Temat: (nie)najgorszy wieczór w życiu Pią 23 Sty 2015, 14:11
Opis wspomnienia
Pewnego wieczoru, kilka dni po tym jak Anastasia została wykorzystana przez nauczyciela i zdradzona przez przyjaciółkę i ex narzeczonego, nie wytrzymała. Zaszyła się w cieniu jednego z drzew na błoniach, pozwalając sobie odczuć cały ból i złość, które tłumiła. Nie spodziewała się jednak, że tego wieczoru pozna kogoś, kto zostanie w jej życiu na zawsze i to nie koniecznie jako przyjaciel.
Osoby: Anastasia Cassidy & Victor Varkes
Czas: zima, poprzedni rok szkolny
Miejsce: Błonia, pod jednym z drew.
Anastasia Cassidy
Temat: Re: (nie)najgorszy wieczór w życiu Pią 23 Sty 2015, 14:20
Człowiek jest zdolny znieść naprawdę wiele, jednak prędzej czy później wszystko zaczyna się walić. Anastasia właśnie tego doświadczała. Nie dość, że miała przerąbane w szkole po niedwuznacznej akcji z nauczycielem, to na dodatek zdrada Yumi dopełnia czarę goryczy. W ciągu dnia starała się jakoś trzymać, udawać że wszystko w porządku. Spojrzenia rzucane w jej stronę świadczące o tym, że była dziwką, nie były takie złe. Mogła je wytrzymać, bo przecież nic takiego właściwie się nie wydarzyło. To były jedynie pocałunki no i odrobina dotykania, ale nic więcej. Jednak nie mogła znieść tych litościwych spojrzeń innych uczniów, którzy wówczas byli obecni na balu zaręczynowym. Czuła się jak ofiara. Tego wieczoru coś się w niej złamało. Tama, która odgradzała wszystkie negatywne emocje, legła w gruzach. Czując pieczenie w oczach, szybko wybiegła przed zamek. Biegła, tak naprawdę nie wiedząc gdzie dokładnie się kieruje. Dopiero gdy czułą palący ból w piersiach, usiadła pod jednym z drzew i pozwoliła płynąć łzą. Szlochała, nie wstydząc się tego, co czuje. Była całkowicie rozbita.
Gość
Temat: Re: (nie)najgorszy wieczór w życiu Pią 23 Sty 2015, 14:37
Puchon podczas przedostatniego roku nauki robił sobie luzy w szkole. Unikał lekcji, mało pracował, poświęcał czas zabawie. Taki tryb życia nie wróży mu świetlanej przyszłości. Nie mówiąc już o tym, aby zdał. W końcu połowa VI klasy już za nim. Ale spokojnie. Vic jest sprytniejszy od niejednego ślizgona, jakoś sobie poradzi. -Zrób coś! Jak tak dalej pójdzie to nigdy nie zostaniesz aurorem!- Powiedział Finik, jego gruby kolega z pucholandu. -I tak nie zostanę bo Smoczyca nigdy nie wystawi mi wystarczająco dobrej oceny z eliksirów, którą biorą pod uwagę w kwalifikacjach...- Odparł zdenerwowany tym, że na niego znowu naskakują. -No to właśnie masz powód do nauki!- Chciał przemówić do rozsądku, ale nic z tego. Victor machnął ręką. Puchon postanowił oddalić się od wszystkiego co zaczynało działać mu na nerwy. A że tego czegoś pełno w zamku, to należy szukać ciszy na zewnątrz. Zima oczywiście nie zapewniała tam dogodnych warunków. Trzeba było ubrać grube szaty i żółty szalik. Ale nie miał nic przeciwko tej porze roku. Mimo, że jesień najpiękniejsza. Gdy tylko dotarł w okolice jeziora zaczął krążyć pomiędzy drzewami. Tak z nudów. Dobiegł go dźwięk płaczu. I to wcale nie takiego tłumionego. Varkes odnalazł źródło szlochu, którym była pewna nieznana mu krukonka. Chyba o rok młodsza od niego. Nie wiedział zbytnio co robić, ale sterczeć nie będzie. -Co się stało?- Spytał, ostrożnie podchodząc do dziewczyny. Nie wiedział, czy zaraz nie rzuci się na niego z pazurami.
