Temat: Marian - wspaniała sowa przystojniaka Forrestera. Wto 19 Maj 2015, 13:09
Wiecznie naburmuszona sowa, która niezbyt lubi wypełniać obowiązki swojego pana. Jest leniwa, rozkapryszona, często dziobie i zabiera jedzenie. Do tego zwie się MARIAN.
Peter jest do Marianka bardzo przywiązany i mimo tego jak on go traktuje nie da mu zrobić krzywdy.
Francis T. Lacroix
Temat: Re: Marian - wspaniała sowa przystojniaka Forrestera. Wto 19 Maj 2015, 14:11
Cytat :
Drogi "Klaudiuszu"
Niektóre rzeczy można wyjaśnić tylko jednym słowem. Fetysze.
Zakceptuuj ją i pokochaj, albo od razu przebierz się za pluszowego króliczka.
Francis Lacroix.
P.s. Proszę pamiętać o tym wypracowaniu, które zadałem na WCZORAJ.
Rosalie Rabe
Temat: Re: Marian - wspaniała sowa przystojniaka Forrestera. Wto 19 Maj 2015, 15:58
Cytat :
A powiedz mi, Forrester, Twoja twarz chyba dawno nie posmakowała podłogi. Preferujesz żwir, czy piasek?
Kochająca, RR.
Amelia Bones
Temat: Re: Marian - wspaniała sowa przystojniaka Forrestera. Wto 19 Maj 2015, 18:33
Cytat :
Drogi Peterze! Niestety, nie mam tak wybitnej pamięci, żeby pamiętać takie rzeczy... Ale zważywszy na godzinę, to pewnie się uczyłam. Nie wiem co mogłabym o tym jeszcze powiedzieć. Prawdopodobnie siedziałam w bibliotece, aczkolwiek nie pobij mnie, jeśli okaże się że skłamałam. U mnie? Wszystko po staremu, ale powoli dostaję jakiejś nerwi czasem na niektóre czynniki zewnętrze reaguję ciut zbyt emocjonalnie. To nic takiego. A co u ciebie? Nie będę podawać konkretnych dat i godzin, opowiedz mi o teraźniejszości! Kochająca, Amelka.
Rosalie Rabe
Temat: Re: Marian - wspaniała sowa przystojniaka Forrestera. Wto 19 Maj 2015, 19:49
Cytat :
Widzę ktoś tu ma problemy z czytaniem ze zrozumieniem. Cóż, w takim razie chętnie wybiorę za Ciebie.
Z nieogarniętymi pokładami miłości, RR.
Adam Morgan
Temat: Re: Marian - wspaniała sowa przystojniaka Forrestera. Nie 27 Wrz 2015, 23:38
Berserk przyleciał do Forrestera późnym popołudniem. Adam nie zaskoczył, że dostał list dwa dni temu.
Cytat :
Stary! Koniecznie musisz mi opowiedzieć, jak udało Ci się uciec ze szponów własnej matki! Mi się pod Twoją nieobecność udało złamać rękę. Spotkajmy się... w dormitorium? Najłatwiej będzie. Tylko wróć, sztamaku.
Adam
Claire Annesley
Temat: Re: Marian - wspaniała sowa przystojniaka Forrestera. Sob 28 Lis 2015, 18:18
Claire rzeczywiście w nastroju była nie najlepszym... Nie, nie, wróć. W nastroju była horrendalnie złym, zupełnie jak nie ona. Nie było mowy o miłości do otaczającego ją świata, empatii w stosunku do młodszych, zrozumienia dla tych, którzy go potrzebowali. Żadnej pomocy, żadnego wsparcia, po prostu jedno wielkie, znaczące nic. Wszystko to spowodowane było oczywiście jednym, znaczącym wydarzeniem, o którym jednak panna Annesley rozmawiać z nikim nie chciała. Całą sprawę postanowiła przeżyć sama, co dla innych skutkowało jedynie tym, że musieli nauczyć się funkcjonować z nową, tymczasowo zmienioną Klarą - nie tak kochaną jak dotąd i nie tak szeroko uśmiechniętą. List Forrestera zastał ją właśnie w takim stanie. Bez uśmiechu, zaszytą w kącie własnego dormitorium, do którego ewakuowała się ostatnio najprędzej jak mogła. Skryta za murami opasłych tomiszczy wszystkie siły wkładała w to, co wychodziło jej najlepiej - naukę - całą resztę życia ostentacyjnie ignorując... No, do pewnego stopnia. Bo listu od Gryfona zignorować jednak nie zamierzała. Jej pismo było jak zwykle staranne, liścik zwinięty precyzyjnie w ciasny rulonik. Absolutnie nic - może poza delikatnym drżeniem dłoni dziewczęcia, które uwidoczniło się w kilku słowach listu - nie świadczyło o tym, jak bardzo jest jej źle. Nic. Nawet jedno zdanie, no skąd.
Cytat :
Pete,
jednak można Cię czegoś nauczyć! Nawet nie wiesz, jak cieszy mnie Twoja reformowalność. Siedem godzin to jak na Ciebie świetny wynik, nie omieszkam odnotować tego w swoim notesiku. Jestem pełna dumy! Miewam się... Miewam. Normalnie. Mam książki i wciąż czekające prace domowe, jak mogę mieć się źle? Jestem przecież tą dziwną dziewczynką, której takie rzeczy do szczęścia wystarczają. Jest doskonale, naprawdę. A Ty? Pomijając wymierzanie sprawiedliwości Ślizgonom, masz w planach coś ciekawego? Wiesz, siedem godzin. To dużo. Powinnam przygotować już reprymendę na wypadek kolejnego czegoś, co nie pozwoli Ci pobić rekordu wstrzemięźliwości?
