IndeksIndeks  SzukajSzukaj  Latest imagesLatest images  RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  

Share
 

 There’s a spark in between us

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Go down 
AutorWiadomość
Daemon Blackrivers
Daemon Blackrivers

There’s a spark in between us Empty
PisanieTemat: There’s a spark in between us   There’s a spark in between us EmptyWto 26 Sie 2014, 20:49

Opis wspomnienia
Mecze quidditch'a są bardzo emocjonujące. W szczególności kiedy grają naprzeciwko siebie dwa domy, które dążą do zagłady tego drugiego - Gryffindor i Slytherin. Ale to co dzieje się poza boiskiem jest często pomijane. A szkoda. Bo czasami dzieją się niesamowite rzeczy.
Osoby:
Tanja Everett; Daemon Blackrivers
Czas:
wrzesień 1976 roku
Miejsce:
boisko Quidditch'a, prysznice na korytarzu.



Głupi Potter. Głupi Gryfoni. W ogóle co za inteligent wpadł na pomysł stworzenia takiego domu? Przecież cały świat cierpi przez ich wybujałe ego. I fart głupiego. Wygrać mecz, chociaż byli w sytuacji prawie, że oddania walkowerem. Mamrocząc pod nosem Daemon opuścił szatnię Slytherinu, w której panowała grobowa cisza. Z przyzwyczajenia i szacunku do samego siebie, brał prysznic w łazience korytarzowej. W końcu kiedy w drużynie sami faceci (oprócz Jasmine), nigdy nie wiesz co się za tobą dzieje kiedy się schylasz po mydło. A że przezorny zawsze ubezpieczony wolał przejść te parę metrów i wykąpać się w ciszy i spokoju, gdzieś pomiędzy ich szatnią, a Gryfonów, niż patrzeć na smutną Vane, umartwiającego się Blacka, czy przejmującego cały ból otaczającego go świata, Rosiera. Istna drużyna z zespołem Weltschmerz. Jeszcze tylko brakuje, by Franz na kolanie zaczął pisać listy opisując swoją depresję spowodowaną przez Gryfonów.
Jego ciężkie buty od quidditch’ cicho stukały w deski, z których zbudowany był cały stadion, w tym korytarz, który właśnie przemierzał. W końcu dotarł do wymarzonych drzwi i popchnął je delikatnie. Nikogo w środku. Ufff.
Stanął przed lustrem, powoli i ostrożnie zdejmując szatę. Teoretycznie jako pałkarz, nie uświadczył wielu fauli, czy nieczystych zagrywek na swojej osobie. Strasznie go tylko bolały ramiona od wymachiwania pałką na prawo i lewo oraz mięśnie pleców. Parę siniaków na plecach, czy na lewym udzie. Nawet nie pamiętał kiedy miałby tam oberwać. Ach, ta adrenalina. Pół dnia na miotle i człowiek już miał dziury w pamięci jak po dobrej imprezie.
Skończył się rozbierać, ubrania wieszając na gustownym haczyku wkręconym w ścianę i wszedł do jednej z kabin, które znajdowały się w małej wnęce. Odkręcił trochę ciepłej wody i zimnej, starając się tak ustawić jej temperaturę, by nie była za gorąca, ale na tyle, by rozluźnić obolałe mięśnie. Oparł się dłońmi o ścianę i odchylił głowę do tyłu.
Przegrana w meczu czy nie – to tylko gra. Nie było sensu się tym przejmować i trzeba było iść dalej. Na kolejnym meczu ich pokonają. Z tą oto myślą, chwycił za mydło i zaczął pocierać dłonie, by wytworzyć trochę więcej piany. I przy okazji zaczął śpiewać. Taki talent z niego był!
- Now I've had the time of my life – wiecie, że nie śpiewał tak najgorzej? - No I never felt like this before – szło mu całkiem nieźle, a i rytm trzymał - Yes I swear it's the true – człowiek może się tylko zastanawiać skąd on zna mugolskie piosenki - And I owe it all to you. – Chociaż z drugiej strony to był Daemon. On wiedział przerażająco dużo na temat mugolskiej kultury.
Och…oczywiście tak wy…śpiewał, że nic nie słyszał. Wcale. Gdyby ktoś teraz wszedł, nie zauważyłby. Ale na szczęście powiesił sobie ręcznik na drzwiach kabiny!
Tanja Everett
Tanja Everett

There’s a spark in between us Empty
PisanieTemat: Re: There’s a spark in between us   There’s a spark in between us EmptyWto 26 Sie 2014, 23:37

