IndeksIndeks  SzukajSzukaj  Latest imagesLatest images  RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  

Share
 

 "Spać da się wszędzie i na wszystkim, Ben".

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Go down 
AutorWiadomość
Jolene Dunbar
Jolene Dunbar

"Spać da się wszędzie i na wszystkim, Ben". Empty
PisanieTemat: "Spać da się wszędzie i na wszystkim, Ben".   "Spać da się wszędzie i na wszystkim, Ben". EmptyPią 12 Gru 2014, 21:42

Opis wspomnienia
Sen... to najlepszy lek na nudną pracę domową. Jolene nigdy nie sądziła, że książka od transmutacji stanie się tak wygodna. Po nieudanych próbach przetransmutowania jej w poduszkę, Joe postanowiła dać odpocząć swej różdżce i przytuliła do siebie księgę mając nadzieję, że w ten sposób wiedza przepłynie do jej głowy.
Gdyby nie Ben, to Irma Pince by ją obudziła i wyrzuciła z biblioteki za profanację książek. Jolene nigdy nie zrozumiała oburzenia Bena, któremu nie spodobało się traktowanie tomiszczy jako poduszki. Czy udało się mu przetłumaczyć ekscentrycznej Puchonce, że tak nie wolno...?
Osoby:
Jolene Dunbar & Ben Watts.
Czas:
marzec 1977, piątek, południe.
Miejsce:
Biblioteka szkolna, IV piętro.


Ostatnio zmieniony przez Jolene Dunbar dnia Pią 12 Gru 2014, 22:33, w całości zmieniany 1 raz
Jolene Dunbar
Jolene Dunbar

"Spać da się wszędzie i na wszystkim, Ben". Empty
PisanieTemat: Re: "Spać da się wszędzie i na wszystkim, Ben".   "Spać da się wszędzie i na wszystkim, Ben". EmptyPią 12 Gru 2014, 22:29

Literki w książce tańczyły czaczę. Uparcie nie trzymały się swych linii i nie pozwalały na przyswojenie się do mózgu, utrudniając sensowne przepisanie siebie na pergamin. Samo łączenie ich w logiczne zdania sprawiało Jolene trudność. Nie dzisiaj. Nie w piątek w południe. Rozdział dziesiąty, strona trzysta dwudziesta pierwsza stała się stroną znielubianą przez Jolene.
Opisz na dwie stopy pergaminu szkodliwość przetransmutowania człowieka w przedmiot z uwzględnieniem bibliografii Januarego Clemensona. Przeczytała to zdanie już dziesięć razy, a dalej nie potrafiła zacząć. Dlaczego ktoś chciałby transmutować człowieka w przedmiot? Tak się da? Joe powstrzymywała ziewanie. Siedziała przy stole za regałem "Transmutacja" porzucona przez Dwayne'a. Wyszedł trzydzieści minut temu na pięć minut po coś do picia. Nie wrócił. Została sama skazana na książkę. Jak to było do przewidzenia, Puchonka nie robiła wielkich postępów mimo upływu czasu. Zamiast wziąć w dłoń orle pióro i przelewać swą bogatą wiedzę na pergamin, bawiła się różdżką. Celowała nią w okładkę, próbując przetransmutować ją w... w cokolwiek. Obracała różdżkę, dźgała nią tomiszcze z różnych stron i kombinowała. W knuciu Joe była dobra, jeśli tylko się przyłożyła. Otworzyła szerzej zaspane oczęta, uśmiechając się szeroko na widok błękitnej strużki zaklęcia wsiąkającej w papier. Książka poruszyła się niespokojnie na drewnianym stole i poczęła drżeć. Dziwne zaklęcie Joe przetransmutowało księgę na oczach dziewczyny w pół poduszki. Górna część okładki przemieniła się w puchate szare futerko pachnące nowymi egzemplarzami  podręcznika.
- Różdżko, uwielbiam cię. - szepnęła. Dłonie same przylgnęły do mięciutkiego futerka, głaszcząc je i napawając się delikatnością wyczarowanej sierści. Na wypadek Puchonka sprawdziła, czy przypadkiem nie udało się jej przetrasnmutować książki w coś żywego. Nie znalazła zębów ani pazurów, a więc... nie pozostało jej nic innego jak się przytulić i poczekać na Dwayne'a. Niezawodna kobieca intuicja podpowiadała dziewczynie, że Gadający Pióropusz nie wróci, choćby stado centaurów go tutaj przyciągało. Nie szkodzi, Joe poczeka, popilnuje milutkiej i mięciutkiej książki. Przytuliła do niej policzek, zaś obecnie blond włosy dziewczęcia rozrzuciły się wokół tworząc wrażenie aureoli. Organizm przepojony dławiącymi aromatami panującymi w bibliotece samodzielnie zadecydował o krótkiej przerwie. Podkreślone eyelinerem oczy Jolene zrobiły się ciężkie. Mimo, że walczyła ze snem, poległa. Wydała z siebie ostatnie żywe westchnięcie, przechodząc potulnie do stanu snu/drzemki. Puchonka nie miała problemu z zasypianiem. Akceptowała niemalże wszystko, o co można było się oprzeć, a już stawało się to wygodnym łóżkiem. Preferowała rzecz jasna przedmioty i osoby miękkie, ciepłe i to też miała. Objęła książkę i z przytulonym do niej policzkiem oddała się słodkiej przerwie.
Ben Watts
Ben Watts

