|
| |
Autor | Wiadomość |
---|
Katja Odineva
| Temat: Re: Gabinet profesor Stark Nie 08 Mar 2015, 16:00 | |
| Wchodzili i wychodzili, wchodzili i wychodzili, kręcili się i podrygiwali w jakimś dziwacznym tańcu (bez skojarzeń), a Katja zaczynała mieć dosyć. Dlaczego nie bawili się razem z nią, dlaczego zachowywali zupełnie niestosowną do sytuacji powagę, chłodny dystans niezrozumiałą rezerwę? Dlaczego ich twarze pozbawione uśmiechów i przez to brzydsze, niż być mogły? A przecież ofiarowywała im w darze lek na wszystkie ich bolączki, prosto z jej pogrążonej w rozkładzie ojczyzny, w której nie zapomniano jednak jak produkuje się ten nektar bogów. A potem wszyscy zniknęli i nastała jakaś taka nieco złowroga cisza, której Katja jednak nie odczytała w należyty sposób i siedziała uparcie, popijając od czasu do czasu z butelki i podgryzając solone orzeszki, które tak przyjemnie chrupały jej w zębach, że w pewnym momencie zachichotała nawet radośnie. Cóż, prawdopodobnie nie powinna, jako nauczycielka i przykład dla młodzieży, doprowadzać się do takiego stanu, ale szczerze mówiąc mało ją obchodziły zasady. Oczywiście te ustalane przez innych, nie przez nią samą, bo jakiś tam kręgosłup moralny miała i dodałabym nawet, że całkiem niezgorszy. Patrząc po niektórych osobnikach z grona pedagogicznego i ich ekscesach. Impreza nie wyszła chyba do końca tak, jak wszyscy to sobie wyobrażali. Nikt nie tańczył, nikt się nie cieszył, właściwie nikt nawet dobrze nie popił. Zamiast tego znowu miały miejsce jakieś dramaty. Katja miała wrażenie, że tylko one ostatnio miały miejsce w życiach otaczających ją osób. Ona na ich miejscu dawno machnęłaby na wszystko ręką, skoro życie i tak jest złe, męczące i okropne, to po kiego grzyba w ogóle się starać? Czasem trzeba było sobie pozwolić na odrobinę zabawy, ot i tyle. - A teraz, Dimitrze, skoro w końcu zostaliśmy sami… – zaczęła Katja, podnosząc się z fotela i zmierzając w stronę kolegi – możemy w końcu.. – kontynuowała, pochylając się nad nim powoli – porozmawiać o tych gwiazdach? – dokończyła, sięgając dłonią po zakonnicę, która nieśmiało przycupnęła na oparciu zajmowanego przez mężczyznę fotela. Po tych słowach wyprostowała się na chwilę, aby zaraz potem opaść na podłogę i oprzeć brodę o podłokietnik, bo okazało się, że utrzymanie jej pionowo kosztowałoby zbyt wiele energii. Więcej, niż Katja w tej chwili posiadała. Pozostałe zaś resztki trzeźwości wykorzystała na poczynienie mentalnej notatki, która miała we właściwym momencie przypomnieć jej o rozmowie z Francisem o tej miłej koleżance, która robiła do niego maślane oczy. Zdaje się, ze to dziewczę należało nawet do jej własnego domu.
