Temat: Jak oswoić testrala? Wto 02 Gru 2014, 08:42
Opis wspomnienia
Harry wykonał dobrze swoje zadanie, zabijając niebezpiecznego testrala, w okolicy Devon. Od paru dni obserwował pozostawione przez stado młode, które nie miało szans na przeżycie. Była zima, a ono nie potrafiło jeszcze polować. Pewna nastolatka postanowiła poprzeszkadzać Harry'emu.
Osoby: Harry Milton i Chantal Lacroix
Czas: ferie zimowe 1963
Miejsce: obrzeża lasu w Devon
W jakiś dziwny, niewytłumaczalny sposób, nie mógł odejść ot tak z tego miejsca i zostawić na pastwę losu nieszczęsne zwierzę. Jeszcze nie świtało, kiedy wybierał się sprawdzić, w jaki sposób radzi sobie młode, ciągle nawołujące swoją matkę. Od dwóch godzin siedział na niskim murze, zastanawiając się nad podjęciem ostatecznej decyzji. Już cztery dni temu stworzył prowizoryczne legowisko z kocy i poduszek, gdzie testral mógłby się ochronić przed mrozem. Teraz, słońce było już wysoko na niebie, a Harry osłaniał skórę kapeluszem z szerokim rondem i skórzanym, ocieplanym płaszczem. Był w wielu miejscach starty i popękany, ale spełniał swoją funkcję w dobrym stopniu. Jego myśli bez reszty zapełnione były wizją przeprowadzki do rodzinnego pałacyku i nie zauważyłby nawet, jeśli ktoś by do niego podszedł. Miał zakrytą twarz aż na wysokość nosa, a wzrok wbity między leśną gęstwinę. Czekał cierpliwie, sprawdzając czy testral rozpozna jego zapach i przyjdzie do niego. Tak samo, jak było wczoraj wieczorem. Potarł dłonie okryte w rękawiczki, rozgrzewając opuszki palców. Dwa dni temu przesłał siecią Fiuu szczegółowy raport i czekał na wezwanie z Ministerstwa, jeśli znaleźliby jakieś nieprawidłowości.
Chantal Lacroix
Temat: Re: Jak oswoić testrala? Sob 06 Gru 2014, 05:13
Gdy tylko dzwonek ogłosił koniec ostatniej lekcji roku 1963, Chantal jak reszta uczniów zerwała się z miejsca, ciesząc się z nadchodzącej przerwy świątecznej. Pogoda za oknem zachęcała do szalonej zabawy oraz aby odrzucić książki i fiolki w kąt. Nawet ją. Przecież była dopiero nastolatką. Wychowanicą Slytherinu, ale nadal nastolatką, której myśli skoncentrowane były na zabawie i chęci złapania szczęścia za ogon. Już od paru dni była spakowana. Wystarczyło rzucić do kufra szkolny mundurek, zatrzasnąć wieko i udać się do Hogsmeade na pociąg do Londynu. A stamtąd już prosta droga do Devon. Chantal nie przepadała za powrotami do ojca. Z prostej przyczyny. Gdy tylko zmarła mama, Crystal, ojciec znalazł sobie nową kobietę i spłodził z nią nowe potomstwo. Dziwna sprawa, bo jak Chantal nienawidziła Amandy, swego ojca, tak ich syna - Francisa - uwielbiała nad życie. Twierdziła, że nie należy oskarżać dziecka za błędy rodziców. A już na pewno Chantal chciała zająć się "wychowaniem" chłopaka i przyszłego, prawdopodobnego potomstwa na tyle umiejętnie, aby przejęli zapomniane czy też nie cechy charaktery Crystal. Chantal bardzo brakowało kochającej matki, ale należało być twardym i się nie poddawać. Jak przez mgłę dziewczyna pamiętała znajomych matki, a w szczególności pewnego jegomościa... lecz nie potrafiła za bardzo przypomnieć sobie jego twarzy. Utonęła w odmętach wspomnień i wyobrażeń, które wcale nie musiały być prawdziwe. Chant opatuliła się grubym szalikiem w zielono-srebrne pasy i udała się na spacer po okolicznym lesie. Wydychane powietrze skraplało się w powietrzu tworząc biały opar. Dziewczyna cieszyła się, że było chłodno. Zawsze ten chłód przypominał jej wnętrze lochów i jej ukochane eliksiry. I pokój wspólny Slytherinu. Jej uwagę przykuło coś innego. Zatrzymała się zaciekawiona, widząc w oddali zarys stworzenia, których wygląd i kolor kontrastowały się z bielą niedawno spadłego śniegu. Zatrzymała się i zaczęła przyglądać się istocie. Nie widziała nic podobnego wcześniej. Nie miała świadomości, że stoi przed nią młody testral. Oczywiście słyszała o nich, że dojrzeć mogą je tylko Ci, którzy byli obecni przy czyjejś śmierci. Chantal była obecna przy śmierci matki, pamiętała doskonale, kiedy zaciśnięta na dziecięcej dłoni ręka Crystal osłabła w uścisku. To dzięki temu mogła teraz widzieć to małe, wychudzone i zapewne głodne stworzonko. Chantal oparła się o konar, nieświadoma, że jest tu ktoś jeszcze.
