IndeksIndeks  SzukajSzukaj  Latest imagesLatest images  RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  

Share
 

 Włoska knajpka "Alouette"

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Go down 
Idź do strony : Previous  1, 2
AutorWiadomość
Jared Wilson
Jared Wilson

Włoska knajpka "Alouette" - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Włoska knajpka "Alouette"   Włoska knajpka "Alouette" - Page 2 EmptyCzw 26 Mar 2015, 21:15

Nie było go stać na zwykły uśmiech dla żony i żona o tym wiedziała. Tuż przed zaręczynami powiedział jej jaki jest i że mało prawdopodobne jest, aby się zmienił. Wyłożył jej szczerze, że planuje wspiąć się wysoko i poświęcić karierze. Starał się zapewnić Kate namiastkę rodziny, dając jej dwoje cudownych dzieci. Powiedział też jej szczerze, że jest marnym ojcem i takim mężem. Nie wierzyła mu, bo podejrzewała, że coś kryje się w jego gburowatym sercu. Teraz uwierzy. Gdy dostanie podpisane papiery rozwodowe. Nie rozwiódłby się, gdyby tego nie zaproponowała. Mógłby dalej tkwić w małżeństwie, które nie dało rady już ciągnąć. Szesnaście lat to bardzo dużo. Teraz po fakcie gratulował Kate, że się go pozbyła. Nie życzył siebie nikomu na dłużej. Wiedział, jaki jest.
Westchnął zniecierpliwiony, jakby miał do czynienia ze świeżo upieczonym aurorem. Pisklaki, cholerne pisklaki.
- Jako auror powinnaś wpaść na to, że jeśli łączy się cokolwiek z podejrzanym, to jesteś automatycznie odsuwana od sprawy. Jeszcze teraz nie jesteś, ale właśnie wydałaś się, że się przyjaźnicie. Nie zdradzę ci szczegółów. - uciął w końcu tę dyskusję. Miltona akceptował. To dobry pracownik, człowiek dobry i wygląda na porządnego. Jednak Jared się z nim ledwie znał. Mijał w pracy. Nieistotne powody jego zainteresowania rudym człowieczkiem.
Kopnęła go w kostkę? Jaka mała żmija. Uniósł brwi i powstrzymał odruch zrewanżowania się. Ledwie poczuł tę małą stópkę, ale liczą się zasady. Kopała swojego szefa. Niedopuszczalne i karygodne, powinna dostać za to sto godzin prac społecznych dla szefa biura aurorów. Przynosiłaby mu co rano kawę w swoim kubku. Napił się kofeiny i odetchnął, bo była dobra.
- Twoja nazbyt energiczna stopa właśnie powiedziała mi co innego. Wstydzisz się? - w jego ślepiach irytację zastąpiło ostrożne rozbawienie. Wypił do końca kawę i zmiażdżył kubek w dłoni. Zniknął po chwili. Podrapał się znowu po brodzie i bezczelnie patrzył w niewinne oczka Sofii. Kłamała jak z nut, musiała sie go wstydzić. Sprawiło mu to chorą satysfakcję, przez co prawie się uśmiechnął. Prawie!
Sofia L. Clinton
Sofia L. Clinton

Włoska knajpka "Alouette" - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Włoska knajpka "Alouette"   Włoska knajpka "Alouette" - Page 2 EmptyCzw 26 Mar 2015, 21:16

Dobrze – dostał rozgrzeszenie chociaż jeszcze o tym nie wiedział. Przynajmniej był w porządku, że na samym początku powiedział jaki jest naprawdę, niż skrywał to przez x lat, tylko po to by pokazać jakim skurwysynem jest naprawdę. A takich na świecie nie brakowało i Zofia wiedziała o tym doskonale, bo sama wielokrotnie trafiała na nieporządnych facetów, którzy mydlili jej oczy dopóki ta się nie zaczęła angażować. Gdy Ci to zauważali rola się odwracała, tak samo jak kot ogonem i to panna Clinton wychodziła na tym wszystkim źle. Dlatego traktowała mężczyzn z rezerwą i wybierała tylko tych, którzy pociągali ją fizycznie by zaspokoić wszelakie potrzeby. Z Harrym było inaczej – pomimo wielu różnic coś pchnęło ich w ramiona, a czas spędzony w towarzystwie Egzekutora był naprawdę przyjemnym czasem – nie mogła zaprzeczyć. Nie wiadomo do końca kto zepsuł ich relację, czy ona i jej praca, zadziorny charakterek czy to, że on do końca nie mógł jej zaufać? Teraz było to nieistotne. Z chęcią prześledzi losy nowego nauczyciela w Hogwarcie i może sama coś wyłapie. Niepotrzebnie się zdradziła, bo jeszcze Wilson jej życiorys weźmie pod lupę i dopiero będzie. Chociaż nie miała nic do ukrycia prócz tego, ze podpaliła włosy koleżance z lekcji baletu.
- To nie zdradzaj. Tak czy siak powiedziałam, że się tym zajmę. – Burknęła grobowym tonem i upiła łyk wody, która podziałała na nią orzeźwiająco. Jeszcze przez moment mierzyła przystojnego kelnera wzrokiem, aż ten z ociąganiem odszedł do reszty klienteli, którą w tym czasie nieco zaniedbał. Nie miała mu za złe i tak go spotka prędzej czy później. Taka już kolej rzeczy.
Szanowny pan Gbur niech cieszy się, że kopnęła go tylko w nogę, a nie gdzieś wyżej. Zawsze mogło to się skończyć pulsującym bólem w okolicach krocza, który mógł być wyjątkowo upierdliwy, prawda? Najwyżej wcieli swój szatański plan w życie, ale w momencie kiedy Jared naprawdę przesadzi. Ale to tak solidnie. Wyzwie ją czy coś. Wtedy będzie miała gdzieś jaką funkcje piastuje. Taka mała rebeliantka.
Zaobserwowała zmiany jakie nastąpiły na twarzy Wilsona co mówiło, że albo jest chory albo faktycznie coś go rozbawiło. Odwzajemniła ostrożnie spojrzenie zabierając swoją stopę z pola rażenia i przesunęła palcami po smukłej szyjce kieliszka. Starała się zachować pozory jednocześnie bijąc się z myślami jak on do cholery się domyślił. Przygryzła policzek od środka starając się zamaskować ze wszelkimi uczuciami.
- Chyba ze mnie kpisz, Wilson. Czego mam się niby wstydzić? – Fuknęła na niego rozdrażniona tym, że czyta z niej jak z otwartej książki. Jeszcze trochę, a domyśli się, że tak naprawdę nie miała być nic przeciwko temu gdyby wychodzili częściej na obiady czy kawę. Chociaż nie, nie może w ten sposób myśleć o swoim szefie, który dalej w świetle prawa pozostawał jej szefem. Kropka. Umknęła spojrzeniem na serwetkę i spodek filiżanki, którą zabrał jej mężczyzna.