|
| | | Dimitr Cronström
| Temat: Re: Gabinet profesor Stark Wto 10 Mar 2015, 17:23 | |
| Sytuacja opanowana. Znaczy, mniej więcej. Najważniejsze, że uczennica już nie grała nieboszczyka. Francis postanowił przejąć sprawy w swoje ręce i wraz z Panną Whisper zabrać Puchonkę do Skrzydła Szpitalnego. Cieszyło go, że sam tego nie musi robić. I tak pozostał tutaj burdel do ogarnięcia. -Uważaj na siebie, Lacroix! Szkoda tylko, że nasze spotkanie miało takie, a nie inne zakończenie.- Rzucił nim praktykant opuścił gabinet, niosąc nieprzytomną. Serio nie tak miało być. Liczył na miłe spotkanie i napiciu się. Teraz już po zabawie. Francis mógł sobie pomyśleć, że Dimitr nie radzi sobie z problemami. Ale tutaj nawet nie miał czasu zareagować! Wszystko tak szybko się działo. A teraz został sam. Znaczy, nie do końca. Wciąż pozostawała pijana koleżanka i dwójka Gryfonów. -Hathaway, jest 23. Pan Lacroix i Panna Whisper dadzą sobie radę. Wy idźcie do dormitorium. To mój rozkaz.- Powiedział władczo, jakoś nie mając ochoty cackać się z nimi. Szczególnie, że jeśli Joe coś się stało to tłok jest zbędny. -Henley! Nawet o tym nie myśl, jeśli nie chcesz mieć kłopotów. Do Pokoju Wspólnego, już!- Rozkazał, po czym Gryfon zniknął z gabinetu. Liczmy, że poszedł spać, a nie się bawić w ratownika. A co z Murphy? Dziewczyna chyba także wyszła widząc te wściekłe spojrzenie profesora. No i została Katji, ale jej nie wywali. Nie w tym stanie. Szczególnie, że Ona właśnie zmierzała w jego kierunku, urywając co chwilę swoją wypowiedź, co niecierpliwiło Rosjanina. -Odineva, słuchaj... jeśli gwiazdy pieprzą to znaczy, że lepiej zostawić sobie astronomie na jutro.- Taa, po pijaku raczej ciężko odczytywać cokolwiek z nieba... Obserwował ją jakby z politowaniem, aż zdecydował się ją położyć do łóżka, aby zasnęła i był święty spokój. Nawet może być te w zniszczonym gabinecie! Dimitr zaśnie w fotelu. A lepiej jej nie wyprowadzać na korytarz. Cronström po paru minutach wstał z siedzenia i podszedł do pijanej kobiety, by następnie złapać ją w pasie i podnieść do pozycji stojącej, wciąż uważając na to, żeby podłoga zbytnio nie zawirowała... -Katji, chodź, położysz się.- Powiedział cicho wskazując na swoje łóżko, które o dziwo nikt nie tknął.
/problem z weną tak bardzo... |
| | | Katja Odineva
| Temat: Re: Gabinet profesor Stark Pon 23 Mar 2015, 23:04 | |
| Wychodzący, wiec proszę wybaczyć długość i jakość.;x
Według Katji stan nietrzeźwości był jedynym stanem, kiedy dało się uznać, że gwiazdy robiły coś więcej, niżeli tylko wydzielanie światła, które i tak docierało tryliard lat później na ziemię, niejednokrotnie nawet wtedy, kiedy gwiazda dawno się wypalała. Nawet jeśli jedynie się pieprzyły, bądź pieprzyły rzeczy bez sensu - robiły cokolwiek nieco bardziej złożonego. Coś, co ewentualnie mogło mieć jakiś sens i przesłanie, do którego ostatecznie kobieta chciała dotrzeć, pomimo braku jakichkolwiek umiejętności czy predyspozycji w tym kierunku. Przestała zwracać najmniejszą uwagę na uczniów, pochłonięta piciem, bo jak wiadomo, największą zbrodnią jest wylewanie wódki. Właściwie nie bardzo obchodziło ją w tym momencie kto ją widzi i co może potem z tym zrobić. Ba, nawet nie jedynie w tej chwili, w ogóle miała to w głębokim poważaniu. Hogwart powoli zaczynał ją dusić i marzyła o powrocie do swojego koczowniczego stylu życia, ale dość niejasna sytuacja i relacja, która łączyła ją z Vincem, wymagała od niej odrobiny więcej cierpliwości i wytrwałości. Co nie znaczy bynajmniej, że jej życie straciłoby sens, gdyby dyscyplinarnie wydalono ją ze szkoły. Kiedy Dimitr stanowczym tonem odmówił jej konsultacji związanej ostatecznie z jego przedmiotem, zrobiła niezadowoloną minę, ale najwidoczniej powoli zaczynała odczuwać negatywne skutki picia alkoholu i dała się zaprowadzić do łóżka. Nie pozwoliła jednak mężczyźnie znaleźć sobie miejsca do spania gdzie indziej, bo przytuliła się do niego dość mocno, uniemożliwiając mu poruszanie się i unieruchamiając tuż obok siebie. O dziwo rano, kiedy w końcu udało się jej obudzić, wczorajsze picie należało do przeszłości i czuła się świeża niczym rosa, pomijając może jej wygląd, by była pomięta, poplamiona, rozczochrana i blada. Wyglądała jak swój własny bogin, przynajmniej potencjalnie, bo Katja zbyt małą wagę przywiązywała do swojego wyglądu, aby mogła się czegoś takiego wystraszyć. Tym niemniej już o świecie wyplątała się z objęć Dimitra i wycofała do własnego gabinetu, aby jednak mimo wszystko doprowadzić się do jakiegoś stanu używalności przed zajęciami. Zapomniała bowiem z tego wszystkiego, że mają dzisiaj sobotę. A Dimitr spał wciąż słodko, snem sprawiedliwego. Spał przynajmniej tak długo, aż nie wstał. Jak to zazwyczaj bywa.
