Upierdliwa Puchonka i oschły Ślizgon... Co z tego wyjdzie?
Osoby: Christopher Richardson, Jolene Dunbar
Czas: Rok temu
Miejsce: Korytarz
Christopher Richardson
Temat: Re: Wariatka! Sob 24 Sty 2015, 17:23
Christopher postanowił wykorzystać czas wolny i spędzić go z swoimi przyjaciółmi. Po prostu nie mógł odpuścić sobie wolnej chwili, którą mógł wykorzystać do celów mających za zadanie pomóc mu się rozerwać. Brakowało mu tego - bo wypracowania, bo egzamin... Wszystko tylko nie czas dla siebie. Oczywiście teraz musiał przygotowywać się do tak ważnych sumów, jednak nie wytrzymałby dłuższego siedzenia w upalnym pokoju wspólnym. W tamtej chwili wszystko było lepsze! Na jego twarzy wisiał chytry uśmieszek, tak rzadko opuszczajacy jego twarz. Zazwyczaj gościł, gdy mógł dokuczać jakiemuś głupiemu, prypadkowemu Puchonowi. Dzisiaj był w tak dobrym humorze, że postanowił im odpuścić. To naprawdę nowość… Christopher Richardson niedręczący żadnej szlamy? Może to z tego powodu większość uczniów była w dobrym humorze? Wszystko było możliwe! W końcu musiał wydarzyć się jakiś cud, który chwilowo ocieplił zimny charakter tego Ślizgona. Nikt nie wiedział, że to tak łatwo zostanie zniszczone… Bowiem niebezpiecznie blisko znajdowała się pewna, upierdliwa Puchonka. Szedł środkiem korytarz, kiwając głową do znajomych mu osób. W końcu oparł się o ścianę, zaczął rozmawiać z kolegami z swojego domu. Oni też byli jacyś zadowoleni z życia. Nie mógł odpuścić sobie wyśmiewania się z tych gorszych.
Ostatnio zmieniony przez Christopher Richardson dnia Sro 28 Sty 2015, 11:57, w całości zmieniany 2 razy
Jolene Dunbar
Temat: Re: Wariatka! Sro 28 Sty 2015, 10:22
Jolene biegła. Czas ją gonił, spieszyła się, nie mogła się spóźnić. Omijała spocone ciała uczniów, przeskakiwała książki (Ben na ich widok dostałby histerii!), nadłożyła drogi, aby nie natknąć się na przechadzającego się profesora Dimitriego i kontynuowała sprint na dwadzieścia metrów. Wyglądała, jakby sam Argus Filch deptał jej po piętach. W ramionach trzymała najeżonego białego kota oraz trzy przezroczyste fiolki z tajemniczym płynem. Zatrzymała się dosłownie tuż przed nosem Christophera i jego kumpli. Zziajana, zdyszana wpatrywała się w chłopaka z szeroko otwartymi oczami oraz nadzieją, że ją uratuje. - Chris-miśku! Jak dobrze, że ciebie znalazłam! - wykrzyczała mimo, że dzieliło ich raptem półtora metra. - Chris-miśku, musisz mi pomóc. Tylko ty możesz mi pomóc. To sprawa życia i śmierci, nie patrz tak. Nikt inny mi nie pomoże, jesteś mi pilnie potrzebny. Chodź proszę, to zajmie tylko maksymalnie dwie godziny. - złapała go za rękaw, zaciskając na nim palce rozpaczliwie. Nie miała czasu, potrzebowała Chrisa już, natychmiast, niezwłocznie. Kot wyskoczył z jej ramion, obdarowując przechodniów oraz gromadę ślizgonów uśmiechem białych, ostrych kiełków. Joe nie ruszała się z miejsca. Stała jak słup soli i nie odrywała oczu od Christophera. Był jej jedynym ratunkiem, inaczej zginie! Joe oczywiście, Chrisa-miśka nie miała w planach mordować. Jest zbyt przystojny, aby od razu umierać, jednakże jego obecność była niezbędna.
