IndeksIndeks  SzukajSzukaj  Latest imagesLatest images  RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  

Share
 

 Namiot nr 1 - strefa dziewcząt

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Go down 
Idź do strony : 1, 2  Next
AutorWiadomość
Jasmine Vane
Jasmine Vane

Namiot nr 1 - strefa dziewcząt Empty
PisanieTemat: Namiot nr 1 - strefa dziewcząt   Namiot nr 1 - strefa dziewcząt EmptyPon 11 Sie 2014, 15:09

Namiot nr 1 - strefa dziewcząt Glamping_tent_01

Sama śmietanka żeńskiej części Hogwartu

Panna di Scarno
Panna Vane
Panna Lacroix
Panna Hart
Panna Merbert
Yumi Mizuno
Yumi Mizuno

Namiot nr 1 - strefa dziewcząt Empty
PisanieTemat: Re: Namiot nr 1 - strefa dziewcząt   Namiot nr 1 - strefa dziewcząt EmptyPon 11 Sie 2014, 18:14

Była w obozie już od około godziny. Pożegnała się z lokajem (jej ojciec nie był na tyle dobroduszny, aby ją odprowadzić, ale i też nie nalegała na to) i stanęła w gronie bardziej lub mniej obcych osób. Wysłuchała tego, co miał do powiedzenia Dumbledore i z zaciekawieniem przyglądała się nauczycielowi od transmutacji tłumaczącemu zasady obowiązujące na obozie. Z obojętną miną zapisała w myślach numer namiotu, do którego została przydzielona i nazwiska dziewczyn. Wszystkie znała z widzenia, tylko z Harley łączyła ją konkretniejsza relacja. O reszcie niewiele mogła powiedzieć. Mogła tylko mieć nadzieję, że nie wiedziały nic o zaręczynach. Jej bagaż podniósł się w powietrzu i spokojnie lewitował. Yui szła za nim przedzierając się między głośnymi uczniami. Odnalazła maleńki namiot, schyliła się i weszła do środka. Pokój był spory i bardzo ładny. Dobrze oświetlony, elegancki, przytulny i typowo kobiecy. Yu uśmiechnęła się, że będą przynajmniej ciepłe łóżka. Skierowała się z bagażem w prawo, do pierwszego zagłębienia przy wyjściu. Rzuciła tam torbę, siadając na pościeli. Westchnęła cicho i zdjęła z nóg buty. Wyjęła z kieszeni jeża i posadziła go na szafeczce obok, odsuwając lampę z oliwą trochę dalej. Wszędzie jest dobrze, lecz z jeżem najlepiej.
Nikogo jeszcze tutaj nie było, co chętnie wykorzystała do doprowadzenia siebie do porządku. Wypakowała ubrania, kosmetyki, wyjęła parę książek, które w wolnej chwili poczyta, jeśli takie będą. Usiadła po turecku na środku łóżka i wyjęła rulonik pergaminu. Podłożyła pod niego jakiś zeszyt i wygrzebała przy okazji atrament oraz nowiutkie gęsie pióro. Zamoczyła zaostrzoną końcówkę i starała się stworzyć sensowny liścik, który wyśle przy lada okazji. Cieszyła się, że mogła wyrwać się z domu na więcej niż parę dni. Nie była pewna ile potrwa obóz, lecz zamierzała zostać tutaj do samego końca. Nie tylko chciała poprawić swoje umiejętności magiczne, ale też odpocząć od ciszy panującej w rezydencji ojca. Nawet nie przeszkadzała jej myśl, że jest tu jedną z młodszych osób. W większości otaczali ją starsi uczniowie, głównie pełnoletni.
Po napisaniu paru słów na pergaminie, ponownie zwinęła go w rulon i wcisnęła do jednej z kieszeni torby, aby wysłać wiadomość do Anastasii. Yui nie wiedziała czy będzie tutaj przyjaciółka, ale sądziła, że raczej nie. Rozmowa przekładała się znowu w czasie. Oparła policzek o rękę i położyła książkę o zasadach savoir- viveur na kocu, wertując ją leniwie. Najchętniej poszłaby już na zajęcia, byleby zająć czymś swoje myśli.
Aristos Lacroix
Aristos Lacroix

Namiot nr 1 - strefa dziewcząt Empty
PisanieTemat: Re: Namiot nr 1 - strefa dziewcząt   Namiot nr 1 - strefa dziewcząt EmptyPon 11 Sie 2014, 18:43