Anastasia Cassidy
Temat: Re: (nie)najgorszy wieczór w życiu Pią 23 Sty 2015, 22:09
Ponoć odgrzebywanie przeszłości niczego nie daje, jednak siedząc samotnie pod drzewem, Ana nie mogła się powstrzymać, by tego nie zrobić. Łzy ciekły jej po policzkach, wsiąkając w zimową szatę. Pewnie nie które zamarzały, tworząc wyjątkowy wzór na jej skórze. Można by ją spokojnie pomylić z jakąś istotą z zakazanego lasu. Dziewczyna wróciła do wciąż żywych wspomnień. Nie wydarzyło się to na tyle dawno, by mogła ot tak o nich zapomnieć. Wiedziała, że z czasem zbledną, jednak póki co uczucia, których wówczas doświadczała wciąż tliły jej się pod skórą. Dokładnie pamiętała jak się czuła, gdy Leonard jej dotykał. Prawdziwy mężczyzna zwrócił na nią uwagę. Na nią, a nie na inne. Przy nim czuła się wyjątkowa, kobieca... seksowna. To, co się wówczas wydarzyło było decyzją podjętą pod wpływem chwili. Nie sądziła jednak, że po tej niewinnej zabawie wpakuje się w takie kłopoty. To jednak nie wszystko. Kilka dni później spotkała się z Amycusem, który wyraźnie dał jej do zrozumienia, że uważa ją za dziwkę. Może to dziwne, ale już wtedy czuła, że do zaręczyn nie dojdzie. Patrząc z perspektywy czasu chyba powinna być wdzięczna losowi, że jednak stało się to, co się stało. Zdrada Carrowa aż tak jej nie obeszła, jak zdrada Yumi. Jej najlepszej przyjaciółki. Uważała, że nie mają przed sobą tajemnic, a tu proszę! Czując ponownie zbierający gniew na wspomnienie twarzy przyjaciółki, kiedy próbowała jej wszystko wyjaśniać, nie potrafiła się opanować. Miała ochotę coś zniszczyć, wyżyć się na kimś. Dokładnie w tej samej sekundzie usłyszała męski głos. Podniosła swoje zapłakane oczy, spoglądając na chłopaka odzianego w żółte barwy. Puchon wydawał się starszy od niej i zdecydowanie nieprzygotowany na zastanie kogoś o tej porze na błoniach i to w dodatku w takim stanie. - A jak myślisz? Wszystko się pochrzaniło - odparła, wycierając nos rękawem. W tamtej chwili nie przejmowała się nawet tym, jak to musiało paskudnie wyglądać.
Gość
Temat: Re: (nie)najgorszy wieczór w życiu Pią 23 Sty 2015, 22:28
Zgadza się. Nie był na to przygotowany. Nie często spotyka dziewczyny płaczące pod drzewem i to w zimę. Cóż, przynajmniej to nie z jego powodu popadła w taki stan. Dlatego jako osoba trzecia i nie znana krukonce, mógł być świetnym pocieszycielem. Nie kierujący się napływem emocji w swoich poradach, lecz mądrymi radami. Trochę się wahał, ale powolnym krokiem podszedł do młodszej o rok koleżanki ze szkoły. Kucnął przy niej i położył swoją dłoń okrytą rękawiczką na jej ramieniu. Nie wiedział jak z początku ma postępować. Dziewczyn nie pocieszał nigdy! Te biegły do łazienek wypłakiwać się koleżanką. Teraz On jest taką przyjaciółką od zwierzeń? Strasznie to brzmi. -No spokojnie, już... Co takiego się pochrzaniło?- Spytał troskliwie wymuszając pocieszycielki uśmiech. Jak tak na nią patrzył to przypomniało mu się jak dwa lata temu był świadkiem śmierci Elizy, a Thetis, wraz z jej matką przygarnęły go, aby ten odpoczął. Całą kanapę zalał im łzami, by następnego dnia już stać się twardym jak skała. Bez chęci na urojenie chociażby jednej kropli słonej cieczy. Ona też w końcu poczuje się lepiej. Tłumienie żalu jest złe. Należy najpierw puścić się hamulców, a potem już z górki... -Płacz nie jest zły. To pomaga.- Sam nie wiedział co biadoli. Chciał po prostu podtrzymać jakąkolwiek rozmowę. Eh, jak na pierwszy raz nie tak źle. Mogłoby być inaczej. Całe szczęście, że do głowy mu nie wpadło przytulenie ją na start. Wtedy wściekła i zrozpaczona kobieta mogłaby zrobić mu krzywdę.