Nie można było marzyć o lepszym dniu. Co prawda Tanja ze śmiechem zauważała, że w gronie jej znajomych jest coraz więcej tych o zielonych barwach. Nie przeszkadzało jej to, bo czasem ta znajomość była przelotna, niewiążąca.. a niekiedy faktycznie daleko idąca. Nawet w Slytherinie byli fajni ludzie, co jawnie głosiła i było to powodem niektórych utarczek słownych. Musiała dzisiaj takowe znosić ze strony Blacka, ale nie było jej to w stanie zepsuć humoru. Nawet on odpuścił, gdy widowiskowo wygrali ze Slytherinem. Jednak jak to bywało - w drużynie Gryffindoru było większość facetów i to w dodatku niechlujów. Żeby się dopchać do szatni to był cud, a co dopiero mówić o prysznicu... Tanja postanowiła skorzystać z tych w korytarzu. Były większe i przede wszystkim - czystsze..
Zrobiła mały desant do korytarza, trzymając w ręku puchaty ręcznik i szlafrok. Nie chciała moczyć nowych ubrań, które kupiła parę dni temu za świeżo zarobione pieniądze u madame Rosmerty.. Wpakowała się pod prysznic i z lubością namydlała się żelem o zapachu moreli. Był słodko-cierpki, czyli idealne połączenie. Tan starała się nie patrzeć na swoje świeże szramy i siniaki z ręki ojca. Westchnęłą cicho, mając nadzieje, że ma jeszcze maść w pokoju w Wieży Gryffindoru. Wyszła z kabiny opatulajac się szczelnie ręcznikiem. Po chwili uznała, że wieje jej po ramionach i narzuciła na nie szlafrok. Postanowiła od razu wysuszyć włosy różdżką, którą zostawiła w drugim pomieszczeniu, przy umywalkach i lustrach. Nie słyszała, jak ktoś wchodzi, miała jeszcze wodę w uszach. Stanęła przed lustrem i zaczęła suszyć kosmyki powietrzem. Wtedy dotarło do niej, że leci woda... czyżby jej nie zakręciła? Możliwe, że ktoś też przyszedł do pryszniców. Wzruszyła ramionami, kontynuując suszenie. Wtedy to się stało.
Przez szum wody przebijał się męski głos, który śpiewał mugolski przebój, który Tanja znała. Zmroziło ją. To nie było wycie Syriusza, ani tym bardziej Jamesa. Wychyliła się z pomieszczenia, by zobaczyć kabiny. Kto to śpiewał?
-I've had time of my life.... -zanuciła dziewczyna dość głośno i zachichotała. To na pewno był Cu! Nie myślała, że ktoś może ją usłyszeć przez tę wodę...
Daemon Blackrivers
Daemon Blackrivers

There’s a spark in between us Empty
PisanieTemat: Re: There’s a spark in between us   There’s a spark in between us EmptySro 27 Sie 2014, 15:04

