IndeksIndeks  SzukajSzukaj  Latest imagesLatest images  RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  

Share
 

 Główna ulica

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Go down 
Idź do strony : Previous  1, 2
AutorWiadomość
Ben Watts
Ben Watts

Główna ulica - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Główna ulica   Główna ulica - Page 2 EmptySob 26 Gru 2015, 22:15

Resztki niepokoju i irracjonalnego strachu o własną zdolność do dalszego uprawiania magii jeszcze ciągnęły się za Wattsem czepiając się jego ramion i rąk jak niewidoczne dla oka babie lato. Dopiero, gdy było już po wszystkim, zaczął zauważać skutki przeciągających się problemów z różdżką i raną która nijak nie chciała się goić, sprawiając ból cokolwiek by nie robił. Teraz, kiedy zioła matki zasklepiły wnętrze dłoni, zostawiając tylko świeże, lśniące blizny, a w kieszeni zamiast krnąbrnego wiązu spoczywał spokojny orzech, Ben czuł się nieco oszołomiony. Jakby zdążył po drodze zapomnieć, że może być normalnie i że każdy kolejny dzień nie musi być naznaczony cichą walką z czymś, czego nie widać.
Prawdę powiedziawszy, Krukon nie miał też wcale ochoty od razu wracać do szkoły – do zgiełku oraz obowiązków, do lekcji i nauki. Nawet najambitniejszym zdarzało się dotrzeć do punktu, w którym przestawało się chcieć, a pojawiało się pragnienie odpoczynku. Wyłożenia się wygodnie na trawie i wystawienia twarzy do słońca, zapominając o wszystkich troskach. Albo przed kominkiem na miękkim dywanie. Póki co jednak, skoro wyszedł już od Ollivandera, wypadało wybrać jakiś kierunek, zamiast stać jak słup na ulicy – czy miał w ogóle coś do załatwienia na Pokątnej? Morgan kiedyś marudził, że chciał kupić sobie ropuchę, może zrobi mu przysługę i pójdzie do Magicznej Menażerii? Oddychając głębiej i mrużąc nieco oczy przed chłodnym wiatrem, wsunął dłonie w rękawiczkach do kieszeni, decydując się już na plan działania, kiedy nagle... Hej, Chodząca Imprezo! Ben obrócił głowę dopiero po chwili, nie rejestrując od razu, że damski krzyk, który poniósł się po Pokątnej, był skierowany do niego. Ruda strzała mknąca między ludźmi zalewającymi ulicę nabrała ostrości, kiedy zatrzymała się przed Szkotem, śmiejąc się radośnie i klepiąc go w ramię.
O matulu, Merlinie i inni światli.
Zarumieniona od biegu, z iskrami w oczach i rozwianym włosem, Hristina zwyczajnie zachwycała. Tym jednak, co wywołało nagłą suchość w wattsowym gardle oraz falę ciepła spływającego od karku w dół kręgosłupa, zostawiającą po sobie przyjemne, podskórne łaskotanie był mundur. Dopasowany we wszystkich odpowiednich miejscach, bezczelnie podkreślający kobiecą sylwetkę i podnoszący już i tak wysoki współczynnik atrakcyjności. Kombinacja czerwieni, pasków, odpowiedniego kroju oraz podbitej futrem krótkiej peleryny powinna zostać ustawowo zakazana – czy ktoś chciał, żeby przypadkowi przechodnie, czy niczego niepodejrzewający Krukoni dostawali zawałów serca?
Odchrząkując krótko, Ben uśmiechnął się krótko jedną stroną ust, mając cichą nadzieję, że po jego twarzy nie było widać zbyt wiele. Jeszcze tego brakowało, by panna stażystka uznała, że prefekt czyha na jej cnotę i stąd te wszystkie uprzejmości.
- W końcu i tak trafiłaś, gdzie trzeba – rzucił w ramach przywitania, usilnie starając się utrzymać wzrok na wysokości twarzy Hristiny, nie obejmować nim sylwetki, która mimowolnie zaczynała odbijać się na wewnętrznej stronie powiek.
Krótko mówiąc, miał przerąbane. Lekka panika objawiła się w jego przypadku chwilową ucieczką spojrzenia gdzieś w tłum i przygryzieniem dolnej wargi. Krukon bezwiednie zakołysał się lekko na piętach, zanim z powrotem zaczął mówić:
- Załatwiłem już, co miałem... Khm. Jakieś spotkanie? – spytał, ruchem ręki niby niefrasobliwie wskazując na (przeklęty) ubiór Bułgarki, choć wprawne oko wychwyciłoby pewną sztywność w wyprostowanej sylwetce Bena. - Bo jeśli cię wyciągnąłem skądś, to przepraszam – szurnięcie butem – Ale mogę ci to jakoś wynagrodzić, nie wiem, dużo tu rzeczy do zwiedzania – durny, durny Watts – Jak nie Pokątna, to w Londynie jest mnóstwo mugolskich muzeów i zabytków, niby nie moja okolica, ale co nie... - skrzyżowanie spojrzeń – Zaczynam bredzić i powinienem się zamknąć.
Ciepło, które musnęło twarz Krukona wyjątkowo nie miało nic wspólnego z reakcją na (szatańską) kreację stażystki.