Aristos była jedną z ostatnich osób, które znalazły się w stołówce by wysłuchać mowy rozpoczynającej obóz. Po drodze wpadła jeszcze na ciotkę Chantal, która najpierw zmusiła ją do wysłuchania tyrady na temat ubioru dziewczyny, a potem niespodziewanie pochwaliła go i kazała jej iść do budynku; Aristos miała zaledwie sekundę by zerknąć przez ramię i dostrzec człowieka, który na meczu podał się za nowego nauczyciela transmutacji. Najwyraźniej to on skłonił starszą Lacroix do ucięcia pogadanki.
Przemowa dyrektora nie wniosła ze sobą nic nowego, a przynajmniej nic, na co Aristos zwróciłaby uwagę. Jej wzrok przykuwała bowiem najpierw twarz Evana, górującego nad wszystkimi z drugiej strony stołówki, a potem roześmianego O’Connora, który już z daleka uniósł dłoń, witając się z nią radośnie. Wyjaśniła mu, że jej powrót do Irlandii nie jest możliwy ze względu na rodzinne problemy, a to najwyraźniej poskutkowało, bo nie wyglądał na złego. Uśmiechnęła się do niego w odpowiedzi, unosząc delikatnie dłoń, a potem zwróciła twarz w stronę podium, odzyskując zainteresowanie gdy głos zabrała nowa zabawka ciotki Chantal. Przyglądała się mężczyźnie z niemym uznaniem, doceniając jego szerokie barki i uśmiech chłopca, który mógł rozjaśnić ciemny dzień, a potem przeniosła spojrzenie na samą pannę Lacroix, z krzywym uśmieszkiem na wargach obserwując jak śledzi nowego profesora wzrokiem.
- No, no, no... – mruknęła pod nosem, kręcąc lekko głową. Po chwili jej usta wygięły się w jeszcze szerszym uśmiechu: Jasmine i Chiara. Doskonale. Nie mogło być lepiej. Fakt, że przydzielono im również pannę Hart zupełnie zignorowała – nie kojarzyła dziewczyny i właściwie mało obchodziło ją jej istnienie. Zgoła inaczej prezentowała się jednak sprawa z panienką Merbert. Czyżby przydzielono do nich narzeczoną Amycusa? Wzrok Gryfonki prześlizgnął się po twarzach zgromadzonych uczniów, szukając tej jednej, o delikatnie skośnych oczach i wielkich, sarnich oczach. Była chyba młodsza, a przynajmniej tak się dziewczynie wydawało. Cóż. Będzie miała sporo czasu, by dokładnie ją sobie obejrzeć. Odruchowo odszukała spojrzeniem Amycusa, posyłając mu uśmiech i unosząc lekko brwi; kolczyki w jej uszach zadzwoniły cicho gdy poruszyła nimi, odgarniając włosy do tyłu, by Ślizgon mógł je dokładnie zobaczyć. Potem puściła do niego oczko i przygryzła z rozbawieniem wargę. Listy od Carrowa były zaskakującym, choć miłym elementem ostatnich dni, a jego niepoprawność i bezczelność były tak urocze, że dziewczyna nie potrafiła odpowiadać na nie inaczej, jak w podobnie kokieteryjnym tonie.
Gdy tylko Chantal nakazała im się rozejść, Aristos odwróciła się na pięcie i wyślizgnęła z budynku jako jedna z pierwszych osób, zmierzając w stronę namiotów nauczycieli. Tuż za nimi bowiem znajdowały się namioty należące do uczniów, w tym jej własny. Wielka, płonąca jedynka po prawej stronie, ulokowana między drzewami, przyciągnęła jej wzrok prędko i zaledwie kilka minut później dziewczyna rzuciła swój plecak na łóżko znajdujące się najdalej od wejścia, zerkając na stojący w nogach mebla kufer. Wnętrze namiotu było przytulne i na tyle duże, by pięć dziewcząt pomieściło się w nim zupełnie wygodnie, nie wchodząc sobie zbytnio w drogę. Zaaferowana tym wszystkim dostrzegła Yumi dopiero gdy dziewczyna wychynęła z łazienki; Aristos posłała w jej stronę uprzejmy uśmiech, nie odzywając się jednak.
Usiadła na materacu, a potem położyła się i na chwilę przymknęła oczy, wdychając zapach lasu, który wirował w powietrzu wszędzie, gdzie tylko się poszło. Liście, żywica, wilgotna ziemia, to wszystko zaskakująco przypominało jej dom w Irlandii i konne wycieczki. Obozowisko nie wzbudzało w niej najmniejszej nawet niemiłej myśli i z rozbawieniem zauważyła, że musi o tym wspomnieć Amycusowi, gdy już uda im się spotkać. Jej wzrok padł na plecak, który jeszcze przed chwilą miała w ręku; dosłownie przed samym świstoklikiem Francis wcisnął jej w palce list od ciotki Sary, matki Alexandra, który dotarł tuż przed wyjazdem dziewczyny. Nie miała okazji jeszcze go przeczytać, a skoro miała teraz chwilę na oddech...
Rozerwała kopertę, siadając po turecku na jasnoczerwonej narzucie i wyciągnęła ze środka kawałek pergaminu. List był krótki, zawierał dosłownie parę zdań i to wzbudziło już zaniepokojenie: ciotka Sara znana była z kwiecistego, długiego sposobu wypowiadania się, czy to werbalnie, czy w listach, a świąteczne kartki od niej zawsze zawierały dodatkową kopertę z życzeniami, bo nigdy nie starczało jej miejsca.
Gryfonka zmarszczyła brwi, spuszczając nogi na podłogę; wsparła łokcie na kolanach i nachyliła się lekko, czytając wiadomość. Tych kilka zdań, pokreślonych, zapisanych chwiejnym, nierównym pismem, tak obcym i niepodobnym do pisma ciotki Sary.