Jared Wilson
Jared Wilson

Włoska knajpka "Alouette" - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Włoska knajpka "Alouette"   Włoska knajpka "Alouette" - Page 2 EmptyCzw 26 Mar 2015, 21:17

Święty nie był, bo inni ludzie też nie byli od niego lepsi. Przestał bawić się w uprzejmości i prowadzić błahe rozmowy, bo to mijało się z celem. Po co udawać kimś, kim się nie jest? Wilson nie udawał, że jest kawałem chama. Każdy to wiedział, każdy kto na niego spojrzał, ale przynajmniej wiedzieli z kim ma do czynienia. Nigdy niczego nie obiecywał, bo wiedział, że się nie wywiąże nawet, jeśli będzie się starał. Żałował rozwodu, żałował, że nie utrzymał rodziny w jedności. Tak będzie teraz lepiej dla Kate, a z dziećmi widzi się w tym roku w szkole. Potem coś wymyśli. Jeśli znajdzie sobie normalne mieszkanie, bo dalej ociągał się z tym i mieszkał w Ministerstwie. Nie miałby problemu z wynajęciem ładnego apartamentu w hotelu czy gdzieś, ale po prostu Wilson nie chciał. Może później przenocuje "Pod świńskim Łbem".
W końcu pojęła, że nie warto czasami drążyć i za dużo zdradzać. Milton był znany, miał spore znajomości. Powody zainteresowania Wilsona nie były wielkie, ba, nawet nie miał powodów do sprawdzania go. Minął go parę dni temu w Ministerstwie i postanowił po prostu sprawdzić. Kto wie czy nie sprawdzi reszty nauczycieli. Ufał Dumbledore'owi, ale po ostatnich ekscesach, które się wydarzyły pod jego opieką... cóż, Wilson nie mógł lekceważyć wszystkich listów z zażaleniami od dorosłych czarodziejów posyłających swe dzieci pod skrzydła Dumbledore'a.
Clinton nie chciałaby się nigdy dowiedzieć co by jej groziło za kopnięcie swojego szefa w jaja. Znając ludzi, połowa z nich by jej przytaknęła, pogratulowała i uścisnęła dłoń, ale to ona by ponosiła tego konsekwencje. Bardzo ciekawe, zresztą. Skąd u tej panny tyle agresji? Wilson siedział grzecznie i zachowywał się miło. Jak umiał, czyli nie przeklinał, nie palił w jej towarzystwie (odwyk od cygar wpływał na niego coraz bardziej) i nie wypruł niczyich flaków. Powinna docenić i nie wykazywać takich morderczych odruchów w stosunku do swojego przełożonego. Tak, warto było wyjść z nią na ten obiad i popatrzeć jak się złości.
Mała stópka zniknęła. Potwierdziło to jedynie domysły Jareda, który wyglądał dalej, jakby miał zaraz się roześmiać. Nie, nie roześmieje, ale wyglądał tak i to była odmiana w wyrazie jego twarzy.
- Tańczyć. Uciekasz wzrokiem, a ciągle patrzysz na parkiet. Chętnie popatrzę jak tańczysz. Połowa facetów w tej knajpie też. - prowokował, podjudzał, sprawdzał czy się skusi. Przyglądał się jej badawczo. Przerwy robiły się coraz bardziej interesujące. Niech to szlag trafi, zaraz będą wracać do Ministerstwa. Pierwszy raz w życiu mu się nie spieszyło. Wilson chyba chorował, to możliwe. W końcu miał chore zmaltretowane ramię. Mogło to oddziaływać na mózg, skoro przez chwilę przestał mieć odruchy pracoholika.
Sofia L. Clinton
Sofia L. Clinton

Włoska knajpka "Alouette" - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Włoska knajpka "Alouette"   Włoska knajpka "Alouette" - Page 2 EmptyCzw 26 Mar 2015, 21:18