---
[z/t dla obojga, poszli sobie zwiedzać i było fajnie]
Alecto Carrow
Alecto Carrow

Główna ulica - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Główna ulica   Główna ulica - Page 2 EmptySro 21 Mar 2018, 09:23

Szła zdenerwowana chodnikiem, ignorując mijających ją ludzi, pogrążona we własnych myślach. Ten poranek, miał wyglądać zupełnie inaczej, cały plan który misternie ułożyła w swojej głowie legł w gruzach, za sprawą jednego spotkania. Siarczysty wiatr zmagał jej twarz i nogi niczym diabelski bicz, przez to całe zamieszanie szata, która wcześniej szczelnie była okryta nadal znajdowała się w jej dłoniach. Chłód styczniowego poranka był dla niej jeszcze dotkliwszy niż gdy opuszczają ciepły, hotelowy pokój. Nie zwalniają kroku, zgrabnym ruchem nałożyła na siebie czarną szatę odkrywając głowę dużym kapturem, zza którego nikt nie mógł rozpoznać kim jest. Jej dłonie poczerwieniały od zimna, gdy blondynka walczyła z guzikami chcąc jak najszybciej odsłonić się od zimna.
Nagle poczuła jak jej ciało odbija się od czegoś twardego pozwalając ją na tafle chodnika. Jej zgrabny tyłek dotkliwie uderzył o twardą powierzchnię, aż oczy zabłyszczały od łez. Cichy jęk wydobył się z jej ust, podnosząc lekko głowę zobaczyła przed sobą męską parę butów.
- Możesz uważać jak chodzisz?! Nie jesteś sam we wszechświecie - burknęła nieprzyjaznym tonem, była wkurzona że ktoś znalazł się na jej drodze, w końcu to ona była tutaj pierwsza. Panienka Carrow doskonale zdawała sobie sprawę, że to ona była winna całej tej sytuacji jednak złość, żal i wściekłość jakie się w niej tliły od opuszczenia Dziurawego Kotła w końcu musiały znaleźć swoje ujście.
Liam Walker
Liam Walker

Główna ulica - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Główna ulica   Główna ulica - Page 2 EmptyCzw 22 Mar 2018, 12:42

Co za cudownie melancholijny dzień! Wyglądając przez okno pokryte gwiazdeczkami mrozu uznał, że spacer to coś, na co ma ochotę. Zmrożone chodniki zachęcały go do wyjścia z domu i zaczerpnięcia tego ostrego, styczniowego powietrza, które pobudzało go do działania. Zakochał się w Londynie od pierwszego wejrzenia i korzystał z każdej chwili, by móc nacieszyć się architekturą i niezwykłym klimatem miasta. Zima zupełnie go nie odstraszała, choć był najwyraźniej jednym z nielicznych, wnioskując po ilości spacerowiczów. Obwiązany szalikiem, ze skórzanymi rękawiczkami na dłoniach i zamarzającymi powoli uszami (naprawdę nie lubił zimowych czapek!) wyruszył na długi spacer.
Cóż, taki był w założeniu, nie minęło bowiem dziesięć minut, a coś zmusiło go do zatrzymania się. Konkretniej to ktoś. Minęło kilka sekund zanim zorientował się w sytuacji, był akurat głęboko pogrążony w swoich własnych myślach. Plątanina czarnej szaty leżąca na chodniku nagle przemówiła do niego z wyrzutem.
Nic nie mógł poradzić na to, że cała sytuacja nagle bardzo go rozbawiła, zaśmiał się szczerze i ukucnął przy (jak się okazało) dziewczynie.
- Wybacz mi, to chyba faktycznie moja wina, czasem zupełnie odpływam. - uśmiechał się dalej, ale już się nie śmiał, nie chciał dodatkowo jej denerwować. Poza tym z bliska zauważył, że coś było z nią nie tak. To chyba te oczy, tak smutne mimo powierzchownego zdenerwowania.
- Nic Ci nie jest? Chodź, pomogę Ci. - wyciągnął do niej rękę i pomógł jej wstać. Nie wyglądała na kogoś, kto z łatwością prosi o pomoc, ale jego ton absolutnie nie przyjmował sprzeciwów. Kiedy już stanęła na nogach, ukradkiem obrzucił ją spojrzeniem. Bardzo zgrabna plątanina, nie ma co. Ale to nie z tego powodu przyszła mu do głowy pewna myśl, którą, nie wiele myśląc, od razu wypowiedział.
- Czuję się winny, a w pobliżu jest naprawdę świetna kawiarnia. Mają bez wątpienia najlepszą szarlotkę. Może dasz się zaprosić... w ramach rekompensaty? - uśmiechnął się do niej szeroko, licząc, że mu nie odmówi.


