Najwyższy czas wykorzystać annesley'owe osobiste czary-mary!

Klara mogła coś zobaczyć. Jest jasnowidzem w końcu, czasem jej się zdarza. Co więcej, mogła mieć widzenie znajdując się akurat w towarzystwie Randalla. To, co widziała, to inna historia - bo albo w związku z Harperem, albo nie - ważniejsze jest to, jak zareagowała. A zareagowała tak, że zbladła okropnie, przeraziła się i tak dalej, i tak dalej. Bo Annesley generalnie swojego daru się boi, nie chce go i już. (o tym tutaj, ważne, jeśli będziesz chciał się bawić w znajomość zapoczątkowaną od jasnowidzenia)
Jak zareagował Randall?

Ogólnie chciałabym pozytyw. Niby Ślizgon, niby Puchonka, ale myślę, że da się to jakoś pogodzić. W pakiecie mogę dorzucić usługi uzdrowicielskie - skoro nielegalne walki, zawody takie bądź inne, to składanie czasem pewnie by się przydało. I raczej nie w Skrzydle Szpitalnym. xd

(gratis = Harper to bardzo złe nazwisko :c)

Honorowe miejsce dla siostrzyczki. ;>

Honorowe miejsce dla siostrzyczki bez żadnych wątpliwości!

Claire, co do naszej relacji, pozwól, że dokładniej odpiszę jutro. Dzisiaj dopiero wszedłem na forum i niestety na chwilę tylko, bo padam na twarz. No a jednak, żeby coś ogarnąć, to musiałbym przeczytać to, co mi podlinkowałaś, Twoją KP i zastanowić się "jak to ugryźć". Także jutro napiszę tutaj albo na pw do Ciebie.
Jedyne, co mogę stwierdzić w tym momencie, to fakt, że pomysł z tzw. "lekarzem podziemia" mi się podoba. Może nawet się dogadacie pod tym kątem z Victorią, bo ona też się interesuje magią leczniczą? Moglibyśmy to w trójkę obgadać. A co do Hufflepuffu... pewnie i Randall nie będzie miał z Puchonami zbyt wielu pozytywnych relacji, ale to raczej będzie wynikało z różnic charakterów. Generalnie on jest ponad podziałami, więc kwestia przynależności do domu schodzi u mnie na dalszy plan.

(Haha, nie moja wina, że akurat Harper... Wybacz tę zbieżność :D)

Mogę liczyć na coś pozytywnego? :)

"osoby bardziej cyniczne i egoistyczne wykorzystują jej poświęcenie i pokorę, zwłaszcza, że Annabelle należy do istot niezwykle ufnych i zarazem nieco próżnych"

"-Kiedyś miała chłopaka, ale to już historia"

A może byśmy w tym kierunku poszli? Randall lubi mamić takie zdecydowanie bardziej niewinne od niego i ufne dziewczęta. Mógłby ją wówczas wykorzystywać jako obserwatora chociażby podczas jakichś swoich włamań w Hogwarcie, np. do gabinetów nauczycieli. W zasadzie mógłby też ukraść jakąś różdżkę wykonaną przez jej ojca; raczej nie miałby skrupułów. Może więc taki krótki epizod-romansik, bo Randall w sumie przy jednej dziewczynie zbyt długo nie wytrzymywał? Annabele mogłaby się w końcu zorientować, że Harper nic głębszego do niej nie czuje, mogliby się nawet rozejść w niezgodzie (bo pewnie miałaby mu to za złe), a dopiero później powrócić do pozytywnych, ale już nie tak bliskich relacji. Dajmy na to, że Randall w ramach przeprosin pomógł jej w treningach quidditcha, kiedy ta jeszcze chciała zostać zawodowym graczem (on też jest w tym całkiem niezły, a po prostu nie chciał nigdy grać w drużynie)? Takie wykupienie swoich win. No i namówiłby ją oczywiście, czy to jeszcze jak byli razem, czy jak naprawili swoje relacje, do uczestnictwa w nielegalnych zawodach.

Taka luźna propozycja, bo nie wiem czy Tobie odpowiada taka wizja. Jeśli masz jakiś inny pomysł, to jestem dość elastyczny. Tak mi po prostu jako pierwsze wpadło na myśl, bo widzę, że Randall i Annabele to zdecydowane przeciwieństwa. Ona raczej wygląda mi na taką dziewczynę z dobrego domu, o gołębim sercu, a Harper to taki szemrany typek.

O tak, pomysł bardzo mi się podoba, Nanna na pewno straciłaby głowę dla takiego buntownika!! <3
Z kradzieżą różdżek to bym jednak nie przesadzała, ale stanie na czatach jak najbardziej, nastolatka zrobiłaby sporo by nie wyjść na mięczaka i przypodobać się takiemu przystojniakowi :D
A jak głęboka byłaby ich relacja? I jak długo trwałby ten pożal się boże związek? Może zaczęliby chodzić ze sobą na czwartym roku i zerwaliby w walentynki, tak romantycznie <3
W takim wypadku jednak, Nanna darzyłaby Randalla bardzo neutralnymi uczuciami, mimo jej uroczej natury, nie ma zamiaru udawać, że nic się nie stało, bo wciąż ma żal do chłopaka i raczej nie chciałaby spędzać z nim czasu - przynajmniej na pozór, w główce natomiast mogą kołatać jej różne sprzeczne myśli o przystojnym i przebojowym w półświatku Hogwartu ślizgonie ;)

Wybacz, nie miałem dostępu do internetu przez kilka dni.