"Spać da się wszędzie i na wszystkim, Ben". Empty
PisanieTemat: Re: "Spać da się wszędzie i na wszystkim, Ben".   "Spać da się wszędzie i na wszystkim, Ben". EmptyWto 06 Sty 2015, 16:48

Spędzanie piątkowych popołudni w bibliotece wielu uważało za herezję. Albo przynajmniej za niezbyt wyrafinowaną metodę na zaspokojenie osobistego, wynaturzonego masochizmu. No bo jak można było celebrować wstęp do dwóch dni słodkiego lenistwa bez żadnych obowiązkowych zajęć siedzeniem między książkami? Ano normalnie, choć niespecjalnie dziwił Wattsa fakt, że w te dni między regałami i przykurzonymi tomiszczami najczęściej zauważał znajome twarze Krukonów. Jakkolwiek stereotypowo czy arogancko by to nie zabrzmiało, inne domy jako zwarte grupy uczniów po prostu nie miały tak wyraźnego pociągu do wiedzy i wrodzonej obowiązkowości jak oni. Z lekkim uśmiechem pomachał Wandzie, która akurat podniosła głowę znad stronicy, jaką studiowała ze zmarszczonym czołem i skręcił w alejkę między regałami po swojej lewej.
W dziale transmutacji znalazł się właściwie przez przypadek – przyszedł do biblioteki po lekturę uzupełniającą z runów, ale nogi same zdały się go ponieść ku najbardziej znajomym rzędom. Fakt faktem to właśnie tutaj spędzał najwięcej czasu odwiedzając przybytek pani Pince... Choć z samej definicji transmutacja mogła wydawać się sztuką trywialną i niepotrzebną w codziennym życiu, jej nauka, systematyczne oraz coraz bardziej imponujące efekty dawały Benowi wiele satysfakcji. Pozwalała do pewnego stopnia władać nad materią, zaspokajając jego silną potrzebę kontroli i będąc bezpieczniejszą alternatywą dla ćwiczeń legilimencji z Peterem. W ten sposób przynajmniej nie robił nikomu krzywdy.
Wodząc wzrokiem po grzbietach tomów i mamrocząc cicho kolejne tytuły prawdopodobnie przeszedłby obok Jolene, nie zwracając na nią większej uwagi, gdyby kątem oka nie dojrzał czegoś puchatego pod jej głową. Spanie w bibliotece uważał za wysoce bezproduktywną czynność, ale żeby przynosić sobie poduszkę...? Krukon zmarszczył lekko brwi, pochylając się nad dziewczyną i lekko potrząsając jej ramieniem. Spać mogła sobie w dormitorium, tutaj nie miało to większego sensu.
- Joe, pobudka – rzucił przy jej uchu, czekając, aż blondynka uniesie głowę i zakomunikuje powrót do świata żywych. Niestety kiedy tylko się poruszyła, Ben zobaczył coś, czego zobaczyć nie chciał i co wywołało w nim nagłą falę oburzenia.
- Coś ty jej zrobiła – wydusił z nutą histerii, podnosząc z ławki na wpół przetransmutowaną księgę.
Jolene Dunbar
Jolene Dunbar

