IndeksIndeks  SzukajSzukaj  Latest imagesLatest images  RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  

Share
 

 fantastyczne zwierzęta i jak je znaleźć

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Go down 
AutorWiadomość
Timothy Lowther
Timothy Lowther

fantastyczne zwierzęta i jak je znaleźć Empty
PisanieTemat: fantastyczne zwierzęta i jak je znaleźć   fantastyczne zwierzęta i jak je znaleźć EmptyNie 08 Lis 2015, 16:50

Opis wspomnienia
Wszyscy wiemy, że obowiązującemu obecnie podręcznikowi do ONMSu wiele brakuje. Ideału w tej tematyce jeszcze nie ma - rodzi się dopiero w bólach, w nastoletniej wyobraźni, ambicji i przekonaniu, że jeśli nie oni, to nikt nie stworzy książki odpowiedniej, doskonałej w każdym calu. Nic to, że nadchodzące egzaminy - o swojej karierze należy myśleć szerzej, nie tylko w kategorii możliwych do zdobycia ocen.
Osoby:
Akira Cadnik, Timothy Lowther
Czas:
maj 1977
Miejsce:
pod jednym z kilku drzew na błoniach
Akira Cadnik
Akira Cadnik

fantastyczne zwierzęta i jak je znaleźć Empty
PisanieTemat: Re: fantastyczne zwierzęta i jak je znaleźć   fantastyczne zwierzęta i jak je znaleźć EmptyNie 08 Lis 2015, 20:03

Maj. Piąty miesiąc kalendarza gregoriańskiego, na półkuli północnej znajdujący się w porze późnowiosennej. Uwielbiała ją zarówno ona, jak i pozostały ogrom ludności europejskiej. Wszystko budziło się do życia, dni stawały się coraz dłuższe i cieplejsze, z oczu znikały najmniejsze zaspy śniegu, ustępując miejsca przebiśniegom, czy kłączom drzew wyrastającym z gleby, a czas na świeżym powietrzu umilały godowe serenady ptaków, wijących nowe gniazda w dziuplach lub koronach. W dodatku wypadało święto pracy i świadomość dwóch dni wolnego od szkoły. W starym domku jednorodzinnym pewnie pieliłaby teraz ogród wraz z babką, która sama nie dałaby rady przez jego rozmiary. Przez lata sadziły tam wszelkie możliwe odmiany kwiatów, różniących się nie tylko barwą, ale też i wzrostem. Tworzyły równy rząd, zygzaki, okręgi. W kolorowych połaciach znalazłoby się też kilka krzaków truskawek i winogron, okalających pędami każdy centymetr ceglanej strzechy. Kilka lat temu nawet ojciec przekonał się do zrobienia oczka wodnego z porcelanowymi figurkami dookoła. Całość układała się w labirynt, w jakim gość mógł łatwo się zgubić i nie wyjść bez pomocy gospodarza. Miało to swoje zalety – nieproszony intruz widząc ów gmatwaninę darowałby sobie wszelkie wyskoki w postaci grabieży posążków i dewastacji roślin, za które słono zapłacili.
Niestety, nie było mowy o powrocie na Litwę i odwiedzinach niedołężnej matki rodzicielki. Przynajmniej do czasu, aż skończy naukę w Hogwarcie. Jednak wówczas posadzona flora mogła być już porozrastana i zaniedbana, w gorszym przypadku uschnięta. Potrząsnęła głową, robiąc sobie przed lustrem precyzyjnego kłosa. Od czubka głowy przekładała palcami cienkie kosmyki, które od połowy swej długości stawały się jaśniejsze. Przefarbowała je naturalnymi sposobami, bez sztucznych używek. Gdy uznała, że fryzura wygląda w miarę schludnie, związała końce recepturką, nałożyła wyciągnięty z kufra jednoczęściowy kombinezon z grubym pasem w talii, rzymskie sandałki i biżuterię z celtyckimi wzorami. Pierwszy raz od szesnastu lat zaczęła ubierać się bardziej kobieco, odstawiając luźne bluzy w kąt. Wsadziła do torby czyste kartki, pędzle z farbami, wzięła sztalugę pod pachę, po czym wyszła z dormitorium.
Jasnym było, że z obecnym ekwipunkiem nie skieruje się do Hogsmeade, a najzwyklejszych w świecie terenów zielonych obok zamku. Dreptała dziarsko przed siebie nie zwracając uwagi na ciężki stelaż, próbując za to całkowicie skupić się na otaczających krajobrazach i miło smyrgających w stopy źdźbłach trawy. Po pewnym czasie zdecydowała się nieco odsapnąć. Odłożyła stojak na ziemię razem z torbą i opadła niezgrabnie na zadnią część ciała. Nieświadomie zatrzymała się pod najbardziej rozłożystym drzewem w okolicy, oferującym przyjemny cień. Z tego miejsca miała niezły wgląd na tereny dookoła. Przysunęła się bliżej wspornika z chęcią namalowania jeziora i pagórków, ale rozmyśliła się. Nigdy nie potrafiła stworzyć pejzaży i wątpiła, by tym razem jej się udało. Wolała przedstawić pojedynczego człowieka bądź zwierzę, lecz nie krainy. Nie zwlekając dłużej wyjęła szczotkę, zanurzyła ją w czarnej cieczy i delikatnymi pociągnięciami na płótnie zaczęła robić coś na kształt ogromnych kocich oczu o wąskich źrenicach i wyjątkowo groźnym spojrzeniu.
Timothy Lowther
Timothy Lowther