Sofia nie wiedziała, że Wilson ma problemy ze znalezieniem mieszkania – zarabiał bardzo dobrze, na pewno więcej niż ona, ale sądząc po tym, że się rozwodzi najpewniej za jakiś czas będzie łożył dodatkowe sumy na utrzymanie dzieci czy eks żony. Dziwne słowo, zupełnie nie pasujące do sytuacji, aczkolwiek do jej przełożonego owszem. Jared wyglądał nawet na rozwodnika z tą swoją wiecznie naburmuszoną miną i zachowaniem świadczącym o tym jakim to niezależnym mężczyzną jest. Bo był, musiała to przyznać. Być również jednym z lepszych w swoim fachu, jednak widać również było to, że potrzebował kobiecej ręki. Kogoś, kto by nim porządził i pokazał gdzie tak naprawdę jest jego miejsce. Kate jak można było zauważyć miała za miękkie serce i rękę, skoro nie potrafiła sobie wychować takiego faceta. Pytanie, kto umiałby go wychować? Czy była kobieta, która wytrzymałaby z nim tyle lat? I czerpała z tego dodatkową przyjemność? Poniekąd taką kobietą mogłaby być Sofia – zważywszy na fakt, że siedzi z nim tutaj już jakiś czas i oprócz tego, że ciągle się na niego złości to nie było tak źle. Wilson oprócz tego jednego wybryku zachowywał się w miarę normalnie, godnie, chociaż jego myśli cały czas krążyły wokół pracy co niezbyt jej się podobało. Nie chciała by jej non stop rozkazywał, nie była byle jaką marionetką. Miała swoją godność i owszem, mogła wykonywać jego polecenia, ale nie w knajpie, gdzie dopiero co spożywali obiad. A to, że reszta osób, która zajmowała się czymś o wiele lżejszym niż oni sobie pląsali, to nie znaczy, że i ona miała. Czy to takie trudne do zrozumienia?
Czy naprawdę musiała jasno wyrazić swoją opinię na temat tańców i hulanek? Jeszcze w obecności mężczyzny, w którego podobiznę rzucała nożami po dzisiejszy dzień? To przypomniało jej, że będzie musiała uruchomić kontakty i zdobyć jeszcze jedno ze zdjęć, może jedno z bardziej aktualnych? Musi trenować swoją celność i koordynację ruchów. Nigdy nie wiadomo kiedy jakiś nieprzyjemny śmierciożerca będzie chciał ochotę ją zaatakować – trzeba mieć oczy dookoła głowy i nóż w kieszeni.
Westchnęła, gdy dziwny wyraz twarzy [czyt: normalny] nie chciał zejść, a Wilson dalej się jej przyglądał z uprzejmym skupieniem. Czarnulka ożywiła się i wyprostowała plecy mając ochotę sięgnąć dłonią do jego czoła, by sprawdzić czy ten przez przypadek nie zachorował. Może trzeba było go odwieźć do Munga? I pozbyć się go na co najmniej trzynaście lat? A kiedy ten wróci ona będzie zaszczytnie piastować jego urząd, hm?
Zmrużyła oczy nie do końca przekonana jego przemianą, aczkolwiek mile zaskoczona, że ten jeszcze nikogo nie zabił, a jej nie zmieszał z błotem. W ciągu tych dwóch minut oczywiście.
- Potańczyć mogę w domu, z dala od gapiów, którzy możliwe, że mnie peszą. To chciałeś usłyszeć? Nie chcę przy Tobie tańczyć. – Zniżyła glos, by tylko on słyszał co do niego mówi. Swoją wypowiedź zaakcentowała niejednokrotnie mając na myśli, żeby nie myślał, że to, że okazuje jakiekolwiek zainteresowanie muzyką działało również wtedy kiedy on ma na to ochotę. Zacisnęła usta i nie odrywała wzroku od jego ciemnych ślepi. Zachowywał się dziwnie. Był…miły. Nie wiedziała co o tym sądzić. Spięła się i poczuła nieswojo w towarzystwie mężczyzny, którego przez 7 lat widywała niemal codziennie.
- Może Ty zatańczysz dla mnie, co? – Teraz ona przejęła pałeczkę i spytała szeptem.
Jared Wilson
Jared Wilson

Włoska knajpka "Alouette" - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Włoska knajpka "Alouette"   Włoska knajpka "Alouette" - Page 2 EmptyCzw 26 Mar 2015, 21:19

