IndeksIndeks  SzukajSzukaj  Latest imagesLatest images  RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  

Share
 

 Cieplarnia nr 2

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Go down 
Idź do strony : Previous  1, 2
AutorWiadomość
Connor Campbell
Connor Campbell

Cieplarnia nr 2 - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Cieplarnia nr 2   Cieplarnia nr 2 - Page 2 EmptyPon 27 Sie 2018, 21:27

Zanim bez słowa postanowił opuścić swoje stanowisko pracy i przestać robić za poduszkę dla Krukonki, zdążył jej się uważnie przyjrzeć, gdy tak żywo paplała o... No o czymś najwyraźniej mało interesującym, skoro Campbell niewiele był w stanie przyswoić z tego potoku słów. Kanadyjczyk zawsze uważał za jedną ze swoich zajebistych umiejętności, możliwość skierowania swojej całkowitej uwagi na jedną czynność. Najwidoczniej nie było to wcale tak wspaniałe jak mu się wydawało.
W każdym razie nie pozostał bezczynny w byciu naprawdę beznadziejnym rozmówcą i rzeczywiście udało mu się bardzo szczegółowo przeanalizować aparycję Brytyjki, być może po raz pierwszy odkąd się poznali. Connor właściwie nie mógł sobie przywołać w pamięci momentu, gdzie byłby z nią sam na sam i to jeszcze na tak niewielką, wręcz niebezpieczną odległość. Zazwyczaj zajmował się piciem, paleniem, wygłupami z chłopakami, no i oczywiście ignorowaniem panienki Temple, która zwykle była przyklejona do Horna jakby lekko nieswojo czując się w towarzystwie ich męskiej trójki. Wbrew temu co myślały sobie postronne osoby, Agnes nigdy nie należała do ich gangu, przynajmniej w mniemaniu Connora. Za Miszę i Castiela nie mógł się wypowiadać, ponieważ właściwie nigdy nie poruszali tego tematu, chociaż z drugiej strony... czyż to nie mówi samo za siebie?
Z rozmyślań wyrwał go niewinny uśmieszek Krukonki, tak bardzo kontrastujący z tym diabelskim spojrzeniem zielonych tęczówek, świadczący o niezłym pojeździe, którym Kanadyjczyk dostał w twarz nawet nie będąc tego świadom. Dlatego dla zachowania pozorów przyszła mu na myśl jedyna riposta, pasująca do każdej sytuacji.
- Przestań pierdolić, Temple - być może mało elokwentnie, ale musiał ratować swój tak niechlubnie zaatakowany honor. Niestety w tym momencie popełniła błąd, gdyż zamiast rozluźniać atmosferę sprawiła, iż ta się zagęściła na tyle, że Ślizgonowi zrobiło się gorąco. I nie chodziło tu o to, kto które miejsce zajmuje w bezsensownym rankingu, typowanym przez nie wiadomo kogo i nie wiadomo na jakich zasadach, a o to, że traciła jego cenny czas na gadanie o takich pierdołach. Wziął głęboki oddech i upomniał się w myślach. - Dążysz do czegoś konkretnego? Może chciałabyś się pochwalić jak to wskoczyłaś niedawno na pierwsze miejsce listy najbardziej spierdolonych przyjaciółek wszech czasów? - Wypowiadając to był całkowicie opanowany i patrzył jej prosto w oczy, wyczekując na choćby najmniejsze drgnięcie mięśnia na jej porcelanowej twarzyczce. Przecież bardzo dobrze wiedział, że pod tą przykrywką stęsknionej koleżanki kryje się chęć uzyskania jakichkolwiek informacji na temat Cassa. W końcu musiałby być niedorozwinięty umysłowo, żeby uwierzyć w tę jej śpiewkę, którą próbowała mu sprzedać na samym początku.
Kilka kolejnych wypowiedzi Brytyjki pozostawił bez odpowiedzi, stwierdzając iż wyczerpała temat. Natomiast kwestia tatuażu mocno go zaintrygowała, gdyż nie przypominał sobie, żeby kiedykolwiek jej o tym wspominał. Wzruszył ramionami do swoich myśli.
- Pierwsze słyszę. Dziewczyno, zainwestuj w okulary, bo mylisz ludzi - subtelny sarkastyczny uśmieszek wykwitł na jego cienkich ustach, ale jedynie na kilka sekund. Wolał nie zaogniać sytuacji, gdyż dzisiaj nie miał ochoty na pojedynki, tym bardziej z byłą niedoszłą swojego najlepszego przyjaciela. - Jeżeli chodzi o rysowanie, dla mnie nic nie jest za trudne, ale miło by było usłyszeć słowo proszę no i może jakąś propozycję na odwdzięczenie się. Wiesz, filantropia nie leży w zakresie moich zainteresowań - mówił powoli, raz po raz delektując się smakiem tytoniu. Patrzył na Temple spod przymrużonych powiek, dochodząc do wniosku, że wcale nie jest taka szpetna za jaką ją uważał.
Nessy Temple
Nessy Temple