fantastyczne zwierzęta i jak je znaleźć Empty
PisanieTemat: Re: fantastyczne zwierzęta i jak je znaleźć   fantastyczne zwierzęta i jak je znaleźć EmptyPon 09 Lis 2015, 19:17

Miał już serdecznie dosyć tkwiących mu w głowie głosów. Egzaminy są ważne, Timothy. Jak tam twój plan przygotowań? Zrobiłeś wszystko, co sobie zaplanowałeś? Jesteś przygotowany? Będziesz w stanie napisać test na W? Głosy te wbrew pozorom nie były do końca wyimaginowane, często, niemal zawsze brzmiały jedną szczególną, siostrzaną intonacją. Annika Lowther przejęła przecież rolę głowy rodziny na tyle wcześnie, by zastąpić rodziców nie tylko w czynnościach namacalnych - jak gotowanie obiadu czy dbanie o to, by młodszy brat pamiętał o rękawiczkach - ale także w tym, co najbardziej upierdliwe. Timothy siostrę kochał nad życie, ale teraz, gdy budził się, chodził na zajęcia i zasypiał z nieprzyjemnym wrażeniem bycia stale inwigilowanym bliski był stwierdzenia, że wolałby być jedynakiem. Przekonanie o tym, że musi sprostać oczekiwaniom - choćby i tylko sobie wmówionym, że nie może Annie zawieść było w nim dość silne, by doprowadzić do obłędu.
Musiało więc dojść do tego, że książki po prostu rzuci, pozostawi niedokończone wypracowania i ogłuchnie na wyobrażane sobie wyrzuty, podpierając swą decyzję argumentem, że Annika nigdy bezpośrednio go nie upominała, przynajmniej nie w kwestii nauki. Nie słała mu listów z przypomnieniami, nie krytykowała nawet wtedy, gdy coś mu nie poszło. Robiła coś mniej i więcej jednocześnie, patrzyła. Patrzyła tak, że Timothy zaczynał odczuwać niechęć do samego siebie. Trzeba tłumaczyć, jak bardzo niesympatyczne to było? Mimo tego nawet on miał swoje granice i moment, kiedy wizja siostrzanego spojrzenia nie wystarczy. Miał dość. Dość i koniec.
Rezygnując ze szkolnej szaty, Tim postawił na klasykę - ciemne jeansy, białą, luźną koszulę oraz nieodłączną, szarą niską fedorę. Do tego jeszcze awiatorki, stosowne do pory roku podwinięcie rękawów do łokci i można było wyjść do ludzi, a dokładniej - jak najdalej od nauki. Cała szkoła brzmiała teraz wertowaniem opasłych tomiszczy, schronienia należało więc szukać poza nią. Jeśli dołożyć do tego wymóg przyjemnego cienia dostawało się tylko jeden słuszny wybór. Drzewo. Nie jakieś drzewo, ale to konkretne, rozłożyste, obok Wierzby najbardziej imponujące.
Tim nie liczył przy tym na absolutną samotność, gdy więc w upatrzonym miejscu dostrzegł już znajome plecy i równie znajomą sztalugę nawet nie zwolnił. Kilka długich kroków i był już tuż za zajętą sztuką panną Cadnik.
- Idziesz w banał, Cadnik - rzucił zamiast powitania. Zsuwając okulary z nosa i zaczepiając je o dekolt koszuli przyjrzał się krytycznie zaczątkom nowego dzieła. Lowther nie był artystą, ale na zwierzętach akurat się znał - im bardziej drapieżne były, tym lepiej. - Nadajesz zwierzętom ludzką mimikę.
Wsuwając dłonie do kieszeni jeansów uśmiechnął się wreszcie półgębkiem. Nie był napastliwy, wbrew temu co można by sądzić. Bezpośredniość była natomiast jego cechą wrodzoną i albo się to tolerowało, albo unikało z Lowtherem kontaktów. Trzecie rozwiązanie obejmowało nierozumienie jego sposobu bycia i specyficznego humoru, ale to charakteryzowało uczniów nieszczególnie bystrych - a Cadnik do takich raczej się nie zaliczała. A przynajmniej dotąd nie dała mu powodu, by tak ją zaszufladkował.
- Powinnaś je trochę wygładzić, drapieżniki nigdy nie są aż tak wyraziste. - Zmarszczył brwi, nie do końca usatysfakcjonowany użytym pojęciem. Gdy nie znalazł lepszego, wzruszył tylko ramionami. - Wiesz o co mi chodzi.
Akira Cadnik
Akira Cadnik

