Boże Narodzenie. Luke i Melanie, którzy nie mieli nawet z kim spędzić świąt, udali się razem do opuszczonego domu dziadków chłopaka. Lecz noc spędzona na pustkowiu... może nie być przyjemnym przeżyciem.
Osoby: Luke Salten i Melanie Moore
Czas: Gwiazdka 76r.
Miejsce: Stary dom, gdzieś w Anglii
No tak. To nie miała być noc pełna prezentów pod choinką, ozdóbek i rodzinnej atmosfery. Dla młodego Saltena to już drugie takie święta poza domem. Dokładnie rok temu uciekł z rodzinnej wsi, aby zacząć nowe życie w Londynie. A co teraz takiego wymyślił? Ciekawa historia. Od początku! Jakiś czas temu zmarł dziadek Luke'a, a wszystkie pamiątki po nim pozostały w jego domu. To na tego dzieciaka spadł obowiązek ogarnięcia bajzlu, nim złodzieje dotrą tam pierwsi. Dwóch młodych ludzi jechało późną porą autobusem przez zaśnieżoną drogę. Wydawać się mogło, że ten wielki mugolski środek transportu zaraz wyślizgnie się poza tor jazdy. I może dlatego brunet był lekko poddenerwowany. -Dziękuję Ci, że zgodziłaś się ze mną jechać na takie pustkowie. Szczególnie w Boże Narodzenie. Uśmiechnął się w jej stronę, po czym spojrzał na szybę, którą przyozdobił mróz. -Prawdę mówiąc byłem tu tylko raz w życiu, ale jako mały chłopiec. Mama mi opowiadała o tym, że dom dziadka jest nawiedzony. Nie straszę Cię, ale tak wspominam. Udawał niewiniątko, gdy nagle autobus zatrzymał się z piskiem. Koniec piekielnej podróży! Melanie wraz z Saltenem opuścili pojazd, a pierwsze co ich przywitało, to płatki śniegu spadające prosto na nich. Luke zapiął swoją kurtkę lotniczą i poczekał z wyjęciem różdżki, aż kierowca odjedzie. -Lumos! Z końca magicznego patyka wydobył się strumień śmiatła, dzięki czemu mógł rozświetlić im drogę. Co było przed nimi? Ścieżka prowadząca przez las. -Strasznie, co? Strzelam, że jest tam przynajmniej pięciu morderców i trzy potwory...
Melanie Moore
Temat: Re: Noc strachu Pon 31 Sie 2015, 12:36
Święta, już nie będą nigdy dla Melanie zbyt sprzyjające. To już kolejne, które spędza sama. Po śmierci rodziców rozstała się z bratem, który kto wie co teraz robi. Nawet nie ma pojęcia co teraz robi lub gdzie w ogóle jest, wie tylko tyle, że żyje. To chyba powinno jej wystarczyć, tylko co z tego jak ma kogoś z kim mogłaby spędzić ten czas, ale i tak z tego nie korzysta. Nie chciała w tym roku siedzieć w Hogwarcie, dlatego zawitała do Dziurawego Kotła na ten czas. Samotne święta w towarzystwie z=nieznajomych, równie samotnych czarodziei. W sumie, to nie jest takie złe towarzystwo. Poza tym, że nadal jest nieletnia. Znaczy się jeszcze, bo brakuje jej dosłownie kilku dni do 17 urodzin. To jest plus urodzenia się 1 stycznia. -Nie ma problemu. Tylko dlaczego autobus? Już miałam okazję jechać, ale jednak nie przepadam. Strasznie się wlecze - do czynienia z tym środkiem transportu miała jeszcze jak była takim małym szkrabem. Wtedy jej się to podobało, ale teraz już całkowicie wsiąknięta w świat magii. Już raczej nie wyobraża sobie tego, żeby miała chociaż jeden dzień spędzić bez odrobinki magii. Do tego biorąc pod uwagę fakt, że tak nie wiele jej brakuje do pełnoletności. Gdyby tak jeszcze miała z kim to świętować. -Nawiedzony? Chyba nie bardziej od Wrzeszczącej Chaty - jak słyszy do słowo raczej stara się nie obawiać. W razie czego będzie musiała po prostu stawić temu czoła. Nie ma to jak spędzać gwiazdkę w jakimś starym opuszczonym domu na odludziu, do tego nawiedzonym. Brakowało tylko tego, by się zgubić skoro Luke był tutaj tak dawno temu. Gdy opuścili autobus przed lasem trochę jej ulżyło. Jednak gorsza część drogi dopiero przed nimi. Co za normalni ludzie budują domy w środku lasu? Miała ochotę to skomentować na głos, ale się powstrzymała. Włosy schowane miała pod czapką, ale i tak wystawały z niej ruda grzywka oraz kosmyki, które co chwilę chowała. Brązowy zimowy płaszczyk i cienki szalik pod szyją. -Może nie będzie tak źle - odparła robiąc pierwsze kroki, a pod zimowymi butami zaczął skrzypieć śnieg -[b Pamiętasz, że jeszcze nie mam 17 lat? Jakby co moje życie zależy od Ciebie, nie chcę mieć rozprawy w Ministerstwie[/b] - dodała jeszcze. Trochę jej głupio nawet było, że się zgodziła. Takie wypady lepiej urządzać kiedy można coś od siebie dodać, tak to Mel jest najzwyklejszą towarzyszką, która nie za wiele pomoże gdyby coś się działo. O ile od zwykłego zaklęcia Lumos nic nie grozi.
Gość
Temat: Re: Noc strachu Pon 31 Sie 2015, 13:45
Brązowe oczy skierowały się w stronę Puchonki, a brwi uniosły w górę. Myślał nad czymś intensywnie, ale nim kontynuował temat ich wędrówki, przypomniał sobie o jej pytaniu dotyczącym autobusu. -Czemu? A jak chciałaś dotrzeć na te odludzie, by nie zwrócić niczyjej uwagi? Poza tym... to zawsze jakaś przygoda! Uśmiechnął się, gdyż widział, że ruda skrywa swoją obawę przed tym co jest jeszcze przed nimi. Ale i tak musiała być dzielna, skoro ruszyła z nim w nieznane. Co prawda znają się od lat, kiedy jeszcze Luke nosił żółty krawat w szkole, ale czy Mel miała do niego wystarczające zaufanie? Na to wyglądało. Albo nuda i samotność wygrała z rozsądkiem. -Nie wiem, czy bardziej, czy mniej. Ale w tym domu ludzie umierali od pokoleń. Kto wie jak będzie. Ale starym ludziom chyba nie przeszladza "niezwykłe" towarzystwo. Chociaż sceneria przypomina dobry horror. Tak, próbował ją ciągle nastraszyć. Zapewniało mu to większy ubaw w tej chwili, niż cokolwiek innego. Ruszyli ścieżką prosto w las, a strumień światła skierował przed siebie. Melanie musiała trzymać się blisko, aby o coś się nie potknąć. -Pamiętam. Będę Twoim obrońcą. Lecz i tak szczerzę wątpię, że wpadniemy w tarapaty. Choć... Boże Narodzenie to noc cudów. Zerknął na nią jeszcze raz i wrócił spojrzeniem na drogę. Strasznie kozaczył i popisywał się, ale w duchu cieszył się, że nie jest tu sam.