Ano potrzebował kobiecej ręki. Nie zdawał sobie z tego sprawy przez szesnaście lat, a gdy zauważył rażącą różnicę było już za późno na wszystko. Kate go nienawidziła i postanowiła się od niego uwolnić. Oboje odbębnili wolę swoich rodziców, wzięli ślub, spłodzili dzieci, rozsławili swoje nazwisko, a teraz są dorośli i nie muszą ciągnąć tego przedstawienia. Jared nie nadawał się po prostu na ojca i męża, tego nie da się nauczyć tak łatwo. Trudno było wytrzymać z nim, dobrze o tym wiedział, ale nie robił nic w kierunku, żeby to zmienić. Nie potrzebował ludzi do szczęścia, a zaczęło się to trochę zmieniać, bo tak nagle zauważył, że Zośka jest kobietą. Piekielnie seksowną i wolną, która jest odporna na jego warknięcia, nagany, mordercze spojrzenia, brak poczucia humoru... ciekawy przypadek. Kwiat pośród morza chwastów. Mógłby go zerwać, ale nie dałby rady o niego zadbać ani go pielęgnować. Zerwać dla własnej satysfakcji i patrzeć jak umiera. Zacisnął mocniej szczękę, wciąż gapiąc się na dolną wargę, brudną od sosu. Przeszkadzała mu i go drażniła. Nie pomyślał, żeby o tym jej powiedzieć czy zwrócić niegrzecznie uwagę. Wyciągnął łapę w jej stronę, tak jak wcześniej, gdy zamierzał przywołać ją do porządku. Tym razem wysilił się na delikatność, która przyszła mu z dziwną łatwością. Otarł kciukiem sos z miękkiej, wilgotnej kobiecej wargi, przez pół sekundy dotykając knykciem gładkiego policzka wrednej Zośki. Nie skomentował tego w żaden sposób, cofając rękę i marszcząc krzaczaste brwi. Był zdziwiony.
Kącik jego ust drgnął.
- Wstydzisz się tańczyć przy mnie? - zapytał prosto z mostu (głośno, celowo), bo go rozbawiła i niebezpiecznie zaciekawiła. - Ktoś jest w stanie ciebie speszyć? Nie znałem cię od tej strony, Sofi-ja. - uniósł brwi, rozluźniając barki i sadowiąc się wygodniej na krześle. Miał wstać i wracać do Ministerstwa. W jego ślepiach przez chwilę zaczaił się gniew, gdy odbiła pałeczkę, ale to było tylko na chwilę.
- Robię wyjątek tylko dla mojej nastoletniej córki. - stwierdził oschle, dając jej do zrozumienia, że wyjątków nie robi co chwila i nie dla byle kogo. Nachylił się raptem nad stolikiem w jej stronę, zmuszając ją z daleka aby spojrzała mu w oczy.
- Przypuśćmy, że w cywilu będziemy jeszcze dziesięć minut. Starczy ci odwagi? - prowokował ją, wysuwając czarne łapsko do jej bladej jak kość słoniowa małej rączki. Nie sądził, aby się odważyła. Peszyła się, nie chciała tańczyć w jego obecności. A on, jak to miał w zwyczaju, nie mógł jej nie dokuczyć i nie nagiąć małych zasad własnych na rzecz chorej satysfakcji. Lubił, gdy męczyła się w jego towarzystwie.
Sofia L. Clinton
Sofia L. Clinton

Włoska knajpka "Alouette" - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Włoska knajpka "Alouette"   Włoska knajpka "Alouette" - Page 2 EmptyCzw 26 Mar 2015, 21:21

Często dzieje się tak, że nie doceniamy tego co mamy pod ręką, a gdy to ginie, znika nagle nie możemy się bez tego obejść. Byliśmy przyzwyczajeni do obecności kogoś, na kim teoretycznie nam nie zależało, ale gdy dana osoba się oddalała wyciągaliśmy po nią ręce, nie wiedząc dlaczego nagle czujemy pustkę wokół serca.
Tak było i w sytuacji Wilsona, który od zawsze miał kochającą żonę i dwójkę dzieci. Po prostu byli przy nim, wspierali, mijali się na korytarzu. Do momentu kiedy ten nie zaczął naciskać na karierę, nie chciał piąć się wyżej i wyżej. W tym wypadku wojny między karierą, a rodziną wygrało to pierwsze. I wiedział o tym każdy kto chociażby trochę poznał Jareda. Sofia szczerze współczuła kobiecie, która wyszła za mąż za czarnego gbura – ani nie miała z niego żadnego pożytku, ani nie mogła liczyć na prezenty czy słodkie słówka, ani pożycie zapewne nie było zbyt udane, bo Wilson chodził nadęty jak osa. Nie wnikała nigdy co tam się między nimi dzieje, bo najpewniej zostałaby zmiażdżona jakimś ciętym komentarzem pod swoim adresem. Milczała więc wtedy jak zaklęta i sama sobie poprzysięgła, że nigdy nie zwiąże się z kimś, kogo nie pokocha. Na stałe oczywiście, bo szybkich numerków czy przelotnych romansów nie brała pod uwagę.
Gdyby dowiedziała się pierwsza, że była brudna najpewniej sama zadbałaby o higienę – nie jadła jak świnia, umiała posłużyć się sztućcami, ale dzisiaj była wyjątkowo rozkojarzona – zapewne wszystko to działo się przez jej przełożonego, który nagminnie namawiał ją do tańca. Zdziwiła się zatem gdy ten ponownie uniósł wielkie czarne łapsko, a ona siedziała jak na szpilkach zastanawiając się też co mu przyszło do głowy, by naruszać jej przestrzeń osobistą. Nie poruszyła się ani o cal będąc szczerze zaciekawioną, co też ten tym razem wymyślił. Otworzyła szerzej piwne oczy gdy poczuła jak jego kciuk opiera się o jej dolną wargę, pozostawiając ją zarówno czystą jak i lekko rozwartą – odetchnęła głęboko jeszcze przez chwilę ciesząc się po prostu o dziwo delikatnym dotykiem jego dłoni, kiedy w środku rozszalała się burza.
- Co Ty wyprawiasz? – Odezwała się zaraz zduszonym głosem, chcąc uderzyć kantem ręki w jego przedramię, które niestety zostało wycofane zbyt szybko. Chybiła, co ją dodatkowo zdenerwowało i wytrącona z równowagi chwyciła za kielich z wodą i dopiła ją jednym haustem. Zrobiło się jej niewygodnie, a usta paliły ją niemiłosiernie chociaż dopiero co ugasiła mały pożar.
Musiała zachować dystans do jasnej cholery. Był jej szefem i mimo, że ostatnimi czasy patrzyła na niego inaczej niż zwykle to nic nie zmieniało. Burknęła pod nosem, gdy ten znowu zaczął się niebezpiecznie do niej zbliżać.
- Na litość boską, nie będę przy Tobie tańczyć. – Powiedziała raz jeszcze nachylając się w jego stronę zupełnie jak on to zrobił wcześniej, tym samym zmniejszając dystans do minimum. Poczuła wiązankę męskich i silnych perfum wraz z medykamentami i przygryzła policzek od środka.
- Tańczę wtedy kiedy mam na to ochotę. Teraz jej nie mam, zrozumiałeś? – Syknęła, bo nie bawiło ją to, że ten koniecznie chciał zobaczyć jak się rusza. Nie chciała by na nią patrzył w ten sposób. Na pewno nie tutaj, może zmieniłoby się to gdyby znaleźli się gdzieś indziej? Prychnęła i się odsunęła, by nie zrobić czegoś jeszcze głupszego.
- Tania zagrywka, Wilson. Nie podpuszczaj mnie, bo jeszcze się skuszę. Ale nie tu. – wykrzywiła wargi w pogardliwym uśmiechu i ponownie zajęła się szkłem, które przez ten czas ponownie wypełniło się wodą mineralną.
Dalej czuła się nieswojo. Czuła również, że coś w ich relacji zaczyna się zmieniać. Coś niepokojącego, co jednocześnie ją intrygowało jak i przerażało.
Jared Wilson
Jared Wilson

