|
| Autor | Wiadomość |
---|
Mistrzyni Alpacalipsa
| Temat: Aluzje Pią 05 Wrz 2014, 13:12 | |
| Mistrzyni Alpacalipsa Uczestniku! Uczestniczko!
Skoro czytasz ten list oznacza to mniej więcej tyle, ze rozpoczął się II. etap obozu, a Ty jesteś jego szlachetnym uczesnikiem. Gratulacje! To już pierwszy sukces na tej wyboistej ścieżce, jednak zanim będziemy wspólnie świętować Wielkie Zwycięstwo musisz poznać parę detali.
Nie. Nie możesz zrezygnować ani uciec. Zostaliście podzieleni w zespoły, a Waszym zadaniem jest współpracować i wspólnymi siłami realizować postawione zadania. Wskazówka po wskazówce dotrzecie do miejsca w którym znajdziecie nagrodę. Puchar. Panno Pierunn, prosimy się tym razem powstrzymywać. Szczególny nacisk połóżcie na pracę zespołową, to klucz to zwycięstwa.
Jeśli zrobi się zbyt niebezpiecznie, co oczywiście się nie stanie, bo jesteście w pełni bezpieczni i pod opieką, to możecie wezwać pomoc przy użyciu czerwonej racy.
Powodzenia. Patrzcie pod nogi i noście szaliki. P.S: Niech ktoś dopilnuje, by pan Kayneth nie rzucał zaklęć |
| | | Mistrzyni Alpacalipsa
| Temat: Re: Aluzje Sob 06 Wrz 2014, 20:00 | |
| 1. 48 godzin. Tyle macie na umieszczenie odpisu dokładnie co do minuty od momentu pojawienia się posta MG. W razie kompletu odpowiedzi post MG pojawi się oczywiście szybciej. Tempo zależy od was. W razie wypadków losowych/nieobecności, proszę o uprzedzanie. W przeciwnym razie postać zapłaci za wasze niedbalstwo. 2. Napiszcie PW, zostawcie wiadomość na GG. W razie skarg, zażaleń, problemów, załamań nerwowych, niepewności, depresji, płaczu lub ogólnie pojętej histerii - uprasza się o nieobsmarowywanie MG zacnych liter za plecami. Dogadamy się. 3. 600/700 słów. Tyle wynosi limit, jednak nie więcej. Kary za przekraczanie limitu będą niegroźne, acz uszczypliwie denerwujące. 4. Dwie kolejki. To ilość tur, które możecie opuścić. Ominięcie trzeciej będzie skutkowało usunięciem postaci z II etapu. Uwierzcie mi, ma kreatywność pod tym względem nie będzie znała granic.
Członkowie drużyny: Lily Evans James Potter
Ostry zapach żywicy, posmak miodu w powietrzu, bzyczenie pszczół, bobry na rzece, ostrymi zębami przecinające ogromne pniaki. Osamotnieni państwo Pott... Potter i Evans wylądowali w samym centrum leśnej utopii. Pomiędzy krzewami nieśmiało wychylały głowy łanie, a kilka królików o wyjątkowo puszystych ogonach baraszkowało rozkosznie w wysokiej trawie, tuż przy stercie gałęzi, najwyraźniej nagromadzonych przez rzecznych budowniczych. I tylko jedna, drobna rzecz w tym sielankowym obrazku nie była na miejscu - czerwona raca i list, przywiązane do konaru jednego z drzew. Treść listu była osobliwa, a jego pozyskanie sprawiło, że kilka krzaków z soczystymi malinami rozstąpiło się na boki niczym Morze Czerwone, ukazując parze drogę. Czy wybiorą przejście w ciemność, w nieznane, czy spróbują zawrócić, by sforsować bobrzą tamę? Wyglądała stabilnie...