Strużki wody, trochę leniwie spływały po jego ciele, kiedy tak stał, oparty o ścianę i zwiesił głowę. Pozwalał by słowa płynęły spomiędzy jego ust, czując jednocześnie jak całkowicie się rozluźnia. Nawet nie zauważył kiedy zaczął bujać się w tak, tylko przez siebie melodii i nawet uśmiechał się jak głupi do samego siebie. Wiecie…to była jedna z tych chwili kiedy myślicie, że nikt was nie obserwuje, więc możecie pozwolić sobie na totalny luz blues, robiąc to na co macie aktualnie ochotę. A że Daemon był bardzo muzycznym człowiekiem (całe życie z piosenką na ustach niczym w jakieś bajce Disney’a) to i sobie pod prysznicem śpiewał. I tak szczerze…kto z nas tego nie robi?
Przymknął oczy, wyobrażając sobie, że zdarzyło mu się, śpiewać tę piosenkę z jakąś piękną dziewicą cud (jakimś cudem o twarzy Chiary) na scenie, przed tłumem publiczności. Albo nie, w cichym zakątku, tylko z tą dziewicą cud. Owszem, był z niego jakiś tam romantyk. Zresztą nie oszukujmy się, myślał, że jest całkowicie sam i nikt nawet nie będzie światkiem jego małego…występu.
Kiedy więc zakręcił wodę, cicho kończąc piosenkę słowami „Till I’ve found the truth and I owe it all to you”, usłyszał jak ktoś mu wtóruje i cicho zaczyna się śmiać. Przekręcił głowę, jakby nadstawiając uszu. Może mu się przesłyszało? Nie. Z całą pewnością usłyszał damski głos. Uroki koedukacyjnym pryszniców. Nigdy nie wiesz przed kim będziesz świecił gołym tyłkiem.
Zmarszczył brwi i zastanowił się. Nie był to głos Jas. Jedynym więc rozwiązaniem do kogo mógłby należeć, jest jakaś pannica z drużyny Gryfonów. Przymknął oczy i westchnął. I podziękował sobie, że wziął ręcznik ze sobą. Szybko owinął go sobie w pasie, sprawdzając parę razy czy trzyma się dostatecznie mocno na biodrach i ostrożnie wyszedł z kabiny. Nikt nie pomyślał o dywaniku na mokre kafelki, więc spoglądał pod nogi, dopóki nie upewnił się, że stoi pewnie i nie grozi mu upadek na plecy i przy okazji odsłonięcie paru rzeczy, których w normalnej sytuacji (czyli każdej poza sytuacjami czysto erotycznymi) nie powinny oglądać kobiety. I dopiero po tychże czynnościach spojrzał na intruza.
Nie mylił się, do jego samotni wkroczyła Gryfonka, na dodatek ściagająca, która zręcznie wymykała się spod jego pałki i tłuczków. Denerwujące stworzenie z niej było na boisku. Jednakże nigdy nie widział jej z bliska. Podszedł powoli do umywalek i lustra, które nad nimi wisiało, nie spuszczając jej z oczu. Puchaty szlafroczek w chmurki, wywołał u niego uśmiech. Ten z typu tych rozbawionych i łobuzerskich jednocześnie. Bo tak szczerze…był nawet całkiem sexy.
- Gratuluję wygranej. – uśmiechnął się i sięgnął po dezodorant, który postawił koło jednej z umywalek. O dziwo nie czuł się skrępowany, czy coś w tym stylu. Chyba był już przyzwyczajony do występowania półnago przed damskim wzrokiem.
Przyglądał się Tanji w lustrze, badając każdy centymetr jej ciała. Szlafrok zasłaniał wiele, jednocześnie jednak pobudzał wyobraźnię. Co takiego pod nim skrywała? Jednakże długo nie skupiał się na uroczym okryciu, przesuwając wzrok wyżej, natrafiając na odsłonięte obojczyki i znajdujące się na nich siniaki. Zmarszczył brwi, bo nie przypominał sobie, by dziewczyna oberwała w czasie meczu w klatkę piersiową. Zresztą nie przypominało to ran zadanych przez tłuczek lub uderzenie od strony jakiegokolwiek gracza. Spojrzał ponownie na jej twarz, starając się uchwycić niebieskie tęczówki. Było w nich coś…hipnotyzującego. Coś co przyciągało. Daemon sam do końca nie był pewien co to za rodzaj…emocji, ale było to ciekawe doświadczenie. Wiecie…to uczucie, że jest pomiędzy wami pewna iskierka, która może spowodować wybuchnięcie pożaru. A w obecnej sytuacji, o takie rozniecenie ogniska nie będzie trudno. Chociaż Daemon raczej myśli o innym typie…rozpalenia, niż jest możliwe.
- Mam nadzieję, że zbytnio cię nie poturbowałem? – spytał ze śmiechem, niby uprzejmie.
Tanja Everett
Tanja Everett

There’s a spark in between us Empty
PisanieTemat: Re: There’s a spark in between us   There’s a spark in between us EmptySro 27 Sie 2014, 19:39

