Cytat :

Drogi Nowy Uczniu!

Obserwowałem Cię podczas Ceremonii Nadania Domu. Wystawałeś ponad wszystkich z racji swojego wieku. To nic stresującego. Myślałem, że po prostu jesteś zagubionym czarodziejem, który wyprał swój list z Hogwartu i dopiero teraz go odnalazł... Wyobraź sobie więc moje zdziwienie, kiedy odkryłem, że chodzisz do siódmej klasy! Nadal nie wiem jak zrobiłeś te siedem lat w pół godziny, ale chyba musisz być bardzo potężnym czarodziejem!
Zacznijmy więc od początku!
Nazywam się Artie McCallister i będę Twoim przewodnikiem. Może i jesteś w siódmej klasie i niewątpliwie wielkim geniuszem, ale jestem pewien, że nie znasz wszystkich zasad, które panują w zamku! A więc posłuchaj! Artie Ci pomoże!

1. Każda panna w tym zamku czeka na komplement, dlatego nigdy nie bój się powiedzieć Jasmine Vane, że jest naprawdę ładną dziewczyną.
2. Naprawdę Jasmine Vane jest ładna i jest odpowiednią partią dla Ciebie.
3. Uważaj na lekcjach profesor McGonagall, a w szczególności, kiedy wypina się do kogoś z ławki obok. Nie odwracaj głowy w stronę Wielkiego Tyłka!
4. Po zamku krąży również Wielka Czarna Łapa. Podobno zły jego dotyk boli na całe życie. Nie sprawdzałem.
5. Aby wejść do kuchni należy pogłaskać gruszkę! Ten portret z owocami znajdziesz w lochach! Czuj się zaproszony! Tylko uważaj na skrzaty domowe!
6. Pod żadnym pozorem nie zakochuj się w Wandzie Whisper. Moja opiekunka kręci z Heniem. Proszę, nie rozwalaj ich idealnego związku, bo się pokłócimy, nie?
7. Nie próbuj dyskutować z Irytkiem na temat polityki, bo i tak wyjmie Ci kozę z nosa i będzie Ci kazał ją zjeść.
8. Plotka głosi, że nasz dyrcio lubi chłopców. Także strzeż się i noś gacie na kłódkę.
9. Nie jedz żółtego śniegu. To na pewno sprawka Huncwotów.
10. Pamiętaj, że przezorny, zawsze ubezpieczony.

Jeśli masz jakieś pytania, wal śmiało!

Jako, że Artie obiecał Dziadkowi porozdawać trochę ulotek, chłopak wziął to sobie do serca. Z pakietem karteluszek udał się do Sowiej Wieży i porozsyłał kolejną falę magicznego spamu... Ahh... Kiedyś ktoś Artka przyuważy i dostanie czarodziejskiego mutka na to wszystko.

Ombre wylądował miękko na łóżku Francuza, rozpościerając skrzydła i wydając z siebie powitalny skrzek; do jego nóżki błękitną wstążką przywiązany był zgrabnie zwinięty, dokładnie zapieczętowany rulonik, noszący na sobie ulotny już zapach winogron i fiołków. Odpowiedź napisana jasnozielonym atramentem zdradzała pospiech, zamaszyste, równe, dziewczęce pismo nosiło oznaki niedbałości, lecz nie zdenerwowania; francuskie słowa splatały się ze sobą wdzięcznie w zdania przepełnione autentycznym zdziwieniem.

Cytat :

Sergie Lémieux! Nieprawdopodobne.

Nie sądziłam, że kiedykolwiek to powiem, ale Twoja wiadomość nie jest mi specjalnie niemiła. Wciąż jednak ciężko mi uwierzyć, że możesz przebywać w tej samej szkole co ja, po tych wszystkich latach... Wyrzucili Cię wreszcie z Akademii, bezczelny, arogancki draniu? Nie wiem, czy spotkanie z Tobą może skończyć się czymkolwiek dobrym, choć chęć uwierzenia w Twoją przemianę może okazać się silniejsza od rozsądku.
Przekonaj mnie, a kto wie, być może znajdę dla Ciebie chwilę.
Prędzej czy później.