Włoska knajpka "Alouette" - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Włoska knajpka "Alouette"   Włoska knajpka "Alouette" - Page 2 EmptyCzw 26 Mar 2015, 21:22

Nie wyciągał rąk do żony. Byłej już. Stracił ją wiele lat temu, gdy przejrzała, że nie zazna przy nim szczęścia ani nie dozna miłości. Nie każda historia i nie każde małżeństwo kończyło się happy endem. Odczuwał jej brak i musiał na nowo przywyknąć do samotności, chociaż był samotny już od dawna. Nie będzie musiał siedzieć na rodzinnych obiadach, na które w większości się spóźniał, a jego kontakt z dziećmi ograniczy się do weekendów i wakacji. Nic dziwnego, że był "nadęty jak osa".
Nie komentował "Co ty wyprawiasz", bo robił to, co chciał, bo mógł. Reakcja Zośki przynosiła mu chorą satysfakcję, a chęć zobaczenia jej zmysłowego ciała w tańcu podjudzała się z każdą upływającą minutą. W Wilsonie buzowało od dawna niezaspokojone pożądanie. "Pożycie" z Kate pozostawiało wiele do życzenia. Nie, żeby była złą kochanką, ale nie dzielili ze sobą wielu nocy. Dlatego reagował na piękne ciało, obecnie jeszcze nieosiągalne. Uśmiechnął się na kilka sekund. Zanim dało się zapisać w pamięci całkowicie inny wyraz jego twarzy, to zniknęło. Coś mu mówiło, że panna Sofi-ja czuła sie w jego towarzystwie bardzo niezręcznie. Że też tego nie zauważał. Teraz może na wiele sposobów ją dezorientować i denerwować.
- Kiedyś zatańczysz. - stwierdził z dziwną pewnością siebie, nie odrywając ślepi od jej dłoni trzymającej kielich przy ustach. - A gdzie wolisz? Przecież to taka... miła knajpka. - zapytał, nie ukrywając ironii. Wskazał za coraz gęstszy tłum na parkiecie. Jego mina mówiła głośno "Tchórz". Jak się spodziewał, nie podjęła ryzyka. To znaczy, że posiada jeszcze jakieś resztki odruchów samozachowawczych. Przez chwilę męczył ją, świdrując ją wzrokiem, a po chwili westchnął i podniósł się z krzesła. Leniwie sięgnął do tylnej kieszeni spodni po portfel, wyjmując z niego kilka złotych monet. Położył je obok paragonu i sięgnął po swój i Sofi-ji płaszcz. Nie dał go jej od razu. Czekał, aż pozwoli siebie ubrać - w imię dobrego wychowania. Nie mógł się oprzeć, aby nie wywołać na jej policzkach zabawnego zażenowania i jej nie dotknąć. Odwinął jej kurtkę i czekał, aż wstanie i podejdzie. Skoro karciła go non stop za to, że patrzy na jej biust i pokonuje bez problemu jej prywatność, to nie powinna się boczyć, gdy zachowuje się kulturalnie.
- Co ja z tobą mam. - westchnął z nieopisanymi słowami wymalowanymi w ślepiach. Najedzony Wilson to znośny Wilson. Sofia powinna się z tego cieszyć, a nie narzekać teraz na jego chory dobry nastrój. Jak sobie pościeliła, tak się wyśpi.
Sofia L. Clinton
Sofia L. Clinton

Włoska knajpka "Alouette" - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Włoska knajpka "Alouette"   Włoska knajpka "Alouette" - Page 2 EmptyCzw 26 Mar 2015, 21:23