2x z/t |
| | | Carmen Luminous
| Temat: Re: Gabinet profesor Stark Pią 21 Sie 2015, 15:11 | |
| Niewymowna wdzięczność stoczyła zacięty bój z chęcią natychmiastowego odepchnięcia pomocy, z chwilą gdy profesor w ułamku sekundy znalazł się tuż przy rudowłosej. Dziewczyna byłaby pewna wygranej tego pierwszego gdyby nie głębokie zażenowanie, które pojawiło się wraz z bezceremonialnym uniesieniem przez Cronstorma materiału jej bluzki skutkującym ukazaniem niemal w całości jej nagiego brzucha. Lewa dłoń zacisnęła się mimowolnie w pięść, i to nie z powodu bólu, zdolna przywalić samozwańczemu ratownikowi prosto w czerep. Fala złości ulotniła się, gdy lazurowe spojrzenie odnalazło przyczynę cierpienia, w postaci czerwono-fioletowego krwiaka rozlanego wzdłuż linii żeber. Poddała się, świadoma nieciekawej sytuacji, w której niefortunnie zdolna była się znaleźć. Odczuwając delikatny dotyk męskiej dłoni w okolicy talii i polegając na silnym wsparciu, uniosła się z zimnych desek podłogi. Carmen nie była w stanie się wyprostować. Rwący ból nasilił się, wzbogacając ciążącą na nich nerwową atmosferę o dodatkowe jęknięcie z ust dziewczyny. Ledwo stawiała następne kroki ku wyjściu, zmuszona jedynie przez delikatny, acz ponaglający nacisk ze strony Dimitra. Wspólnie musieli pokonać pierwszą partię schodów, stanowiących chyba jedyną przeszkodę do upragnionej oazy w postaci gabinetu Cronstorma. Gdy po chwilach jednostronnego cierpienia, w końcu dotarli do pomieszczenia, profesor usadził uczennicę na fotelu, za swoim biurkiem, niemal natychmiastowo przeszukując szafki w celu znalezienia środka łagodzącego ból – Nie mogę pójść do Skrzydła Szpitalnego – odezwała się, przerywając falę urwanych oddechów – Nie powinno mnie tu być. Carmen zdawała sobie sprawę jak mogłoby to wyglądać z perspektywy pani Pomfrey, gdyby w środku nocy zapukała do drzwi białego pomieszczenia z obitą klatką piersiową. Oczywiście mogłaby zełgać, że niefortunnie spadła podczas snu z łóżka, jednak pielęgniarka miałaby zapewne wątpliwości, dlaczego nie zawitała z koleżankami z pokoju, które zapewne zostałyby obudzone hałasem i nie pozwoliłyby poszkodowanej samej włóczyć się po zamku. Rudowłosa rozważała równolegle opcję powiedzenia prawdy – wybraniu się na wieżę wyłącznie w celu edukacyjno-obserwacyjnym. Pani Pomfrey mimo, że niekiedy przybierała twarz surowej kobiety, to przede wszystkim liczyło się dla niej zdrowie pacjentów - niezależnie w jaki sposób i kiedy zrobili sobie krzywdę. W tej sytuacji wyłącznie osoba Dimitra stanowiła problem, bo wystarczająco dziwne dla trzeciej osoby był fakt, że w środku nocy ta dwójka znajdowała się samotnie w wieży, i w dodatku z takim zakończeniem ich spotkania. Ostatecznie dziewczyna pragnęła wrócić tylko do swojego dormitorium, położyć się do łóżka i doświadczyć zbawiennego snu, wszak miał moc uleczania wszelkich ran. Mogła zrezygnować ze śniadania pozwalając organizmowi wypocząć i jak gdyby nic udać się na poranne zajęcia. Obawiała się tylko, że wpływ przeciwbólowych lekarstw może do tej chwili zaniknąć, więc ważyła w myślach prośbę do Dimitra o zapas medykamentów na następny dzień. O