|
| |
Autor | Wiadomość |
---|
Tanesha Hanyasha
| Temat: Re: Cieplarnia nr 3 Wto 26 Cze 2018, 21:33 | |
| Ze względu na niesamowite rozkojarzenie Niesiostry, Tanesha postanowiła mieć się na baczności. Jeszcze brakowało, żeby to one zostały karmą dla jakiejś rośliny, przez nieuwagę Gryfonki. - Nie znikaj mi z oczu. - Ostrzegła, zaglądając naprędce do książki i porównując z ich listą składników. Receptura eliksiru może i była dość trudna, ale na szczęście potrzebne rośliny były raczej mało niebezpieczne i dość łatwe do rozpoznania. Z tą wiedzą, pozwoliła by Tanja zebrała dla nich pojedynczą figę abisyńską, a sama ruszyła do doniczki z ciemiernikiem, ucinając ostrożnie jeden biały kwiat. Spakowany już w słoiczek zabrała ze sobą. - Everett, zbierz dla nas te osiem stokrotek. Lepiej, żebym to ja się zajęła ognistym krzewem. Może tylko nie dosłownie... - jakże mało trafne słowa w stosunku do tej niebezpiecznej rośliny. Nie stanowiła większego problemu, kiedy posiadało się różdżkę, ale oni byli ich teraz pozbawieni. Od czego jest jednak obserwacja. Tanesha oparła się lekko o stół z księgami i przyglądała, jak inni radzą sobie ze zbieraniem nasion. Patent ze szczypcami, ale i samymi rękawicami zdawał się dawać radę, co bardzo ucieszyło Ślizgonkę. Nie wiedzieć czemu tak ich straszyli ryzykiem podpalenia bez wcześniejszego schłodzenia krzewu. Bogatsza o nową wiedzę, niespiesznie ruszyła w kierunku donicy, ubierając po drodze rękawice. Miała nadzieję, że Tanja spokojnie zbiera stokrotki a nie jakieś trujące, podobne dziadostwo. Po dzisiejszym zniknięciu-zaginięciu spodziewała się już wszystkiego...
Ucinam kwiat z rośliny w doniczce nr 12 |
| | | Mistrz Gry
| Temat: Re: Cieplarnia nr 3 Wto 26 Cze 2018, 21:49 | |
| Pani Mutton przyglądała się rozrastającej się grupie uczniów w cieplarni i powoli miała złe przeczucia. Nawet na lekcjach łączonych z innymi domami nie było tak tłoczno - przyczyniło się do tego pośrednio dostawienie stołów z innymi roślinami. Staruszka trzymała różdżkę w pogotowiu, gdyby miało być na prawdę źle... ZADANIE - Etap II
1. Przed napisaniem posta rzucacie 1 kostką k6 (na podpowiedź) i 1 kostką k10 (na przydział z Darów Losu vol 1 ;)) Na podstawie trafionego wypadku (bądź jego braku) opieracie swojego posta. Nie odniesienie się skutkuje karniaczkiem ;)) 2. Dla par: Syriusz&Finn Castiel&Alecto przysługuje drugi rzut kostką - k6. Na wypadek z Darów Losu vol 2. Za przekroczenie zebranej liczby składników w tej rundzie (było max 2 na parę) przysługują wam dwa, ewentualne wypadki za pośpiech.3. Dla postaci, które utraciły prawo do podpowiedzi, niezależnie od wyniku kostki, nie otrzymają jej. (U par z karniaczkiem kostka na podpowiedź liczona jest jako pierwsza z k6) 4. W kolejnym odpisie MG pojawi się wizytator z Ministerstwa. Jeśli coś wam się przytafiło to rozsądnie będzie, żebyście się z tym uwinęli przed jego przybyciem ;) Dla dobra szkoły! 5. W razie pytań proszę pisać PW, najlepiej na Taneshę, ewentualnie łapać mnie na cb. - DARY LOSU VOL 1:
1 - I trzeba było się tak pchać? W nagrodę potykasz się i przytulasz do doniczki z pokrzywą. [Twoja wola, którą częścią ciała ;) W końcu to magiczna pokrzywa, zwykły materiał cię w pełni nie ochroni] 2 - Masz wątpliwą przyjemność przechodzić obok czyrakobulwy, której akurat postanowiły wybuchnąć pęcherze. Ropa rozbryzguje się trafiając cię po rękach. Auć! [jeśli w poprzednim poście używałeś rękawic, cierpisz tylko trochę] 3 - Dobrze ci idzie, tak trzymaj! 4 - Chyba ktoś chcący lub niechcący zapakował ci łokcia w plecy. Uważaj, żeby nie wpaść w jakąś trującą roślinę! 5 - Nachodzą cię wątpliwości, czy na pewno zebrałeś odpowiedni składnik... [nie możesz żadnego zebrać w tym poście] 6 - Śpiesz się powoli. Dzięki ostrożności, praca w cieplarni idzie bez przeszkód. 7 - Zaczepiasz o jedną z doniczek i bach! Leży w kawałkach u twoich stóp. Pani Mutton gniewnym wzrokiem daje ci do zrozumienia, że należy posprzątać, a roślinę wsadzić w inną wolną doniczkę [Czekasz kolejkę - wolno ci odpisać po 6 postaciach] 8 - W amoku pracy zostawiasz gdzieś swój leksykon z ziołami [Nie przysługuje ci podpowiedź z kostki w tej kolejce] 9 - Wygląda na to, że zgubiłeś ekwipunek od profesora Wattsa... [Jeśli chcesz go odzyskać, partner rezygnuje z możliwości zebrania składników w swoim poście, żeby pomóc ci szukać!] 10 - Praca idzie bez przeszkód. Tylko pozazdrościć!
- DARY LOSU VOL 2:
1 i 6 - Czy wiesz, że ogniste nasiona lubią czasem strzelać płomyczkami? Zaraz, czy to nie fajczy się twoje odzienie? 2 i 4 - Pośpiech to twój wróg. Wygląda na to, że przepychając się między uczniami upuściłeś jeden ze składników. Kiedy próbujesz go podnieść/zebrać z odłamków słoiczka, ktoś niechcący nadeptuje ci na rękę. Auć! 3 i 5 Uważanie pod nogi i w okół siebie w cieplarni numer 3 to podstawa. Przechodząc obok zacienionego stanowiska trąciłeś lekko donicę z młodymi, diabelskimi sidłami. One nie wybaczają - łapią cię za kostkę i sprowadzają do parteru! PS. Pamiętaj, żeby nie uszkodzić rośliny ;) Nie chcesz zdenerwować pani Mutton!
Kolejny post Mistrza Gry: piątek (29.06) około 20. |
| | | Viní Marlow
| Temat: Re: Cieplarnia nr 3 Wto 26 Cze 2018, 22:23 | |
| Nie przemyślał porady udzielanej Rupertowi. Nawet przez chwilę nie zastanowił się nad tym, że może rękawiczki ze smoczej skóry to nie jest najbardziej potrzebny przedmiot kiedy zbiera się cholerne stokrotki. Vini zebrał właśnie trzy z pięciu wymaganych ognistych nasion, będąc tak skupionym jak tylko potrafił, by nie zrobić głupiego błędu i nie poparzyć się tą cholernie niebezpieczną rośliną, kiedy usłyszał za sobą swoje imię. Wyprostował się gwałtownie, rozpoznając głos Ruperta, właściwie spodziewał się najgorszego - wrócił przecież zdecydowanie za szybko, coś musiało się stać. Stokrotka jednak odgryzła mu nos? Cholera, nie miał nawet różdżki żeby pomóc mu magią leczniczą! Jak w zwolnionym tempie obrócił się w jego stronę, a on w tym czasie dodał, że przyniósł mu stokrotkę. Jedną stokrotkę. Próbował zachować powagę, ale nigdy nie był w tym najlepszy. Najpierw wydął policzki, potem zadrgały mu kąciki ust, w końcu parsknął śmiechem, który próbował stłumić rękawicą. Który to już raz podczas tej lekcji zwijał się, nie mogąc przestać chichotać? Umrze tutaj, to pewne. - Rupercie, jestem z Ciebie bardzo dumny. - wydusił między kolejnymi atakami śmiechu. Z namaszczeniem przyjmował każdą stokrotkę i wkładał ją do pojemnika, aż uzbierali ich osiem. Pokasływał przy tym od czasu do czasu, starając się zamaskować kolejne ataki wesołości. - Zobacz jaki z Ciebie świetny zielarz. Uśmiechnął się się do niego od ucha do ucha, osłaniając większość białych, ale trochę krzywych zębów. Nie powiedział mu nic na temat rękawic bo i z nimi Puchon