Głównie dlatego Sofia sprzeciwiała się parowaniu dzieci na siłę. Od zawsze wiedziała, że wyjdzie za mąż za człowieka, który będzie znaczył dla niej więcej niż ktokolwiek inny. Dlatego sprzeciwiła się dobre 8 lat temu, gdy jej rodzice wybrali dla niej pewnego nastoletniego Włocha z dobrego domu, którego miała nazywać narzeczonym. Nie spodobało się jej ta samowola jej rodziny, co pokazała niemal na pierwszy spotkaniu traktując przyszłego męża z rezerwą oraz zaklęciem zmniejszającym. Rodzicom zrobiła awanturę, podczas której niemal cały Mediolan słyszał jak panna Clinton pomstuje na familię tym samym zapewniając sobie spokój do końca swych malowniczo przeżywanych dni. Jej matka tylko raz na jakiś czas zagajała czy poznała już tego jedynego, czy doczeka się wnuków, ale mogła jedynie liczyć na zmianę tematu. Typowe.
W duchu cieszyła się, że nie jest mężatką. Cieszyła się również, że Wilson staje się wolnym strzelcem z bagażem doświadczeń i dwójką uroczych dzieci. Nie przyznawała się do tego otwarcie, ale perspektywa patrzenia na Jareda jako na obiekt pożądania była kusząca. Różnił się od wszystkich mężczyzn, których do tej pory poznała. Był od niej starszy, ale od dawna było wiadome, że Zofię pociągali starsi. Poza tym auror był tak nieosiągalny na pierwszy rzut oka, że aż prosił się by się nim zainteresować. Od tej drugiej i niegrzecznej strony.
Nie wiedziała do końca co myśleć o chęci sprawdzenia jaka jest z niej tancerka. Może Wilson faktycznie już dawno nie miał okazji do sprawdzenia jak może poruszać się dorosła kobieta, do tego całkiem niebrzydka z ciętym językiem, która tylko czeka na okazję by bić szpilę w serce swojemu szefowi? Kto wie. Na razie nie dawała po sobie niczego poznać, bo nowe uczucie w niej kiełkujące zaczynało na razie ją irytować. Tak samo jak sam przełożony, który wykorzystywał jej nieuwagę i to, że tak szybko poddaje się chwili. Dzisiaj jednak była nieugięta i nie da sprowokować tak łatwo i szybko. Gdyby doszedł do tego alkohol i zaciszne miejsce, to kto wie co by się stało
Nie widziała również jego uśmiechu, zbyt zajęta gaszeniem pożaru w swoim ciele. Chłodna woda była idealna, a kielich ładnie dostosowywał się do kształtu jej dłoni. Jednym uchem słuchała tego co mówi do niej Jared, bardziej skupiając się raczej na przerywniku w postaci mineralnej.
- Chyba nad Twoim grobem. – Skomentowała jeszcze jego słowa z dziwnym błyskiem w oku i tylko obserwowała jak ten się podnosi. Westchnęła czując, że to koniec ich słodkiego spotkania na obiedzie, który mimo wielu zawirowań okazał się być naprawdę w porządku. Nie dość, że uciekła z nieciekawego spotkania to jeszcze się najadła w całkiem miłym… towarzystwie. Uśmiechnęła się pod nosem nie spisując tego dnia na straty, po czy odłożyła pusty kieliszek i gdy zauważyła jak mężczyzna wyjmuje portfel zgromiła go wzrokiem.
- Nie będziesz za mnie płacił. – Znowu burknęła i sama sięgnęła do swojej torebki, której… nie wzięła. Nie miała przy sobie nic prócz różdżki i płaszcza, który jej podawał, czekając na nią. Zrobiła niezadowoloną minę, bo naprawdę nie lubiła być na kogoś skazana.
- Oddam Ci jak będziemy w biurze. – Mruknęła podchodząc do niego i odwróciła się do niego plecami, zaraz wsuwając ramiona do rękawów czarnego płaszcza. Odruchowo włożyła dłonie do kieszeni by sprawdzić czy ma przy sobie jakąś gotówkę. Nie miała.
- Dziękuję. – Poczuła się nieco zażenowana tym wszystkim, co niemal natychmiast odbiło się na jej twarzy – wyglądała o wiele młodziej niż zazwyczaj, jak nieokrzesane dziewczę, którym tak naprawdę była. Odchrząknęła i spojrzała jeszcze na Jerry’ego mierząc go piwnymi ślepiami.
- A czego ze mną nie masz? Nie narzekaj. – Uśmiechnęła się lekko i skierowała się do wyjścia, skąd jeszcze pomachała jednemu z kelnerów, który nie odrywał od niej wzroku do momentu, kiedy ta się nie wyniosła z restauracji.
Nie było źle, było całkiem przyjemnie. Pogoda dopisywała, a spotkanie najpewniej kończyło się za kilka minut. Zerknęła na lewy przegub marszcząc brwi.
- Jakby ktoś się czepiał, że mnie nie było na tej naradzie dotyczących bezpieczeństwa kobiet, to mnie kryj, dobrze? – Spytała jeszcze mimochodem formalnym tonem, bo przecież należało wrócić już do swych obowiązków.
Jared Wilson
Jared Wilson

Włoska knajpka "Alouette" - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Włoska knajpka "Alouette"   Włoska knajpka "Alouette" - Page 2 EmptyCzw 26 Mar 2015, 21:24