ile takowe posiadał, bo póki co przeszukiwanie drewnianych kredensów nie dawało żadnego skutku. W końcu głowa bruneta wynurzyła się zza drzwiczek do szafki, niemal w triumfującym geście dzierżąc w ręku bliżej niezidentyfikowaną fiolkę. Dopiero teraz zauważyła, w oczach profesora, iskierki zdenerwowania, które wraz zaciśniętymi wargami stanowiły dla rudowłosej obraz lęku o jej osobę. Nie sądziła, że sytuacja tak zatrważająco odciśnie piętno na opanowanej osobie Dimitra, wprowadzając go niemal w przerażenie. Carmen z pewnością zaśmiałaby się z takiego obrotu rzeczy, gdyby tylko była w stanie. Siniak pozwalał jej tylko na grymas zdobiący bladą twarz, który na pewno nie był odzwierciedleniem wesołego spostrzeżenia. |
| | | Dimitr Cronström
| Temat: Re: Gabinet profesor Stark Sob 22 Sie 2015, 19:04 | |
| Dimitr zaskoczony takim obrotem spraw, nawet nie miał czasu zastanawiać się nad skutkami prób zapewnienia jej pomocy. Oczywiście, Carmen mogła być niezadowolona z "badań" jakie zrobił jej Rosjanin, ale sama musiała przyznać, że bez niego nie da rady. Konsekwencje byłyby gorsze od szlabanów, czy odbierania punktów. -Szybko o tym pomyślałaś. W Obserwatorium także nie powinnaś być. Teraz odpowiedzialność na Twoją krzywdę spadnie na mnie. Stwierdził, kiedy Ślizgonka była w fotelu. Gabinet profesora od Astronomii widział już wiele. A szczególnie małolaty z obrażeniami. Takie szczęście Cronströma, że kłopoty zawsze go szukają. Pod każdą postacią i o każdej porze. Dimitr ruszył do swoich szafek i kredensów, w nadziei, że eliksir powodujący zmniejszenie odczuwalności bólu, jaki podał kiedyś Pannie Dunbar, jeszcze gdzieś tam leży. Ulżyło mu dopiero, gdy takowy znalazł. -Zaraz przestaniesz cierpieć. Tylko bądź przygotowana na to, że możesz być w stanie... "nietrzeźwym". Pij. Wytłumaczył i podał jej fiolkę, której zawartością był bladoczerwony płyn, o zapachu kwiatów. Następnie usiadł w przeciwnym fotelu, zakrywając twarz dłońmi i wzdychając. Co teraz? Nie znał się na magii leczniczej, a przyjście o tej porze do Skrzydła Szpitalnego bez wytłumaczenia jak do tego doszło... byłoby podejrzane. -Sam nie wiem, czy karać Cię za głupotę, czy też może współczuć pecha. Dodał, a w głosie dało usłyszeć się kpinę i lekkie rozbawienie. A mógł jednak nie śpieszyć się z powrotem. Jest nauczka na przyszłość. Nie wracaj z urlopu dzień szybciej! Do zabawy dołączył ktoś jeszcze... |
| | | Carmen Luminous
| Temat: Re: Gabinet profesor Stark Pon 24 Sie 2015, 11:22 | |
| Przyjęła od profesora szklane naczynie z płynnym lekarstwem niemal natychmiast przykładając je do ust i upijając dwa łyki. Zapach nie był drażniący, co więcej przyjemnie nęcił nozdrza, dając obietnicę, że smak również nie będzie odpychający. Jednakże ciecz zostawiła na języku dziewczyny ślad obrzydliwej słodyczy, wyprzedzając w rankingu na najohydniejszy smak, nawet najbardziej gorzkie lekarstwa. Odstawiła fiolkę z brzdękiem na biurko, pozwalając płynowi spokojnie zadziałać na organizm. – Z dwojga złego wolałabym jednak prosić o zwykłą reprymendę – odparła, również nie pozbywając się z głosu nutki rozbawienia – Dziękuję – dodała po