jakoś sobie radził. Może było to bardziej psychiczne zapewnienie bezpieczeństwa dla Viniego niż fizyczna osłona, której bardzo potrzebował, ale szybko okazało się, że rękawice jednak się przydadzą. Kiedy Rupert skończył wreszcie kursować między stokrotkami a ich stanowiskiem, a Vini zerwał potrzebne składniki z doniczki nr 12, zatrzymali się oboje, zerkając na pergamin z zapisaną recepturą eliksiru. Vini kątem oka zauważył jakiś niepokojący ruch i, o zgrozo, odsunął się w porę przed popchniętym przez jednego z uczniów Rupertem. Zrobił to na tyle niezgrabnie, że zupełnie stracił równowagę i poleciał do tyłu, wprost na porośniętą ziołami glebę. Wpierw stwierdził, że lądowanie było dość miękkie i właściwie przyjemne, potem uświadomił sobie, że najpewniej połamał wszystkie rośliny, na których wylądował swoim zadkiem. Obejrzał się i momentalnie zbladł, choć nie było to wywołane ogromem szkód - okazało się, że łagodny upadek zapewniła mu magiczna pokrzywa, której parzący "dotyk" zaczynał właśnie odczuwać w tylnej części swojego ciała. Konkretnie na tyłku. Nieco mniej ucierpiały ręce, na których oparł się tylko na chwilę. Z ust spokojnego zazwyczaj Puchona wyrwało się ciche, lecz pełne mocy włoskie przekleństwo. Wstał i potarł pośladki. Cholerny chwast nie zważał na odzież, parzył nawet mimo jeansowych spodni ukrytych pod szkolną szatą. Nie miał możliwości obejrzeć bąbli, które najpewniej powstały na jego skórze, ale odczuwał każdy z nich bardzo wyraźnie. I wiedział, że przez kilka następnych dni każda lekcja będzie dla niego jak sesja tortur.
Zrywam z doniczki nr 12
/Przepraszam za tego posta, kompletnie nie mam weny :c |
| | | Huncwot
| Temat: Re: Cieplarnia nr 3 Wto 26 Cze 2018, 22:23 | |
| The member 'Viní Marlow' has done the following action : Dices roll
#1 'k6' : 1
--------------------------------
#2 'k10' : 1 |
| | | Rupert Purée Gullymore
| Temat: Re: Cieplarnia nr 3 Wto 26 Cze 2018, 22:26 | |
| Rupert był pełny absurdów i to był właśnie wspaniały pokaz jednego z nich. Wcale nie pomyślał, by zdjąć rękawiczki do zbierania stokrotek, nie zamierzał też zdejmować ich do zbierania fig, mimo że materiał ze smoczej skóry skutecznie obniżał sprawność chwytną jego palców. Nie obraził się nawet, że Vini wybuchnął śmiechem na jego słowa - był z siebie dumny! Owszem, stokrotki to nie były diabelskie sidła, lecz sam fakt, że radził sobie w cieplarni, w miejscu swoich najgorszych koszmarów, rekompensował mu rozbawione spojrzenia innych osób oraz chichot przyjaciela. Zresztą akurat Marlow wypowiadał się raczej szczerze, że też był z Ruperta dumny, a to wyłącznie Puchona podbudowało. - Dobrze, mistrzu, te figi były tam, tak? - zapytał, wskazując na doniczkę nr 11. Zresztą i tak wolał się go zapytać, bo w kwestii roślin był totalnym beztalenciem, a właśnie na ich zielarskie pole bitwy wkroczył wysłannik Ministerstwa. Rupertowi od razu stanęła gula w gardle, prawdopodobnie dlatego nie słyszał przechodzącego obok ucznia, który pokazał mu, gdzie jego miejsce... łokciem. Pchnięty przez uwijającego się w pośpiechu jegomościa, wpadł na Viniego, który ku rozpaczy obojga skończył w pokrzywach. Tyłkiem. - Na tysiącletnie gacie Merlina, Vini, żyjesz? - zapytał, rzucając się na pomoc przyjacielowi. Podciągnął go na nogi, dopytał, czy da radę żyć z poparzonym tyłkiem, po czym ostatecznie poszedł zbierać te nieszczęsne figi. Zerkał co jakiś czas na Puchona, by zobaczyć, jak się miewa. Musiał jednak pospieszyć się, ponieważ czasu było coraz mniej, a jeszcze nie uwinęli się ze zbieraniem roślin. Figi ładował do kieszeni, chcąc oszczędzić sobie kursowania tam i z powrotem. Były trwalsze niż stokrotki, więc mógł sobie na to pozwolić. Ostatecznie przyniósł komplet do stolika, przy którym stał Vini. - Jak twój tyłek? - zadał pytanie, które zadają sobie wszyscy bliscy koledzy bez krępacji w towarzystwie.