W tych czasach dzieciaki były hodowane tylko po to, aby po uzyskaniu dojrzałości wydać je do reprodukcji, niczym konie czy psy- czysta krew z czystą krwią, ta maść z tą maścią, bez pytania o zgodę, narzucanie woli. Gdy się żenił, było mu to obojętne. Ale sam po sobie widział, że jeśli któreś dziecko odziedziczyło po nim charakter, nie zmusi go do wzięcia ślubu z kimś, kogo znajdzie. Ogólnie nie planował w to ingerować. Skai była mieszanką wybuchową, chociaż widać było jak na dłoni, że jest podobna do Kate. Seth był bardziej w niego wrodzony, ale póki co to geny matki w nim zwyciężyły. Jared się z tego cieszył. Nie życzył swym dzieciom swojego charakteru.
- Nago. - odparł, bo nie ona jedna będzie tańczyć nad jego grobem. Skoro już tak się do tego kwapi, w testamencie napisze, że życzy sobie Sofii nagiej nad swoim grobem, aby mógł się z niej śmiać po śmierci. Zresztą, tym ciałem przyciągnie wzrok nawet zmarłego...
Uniósł brew, a jego sceptyczna mina mówiła co sądzi o płaceniu za posiłek przez kobietę. Jerry był staromodny i trzymał się prehistorycznych zasad, przynajmniej w części.
- Okej, oddasz mi w naturze. Możesz jutro przyjść z kawą, bez ubrań. Wyrównamy rachunki. - mówił bezczelnie, obserwując mimikę aurorki. Nie będzie jej bronił spłaty długu! Nie wspomniała w jaki sposób "odda" mu za obiad, na który sama go przywlokła. Jeśli ma się takie ciało i jest się w towarzystwie dosyć napalonego gbura, należy uważać na słowa, bo jeszcze mógłby użyć ich przeciwko niej. Uroki pracowania po stronie władzy.
Nie omieszkał przypadkowo dotknąć palcami ciepłych ramion Sofii okrytych elegancką koszulą, która mu się od dzisiaj nie podobała. Wstrząsnął nim nieprzyjemny dreszcz, który aż prosił się o sprawdzenie na jak wiele pozwoli mu ta mała kobietka. Poprawił swoją kurtkę i otworzył drzwi, zabijając wzrokiem kelnera, który ośmielił się odmachać. Mina mu zrzedła. Przepuścił Sofię i ruszył w ziąb. Padało rzecz jasna, musiało się rozpadać.
- Nie powinnaś opuszczać takich zebrań na koszt mojej obecności. Sabotujesz monolog pani Hanny. Kto powiedział, że ze mną jest bezpiecznie? - ruszyli ślimakiem z powrotem do Ministerstwa. Łatwiej byłoby się teleportować niedaleko, ale po co sobie psuć przyjemność gnębienia aurorki kilka minut dłużej. Spojrzał na kobietę lubieżnie, mierząc ją od góry do dołu głodnym wzrokiem.
- Dlaczego mam cię kryć? - droczył się z nią, nie dając jej swojego słowa, że będzie ją krył. Co z tego, że za nieobecność odpowiadałaby przed nim. Jared to cham, trzeba o tym pamiętac non stop.
Sofia L. Clinton
Sofia L. Clinton

Włoska knajpka "Alouette" - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Włoska knajpka "Alouette"   Włoska knajpka "Alouette" - Page 2 EmptyCzw 26 Mar 2015, 21:25

Chyba wszyscy w Ministerstwie cieszyli się, że dzieci Wilsona nie są do niego podobne. Małe klony, kropka w kropkę jak ojciec? Nie do przyjęcia. Chociaż nie wiadomo co z nimi będzie za te kilka, kilkanaście lat – jak ich losy się potoczą, czy znajdą to czego szukają, czy dalej będą kochać swojego tatę miłością bezgraniczną czy może będą go obwiniać o rozpad rodziny?
Myślami znowu wróciła do Wilsona seniora, na którego spojrzała – zmrużyła jedynie oczy, gdy padło słowo klucz. Naga Więc pewnie chodziło mu jedynie o wykorzystanie jej, młodszej i pyskatej kobiety. Nie jego doczekanie. Poczuła jak żołądek się jej ściska, a ona ma problem z odwróceniem wzroku, co znowu wpłynęło na jej zachowanie. Irytacja wzięła w górę, więc aby zająć czymkolwiek dłonie chwyciła za poły paska i przewiązała go zgrabnie w talii. Nie interesowało ją to jakie zasady wyznawał Jerry – czy był przyzwyczajony do płacenia za kobietę, czy pierwszy otwierał drzwi czy nie – większość czasu spędzała z mężczyznami, czasami sama czuła się jak facet i nigdy nikogo nie prosiła by ktoś traktował ją z należytym szacunkiem, bo zazwyczaj mało wymagała od kolegów z pracy. Co nie znaczyło, że Wilson chcąc nie chcąc zrobił na niej dobre wrażenie, nawet jeżeli serio było to niespecjalnie.
- Miałam na myśli pieniądze. I tylko o taką walutę mi chodziło. – Wyjaśniła dokładnie i powoli, by zrozumiał, że nie pojawi się w jego gabinecie bez ubrań. Nie zrobi mu takiej przyjemności, chociażby ją o to prosił i dawał do zrozumienia, że ma na nią ochotę. Musiałby posunąć się do użycia siły, co prawdopodobnie by poskutkowało biorąc pod uwagę jej chęci do eksperymentowania w łóżku, o czym również nie piśnie ani słówka.
Ponownie drgnęła gdy dłonie Wilsona przesunęły się po jej ramionach – coś z tyłu głowy się jej zapaliło, a ona sama wzmożyła czujność i dziękując Merlinowi wyszła na deszcz, który siąpił tak jakby chciał, a nie mógł co jej nie przeszkadzało. Już przyzwyczaiła się do szarej pogody w Londynie jak i całej Anglii. Nie narzekała, tylko przyjmowała wszystko z uniesioną głową, tak jak i teraz. Zmrużyła oczy i odgarnęła włosy za ucho wsuwając dłonie do kieszeni i maszerując dziarsko. Nie pytała dlaczego nie skorzystają z magicznego przejścia czy teleportacji. Skoro Jared chciał się przejść to mu potowarzyszy.
- Wiem, że nie powinnam, ale to było tak w cholerę nudne, że nawet sobie nie wyobrażasz. Organizują to badziewie co roku, więc czego się spodziewać? Że frekwencja będzie rosła ? Niedoczekanie. – Prychnęła tym samym dając pokaz tego, że jest niezadowolona z tego punktu postawionego przez Ministra Magii. Nie miała nic przeciwko zebraniom, jeżeli tylko te traktowały o czymś nowym. Zerwała się z tego jak tylko mogła, czując, że walka o jedzenie jest tym czego potrzebuje. Nie rozmowa o bezpieczeństwie kobiet w pracy. Odwzajemniła spojrzenie rzucane przez mężczyznę i przełknęła rosnącą gulę w gardle. Na niego też fuknęła, a jej piwne oczy pociemniały. Nie zwracała uwagi na deszcz i krople, które powoli i metodycznie oznaczały jej twarz.
- Jesteś moim szefem, a ja się ulitowałam nad Tobą i pokazałam knajpkę gdzie można dobrze zjeść? – Odpowiedziała na jego pytanie przedrzeźniając jego głos. Zaraz jednak się uśmiechnęła i uniosła wysoko brodę.
- Jak nie to nie, sama sobie poradzę. – Wzruszyła ramionami nie chcąc jego łaski. Co za zmiana taktyki, panno Clinton…
Jared Wilson
Jared Wilson