Cytat :
Droga Aristos.
Z przykrością zawiadamiam, iż w skutek nieszczęśliwego zbiegu okoli tragicznego wypadku, jaki miał miejsce kilka dni temu Alexander stracił poniósł śmiertelną w skutkach ranę. Wybacz mi błagam, że dowiadujesz się w taki sposób. Nie miałam siły na spotkanie by zobaczyć się z tobą. Wybacz.
Decyzją ojca Alexandra uroczystości pogrzebowe obejmą jedynie najbliższą rodzinę. Za to również przepraszam. Chciała Wolałabym żebyś tu była. Wiem, że Alex nie miałby ci tego za złe. Był takim złotym chłopcem...

Słowa w wielu miejscach były zamazane, nieczytelne. Dopiero teraz zwróciła uwagę na plamy łez, zniekształcające linie pociągnięte atramentem, nie miało to jednak znaczenia. Wyrazy wirowały jej przed oczami jak szalone, a w głowie zapanowała nagle zupełna pustka.
Śmiertelna rana? Uroczystości pogrzebowe? Czy to jakiś kiepski żart?
Nagłe mdłości sprawiły, że pochyliła się do przodu, zatykając usta dłonią i czując jak gwałtownie zaczyna kręcić jej się w głowie, podczas gdy bicie serca doszło już chyba do prędkości ponaddźwiękowej, bo właściwie go nie odczuwała. To nie mogło być prawdą, pod żadnym pozorem nie mogło!
Spojrzała na list po raz kolejny, spojrzała na przełamaną pieczęć, którą zawoskowana była koperta... Powietrze nagle stało się zbyt gęste, by oddychać, a gardło zbyt ściśnięte, by mogła chociaż jęknąć; wplotła palce we włosy i oparła czoło na kolanach, zanosząc się bezgłośnym płaczem.
Jasmine Vane
Jasmine Vane

Namiot nr 1 - strefa dziewcząt Empty
PisanieTemat: Re: Namiot nr 1 - strefa dziewcząt   Namiot nr 1 - strefa dziewcząt EmptyPon 11 Sie 2014, 21:30