Anastasia Cassidy
Temat: Re: (nie)najgorszy wieczór w życiu Sob 24 Sty 2015, 13:53
Gdyby była to dla niego normalka, śmiało by można powiedzieć że ma pecha. Zazwyczaj faceci uciekali widząc płacz kobiety. Zupełnie tak jakby te słone krople mogły zrujnować im cały dzień. Panienka Cassidy nie była płaczliwą dziewczyną. Zazwyczaj starała się jakoś trzymać, uśmiechać mimo ścisku w żołądku, który odczuwała. Jednak tłumienie emocji, zwłaszcza tych negatywnych nigdy nie jest dobre. Nawet ona to wiedziała. W końcu wszystko wybuchło i to ze zdwojoną siłą. Pewnie później będzie na siebie zła, kiedy uzmysłowi sobie jaka była głupia, płacząc za kimś kto pewnie nawet o niej nie myślał. Zdziwiła się, kiedy chłopak do niej podszedł. Nie każdy by tak postąpił. Była prawie pewna, że większość albo by ją zignorowało albo wyśmiało. A tu proszę, całkiem miła niespodzianka. Dziewczyna przetarła oczy dłonią, próbując jakoś się uspokoić. Dobrze, że nie miała dzisiaj na sobie makijażu inaczej wszystko by już spłynęło. Jego pytanie było jak najbardziej na miejscu, jednak dla niej wydawało się zbyt banalne. Dlatego też prychnęła, po czym się zaśmiała. - Życie i wszystko ci się z nim wiąże - odparła, biorąc drżący oddech. Nigdy wcześniej nie zwróciła na niego uwagi. Może był nowym uczniem? Jednak ten pomysł wydawał się zbyt nieprawdopodobny, nawet jak na szkołę magii i czarodziejstwa. - Powiedz mi jak mogłam być taka głupia? Przecież to było oczywiste! Tak bardzo oczywiste... - szepnęła, zdając sobie całkowitą sprawę z tego, że chłopak nie ma najmniejszego pojęcia o czym mówi i pewnie uzna ją za świrniętą.
Gość
Temat: Re: (nie)najgorszy wieczór w życiu Sob 24 Sty 2015, 14:36
Oh, Victor sam nie uronił łzy od dwóch lat. Ostatnim razem była na to okazja po wypadku jego ukochanej. Lecz obiecał sobie być silnym i wzmocniło go to psychicznie. Stał się bardziej zamknięty na przyjmowanie złych wiadomości. Czasami nie dociera do niego co się właśnie przykrego wydarzyło. Przez to sam martwi się dlaczego nie odczuwa już podstawowych ludzkich reakcji i emocji. Może jego psychika obrała to jako taktykę obronną. Jeśli tak było, to i Ona się oswoi.
