|
| Autor | Wiadomość |
---|
Dorian Whisper
| Temat: Cela nr XI Nie 21 Cze 2015, 23:48 | |
| Cela jak każda inna. Ciemna, brudna i niesamowicie zimna. Unosi się w niej zapach stęchlizny i wilgoci, wymieszanej z morską bryzą. Wokół panuje atmosfera przerażenia i rozpaczy. Nic nadzwyczajnego, jak każda inna w Azkabanie. Zamieszkuje ją Dorian Whisper. |
| | | Dorian Whisper
| Temat: Re: Cela nr XI Sob 15 Sie 2015, 18:40 | |
| Znasz to uczucie, kiedy chcesz zacząć głośno krzyczeć, wołać o pomoc, ale nie ma nikogo kto mógłby tego wysłuchać? Pogrążony w rozpaczy i przerażeniu szukasz możliwej drogi ucieczki w bezpieczne miejsce, ale żadna do takiego nie prowadzi. Zdany sam na siebie, w ciemności własnego umysłu poszukujesz chociaż jednego pięknego wspomnienia, jednak nic nie przychodzi Tobie do głowy, ponieważ spoglądając wstecz widzisz tylko wielką czarną plamę. Nie wiesz jak długo będziesz musiał trwać w takim stanie i jak ciężko będzie Ci się później pozbierać. Przeraża Cię sama myśl o tym, że jesteś zdany sam na siebie. Po prostu samotny, a o Twoim istnieniu zapomnieli niemalże wszyscy. Tracisz zmysły. Tracisz samego siebie. Dorian nie wiedział ile dni minęło odkąd znalazł się w tym miejscu. Nie pamiętał jak się w ogóle tutaj dostał, jakby wyparł te wspomnienia raz na zawsze. Jednego dnia był w Hogwarcie, a drugiego już tutaj, otoczony dementorami, wilgocią i chłodem bijącym od kamiennych ścian celi. Nie bał się jednak tego, co się z nim stanie. Uczucie zimna mu nie wadziło, jakby się na nie już uodpornił, organizm przestał reagować na jakiekolwiek bodźce zewnętrzne. Patrzył w pusty punkt. Już dawno policzył ilość cegieł, z których zbudowana jest jego cela. Znalazł tysiące mikroskopijnych dziur, przez które nie dało się uciec, a nawet jeśli, to na zewnątrz czekała na niego bezdenna przepaść. Czy o czymś w tej chwili marzył? Nie. Nie pamiętał jak się to robiło, gdyż marzenia były dla szczęśliwych ludzi, pełnych nadziei na lepsze jutro. On nie widział zupełnie nic – zapomniał nawet jak wyglądały osoby mu bliskie, z którymi kiedyś planował wspólne życie. Nie potrafił sobie przypomnieć jak brzmiały ich imiona. Jakby ktoś wziął nożyczki i wyciął te wspomnienia, które były dla niego w jakiś sposób ważne, pozostawiając po nich bolesną pustkę. Pamiętał jednak inne rzeczy; umierającą matkę, która postanowiła sobie odebrać życie poprzez powieszenie się na drzewie – kiedyś przysięgał, że znajdzie sprawcę i go zniszczy. Teraz jednak nie pozostało mu już nic z bohatera, tylko wrak człowieka. Wspomnienia dosięgały też jego ojca, a raczej pogrzeb i ostatnie pożegnanie. Widział zapłakaną twarz siostry. Zdawała się wtedy taka, jakby nigdy w życiu nie miała być szczęśliwa. A on patrzył, jakby nic go nie ruszało. Uderzyła go też mocno jak się okazało upozorowana śmierć Alexandra. Być może gdyby mniej więcej wiedział co się z nim działo, to jakoś inaczej by to się wszystko potoczyło. A jednak doszedł do punktu, w którym siedział w więzieniu, za zbrodnię, którą mu narzucono i której nie popełnił. A może to zrobił? Nie wiedział już co było prawdą, a co wytworem jego umysłu, zmęczonego wiecznymi wizytami dementorów. Już nawet się nich nie bał. Przychodziły i odchodziły. Kiedyś miała nastąpić ta ostatnia wizyta, która miała wszystko zakończyć, a on pogrążyłby się całkowicie