Przybycie na obóz odbyło się bez większych zakłóceń. "Dziwnym" trafem tak się stało, że Jas pakowała się na wyjazd z Franzem obok siebie. Jak przyjechał do niej na wakacje, tak został aż do końca. Dziewczyna nigdy nie miała lepszych wakacji. Mieć ukochanego przy sobie dwadzieścia cztery na siedem? Która by tak nie chciała? Oczywiście było to okupione małymi, dwoma kłótniami, ale kto by się tym przejmował?
Jasmine ubrana w czarne szorty i ciemnozielony top bez ramiączek pojawiła się na stołówce, gdzie z lekkim znudzeniem słuchała wszystkich wytycznych odnośnie obozu. Serio, cisza nocna? Jeśli ciszę nocną dało się ominąć w zamku, tak w lesie nie będzie to trudniejsze. Dziewczyna spojrzała wymownie na Franza i skradła mu pojedyńczego całusa. Kiedyś zależało jej na ukrywaniu tego dziwnego związku, ale teraz... po akcji na imprezie i cudownych przeprosinach nie miało to sensu. Poza tym, Franz był przystojnym, seksownym młodym mężczyzną i Jasmine nie miała się czego wstydzić. Widziała te zazdrosne spojrzenia dziewcząt skierowane w jej kierunku, a ona tylko z uśmiechem przytulała się do Niemca i spijała samą śmietankę. Wysłuchała przemówień i zaśmiała się cicho słysząc o zmienianiu bielizny. No tak, stary, zwariowany Dumbi...
Po słowach profesor Lacroix uśmiechnęła się szeroko. Nie mogła sobie wymarzyć lepszego namiotu! Stanęła na palcach, by ucałować Franza w usta na pożegnanie, obiecując, że potem się zobaczą i poszła do namiotu z płonącą jedynką. Nie była pierwsza. W oddali gustownie urządzonego namiotu dojrzała Merbet... tę młodą, która nagle awansowała na narzeczoną Amycusa. Wieść o tym zaskoczyła i Jasmine, ale nie skomentowała tego. Skinęła do dziewczyny głową i rozejrzała się. Dojrzała dwa łóżka obok tego, które najwyraźniej zajęła Ari, skoro siedziała na nim czytając jakiś list. Te dwa na pewno będą należeć do niej i Chiary. Jasmine rzuciła plecak na łóżko i wyłożyła się wygodnie.
-Ale luksus, co nie Ari? -zagadnęła, przymykając oczy. Odpowiedziała jej cisza. Zmarszczyła czoło i podniosła się do siadu. Aristos była blada jak trup. Patrzyła na list tak dziwnym, pustym wzrokiem...
-Ari? -Jasmine przesiadła się na łóżko Gryfonki. W tym momencie młoda Lacroix wplotła palce we włosy i słone krople zaczęły skapywać na podłogę. Jasmine zmroziło. Przecież kto jak kto, ale było parę osób, których nigdy by nie oskarżyła o publiczne złamanie się. W tym Aristos. Objęła dziewczynę niczym siostrę.
-Co się stało? -szepnęła do jej ucha kojacym tonem. Nie wiedziała jeszcze, że to, co usłyszy zrujnuje i jej świat. Alexandrem był jej przyjacielem od maleńkości. Nie podejrzewała nawet, że brak odpowiedzi na jej listy był wywołany śmiercią adresata..
Aristos Lacroix
Aristos Lacroix

Namiot nr 1 - strefa dziewcząt Empty
PisanieTemat: Re: Namiot nr 1 - strefa dziewcząt   Namiot nr 1 - strefa dziewcząt EmptyWto 12 Sie 2014, 00:26

Nie zauważyła przybycia Jasmine, nie zarejestrowała jej głosu, wpatrując sie jak zahipnotyzowana w kartkę, która rozmazywała się dziewczynie przed oczami i nabierała ostrości na zmianę, potęgując jedynie mdłości, podchodzące ostrym smakiem żółci w górę przełyku. Upuściła ją na ziemię, zginając się w pół i zacisnęła mocno powieki, próbując pozbyć się tego uczucia bezradności, obrzydliwego, lepkiego poczucia zupełnego zagubienia. Nie czuła łez, wyciskających się spod rzęs, spływających po pobladłej twarzy w dół, wsiąkających w burzę czarnych loków, w koronkowe rękawy, spadających na kolana, na podłogę. Ich słony posmak, prześlizgujący się po ustach Aristos sprawił, że kolejny skurcz żołądka wydusił z niej wreszcie cichy jęk, powoli przeradzający się w nieopanowany szloch. Jasmine przypadła do niej, powiedziała coś, objęła ramionami i zmusiła Gryfonkę do przechylenia sie w bok, do wtulenia w jej ciało, w koszulkę pachnącą oszałamiająco jaśminem; dziewczyna nie zareagowała nawet i na to, mocniej wplątując palce we własne włosy, zaciskając je na nich z taką siłą, że zbielały jej knykcie.
Nie potrafiłaby wydusić z siebie teraz nawet jednego słowa, choć zaniepokojone nuty w głosie Jasmine podrywały jakąś część jej świadomości do odpowiedzi, do reakcji; oddech nagle stał się rzeczą pierwszorzędną, zwłaszcza, że o każdy haust powietrza musiała walczyć z łzami, coraz mocniej zagrażającymi jej podstawowym funkcjom życiowym. Bezgłośny, bezkształtny dotąd płacz nabierał kształtów, zamieniając się w ciche łkanie, dławione jeszcze przez ciało Ślizgonki, przytulającej ją do siebie coraz mocniej. W spięciu jej mięśni, w sztywności, jaką wyczuwała, Aristos mogła bezbłędnie dostrzec jej strach i zdezorientowanie, ocenić je i wyważyć, jak wytrawny kolekcjoner, szacujący wartość produktu przed jego nabyciem. Przygarbiła ramiona, jak gdyby zajmowanie coraz mniejszej powierzchni mogło w jakikolwiek sposób złagodzić ból, szarpiący wnętrzności niczym rozpalone szczypce.
Zamykanie oczu przestało wreszcie pomagać; kiedy tylko przymykała powieki twarz Alexandra, jego uśmiech, srebrzyste oczy i sylwetka pojawiały się uparcie w umyśle dziewczyny, skazując ją na kolejne cierpienia, na następną dawkę okrutnej pustki. Poddała się wreszcie, wyrwała z objęć Jasmine i usiadła prosto, z całej siły próbując powstrzymać płacz, zapanować nad rwanym, nierównym oddechem, jaki wyrywał się spomiędzy jej rozchylonych, zaczerwienionych warg.
- Alexander. – wykrztusiła wreszcie, to jedno, jedyne słowo, wbijając spojrzenie najpierw w ścianę namiotu, a potem we własne dłonie; na ich wnętrzu dostrzegała czerwone półksiężyce, ślady po miejscach, w które wbijała paznokcie. Czuła jak drżą jej ramiona, gdy próbowała odzyskać kontrolę nad ciałem, nie udało jej się to jednak. Koniec końców poddała się rozprzestrzeniającemu się w zatrważającym tempie poczuciu straty, które niczym jad wypełniało żyły, skłaniając do rzeczy, których ludzie zwykle nie robili. Które nie leżały w jej naturze.
Wtuliła się w Jasmine sama, bez pytania, bez zachęty, obejmując ją mocno za szyję i chowając twarz w ciemnych włosach, których aromat oszałamiał, otępiał zmysły i dawał kilka sekund ukojenia. Chociaż na chwilę pozwalał zapomnieć.
Chiara di Scarno
Chiara di Scarno

