IndeksIndeks  SzukajSzukaj  Latest imagesLatest images  RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  

Share
 

 Spencer Delaney - Legilimencja

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Go down 
AutorWiadomość
Spencer Delaney
Spencer Delaney

Spencer Delaney - Legilimencja Empty
PisanieTemat: Spencer Delaney - Legilimencja   Spencer Delaney - Legilimencja EmptySob 23 Sie 2014, 04:30

To miejsce zawsze miało w sobie coś szczególnego. Może i nigdy nie był w stanie tego zauważyć i odczuć jak inni, ale mroczne knieje, odcinające wszelkie promienie słoneczne, gęsto obrośnięte podłoże a także snujące się tu i ówdzie oślizgłe gady, dodawały zdecydowanie uroku w takim stopniu, że nawet Spencer nie mógł pozostać niewzruszony - odczuwał (choć niewielkie) bezpieczeństwo kiedy przybywał tu z kolejną niecierpiącą zwłoki sprawą do załatwienia. Chociaż czy naprawdę potrzebował miejsca takiego jak to, aby unikać rażącego światła, unicestwiającego całą powagę sytuacji? To chyba nie było konieczne, wszak ciemność nocy okrywała go niczym dobrze dopasowany płaszcz. Jednakże nawet chłód dogorywającej północy nie mógł się równać z nim - emanował zimnem, które prawdopodobnie wszelkie żywe istoty były w stanie odczuć, od pokrytych chityną małych żyjątek, poprzez jadowite gady, aż do ciągniętej za włosy, związanej i zakneblowanej dziewczyny. O tak, przecież bez jej pomocy nie byłby w stanie nic osiągnąć, prawda? Biedne, naiwne żyjątko, tak bardzo przekonane o tym że zaprosił ją na "randkę". Komizm tej sytuacji był niesamowity, jednakże młody Delaney nie zamierzał się śmiać. Nie potrafił, może nie chciał, a może nie mógł. W każdym razie nie zamierzał psuć powagi tej sytuacji. Powoli przemierzał dobrze znaną mu już trasę, a ściółka leśna cicho skrzypiała pod podeszwami jego ciężkich, podkutych butów. Ciężkie poły peleryny sunęły za nim powoli, natomiast dziewczyna...cóż, już przestała się wyrywać, najwyraźniej przekonana że to nie ma najmniejszego sensu. Zresztą miała rację - nie po to Spencer spędził ostatnie kilkanaście dni, z nosem głęboko w starej i zakurzonej księdze, żeby teraz pozwolić sobie na takie niedopatrzenia jak ucieczka ofiary. Zresztą nie była to przypadkowa dziewczyna - wśród swoich mugolskich koleżków uchodziła za wyjątkowo piękną i atrakcyjną. Nie żeby to miało jakieś znaczenie, bo jej nietuzinkowa uroda była dla niego niczym, ale popularność mogła oznaczać że więcej będzie w stanie z niej wyssać.
Wreszcie przystanął i puścił kłaki biednego dziewczęcia, które skusiło się na jego uroczą buźkę, dystyngowany styl ubioru i niecodzienną manierę. Szczerze mówiąc, trochę nią gardził - tak łatwa do upolowania zwierzyna, na pewno nie należała do najinteligentniejszych, ale na bezrybiu i rak ryba. To nie miało teraz wielkiego znaczenia - ostatnie z potrzebnych mu narzędzi, jedyna do tej pory nieuchwytna broń, była teraz w zasięgu ręki - doskonale wiedział jak jej użyć jeśli chodzi o stronę teoretyczną. Mimo to, teoria to tylko ulotne strzępki rad, zwykle nieżyjących już ludzi, a wskazówki nie były tym czego potrzebował, on musiał ją opanować tak, aby nigdy go nie zawiodła. W stopniu takim, aby był w stanie przełamać każdy opór, aby mógł sięgać po to co przed nim ukryte, aby odbierać ludziom to, co dla nich najcenniejsze i wykorzystywać oraz naginać według własnej woli. By jego egzystencja nie była pozbawiona sensu, potrzebował władzy o jakiej niektórzy mogli tylko śnić. Wyciągnął różdżkę i skupił się na swojej pechowej ofierze. Zorientował się że to nie ma najmniejszego sensu w takim stanie, dlatego też obrócił ją na plecy i skierował swój pozbawiony chociażby krzty ciepła wzrok, aby spojrzeć w tej jej uderzająco zielone oczy, wypełnione strachem. Prawdopodobnie gdyby ją odkneblował, krzyczałaby o pomoc i błagała o zmiłowanie. Żałosne - zupełnie tak, jakby miłosierdzie nie było mu obce. Wpatrywał się w nią tak intensywnie, jakby zamierzał zobaczyć tył jej czaszki, celując w nią różdżką, koncentrując się.
