-Wasz nieoceniony Jacek Pierdzibombka i kolejna Randka w ciemno! Dzisiaj naszą wybierającą jest cudowna kobieta. Zapraszamy ją do jednej strony parawanu, a kandydatów na drugą stronę.
Rozległy się oklaski na widok kobiety i kandydatów.
-Opowiedz nam coś o sobie.
-Jestem ponętna modliszką o skandynawskich korzeniach, żywo zainteresowaną segregacjami rasowymi. Gdybym nie była wegetarianką, prawdopodobnie miałabym zapędy kanibalistyczne.
-Uhhh, nieźle... więc proszę teraz o Twoje pierwsze pytanie.
-Załóżmy, że jesteś wegetarianinem - podjąłeś taką decyzję, bo kochasz zwierzęta, czy nienawidzisz roślin?
Kandydat numer jeden:
-To wyjątkowo proste pytanie. Nie podejmuję takie decyzji. Wcale. Ze zwierząt lubię jedynie koty i psy (no, i sowy), których jedzenie jest powszechnie uważane za niepoprawne, więc nie mam żadnego powodu by ich nie jeść. A co do roślin, to nigdy nie pogardzę dobrze przygotowaną fasolką, co to to nie!
Kandydat numer dwa:
-Żadna opcja nie jest prawidłowa - gdybym podjął taką decyzję, to dlatego że nienawidzę zwierząt roślinożernych, a im mniej pożywienia mają tym wolniej będą uciekać drapieżnikom.
Kandydat numer trzy:
-Zwierzęta są dla mnie kimś na wzór służących, więc nie mogę tego powiedzieć, że je kocham. Jednakowoż rośliny jak diabelskie sidła mogą być zabójcze... Tak, nienawidzę ich.
-Hm, a drugie pytanie?
-Twój idealny wieczór we dwoje przy rozczłonkowywaniu przypadkowej szlamy?
Kandydat numer jeden:
-Z tego duetu się chyba zrobił trójkąt! Jestem zazdrośnikiem, prawdę mówiąc. I niezbyt gustuję w takich rozrywkach, dlatego pozwoliłbym sobie siedzieć z boku. Zajadając fasolkę, na przykład.
Kandydat numer dwa:
-Nie jestem skąpy, więc lepiej użyć tutaj liczby mnogiej - przypadkowych szlam. Jedna to zdecydowanie za mało, aby odczuć prawdziwą satysfakcje. Sądzę że wieczorem idealnym, byłoby dokarmianie smoków przygotowywanymi własnoręcznie kawałkami szlam. Przy dobrym winie oczywiście.
Kandydat numer trzy:
-Szlamy, powiadasz? Wieczór wydaje się być idealny, jednakże widok szlamowatych wnętrzności i plam krwi na obrusie mogą odebrać apetyt. Jednak uważam, że to idealna gra wstępna.
-Robi się coraz ciekawiej! Jakie trzecie pytanie?
-Znalazłam się na przesłuchaniu w twoim biurze (powód dowolny) - o co zapytasz i jak je poprowadzisz, by nie dostać avadą pod stołem?
Kandydat numer jeden:
-Hmm, to trudniejsze! Blef nie jest moją najlepszą stroną, dlatego byłbym zmuszony sięgnąć po inne środki. Na przykład herbata. I ciastka. No i przyjemna muzyka. Może nawet drobny charleston na rozluźnienie, a kto wie co z tego potem mogłoby wyjść, ostatecznie, charleston nigdy sie nie kończy na niczym. Opcjonalnie, usiadłbym naprzeciwko i rozważał, dlaczego do diabła mam kogoś przesłuchiwać. Ah, a żeby nie oberwać avadą, zawsze można Cię pozbawić rózdżki, w dowolny sposób.
Kandydat numer dwa:
-Przez całe przesłuchanie będę zadawał wykrętne pytania, byle tylko poprzez półprawdy dotrzeć do Twojej niewinności - niech te skur...czybyki w ministerstwie mają zagwozdkę.
Kandydat numer trzy:
-Nie przesłuchuję ludzi, ale jeśli byś mi się trafiła, z niezwykle poważną miną zacząłbym dociekać prawdy, a następnie wymazałbym pamięć wszystkim świadkom, a Ciebie ogłosił niewinną. Dogadalibyśmy się, a zamiast avady pod stołem była by moja ręka na Twoim kolanie.
-Dziękujemy naszym kandydatom, teraz nasza wybierająca dokona wyboru. Pora na zaga....
Rozległy się odgłosy buczenia. Jacek machnął ręką i smutno usiadł na schodach przed parawanem.