Namiot nr 1 - strefa dziewcząt Empty
PisanieTemat: Re: Namiot nr 1 - strefa dziewcząt   Namiot nr 1 - strefa dziewcząt EmptyWto 12 Sie 2014, 14:47

Chiara jedynie na moment pojawiła się na spotkaniu rozpoczynającym obóz. Rozejrzała się szybko, zidentyfikowała twarze przybyłych i zniknęła za drzwiami, przedkładając możliwość obejrzenia najbliższych okolic jeszcze zanim, niczym szarańcza, rozprzestrzenią się po nich inni uczniowie. Spacer przedłużył się jej do tego stopnia, że kiedy w końcu dotarła do namiotu (uprzednio odszukawszy swoje nazwisko na liście wywieszonej na tablicy ogłoszeń), prawie wszystkie jej współlokatorki były już w środku. Wnętrze było zaskakująco duże, wygodne i pozwalało piątce dziewczyn na w miarę wygodne przebiedowanie najbliższych tygodni. Hogwart przyzwyczajał do konieczności dzielenia się sypialnią, ale po tych kilku tygodniach wakacji, Chiara ponownie zaczęła doceniać zalety posiadania nawet najmniejszej i najbardziej obskurnej samotni.
Wszystko byłoby więc w porządku, gdyby nie to, że po wejściu do namiotu i zarejestrowania tak podstawowych rzeczy jak ściany, sufit i meble, dostrzegła też coś znacznie bardziej niepokojącego. Być może nie znała Aristos zbyt dobrze, ale nie spodziewałaby się po niej łez nieumotywowanych czymś poważnym. Odpadał więc napad histerii z powodu tęsknoty za domem. Bardziej niepokoiło ją jednak co innego, to rozpacz w oczach Jasmine ostatecznie ją przestraszyła. Siłę tej dziewczyny pamiętała, doświadczała jej wiele razy i zdawała sobie sprawę, że żaden błahy powód nie mógłby doprowadzić jej do podobnego stanu.
Obrzuciła spojrzeniem ostatnią z dziewcząt znajdujących się w środku, ale Yumi wydawała się równie zdezorientowana, co ona sama. Zignorowała więc, pewnie niezbyt uprzejmie, młodszą koleżankę i powoli, czując jak napięcie ogarnia jej mięśnie, a usta zaciskają się nieubłaganie, pokonała te kilka metrów dzielących ją od zajmowanego przez dziewczyny łóżka. Pochyliła się sztywno i podniosła z ziemi kawałek pergaminu, który dostrzegła już chwilę wcześniej. Nie powinno się co prawda czytać cudzej korespondencji, ale w tej chwili Chiara miała to głęboko w poważaniu. Właściwie nie tylko w tej chwili.
Potrzebowała jedynie kilku sekund, aby przebrnąć przez tekst i pojąć jego treść, choć liczne skreślenia i ślady łez, wcale tego nie ułatwiały. Źrenice zwęziły się jej niebezpiecznie, oczy pociemniały, a oddech przyspieszył. Nie wierzyła w to, jak mogłaby w to uwierzyć, skoro miała wrażenie, jakby żegnała Alexa po koncercie dopiero wczoraj. Wciąż czuła na języku smak tamtych naleśników… Metaliczny posmak krwi wyrwał ją z otępienia i uświadomił, że boleśnie przygryza wnętrze policzka, raniąc go i szarpiąc. Zmusiła się do rozwarcia zaciśniętej szczęki i rozluźnienia palców, które do białości zacisnęły się na pergaminie, gniotąc go, a nawet delikatnie rozrywając. Podczas gdy list szybował w kierunku ziemi, ona podchwyciła w końcu spojrzenie Aristos i szarpnęła głową, jakby chciała w ten sposób powiedzieć "nie" własnemu ciału, organizmowi, który w jakiś sposób chciał się pozbyć brzemienia smutku, szoku i zawodu, ale nie wiedział w jak, bo wszystkie naturalne drogi dawno zostały dla niego zakazane.
W tej chwili nie miała znaczenia, co właściwie sądzi o młodej Lacroix, czuła dokładnie to samo co ona. Albo nawet i nie, bo choć Alex okazywał się być dla niej bliższą osobą, niż sądziła jeszcze kilka minut temu, to nie był jej pewnie nawet w połowie tak drogi jak Aristos. I Jasmine. Przeniosła pociemniałe, a jednak tak bezlitośnie puste spojrzenie na przyjaciółkę i jeszcze raz potrząsnęła głową.
- Prorok. – wydusiła z siebie bez związku i na pierwszy rzut oka bez sensu. Ale skoro zginął czarodziej, uczeń Hogwartu, na pewno o tym pisali. A ona była Krukonką, chciała, MUSIAŁA wiedzieć więcej, musiała wiedzieć jak i dlaczego został zabity.