fantastyczne zwierzęta i jak je znaleźć Empty
PisanieTemat: Re: fantastyczne zwierzęta i jak je znaleźć   fantastyczne zwierzęta i jak je znaleźć EmptySro 11 Lis 2015, 18:36

Jak dobrze, że ona nie miała rodzeństwa. Upierdliwego, irytującego rodzeństwa. Nie ważne, czy młodszego, czy starszego. W obydwóch przypadkach sprawdzał się przesąd, że to przeklęte barachło. Zawsze zganiało winę na ciebie za swoje przewinienia, ostatecznie zakablowało rodzicom o twoich drobnych występkach. Wyjadało najlepsze kąski z szafek lub poukrywanych wysoko słoików, nie zostawiając niczego na później. Wycinało bez powodu numery, jak choćby starą jak świat sztuczkę z ręką i letnią wodą podczas snu. Najgorsze jednak było nieustanne wtrącanie się w nie swoje sprawy. Co ich obchodziło, kto się z kim spotyka, albo jakie mieli stopnie w szkole, samemu nie chcąc pisnąć ani słowa? Dla każdego to indywidualna kwestia i wścibskość raczej nie pomogłaby w uzyskaniu tychże informacji. Co poniektórzy wsadzali przyzwoitość w buty i by zaspokoić ciekawość sięgali po najróżniejsze metody. Tak przynajmniej niebieskooka słyszała od osób posiadających powinowactwo. Dziękowała w duchu, że zamiast nich miała matulę, która przez natłok obowiązków w pracy nie wypytywała jej o naukę i tym podobne. Chociaż to nie byłoby koniecznie, ponieważ jako rodowita Krukonka nie schodziła zazwyczaj poniżej oceny zadowalającej.
Zajęta pracą nawet nie usłyszała kroków zbliżającego się chłopaka. Dokończywszy prawe ślepie obróciła się i otaksowała powoli wzrokiem przybysza, jaki akuratnie krytykował jej dzieło i proponował poprawki. No tak, czego innego mogła spodziewać się po znajomym blondynie. Ciągle dostrzegał dziurę w całym, choć pewnie sam nie potrafiłby lepiej czegoś wykonać. Mimowolnie na twarz wpełznął jej niezadowolony grymas. Zerknęła ponownie na zapełnione płótno. Ludzka mimika, też coś. Może malowała karykaturę lub postać z kreskówki? Prychnęła zawadiacko, podpierając brodę brudną ręką. Nie, to miało być prawdziwe zwierzę, bez żadnych udziwnień i wypadałoby się zastosować do wymienionych uwag. Tym razem wygrał. Otworzyła torbę z przyrządami i poczęła w niej grzebać dłuższą chwilę. Pokrótce wyciągnęła resztki farby gruntującej i delikatnie nałożyła ją na zmarszczone brwi stworzenia i kawałek powiek. Odczekała moment, dmuchając na kontury aż wyschną, a następnie znowu zamoczyła pędzel w czarnej farbie i skrupulatnie dokończyła kocie trzeszcze. Teraz wyglądały bardziej realistycznie, acz nie wiedzieć czemu, pod pewnym kątem przypominały jej zwierciadła duszy węża. Ogromnej żmii widniejącej na godle Slytherinu. Ten fakt wywołał w niej pewny niepokój, ale to nie skłoniło jej do porzucenia malunku.
- To za zwracanie się do ludzi po nazwisku. – zanim zdążyła wypowiedzieć owe słowa, szybko podniosła się na kolana i sprawnym ruchem dłoni pacnęła chudzielca szczotką w nos, pozostawiając na nim długi kruczy ślad. Mało tego, chapnęła także jego kapelusz i wsadziła na własną łepetynę. Trzeba przyznać, że było w nim jej do twarzy.
- Mój talent się marnuje. Nie chcę sprzedawać obrazów na targu, bo każdy preferuje te ruchome. Nie powieszę też u siebie w pokoju, bo wszystkie ściany są zapełnione, a tu w zamkowym dormitorium jedynie się kurzą i pleśnieją. – wyznała z żalem, klepiąc miejsce obok siebie, aby zachęcić zielonookiego do przycupnięcia.
Timothy Lowther
Timothy Lowther