Była święcie przekonana, że to słodkie wy....śpiewanie dobiegające spod prysznica to na pewno głos Cu. On miał takie dziwne pomysły, a jeszcze jak krążyła w jego ciele endorfina z racji wygranego meczu. Chciała go przyłapać na gorącym uczynku. Śmiałą by się z niego przez cały wieczór. Nic nie mogło być lepsze niż wygrany mecz i nabijanie się z O'Connora. Dziewczyna nuciła pod nosem piosenkę z mugolskiego świata, przez chwilę się zastanawiając się, skąd chłopak to zna? Nie pochodził z rodziny mugolskiej.. gdy tak się nad tym zastanawiała, jegomość wyszedł z kabiny, wpuszczając do pomieszczenia pełno obłoków pary. Z łągodny zapach meskich perfum. Tanja odgoniła od siebie te kłeby skroplonej wody i odgarnęła wilgotne włosy z czoła. Znieruchomiała, widząc...
Najlepiej zbudowane męskie ciało, jakie dane jej było zobaczyć kiedykolwiek. Rozchyliłą lekko usta w niemym zdziweniu. Zamrugała i poczuła, jak jej blada skóra policzków się rumieni. Przecież to był pałkarz Slytherinu, Deamon Blackrivers. Uciekała przed jego tłuczkami cały mecz i chyba go to denerwowało, bo nie trafił jej ani razu.
-Dz..dzięki. -odpowiedziałą w końcu zła na siebie, że tak się dałą zwieść pozorom. Błękitne oczy prześlizgiwały się po jego wyrzeźbionym torsie i wzdychała w duchu.
Spojrzała z powrotem w lustro, susząc i tak już prawie suche włosy. Przetarła ręką zaparowane lustro.
Czułą wzrok Daemona na swoim ciele i przez to czuła się jeszcze bardziej skrępowana. Ramie szalfroka opadło, odsłaniajać jej blade ciało i fragment siniaka pod obojczykiem. Po omacku sięgnęła po krem, jakim chciała posmarować ów obrażenie, ale stał tuż obok balsamu do twarzy i w efekcie oba spadły na kafelki. Jęknęła speszona swoim zachowaniem. Nigdy nie była taką gapą!
Schyliła się po obie tubki, w końcu balsam nie należał do niej tylko do Resy. Szlafrok już kompletnie spadł jej z ramion. Z czerwonymi uszami poprawiła materiał. Co za wtopa..
-Nie, nie... coś Ty. Umknęłam przed każdym Twoim tłuczkiem. JAk to mnie nazwałeś po meczu? Denerwującą pszczółką? -zapytała, odzyskując rezon. Uśmiechnęłą się nawet. Nie pomyślała, że pyta o siniaka pod obojczykiem.
Daemon Blackrivers
Daemon Blackrivers

There’s a spark in between us Empty
PisanieTemat: Re: There’s a spark in between us   There’s a spark in between us EmptyNie 05 Paź 2014, 21:42

Spojrzał rozbawiony w lustro, obserwując jej delikatne zmieszanie i wsłuchując się w niepewny ton głosu, kiedy trochę się zająknęła dziękując. Na szczęście dla niej, powiedziała proste „dziękuję”, a nie zdecydowała się na długi monolog, w którym zwalałaby wygraną na Blacka czy Pottera, zasłaniając się skromnością, która przecież nie powinna mieć miejsca. W końcu to ona wygrała dla Gryfonów ten mecz. Potter tylko dobił i tak rozwaloną na czynniki pierwsze drużynę Slytherinu, która była zbieraniną indywidualności, w przeciwieństwie do domu Lwa, gdzie grali zespołowo.
Trochę ociągał się przy umywalce i lustrze, kątem oka obserwując cały czas Gryfonkę. Z jednej strony mogło to wyglądać jakby jego narcystyczna dusza kazała mu poprawiać każdy kosmyk włosów, albo ta bardziej niecna część po prostu nakazywała wgapiać się w dziewczynę jak w całkiem niezły obiekt pożądania. I o tyle o ile pierwsza wersja jest totalnie nieprawdziwa (no dobra, prawie), to ta druga była dosyć bliska prawdy. Ale tylko bliska. Po prostu było w niej coś…więcej. I chociaż nadal w głowie miał pstro, a raczej pewną czarnowłosą Krukonkę, to zapewne gdyby nie Włoszka to właśnie teraz, w tej chwili, panienka Everett miałaby naprawdę bardzo poważny problem w postaci silnych ramion, nie dających jej szerokiego pola do popisu. A tak, jedyne co to była obserwowana uważnie przez bursztynowe tęczówki. Szczęście w nieszczęściu, jak to się mawia.
Upadające tubki kremów, wywołały w nim automatyczny instynkt, by podnieść przedmioty z podłogi. Razem z dziewczyną ukucnął więc. Ręcznik, nie oszukujmy się, podwinął się do góry, chociaż na szczęście nie odsłonił całego jestestwa pana Blackriversa. Inaczej Tanja miała by towarzysza w rumieńcu twarzowym. A tak, Daemon mógł roześmiać się cicho, podnosząc krem do twarzy i podając go dziewczynie uśmiechnąć się.
- Szkoda, że na boisku kafel ci tak nie wypadał z rąk. Wtedy to mi byś gratulowała zwycięstwa. – rzekł żartobliwie i zmarszczył brwi. To był wyraz speszenia. Po raz pierwszy od dawna się speszył.
Po pierwsze opadający szlafrok skutecznie przyciągał wzrok i nie pozwalał mu na skupienie się, o patrzeniu dziewczynie w oczy nie wspominając. W końcu odsłonięte ramię, kiedy dziewczyna przed tobą jest od stóp do głów opitulona puchatym materiałem robi swoje.
Po drugie, znacie to uczucie, kiedy nagle dociera do was, że jesteście w bardzo krępującej sytuacji? Tak czysto teoretycznie. A smaczku dodaje fakt, że jesteście w samym ręczniku…który pod wpływem gwałtowniejszych ruchów, takich jak ukucnięcie, obluzował się? On właśnie znalazł się w takiej sytuacji. I nie pozostało mu nic innego jak po prostu go chwycić i wstać. I trzymać. I uśmiechać się, chociaż do śmiechu mu nie było. Co innego biegać z nagą klatą, a co innego z nagim tyłkiem. O innej części ciała żyjącej własnym życiem nie wspominając.
Tanja Everett
Tanja Everett

