IndeksIndeks  SzukajSzukaj  Latest imagesLatest images  RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  

Share
 

 Kącik czytelnika

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Go down 
Idź do strony : Previous  1, 2, 3  Next
AutorWiadomość
Gość
avatar

Kącik czytelnika - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Kącik czytelnika   Kącik czytelnika - Page 2 EmptyCzw 04 Lut 2016, 18:46

Na ogół Thompson była całkiem spostrzegawczą dziewczyną, jednak zmysł ten mógł zostać odrobinę upośledzony przez co najmniej mało imponujące oświetlenie w postaci pochodni wiszącej na jednej ze ścian. Gdy dodać do tego fakt, że przez wzgląd na późną porę, Sophie nie spodziewała się tu żywej duszy, wszystko zaczynało składać się w sensowną całość.
- Na gacie Merlina, nie robi się takich rzeczy! Po prostu nie siedzi się w milczeniu po ciemku, strasząc ludzi! - wyrzuciła z siebie na jednym wydechu. Szatynka była wyraźnie oburzona postawą – w rzeczywistości Bogu ducha winnego – chłopaka. Demonstrując swoje poruszenie, łypnęła na niego spod zmarszczonych gniewnie brwi.
- Spowodowałeś u mnie mini atak serca – dodała po chwili, tym samym oskarżycielskim tonem, na wypadek, gdyby uznał, że wina została już wybaczona i zapomniana.
Na szczęście, cały urok panny Thompson polegał na tym, że w jednej chwili potrafiła być śmiertelnie obrażona, by w następnej zakopać topór wojenny i zacząć niezobowiązującą rozmowę, tak jakby wcześniejsze obruszenie nie miało miejsca.
- Dzień? - powtórzyła za chłopakiem. - Skądże, u mnie wspaniale, zresztą to nie ja ukrywam się na szczycie wieży, w ciemnym zaułku. Już wiem, dlaczego się tu ukryłeś! Zabrałam ci książkę, tak? - rzuciła bezmyślnie, podtykając mu pod twarz tom Dwunastu niezawodnych sposobów oczarowania czarownic.
Gość
avatar

Kącik czytelnika - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Kącik czytelnika   Kącik czytelnika - Page 2 EmptyCzw 04 Lut 2016, 19:34

Tony uśmiechnął się pod nosem powoli przewracając kolejną stronę swojej książki. Dla odmiany nie były to sposoby na oczarowanie czarownic, ale zwykła encyklopedia roślinna. W dodatku całkiem przyjemnie nawet ilustrowana, chyba dziękował wszystkim bogom na ziemi i w niebie, że było dostatecznie ciemno. Czy siedział tutaj, po to aby kogoś nastraszyć? Bynajmniej, do tego nie spodziewał się, że ktokolwiek się tu zjawi, bo do tej pory był względny spokój poza kilkoma pierwszoroczniakami gdzieś około południa. Południa, ileż ja tutaj siedzę?!
- Wybacz – powiedział odwracając wreszcie głowę i próbując w mroku dostrzec twarz panny Thompson. – Najwyraźniej nic ci się nie stało, a przy zawale bym umiał sobie poradzić…
Uniósł brew z rozbawieniem i uśmiechnął się kącikiem ust.
- Ale zawsze w ostateczności pobiegłbym jak bohater do skrzydła szpitalnego niosąc cię na rękach – półuśmiech nie schodził mu z twarzy a sytuacja bardzo go rozbawiła. Nie spodziewał się co prawda, aż takiej burdy za zwykłe słowa, może trochę zaskakujące w tej sytuacji, ale wszystko to wydało mu się nader zabawne. Przynajmniej dopóki dziewczyna nie podsunęła mu niemal pod nos tego, co sama sobie wybrała. Cofnął lekko głowę mierząc uważnym spojrzeniem okładkę, jednocześnie zamykając swoje tomiszcze wziął do ręki Dwanaście niezawodnych sposobów oczarowania czarownic. Obrócił ją w dłoni i po chwili pełnej powagi parsknął śmiechem.
- Czytałaś to w ogóle? – zaczął oddając Sophie książkę. – Założę się, że połowa z tego w ogóle na was nie działa albo, co zdecydowanie gorsza, działa wręcz wyśmienicie.
Przerwał na moment poprawiając się na siedzisku i przeczesując dłonią włosy.
- Nie wiem jak ty, ale ja uważam, że każda dziewczyna potrzebuje indywidualnego podejścia, a nie farmazonów wyczytanych z książki – powiedział spoglądając dziewczynie prosto w oczy i unosząc przy tym prowokacyjnie brwi. Wielu miało go za cynicznego gbura, ale podejście do kobiet miał wyćwiczone, aż za bardzo.
Gość
avatar

Kącik czytelnika - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Kącik czytelnika   Kącik czytelnika - Page 2 EmptyPią 05 Lut 2016, 16:59