|
| | | James Potter
| Temat: Re: Aluzje Nie 07 Wrz 2014, 18:25 | |
| Przez cały obóz miał głowe w chmurach. Nie chodził nawet na zajęcia. Często obserwował uczniów, nauczycieli i myślał. Rozważał wszystkie zdania w liście ojca, analizował każde z nich i rozumiał, że jest to prawda. Że walczyć należało, nawet jeżeli wydawało się to bezcelowe i bez ani krzty sensu. Rozmyślał, zastanawiał się, planował. Pozwolił sobie też marzyć. O dniu kiedy wojna się skończy, Voldemorta nie będzie, a wszyscy Śmierciożercy będą gnić w Azkabanie. To były piękne sny. Zapowiadały również piękne jutro. Na polankę, na której odbywał się apel przybył, o dziwo, punktualnie. Stał oparty o jeden z palików, ze skrzyżowanymi rękoma na klatce piersiowej i słuchał z uwagą tego co dyrektor miał do powiedzenia. I tak naprawdę było to najbardziej banalne ględzenie wszechczasów. Już miał wracać do namiotu, myśląc o tym, by napić się kremowego z Huncwotami, kiedy rozległy się krzyki, huki i rozbłysły zaklęcia. Owszem, chciał walczyć. Jego pierwszym odruchem było wyciągnięcie różdżki i kierowanie się w stronę, w którą biegli aurorzy. Ktokolwiek to był, chciał walczyć. Chronić tych, na których mu zależało. Jednakże zatrzymał się w pół kroku. Skoro chciał zasłonić własną piersią tych których kochał, musiał przy nich być. Przeklinając pod nosem, obrócil się na pięcie i zaczął szukać Huncwotów. I Lily. Głównie tą rudowłosą zołzę. I na szczęście znalazł. Chociaż nie powiem, trochę pomógł mu mały skrzat, który chwycił go za nogawkę spodni i ciągnął przed siebie. Następnie było szarpnięcie, uczucie jakby ktoś przeciskał go przez rurkę i już był pomiędzy drzewami, a w powietrzu unosił się słodki zapach miodu, w oddali szumiała rzeka. Rozejrzał się skonsternowany, z wrażenia nawet zdjął okulary i przetarł szkła. Niewiele pomogło. Nadal znajdował się w lesie. A gdzieś tam hasały sobie bobry na tamie. Sielskie widoczki. I na dodatek był sam z Lily. Teoretycznie powinien być zadowolony. Z niechęcią schował różdżkę i podał Lily list, by przeczytała go na głos. On w tym czasie chodził dookoła nich szukając jakieś zgrabnej wskazówki co robić dalej. Kiedy tylko skończyła, wyprostował się i zmarszczył brwi. - Wyścig? – w jego głosie rozbrzmiewało ni to rozbawienie ni to załamanie. Z jednej strony dotarło do niego, że walki były farsą, a grupy w jakiś się teleportowali były ustawione. A to oznaczało, że Dumbledore, był na tyle rozrywkowym facetem, że postanowił pobawić się w swatkę. Z drugiej strony zaczęła mu w żyłach krążyć adrenalina, a że on był uzależniony od ryzyka, to miał ochotę już biec i wygrać. To byłoby takie piękne zwieńczenie tego obozu.