Christopher Richardson
Temat: Re: Wariatka! Pią 30 Sty 2015, 10:27
Christopher zauważył postać przedzierającą przez tłum uczniów. W ręku trzymała okropnego kocura, którego rozpoznałby wszędzie. Tylko Jolene potrafiła być na tyle energiczna, a utwierdziło się to, gdy stanęła tuż pod jego nosem. Spojrzał na nią z wyrzutem widniejącym w jego niebieskich ślepiach. Słońce dziwnie się od nich odbijało. - Co? – zapytał rumieniąc się ze wstydu i drapiąc się po głowie. Nienawidził, gdy krzyczała na cały korytarz te swoje „Chris-miśku!”. – Sprawa życia i śmierci? Ja muszę ci pomóc? Dwie godziny? – Owszem, Puchonka czasem wyolbrzymiała swoje problemy, ale teraz chyba przesadziła. – Kim ty jesteś? - Nie uśmiechało mu się udawać, że jej nie zna. W każdym razie plany były spisane na straty, ponieważ panna Dunbar zrobi wszystko, żeby uwierzyli JEJ. Czuł się dziwnie zmieszany. Też sobie znalazła chwile – pomyślał zdezorientowany. Ciągnęła go za rękaw szaty, wręcz błagała o bardzo potrzebną pomoc. O co mogło jej chodzić? Musiałby za nią pójść i się dowiedzieć, jednak nie mógł tego zrobić w obecności swoich kolegów z domu. Cała jego reputacja poszłaby w piach i zapewne nigdy nie wróciła. Co prawda nie wiedzieli o statusie krwi dziewczyny, ale była ona Puchonką. W Slytherinie takich się tępi, torturuje. Chłopak sam nie wiedział co takiego zrobiła, że udało się jej przekonać Richardsona do swojej osoby. To musiał być nie lada wyczyn!
Jolene Dunbar
Temat: Re: Wariatka! Pią 30 Sty 2015, 11:35
Jolene była przekonana, że Ślizgoni nie cierpią Gryfonów i do tej pory w ten sposób myślała o zielonych kolegach. Nie należała do osób przejmujących się odwieczną walką między domami. Nie patrzyła na kolor krawata, a na twarz i oczy. Richi-Chris-Misiek miał ładne oczy kontrastujące z rumieńcem na jego policzkach. Puchonka zamrugała długimi rzęsami oczekując ruchu ze strony Chrisa. Nie spodziewała się zaprzeczenia ich znajomości, wszak znali się już prawie cały rok. Ilekroć go mijała na korytarzu energicznie i głośno go witała. Nie omieszkała podrzucić mu na lekcjach czegoś słodkiego bądź wskazać palcem składnik do wrzucenia do kociołka. Darzyła Ślizgona czystą sympatią. Zmrużyła powieki przyglądając się reakcji jego przyjaciół i wtem pojęła przyczynę zagrywki. Pokraśniała, nie wypuszczając rękawa spomiędzy smukłych palców. - Wszyscy moi znajomi o tobie Chris-miśku opowiadają. Musisz mi zatem pomóc, bo nikt inny nie podoła mojemu problemowi. - zamrugała zalotnie rzęsami, śląc Chrisowi ujmujący uśmiech. - Jeśli znasz kogoś od siebie inteligentniejszego to mi go poleć. - w jej oczach pojawiły się złośliwe, rozbawione iskierki. Wywabi Chrisa spomiędzy jego przyjaciół, których również obdarzała wesolutkim uśmiechem. Jolene stąpała z nogę na nogę, nie zdejmując wzroku z Chrisa. Wyglądał słodko z rumieńcem na polikach, tak bardzo niewinnie i niegroźnie. Ufała, że pojmie w lot o co chodzi i do czego Joe jest zdolna, aby go uprowadzić z jakże równie uroczego grona. Miała kilku ślizgonów określanych mianem miłych znajomych. Między innymi Isabelle, bardzo fajna dziewczyna. Jolene współczuła trochę jej i Chrisowi. Non stop muszą pilnować się i przybierać pozę poważnego czarodzieja mającego w nosie los szlam. To musi być nudne i trudne, wszak innym i o wiele atrakcyjniejszym wyjściem jest zabawa i śmianie się w swoim gronie. Joe nigdy nie udawała. Była sobą w każdej sytuacji, nawet krępującej dla rozmówcy.