Dopiero w momencie, kiedy chłopak musiał mocno wytężyć wzrok żeby odczytać tytuł podtykanej mu pod nos książki, Sophie uświadomiła sobie, że nadal siedzą po ciemku. W myślach niemal usłyszała zdegustowany ton własnej matki, sugerujący, że pannie z dobrego domu to nie przystoi, tak więc poderwała się lekko z miejsca, by osobiście pozapalać pozostałe pochodnie. Oczywiście, gdyby nie była taką gapą, dysponowałaby różdżką i rozświetliłaby pomieszczenie nie ruszając się z miejsca, pech jednak chciał, że ta leżała teraz bezpiecznie na jej nocnej szafce w dormitorium.
- Och, to ty, McReed, miło Cię widzieć – stwierdziła entuzjastycznie, kiedy wreszcie udało jej się połączyć znajomą twarz z nazwiskiem do niej należącym. Hogwart był na tyle małą szkołą, że będąc z kimś na jednym roku, niemal nie sposób było go nie znać. Dodatkowo, ta dwójka dość regularnie wdawała się ze sobą w dyskusje na zajęciach ONMS, niejednokrotnie doprowadzając tym samym nauczyciela co najmniej do irytacji.
- Gdybym nie wiedziała, że jesteś Gryfonem, po tej rycerskiej deklaracji nie miałabym już wątpliwości – zauważyła, nawiązując do jego wcześniejszej wypowiedzi. - Założę się, że właśnie próbowałeś wykorzystać na mnie sposób numer cztery…
Oczywiście blefowała; nigdy wcześniej nie miała wspomnianego dzieła w dłoniach. Po pierwsze, kobiety z pewnością nie były jej grupą targetową. Po drugie, nie miała czasu na zgłębianie tajemnic świata miłości, a po trzecie, nie wierzyła by coś tak skomplikowanego, jak damska natura, mogło zostać zgłębione i przeanalizowane do tego stopnia, by móc stworzyć swoiste kompendium wiedzy.
- No dobrze, Panie-jestem-specjalistą-od-kobiet, więc na co, według Ciebie, lecą dziewczyny?
Gość
avatar

Kącik czytelnika - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Kącik czytelnika   Kącik czytelnika - Page 2 EmptySob 06 Lut 2016, 11:49

- Tak, to ja we własnej osobie – uśmiechnął się wreszcie. W sumie dobrze się stało, że jednak ktoś do niego zajrzał w tej późny wieczór. Po pierwsze Tony zdał sobie sprawę, że siedział tu zdecydowanie za długo, a po drugie przypomniał sobie też jak się mówi. W dodatku, jak należy postępować w przypadkach kontaktów międzyludzkich, bo te czasem zaniedbywał aż za bardzo. Głównie właśnie przez książki. – A sposób numer cztery to przestraszyć dziewczynę na śmierć, a potem wykorzystać? Jeśli tak to faktycznie, taki miałem plan.
Pokręcił głową z dezaprobatą, ale widać było, zwłaszcza teraz kiedy się trochę rozjaśniło, że wciąż się uśmiecha.
- Trochę zepsułaś klimat tym światłem, ale niech już stracę – rozejrzał się po pomieszczeniu próbując przyzwyczaić wzrok do jasności, która teraz była znacznie intensywniejsza niż jeszcze przed paroma minutami. Tony nie należał do chłopaków zbyt wybrednych w jakiejkolwiek kwestii, czy dziewczyna była ładna, czy rozmowa była interesująca, czy zwykły pączek smakował nieziemsko – jemu do szczęścia nie trzeba było naprawdę za wiele.
Roześmiał się na to jak został przez nią nazwany i odchrząknął próbując zachować pozory, że faktycznie był owym specjalistą, ale jakoś rozbawienie nie chciało się od niego odczepić. Jedyne co był w stanie zrobić to odetchnął dwa razy, żeby wreszcie z pełną powagą wstać i w zamyśleniu spojrzeć przez okno. Założył ręce z tyłu na plecach i milczał przez chwilę, jakby chciał powiedzieć coś niezwykle ważnego i fascynującego.
- Nie sposób określić na co lecą dziewczyny, bo każda jest inna – powiedział wreszcie odwracając się w stronę Sophie i mierząc ją uważnie spojrzeniem. – Ale hm, weźmy na przykład ciebie…
Skrzyżował ręce na piersi i przekręcił lekko głowę analizując pannę Thompson od stóp do czubka głowy.
- Wpadasz do wieży niemal w środku nocy, grzebiesz w książkach i pierwsze co wybierasz to, to coś – tutaj wskazał ręką na pozycję trzymaną przez dziewczynę. – Ale sądzę, że to tylko przykrywka, coś, co miało odwrócić uwagę potencjalnego zainteresowanego.
Uniósł brew czekając na komentarz do tej oceny, po czym niezrażony niczym kontynuował:
- Tak więc pewnie stronisz od oklepanego romantyzmu a wolisz, żeby potencjalny kandydat czymś cię zaskoczył niż powtarzał frazesy z powieści o miłości.
Tutaj skończył obszerną gestykulację i opadł na kanapę z powrotem, wyszczerzając do Sophie zęby.
- Dziesięć punktów dla pana McReeda – puścił jej oczko i założył obie ręce za oparcie. Ot, taki pewny siebie Gryfon.
Gość
avatar

Kącik czytelnika - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Kącik czytelnika   Kącik czytelnika - Page 2 EmptySob 06 Lut 2016, 13:04

Krukonka puściła mimo uszu uwagę o wykorzystywaniu zastraszonych dziewczyn. Rzeczywiście, nie miała przy sobie różdżki, ale nie potrzebowała magicznego patyka, by o siebie zadbać. Posiadanie ojca sadysty było równoznaczne z odbyciem kilkunastoletniej szkoły życia; złamany nos, poskręcane kończyny, liczne sińce. Potrzeba było znacznie więcej, by ją zranić.
- Nie jestem osobą, która śmiałaby Cię oceniać czy umoralniać – zaczęła, krzyżując ręce na piersi – ale zaryzykuję twierdzenie, że masz chore upodobania. Przystawianie się do zwłok nie pozycjonuje Cię najlepiej.
Oparłszy się ramieniem o jedną z drewnianych gablotek, na dłuższą chwilę skupiła wzrok na  Gryfonie. W myślach zdążyła go już zaszufladkować jako zabawnego, choć być może odrobinę zbyt pewnego siebie osobnika. Sophie, nauczona przeszłością, nie wykluczała jednak możliwości, że przemądrzały ton Tony'ego był jedynie przyjętą przez nastolatka pozą.
- Dobra, dobra, McReed, zwolnij trochę… - roześmiała się perliście, przysiadając wreszcie na oparciu sofy. Nie należała do ludzi, którzy byli w stanie usiedzieć na miejscu dłużej niż kilka minut, pewnie dlatego zawsze wpadała w tarapaty. - Możesz próbować mnie oczarować, ale chyba powinnam Cię ostrzec, że jestem wyjątkowo odporna na takie zagrania.
Thompson wysłuchała teorii chłopaka z zainteresowaniem wymalowanym na twarzy. Gdy skończył, jeszcze przez chwilę nic nie mówiła, jakby zbierając myśli. Ostatecznie pokręciła przecząco głową.
- Pudło, McReed. W rzeczywistości, jak każda marzycielka, pragnę romantycznych serenad pod oknem i ciepłej herbaty pitej przy kominku w zimowe wieczory – wzruszyła bezwiednie ramionami. Naturalnie, blefowała, ale bardziej niż z jej złośliwości, wynikało to z faktu, że nie do końca była w stanie określić, czego oczekuje od życia. Nie była całkowitym laikiem w relacjach damsko-męskich, umiała w razie potrzeby zatrzepotać rzęsami, ale sztuka uwodzenia leżała daleko poza okręgiem jej zainteresowań. - Jestem całkiem prosta w obsłudze – podsumowała.
- Co czytałeś zanim ci przerwałam?
Gość
avatar