Cieplarnia nr 2 - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Cieplarnia nr 2   Cieplarnia nr 2 - Page 2 EmptyPon 27 Sie 2018, 22:37

Skończ pierdolić Temple, w słowniku wszystkich znanych jej pieprzonych Ślizgonów, tego zasranego świata, znaczyło tyle i nie więcej, że - nie słuchałem co mówisz, ale twoja mina świadczy o tym, że właśnie zmieszałaś mnie z błotem, wiec powinienem się jakoś odgryźć, ale nie wiem jak, bo jak wspominałem, wyłączyłem się, więc rzucę randomowymi niemiłymi zwrotami, by bronić zszarganą reputację. Wzdycha ciężko, posyłając zirytowane spojrzenie w stronę chłopaka, a później kierujące je na szklany sufit, by po chwili znowu opadło na Campbella. Dlaczego to się ciągle powtarzało? Najpierw Horn, teraz Campbell, jeżeli spotka tego ostatniego muszkietera od siedmiu boleści, prawdopodobnie poczuje równie ogromne rozczarowanie i rozgoryczenie. Kieruje więc swoje mentalne ręce do nieba, krzyczy w myślach do Stwórcy, dlaczego widzi tak haniebne zachowanie i nie raczy zesłać chociaż jednej błyskawicy, zagrzmieć, cokolwiek, nie obraziłaby się nawet za małą transmutację w żabę. Za tak ogromny przejaw ignorancji, powinna istnieć jakaś kara, prawda? Nie dostrzegając żadnych oznak, zbliżającego się cudu, a raczej boskiej sprawiedliwości, wraca spojrzeniem do Ślizgona, który zdaje się uciekać od niej jak najdalej to w ogóle było możliwe. Następne, bardzo kocie prychnięcie wydobywa się z jej jasnych ust, kiedy znudzona jego zachowaniem przeczesuje palcami ciemne włosy. Do piekła, z tymi Ślizgonami, dodaje w myślach, zastanawiając się, czy wszyscy postanowili być od marca nudni, czy ona nie miała cela i trafiała jedynie na tych poronionych.
Nessy nigdy nie była członkiem ich paczki, bo nie chciała, nie czuła takiej potrzeby, dwóch znajomych chłopaka traktując zwykle jako obiekty obserwacji psychologicznej, a niżeli potencjalnych przyjaciół, w zasadzie przez ostatnie siedem lat, była przekonana, że nie ma żadnych. Jest samotną wyspą, z której może się przyglądać ławicom ludzkich zachowani, krążących dookoła. Może było coś mądrego w tym, że nie uważała ludzi za swoich przyjaciół, w momencie, w którym Horn ewoluował z wrzodu na dupie przyjaciela, postanowił to zniszczyć, zrzucając w oczach swoich znajomych całą winę na nią.