Zbieram roślinę nr 11
Ostatnio zmieniony przez Rupert Gullymore dnia Sob 30 Cze 2018, 14:27, w całości zmieniany 1 raz |
| | | Huncwot
| Temat: Re: Cieplarnia nr 3 Wto 26 Cze 2018, 22:26 | |
| The member 'Rupert Gullymore' has done the following action : Dices roll
#1 'k6' : 6
--------------------------------
#2 'k10' : 4 |
| | | Katarina Vento
| Temat: Re: Cieplarnia nr 3 Sro 27 Cze 2018, 15:18 | |
| Tak jak sądziła, ognisty krzew był ognistym krzewem, skrywającym w sobie ogniste nasiona. Brzmi to strasznie głupio, prawda? Nawet Katarina by przyznała rację, jednakże w przypadku pracy z roślinami, które mogą przy pierwszym lepszym nieostrożnym kroku zrobić krzywdę dobrze być czegoś stuprocentowo pewnym. Pośpiech to zły doradca, szczególnie, gdy liczyły się efekty - a te musiały być najlepsze na jakie było ich stać. Nie ma przebacz. Uśmiechnęła się do siebie, po czym zaczęła przeglądać rzeczy w poszukiwaniu ekwipunku, który został rozdany przez profesora Wattsa. Z każdą sekundą coraz bardziej marszczyła brwi, gdy upewniała się, że po przydatnych przedmiotach słuch zaginął. Nie było nigdzie na ich stanowisku pracy, nijak nie leżały też pod nim. Przetrząsnęła torbę stwierdzając, że pewnie tam je schowała, jednakże nawet po wysypaniu wszystkiego na podłogę udało jej się tylko odkryć, że talia jej kart, przy pomocy których układała horoskopy została lekko uszkodzona. - O nie. - szepnęła do siebie ze zgrozą wymalowaną na twarzy. - Zły omen. Dopiero po paru sekundach przypomniała sobie za czym właściwe się rozgląda. Zerknęła ukradkiem po okolicznych stołach, licząc, że ktoś przez przypadek (lub niekoniecznie) zabrał ich pomocnicze wyposażenie. Nic. Zero. Kaplica. - Jon? - zaczęła spoglądając na Krukona, starając się zachować fason, choć w środku zaczynała troszkę panikować. Jak mogła posiać coś tak przydatnego, wręcz niezbędnego do osiągnięcia dobrego wyniku z tych zajęć? - Nie mogę znaleźć ekwipunku od pana Wattsa. Zapadł się pod ziemie. - jeszcze raz rozejrzała się dookoła i opuściła ramiona bezradnie. Wyglądała trochę jak mała, zagubiona wiewiórka, które właśnie straciła upatrzonego, najładniejszego w całym parku orzeszka . Po chwili na jej czole pojawiła się zmarszczka. - Gdybym tylko znała znaki zodiaków wszystkich obecnych, wtedy mogłabym poszukać u tych, którzy mają dziś zły wpływ na moją sferę poznawczą. Chyba muszę zrobić jakąś listę. Ponownie westchnęła, potrząsnęła głową, po czym znów utkwiła spojrzenie w Jonie, tym razem już poważne, prawie beznamiętne. - Możesz mi pomóc - albo możemy zrobić tak, że ty będziesz chodził po rośliny, a ja posprawdzam wszelkie możliwe informacje na temat brakujących składników, żebyś mógł płynnie zbierać jedną za drugą. Co ty na to? Nawiasem mówiąc, sądzę, że to tam to figa abisyńska. - wskazała na małe drzewko w fioletowej doniczce i charakterystycznymi owocami tego samego koloru.