Ostatnio zmieniony przez Chiara di Scarno dnia Wto 12 Sie 2014, 15:21, w całości zmieniany 2 razy
Yumi Mizuno
Yumi Mizuno

Namiot nr 1 - strefa dziewcząt Empty
PisanieTemat: Re: Namiot nr 1 - strefa dziewcząt   Namiot nr 1 - strefa dziewcząt EmptyWto 12 Sie 2014, 15:10

Wertowała książkę, myśląc zgoła o czym innym. Przyszła pierwsza dziewczyna, która była chyba tą Aristos. Uśmiechnęła się do niej nie zakłócając ciszy. Jeśli Yui nie musiała nic mówić, nie mówiła. Powróciła do "lektury", nie zwracając na nic szczególnej uwagi. Podniosła głowę słysząc zduszony głos kwalifikujący się niewątpliwie do sytuacji nietypowych. Znieruchomiała dziwnie wyprostowana dostrzegając pogarszający się stan Aristos. Nie podniosła się jednak, nie zapytała, nie odezwała, siedząc na swoim miejscu i patrząc na płaczącą dziewczynę. Potem weszła Jasmine, na którą ledwie zerknęła. Następnie Chiara. Yui nie rozumiała co się dzieje. Wyłapała tylko jedno obce imię... Dziewczyna zamknęła książkę wyczuwając intuicyjnie zagęszczającą się w namiocie atmosferę. Nie znała tych dziewczyn, ledwie potrafiła trafnie wypowiedzieć ich imiona i nazwiska. Sprowadzało się to do jednego: nie chciała tutaj być, kiedy działo się coś złego, co jej w żadnym punkcie nie dotyczyło. Nie mogła pomóc i nikt tego od niej nie oczekiwał, skoro była osobą postronną i obcą.
Zsunęła nogi na podłogę, wcisnęła różdżkę za pasek spodni, a jeża zostawiła na półce. Wyjęła spomiędzy stronic księgi zwiniętą gazetę. Bez zbędnych słów podeszła w stronę dziewczyn i położyła na stoliku obok ostatni numer Proroka Codziennego. Niewiele mogło to pomóc, Yui nie wiedziała co konkretnie stało się, lecz słyszała każde ich słowo. Merberet wyrobiła w sobie nawyk zamawiania gazety odkąd jej starszy brat został brutalnie pobity przez jej narzeczonego. Nie wiedziała czemu interesuje się nagle mediami, lecz musiała sprawdzać gazetę, aby zachować spokój.
Nie spojrzała na trzy dziewczyny, tylko odeszła i wyszła z namiotu po cichu, zostawiając je we własnym towarzystwie. Yui musiała znaleźć swojego narzeczonego i zapytać o pewne sprawy dotyczące między innymi Luca Chanta. Świeże powietrze dobrze jej zrobi, a gdy wróci do namiotu, będzie na tyle późno, że nie będzie musiała wdawać się w uprzejme koleżeńskie pogawędki. Żadna z nich nie potrzebowała tego. Zdążyła już to wywnioskować po pierwszym rzucie oka.