Włoska knajpka "Alouette" - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Włoska knajpka "Alouette"   Włoska knajpka "Alouette" - Page 2 EmptyCzw 26 Mar 2015, 21:37

Poszukał w kurtce cygar, ale nie znalazł ani jednego. No tak, tuż po misji na obrzeżach Londynu zabrano mu tytoń tłumacząc mu, że to z powodu troski o jego zdrowie. Miał ochotę zapalić i się napić w towarzystwie Sofii, która działała na niego w dziwne sposoby. Drażniła go i jednocześnie bawiła, intrygowała. Nie mógł się zdecydować jak ją traktować. Wiedział jedynie, że w ciągu siedmiu lat jej kariery w tym miesiącu ich relacji ulegały znacznej zmianie. Czy chciał tego czy nie, była seksowną kobietą, a on osamotnionym facetem odizolowanym towarzysko od ludzi.
- I ty mówisz, że chciałaś moją posadę, skoro nudzisz się u Hannah. Na tych zebraniach, na których ja być muszę dosyć szybko sama byś się zamarynowała i podesłała Hallowi jako składnik do eliksirów. - burknął, przyspieszając kroku bez większego powodu. Nie wspominał już o milionach papierów, które trzeba było przeczytać. Wnioski o rozpatrzenie sprawy, pozwy do sądu o głupoty, włącznie problemy z kradzieżą miotły i zaczarowaniem schowka w kibel i inne bzdety, które musiał czytać i stawiać parafkę. Jeszcze trochę a będzie potrzebował okularów do czytania, z czego dumny nie był. Już teraz drobne literki skakały mu przed oczami, gdy kolejną noc z rzędu poświęcał na nadrabianiu urzędniczych robótek.
- W sumie to sensowny rewanż. - przytaknął powoli, drapiąc się po zapuszczonej brodzie. Skoro go nakarmiła i wytrzymała w jego towarzystwie bez podnoszenia głosu mógłby darować jej opuszczenie nudnego zebrania. Poza tym była piękną kobietą. Nie, Wilson wcale nie oceniał pracowników po wyglądzie. Tylko tych o wyjątkowej urodzie i ciętym języku, a tych dało się policzyć na palcach jednej ręki.
Przeszli kawałek chodnika, minęli zabudowania gdy Jared niespodziewanie się ruszył. Chwycił nadgarstek towarzyszki, używając do tego tak zwanej delikatności, i uniósł go wyżej. Trzasnęło głośno, gdy ich teleportował przed Ministerstwo Magii bez zapowiedzi i uprzedzenia.
- Pamiętaj o której masz jutro być i o papierach dotyczących Miltona. - powiedział zamiast pożegnania i odszedł. Nie odprowadził jej na swoje piętro tylko rozdzielił się i dał wolną rękę. Wilson wrócił do gabinetu syty i nawet zadowolony. Takie przerwy mu się podobały.

[zt x2]
Sponsored content

Włoska knajpka "Alouette" - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Włoska knajpka "Alouette"   Włoska knajpka "Alouette" - Page 2 Empty

 

Włoska knajpka "Alouette"

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry 
Strona 2 z 2Idź do strony : Previous  1, 2

 Similar topics

-
» Mała knajpka

Permissions in this forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
Marudersi :: 
Fasolkowo
 :: 
Archiwum
 :: Fabularne
-