Szukam informacji na temat roślinki numer 14
Ostatnio zmieniony przez Katarina Vento dnia Sro 27 Cze 2018, 15:46, w całości zmieniany 1 raz |
| | | Huncwot
| Temat: Re: Cieplarnia nr 3 Sro 27 Cze 2018, 15:18 | |
| The member 'Katarina Vento' has done the following action : Dices roll
#1 'k10' : 9
--------------------------------
#2 'k6' : 4 |
| | | Nessy Temple
| Temat: Re: Cieplarnia nr 3 Sro 27 Cze 2018, 17:24 | |
| W życiu panny Temple nie było dzisiaj miejsca na szczęście, radość a nawet zwykłą godność i rozum człowieka. Wszystko, nawet tak proste rzeczy jak zbieranie ciermiennika miały się dzisiaj okazać dla niej zadaniem awykonalnym, wręcz graniczącym z cudem. Kiedy wysłana przez Ślizgona ruszyła w stronę drzewka figowego, okazało się, że zwykłe zbieranie granatowych owoców nie jest zadaniem prostym i zanim udało się jej do nich chociaż zbliżyć, poczuła ogromny, trudny do opisania ból dochodzący z ciągle przykrytych rękawicami dłoni. Nawet nie zauważyła, kiedy przechodząc obok czyrakobulw, te postanowiły ją zaatakować. Zdenerwowana, z oczami wielkimi jak galeony przez chwilę spoglądała to na ręce to na tą parszywą roślinę. Szybko ściągnęła z dłoni dymiące elementy odzieży i z krzykiem, nie zwracając uwagi na wszystkich wybiegła z pomieszczenia, szukając miejsca gdzie mogłaby się pozbyć z dłoni tej żrącej cieczy.