Kącik czytelnika - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Kącik czytelnika   Kącik czytelnika - Page 2 EmptySob 06 Lut 2016, 17:52

- Czy ja wyglądam jakbym próbował cię wyrwać, Thompson? – tutaj zrobił pozę zupełnie przeczącą jego słowom, ale miał nadzieję, że to również dziewczyna odbierze jako żart niż faktyczną chęć zaciągnięcia jej w ciemny kąt. Tony może i był czasem, aż zbyt pewny siebie, ale kiedy przychodziło do jakiejkolwiek bliskości zwykle się wycofywał, raczej należał do typów, którzy dużo gadają chcąc tym samym ukryć swoje prawdziwe uczucia, jeśli takowe się pojawiają. Niemniej jednak z odrobiny rozrywki raczej rzadko rezygnował, a tą tutaj miał przez moment całkiem dobrze spełniającą wszelkie oczekiwania.
- Jasne, pewnie marzysz o płatkach róż w łóżku i gołębiach na parapecie – mogła mu mówić co chciała, McReed miewał do takich rzeczy tak zwany szósty zmysł i jeśli dziewczyna bardziej należałaby do tych mdlejących na widok blond-pięknego to od razu klasyfikował ją jako niezdatną do kontaktu. Owszem, takowe również znajdowały swojego adoratora prędzej czy później, jednakowoż Tony uważał je, po pierwsze za zbyt proste a tym samym nie dające żadnego wyzwania, a po drugie za zbyt nudne. Inną sprawą były te, które w ogóle do siebie nie dopuszczały nawet myśli o facecie i zachowywały się jak najeżone tysiącami włóczni odstraszacze. Do tych lepiej było w ogóle nie podchodzić, chociaż sam McReed uważał, że w głębi swojego twardego serduszka potrzebują odrobiny miłości. Jakiejkolwiek.
Tymczasem Sophie nie należała według niego ani do jednej ani do drugiej grupy. Wręcz przeciwnie, wydawała mu się jakimś takim osobnikiem będącym gdzieś po środku, chociaż nie mógł od roku sklasyfikować w jakim charakterze mógłby utrzymywać przy sobie pannę Thompson. Oczywiście należy brać pod uwagę, że było mnóstwo dziewczyn, które wpadały mu w oko mniej czy bardziej, ale sam McReed pozostawał do tej pory samotnym strzelcem i nie widział powodu dla którego to jakoś miałoby się w najbliższym czasie zmienić.
- Zaraz – wtrącił się na moment. Nie tyle oczarowały go serenady śpiewane pod oknem jak bardziej herbata i ten kominek. Tony jeśli chciał potrafił być romantyczny, tylko, że na ogół wcale nie chciał, bo nie widział w tym żadnego sensu. Ale herbata przy kominku brzmiała bardzo, bardzo dobrze. – W sumie… Siedzę tutaj już dostatecznie długo żeby zachciało mi się i jeść i pić. Masz ochotę na herbatę?
I zanim w ogóle zdążył się głębiej nad tym zastanowić wstał wpatrując się z wyczekiwaniem na Sophie.
- To? – uniósł brwi spoglądając na grube tomiszcze, które przed chwilą porzucił na rzecz tej jakże interesującej rozmowy. – Encyklopedia, nic ciekawego.
Gość
avatar

Kącik czytelnika - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Kącik czytelnika   Kącik czytelnika - Page 2 EmptySob 06 Lut 2016, 18:22

Tony nie był jedyną osobą w tym towarzystwie, która ceniła sobie sarkazm i odrobinę dobrego blefu czy może nawet dramatyzmu, toteż Sophie chętnie podjęła wyzwanie.
- A miałam już nadzieję, że te nasze drobne sprzeczki, to jednak z sympatii – westchnęła teatralnie, gdy chłopak postanowił zbić ją z pantałyku. By wypaść jeszcze wiarygodniej w roli zakłopotanej zalotnicy, wygładziła dłonią kraciasty materiał koszuli, który przez kilka minionych minut nieświadomie miętosiła między palcami.
Na jego wzmiankę o jedzeniu i piciu, stanowczo potrząsnęła głową. - Krukoni zabiliby mnie, gdybym straciła kolejne punkty za wałęsanie się nocą po zamku – robiło się coraz później; szkolny zegar już dawno wybił dwunastą w nocy, a to oznaczało, że dwójka krnąbrnych uczniów mogła się spodziewać patrolu prefektów w przeciągu następnych kilkunastu minut. Zdawało się, że mało komu chciałoby się wspinać  po krętych schodkach wieży, za to prawdopodobieństwo dostania szlabanu na niższych piętrach, rosło.  
Mimo komizmu sytuacji, temat zaczynał ją męczyć. Nawet jeśli cały czas przedstawiała siebie w wersji mocno przejaskrawionej i niemal żadne z słów, które tej nocy padły z jej ust, nie było zgodne z prawdą, Krukonka zaczynała się źle czuć z faktem, że celem rozmowy była analiza jej osobowości czy potrzeb towarzyskich. O wiele bardziej niż o samej sobie, lubiła słuchać o innych. W dużej mierze właśnie dlatego starała się zmienić tor pogawędki i skupić na książce, nad którą tkwił, kiedy niespodziewanie wpadła do pomieszczenia.
- Encyklopedia czego?
Gość
avatar