Christopher Richardson
Temat: Re: Wariatka! Sob 31 Sty 2015, 11:18
Christopher nie był głupi, Tiara mogła go równie dobrze przydzielić do domu kruka, Ravenclawu. Ona postanowiła zmienić taktykę gry – wyciągnąć go w zupełnie inny sposób. Chora chęć zdobycia władzy, zostania tym najlepszym, sprawiała, że na jego twarz wkradał się chytry uśmiech. Pokręcił lekko głową – jakby w rozbawieniu i odepchnął się od ściany – na tyle ile było to możliwe, bo Puchonka stała tuż przed nim. Jej brązowe włosy spływały po czarnej szacie z znakiem Borsuka – domu, którego zawsze się wystrzegał. Nie wiedzieć czemu, ale miał tam aż dwóch znajomych. Dziwne, prawda? Taki typowy Ślizgon z przyjaciółmi w Hufflepuffie! Willy Webster nadawałaby się na dom węża, jednak Tiara zadecydowała inaczej. A Jolene? Chyba miała jakiś dar przekonywania ludzi, bo bez niego nie zabrałaby chłopaka na swoją stronę. Żywił wyraźną niechęć do mugolaków i stopniowo powstrzymywał się koło niej. Była jego przyjaciółką, nie wypadało tak mówić o brudnych kiedy sam się z takową przyjaźnisz. - Twoi znajomi, powiadasz? – zapytał niemalże szeptem. Kto chciałby zachwycać się nad Ślizgonem, który się nad nimi znęca? Chyba żadna osoba o zdrowych zmysłach. Trzepotanie rzęsami – pierwsza oznaka kłamstwa, próbowała go namówić za pomocą tego wrodzonego wdzięku. Jolene była ładną dziewczyną i chyba nie narzekała na swoją urodę… Ale u niej wszystko było możliwe! Taka już była i chyba nic nie mogło tego zmienić. Czy to zaleta? Być może! Komplementy, komplementy, komplementy… To go zabiło. Ambicja wręcz namawiała go do pomocy swojej przyjaciółce z domu Borsuka. Rozsądek podpowiadał, że to zły pomysł, że ona go wykorzystuje. Te obie cechy toczyły ze sobą bitwę nacierając na siebie z ostrymi mieczami. Kto miał przewagę? Oczywiście ta pierwsza część. - Zgoda – rzucił krótko. Chytry uśmieszek przemienił się w ten weselszy i już nie przejmował się obecnością swoich głupich znajomych. Byli tylko pionkami potrzebnymi do odgrywania roli Ślizgona. A Christopher? Uważał się za tego najważniejszego. – Ale najpierw powiedz o co chodzi. Nie chcę się wpakować w tarapaty, bo jak na razie to mam dość głupich i zupełnie niepotrzebnych szlabanów u tego charłaka – skrzywił się na samą wzmiankę o woźnym. Do jego nozdrzy powrócił ten zapach smażonej ryby. Tam można zemdleć! Dlaczego jeszcze nikt nie poszedł do Dumbledor’a i nie powiedział o tym w jaki sposób woźny traktuje uczniów?