dłuższej chwili, nie odwracając wzroku od błękitnych tęczówek Dimitra. Mogła odczuwać do niego niechęć, lecz tej nocy, doświadczając naprawdę niezbędnej pomocy z jego strony byłoby to zupełnie nieuzasadnione i nieadekwatne. Ból w żebrach łagodniał, by po chwili całkowicie zelżeć, pozwalając Rudowłosej na swobodny oddech. – Myślę, że udam się już do lochów – Carmen wstała zapominając o potrzebie zapytania o zapas lekarstwa, jednocześnie bagatelizując ostrzeżenie profesora o skutkach medykamentu. Uczyniła zaledwie dwa kroki, gdy świat przed jej oczami niebezpiecznie się zachwiał, niemal zwalając ją z nóg. Osunęła się na biurko, podpierając się dłonią o blat, niezgrabnie strącając przy tym parę pergaminów leżących samotnie na skraju mebla. Carmen nie pamiętała, by kiedykolwiek znalazła się w głębokim stanie upojenia; zazwyczaj gdy miała do czynienia z alkoholem nie próbowała go nadużywać. To powodowało, że w tej chwili czuła się naprawdę zagubiona, nie mogąc odpowiednio koncentrować myśli i walcząc z kończynami, które wymknęły się spod jej kontroli. W uszach jej przeraźliwie szumiało, a policzki paliły, jakby świadome tego jak jej osoba musi wyglądać teraz w oczach nauczyciela. Pragnęła znaleźć się tylko w bezpiecznych objęciach swojego łóżka, jednak czuła jak los śmieje jej się prosto w twarz umyślnie karząc ją za niedozwolone spacery na wieżę. Co zatem zrobisz Dimitrze, goszcząc w ścianach swojego gabinetu pijaną uczennicę i ignorując nieprzyjemny oddech groźby, że niemal każdy może lada moment zastukać do drzwi? |
| | | Dimitr Cronström
| Temat: Re: Gabinet profesor Stark Pon 24 Sie 2015, 23:00 | |
| Dimitr dobrze wiedział, jak ten eliksir smakuje. Poza stwierdzeniem, że większość wywarów to paskudztwa, to nieraz sam tego potrzebował. Jednak sprawa wygląda jak z gorzkim syropem. Może fuj, ale działa. -Nie dziękuj. To i tak chwilowe. Ból wróci i jeśli nie odwiedzisz Skrzydła Szpitalnego, możesz długo się z tym męczyć.- Odparł i pokręcił głową, by po chwili coś dodać, ukrywając mimowolny uśmiech. -Ale przed Panią Pomfrey już Cię nie uratuję. Wciąż pozostał dylemat. Zapomnieć o wszystkim zachowując się nieodpowiedzialnie, czy też jednak okazać swoją wrodzoną surowość i przez pół godziny przestrzegać przed kolejnym takim numerem. Nim coś powiedział na ten temat, Ślizgonka zdecydowała po prostu wstać i uciec. Na jej nieszczęście, Cronström nie kłamał z efektami ubocznymi. Zaliczenie gleby to u niej chyba norma. Dlatego profesor poraz kolejny pomógł jej wstać na równe nogi, by po chwili wróciła na swoje miejsce. -Zaraz znowu zrobisz sobie krzywdę. Eh... chyba jednak lepiej będzie, jak znów mnie obejmiesz i pójdziemy do pielęgniarki, dobrze? Spytał, chociaż tak szczerze nie dawał jej wyboru. Najwyżej wciśnie osobą trzecim, że znalazł tę ofiarę podczas kontroli wież Po paru minutach "czekania", aby ochłonęła, złapał ją mocno i wyprowadził z gabinetu, prosto do SS. I tak właśnie wyglądał powrót do pracy...
z/t |
| | | Sponsored content
| Temat: Re: Gabinet profesor Stark | |
| |
| | | |
Similar topics | |
|
| Pozwolenia na tym forum: | Nie możesz odpowiadać w tematach
| |
| |
| |