Kącik czytelnika - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Kącik czytelnika   Kącik czytelnika - Page 2 EmptySob 06 Lut 2016, 19:01

Trochę zmarkotniał. Naprawdę miał ochotę na herbatę, ale chyba jednak rozsądek jakim obdarzyła go Sophie w tym momencie zaczął brać górę. Pomyślał, że po drodze do dormitorium coś może sobie skołuje, a tymczasem opadł z powrotem na kanapę i wziął do ręki Encyklopedię roślin magicznych K-L chyba najnudniejszą książkę jakiej można by się było po McReedzie spodziewać. Z tym, że wcale nie było mu z tym źle. Czasem lubił się zaszywać w jakimś kącie i zgłębiać tajniki tego, na czym się znał.
- Masz, zobacz – powiedział podsuwając dziewczynie tom pod nos. Spodziewał się krytyki? Raczej nie, w końcu wiedział jaką reputacją cieszą się Krukoni. Raczej liczył na jakąś inteligentną wymianę zdań dotyczącą literatury i wzajemnych zainteresowań. – Czasem jestem bardziej ogarnięty niż wyglądam.
Uśmiechnął się do Sophie i przesunął spojrzeniem po okładce swojej książki. Lubił to, chociaż może nie sprawiał wrażenia oczytanego i bynajmniej nie pasował to wizerunku mola książkowego. Ale lubił po prostu.
- To mi pomaga się skupić. Wiesz, lubię sobie pobełtać w kociołku, a zawsze warto wiedzieć więcej niż tylko tyle, co na lekcji – jego wizerunek diametralnie się zmienił i momentalnie od aroganckiego cynika, spoważniał do sympatycznego, trącącego nieco inteligencją osobnika.
- A ty naprawdę miałaś zamiar w środku nocy czytać te sposoby oczarowania? Dlaczego?
Gość
avatar

Kącik czytelnika - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Kącik czytelnika   Kącik czytelnika - Page 2 EmptySob 06 Lut 2016, 19:44

- Encyklopedia roślin magicznych – odczytała na głos, biorąc do ręki gruby, sfatygowany podręcznik. Karty lektury pożółkły na skutek mijających lat; gdzieniegdzie były tak wyblakłe, że uniemożliwiały odczytanie tekstu. Sophie mogła nie być orłem z zielarstwa jako nauczanego w Hogwarcie przedmiotu, ale sama magiczna roślinność fascynowała ją na tyle, by zdążyła w jednej ze szkolnych cieplarni założyć nieautoryzowaną hodowlę najciekawszych gatunków. Ostatecznie, przecież w Hogwarcie było tyle grządek z osobliwymi okazami, że jedna więcej nie powinna chyba przyciągnąć niczyjej uwagi, prawda?
- Uwielbiam trzepotki, są bardzo zabawne, podobno te nasze kwitły ostatnio ponad 90 lat temu, staruszka, z którą o tym rozmawiałam nie pamiętała dokładnej daty, więc nadal możemy mieć nadzieję, że jeszcze zdążymy zobaczyć kwiaty na własne oczy, a w ogóle to… - Thompson ugryzła się w język w ostatniej chwili. Jeszcze moment, a zdradziłaby Gryfonowi, co za gatunek zdążyła zasadzić w weekend jakiś miesiąc temu. Z pewnością nie byłoby to rozważne, a mogło nawet wiązać się z przykrymi konsekwencjami dla jej domu.
- No dobrze, najwyższa pora żebyśmy wrócili do dormitoriów – zawyrokowała wreszcie, oddając książkę tymczasowemu właścicielowi. Po części zaczynała martwić się możliwym w tej sytuacji szlabanem, ale chyba nawet bardziej niepokoiła ją wizja zwierzania się chłopakowi z powodu nocnej eskapady.
- Podobno tajemnicze dziewczyny są bardziej atrakcyjne, tak więc pozostawiam Cię z tą nierozwiązaną zagadką, McReed, dobranoc – rzuciła jeszcze, nim ostatecznie skierowała się do wyjścia i zniknęła za drzwiami.

[z/t]
Ben Watts
Ben Watts

Kącik czytelnika - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Kącik czytelnika   Kącik czytelnika - Page 2 EmptyWto 29 Mar 2016, 22:09