Słysząc nagle jego cichy i spokojny głos, przepełniony wręcz wyrzutami centralizującymi się na niej, stara się zachować kamienna twarz. Nie pokazywać swoich uczuć, tego, że wbrew pozorom, ją również zraniło zachowanie chłopaka. Nie czuła się jednak winna, to on robił wszystko by od niego odeszła, był bardziej chamski niż zwykle, upierdliwy, wyładowywał na niej swoją frustrację. Kurwa, nawet święty by w końcu nie wytrzymał, a wszystko to po co? Po to by zwątpiła, by uznała, jego zachowanie za żart, by uwierzyła, że jej nie kocha, a teraz pojawia się Camplbell, zrzucając całą winę na nią.
Mimowolnie zaciska dłoń w pięść, wciskając coraz mocniej przydługie paznokcie w delikatną skórę, w najlepszym wypadku zostaną jedynie czerwone półksiężyce, w gorszej, za chwilę poczuje na dłonie ciepłą ciecz.
- Masz coś do mnie Campbell to powiedz mi to prosto w oczy. Uważasz, że to moja wina, że ja go porzuciłam, że sama chciałam to wszystko zakończyć? – Podnosi się z podłogi i kierując w niego puste, zimne spojrzenie ciągle dalej. - Mylisz się! Robiłam wszystko co mogłam, kurwa, dwa tygodnie znosiłam jego huśtawki nastrojów, to jak krzyczał na mnie, by potem przy byle pretekście zacząć mnie przytulać. Miałam tego dość, dość jego chorobliwej zazdrości, której nie potrafił nazwać, tego, że ranie go tym, że nie odwzajemniam jego uczuć, że prawdopodobnie nigdy to się nie zmieni. To chciałeś usłyszeć, masz i udław się tym. – Mimo tego, że nawet na chwilę nie podnosi głosu, jej wypowiedź zdaje się krzykiem. Nie wie po co tu przyszła, może chciała się dowiedzieć jak ten baran sobie radzi, usłyszeć, że już się odkochał i mogą wrócić do punktu zero. Jednak zamiast tego miała się poczuć winna całego zła na tym świecie.
Zdenerwowana powoli siada na ziemi, a jej wzrok pada na ceramiczne doniczki. Niesiona jakąś dziwną nienazwaną potrzebą, bierze jedną z nich w ręce. Najpierw przez chwilę obraca, by później wycelować w nią w przeciwległą ścianę i rzucić. Dźwięk tłuczonej ceramiku wypełnia ciszę, a Nessy nie zauważa, kiedy sięga po kolejną i znowu rzuca nią przed siebie. Przy dźwiękach niszczonych doniczek, stara się przekonać samą siebie, że jest niewinna, zrzuca całą winę za obecną sytuację na ramiona Casa.
Pomiędzy dźwiękami przecinających powietrze donic, słyszy przytyk kierowany pod swoim adresem.
- Pij mniej bo skleroza cię dopada. – Odpowiada mu jedynie, szybko a słysząc, że Ślizgon nic nie robi za darmo, po raz chyba setny w trakcie tej krótkiej rozmowy prycha. Przestaje na chwilę wyładowywać złość i odwraca twarz na chłopaka. - Proszę i dziękuje usłyszysz, jak skończysz z tym pretensjonalnym głosem. A co do zapłaty to nie martw się nie będziesz stratny.
Connor Campbell
Connor Campbell

Cieplarnia nr 2 - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Cieplarnia nr 2   Cieplarnia nr 2 - Page 2 EmptyCzw 30 Sie 2018, 20:41