nmm
Ostatnio zmieniony przez Nessy Temple dnia Sro 27 Cze 2018, 21:46, w całości zmieniany 1 raz |
| | | Huncwot
| Temat: Re: Cieplarnia nr 3 Sro 27 Cze 2018, 17:24 | |
| The member 'Nessy Temple' has done the following action : Dices roll
#1 'k6' : 6
--------------------------------
#2 'k10' : 2 |
| | | Finn Gard
| Temat: Re: Cieplarnia nr 3 Sro 27 Cze 2018, 18:09 | |
| szukam informacji na temat doniczki nr 2
W pewnym momencie Finn postanowił sprawdzić co się dzieje z Syriuszem, który jeszcze nie wrócił. Miał nadzieję, że chłopak nie poobijał się przy ognistych nasionach i wyjdzie z tego cało. Puchon nie chciałby być tym, który informowałby jego przyjaciół o przyczynie poparzenia i ewentualnej śmierci Syriusza Blacka. Cóż, Puchon nie zdawał sobie sprawy, że role mogą się odwrócić. Stał sobie bezpiecznie przy fidze, a gdy postanowił sprawdzić co słychać u kumpla, musiał obejść donicę z ognistym krzewem, by się doń dostać. - Rany, ale tu ciasno. - popełnił błąd, ponieważ unosząc w górę zebrane składniki, zapomniał o zapewnieniu sobie odpowiedniej odległości od zdradliwego krzaka. Nim minęła sekunda, kątem oka zauważył płonący płaszcz. Łudząco przypominał mu jego własny...Chłopak zdziwił się, nie uwzględniając w planach własnego zagrożenia życia. Najgorsze w tym wszystkim był.. brak różdżki! To było jeszcze dziwniejsze. Nie zwlekając szybko zdjął z siebie płaszcz i rzucił go na ziemię. Nie rozglądając się wokół zaczął wdeptywać go w ziemię i tłumić pojawiający się płomień. Niszczył swoje odzienie tak długo, aż nie pozostała żadna iskra. - Sytuacja opanowana, pani profesor! - zakomunikował donośniejszym tonem, unosząc dłoń w kierunku pani Mutton, słusznie zaniepokojonej sytuacją. - Na Merlina, mało brakowało. - odetchnął z ulgą, mówiąc w sumie sam do siebie. Otarł pot z czoła. - Syriusz, żyjesz ty tam, chłopie? - zawołał do Gryfona. Puchon tak mocno dał się zaskoczyć małym pożarem, iż wiedział, że przez jakiś czas nie uda mu się skoncentrować na poszukiwaniu kolejnego składnika. Jeszcze przez chwilę serce biło mu mocno, nierówno. Z ustami pełnymi goryczy podniósł z ziemi zniszczony i ugaszony płaszcz. Czeka go solidny kurs naprawiania i czyszczenia, o ile się uda go odratować.
Ostatnio zmieniony przez Finn Gard dnia Sro 27 Cze 2018, 19:10, w całości zmieniany 2 razy |
| | | Huncwot
| Temat: Re: Cieplarnia nr 3 Sro 27 Cze 2018, 18:09 | |
| The member 'Finn Gard' has done the following action : Dices roll
#1 'k6' : 4
--------------------------------
#2 'k6' : 6
--------------------------------
#3 'k10' : 5 |
| | | Castiel Horn
| Temat: Re: Cieplarnia nr 3 Sro 27 Cze 2018, 19:12 | |
| - kontynuacja poprzedniego posta -
Ludzi było wyjątkowo dużo jak na ONMS i zielarstwo. Castiel musiał co chwila kogoś popychać, by zrobić sobie miejsce. Chciał załatwić sprawę szybko i sprawnie. Czekanie w kolejce do rośliny nie należało do szczytu jego marzeń, dlatego postanowił przecisnąć się między jednym spoconym ciałem, a drugim. Butem trącił doniczkę, ale nie zwrócił na to uwagi. Przecież żaden kwiat nie zwróci mu uwagi ani nie nakaże przeprosić. Ruszył dalej, gdy nagle stracił grunt pod nogami. Nawet nie poczuł, że coś oplata jego kostkę. Ledwie zorientował się, że leci na ziemię. - Kurrw... cholibka! - ryknął, gdy jego głowa walnęła w twardą, wilgotną podłogę cieplarni. Castiel usiadł gwałtownie, gotów gołymi rękoma ukręcić kark winowajcy, gdy jego oczom ukazał się uciekający kawałek pnącza diabelskiego sidła. - Co