Jolene Dunbar
Temat: Re: Wariatka! Pon 09 Lut 2015, 15:32
Jolene nie kłamała, a jedynie naginała prawdy na korzyść własną i otoczenia. Ślepia Puchonki zaświeciły jak dwie lampki w chwili dostrzeżenia na twarzy Chrisa niepewności. Komplementy włożyły jej przystojnego ślizgona do kieszeni. Każdy uwielbiał słuchać pięknych rzeczy na swój temat w otoczeniu osób dla siebie (bądź dla swego ego) ważnych. Klasnęła entuzjastycznie w dłonie. - Chodź, bo to tajemnica! - chwyciła rękoma dużą dłoń Chrisa i wyciągnęła go bezceremonialnie z grona koleżków. Nie oddawszy mu kończyny, pociągnęła go kilkanaście metrów dalej, ku oknom. - Ja miałabym wpakować nas w tarapaty? Chris-miśku, pan Filch nie umie mnie doścignąć. - prychnęła pogardliwie na temat pana woźnego. Dzięki widma spóźniania się, życiu w pośpiechu i podstępnego wkradania się do towarzystwa Bena podczas biegania wokół szkolnego jeziorka, wyrobiła sobie nienaganną kondycję fizyczną, która jest na tyle wybitna, aby pięćdziesięcioletni pan charłak jej nie doścignął. Po przejściu sporego kawałku, obróciła Chrisa i lekko popchnęła go ku ścianie, aby nie miał już wyjścia ani sposobu ucieczki spod czujnego spojrzenia oczu Jolene. - To bardzo ważna sprawa. Istotna i jeśli nie pomożesz mi jej rozwiązać, umrę. - posłała mu długie spojrzenie. Bardzo długie, ponieważ był to sposób uciszenia jego czujności. Wyciągnęła z torby przewieszonej przez ramię maleńką buteleczkę, wielkości kciuka. W środku była jaśniutka esencja. - Sprawdź jaki ma smak. Błagam. Obiecuję, że włos z głowy tobie nie spadnie. Możesz mi zaufać, Chris-miśku. Proszę? - zamrugała rzęsami, śląc ślizgonowi najsłodszy uśmiech na jaki była w stanie się zdobyć.
Christopher Richardson
Temat: Re: Wariatka! Sob 14 Lut 2015, 10:35
Uwaznie obserwował ruchy, które wykonywała dziewczyna. Na wszelki wypadek trzeba było chociaż próbować czytać z mowy ciała! Wiadomo, że tak mówiła tylko dlatego, żeby go wyciągnąć – ale skoro rzuca komplementami na prawo i lewo to nie ma sensu tego tracić. A może to wcale nie było nic strasznego? W każdym razie… Liczył, że nic związanego z Filchem. Pozwolił się odciągnąć na bok i przysunąć do ściany, teraz nie mógł nigdzie uciec. Przełknął tylko ślinę i spojrzał na nią niezrozumiale. - No chyba, że tak – odpowiedział z uśmiechem wykrzywiającym jego usta. – Ale żeby nigdy cię nie poznał? W końcu takie ucieczki powinny kończyć się jakimiś tam szlabanami, sprzątaniem jego brudnego gabinetu. Na nic to idzie, bo po piętnastu minutach znowu jest tam syf – wzruszył ramionami. Sam nie wiedział kiedy sprowadził temat rozmowy na inny tor. Jakoś nigdy nie chciało mu się uciekać przed tym głupkiem, a poza tym… Pewnie poznałby go gdyby tylko próbował! - Umrzesz? Jolene, nie gadaj głupot – parsknął śmiechem. Nieco zdziwił sę, gdy ta posłała mu to przenikliwie spojrzenie. Nienawidził, gdy ktoś to robił, zwykle spuszczał wzrok. I tak też zrobił… Oczy skierował w jej stronę dopiero wtedy, gdy wyciągnęła maleńką butelkę z jasną esencją. - ZWARIOWAŁAŚ? – zapytał próbując odejść nieco dalej, ale ściana jak i Dunbar zagradzały mu drogę. Westchnął tylko, przymknął oczy i przyjrzał się zawartości butelki. – Skoro nie spadnie mi włos z głowy to dlaczego nei zrobisz tego ty? I skąd pewność, że nie spadnie? Może to jakaś śmierć?