-Legilimens
Nic. Pustka. Szelest drzew, przerażony wzrok, chłodny wzrok, cisza, ciemność. Absolutnie nic się nie zmieniło, zaś zaklęcie nie odniosło żadnego efektu. Spojrzał bez wyrazu na swoją różdżkę, zastanawiając się czy to nie z nią jest przypadkiem coś nie tak. Może w jakiś dziwny, nieodgadniony sposób uległa jakiemuś uszkodzeniu? Czyżby była wadliwa? Musiał sprawdzić to po raz kolejny.
-Legilimens
Brak jakiejkolwiek reakcji zdecydowanie mu się nie podobał. Przecież przeczytał wszystko, nie uronił nawet słowa - dlaczego więc nic się nie stało? Czy nie powinien przedrzeć się bez problemu przez jej żałosne, myślowe osłony i zacząć przeglądać jej myśli? Czyżby było coś, czego mu brakowało? A może zaszła jakaś pomyłka? Stał wciąż nachylony, zastanawiając się gdzie leży problem. Oczywiście nie zamierzał zrezygnować - nie po to podjął taki wysiłek aby wykuć na pamięć wszystkie możliwe informacje, nie po to też natrudził się tak aby zdobyć odpowiedni materiał na królika doświadczalnego. Zamarł w bezruchu, cały czas nie potrafiąc się zorientować gdzie właściwie leży jego problem - może problem leżał w jego skupieniu? Nie, odnosił wrażenie że wszystko jest w porządku. Różdżka również działała bez zarzutu - skoro nigdy go jeszcze nie zawiodła, to czemu miałaby to zrobić właśnie teraz? Skoro więc problemem nie był on, ponieważ jego wola była odpowiednio silna, nie była nim też jego broń, dzielnie wykonująca każde zadanie...to może problemem był cel? Przyjrzał się dziewczynie po raz kolejny i zauważył coś niesamowitego - była spokojna. Nie wyglądała już na przerażoną - czyżby brak jakiegokolwiek efektu ją uspokoił? Może odniosła wrażenie, że Spencer jest tylko niegroźnym dziwakiem? Może to był problem? Musiał to sprawdzić - zgiął w pięść palce lewej ręki, wziął zamach i uderzył ją z całej siły w twarz. Dziewczę zaczęło się szamotać i wydać odgłosy, które stłumione przez knebel mocno tkwiący w jej ustach, wydawały się cichsze od szeptów. Teraz powinno być lepiej.
-Legilimens
Tym razem było znacznie lepiej - co prawda to jeszcze nie było to, ale przez moment odniósł wrażenie że nawiązał z nią jakiś kontakt. Mimo że były to tylko ułamki sekund, udało mu się zauważyć drobne przebłyski wspomnień, które na pewno nie należały do niego. Półnagi chłopak, potem cicha pieśń kobiety i wreszcie...coś co nie było wspomnieniem. To było raczej jak bodziec, który przepłynął przez jego żyły i sprawił że zadrżał. Zupełnie obce jak dla niego - to nie była ciekawość, do której był przyzwyczajony. Nie potrafił tego wyjaśnić, ale to tak jakby przez chwilę poczuł coś, czego nie potrafił nazwać - coś co na pewno nie pochodziło od niego. Pierwszy raz w życiu, był tak ciekaw i niecierpliwie czekał na odkrycie tego, z czym właśnie miał doczynienia.
-Więcej, daj mi więcej-powiedział kopiąc niewiastę w krocze i po raz kolejny wymawiając zaklęcie:-Legilimens
Kontakt zdecydowanie się wzmocnił - im większy ból odczuwała jego ofiara, tym łatwiej przychodziło mu przedarcie się przez jej neurony. Wydłużył się też czas, przez który napływały do niego myśli, tak obce i różne od jego własnych. Zobaczył jak mugolka przebywa w szkole, zakupy z jej przyjaciółkami i po raz kolejny chłopaka - tego samego którego wcześniej, jednak tym razem mógł mu się dokładnie przyjrzeć. Umięśniony blondyn, błękitnymi oczami, uśmiechający się w jego stronę...nie, w stronę dziewczyny. Tutaj też znalazł ten dziwny strzępek...uczucia. Patrząc na tą scenę, czuł dokładnie to co ta dziewczyna, jednakże było mu to tak obce że nie był w stanie tego nawet nazwać. Wspomnienie przeminęło, jednakże