fantastyczne zwierzęta i jak je znaleźć Empty
PisanieTemat: Re: fantastyczne zwierzęta i jak je znaleźć   fantastyczne zwierzęta i jak je znaleźć EmptySro 11 Lis 2015, 22:44

To nie tak, że we wszystkim szukał uchybień i tylko je dostrzegał. Wbrew temu, co mogłoby się wydawać, Timothy nie uważał się za chodzącą encyklopedię i wzór w każdej dziedzinie. Nigdy nie wątpił w swą inteligencję, pewność siebie i przekonanie o swojej wartości zawsze było w nim silne, nie wiązało się jednak z narcyzmem. Mimo to w stosunku do Lowthera łatwo byłoby popełnić błąd mylnej oceny, choćby dlatego, że on sam niesłusznych osądów nie negował i nie próbował wyprostować. Był jaki był, każdy jest jakiś, ale nie widział potrzeby, by każdemu swe zachowanie wyjaśniać. Dotąd nikt nie zaoferował mu przekonującego argumentu, że warto się ze swej postawy tłumaczyć, Tim więc nie tłumaczył. Opinie innych ludzi rzadko kiedy go interesowały, nie przywiązywał do nich większej wagi, stąd jeśli ktoś przykleił mu metkę aroganta, pana idealnego czy ważniaka, chłopak nic z tym nie robił. Szkoda sił i czasu.
Bronienie swej postawy to jedno, ale inną sprawą jest pracowanie nad nią. Timothy nie robił i tego, bo wcale nie chciał się zmieniać. Swej bezpośredniości nie uznawał za wadę, więc choć krytykowanie czyichś poczynań mogło nie być grzeczne, Lowther skłaniał się raczej ku przekonaniu, że to nie on robi błąd, a ci którzy szczerości nie doceniają. Krukon nigdy nie posunął się do krytyki bezpodstawnej, dotyczącej tematu, na którym zupełnie się nie znał, zarzucanie mu więc, że się wymądrza byłoby krzywdzące. Timothy wypowiadał się wtedy, kiedy rzeczywiście miał coś do powiedzenia i gdy nie były to czcze przechwałki. Chociażby tak, jak teraz - zwrócił Akirze uwagę, bo zwierzęta były dziedziną, na której znał się lepiej niż na czymkolwiek innym. Daleki był od twierdzenia, że swą wiedzą dorównuje autorytetom w temacie zoologii, ale nie zamierzał też trzymać się nadmiernej, fałszywej skromności. Gdy więc widział, gdzie Cadnik popełnia błąd, zwracał jej uwagę - dla jej dobra. Chciała byś artystką? Nawet, jeśli tego nie pochwalał, nie widział powodu, dla którego miałby jej nie pomóc.