|
| | | Lily Evans
| Temat: Re: Aluzje Nie 07 Wrz 2014, 20:07 | |
| Lily wcale nie była zadowolona z tego, że obóz dobiega końca. Tutaj znajdowała się poniekąd z dala od problemów, które pochłaniały ostatnio całą jej uwagę, sprawiały, że gubiła się w swoich uczuciach, w swoich myślach, w swoim życiu, które kiedyś uważała za tak uporządkowane. I nie było na dobrą sprawę nikogo, komu mogłaby się zwyczajnie wygadać, kogo bez wyrzutów sumienia mogłaby obarczyć całym tym emocjonalnym, nieprzyjemnym bagażem. Dorcas wciąż borykała się z brutalną utratą rodziny, a Severus był tak daleki jak jeszcze nigdy i nic nie zapowiadało, żeby miało się to zmienić. Musiała przyznać, że rozmowa z Francisem pomogła, pozwoliła do pewnego stopnia wylać z siebie część tej trucizny, która krążyła w jej żyłach, powoli zabijając całą radość życia i nadzieję, ale Lily wciąż jeszcze wydawała się znacznie poważniejsza niż kiedyś, co, jeśli przypomnieć sobie jaką była wcześniej, oznaczało bez wątpliwości zmianę na gorsze. Jeśli dawniej była upierdliwą maniaczką zasad, to w tej chwili jej humor jeszcze bardziej zbladł, a jego resztki nie nadawały się specjalnie do niczego. Po tym, co wydarzyło się ostatnio, po morderstwie Meadowesów i Charlusa Pottera, Lily poczuła przerażenie, kiedy w obozie rozległy się jakieś hałasy i odgłosy walki. Wydobyła różdżkę, co prawda, ale nie czuła się na siłach walczyć. Chciała zwyczajnie uciec, chociaż w ten sposób udowodniłaby sobie jedynie tchórzostwo, które od dłuższego czasu podejrzewała. Świadomość jednak, że dookoła są ludzie, na których jej zależy, nie pozwoliła je ruszyć się z miejsca. Pobladła czekała więc na to, co wydarzy się dalej, aż w pewnym momencie jej oczy napotkały wzrok Pottera, który zmierzał w jej kierunku ciągnięty za nogawkę przez skarzta. Z niewiadomych powodów Ruda poczuła po prostu niewymowną ulgę i zrobiła nawet kilka kroków w jego stronę. Na nic więcej nie miała czasu, bo poczuła nowe dla niej uczucie, które towarzyszyło teleportacji i które na dobrą sprawę dopiero poznawała. Kiedy wylądowali, udało się jej jakoś ustać na nogach i natychmiast czujnie rozejrzała się dookoła. Nie wyglądało na to, że coś zamierza ich atakować, dlatego opuściła różdżkę i skonsternowana spojrzała na swojego towarzysza. Przyjęła od niego list i już po chwili zaczęła go głośno czytać, krzywiąc się co kilka słów. To było tak nierozsądne, dziecinne i zwyczajnie głupie. Nie powinno się w taki sposób igrać z ludźmi! Tym razem nie popierała tego, co roiło się w głowie Dyrektora i ta dezaprobata wprost z niej promieniała. - Nie podoba mi się to. – mruknęła nie precyzując co właściwie, ale choć raz, dla odmiany, nie miała na myśli towarzystwa Pottera. Właściwie nawet nie czuła się specjalnie niekomfortowo w tej sytuacji, chyba zbyt wiele się działo, aby zdążyła zarejestrować, że mogą czasem spędzić wiele godzin sam na sam. Albo była zwyczajnie daleka od romantycznych uniesień, od dawna, więc w ogóle nie rozważała takiej możliwości, kwestii, czegokolwiek. - Na to wygląda. – odparła chłopakowi i westchnęła lekko, odgarniając z twarzy niesforne loki, które wysunęły się z grubego warkocza. Tyle dobrego, że nie ubrała dzisiaj sukienki i miała przy sobie nieodłączną torebkę, w której znajdowało się więcej przydatnych rzeczy niż ktokolwiek mógłby się spodziewać. Przewiesiła ją przez klatkę piersiową, żeby było stabilniej i nie chowając różdżki rozejrzała się dookoła. - Jeśli sformułowanie „wpuszczać