Porunn zaskoczona tak szybkim i prostym przebiegiem dostarczenia listu, rozejrzała się dookoła i usiadła przy drewnianym stole, aby trochę odpocząć i napić się czegoś. O dziwo barman obsługujący innych czarodziejów w ogóle nie zapytał o jej wiek, więc mogła napić się czegoś mocniejszego, jak na przykład ognistej. Przez dobry moment w głowie świszczały jej słowa mężczyzny, który mówił o jakimś pchlarzu. Rozejrzała się znów po tawernie w poszukiwaniu kogokolwiek, kto miałby za dużo włosia na ciele, jednak nikt taki nie rzucił jej się w oczy. Przewróciła więc oczami, uważając, że ktoś po prostu chyba chciał ją przestraszyć. Wypiła się w spokoju szklankę whisky, a następnie podniosła się z siedzenia, zabrała skórzaną torbę i wyszła na zewnątrz.
Ruszyła przed siebie, nie oglądając się nawet na chwilę za siebie. Jej misją było szybkie dotarcie do ulicy Pokątnej, a stamtąd byłaby już prosta droga do domu. Musiałaby znaleźć tylko kominek i za pomocą proszku Fiu dostać się do Norwegii. Niby proste zdanie, a jednak nieco skomplikowane, biorąc pod uwagę fakt, że było już nadzwyczaj ciemno, a ona była uzbrojona tylko w różdżkę, której de facto używać nie mogła poza murami Hogwartu. Oczywiście nikt by się nie przejął, gdyby użyła magii w tym miejscu – w końcu była na magicznej ulicy i raczej Ministerstwo Magii nie mogłoby jej posądzić o nielegalne użycie czarów.
- Głupie Ministerstwo – mruknęła pod nosem, uważając, że robili czasami problemy znikąd. Miała nadzieję, że ojciec nie miał żadnych problemów z urzędasami i jakoś ominął zakaz trzymania smoków w domu. Kto, jak nie on? Była dumna z tego, ze miała takiego rodziciela, który umiał poradzić sobie ze wszystkim. Brała z niego przykład jak tylko mogła. W końcu wiedziała, że przy nim nic jej się nie stanie.
Nie wiedziała jednak jak bardzo się w tej chwili myliła. Zatrzymała się w ślepym zaułku. Najpewniej w całym swoim zamyśleniu nie skręciła w dobrą uliczkę i teraz musiała się wracać. Było już ciemno, jednak ulice w miarę możliwości dawały światło, chociaż bardzo nikłe i słabe. Miała wrażenie, że nie była sama i coś ją obserwowało. Chwyciła więc za różdżkę, aby w razie jakiegokolwiek niebezpieczeństwa, odparować atak. Odwróciła się powoli, z zamiarem odejścia najszybciej, jak tylko mogła.