"Spać da się wszędzie i na wszystkim, Ben". Empty
PisanieTemat: Re: "Spać da się wszędzie i na wszystkim, Ben".   "Spać da się wszędzie i na wszystkim, Ben". EmptyWto 06 Sty 2015, 19:27

Jolene należała do tych osób, które przebywają w bibliotece wtedy, gdy muszą i nie da się wymyślić alibi, aby tego uniknąć. Łatwiej zrozumieć stan Puchonki, zważywszy, że jest piątek, popołudnie, a ona zamiast wylegiwać się słodko na trawie cierpi katusze w tym duszącym, klaustrofobicznym pomieszczeniu.
Mięciutkie futerko na policzku łaskotało, zachęcając do snu. Nie mogła się temu oprzeć i niekoniecznie się przeciw temu walczyła. Aureola włosów przesłoniła drzemiącą twarzyczkę dziewczęcia skrajnie wyczerpanego wysilaniem mózgownicy i poszukiwaniem wiedzy. Tak, książki są najlepszym przyjacielem człowieka. Szczególnie jeśli służą w tak szczytnym celu - wcielają się w poduszki. Nie udało się Joe nic przyśnić. Gdyby posiadała świadomość, że na horyzoncie jawi się sylwetka Bena, zachowałaby się czujniej znając jego podejście do tomiszczy. Przykładowo schowałaby się w skrytce na miotły i tam oddała spaniu.
Poruszyła się niechętnie, wyrwana z drzemki ciężarem dłoni na ramieniu. Spała, to bardzo ważny stan umysłu. Nie powinno się go bezcześcić pobudką i szokiem, jaki przeżyła panna Dunbar po otwarciu wymalowanych powiek. Podniosła policzek znad poduszko-książki, przyglądając się zaspana Benowi. Kręgosłup dziewczyny zesztywniał, mięśnie spięły się, a oddech automatycznie przyspieszył na widok Bena. Bardzo by chciała, aby to był zachwyt, a nie palące przerażenie i drżenie o swoją przyszłość.
- B-ben... - odsunęła się i bardzo powoli wstała z krzesła - J-ja to wyjaśnię! - zająknęła się, starając się niezauważalnie wycofywać. Senność zniknęła z jej powiek, zastąpiona zmartwieniem czy przeżyje dzisiejsze popołudnie. Nie kłóciła się o książkę, była skłonna polubownie oddać mu ją, zachowując pry tym żywot. Pożałowała, że nie poszła z Dwaynem na herbatkę. Joe przełknęła gulę w gardle, spoglądając nieśmiało na starszego, oburzonego Krukona. Ajć, był zły.
- Książka uczy i mnie nauczyła ładnego zaklęcia. Zobacz jak ona teraz słodko wygląda, jaka jest miła w do... d-dotyku... - paplanina nie przyniosła oczekiwanego skutku, a prawdopodobnie pogorszyła pozycję Joe. Przybrała na usta jak najsłodszy uśmiech, wciąż powolutku wycofując się wprost na wielki regał.
- B-bo ja... - nie odnalazła wystarczającego alibi, bo też takie nie istniało. Wstrzymała oddech nie spuszczając niepewnych, przestraszonych ocząt z Bena. Troszeczkę go rozzłościła, a opcji ewakuacji tak mało...
Ben Watts
Ben Watts

