarującą Panią Pince (ona tam była jesio, co?) i wykradł jedną książkę, która przybliżyła mu tę kwestię. Gdy jego przyjaciel zauważył, że nasz tatuś nie da za wygraną, wyznał mu, że jest legilimentą. Tak rozpoczęła się mozolna nauka, ale opisywać nie będę, bo to byłoby jak drugie podanie xD Tatuś naprawdę się w to zaangażował, bo miał wówczas narzeczoną w ciąży i musiał jakoś ich chronić. Dalej opisać? Czy wystarczy, że przyjaciel z lat szkolnych go wyedukował? Przyjaciel o bardziej klarownym statusie krwi. :D Na resztę odpowiedziałem wyżej. I poprawiłem to dziwne słowo, dobrze, że jest podkreślane, to nie musiałem szukać. Edytowałem co trzeba ze słówkami, czy jeszcze coś obowiązkowo dodać? |
| | | Francis T. Lacroix
| Temat: Re: Marco Rowan - legilimencja Nie 28 Lut 2016, 22:20 | |
| |
| | | Sponsored content
| Temat: Re: Marco Rowan - legilimencja | |
| |
| | | | Marco Rowan - legilimencja | |
|
Similar topics | |
|
| Pozwolenia na tym forum: | Nie możesz odpowiadać w tematach
| |
| |
| |