z tematu
Jasmine Vane
Jasmine Vane

Namiot nr 1 - strefa dziewcząt Empty
PisanieTemat: Re: Namiot nr 1 - strefa dziewcząt   Namiot nr 1 - strefa dziewcząt EmptyWto 12 Sie 2014, 16:57

Nagła rozpacz, która ogarnęła Aristos zaszokowała Jasmine. Uważała ją za dziewczynę hardą, wytrzymałą na ciosy wyprowadzane przez los i nie mogła sobie wyobrazić, co było zawarte w liście by doprowadzić młodą Lacroix do tego stanu. Przytulała ją do siebie w odruchu współczucia, dobrze wiedziała, że niekiedy taka czułość bardzo pomagała. Jej pomagała. Położyła dłoń na włosach Gryfonki i delikatnie gładziła te ciemne pukle, starając się jakoś uspokoić dziewczynę. Nadal nie wiedziała, o co poszło. Pozwoliła się Ari wyrwać z jej objęć i przyglądała jej się bacznie. Jasmine nie miała tak lodowatego i zatwardziałego serca jak mogło się wydawać całej szeroko pojętej społeczności uczniowskiej. Była zdolna do porywów serca i ukazywała to przed najbliższymi. Jedynie przed nimi, chociaż nie zawsze. Wtedy padło to imię. Imię, które i jej nie było obce. Nawet bardzo bliskie. Mroczne szpony rzuciły się w kierunku duszy Jasmine. Pełna największych obaw chwyciła list i tylko przejrzała tekst. Słowo "pogrzebowe" wryło się w jej myśli jak wyciosane sztyletem. Nie mogła uwierzyć, że Alex, jej Alex, przyjaciel od najmłodszych lat nie był już z nimi na tym świecie. Puściłą pergamin, który został w dłoniach Gryfonki. Jasme poczuła się jakby spadała w głęboką przepaść. Poczucie bezsilności i złości ogarnęło ją, a w oczach malowała się rozpacz. Kąciki oczu zaszczypały ją niemiłosiernie, mrugnęła parę razy, by pozbyć się tego uczucia. Dopiero po chwili zorientowała się, że Aristos sama z siebie przytuliła się do niej i wdychała jaśminowy zapach jej włosów. Jasme zagryzła wargę tak mocno, że dopiero smak krwi otrzeźwił ją z tego bólu. Pozwoliła sobie również schować twarz w lokach Gryfonki, by ukryć przed światem te parę łez, które samoistnie wyszło z jej czekoladowych oczu.
Gdy oparła policzek o czubek głowy Gryfonki, dojrzała Chiarę. Nie musiała jej mówić, jak się czuję. Ból i bezsilność malowały się wyraźnie w tych oczach, które wylały już tyle łez, al nigdy publicznie. Kto teraz napisze do niej te znamienny skrót "TeKa"? Kto zaciągnie ją do salonu za portretem kruka? Kto przytuli ją, gdy wszystko będzie do bani?
Jej Alexander umarł.
Jasmine przytuliła Aristos mocniej, spoglądając jednak na Chi. Widziała, jak ona sama zareagowała. Skinęła tylko głową na słowo, które wydarło się z jej ust.
-Aristos... Alexander nie chciałby, abyśmy płakały... pamiętasz co zawsze mówił? Gdy piękna kobieta płacze to ziemia płacze razem z nią. -szepnęła do ucha Ari słowa Alexa. Miała ochotę wstać, miotać zaklęciami na prawo i lewo, pozwalać sobie na potoki łez i wrzaski, że to niesprawiedliwe... ale nie zrobiła tego, by trzymać w objęciach kruchą jak kryształ Aristos. Wiedziała co czuła. Aż za dobrze.
Aristos Lacroix
Aristos Lacroix

Namiot nr 1 - strefa dziewcząt Empty
PisanieTemat: Re: Namiot nr 1 - strefa dziewcząt   Namiot nr 1 - strefa dziewcząt EmptyWto 12 Sie 2014, 18:27