"Spać da się wszędzie i na wszystkim, Ben". Empty
PisanieTemat: Re: "Spać da się wszędzie i na wszystkim, Ben".   "Spać da się wszędzie i na wszystkim, Ben". EmptySro 07 Sty 2015, 21:12

A w planach było tylko szybkie wpadnięcie do biblioteki – złapałby jakąś ciekawą książkę, a potem wrócił do dormitorium, gdzie pod łóżkiem czekało pudełko nugatowych brył. Zaciągnąłby zasłony, oddzielając się od reszty pomieszczenia i czytał w spokoju. Nawet otworzyłby okno, bo marcowe powietrze chociaż niosło ze sobą resztki chłodu, pachniało też czymś przyjemnym i słodkim. Innymi słowy – miało być tak pięknie, a wyszło jak zwykle.
Choć znali się krótko, Ben szybko zdążył się nauczyć, że obecność Jolene oznaczała niespodziewane atrakcje. Puchonka miała w sobie coś z pierwiastka chaosu, siejącego zamieszanie wszędzie, gdzie się pojawiał, spontanicznie pobudzającego do życia tornada i lawiny. Ciekawe, choć destrukcyjne połączenie z uroczą, dziewczęcą aparycją oraz uśmiechem, który potrafił w mgnieniu oka topić serca. W odpowiednich okolicznościach oczywiście, bo przetransmutowanie górnej okładki starego tomu w coś poduszko-podobnego zakrawało na skali wartości Krukona o świętokradztwo. Książki to skarbnica wiedzy, a wiedza nabyta i odpowiednio utylizowana otwierała wszystkie drzwi.
Szkot nawet nie zorientował się, w którym momencie przycisnął wolumin do torsu, otaczając go ramionami jak bezbronne dziecko wymagające ochrony przed całym złem świata. Złem, jakie w tym momencie uosabiała jąkająca się Jolene, powoli wycofując się z miejsca zbrodni.
- Joe – zaczął powoli, nie spuszczając z puchońskiego dziewczęcia spojrzenia niebieskich oczu. Bardzo, bardzo mocno silił się na spokój, choć wszystko w nim wrzało, domagając się kary za ten haniebny zamach. - Życie ci niemiłe, że chciałaś spać w bibliotece? Przecież pani Pince by cię wypatroszyła, a zwłoki powiesiła pod sufitem ku przestrodze dla innych – nawiązał do innego tematu, na chwilę odsuwając problem książki. Nie znaczyło to, że zapomniał, albo tak szybko jej wybaczył, o nie! Stopą odsunął sobie krzesło (jeszcze odmawiał wypuszczenia z rąk skrzywdzonego woluminu) i usiadł zaraz obok miejsca, na którym wciąż leżał kawałek pergaminu. Opisz na dwie stopy pergaminu szkodliwość przetransmutowania człowieka w przedmiot z uwzględnieniem bibliografii Januarego Clemensona. Ben lekko zmarszczył brwi, czytając tytuł wypracowania, które tak skutecznie doprowadziło pannę Dunbar do stanu senności i ogólnej beznadziei. Temat nie był bardzo trudny, ale wymagał wertowania stron, przepisywania sporej ilości cytatów oraz mało kreatywnego myślenia. Jedno z tych niepotrzebnych zadań, jakie wydawały się w ogólnym rozrachunku kolosalną stratą czasu.
- Siadaj, nie zjem cię. Przynajmniej nie na jedno hapsnięcie – rzucił, kątem oka zerkając na dziewczynę, która wciąż wyglądała, jakby wolała skoczyć z okna, niż się do niego zbliżyć. Naprawdę był aż taki straszny?
Jolene Dunbar
Jolene Dunbar

"Spać da się wszędzie i na wszystkim, Ben". Empty
PisanieTemat: Re: "Spać da się wszędzie i na wszystkim, Ben".   "Spać da się wszędzie i na wszystkim, Ben". EmptyPią 09 Sty 2015, 14:17