Dupek - oczami wyobraźni widział jak to słowo wystrzeliwuje z każdego pora na ciele Krukonki w milisekundę po jego spokojnym oskarżeniu. Spodziewał się tego, a nawet wyczekiwał, gdyż na tyle przywykł do tego określenia, że nawet zaczął snuć plan biznesowy z tym związany. Mianowicie, gdyby tak każdego kasował na pięć galeonów za użycie tego słowa w jego obecności, mógłby połączyć przyjemne z pożytecznym - bez ogródek mówiłby innym co o nich myśli, a oni by mu jeszcze za to płacili. Czyż to nie był diabelnie idealny plan?
Zapewne większość jego rówieśników, a zwłaszcza ta damska część, już dawno przybiła mu do czoła wielką ramę z niechlujnie nabazgranym wcześniej wspomnianym określeniem, niczym Filch namiętnie przybijający do kamiennych ścian swoje nic nieznaczące dekrety. Jednakże nikt z nich tak naprawdę nie znał Kanadyjczyka, który potrafił być miły, zabawny, kochany i szarmancki. Problem tkwił w tym, iż Campbell nie chciał, aby ktokolwiek znał tą jego stronę, obawiając się... Właśnie, czego?
Słowa, które skierował do Temple były czystą prowokacją, detonatorem do bomby wspomnień i emocji gromadzących się w dziewczynie. No bo kiedy Horn nie był łaskaw przedstawić jemu i Miszy całej prawdy, postanowili wziąć sprawy w swoje ręce. Bułgar miał się dowiedzieć jak brzmi każda plotka na temat tego zdarzenia obiegająca szkołę, a Connor miał za zadanie przycisnąć Ness do muru. Co prawda nie zdążył jeszcze ułożyć sobie konkretnego planu na tą akcję, ale nie mógł przepuścić okazji, kiedy Brytyjka sama wpakowała się w jego sidła. Ledwo zauważalny cień tryumfalnego uśmiechu przebiegł przez jego twarz, gdy Anges zaczęła wyrzucać z siebie słowa, jakby udawała karabin maszynowy. Nie przerywając kontaktu wzrokowego, zaczął powoli okrążać towarzyszkę.
- Wy kobiety - zacmokał głośno z dezaprobatą. - Myślicie, że wszystko krąży wokół was. Piękne, powabne, hipnotyczne, ale zdradzieckie i egoistyczne istoty! - Wciąż mówił, przechodząc za plecami znajomej, lekko wznosząc dłonie na wysokość barków. - Każda taka sama, bez znaczenia czy Wila czy Syrena... - w tym momencie w odległości około pięciu centymetrów stanął przodem do pleców Nessy i nieznacznie się pochylił. - Manipulantka - syknął subtelnie, owiewając małżowinę jej ucha ciepłym powietrzem, tak jak to ona sama ładnie zaprezentowała na początku ich spotkania. Sekundę później kontynuował swoją niespieszną wędrówkę po własnej, nieokreślonej orbicie, pozwalając uspokoić się przed chwilą zmąconej tafli ciszy.
Ciemne tęczówki bruneta wciąż zawieszone były na Brytyjce, która momentalnie z pewnego siebie i kokieteryjnego charakteru stała się rozdygotaną duszyczką, aby za chwilę przeistoczyć się w wulkan złości ciskający doniczkami o najbliższą drewnianą ławkę. Slizgon uznał to za dobry znak, gdyż pomimo tego co zrobił Cass i co zrobiła ona sama (Campbell nie mógł jeszcze tego do końca poskładać), oznaczało iż nadal zależało jej na ich znajomości. Sam pomysł rozwalania ogrodniczych przyrządów spodobał mu się na tyle, że przysiadł się do dziewczyny i poszedł w jej ślady.
- Nie oczekuję pieniędzy. - Odparł od razu, żeby była jasność. Nie był materialistą, wolał zbierać różnego rodzaju przysługi no i od biedy alkohol i papierosy. - Nie proponuj też zapłaty w naturze, to nudne i mało praktyczne tuż po wykonaniu... - posłał jej zawadiacki uśmieszek. Cały Campbell.
Nessy Temple
Nessy Temple

Cieplarnia nr 2 - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Cieplarnia nr 2   Cieplarnia nr 2 - Page 2 EmptySob 01 Wrz 2018, 13:39