Powinien był to przemyśleć znacznie lepiej - teraz miał już pewność, że zajmowanie się rzeczami dodatkowymi i zwyczajnie trudnymi, gdy w perspektywie majaczyło jeszcze poświąteczne wypracowanie z zielarstwa nie stanowiło najlepszego z pomysłów. Najgorsze, że Ben mógł winić tylko własną niecierpliwość za pulsujący w skroniach i tłukący w czaszkę ból głowy, który w najbliższym czasie nie zdradzał żadnych oznak pójścia sobie precz. Bardzo chciałby psioczyć na Rowana, marudzić, że to jego wina, bo dał mu niemożliwe do wykonania zadanie, ale nawet mając pod powiekami wybuchające przypadkowo kolory i ciężko idąc schodami w górę, nie potrafił winić Marka za swój stan. Przecież sam tego chciał. To nie tak, że mężczyzna zmuszał go do czegoś, jedynie dawał możliwości i wymagał, kiedy podjął się wykonywania poleceń.
Niech to wszystkie galopujące garborogi stratują, hipogryfy zeżrą i...
Krukon usiadł ciężko na schodach, gdy ucisk na skronie się zwiększył, rozmywając na chwilę obraz przed oczami. Tutaj, na ostatnich piętrach kręciło się niewiele osób i choć święty spokój zwykle cieszył Wattsa, teraz miał paskudne wrażenie, że gdyby zdarzyło mu się w pobliżu zemdleć, prędzej by się obudził, niż został przez kogoś znaleziony. Przedobrzył. Zdecydowanie przedobrzył z tym nurkowaniem w pokręcone wspomnienie Marco o legilimencji, zbyt długo próbując rozgryźć jego bieg, dojrzeć z której strony wychodziło i w jaki sposób chwytało cudze myśli. Cóż, po tej sesji z myślodsiewnią jednego mógł być pewien –  korzystał z tego zaklęcia inaczej niż Rowan i póki nie dostroi się do jego sposobu, nie pójdą dalej. A to był niezwykle frustrujący wniosek.
Skupiony na oddechu, na jednostajnym wdech i wydech oraz aksamitnej ciemności pod powiekami tylko czasem zakłócanej przypadkowym fajerwerkiem koloru, Ben przeczekał najgorsze z czołem przytulonym do zimnej barierki. Kiedy wstał, nie mając wcale pewności, jak długo to zajęło, z upartością godną osła skierował się nie do pokoju wspólnego Krukonów, a do cichego, odosobnionego kącika czytelnika – wypracowanie przecież nie napisze się samo. Co by był z niego za prefekt, gdyby nie zajął się czymś tak podstawowym jak praca domowa w zadanym terminie? Czasem życie Bena byłoby zdecydowanie prostsze bez małego kawałka metalu przypiętego do szaty obok domowego godła.
Popychając drzwi i wchodząc do środka krokiem z lekka nieskoordynowanym, Szkot w pierwszej chwili nie zauważył, że pomieszczenie nie było puste. W drugiej i trzeciej też niekoniecznie dojrzał znajomą osóbkę przyczajoną na kanapie, zwiedziony absolutną, niebiańską ciszą. Dopiero z wziętą z półki książką w ręce zwrócił wzrok w kierunku jedynego siedziska i zamarł na chwilę, mrugając intensywnie. Och. Klara.
- Hej – odezwał się wreszcie, gdy cisza zaczęła rozciągać się w coś grożącego dyskomfortem. - Nie... Nie zauważyłem cię? – otumaniony bólem głowy Krukon chyba nie zdawał sobie sprawy, jak idiotycznie musiał wypadać przed panną Annesley. Wszedł sobie jak gdyby nigdy nic, nie odezwał się słowem, choć wzrok musiał mu się prześlizgnąć po jej sylwetce i dopiero po dłuższej chwili zdał się ocknąć z transu, w który wpadł, myślami będąc zapewne setki mil stąd. Nie ma to jak zostawiać po sobie dobre wrażenie.
Claire Annesley
Claire Annesley

Kącik czytelnika - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Kącik czytelnika   Kącik czytelnika - Page 2 EmptyWto 29 Mar 2016, 22:10

Nowy rok, nowa ja, tak brzmiało jedno z częstszych kłamstw, po jakie zwykły sięgać dziewczyny i kobiety. Krótka, patetyczna formułka mająca zapewnić, że cokolwiek można zmienić na życzenie, że naprawdę można ulec natychmiastowej transformacji tylko dlatego, że zmieniała się jedna cyferka w zapisie daty. Klara wiedziała, że tak nie jest. Zmiany, czegokolwiek by nie dotyczyły, wymagały wysiłku i, przede wszystkim, wcześniejszego utwierdzenia się w swych zamiarach - a tego przecież nie zyskiwało się na pstryknięcie palcami. Wszystko miało swą cenę, a w przypadku jakichkolwiek metamorfoz koszt, jaki należało ponieść, liczył się w pracy włożonej w samego siebie, w walkę ze swymi dotychczasowymi przekonaniami i przyzwyczajeniami. Annesley nigdy więc nie wierzyła w te cztery zabawne słówka, zawsze zbywała je krótkim parsknięciem jak coś, z czego dawno już wyrosła, ale... No właśnie. Gdy pierwszego dnia nowego roku jej naturalną, ciemnobrązową barwę włosów skryła płomienna rudość, Puchonka musiała stawić czoła irracjonalnemu przekonaniu, że może jednak we wszystkim jest jakieś ziarno prawdy, a zwykła czynność, jaką było przefarbowanie się, mogła mieć dodatkowe znaczenie.
Oczywiście, nie zastanawiała się nad tym zbyt długo - nie byłaby sobą, gdyby traciła czas na podobne rozważania. Ot, jedno, może dwa nowe spostrzeżenia wymuszone przez uśmiech aprobaty małej Maire i kolejny żarcik Briana. A potem? Potem poświąteczna przerwa dobiegła końca, a pannie Annesley nie pozostało nic innego, jak skupić się na tym, co było naprawdę ważne - czyli po prostu powrocie do szkolnej codzienności.
Ponownie pojawienie się w zamkowych murach wiązało się z nowymi-starymi obowiązkami. Życie osobiste Klary mogło choćby do reszty lec w gruzach,  ale jedna rzecz przecież nigdy się nie zmieniała - ambicje. Plany na przyszłość Claire wciąż miała przecież jasno określone, a skoro tak, to i droga do osiągnięcia swych celów pozostawała ta sama. Z podręcznikami Irlandka nigdy się nie pokłóciła, podobnie jak z chęcią wyciągania jak najlepszych wyników i nieustannym dążeniem do poszerzania swej wiedzy. Nic więc dziwnego, że po powrocie do Hogwartu była jedną z pierwszych, którzy ruszyli z kopyta. Książki znów stały się jej najlepszymi przyjaciółmi, prace domowe najczęstszymi planami na kolejne wieczory a Kącik Czytelnika miejscem odwiedzanym z największą regularnością.
Tego dnia wszystko miało wpisywać się w ten doskonały plan samokształcenia - i pewnie tak by się stało, gdyby nie nowy aktor w znajomej scenerii. Cichy szczęk otwieranych drzwi zmusił Puchonkę do uniesienia wzroku znad tomiszcza do eliksirów, nieoczekiwana obecność poskutkowała zatrzymaniem dzierżącej pióro dłoni w pół napisanego słowa.
- Ben? - zapytała cicho, wyraźnie jednak zbyt cicho, by przedrzeć się przez niecodzienne bariery, jakie teraz musiały otaczać Szkota. Nie zauważył jej. Krzątając się przez kilka krótkich chwil po pokoiku Krukon zwyczajnie ją... zignorował? Przeoczył? Niedowierzanie Klary było szczere i jakkolwiek aroganckie mogło się wydawać, mimo wszystko takim nie było. Ben był po prostu jedną z tych osób, która dostrzegała ją nawet wtedy, gdy Claire sobie tego nie życzyła.
- Wszystko w porządku? - zapytała więc niepewnie, gdy chłopak zatrzymał się wreszcie i uzmysłowił sobie, że nie jest sam. Niespokojne spojrzenie Puchonki próbowało wyłapać cokolwiek, co mogłoby wyjaśnić zaistniałą sytuację - nadmierną bladość chłopaka czy może nienaturalne zamglenie spojrzenia - a wrodzona konieczność poskutkowała szybkim rachunkiem sumienia. Bo wiecie, może jednak zdążyła w jakiś sposób zasłużyć na podobną początkową ignorancję?
Ben Watts
Ben Watts