Rozważania te oraz jeszcze chwila poświęcona na oględziny poprawionego malowidła przytępiły jego czujność. Nie uniknął sprawnego manewru Litwinki i dość łatwo padł ofiarą zarówno farbianej ofensywy, jak i bezczelnej kradzieży kapelusza. Ani jedno, ani drugie nie było jednak czymś, na co miałby się obrazić. Wręcz przeciwnie, parsknął śmiechem i bez wahania zasiadł obok dziewczyny, opierając się wygodnie o pień drzewa.
- Brawo, czuję się upomniany - przyznał z rozbawieniem i sięgnął dłonią do czarnej plamy zdobiącej jego lico. Ścierając ją nie przejmował się przy tym, że tylko przenosi farbę na wnętrze ręki. Od odrobiny koloru na skórze nikt jeszcze nie umarł i nikomu korona z głowy nie spadła.
Wyciągając nogi przed siebie zmienił odrobinę pozycję, by siedzieć wygodniej i założył ręce na piersi, przyglądając się koleżance. Nigdy nie krył tego, że widok mu się podoba teraz więc również nie był nazbyt pruderyjny. Otaksował Krukonkę dość znaczącym spojrzeniem i uśmiechnął się leniwie, nie robiąc jednak nic więcej. Timothy słynął z tego, że lubił piękno, ale rzadko kiedy upodobanie to wiązało się z poważniejszymi konsekwencjami. Wszelkie opowieści dotyczące podbojów Lowthera były mocno przesadzone, bo pomimo, że Tim lubił bawić się flirtem i nie krępował się fizyczności, to nie był maniakiem. I wbrew pozorom - nie myślał tylko o jednym, jak też zwykło się sądzić.
- To nie rób tego - stwierdził tymczasem w odpowiedzi na jej żale. - Nie sprzedawaj, nie wieszaj. Otwórz własną galerię. Wydaj album. - Wzruszył ramionami. - Jest wiele możliwości, nie rozumiem twojego pesymizmu.
Jeszcze przez moment przyglądając się Akirze uważniej, wreszcie lekkim ruchem głowy zachęcił ją, by tymczasowo dała spokój malowaniu i usiadła bliżej niego, tuż przy pniu drzewa.
- Co zazwyczaj malujesz? - zapytał bardziej z grzeczności niż ciekawości. Jego podejście do artystów było znane - umiał docenić ładne prace, nie potrafił jednak poważnie spoglądać na ludzi, którzy właśnie w ten sposób chcieli zarabiać na życie. Dla Timothy'ego sztuka zawsze była bardziej zabawą niż poważnym zajęciem.
Akira Cadnik
Akira Cadnik

fantastyczne zwierzęta i jak je znaleźć Empty
PisanieTemat: Re: fantastyczne zwierzęta i jak je znaleźć   fantastyczne zwierzęta i jak je znaleźć EmptySob 14 Lis 2015, 15:39