Puchon przyglądał się nieznajomej dość uważnie. Trochę zastanawiające. Co takiego ją spotkało? Rozmowy na ten temat były bezsensowne, chyba sama nie wiedziała co biadoli. Że Vic niby jest już dawno w tym temacie i może ją w pełni rozumieć? Nie! Musi być współpraca, jeśli dalej będzie gadać trzy po trzy to wiele nie zdziała. Mimo wszystko spróbuje jakoś wpłynąć na nią. -Życie zazwyczaj daje w kość.- Ciekawe co takiego ją spotkało. Też zginął ktoś jej bliski? Czy może borykała się z nastoletnimi problemami, typu: "Oh, On mnie już nie kocha, nigdy nie znajdę miłości!". Tak, na ten temat potrafiły żartować, ale nie w takim momencie. -Ale... idzie się dalej...- Dodał po chwili przyglądając się krukonce. Zastanowił się bardziej nad jej kolejną wypowiedzią. Ona się z nim bawiła, czy jak? Udawać teraz, że ją rozumie, czy... no dobra, to drugie. -Błędy popełniamy mimowolnie. Ciężko nie zrobić jakiegokolwiek. Niestety nie wiem co dla Ciebie było oczywiste, ale... zdarza się.- Victor najlepszym pocieszycielem to nie był, ale liczą się chęci. -Jestem Victor tak poza tym. A ty, jak się nazywasz piękna dziewczyno?- Przedstawił się i skomplementował pomijając to, że była cała zapłakana. Liczyło się, aby poprawić nastrój i odwrócić uwagę. Taka obrana przez niego gra, nawet sprawdzona.
Usiadł przy niej, nie zdejmując dłoni z jej ramienia. Miał ją wciąż na oku, tak dla bezpieczeństwa. Czuł się nieswojo...
Anastasia Cassidy
Temat: Re: (nie)najgorszy wieczór w życiu Sob 24 Sty 2015, 16:59
Dziewczyna nie zdawała sobie sprawy z tego w jak niezręcznej sytuacji musiał się znajdować Puchon. Można by powiedzieć, że znalazł się w niewłaściwym miejscu o niewłaściwym czasie. Wsłuchiwała się w słowa chłopaka, jednak ani razu się nie odzywając. Coś było w tym o czym mówił... jakby sam kiedyś borykał się z trudnościami. Jednak z drugiej strony skąd mógł wiedzieć co czuła w tym momencie? Nie znał ani jej, ani jej historii. Nie była na tyle zdesperowana by opowiadać o tym każdemu, kogo napotka. I tak wiedziało już za dużo osób. Wolała po prostu o tym wszystkim zapomnieć. To dziwne, ale jego słowa wpływały na nią uspokajająco. Nie tyle to co mówił, ale w jaki sposób. Miał bardzo przyjemny głos. Taki ciepły i opiekuńczy. Spojrzała w górę, ogarniając wzrokiem miejsce, w którym się znajdowała. To dziwne jak podczas nocy wszystko się zmieniało. Znała to miejsce, nie jeden raz tędy przechodziła. Jednak przy świetle księżyca wydawało się jakieś inne. Bardziej tajemnicze. Oddech powoli się jej unormował, a łzy przestały płynąć. Dopiero po kolejnych paru sekundach uświadomiła sobie, że chłopak się jej przedstawił i czekał na jej reakcje. - Anastasia - odparła, spoglądając na jego dłoń spoczywającą na jej ramieniu. Dziwnie się czuła, mając świadomość, że dotyka jej nieznajomy. Odsunęła się nieznacznie, by ograniczyć kontakt cielesny do minimum. -Co ty tu w ogóle robisz? Nie powiesz mi chyba, że ratujesz damy w potrzebie.