Kącik czytelnika - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Kącik czytelnika   Kącik czytelnika - Page 2 EmptyWto 29 Mar 2016, 22:11

Czasem te najprostsze możliwe zmiany są tymi, które uderzają najmocniej – nikt ich się przecież nie spodziewa i nie oczekuje. Nawet gdyby Ben nie czuł się w tej chwili tak, jakby dostał w głowę czymś bardzo, bardzo ciężkim, pewnie miałby trudność w rozpoznaniu Claire w tym lisio rudym stworzeniu dzierżącym grubą księgę. Co ciekawe, pojął z kim ma do czynienia po głosie – choć niepewny, z nutą ostrożności wplecioną w proste pytanie, brzmiał tak jak zwykle, odblokowując jakąś część w mechanizmie napędzającym procesy myślowe. A to z kolei uwolniło falę połączonych ze sobą wątków, wspomnień, rozmyślań i uczuć, które dodatkowym ciężarem siadły na jasnej, szkockiej głowie.
- Jesteś ruda – stwierdził więc bardzo rezolutnie, nie odpowiadając na pytanie. Zsuwając torbę z ramienia pozwolił jej swobodnie upaść na podłogę, a książkę o zielarstwie, którą ledwie wyciągnął z półki, odłożył niedbale i na ślepo. Ani jedno ani drugie nie leżało w standardowym zestawie zachowań krukońskiego prefekta lubującego się w posiadaniu dookoła siebie niemal pedantycznego porządku.
Bezwiednie marszcząc brwi, chłopak (nieco chwiejnie, choć sam nie zauważył) podszedł bliżej i bez pytania o pozwolenie siadł obok Claire, przyglądając się jej z intensywnością, która po dłuższej chwili mogła wywoływać dyskomfort. - Czemu jesteś ruda?
No właśnie, dlaczego? Choć należałoby raczej zadać pytanie, z jakiego powodu Ben się tym tak przejmował? Wystarczyłoby przecież powiedzieć ładnie ci albo o, zmieniłaś kolor. Przypadkiem, zapewne nie robiąc tego świadomie, panna Annesley wybrała dla siebie nowy odcień nieodłącznie niosący dla Wattsa jedno skojarzenie – tę przeklętą, fascynującą stażystkę runów Hristinę, która najpierw wdarła się gdzieś w jego strefę komfortu, wyrwała dla siebie kawałek miejsca, a potem zaraz po świętach wróciła do domu, zostawiając go z cieniem prędkiego pocałunku. I obietnicą, że jeszcze się kiedyś spotkają, w którą Ben nie uwierzył ani przez chwilę. Nie mógł tego zrobić, bo zacząłby się jej kurczowo trzymać, po raz kolejny będąc tym, który czeka. Oczekując swojej odpowiedzi, Watts przekrzywił głowę, podążając wzrokiem za miękkimi falami pasm w nowym kolorze, za sposobem w jaki otulały znajomą twarz, wyraźnie zmuszony do dłuższego przetrawienia tej zmiany. Zmiany, która przecież w żaden sposób nie była zła – rudość podkreślała delikatne, annesley'owe rysy twarzy, dodawała wyrazu i tego niedookreślonego ostrzejszego wykończenia, nie gryzącego się jednak z dotychczasowym wizerunkiem Puchonki. To już był tylko problem Wattsa, że kojarzyła mu się tak a nie inaczej.
Claire Annesley
Claire Annesley

Kącik czytelnika - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Kącik czytelnika   Kącik czytelnika - Page 2 EmptyWto 29 Mar 2016, 22:11