w niebyt. Nie wiedział więc, czy faktycznie był mordercą swojego ojca, czy zabił go z premedytacją czy też przypadkowo. Jeśli to zrobił, to całkowicie zasługiwał na taki los, jeśli jednak nie; to pytał gdzie była ta sprawiedliwość? Gdzie byli ludzie, którzy go kochali, żeby go bronić, żeby mu pozwolić wrócić do życia? Jednak musiał teraz czekać. Na co? Nie wiedział. Nie widział przed sobą żadnych perspektyw. Niczego. Nie wiedział nawet jak zrobić krok na przód i czy będzie w ogóle mu to kiedyś dane. Tak naprawdę chciałby, żeby to wszystko już się skończyło. Żeby mógł się położyć i zasnąć, tym samym nigdy się więcej nie obudzić. Specyfiką tego miejsca było jednak doznanie jeszcze więcej cierpienia, jeszcze więcej krzywdy, aby słono zapłacić za to, co się zrobiło, za zbrodnie które się popełniło. Zaczynał więc wierzyć w to, że to on zabił. Że to on był największym swoim problemem, które dostało właśnie zasłużoną karę. Sprawił cierpienie zarówno swojej siostrze, jak i Alexandrowi. To przez niego powiesiła się matka, bo nie był wystarczająco dobry. Nie potrafił zaopiekować się dobrze Wandą. Nie potrafił pielęgnować przyjaźni. Kim się teraz stałem?, pobrzmiewało w jego głowie, a słowa odbijały się o ściany umysłu jak echo. Zapadał się coraz głębiej w nicość. Zgubił drogę, którą chciał podążać. Czuł się tak, jakby już nigdy w życiu nie miał zaznać szczęścia. Rozchylił powieki, a jego oczom ukazała się czarna postura dementora. Chciał jeść. Zacisnąć ohydne kościste palce na jego szyi i zabrać to, po co przyszedł. Dorian już dawno zdążył nakryć do stołu. Wystarczyło tylko czekać, aż z jego duszy nie zostanie już nic, co mogłoby się uchować. To była tylko kwestia czasu.
[z/t] |
| | | Mistrzynie Papużki
| Temat: Re: Cela nr XI Nie 04 Paź 2015, 21:21 | |
| Minęły dwa miesiące, odkąd Dorian Whisper został wrzucony do Azkabanu za to, że najwyraźniej, z dowodów wynikał, zabił swojego ojca. Okazało się jednak, po zebraniu wszelkich dowodów, że jednak tego nie zrobił. Sam Minister pofatygował się, aby złożyć specjalne przeprosiny w imieniu całej rady Wizengamotu. Niestety, wiadomym było, że nawet, jeśli komuś udało się wyjść z tego przepełnionego strachem miejsca, niczym z najgorszych koszmarów, to nigdy nie wracał taki sam. Harold Minchum stanął przed chłopakiem wyglądającym jak siedem nieszczęść i skinął Aurorom, aby pomogli mu się podnieść. - Zaszła niesamowita pomyłka, panie Whisper. W sprawie, która powinna być zamknięta już dawno temu, pojawiły się nowe dowody, które wykluczają Pana z roli podejrzanego o zamordowanie swojego ojca. Całe ministerstwo składa panu najszczersze przeprosiny – tylko na tyle się zdobył. Widok wraku człowieka nie napawało go dumą, szczególnie, że był winnym tego, co się stało temu człowiekowi. Okropna pomyłka, która sprawiła, że już nigdy ten i tak już mocno skrzywdzony człowiek, nie będzie taki sam. Miał tylko nadzieję, że kiedyś wybaczy wszystkie krzywdy, jakie mu się wyrządziło i podniesie się na nogi. Przeteleportowano więc Doriana Whispera do jego rodzinnego domu, podarowując mu tym samym nowe życie… bądź kontynuację koszmaru, w którym przyszło mu teraz żyć.
[z tematu] |
| | | Sponsored content
| Temat: Re: Cela nr XI | |
| |
| | | |
Similar topics | |
|
| Pozwolenia na tym forum: | Nie możesz odpowiadać w tematach
| |
| |
| |