Gość
Temat: Re: (nie)najgorszy wieczór w życiu Sob 24 Sty 2015, 19:02
Gdyby tak pomyśleć to prawda. Niezłe miał trudności, a także atmosfera nie należała do najlepszych. Miał trudności z dotarciem do niej, jednak jak zwykle przyjazne puchońskie nastawienie zrobiło swoje. Dobrze, że On także miał kogoś kto był przy nim, kiedy serce Victora zostało złamane na pół i bestialsko wyrwane z piersi, aby największe przykrości przepełniły go, pozostawiając traumę do końca życia. Z którą musi sobie radzić. Czasami miewał koszmary, które były czymś na po dobę wspomnień. Dachujący samochód, on upadający na ziemie i łkający z smutku. Jakoś tak dziwie się poczuł. Myśląc o tym zrobił się smutny, ale starając się to ukryć wrócił spojrzeniem do niej. Potem z iskrą w oczach w niebo. -Lubię gwieździste niebo, Anastasio. Tak patrzeć w te punkty i zastanawiać się jak są daleko. Księżyc też piękny, szczególnie w czasie pełni. Takie momenty spokoju i ciszy... są cenne. Też zdarza mi się nocami wyłazić z tych lochów i popatrzeć w odbicia białych punktów na jeziorze, czy także w różne interesujące obiekty. Na przykład wielka Hogwardzka kałamarnica. Wiesz jaka jest łagodna, mimo potwornego wyglądu?- Uśmiechnął się wesoło. Nie wiedział czemu mówi jej to wszystko. Może to także miało na celu uspokoić krukonke. Gdy się odsunęła zrozumiał, że bliskość jest niepotrzebna. Więc rękę zdjął, wciąż z uśmiechem w stronę Anastazji. -Ja? Zazwyczaj to mnie ratują, gdy jestem w potrzebie. Wcale także się Ciebie tutaj nie spodziewałem. Tak sobie chodzę...- Odparł. Dobrze, ze już nie płakała. Coraz lepiej.
Anastasia Cassidy
Temat: Re: (nie)najgorszy wieczór w życiu Pon 26 Sty 2015, 15:44
Anastasia straciła zaufanie do wielu osób. Do rodziców, do brata, do przyjaciółki... może dlatego tak trudno było jej się otworzyć na nowe znajomości, a może już taka była. Nie do końca zdawała sobie z tego sprawę, jednak rzeczywiście przyjazne nastawienie chłopaka robiło swoje. Czuła się przy nim... dobrze. A przecież wcale go nie znała! Łzy już dawno wyschły, a wzrok się wyostrzył. Wreszcie mogła na niego spojrzeć jak na chłopaka. Po ostatnim przeżyciu pewnie powinna sobie dać spokój, jednak była młodą kobietą. Nie zwrócenie uwagi na atrakcyjnego mężczyznę mogło świadczyć o tym, że ma nie równo pod sufitem. Jej oczy spoczęły na jego twarzy. Dobrze zarysowana szczęka, przyjemny uśmiech, piękne oczy... Tak, był przystojny. Uświadamiając to sobie, poczuła się dziwnie zawstydzona, że widział ją w chwili załamania. Wiatr rozwiewał jej długie włosy, nieco przykrywając jej zarumienioną twarz. Spojrzała w górę, wprost na gwiazdy. - Niebo... rzeczywiście jest piękne - odparła sama zaskoczona, że nigdy wcześnie nie zwróciła na to uwagi. Patrząc na te maleńkie świecące punkciki czuła się spokojna. Przymknęła na chwilę powieki, rozkoszując się tym doznaniem. Dopiero słysząc jego pytanie, spojrzała na chłopaka, z delikatnym uśmiechem na ustach. -Naprawdę? To tak jak ja w tym momencie - zażartowała. -Wiesz... cieszę się, że tak sobie chodzisz - powiedziała, obejmując kolana ramionami, nie odrywając od niego swojego wzroku.
Gość
Temat: Re: (nie)najgorszy wieczór w życiu Pon 26 Sty 2015, 19:40
Zdobywanie zaufania to podstawa. Miły chłopak zawsze poprawi humor smutnej dziewczynie. Oczywiście Ci mili zazwyczaj kończą jako przyjaciele, bo kobiety wolą tak zwanych "bad boy'sów"... ale pocieszyciele z nich nieźli. Dlatego Victor był bardziej kolegą niż kimś ważnym dla swoich wszystkich poznanych w życiu koleżanek. Kiedy już Anastasia doszła do siebie, ten przyglądał się jej dumny z siebie. Nie codziennie ratował kobiety w opałach. Co prawda nawet nie wiedział jaki był powód smutku i czy podziałało to na długo... ale chyba jest świetnie. Gdy zwróciła swoją uwagę na chłopaku i to w dość ciekawy sposób, Vic się zawstydził i wrócił do obserwacji gwiazd. Właśnie, jutro astronomia. Pojawić się, czy nie? W sumie Finick go zabije, jeśli znów pójdzie na wagary. Jakim cudem go nie ganiają po szkole? No i znowu łamie przepisy siedząc po ciemku na błoniach. Krukonka także. Powinni wrócić do zamku, ale... Filcha nie ma. -Profesor od astronomii sporo mi o układzie gwiezdnym opowiadał. Głównie ciekawe rzeczy. Szkoda, że to jego ostatni rok. Idzie na emeryturę. Ciekawe kto go zastąpi w następnym.- Powiedział, by zmienić temat. Jeszcze nie wiedział, że trafi im się niezły dupek na tych zajęciach...