There’s a spark in between us Empty
PisanieTemat: Re: There’s a spark in between us   There’s a spark in between us EmptySob 01 Lis 2014, 13:35

Nie dało się ukryć, że sytuacja w szatni sięgała już rangi "krępującej, ale nadal zabawnej". Tanja miotała się ze swoimi myślami i niewypowiedzianymi słowami, jak zawsze rezolutna i odważna, tak teraz nie wiedziała co mówić ani tym bardziej co robić. Jak więc sie zachować, gdy stoi się na wpół nagą opatuloną tylko w puchaty szlafrok przed chłopakiem, nie dość, że z przeciwnej drużyny to jeszcze okrytego tylko ręcznikiem? Nigdy nie miała okazji oglądać chłopaków aż w takim negliżu, jeśli nie liczyć tych momentów, gdy Potter lub Cu paradowali w bokserkach po szatni, okładając się pałkami do quidditcha. Faceci. Czasami zachowywali się jak zgraja dzieciaków. Natomiast Blackrivers wywierał wrażenie... w miarę dorosłego. I nie skrępowanego faktem, że ma przed sobą pół nagą dziewczynę. No i na pewno nie rzucił się na nią jak wygłodniały lew na kawał mięsa. Początkowa konsternacja i zmieszanie powoli umykały z ciała Tanji, by oddać wodze pewności siebie. Co innego mogło jej teraz pomóc jak nie to? Czerwień nikła z jej bladej skóry, w szczególności z okolic uszu i szyi. Gryfonka wyprostowała głowę i otrzepała nieco włosy z niewidocznych kropelek wody. Przybrała dość pewny siebie wyraz twarzy, chcąc zachowywać się naturalnie. W miarę. Jednak próba złapania tubki z kremem skończyła się fiaskiem. Nigdy nie łapcie niczego na oślep, nawet jak macie 100% pewności, że to co chcecie, stoi akurat w tym miejscu. Nigdy tam nie będzie stać. Łoskot spadających tubek ją otrzeźwił i zaraz kucnęła, aby je podnieść. Jakie było jej zdziwienie, gdy Deamon też kucnął, przez co jego ręcznik niebezpiecznie się uniósł. Ona zdążyła chwycić tylko jedno z mazideł. Zagryzła dolną wargę, ale postanowiła być dzielna. Wstała niespiesznie, starając się nie uciekać wzrokiem w dolne rejony ciała chłopaka, bo to mogło się źle skończyć. Odebrała swoją własność, mając lekki grymas uśmiechu na ustach. Nie można przecież wrzeszczeć po kimś za to, że Ci pomaga.. nawet jak ma na sobie tylko ręcznik. Kusy ręcznik warto dodać.
-Dzięki. -skinęła głową, otwierając tubkę kremu, który miał zapach malin. Wycisnęła jego odrobinę na ręcę i roztarła, przez co zapach słodkich owoców rozszedł się w powietrzu. Szybkim ruchem wtarła krem w policzki i nosek, któy najbardziej ucierpiał z racji promienie słonecznych, które wybitnie Tanji nie lubiły. Patrząc w lustro po tym zabiegu Tan syknęła cicho pod nosem, przypominając sobie o nagich ramionach. Pospiesznie poprawiła materiał i mocniej zawiązała pasek w talii. Spojrzała spod rzęs na Blackriversa.
-Tak Ci ciepło na mój widok czy zawsze biegasz po zamku w kusym ręczniku? -wypaliła, a w jej błękitnych oczach pojawi się znajomy, łobuzerski błysk. Wskazała delikatnie na podwinięty ręcznik.
-Jeszcze Ci coś zmarznie. -zauważyła rezolutnie, wracając spojrzeniem do lustra, aby posmarować siniaka w okolicach obojczyka. Szczypało.
Daemon Blackrivers
Daemon Blackrivers