natychmiast zalała go fala następnych, a we wszystkich następnych gościł ten sam chłopak - spotkania, pocałunki, stosunki, kłótnie...a on czuł dokładnie to samo, co ofiara w której mózg się tak łapczywie wdzierał. Fala sprzecznych bodźców sprawiała, że z każdą kolejną chwilą czuł się coraz bardziej zbliżony do niej, jak gdyby ta krótka wycieczka po jej fałdach mózgowych sprawiła, że zaczynał ją rozumieć. Nigdy nie był w stanie wykrzesać z samego siebie uczuć, więc gdy miał namacalny dowód na istnienie czegoś tak irracjonalnego, karmił się tym i pochłaniał tak, jak gdyby głodny zasiadł przy stole pełnym wykwintnych potraw. Niestety, kontakt nagle się urwał a roztrzęsiony Spencer osunął się na ziemię. Miał wrażenie jakby przebiegł właśnie ogromną odległość, poprzez bezdroża, zarośnięte pola i gęste bory. Jakby przepłynął tysiąc rzek i wspiął się na tysiąc gór. Powoli zaczynał orientować się że to było najlepsze co w życiu przeżył - emocje tak namacalne, tak prawdziwe, tak wspaniałe. Spojrzał chłodno na dygocące dziewczę, wbił jej łokieć w udo i szepnął:
-Nie posłuchałaś mnie. Powiedziałem. Jasno. Że. Masz. Mi. Dać. Więcej. Legilimens
Wszystko było znacznie wyraźniejsze, zaś ta wizyta trwała dłużej - wspomnienia, myśli, strach, ból, radość, szczęście, nienawiść, gniew - to wszystko mieszało się i zalewało Spencera - zupełnie nie potrafił się opanować. Łaknął tego, łaknął czuć wszystko to, czego czuła ona. Połykał jej wspomnienia, interpretując je i przyswajając jako swoje. To nie przypominało oglądania zdjęć - on tam był, był razem z nią, dzielił z nią wszystko. Każde kolejne wspomnienie, sprawiało że chciał więcej, w każdym kolejnym wspomnieniu było więcej sprzecznych bodźców i więcej tego chłopaka, którego "spotkał" już przy pierwszej wizycie.
Powtórzył jeszcze wielokrotnie ten schemat - uderzenie, zaklęcie, rozkosz poznawania jej wspomnień. Powtarzał to do znudzenia, dopóki nie był pewien, że nawet nie maltretując jej, byłby w stanie poznać jej myśli za pomocą jednego słowa i machnięcia różdżką. Gdy wreszcie skończył, był zmęczony, jednakże nawet on był teraz w pełni sił w porównaniu do swojej ofiary. Była sina, krwawiła w wielu miejscach od uderzeń, zaś po jej policzkach płynęły łzy - łzy, których wartość Spencer zdążył już dzisiaj poznać wielokrotnie. Czuł się tak, jakby nawiązał z nią jakąś więź emocjonalną, która była poza jego zasięgiem. Gdy poznał ją z tak bliska i przejrzał tyle najróżniejszych wspomnień, gdy przyjął jej punkt widzenia miał dziwne wrażenie, jakby cześć jego duszy należała do niej. Nie potrafił zrozumieć ani dlaczego, ani w jaki właściwie sposób, ale gdzieś tam w głębi niego coś po niej zostało - jakby przestała mu być obojętna, jakby ze zwykłego królika doświadczalnego stała się kimś więcej - to było najwidoczniej efektem wniknięcia tak głęboko w jej świadomość. Schował różdżkę, bo nie był już w stanie dłużej na niej ćwiczyć - prawdopodobnie nie wykrzesałby z siebie więcej, a osiągnął i tak wystarczająco wiele. Poprawił rękawice i nachylił się do jej ucha.
-Nigdy więcej już go nie ujrzysz. To przykre, prawda?-spytał cicho i zimno, po czym wyciągnął spod szaty srebrzysty przedmiot, który jaśniał pośród mroku. Przychodząc tutaj, chciał tylko wymazać jej pamięć - teraz wiedział, że to niemożliwe. Za bardzo się z nią zżył. Ostry jak brzytwa nóż który trzymał w dłoni zajaśniał, po czym delikatnie naciął jej tętnicę szyjną. Krew trysnęła a dziewczyna zaczęła się szamotać po raz kolejny, jednakże nie było dla niej ratunku. Już niedługo się wykrwawi. Spencer otarł nóż o jej ubranie, schował go pod płaszczem i oddalił się w przeciwnym kierunku. Po tej sesji był już pewien - nie tylko opanował nową, pożyteczną umiejętność. Odnalazł też najlepszy możliwy sposób na rozrywkę.
Franz Krueger
Franz Krueger