Zaśmiał się kiedy ta porównała siebie do wielkiej kałamarnicy. -Oh, w łagodność nie wątpię. Ale co do potworności... może trochę.- Uśmiechnął się złośliwie. -Ale się umyjesz, doprowadzisz do porządku... nikt nic nie będzie podejrzewał.- Puścił oczko Anastazji i zastanowił się and kolejną wypowiedzią. -Hm. Wybrałem odpowiedni moment.- Dodał. Szczerze, jakby nie pulchny kolega to wciąż siedziałby przed kominkiem w Pokoju Wspólnym.
Anastasia Cassidy
Temat: Re: (nie)najgorszy wieczór w życiu Sro 28 Sty 2015, 18:00
Zdecydowanie póki co dziewczyna miała dość facetów w typie bad boys. Z doświadczenia wiedziała już, że zaufanie któremuś, a co gorsza zakochanie się w takim, przysporzyć może jedynie złamane serce i zranioną dumę. W życiu Cassidy nie było może wielu chłopców i pewnie dlatego też nie wiedziała dokładnie jak się z nimi obchodzić. Jak przystało na Krukonkę lubiła dociekać różnych rzeczy, poszerzać swoją wiedze bez względu na to jak zostawało to odbierane przez innych. Victor zainteresował ją swoją osobą, dlatego też ciągle mu się przyglądała. Nie zdawała sobie z tego sprawy, że może go tym onieśmielać czy zawstydzać. Po prostu ona już tak miała. Kiedy coś lub ktoś ją interesował przyglądała się. Zastanawiała się o czym myślał w danej chwili, jednak nie miała aż tyle śmiałość by zapytać się o to wprost. Zresztą i tak pewnie by jej nic nie powiedział. Znali się parę minut. Choć z reguły Anastasia była grzeczną dziewczynką, czasem łamała szkole przepisy, jak choćby w tym momencie. Czasem po prostu musiała odreagować. Poza tym przepisy są po to, żeby je łamać, prawda? - Kiedy tak o tym opowiadasz, astronomia wydaje się fascynującą nauką - zauważyła. Wcześniej się tym nie interesowała, ale patrząc jaką radość i ciekawość budziły w chłopaku gwiazdy, uznała, że może warto się tym zainteresować. I nie miało to nic wspólnego z tym, że chciała spędzić z nim więcej czasu! - Ha! Dzięki - odparła, uśmiechając się do niego szeroko. Przystojny i zabawny? To musiał być sen, ponieważ tacy faceci nie istnieli naprawdę. A może jednak...? Po kryjomu uszczypnęła się w nadgarstek, powtarzając w głowię "obudź się, obudź się, obudź się!" jednak wciąż tam była. I co ważniejsze on też. - Chyba powinniśmy wracać do zamku. Strach pomyśleć co zrobi Filch kiedy nas tu znajdzie - westchnęła. Powrót do pokoju wspólnego oznaczał kolejne granie dobrej miny do złej gry. Niezbyt miała na to ochotę, zwłaszcza że tutaj miała tak miłe towarzystwo. Jednak nie chciała, by przez nią chłopak miał jakieś kłopoty.