za idiota to tak poustawiał?! - warknął, siłą woli powstrzymując się przed zdewastowaniem donicy. Zbyt wiele świadków. Z tłumioną wściekłością powlókł długie, chude kończyny ku sobie i jakoś udało mu się wstać. Miał w nosie czy ktoś to widział, czy ktoś się śmiał. Humor został spisany na straty. Tak wkurzonego Castiela to dawno nie było widać. Bardzo żałował, że tutaj przyszedł. Mógł pójść na wagary, jak oferował mu jeden ze znajomych. Po co komu uśmiechać się przy Wizytatorze Ministerstwa? Ocenia on nauczyciela, a nie legendarne epickie upadki uczniów. Co prawda inni mieli gorzej, ktoś się tam podpalił, ktoś krzyknął... Ślizgon powstrzymywał się by nie sprawdzić czy to nie Nessy. Musiałby wtedy chyba wyjść z lekcji i zostawić Alecto samą na posterunku. Niczego nie nauczony, ruszył żwawo przed siebie, robiąc duży krok nad diabelskimi sidłami. Gdyby spojrzenia mogły zabijać, z roślinki zostałaby miazga. - Z drogi. - burknął do kogoś, nie patrzył do kogo. Pchnął delikwenta i przecisnął się obok niego. Castiel Horn naprawdę nie uczy się na błędach. Po pierwszym kontakcie z donicą powinien uważać i na drugą. Ależ nie, dlaczego miałby to robić? Diabelskie sidła zostawił za sobą, a więc nie trzeba uważać w cieplarni na nic innego poza nimi. Tym samym zafundował sobie kolejne potknięcie, tym razem o czyjeś nogi. Widział jak leci wprost na stół z kwiatami. Udało mu się wyciągnąć przed siebie ręce, zrobić duży krok i utrzymać się w pozycji niewypadkowej. O ile nie wylądował na ziemi, to górną częścią ciała wpadł w jakiś krzak. Musiał asekurować się lewą ręką, to i ona została narażona na kontakt z pokrzywą. Dobrze, że miał rękawice od Wattsa. W pierwszej chwili Castiel odsapnął, rad z zaniechania kolejnej wywrotki, jednak po paru sekundach poczuł silne pieczenie na lewej ręce. Od palców prawie do łokcia. Zmarszczył brwi, wszak liście pokrzywy nie dotknęły jego skóry. Chłopak wyszedł z tłumu w luźniejszą lokalizację, gdzie nie musiał się przepychać ani przewracać. Czując narastające pieczenie, zdjął brązowe, stare rękawice oglądając obrażenia. Lewa dłoń zrobiła się bladoróżowa, z każdą chwilą nabierając intensywniejszej barwy. Odwinął rękaw aż do łokcia śledząc pojawiające się bąble. - Na brudne gacie Merlina, zaraz szlag mnie trafi. - syknął i przyjrzał się swojej kończynie. Castiel rozważał ewakuację z zajęć, jeśli w tym tempie będzie doznawać obrażeń.
Ostatnio zmieniony przez Castiel Horn dnia Sro 27 Cze 2018, 19:48, w całości zmieniany 3 razy |
| | | Huncwot
| Temat: Re: Cieplarnia nr 3 Sro 27 Cze 2018, 19:12 | |
| The member 'Castiel Horn' has done the following action : Dices roll
#1 'k6' : 1
--------------------------------
#2 'k6' : 3
--------------------------------
#3 'k10' : 1 |
| | | Syriusz Black
| Temat: Re: Cieplarnia nr 3 Czw 28 Cze 2018, 19:16 | |
| Lęk przed zwierzętami był raczej przypadłością, jaką Black wiązał z dziewczynami. To one zazwyczaj krzyczały na widok pająków czy szczurów, co najpewniej uprzykrzało im nieco życie. Zwłaszcza biorąc pod uwagę zamiłowanie niektórych uczniów do gryzoni. Przymknięcie oko na restykcje dotyczące trzymanych przez uczniów pupili zapewne stały się horrorem dla takich ludzi jak Finn. Chociaż nadal nie mieściło się w Łapie w głowie, jak można pogardzać towarzystwem hipogryfów a przymykać okno na krnąbrnego, latającego jaszczura. Absurd! Aprobatę w sprawie niedopuszczania go do kociołka przyjął z typową dla siebie wesołością. W zasadzie jego jedynym