Harry Milton
Temat: Re: Jak oswoić testrala? Sob 06 Gru 2014, 10:30
Przeglądanie się skrzącemu pyłowi nie należało do zadań łatwych, ale Harry w ogóle się tym nie przejmował, abyt zajęty myślami. Właściwie tkwiłby nadal w tym samym miejscu, z nieobecnym wzrokiem, gdyby nie ciemniejszy kształt wyłaniający się zza krzaków. Zaskoczył zwinnie z muru, opuszczając ręce wzdłuż ciała, wciąż popierając palcami o wnętrza dłoni. Aby przedrzeć się przez mgłę słonecznej poświaty i dostrzec sylwetkę zwierzęcia, musiał zmrużyć powieki, starając przedrzeć się przez irytująco ostry śnieg. Z lekkim niepokojem i rosnącą ekscytacją wyczekiwał na zbliżenie się młodego testrala, powoli ściągając rękawice ze swoich dłoni. Przed oczyma widział obraz wczorajszego spotkania z samiczką, która po chwili niepewności traciła jego rękę. Zmusiło go to do sprawdzenia dlaczego zachowała się w ten sposób i odkrył, że skóra przesiaknęła mu zapachem surowego mięsa. Postanowił dzisiaj sprawdzić to nowe odkrycie, mocząc przez dwie godziny dłonie w upolowanym tej nocy króliku. Nie, wcale nie czuł się z tego powodu źle. Harry zamarł w bezruchu, kiedy młody testral odwrócił głowę w lewą stronę i napinając mięśnie, szykował się do ucieczki. Minął może ułamek sekundy jak mężczyzna rzucił się do biegu w tamtym kierunku, w połowie czwartego kroku zmieniając swoją postać, przekonany o czyhającym niebezpieczeństwie dla samiczki. Donośny skrzek przetoczył się po okolicy, odstraszając innych drapieżników, pokonując dzielący go dystans w ciele kruka. Nie wziął jednak pod uwagę obecności dziewczynki, co było dla niego niemałym zaskoczeniem. Zatrzepotał sporymi skrzydłami w miejscu, obserwując z szerszej perspektywy testrala i nastolatkę. "A co, jeśli przyszłoby stado? Zabrałbym małemu drogę do wolności." Krótki rzut okiem na barwy szalika nieznajomej dziewczyny, a potem dłuższy na twarz - wystarczyły. Harry łagodnie opadł na śnieg między testralem a nastolatką, przechodząc do ludzkiej postaci bezboleśnie. - Mógł cię zaatakować, Chantal. - Przywitał się nieprzyjemnym tonem, podchodzącym pod odrazę. Odwrócił się od znajomej dziewczynki, zapadając w bezgraniczny smutek na myśl o Crystal. Przyklęknął wzruszony na prawą nogę i próbował skusić przestraszone stworzenie zapachem z wyciągniętej w jego stronę dłoni. Podejrzewał, że Chantal w ogóle nie odpuści i kwestią czasu było ujawnienie jego twarzy. Pytanie brzmiało: "czy wciąż mnie ona pamięta?".
Chantal Lacroix
Temat: Re: Jak oswoić testrala? Pon 29 Gru 2014, 03:02
Dla nastoletniej dziewczynki ostatnie, co jest ważne, to rozsądek. Chantal jednak wykazywała się nim w większym stopniu niż reszta rówieśników. Może w porównaniu do innych poziom ten był znaczny i godny podziwu, tak w praktyce nie oznaczał, że faktycznie panna Lacroix wystrzegała się wszystkich złych decyzji. Nadal je popełniała. Właśnie tak, jak teraz. Nie przewidziała, że pójście samej do lasu, gdzie znajduje się źrebię testrala może być bezpieczna. Ba, jeszcze do teraz nie miała pojęcia, że spotka to stworzenie. Ani, że je zobaczy. Najwyraźniej wtedy, parę lat temu, gdy umierała jej mama, musiała dojrzeć ten moment, który zagwarantował jej, że zobaczy testrala. I tak było. Jej wiedza na temat testrali nie była jakaś szalenie wielka, pamiętała, że nie należą do bezpiecznych. Przyglądając się młodemu wymacała różdżkę, którą miała za pasem. Teoretycznie nie wolno jej było używać zaklęć poza szkołą, ale w wyjątkowej sytuacji chyba by... Nie dane jej było dokończyć myśli, gdyż bieg wydarzeń zaskoczył ją samą. Najpierw był to ptak, lecz potem wyrósł między nią, a testralem mężczyzna. Chantal zrobiła parę kroków do tyłu zaskoczona takim nagłym pojawieniem się. Trzymała mocno różdżkę w dłoni, ale nie celowała nią w przybysza. Może był mugolem? Chociaż wiele ku temu przeczyło. Dźwięk jej imienia zabrzęczał ostro w uszach. Nastolatka zamrugała i patrzyła, jak mężczyzna odwraca się do testrala i go zachęca, by podszedł. -Co.... skąd... skąd znasz moje imię? -zapytała, gdy minął pierwszy szok. Pomyślała, że to ktoś niezrównoważony psychicznie, kto ją obserwował i wcale nie miał miłych zamiarów... -Czekam, bo wyjmę różdżkę. -warknęła nieprzyjemnie. Nie dbała już o konwenanse.