kogoś w maliny” znajduje tutaj zastosowanie, to powinniśmy chyba skierować się w stronę tamy. Albo właśnie przekornie nie iść w stronę światła, tylko pogrążyć się w ciemności. – westchnęła. Nie była zbyt dobra w zagadkach. W książkach pisze się zrozumiałymi zdaniami, a nigdy nie była fanką poezji, metafor, drugiego dna i tym podobnych spraw. -Pelgolau. – mruknęła i umieściła kulkę światła w okolicy swojego ucha. - Chodźmy do lasu. Nie podoba mi się pomysł zmoczenia się w sytuacji, kiedy nie mamy co liczyć na ubrania na zmianę. |
| | | Mistrzyni Alpacalipsa
| Temat: Re: Aluzje Pon 08 Wrz 2014, 16:28 | |
| Panna Evans zdecydowała się więc wybrać drogę przez mrok? Odważna decyzja, bardzo odważna, lecz czy panna Evans przemyślała dokładnie wszystkie aspekty swojej decyzji? Czy może rozsądniej było przegonić kilka bobrów z grobli, pomoczyć buty i przedostać się bezpiecznie na drugi brzeg? Przywitała ich lepka, oleista, aksamitnie gęsta czerń. Nawet światełko wyczarowane przez roztropną Gryfonkę niewiele dawało w obliczu tego mroku, który zdawał się pochłaniać najmniejsze nawet rozbłyski jasności. Zniknęły baraszkujące zwierzęta, zniknęły głosy ptaków, szum wody, szum liści, wszystko spowiła ciemność. A w ciemnościach, jak wiadomo, wiele może się zdarzyć. Coś zachichotało, zaszemrało, musnęło dłoń pana Pottera, pociągnęło pannę Evans za włosy, zadzwoniło przy uchu, zazgrzytało ząbkami, a potem bezczelnie klepnęło Lilianne w tyłek, by następnie, rechocząc jak żaba, oddalić się w nieokreślonym bliżej kierunku. Państwo Pott... Panie Potter, pani Evans, proponuje się mocniejsze zaklęcie rozjaśniające te egipskie mroki, lub branie nóg za pas. Cóż bowiem będzie, jeśli stwór zechce klepnąć jeszcze raz? |
| | | Lily Evans
| Temat: Re: Aluzje Sro 10 Wrz 2014, 23:02 | |
| Ta decyzja nie nosiła na sobie znamion odwagi. Była po prostu wynikiem jakiejś wewnętrznej rozmowy, którą przeprowadziła sama ze sobą Lily. Ekonomia uczy, że cenę tego co się zdobywa, należy liczyć jako to, co mogłoby się mieć, gdyby wybrało się inaczej. Ale zostawmy tę dziedzinę nauki i wróćmy do rzeczywistości, w której panna Evans nie miała się nigdy dowiedzieć, co też takiego straciła, nie udając się na spacer po bobrowej tamie. Kiedy otoczyły ich nieprzeniknione ciemności, na twarzy dziewczyny pojawiło się lekkie zwątpienie, ale nie należała do osób, które łatwo wycofują się z raz podjętej decyzji. Użyła zaklęcia Lumos Maxima, aby rzucić na sprawy nieco więcej światła, nim jednak zdążyła to zrobić, ktoś zdążył się obok nich pojawić, ktoś zdażył zabawić się odrobinę ich kosztem, bo nie da się ukryć, że czując na swoim pośladku dotyk osoby (?), która absolutnie nie miała prawda do tak intymnego kontaktu z jej osobą, Lily wzdrygnęła się, a jej ciało zaszło gęsią skórką. - No to wiemy, że to facet. - mruknęła przez zaciśnięte zęby, starając się dostrzec coś więcej w świetle rzucanym przez wyczarowaną przez siebie kulę jasności, którą następnie zmusiła do podążania nieco ponad ich głowami. - Jak by co, to zostaniesz moim białym rumakiem? Chociaż brązowym i z rogami, ale pomińmy szczegóły. - dodała po chwili, starając się rozładować trochę atmosferę i sprawić, żeby strach musiał ustąpić miejsca rozbawieniu. Byli na torze zorganizowanym przez Dumbledore'a i nauczycieli, nic poważnego nie mogło im się stać. |
| | | Sponsored content
| Temat: Re: Aluzje | |
| |
| | | |
| Pozwolenia na tym forum: | Nie możesz odpowiadać w tematach
| |
| |
| |