Kiedy sobie smacznie spałeś, sowa opuściła na Ciebie białą flagę. Do niej był doczepiony liścik:

Cytat :

Abyś mógł nią wymachiwać, kiedy Wanda Cię dopadnie.

Cytat :

Lemieux.
Przeczytałem pierwszą część listu i już miałem śmiać się z Ciebie, że znowu założyłeś się, że zagadasz do kobiety i nie oberwiesz, ale zawiodłem się srodze.
Co do sernika.
Bądź sprytniejszy. "Bez pomocy skrzatów" wcale nie oznacza "Poproś skrzaty". Niech Ci nie pomagają, a to zrobią. Brzmi jak plan doskonały, Panie Lemieux.

Pozdrawiam.
Francis.

p.s.
Masło rozcierasz z cukrem, dodajesz żółtka. Mieszasz.
Stopniowo dodajesz ser biały. Potem stopniowo proszek do pieczenia, mąkę,
kaszę manną. Białka na sztywno i do masy.
p.s.
Nie spal zamku.

Cytat :

Lemieux.
To jest cholernie zabawne.

Nie jest mi przykro.

Ściskam.
Francis.

Sowa, która usiadła chłopakowi na ramieni musiała mieć taki sam charakterek jak jej właściciel. Gdy tylko wylądowała, wbiła Serkowi pazury w ramię i dziabnęła go mocno wucho, po czym odfrunęła, zostawiając list.

Cytat :

Siemasz, kuzynie? Jak tam lekcje? Mam nadzieję, że idą Ci okropnie. TTak, tak. Ja też Cię kocham i to nawet nie wiesz jak bardzo. Dlatego chyba piszę, nie?

PS. Co wysyłasz mojmu tacie na urodziny? Niedługo ohchodzo. Pamiętaj. Może kupimy,ale zrobimy coś razem?
Zawsze oddany rodzinie, Michele.

Cytat :

Nie przemęczaj się tak. Jeśli chcesz mogę Ci pomóc, jeśli czegoś potrzebujesz. Mam nadzieję, że nie.
Wracając. Szczerze cieszę się z faktu, iż jesteśmy rodziną. Czytaj uważnie, bo piszę to tylko raz, rozumiesz? Nawet nie masz co marzyć, że powiem Ci to w twarz. Więc...
Cieszę, że jesteśmy rodziną. Dobrze mi się z Tobą gada. W każdym razie... W sumie nieważne.

PS. Możemy kupić mu... cokolwiek! Szczerze to nie mam pomysłu co moglibyśmy kupić, bądź zrobić.
Wesprzyj mnie kuzynie! W końcu mnie kochasz, nie!? Jeśli mi nie pomożesz matka mnie ubije.

Cytat :

Hmm... no dobra, dobra. Nie cwaniakuj, bo zawszs możesz "spaść" ze schodów.
W każdym razie, dobry pomysł. Dzięki. I pamiętaj. Jestem do usług.

-Anioł

Niesforna sówka zaszczyciła Serka swoją obecnością dość późną, wieczorową porą. Upuściła mu list na głowę, po czym odleciała naburmuszona.

wszystkowidzę napisał:

Lam... Leme Lemeux
Nowy!
Ejże ejże, wszystko widzę. Myślisz, że dasz radę ukryć ten bandaż? Przyznaj, jaki Ślizgon Ci wkopał? Nie martw się, pomogę Ci się odegrać. Jeśli masz ochotę, po prostu odpisz.

Murph
Ps. Czy Ty znasz może Michele? Wybacz, że pytam tak prosto z mostu...

Odpowiedź przyszła po dziesięciu minutach

tylkoniebal napisał:

Sergie,
ciesze się, że wszystko w porządku choć oczywiście do końca Ci nie wierzę. W każdym razie - pamiętaj, że możesz liczyć na moją pomoc. Oraz rozmowę. Czerwoni trzymają się razem!
O balu nawet nie wspominaj, jest i to nie podobno, ale ja się nie wybieram. W przeciwieństwie do Ciebie, do mnie nie dobijają się tłumnie drzwami, oknami...
Ach nic, nie wiedziałam, że jesteście spokrewnieni. Zupełnie niepodobni! No nic, nie zaprzątaj sobie mną więcej głowy,
Murphy