Claire
P.S. Czekoladki na węch wypadają nieźle, z wyglądu też chyba niczego im nie brakuje. Jesteś pewien, że prawdopodobieństwo zostania ofiarą żarcików Morgana nie spadło jakoś ostatnio?
Claire Annesley
Temat: Re: Marian - wspaniała sowa przystojniaka Forrestera. Sob 28 Lis 2015, 19:22
Westchnęła głośno i pokręciła głową. Słaba była w kłamstwach, bardzo słaba. Nawet mur pisanych słów nie był w stanie ochronić jej przed dociekliwością mniej lub bardziej bliskich jej osób. Równie dobrze mogłaby sobie wymalować na czole neonową deklarację i ogłaszać swe złe samopoczucie w szkolnym radiu, wyszłoby na to samo. I wszystko byłoby w porządku gdyby nie fakt, że tym razem Claire nie była pewna, czy chce jakiejkolwiek uwagi, pomocy, troski. Zazwyczaj chciała - wiadomo. Ale zazwyczaj była tylko delikatnie urażona, ledwie muśnięta czymś nieprzyjemnym. Rzadko kiedy przeżywała coś tak, jak teraz. Trzeba było się naprawdę postarać, by zranić Annesley tak bardzo, tak głęboko. Cóż, kolejne osiągnięcie do Gallagherowej listy sukcesów.
Cytat :
Pete,
tak, tak, przyjęłam do wiadomości. Zrobię co w mojej mocy, żebyś był usatysfakcjonowany, zasłużyłeś w końcu. Wyjątkowo. Cholera, a już myślałam, że się uda. W porządku, nie jest okej. Nie jest ani trochę. Ale jakie to ma znaczenie? Wyliżę się przecież, Pete, wiesz o tym, ja też wiem. Każdy przez to kiedyś przechodzi, takie rzeczy po prostu się dzieją. Doceniam troskę, ale to... To nic. Z referatem Ci pomogę pod warunkiem, że dobrze się sprawisz przy tej fortecy. Wiesz, nie lubię przegranych i leni. Oczekuję zdjęcia, jak już skończycie. I Pete? Nie daj się pochować pod gruzami. Już ja Was znam - wojenka wojenką, ale pierwsze starcie rozegracie między sobą. I drugie. I pewnie jeszcze ze trzy kolejne. Mylę się?
Claire
PS Dziękuję! To strasznie głupie, ale nastoletnie mądrości okazują się prawdą - czekolada działa. I rozumie. Może powinnam pomyśleć nad jakimś eliksirem na złamane serca, na bazie czekolady? Opatentuję i zbiję na tym majątek.
O tym, jak słodkości działają, można było się przekonać. Na liściku od Klary nie było wprawdzie śladów czekolady - nigdy na podobne niedbalstwo by sobie nie pozwoliła! - ale wyszła na jaw jej nieostrożność. Cholera. Annesley nie używała takich słów, nie używała z takim uporem, że wielu posądzało ją wręcz o nieznajomość podobnych zwrotów. Prawda była taka, że Irlandka znała nie tylko to, ale także wiele innych, dosadniejszych słów. I czasem to wychodziło na jaw - ostatnio kilka lat, przy okazji pożaru browaru Gallagherów. I teraz, gdy nie zorientowała się, co pisze.
Na korytarzu była chyba zbyt zaskoczona, by zareagować w jakikolwiek inteligentny sposób. Bo co to miało znaczyć - tak ją zaczepić, ale nie odezwać się ani słowem? Tak się nie robiło! Gdyby nie to, że spieszyła się właśnie do biblioteki, by kolejną godzinę czy dwie spędzić znów w najbezpieczniejszym otoczeniu opasłych tomów, pewnie wyłuszczyłaby Forresterowi całą niestosowność jego zachowania. To, że zwykły gest wprawił ją w zdumienie, że zastanawianie się, dlaczego wystarczyć miał jej tylko uśmiech na dobre zajęło jej myśli. Ale nie, bo się spieszyła. A jak Claire się spieszy, to nie tłumaczy. I do kieszeni też nie zagląda. Smakołyk odkryła więc dopiero w zaciszu własnego dormitorium, po ostatnich zajęciach, gdy szkolną szatę mogła już z przyjemnością zamienić na znacznie wygodniejszy dresik. To właśnie wtedy w jej smukłą dłoń wpadło trochę już roztopione, czekoladowe stworzenie, które bez wahania wepchnęła do ust. Czasem próbowała sobie słodycze ograniczać, ale tylko czasem. Teraz nie próbowała nawet prób. Czekolada nie pyta, czekolada rozumie, takie tam. Oczywiście, skoro miała już chwilę wolnego czasu, nie omieszkała też podjąć się wyjaśnienia nietypowego zajścia, które pozwoliło jej się teraz słodkością raczyć. Siadając po turecku na łóżku, mlasnęła raz i drugi i, nie zważając na chichoczące na drugim łóżku współlokatorki, na pierwszej z brzegu kartce naskrobała kilka zwięzłych słów. W kolejnej chwili natomiast trochę nieprzytomna, bo wybudzona z drzemki Yoga śmigała już w poszukiwaniu adresata.
Cytat :
Pete,
nie przypominam sobie, bym czymkolwiek zasłużyła na prezent. Mamy jakąś specjalną okazję?
Claire
Sponsored content
Temat: Re: Marian - wspaniała sowa przystojniaka Forrestera.