Nie przylepiała mu metki aroganta, czy ważniaka. Nie domagała się również tłumaczenia jego postawy. Po prostu ciemiężyła jej ta jego drobnostkowość w kwestii malatury zwierzaków, na których obydwoje dobrze się znali, a że lubiła od czasu do czasu troszkę pokwękać, nie dziwota o jej krótkiej irytacji. Nie świadczyło to jednak o tym, iż będzie mu to w kółko wypominać, pomimo wrodzonej pamiętliwości. Gdyby nie ta jedna cecha, drobny szczegół z całego usposobienia, można by było uznać ich za bratnie dusze. Stara tiara przydzielając tych młodzieniaszków do jednego domu doskonale wiedziała co robi i czym się kieruje. Oczywiście charakterami. Różniącymi się pod paroma względami, acz nadal tworzącymi spójny, nierozerwalny kompleks. Opierając się na szkolnym regulaminie i opisie jednej z grup czterech założycieli namiętnie zdobywali wiedzę, która była skutkiem nieodpartej chęci osiągnięcia czegoś wielkiego. Czegoś, czego jeszcze nikt nie odkrył. Zdobywali mądrość dla siebie i nie zawsze zależało im, by się z tym afiszować na lekcjach lub sprawdzianach. Bardzo uparci, zmierzali do wcześniej wyznaczonych celów. Cechowała ich chłodna ocena sytuacji i logika, która dla niektórych potężnych czarodziei jest zabójstwem. Często siedzieli z nosem w książkach, raz pod wpływem kogoś z zewnątrz, a za drugim przez zwykłą nudę. Pod warstwami logiki i manii twardego stąpania po ziemi, kryła się u nich bardzo wybujała wyobraźnia. Potrafili przelać na skrawek pergaminu piękne rzeczy w niebanalny sposób. Niedaleko im było do przebiegłości członków domu Salazara. Niekiedy w walkach sięgali po nieuczciwe sposoby. Nie brzydzili się kłamstwem czy podstępem dla osiągnięcia swoich celów, ale wszystko to spowodowane było ogromną ambicją.
Klasnęła w dłonie widząc rezultat reprymendy. Nie cierpiała, jak ktoś wołał ją po nazwisku, więc wypadało przyswoić mu dobre maniery, traktując wszak kolegę z pewną taryfą ulgową. Jeśliby nie była w humorze, zawsze mogłaby uciec się do bardziej drastycznych metod, jak choćby sporządzenia eliksiru Roweny, który powodował wyplucie wszystkich wnętrzności. Co prawda z tego przedmiotu była kiepska, ale nic nie stało na przeszkodzie, by zwrócić się o pomoc do starszych znajomych zachowując całkowitą dyskrecję. Silna trucizna była zakazana przez ministerstwo. Kto wie co by z nią zrobili, jeżeli sprawa ujrzałaby światło dzienne przez czyjąś nieuwagę? Nie widział jej się dożywotni pobyt w więzieniu albo kara śmierci na elektrycznym krzesełku.
Otarła resztki czarnej zawiesiny o grunt, podniosła się ze stęknięciem i usiadła po turecku tuż obok Timona, przylgnąwszy plecami do chropowatej kory. Jej uwagę zwróciła sikorka, jaka przemknęła nad jej głową i wylądowała swobodnie na jednej z niższych gałęzi, świergoląc radośnie. Fascynujący ptak, znajdujący się niestety na wymarciu. Osiągał niewielkie rozmiary, nadrabiając je wszystkimi odcieniami żółci, bieli i brązu. Nie był tak kolorowy jak koliber, ale nadal absorbował obserwatora. Puszczając wodze fantazji już szkicowała go na kartce papieru, dbając o najmniejszy detal. Z ułudy wyrwała ją odpowiedź towarzyszącego chłopaka. Zamiast pomyśleć nad komentarzem, zaintrygowała się innym niż dotychczas wejrzeniem szmaragdowych tęczówek. Przeplatało rozanielenie z… zadurzeniem? Nie, musiała sobie coś uroić. Zwłaszcza po tylu plotkach o jego rzekomych krótkotrwałych miłostkach. Mocno speszyła się nową sytuacją, przez co instynktownie odwróciła głowę w drugą stronę.
- Generalnie faunę, lecz zdarza mi się uwiecznić też człowieka. – wydukała niemrawo, nie do końca wiedząc co zrobić z rękoma. Zaczęła strzelać palcami, pleść je na kolanach lub karku, podtrzymując jednocześnie ciążącą głowę. Z perspektywy Lowthera zapewne przedstawiało się to niedorzecznie. Miała nadzieję, że zbagatelizuje jej konwenanse.
Timothy Lowther
Timothy Lowther

fantastyczne zwierzęta i jak je znaleźć Empty
PisanieTemat: Re: fantastyczne zwierzęta i jak je znaleźć   fantastyczne zwierzęta i jak je znaleźć EmptyWto 17 Lis 2015, 21:33