Spoko, z kradzieży różdżki można zrezygnować, bo nie jest to jakoś niezbędne. Co do relacji, to myślę, że Randall naprawdę ją lubi, podoba mu się, ale nie jest to nic głębszego (z jej strony możesz sama określić). A jak długo mogliby być razem? Sam nie wiem. Harper raczej w dłuższe związki się nie pakuje: może 2-3 miesiące? Chyba że chcesz dłużej/krócej.

Jeśli chodzi o zerwanie w walentynki, to trochę okrutne, chociaż Randall chyba byłby do tego zdolny. Mogę się zgodzić, ale fakt, że trochę to pokomplikuje relacje, więc jak wolisz. Droga wolna tutaj :D

Podoba mi się ostatni akapit, bo pewnie niezależnie od tego, co wybierzesz z tego powyżej, Nanna najprawdopodobniej będzie starała się go trochę unikać, rozluźnić te ich relacje. A skoro towarzyszyć jej będą przy tym sprzeczne myśli, Randall może je dodatkowo podsycać. Ot, na zasadzie "może i między nami nie wyszło, ale czemu miałoby się między nami już nie wydarzyć nic zobowiązującego".

Przeczytałam kartę i nie potrafię do końca zdecydować, czy lepszy byłby pozytyw czy negatyw (co w sumie zależy bardzo od Ciebie, jako, że Róża jest specyficzna i trudno ją lubić, zależy jak bardzo masz nierówno pod sufitem!).

Ten sam rok, dom, status krwi (dla R. ważne), silny chłopak i na dodatek utalentowany jeśli chodzi o pojedynki - Rabe prędzej czy później musiała się nim zainteresować. Mogła próbować nieco zbliżyć się do chłopaka by lepiej go poznać, może trochę się zaprzyjaźnić (tu uwaga, przyjaźń od Rose raczej nie jest zbyt stała czy prawdziwa, no ale nie wiadomo jakby to fabularnie poleciało). Mogłaby też z drugiej strony go bardzo krytykować za związek z Puchonką. Nie wiem, ja tu widzę czysto aseksualną relację, może Randall znosiłby jej szaleństwa z jakiegoś powodu, mogliby się pojedynkować w tajemnicy w opuszczonej toalecie ;)
No i końcem końców Róża będzie się starała przeciągnąć go na złą stronę mocy, jeśli zauważy, że może mu ufać (albo przynajmniej zasugerować, którą stronę należy obrać, raczej bez bezpośredniej deklaracji, nie jest na tyle szalona).
Co sądzisz?

A propos Twojej KP, którą przejrzałem na razie tylko - "• Lubi zadawać i otrzymywać ból". Już mi się podoba.

Wydaje mi się, że pasowałaby tutaj taka pozytywna, aseksualna relacja, choć niepozbawiona jakiegoś przekomarzania. Myślę, że to by miało ręce i nogi... i po prostu by działało. Także mi pasuje.

Co do przeciągania na złą stronę, to Rose może próbować. Randall ma ciągoty do złego, ale trudno powiedzieć, czy się faktycznie zdecyduje - raczej nie, bo jego los w pewnym sensie zależy od jego siostry, która raczej śmierciożerczynią nie zostanie :P

Ja bym coś chciała, ale nie wiem co. Porunn jest młodsza o rok, ale każdy ja zna z tego względu, ze to szkolny lobuziak. Chciałbyś pozytyw, negatyw? Wtedy byłoby lepiej coś określić. Mi to obojętne, bo porunn ma i wrogów i przyjaciół

Jestem za pozytywem ^^
Tylko jeszcze nie wiem, w którą stronę by pójść. Czy coś bardziej skomplikowane typu "odkrył jej wilkołaczy sekret" (o ile byś w ogóle tak chciała), czy po prostu taka tam znajomość z zajęć, która się przerodziła w pozytywną relację.

W ogóle, Rosalie, Porunn - zachęcam Was do zapisów na nielegalne zawody. W sumie Wasze postaci chyba tam pasują:D

Nie nie nie, wilkolaczy sekret zostanie sekretem bo to wwzna cześć mojej fabuły z innymi osobami :). Mogą być zajecia. Jeśli Randall lubi dostawać coś w zamian to można użyć czegoś ciekawego jak na przykład coś za cos. Zasada rownowartej wymiany. Częste zakłady mogłyby wejść wcodziennosc. Na wet takie głupie jak na przykład "zakład ze zostaniesz po lekcjach u Lacroix" i tak dale

Mi się relacja podoba a i zawody brzmią nieźle ;D