Gość
Temat: Re: (nie)najgorszy wieczór w życiu Czw 29 Sty 2015, 18:17
Victor trochę był zaskoczony, że sytuacja tak się zmieniła. Przed chwilą pocieszał zapłakaną krukonke, a teraz sam czuł się trochę niepewnie. Pewnie ze względu na to, że wbijała w niego wzrok. Puchon jakoś nie przywykł do tego, aby ktoś tak się nim zainteresował, że obserwował go jakby ten był obrazem w muzeum. Jednak dobre nastawienie i nieśmiałość nie pozwalała Varkesowi zapytać się, czemu mu się przygląda. Postanowił chwilę pomilczeć odwracając spojrzenie w stronę gwiazd, aby mniej się rumienić. Lepsze to, niż zetknięcie ich spojrzeń na co nerwowo reagował. Zawstydzony chłopaczek... -Astronomia z reguły jest nudna, natomiast niektóre rzeczy są ciekawe. Także zależy od osoby, która nam przyswaja informacje. I w jaki sposób.- Odpowiedział szczerze i z uśmiechem. Pomyślał w pierwszej chwili, że Anastasia się zainteresowała nagle gwiazdami tylko dlatego, że mu się one podobały. Ale odgonił głupie myśli zdając sobie sprawę z tego, że to jego wymysły. Może ją natchnął do nowej pasji? Obserwacji nieba? A to byłoby coś! Znowu skupił na niej swoją uwagę, gdy doszli do tej części z żartami... -Oh... to czyli był ten moment kiedy powinienem Cię skomplementować i powiedzieć coś w stylu: "No co ty gadasz! Jesteś śliczna zawsze!"- Wybuchnął śmiechem. Wesoły chłopaczek! Doprawdy z nim się nie zanudzisz! No chyba, że w guście masz tych mrocznych typków. Oni robią furorę. Puchon raz spróbował być poważny przez tydzień. Nie powiodło się po dwóch godzinach. Taka jego natura. -Też myślę, że to dobry pomysł. Już i tak mam zawalony tydzień szlabanami.- Odpowiedział i wstał, następnie podając jej rękę. -Chodź. Ogrzejesz się.- Dodał puszczając oczko. Hm, początek nowej znajomości? Ciekawe jak będzie wyglądać to później...
Anastasia Cassidy
Temat: Re: (nie)najgorszy wieczór w życiu Sob 31 Sty 2015, 13:30
Kobieta zmienną jest i chyba nic ani nikt nie oddawał tego stwierdzenia lepiej niż panienka Cassidy. Ciekawe czy można by to uznać za niestabilność emocjonalną... no ale przecież nie będzie się teraz tym zajmować. Dziewczyna dopiero po chwili odwróciła swój świdrujący wzrok od chłopaka, zdając sobie sprawę z tego, że mogło to wyglądać niepokojąco. Idiotka! krzyczała na siebie w myślach, rumieniąc się odrobinę. Dlaczego miałby zwrócić na ciebie uwagę? Był dla ciebie miły i tyle. Czasem naprawdę nienawidziła tej części siebie, która skutecznie obniżała jej samoocenę. - Pewnie masz racje - pokiwała głową na znak potwierdzenia, jednak już nie odważyła się na niego spojrzeć. Zwłaszcza, że i on nie patrzył na nią. Niebo rzeczywiście było fascynującym zjawiskiem. I owszem dużą w tym rolę odegrał Victor, opowiadając o nim w taki sposób, któremu dziewczyna nie potrafiła się oprzeć. Jakby to było jego miejsce, skrywane głęboko. Takiego do którego tylko nieliczni mają wstęp. - Szczerze powiedziawszy tak! Właśnie tak powinieneś zareagować - odparła, uśmiechając się pod nosem. Czy naprawdę uważał ją za śliczną? Niby niczego jej nie brakowało, ale i tak czuła się skrępowana słysząc komplementy w swoją stronę. Mogła sobie żartować do woli, jednak tak naprawdę była tylko niepewną siebie brunetką. Gdy podał jej dłoń, odważyła się zerknąć na niego jeszcze ten jeden raz. Miał taki przyjemny uśmiech... uśmiech, którego nie sposób było nie odwzajemnić. - Dzięki... za wszystko - miała ochotę go przytulić, podziękować mu jakoś inaczej, jednak ostatecznie nic nie zrobiła. Kto wie, może było to ich ostatnie spotkanie? Nie chciała wyjść na desperatkę. W końcu nigdy nic nie wiadomo.