Niezbyt daleko od krawędzi zakazanego Lasu można natknąć się na kamień. Nie jeden już, widząc go w nocy przestraszył się srodze, bo kształt skały w nieprzyjemny sposób podsuwa wyobraźni różne obrazy. Liczne wgłębienia zdają się nie mieć końca, a miejsce samo w sobie otacza jakaś aura niepokoju, mimo, że Hogwart pozostaje w zasięgu wzroku.
W lesie w nocy, co nikogo nie powinno specjalnie dziwić, jest ciemno. Nawet bardzo. I zimno, jakby ciemności z tych nieprzyjemnych spraw było mało. Temperatura o tej porze roku na błoniach nie przekraczała dwóch stopni Celsjusza, a wieczorna wilgoć sprawiała, że bohaterki tej przygody przeszywał dreszcz chłodu, tego uniknąć się nie dało. Wąskie kłębki pary uciekały z ust dziewcząt kiedy te brnęły przez pola i łąki, hen, w oddal nie aż tak daleką, do Zakazanego (nie tylko z nazwy) Lasu. Na ziemi obok kamienia coś błyszczało w trawie, nie było to nic innego jak lusterko dwukierunkowe, a raczej, połamany kawałek, zadrapany i ogólnie - zniszczony na tyle, że mogłoby się wydawać, że totalnie bezużyteczny. Czuć w tym miejscu pewien niepokój, wiatr szarpie wysokimi drzewami, a jak to bywa w lesie, w środku nocy, nie da się oprzeć wrażeniu, że ktoś albo coś może czaić się za każdym korzeniem i w każdym zagłębieniu. Coś przemyka czasami pod nogami bohaterek tej przygody, momentami słychać odległy odgłos kroków jakiegoś niewielkiego stworzonka. Nic, uwierzcie mi, nic niepokojącego. Skała, po dotknięciu, w niektórych miejscach wydaje się być podwójnie zimna niż pozostała jej część, a z otworów bije wilgoć i zimno. Porośnięty mchem kamień w nocy wcale nie robi lepszego wrażenia niż w dzień, wręcz przeciwnie, ale ostatecznie, przecież to tylko kamień i nie ma czego się bać. W trawie błyszczy też kawałek blaszki do pozytywki, ten, którego melodię wygrywa malutki mechanizm gdy umieści się go we właściwym miejscu i nakręci korbkę. Co teraz, drużyno?
Rosalie Rabe
Temat: Re: Dziwny kamień Nie 16 Sie 2015, 19:05
Podróż przebiegła im wyjątkowo cicho i można nawet rzec nieprzyjemnie; obie dziewczyny były podekscytowanie i niemało podenerwowane, toteż normalnym było, że wzajemne towarzystwo je irytowało. Rose, z różdżką uniesioną ku górze, wyprzedziła Iris, będąc w mocnym przeczuciu bycia przywódcą duetu z racji chodzenia do klasy wyżej. Z uwagą wsłuchiwała się w najdelikatniejsze szmery i przemykające cienie, a koncentracja ta tylko wezbrała na sile z chwilą przekroczenia granicy zakazanego lasu. Dokładnie wiedziała o miejscu, o którym powiedziała Fairchild – jeszcze za czasów pierwszego roku krążyły dziwne legendy na temat kamienia, a panna Rabe zdecydowanie nie należała wtedy do osób żądnych przygód. Nie, żeby to jakoś diametralnie się zmieniło. Alkohol całkowicie zniknął z jej krwiobiegu, ustępując miejsce pulsującej adrenalinie, zdającej się rozerwać zaraz żyły swoim ciśnieniem. Z głęboką nadzieją, że nie spotkają nikogo i niczego niepokojącego przemierzała zarośla, uważając, by nie wdepnąć w nic podejrzanego. Ostatnim, czego by teraz chciała, było wyciąganie nogi z pajęczego gniazda. Aż ciarki ją przechodziły na samą myśl. Czym bliżej celu się znajdowały, tym dotkliwiej uderzało ją zimno – dłoń, którą nie trzymała różdżki wcisnęła w kieszeń szaty, a barki uniosła nieco do góry, złudnie zapewniając sobie tym odczucie większego ciepła. Zagryzała wargę by nie zacząć szczękać zębami i przeklinała w duchu cały ten cholerny pomysł na cholerną przygodę z cholerną Fairchild. Pierwsze, co rzuciło jej się w oczy po dotarciu do kamienia to błyszczący pomiędzy trawami kawałek lustra – schyliła się, by podnieść znalezisko. Mocno odrapane, musiało stanowić drugą, nierozłączną część pierwszego dwukierunkowego, znalezionego w Warsztacie. Uniosła je nieco ku górze, by pokazać Irisviel i wsunęła do kieszeni, w której powoli brakowało już miejsca. - I co teraz? Powinnyśmy kopać, jak myślisz? – wyszeptała, nie patrząc na koleżankę; dopiero po chwili w mroku dostrzegła coś dziwnego. Po podniesieniu przedmiotu poznała, że to kawałek pozytywki. Może tej, którą zgarnęła młodsza blondynka z lokacji wcześniej? – Patrz. Masz tę pozytywkę? Uniosła brwi i podeszła do dziewczyny, czekając, aż ta wyciągnie przedmiot. Ciekawiło ją jaką melodię zagra. Bo zagrać musiała, w końcu od początku czuje się jak w filmie grozy. Tak.
Mistrzyni Proxy
Temat: Re: Dziwny kamień Wto 01 Wrz 2015, 14:09
Było już późno, albo może nawet, w pewnych kategoriach - wcześnie. Nie zajęło im długo zorientowanie się, że zbłądziły jednak zbyt daleko, a kiedy Whiskey w ich żyłach powoli zaczynało ustępować zorientowały się, że nie powinny być tutaj, gdzie są. Wszechogarniający niepokój wdawał im się mocno we znaki. Złożyły naprędce pozytywkę, która zaczęła wygrywać melodię, a gdzieś w głębi kamienia, jakby w ramach odpowiedzi, zabrzęczało szkło. Skuszone wizją rozwiązania zagadki sięgnęły w głąb i wydobyły fiolkę. Malutką, rozmiarów połowy kieliszka, pełną mętnego płynu. Proverum. Zachowane w bardzo dobrym stanie, z metalową kuleczką między dwoma warstwami szkła która zabrzęczała na dźwięk melodii. Doprawdy, czarodzieje miewali dziwne pomysły! Drugie z lusterek dwukierunkowych podniesione rozpadło się na kawałki, nie dając nijak utrzymać się w całości, a dziewczęta, kiedy już tylko załatwiły wszystko, zdecydowały się opuścić to miejsce raz, na zawsze. Coś białego mignęło im jeszcze, widzialnego kątem oka, ale kto by się przejmował?