Nie, z pewnością nie było w porządku. Choć Ben nie raczył udzielić jej stosownej odpowiedzi, Klara wszystko, co konieczne, zdążyła wydedukować sama. Wystarczyło chwilę popatrzeć, zmierzyć się z pytaniem zupełnie innym, niż oczekiwała, by domyśleć się, że coś nie gra. Co? Tego panna Annesley już nie wiedziała, ale nie miało to większego znaczenia. Bo przecież dla Puchonki przede wszystkim liczył się fakt, a dopiero po nim - jego źródło.
- Bo mogę - odpowiedziała więc najpierw spokojnie i, pomimo potencjału leżącego w tak zdawkowej odpowiedzi, nienachalnie. Po krótkiej chwili wahania odłożyła trzymane dotąd pióro na blat niewielkiego stoliczka, a otwartą gdzieś w jednej trzeciej księgę zamknęła ostrożnie, przedtem różnokolorową, materiałową zakładką oznaczając miejsce, na którym skończyła lekturę.
-Musiałam coś zmienić, a w blondzie mi nie do twarzy - kontynuowała dopiero wtedy, świdrując Szkota uważnym spojrzeniem. Jak początkowo nie wiedziała, skąd mogło wziąć się zadane tak specyficznie pytanie Wattsa, tak po krótkiej chwili pewne z pozoru nie związane ze sobą elementy stworzyły jeden składny obraz. Annesley nie użyłaby wprawdzie słowa fascynacja do opisu tego, co żywić mógł Ben do Hristiny - nie wiedziała przecież, że uczucia Krukona zdążyły już w tym kierunku powędrować - ale widziała przecież kiedyś to spojrzenie, ten rodzaj wymownego zainteresowania, który z czasem ewoluować może w bardzo różnych kierunkach. Stażystka runów przykuła kiedyś uwagę Bena i... No właśnie. Była jedną z bardziej urokliwych, rudowłosych istot, którą Claire znała. Czy jakkolwiek wiązało się to z obecnym pytaniem Szkota? Mogło. Zdecydowanie mogło.
Tym niemniej Annesley nie zamierzała o to pytać. Nie interesowało ją, co siedzi w głowie Wattsa - no, a przynajmniej to, co związane mogło być z kolorem jej włosów. Naprawdę mieliby rozbawiać o płomiennej farbie? Naprawdę? Nie, Klara nie miała tego w planach. Nie, kiedy pod ręką był temat ważniejszy od ewentualnej niechęci kolorystycznej Bena.
- Co się z tobą dzieje? - zapytała więc bez większego owijania w bawełnę, lustrując chłopaka uważnym spojrzeniem. Nie ukrywała swojej troski o jego samopoczucie, tym niemniej aktualnie obok sympatii, jaką żywiła do Krukona, szedł także kształtujący się profesjonalizm, objawiający się upartym dążeniu do konkretów. Serce mogło jej się krajać na myśl, że komuś z jej bliskich dzieje się jakaś mniejsza lub większa krzywda, ale tym bardziej nie dawało jej to prawa do użalania się tylko, do bezczynności. Nie, z Klary był przecież uzdrowiciel z powołania, dobra, pełna empatii wróżka - i jedno, i drugie zobowiązywało do czegoś więcej niż tylko bierne współczucie.
Ben Watts
Ben Watts

Kącik czytelnika - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Kącik czytelnika   Kącik czytelnika - Page 2 EmptyWto 29 Mar 2016, 22:12

Sam mógł tego nie zauważać, nie pojmować, że zachowywał się jakoś inaczej niż zwykle, bo w jego głowie wszystko wciąż miało idealny sens. To zamyślenie, zamglony wzrok, brak rozpoznania osoby, którą nawet obudzony w środku nocy powinien dojrzeć w tłumie innych twarzy. Tak samo jak pytanie o powstałą na głowie rudość, która intrygowała Bena o wiele bardziej niż powinna i przez kilka dłuższych chwil zajęła całą jego uwagę. Do tego stopnia, że Szkota zaczynały świerzbić palce, by odgarnąć płomienne pasma, pozwolić im się przesypać w dłoniach i obserwować grające na nich refleksy światła. Być może skorzystałby z podszeptów własnego chciejstwa, wyciągając rękę po coś, co nie należało do niego i nigdy należeć nie miało, gdy prosta, krótka odpowiedź Annesley'ówny na niedorzeczne pytanie chwyciła Wattsa za nogi i ściągnęła choć w pewnym stopniu ku ziemi. Nie tak mocno, że gruchnął o nią i potłukł się, ale otrzeźwiał, wytrącony z zaintrygowania puchońskimi włosami.
Ben mrugnął raz, a potem drugi, przełykając mocniej ślinę w czasie, gdy Claire z nienaturalnym wręcz spokojem oraz całkowitym brakiem zaaferowania odłożyła pióro i księgę ze wsuniętą między stronice zakładką. Z jakiegoś powodu jej opanowanie rozstrajało Szkota, zapoczątkowując w nim wybuchy emocji o przeróżnych odcieniach – od zażenowania zabieraniem czasu, przez muśnięcia złości z powodu własnego stanu po uporczywą potrzebę przytulenia się. Bo czuł się źle i egoistycznie chciał, by ktoś coś z tym zrobił, najlepiej już natychmiast. Chyba mięknął, skoro zamiast zacisnąć zęby i poradzić sobie ze wszystkim sam, dopuścił do głosu słabość i pokazał fizyczny dyskomfort, opierając się mocniej o kanapę i zapadając w nią dokładnie tyle, że mógł patrzeć Claire prosto w oczy, a nie z góry. Tak też było całkiem dobrze, bo choć w głowie wciąż dudniło i pulsowało, ucisk stał się w tej pozycji nieco bardziej znośny.
- Łeb mnie zabija – odpowiedział w końcu, mentalnie wrzeszcząc na siebie, że należało ugryźć się w język, a to nijak nie pomagało w przegonieniu uporczywego bólu głowy. - Dudni mi w skroniach i wszystko się zaciska – wspomógł się słabą gestykulacją, gdzieś w połowie nakreślania, jak to miałoby wyglądać, opuszczając dłonie z powrotem na kanapę. Jak na zawołanie, zapewne wyczuwając, że to o nim była mowa, gdzieś z tyłu oczu gruchnął fajerwerk, ciągnąc za sobą falę zimnego, ostrego bólu. Ben mógł tylko jęknąć z niezadowoleniem i zacisnąć powieki, krzywiąc się. Dla postronnego obserwatora prezentował się zwyczajnie żałośnie, zapewne nie lepiej od wysłużonego mopa Filcha, a to już mogło się liczyć jako nieliche osiągnięcie.
- Jeszcze mam pisać wypracowanie. Na jutro – dodał nagle tonem tak podszytym histerią i brakiem chęci do życia, że jedyną adekwatną reakcją byłby w tym momencie śmiech. Oto człowiek poważny, teoretycznie dorosły, spełniający masę ważnych obowiązków, a jęczy, że ma pracę domową do zrobienia. Jakby faktycznie TO było w tym wszystkim najważniejsze...
Claire Annesley
Claire Annesley