W młodości, tej młodszej młodości jej energia przyprawiała okolicznych mieszkańców Manchaster i Cardiff o ból głowy. Nie było nikogo, kto by nie znał Jolene i Elizabeth Dunbar, dwóch dziewcząt z niekończącą się energią. Następnie do paczki dołączył Dwayne i Collin, co nazwane zostało mieszanką wybuchową. Wraz z wiekiem jej energia nie malała. Zupełnie jakby czas nie działał na Jolene wewnętrznie. Stąd czasami wrażenie jej dziecinności i niedojrzałego traktowania dorastających ludzi. Tam, gdzie była Joe, nie mogło być cicho. Męczyła się w bibliotece, gdzie nakazywano jej siedzieć w bezruchu z zamkniętymi ustami. To taki jakby zakazano rybie pływać.
Zgarbiła się pod mocnym spojrzeniem niebieskich tęczówek Bena. Przez króciutką chwilkę miała wyrzuty sumienia za takie potraktowanie książki. Krukon przygarnął do siebie futrzane maleństwo, obchodząc się z nim jak z dzieciątkiem. Joe to wzruszyło, jednakże trudno było jej teraz okazać zachwyt, gdy ramiona Bena miały chronić książkę przed nią. Przed Joe.
- Nie boję się pani Pince. - ale ciebie tak. Uniosła wyżej brodę, zaprzestając wycofywania się na regał. Widząc, że nic nie wskóra swą odwagą, spuściła wzrok na baletki, kręcąc stopą niewidzialną dziurę w dywanie. Pokochała tę książkę za jej okładkę. Ben powinien się z tego ucieszyć, a tymczasem wyglądał groźnie i przystojnie i dostojnie i tak dorośle. Jolene wahała się czy uciekać. Nie zaczął krzyczeć, a gdyby spojrzał w swoje odbicie przyznałby jej rację, że wygląda odrobinkę groźnie. Rozdziawiła usta, nie spodziewając się nigdy, że Ben usiądzie obok jej miejsca. Oczekiwała ostrej reprymendy, wykładu na temat obchodzenia się z książkami i wymuszenia przysięgi traktowania ich w sposób święty. Szerzej otwarła oczy szukając podstępu. Nie była całkiem pewna, czy jej nie zje. Długo się wahała zanim zmusiła swe długie kończyny do posłuszeństwa. Z duszą na ramieniu zajęła swoje krzesełko, siadając na jego skrawku tworząc sobie potencjalną drogę ewakuacji.
- Ale... co ty chcesz zrobić? - zapytała szeptem pełnym trwogi. Nie przyszło jej na myśl, że chciałby udzielić jej pomocy z najnudniejszym wypracowaniem w ciągu ostatnich stuleci. Przyjmowała porady, chętnie ufała mądrzejszym umysłom przy sprawach sprawiających jej trudność, dostrzegając swe liczne wady, w tym lenistwo. Spoglądając spod długich rzęs na Bena, serce jej załomotało. Była wręcz stuprocentowo pewna, że on zmusi ją do samodzielnego szukania materiału i przypilnuje aż się rozpisze na kilka stóp pergaminu. To było tak dużo pracy! Jest piątek, popołudnie, słońce za oknem kusiło, a utknęła w bibliotece i ma przy sobie Bena, który jej nie odpuści. Ciągle obejmował książkę. To dobrze, gdyż Joe mogłaby nieumyślnie ponownie się do niej przytulić. Rozważała czy ma się cieszyć czy załamać pod najbliższą przyszłością spędzoną tutaj, nad pergaminem.
Sponsored content

"Spać da się wszędzie i na wszystkim, Ben". Empty
PisanieTemat: Re: "Spać da się wszędzie i na wszystkim, Ben".   "Spać da się wszędzie i na wszystkim, Ben". Empty

 

"Spać da się wszędzie i na wszystkim, Ben".

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry 
Strona 1 z 1

Pozwolenia na tym forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
Marudersi :: 
Strefa Gracza
 :: 
Dodatki do postaci
 :: Myślodsiewnia :: Zakończone
-