Spencer Delaney - Legilimencja Empty
PisanieTemat: Re: Spencer Delaney - Legilimencja   Spencer Delaney - Legilimencja EmptyPią 12 Gru 2014, 16:31

Wstępna kontrola podania po wprowadzeniu zmian w regulaminie uzyskania genetyki i umiejętności dodatkowych: podanie niesprawdzone.
Przyczyna: brak aktywności użytkownika. Ostatni post z 27 września.

Podanie zostanie sprawdzone, jeżeli Spencer pokaże się w ciągu najbliższych 2 tygodni od dnia dzisiejszego oraz, jeśli w tym czasie nie zostanie osiągnięty limit osób posiadających daną umiejętność.
Evan Rosier
Evan Rosier

Spencer Delaney - Legilimencja Empty
PisanieTemat: Re: Spencer Delaney - Legilimencja   Spencer Delaney - Legilimencja EmptyPią 12 Gru 2014, 18:33

Spencer nie osiągnął jeszcze ustalonego progu 30 postów fabularnych koniecznego do rozpatrzenia podania. Jeśli użytkownik pojawi się w ciągu dwóch tygodni, wciąż będzie musiał osiągnąć wymagany pułap. W razie nieobecności podanie zostanie odrzucone.
Evan Rosier
Evan Rosier

Spencer Delaney - Legilimencja Empty
PisanieTemat: Re: Spencer Delaney - Legilimencja   Spencer Delaney - Legilimencja EmptyPon 03 Sie 2015, 21:52

Cytat :
Różdżka również działała bez zarzutu - skoro nigdy go jeszcze nie zawiodła, to czemu miałaby to zrobić właśnie teraz?

Hehe... he. Jestem niedojrzały.

Cytat :
Pierwszy raz w życiu, był tak ciekaw i niecierpliwie czekał na odkrycie tego, z czym właśnie miał doczynienia.

do czynienia.
I ten pierwszy przecinek w sumie out.

Cytat :
a on czuł dokładnie to samo, co ofiara w której mózg się tak łapczywie wdzierał.

Nie jestem pewien, czy w przypadku legilimencji odczuwa się emocje osoby, której wspomnienia przeglądasz. Wydaje mi się, że jest się po prostu jakby postronnym widzem. No chyba że ktoś jest bardzo empatyczny, ale nie podejrzewałbym o to Spenca.

Brakuje mi w tym podaniu opisu samego procesu nauki, wspomnienia, kiedy i dlaczego konkretnie się tym zainteresował i zaczął szkolić w tym kierunku, jak długo to trwało, a także jakichś innych przykładów użycia tej umiejętności na człowieku. Chyba że pierwszy raz był jak na razie ostatnim i nie zdarzyły się inne tego typu sytuacje. Dopisz coś, bo to trochę za mało.
Sponsored content

Spencer Delaney - Legilimencja Empty
PisanieTemat: Re: Spencer Delaney - Legilimencja   Spencer Delaney - Legilimencja Empty

 

Spencer Delaney - Legilimencja

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry 
Strona 1 z 1

 Similar topics

-
» Spencer Delaney

Pozwolenia na tym forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
Marudersi :: 
Fasolkowo
 :: 
Archiwum
 :: Wydarzenia
-