Powinna się domyśleć, że to prowokacja, że chciał wyciągnąć od niej jak najwięcej informacji, bo ten burak nie rozmawiający o swoich uczuciach nawet z dziewczyną, która rzekomo mu się podoba, nigdy w życiu nie powiedziałby im nic z własnej nieprzymuszonej woli. Powinna się domyślić, zauważyć, niebezpieczne spojrzenie Ślizgona, to jak grał na niej, uderzał w klawisze, te w które wiedział, że najbardziej zaboli. Powinna, a jednak tak łatwo dała się oszukać, pochłonąć poczuciu winy, jednak nie czuła się tak niewinna jak myślała, że jest? Czy była zła na Casa, za to, że bez jej zgody się w niej zakochał, na Connora, że w tak brutalny sposób starał się wyciągnąć od niej wszystko, a może na siebie, że w całym tym chaosie wybrała najgorszą możliwą ścieżkę by pomóc przyjacielowi, drogę, która już teraz mogła się okazać dla niej za trudna do przejścia? Kto był głównym winnym i komu należała się kara? Zastanawiała się nad tym, kiedy chłopak okrążał ją, bawił się w zabawę, którą sama tak niewinnie rozpoczęła chwilę temu, której zasady zdawało jej się, że zna. No właśnie.
Tu chłopak popełnił błąd, trzymając się sprawiedliwego moralizatorskiego kazania, przemierzał wody obce, znane dziewczynie jedynie pobieżnie z dzieciństwa spędzonego w kościelnej ławie, miejsca kojarzącego się z nudą i zapachem kadziła, wybierając drogę, którą tak sprawnie się poruszała i której znała wszystkie tricki, udało jej się wybudzić z pustej wściekłości, spojrzeć na chłopaka w inny sposób. Kiedy wyzywa ją od manipulatorek, zaczyna widzieć jak łatwo chłopak sobie z nią pogrywał, jak bez jawnych gróźb zmuszał do powiedzenia wszystkiego co go interesuje. W jednej chwili poczuła nową dozę szacunku, dla Ślizgona, ale i nowe pokłady irytacji na samą siebie, najpierw pieprzony Sharewoode, a teraz Campbell, kto będzie następny, czy cholerne niezałatwione sprawy z Hornem, sprawiały, że stawała się niepoczytalną histeryczką? Tak. Straszna to była prawda.
Nic więc nie mówi. Pogrąża się w rzucaniu doniczkami i wydzieraniu na samą siebie, w bezpiecznej przestrzeni własnej głowy.
Nie zwraca na niego uwagi, kiedy przysiada się obok i zaczyna zabierać jej zabawki. Zostawia mu je, niech się bawi, ona już i tak miała dość, całe dłonie miała już przez nie zakurzone.
- Jakbym śmiała cię tak obrazić. – Rzuca ironicznie, a o jego komentarzu dotyczącego płacenia w naturze, jedynie przekręca oczy. - Gdybym chciała popatrzeć jak Horn rzuca się z mostu, wybrałabym coś mniej obrzydliwego, niż oglądanie cię nago. Miałam na myśli czas, oddałabym ci godzinę, dowolną straconą godzinę z twojego marnego życia. – Mówiąc to sięga do kieszeni, wyjmując z niej złoty zegarek na łańcuszku. - Zanim stracimy go więcej na twoje głupie pytania, tak to jest zmieniacz czasowy, tak jest zarejestrowany, tak nikt w szkole nie wie, że go mam, a przynajmniej nikt jawnie tego nie wie. – Nawet nie łudziła się, by matce udało się tu przemycić coś takiego, bez zwrócenia uwagi dyrektora, czy jego żelaznej dziewicy McGonagall.
- Zastanów się Campbell ile warta jest dla ciebie dodatkowa godzina życia, szansa, żeby zmienić przeszłość, cofnąć jedne zły uczynek. - Dodaje po czym podnosi swoje szacowne cztery litery z brudnej ziemi. Znudziła ją już ta rozmowa. Zmęczona i pełna wątpliwości opuściła cichą przestrzeń cieplarni, zostawiając Ślizgona z obowiązkiem posprzątania.

zt 2
Sponsored content

Cieplarnia nr 2 - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Cieplarnia nr 2   Cieplarnia nr 2 - Page 2 Empty

 

Cieplarnia nr 2

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry 
Strona 2 z 2Idź do strony : Previous  1, 2

 Similar topics

-
» Cieplarnia nr 3
» Cieplarnia nr 1

Pozwolenia na tym forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
Marudersi :: 
Hogwart
 :: 
Tereny Zielone
 :: Cieplarnie
-