There’s a spark in between us Empty
PisanieTemat: Re: There’s a spark in between us   There’s a spark in between us EmptyNie 12 Lip 2015, 13:57

- Jeżeli powiem, że to ty tak na mnie działasz, uwierzysz? – spojrzał na Tanję z miną karconego dziecka, a potem spojrzał w stronę drzwi. Zauważył, że dziewczyna je zamknęła. Czyli teoretycznie była bardziej rozsądna niż on.
Jeżeli mamy być szczerzy to z minuty na minutę Daemon czuł się coraz bardziej nieswojo i zaczynał się gubić pośród myśli i słów. Było to dosyć niezwykłe w jego wykonaniu, ponieważ jak do tej pory nie zapomniał przy jakiejkolwiek dziewczynie języka w gębie. Co więc było takiego w Everett, że stracił rezon? Nie wiedział. Ale nie miał zamiaru uciekać jak pies z podkulonym ogonem, a wręcz przeciwnie twardo szukał wymówek, by zostać w łazience i chociaż próbować dać radę wyzwaniu jakim była Gryfonka.
Upierdliwe w całej sytuacji na pewno było to, że nie mógł poprawić ręcznika. Więc wyglądał dosyć komicznie trzymając jedną ręką poluzowany „węzeł”. Dzięki ci Salazarze, że nie był typem człowieka wklepującego sobie kremiki na zmarszczki, bo z tym zapewne by sobie nie poradził. No cóż…chyba trzeba będzie znaleźć sposób na przebranie się w ciuszki, bez wychodzenia z łazienki.
- Aż tak się martwisz o pewne części mojego ciała? – zapytał rozbawiony, unosząc brew z zaciekawienia. Pomijamy już fakt, że w zamku wcale nie było tak zimno, by cokolwiek miało prawo zamarznąć. A w szczególności Ślizgonowi, który pół życia w zamku spędza w lochu pod jeziorem. Nie oszukujmy się chłód specjalnie mu nie przeszkadzał.
Przyglądał się kątem oka jak dziewczyna wciera sobie w siniaki krem. Ostatkami silnej woli nie zaproponował pomocy. Na Merlina, co się z nim działo? Stał jak taki kołek nie wiedząc co zrobić, trzymając ten durny ręcznik i zachowywał się jakby na chwilę zamienił się w niezdarnego Puchona. Przecież tak nie zachowywał się Daemon Blackrivers.
Bez większego słowa wyjaśnienia wziął część ciuchów, które sobie przytachał do przebrania i ruszył w stronę kabin. Ponownie. W końcu potrzeba matką wynalazków, a nie chciał wprowadzać jeszcze większego zmieszania i rumieńców pomiędzy nich.
Kiedy zamknął za sobą drzwi kabiny, zadowolony puścił ręcznik i nawet przez chwilę chciał wylać na siebie zimny strumień tak dla szoku termicznego i ostudzenia emocji, ale się opamiętał. Bez przesadyzmu, nie był Grossherzogiem by nie radzić sobie z tego typu sytuacją i nie miał zamiaru wkładać tego i owego tam gdzie nie chcieli. A raczej gdzie było niepożądane. Szybkim ruchem podniósł ręcznik i przewiesił go przez drzwi do kabiny, tak, że wisiał sobie z drugiej strony. Pewnie nieświadomie i tak wprowadzał Tanję w zakłopotanie, bo coś tam przez mleczne szkło było widać. A to peszek.
- Pewnie nie dacie zamku spać po tej wygranej co? – spytał dosyć dyplomatycznie kiedy zakładał na tyłek jeansowe spodnie. Kiedy tylko zapiął od nich guzik wyszedł z kabiny z lekkim uśmiechem. Pasek już zapinał kiedy szedł w kierunku pozostałych swoich rzeczy.
Sponsored content

There’s a spark in between us Empty
PisanieTemat: Re: There’s a spark in between us   There’s a spark in between us Empty

 

There’s a spark in between us

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry 
Strona 1 z 1

Permissions in this forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
Marudersi :: 
Fasolkowo
 :: 
Archiwum
 :: Fabularne :: Myślodsiewnie
-