Ostatnio zmieniony przez Liam Walker dnia Czw 22 Mar 2018, 23:53, w całości zmieniany 1 raz
Alecto Carrow
Alecto Carrow

Główna ulica - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Główna ulica   Główna ulica - Page 2 EmptyCzw 22 Mar 2018, 20:28

Szczery, perlisty śmiech, był kolejną rzeczą, którą blondynka zarejestrowała zaraz po swoim epickim upadku. Być może w innych okolicznościach również by się roześmiała, gdyby nie fakt, że kilkanaście minut wcześniej spotkała demona ze swoich snów.  W dodatku leżała na środku zimnego chodnika, co zdecydowanie nie poprawiło jej humoru. Złość, która tliła się w niej od chwili gdy Daniel opuścił Dziurawy Kocioł zostawiając ją bez słowa wyjaśnienia, usilnie próbowała ujrzeć światło dzienne.
Mężczyzna którego spotkała na swojej drodze, nie miał dzisiaj szczęścia, wystarczyło tylko trochę by czara goryczy się przelała. Z ust panienki Carrow omal nie padły kolejne niemiłe słowa, gdy nagle nieznajomy przykucnął przy niej biorąc całą winę na siebie. Wprawiło to blondynkę w zdumienie. Bardziej spodziewała się ogromnej awantury, dzięki której mogłabym wyładować swoją wściekłość, zamiast tego odebrało jej mowę. Gdy wyciągnął do niej dłoń ujęła ją, w końcu spoglądając na niego.
-Tak wszystko dobrze – odpowiedziała lekko zachrypniętym i niepewnym głosem, już czuła że na pupie pojawią jej się siniaki. Na jej uroczej buźce pojawił się grymas bólu, gdy chłopak ją podniósł z ziemi. Dopiero kiedy stanęła na nogi, mogła mu się lepiej przyjrzeć. Był bardzo przystojny. Niebieskie oczy niczym głębia oceanu, ciemna karnacja przywołująca wspomnienie lata, delikatny zarost, który dodawał uroku i uśmiech. Nie wyglądał jak typowy Anglik, w dodatku jego akcent był tak odmienny od londyńskiego.
W chwili, gdy z jego ust padło zaproszenie Alecto odzyskała kontakt z rzeczywistością, odsuwając się od niego z lekkim zakłopotaniem. Pierwszy raz od dłuższego czasu nie wiedziała jak się zachować otumaniona urokiem nieznajomego. Ona panienka z dobrego domu, w którym dobre maniery zawsze stawiane były na pierwszym miejscu. Gdzie podziały się teraz?
Stała chwilę nieruchomo, jej głowa wypełniona natłokiem myśli, gorączkowo analizowała sytuację. Nie do końca przekona była co do pomysłu wypadu na szarlotkę. Jeszcze chwilę temu miała ochotę zaszyć się w swoim pokoju hotelowym z dala od wszystkich ludzi ale czy to było najlepszym wyjściem z sytuacji? W jej życiu nastały ciężkie czasy,  miała wiele sprawa na głowie a w dodatku musiała podjąć ważne dla siebie decyzję. Ale na Merlina! Przecież w misternej egzystencji człowieka nic nie dzieje się bez przyczyny czyż nie? Być może przystojny nieznajomy okaże się lekiem na całe zło.
Zdając sobie sprawę, że jej milczenie trwa zbyt długo, postanowiła się w końcu odezwać – Jeżeli to będzie najlepsza szarlotka w życiu to bardzo chętnie – powiedziała uśmiechając się, zdjęła z głowy wielki kaptur odkrywając przy tym całą swoją twarz. – Jestem Alecto, Alecto Carrow – dodała, robiąc krok w stronę kawiarenki, która znajdowała się po drugiej stronie ulicy, była pewna że jej towarzysz podąży za nią.

/ zt x2 Napisz już w kawiarni odpowiedź :D
Sponsored content

Główna ulica - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Główna ulica   Główna ulica - Page 2 Empty

 

Główna ulica

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry 
Strona 2 z 2Idź do strony : Previous  1, 2

 Similar topics

-
» Redakcja Główna Proroka Codziennego
» Ulica
» Główna alejka
» Kwatera Główna Aurorów
» Część główna biblioteki

Pozwolenia na tym forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
Marudersi :: 
Londyn
 :: 
Magiczne Ulice
 :: Pokątna
-