Kącik czytelnika - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Kącik czytelnika   Kącik czytelnika - Page 2 EmptyWto 29 Mar 2016, 22:13

Przez dłuższą chwilę przyglądała się Krukonowi bez słowa, by wreszcie westchnąć cichutko i uśmiechnąć się blado. Może nie było tego po niej widać, ale przez moment naprawdę martwiła się, że chodzi o coś... No, wiecie, poważnego. Coś takiego, co wymuszałoby rzucenie aktualnych zajęć i pognanie na ratunek, ku naprawianiu chwiejącego się w posadach świata. Zresztą, podobne obawy były uzasadnione - Ben wyglądał w końcu tak, jakby był dosłownie o krok od zgonu. Tymczasem zaś sprawa była znacznie bardziej błaha. Ból głowy. Po prostu. Nie umniejszając dyskomfortowi, jaki Szkota z pewnością teraz męczył, to na to się nie umiera. Wiecie, takie przypadłości mijają, jeśli je przeleżeć, ewentualnie przepędzić odpowiednim eliksirem. Jedyny problem brał się więc w zasadzie z tego, że Watts był mężczyzną. A mężczyzn, jak wiadomo, agonia dopada już przy byle katarze, nie mówiąc o nieco bardziej nieprzyjemnych dolegliwościach.
Na płaczliwy ton Szkota śmiech rzeczywiście byłby więc najbardziej odpowiednią reakcją. Nawet przy przyjacielskiej trosce o samopoczucie chłopaka, Klara miała pełne prawo nieudolnie dusić teraz chichot, by ostatecznie parsknąć cicho i tym samym doprowadzić do sytuacji, w której musiałaby jakoś wynagrodzić Benowi swe niecne zachowanie. I... Cóż, w sumie faktycznie coś podobnego się stało. Atak rozbawienia Annesley zdusiła wprawdzie zarodku, ale delikatny uśmiech i figlarne iskierki w tęczówkach mówiły same za siebie. Empatia empatią, ale widok rosłego Krukona marudzącego teraz jak skrzywdzony przez życie pięciolatek był naprawdę zabawny.
Claire nie byłaby jednak sobą, gdyby rozczulenie nie wzięło w końcu góry nad rozbawieniem czy rozsądkiem. Po krótkiej chwili nieistotne stało się więc, że jakkolwiek nieprzyjemny, ból głowy był odczuciem ludzkim, nie miało też znaczenia, że po chłopaku mimo wszystko oczekiwałoby się bardziej hardej postawy. Nie, w obliczu wyraźnie rozbitego Szkota puchońskie serduszko nie tyle zmiękło, co po prostu się rozpłynęło, cichym głosikiem podpowiadając jedyne słuszne rozwiązanie zaistniałego problemu. Ostatecznie istniało przecież lekarstwo dobre na całe zło, prawda?
- Chodź - rzuciła więc cicho, jednocześnie w sugestywnym geście otwierając ramiona. Podręcznik do eliksirów w międzyczasie zdążył przemieścić się na stolik i zalegnąć tuż obok odłożonego przedtem pióra, tak że teraz nic już nie stało na przeszkodzie, by podjąć się tego najprostszego, ale zaskakująco skutecznego zabiegu terapeutycznego. Tak jest, drodzy państwo, przytulenie, najskuteczniejszy - wraz ze sławetnym ojojaniem - środek kojący zszargane dolegliwościami serduszko.
Oczywiście pytanie, czy rzeczywiście powinna sobie  na podobną bliskość pozwolić - szczególnie w kontekście tej nietypowej niechęci, z jaką zmagali się jeszcze kilkanaście dni temu w jej własnym, domowym pokoju - w tym momencie nie zagościło w jej głowie nawet na jedną krótką chwilę. Bo teraz w grę wchodził przecież odruch, naturalna chęć pomocy komuś, kto był dla niej ważny - z tej perspektywy bliskość nie była niczym zdrożnym ani ryzykownym.
W każdym razie, gdy tylko stało się to możliwe, dłonią odruchowo zaczęła gładzić blond czuprynę przyjaciela, jednocześnie zezując na niego kątem oka. Delikatny uśmiech rozbawienia nie znikł wprawdzie, ale stopniowo zmienił swój charakter na bardziej ciepły i czuły, stosowny do chwilowej roli, jaką na siebie wzięła. Chwilowej. Bo przecież musiała się uczyć, prawda? Jej plany na popołudnie nie uległy najmniejszej zmianie.
- Powinieneś z czegoś zrezygnować, Ben - rzuciła jednak tymczasem cicho. Nie miała pojęcia, że Watts wziął na siebie jeszcze jakieś dodatkowe lekcje, za to doskonale zdawała sobie sprawę, że nawet przedtem robił za dużo - o tyle, by źródeł aktualnej dolegliwości dość naturalnie doszukiwać się w przepracowaniu, przemęczeniu. I choć teoretycznie wszystko dałoby się wytłumaczyć odznaką - dawanie przykładu, sami wiecie - to umówmy się, to nadal było niezbyt przekonujące wyjaśnienie.
Sponsored content

Kącik czytelnika - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Kącik czytelnika   Kącik czytelnika - Page 2 Empty

 

Kącik czytelnika

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry 
Strona 2 z 3Idź do strony : Previous  1, 2, 3  Next

 Similar topics

-
» Kącik pomocy
» Kapitana i Marynarza kącik anonimowych porad życiowych.

Permissions in this forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
Marudersi :: 
Hogwart
 :: 
Wieże
-