zmartwieniem była dzisiaj Smoczyca, która przy Gryfonach zawsze zachowywała się jakby przechodziła ciężki okres. Raz nawet planował podarować jej czekoladową żabę, bo podobno kobiety w ciężkich chwilach lgną do słodyczy, ale niestety. Żaba wyskoczyła z pudełka lądując w pobliskim kociołku. Nie wiedzieć czemu, Syriusz był znany z wynalezienia wielu receptur na sztuczne ognie. Tak było też w tym wypadku. Strzelające pod sufit iskierki i osmalone brwi uczniaka z Ravenclawu nie poprawiły Chantal humoru, a Black miał co robić przez kolejne trzy wieczory. Czas spędzony w kanciapie tej podłej raszpli nie był jego najlepszym, a czaszka robiąca za świecznik śniła mu się po nocach... Gryfon posłusznie wykonywał polecenia kolegi, przekonany, że te zapewnią mu jakieś bezpieczeństwo w tej małej dżungli. Na około słychać było krzyki, uderzenia, trzaski, a oni nadal pozostawiali w jednym kawałku. To tylko utwierdzało bruneta w słuszności, by wykonywać polecenia zamiast zdawać się na swoje pomysły. Te były najczęściej zgubne. Uzbrojony w rękawice ze smoczej skóry, Syriusz powoli i ostrożnie zebrał z płonącej rośliny pięć nasion. Starannie zakręcił wieczko i już zamierzał się podzielić tą informacją z towarzyszem, który zmierzał w jego kierunku... W tym momencie krzak przy którym się znajdowali sypnął iskrami, mijając o włos kurtkę Blacka. Niestety Finn nie miał tyle szczęście i Gryfon z zaskoczeniem patrzył jak kufajka Puchona staje w płomieniach. - Na gacie Merlina - wyrwało mu się. Zaraz później ktoś trącił go łokciem, a słoiczek z zebranymi wcześniej nasionami upadł mu na podłogę. Łapa nie zwlekając rzucił się go ratować, czy może raczej zawartość, która nadal lekko dymiąca leżała teraz w odłamkach szkła. - Cholera jasna... - warknął chłopak, zgarniając jeszcze ciepłe składniki w garść... na którą ktoś nieopatrznie w tym tłoku i rozgardiaszu, postanowił mu nadepnąć. Syknął z bólu, podnosząc wzrok i szukając winowajcy by ochrzanić go dość konkretnie. Ale w tłumie przepychających się ciał ciężko było ustalić, kto był tak bezczelny, by deptać po Syriuszu Blacku. Z pewnością nie miał ani rozumu ani godności człowieka! - Chyba nie przewidzieli, że kiszenie nas na tak małej przestrzeni prosi się o kłopoty - burknął prostując się i wrzucając nasiona do nowego pojemnika. Zdjął rękawice i pomasował udeptaną rękę, która bolała go całkiem solidnie... Kiedy wracali już do swojego stanowiska, los postanowił uprzykrzyć mu życie jeszcze bardziej. Na pozbawione rękawic dłonie, prysnęła mu niespodziewanie ropa z czyrakobulwy, którą bezmyślnie mijali w niebezpiecznej odległości. Tym razem przekleństwa Blacka miało szansę usłyszeć pół cieplarni, jeśli nie cała. Szybko dopadł jakiejś konewki i modląc się by była w niej woda a nie jakiś żrący nawóz, polał sobie ręce, zmywając parzącą ropę. Mimo szybkiej interwencji i szczęścia co do zawartości konewki, skóra nie wyglądała najlepiej. - Teraz nawet gdybym chciał, to na eliksirach za wiele ci nie pomogę... - mruknął do Garda, pokazując mu poważnie zaróżowiony wierzch dłoni. Aż strach pomyśleć, jak wyglądałyby gdyby nie spłukał tego wodą... - Mamy już wszystko, czy będę jeszcze narażał swe życie?
zbieram nasiona z doniczki nr 6
Ostatnio zmieniony przez Syriusz Black dnia Sob 30 Cze 2018, 19:35, w całości zmieniany 1 raz |
| | | Sponsored content
| Temat: Re: Cieplarnia nr 3 | |
| |
| | | |
Similar topics | |
|
| Pozwolenia na tym forum: | Nie możesz odpowiadać w tematach
| |
| |
| |