Harry Milton
Temat: Re: Jak oswoić testrala? Pon 29 Gru 2014, 15:24
Mężczyzna obdarzył nastolatkę przenikliwym spojrzeniem, jak gdyby miał zamiar obedrzeć ją z pozorów i wniknąć w jej sekrety. Trwało to krótką chwilę, zmywając nieprzyjemne wrażenie łagodnym uśmiechem, przez który jego twarz złagodniała i nabrała wiele cech zawstydzenia. Dzięki, o Merlinie i Morgano, że beżowa chusta zasłaniała go aż na wysokość nosa i jedynie smutny błysk w oku mógł go zdradzić. Mocne i regularne uderzenia serca informowały na bieżąco o zaangażowaniu Harry’ego w sytuację, która przerastała jego możliwości. Przyglądał się pochmurnymi oczyma szczupłej nastolatce, próbując dostrzec w jej rysach oznaki złości lub oburzenia, odsuwając na bok wyraźne podobieństwo do matki. Im dłużej jednak przyglądał się tym niebieskim oczom, tym ciężej było mu oderwać od wspomnień, tkwiąc w bezruchu zdecydowanie za długo. Dopiero szelest ubrania zdradzający możliwość sięgnięcia różdżki otrzeźwił go. Poruszył głową, zerkając w stronę zaciekawionego testrala, podchodzącego ostrożnie w stronę cierpliwie wyciągniętego ramienia. Wampir używał łagodnego głosu, aby nie przestraszyć zwierzęcia i miał cichą nadzieję, że dziewczynka również podejmie ten trop. – Znałem twoją matkę – szept przeciął chwilowe milczenie, pozostawiając ból w klatce piersiowej Miltona. Wydawało mu się, że gdy wypowie to na głos, będzie to łatwiejsze do zniesienia. Nie było.
Chantal Lacroix
Temat: Re: Jak oswoić testrala? Sob 10 Sty 2015, 15:33
Spotkanie z nieznajomym uruchomiło w umyśle Chantal czerwoną lampkę alarmową. Nie lubiła, gdy ktoś pojawiał się znikąd i dodatkowo jej zagrażał. Nie znała jego intencji, ale na pewno zaalarmował ją fakt, że mężczyzna zmaterializował się w miejscu, o co podejrzewała przelatującego nad głowami ptaka, jakoby był animagiem, a poza tym... widział testrale. Musiał pochodzić z jej świata. I to wcale nie uspokajało. Chantal zmrużyła chmurne oczy. Nie podobało jej się, że miał zasłoniętą twarz chustą. Poza tym stracił zainteresowanie jej osobą, jakby nie miała być celem ataku. Chantal nieco odetchnęła, ale nadal pozostawała czujna. Trwało milczenie, które zamiast rozluźniać, zagęszczało atmosferę. -Kim jesteś i co tu robisz? -zapytała, czując potrzebę tej wiedzy. Musiała mieć pewność, że jednak nie chce jej robić krzywdy, ale znał jej imię, a to było już mocno podejrzane. Włosy zabarwiły się na bordowo u podstaw, gdy mężczyzna kucał tyłem do niej, bardziej zainteresowany testralem. Chciała nawet coś i odwarknąć, gdy padło kolejne zdanie. Mama. Ukochana matka,której czas na tym padole łez zakończył się zbyt szybko. Usta Chantal rozwarły się lekko ze zdziwienia. W sercu zagościł ból. -Moją.. mamę? Czy jesteś... czy pan jest... -zająknęła się wyraźnie zbita z tropu. Matka miała przyjaciela, którego Chantal prawie, że nie pamiętała. Jednak był takowy. Nie mogła jednak sobie przypomnieć jego personaliów. Crystal zawsze mówiła o nim "przyjaciel" lub.. -Harry? -wyszło z jej ust, zanim zdążyła się zastanowić.