Z plotkami dotyczącymi miłosnych podbojów Tima był jeden problem - były wyrwane z kontekstu. Pomijając to, jak bardzo wyolbrzymiały fakty - z rzeczywistością rozminęły się dawno temu, jakiś rok, może półtora - ich największą wadą było przemilczenie samej osoby głównego zainteresowanego. We wszystkich tych historyjkach jawił się co najwyżej jako stały element planu, ktoś, z kogo można się pośmiać lub komu pozazdrościć, ale nie niosło to żadnej znaczącej informacji na temat Lowthera. A informacje te były ważne, nawet bardzo. Gdyby wszyscy przyjęli do wiadomości, że Tim uczuciami nie szafuje, że jego zainteresowanie jest zazwyczaj bardzo płytkie i cielesne, że w parze z jego arogancją idą ogromne wymagania i tak dalej, i tak dalej - wtedy może wszystkim byłoby łatwiej. Nie trzeba byłoby tracić nerwów na nadzieje i plany, które w większości przypadków nigdy miały się nie urzeczywistnić.
Tim przy tym sprawy jednak nie ułatwiał. Dawno już przestał interesować się tym, jak jego spojrzenia, gesty, uśmiechy są interpretowane. Nie był stworzeniem pozbawionym uczuć, socjopatą nierozumiejącym, jak łatwo zranić drugiego człowieka, za to z pewnością był egoistą. Na palcach jednej ręki można było policzyć osoby, które znaczyły dla niego na tyle dużo, by ukazywał nieco bardziej przystępną twarz. Pozostali po prostu byli, żyli gdzieś obok. Tim sięgał po nich - po nie, bo wszystko sprowadzało się do relacji damsko-męskich - gdy miał na to ochotę, odstawiając na miejsce wtedy, gdy ochoty już nie miał. Proste. To, że oczekiwania zawsze przerastały to, co miał do zaoferowania, nie było jego winą. Sam miał przecież na tyle przyzwoitości, by niczego nie obiecywać, co więcej - stawiać sprawę jasno. Nie podejmował się żadnych zobowiązań. Nic nie obiecywał. Nigdy nie krył, że jemu chodzi tylko o krótką chwilę, może dwie. Zabawny flirt, szybki dotyk, nic więcej.
Teraz, w przypadku Akiry, również nie zastanawiał się, co mogło dla niej znaczyć jego spojrzenie. Z jego perspektywy sprawa była bardzo prosta i nie czuł potrzebny wnikania, czy druga strona ową prostotę rozumie i podziela. Swego czasu jeszcze to robił, próbował tłumaczyć, lawirować w labiryncie tego, co wypada, a czego lepiej unikać. Teraz był tym zmęczony i nie chciał jeszcze bardziej się pogrążać, szczególnie że podobne starania nigdy nie przynosiły oczekiwanych skutków. Poprzestał więc na swojej bezpośredniości, konsekwencje swych czynów mając - względnie - za nic. Za nic, czym on sam miałby się przejmować.
- Faunę - powtórzył więc po prostu, zajmując się rozmową i tylko nią. W międzyczasie z jednej z kieszeni wyciągnął paczkę papierosów, zapalił jednego, Cadnik podobnej przyjemności nie oferując. Jego podejście do palenia było znane równie dobrze, co nastawienie do artystów. On sam palił i rezygnować nie zamierzał, ale nikomu nie polecał.
- Widzisz, to prosta sprawa. Znajdź kogoś, kto o faunie pisze i stwórzcie sobie duet karierowiczów. Zrobisz ilustracje, wydacie książkę, może podręcznik. Nic się nie zmarnuje. - Wzruszył ramionami i bez pośpiechu zaciągnął się nikotynowym dymem. Rzucił kontrolnie okiem na prawo i lewo, czy na horyzoncie nie widać prefekta bądź nauczyciela, poza tym jednak niezbyt się kryjąc ze swą obecną nałogową aktywnością. Przecież i tak wiadomo, że pilnujący patrolują tereny oblegane bardziej niż okolice drzewa, a i Timothy wyrósł już z krycia się po krzakach jak czwartoroczni.
Sponsored content

fantastyczne zwierzęta i jak je znaleźć Empty
PisanieTemat: Re: fantastyczne zwierzęta i jak je znaleźć   fantastyczne zwierzęta i jak je znaleźć Empty

 

fantastyczne zwierzęta i jak je znaleźć

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry 
Strona 1 z 1

Pozwolenia na tym forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
Marudersi :: 
Fasolkowo
 :: 
Archiwum
 :: Fabularne :: Myślodsiewnie
-