Poczuła jak Ślizgonka obejmuje ją ramionami, a świat na moment rozmył się w cieple jej ciała, przyjemnym zapachu docierającym do jej nosa z opóźnieniem, ale konsekwentnie i możliwości zapomnienia na krótką chwilę o bólu, jaki dławił oddech i wyciskał z piersi łkanie. Aristos nie pamiętała, kiedy ostatni raz czuła się tak bezradna i zagubiona, kiedy pustka z taką siłą wdzierała się do jej ciała, zostawiając za sobą spustoszenie, z którego nie miało prawa uratować się nic.
Myślała, że jest silna. Że strata, nawet tak poważna, nigdy nie dotknie nikogo z jej najbliższych, a już na pewno nie dotrze do niej samej. Najwyraźniej życie miało na to przekonanie własne pojęcie.
Nieoczekiwany cios, tak celny i zdecydowany, skutecznie wyprał jej z umysłu wszelkie rozsądne drogi, wszelkie możliwe sposoby poradzenia sobie ze stresem uginającym drobne ramiona, zaprzątającym każdą myśl. Czuła się pusta, osamotniona i tylko ramiona Jasmine, ciepłej, pachnącej jaśminowo Jasmine trzymały ją w jednym kawałku.
Gdy wreszcie udało jej się na moment podnieść głowę, uchylić powieki, napotkała ciemnobrązowe oczy Chiary. Przez moment wpatrywała się w nie beznamiętnie, niepomna faktu, że jej ciało wciąż trzęsie się gwałtownie od powstrzymywanego siłą szlochu. Nie znalazła w sobie na tyle zdecydowania, by zwrócić jej uwagę na liścik; Krukonka miała prawo wiedzieć. Aristos wiedziała o jej spotkaniu z Alexandrem, wiedziała też, że ci dwoje znali się przez Jasmine, a wiadomość, z jaką przyszło zmierzyć się ciemnowłosej di Scarno najwyraźniej i na niej odbiła swoje piętno.
Lacroix otwierała nawet usta, by coś powiedzieć, ale cichy szept w uchu, głos Jasmine przedzierający się przez dzwonienie w głowie i szum krwi sprawił, że nagła fala mdłości cofnęła wszystkie słowa, jakie miała siłę znaleźć.
Pokręciła tylko głową, zaciskając dłonie w pięści i cofnęła ramiona, wysuwając się z objęć Ślizgonki; zbladła jeszcze mocniej, a potem pozieleniała lekko na twarzy i nie zdobywając się na nic po za krótkim „przepraszam”, zniknęła w łazience, zamykając za sobą drzwi, jednak niezbyt dokładnie.
Zimna woda, chluśnięta prosto w twarz z odkręconego do oporu kranu nieco pomogła, ale Gryfonka nie wiedziała jak długo da radę powstrzymać nieprzyjemne szarpanie, odczuwane na wysokości żołądka. Posmak żółci cisnął jej się na usta, gdy wspierała dłonie na umywalce, by drżące kolana nie odważyły się jej zawieść i nie pozwoliły opaść reszcie ciała na podłogę.
Nie płakała już, trzęsła się tylko jak przy ataku wysokiej gorączki, upiornie błękitnymi w otoczeniu zaczerwienionych białek oczami obojętnie mierząc swoje odbicie w wielkim lustrze. Nie czuła nic, nic ponad mdłości, ponad ból tak silny, że właściwie prawie już niezauważalny.
Nie płakała jednak.
Alexander przecież nie chciałby, żeby płakały.
Chiara di Scarno
Chiara di Scarno

Namiot nr 1 - strefa dziewcząt Empty
PisanieTemat: Re: Namiot nr 1 - strefa dziewcząt   Namiot nr 1 - strefa dziewcząt EmptyWto 12 Sie 2014, 19:35

Kiedy Yumi zniknęła w wyjściu z namiotu, Chiara oderwała w końcu wzrok od tulących się do siebie dziewczyn i ich pełnych cierpienia spojrzeń. W jej własnym nie było widać zupełnie nic, poza ciemnością i pustką. Gdyby nie ostrość ruchów i bladość warg, mogłoby się wydawać, że śmierć Alexa w ogóle jej nie poruszyła. Sięgnęła precyzyjnym ruchem ręki, która w najmniejszym stopniu się nawet nie trzęsła, po Proroka i rzuciła okiem na pierwszą stronę, z której uśmiechał się do niej O’Malley. Resztki krwi odpłynęły z jej twarzy, kiedy tak przypatrywała się obliczu chłopaka, o którym wiedziała, że w tej chwili jest już jedynie wspomnieniem, grobem, pokarmem dla robaków. Przebiegła wzrokiem po krótkim, ubogim w informacje artykule i zaklęła cicho po włosku. W tym momencie dotarły do niej słowa Jasmine, na które miała ochotę się gorzko zaśmiać. Płakać? Nie, ona nie miała potrzeby płakać. Znacznie bardziej wolałaby dorwać odpowiedzialnych za to, że nigdy więcej nie wybierze się już nigdzie z Alexem, nigdy więcej nie doświadczy kojącego działania jego towarzystwa. Sprawiłaby im tyle bólu, ile oni zaserwowali O’Malley’owi. I jakieś dziesięć razy więcej po chwili.
Oderwała wzrok od twarzy chłopaka dopiero wtedy, kiedy Aristos wstając potrąciła jej ramię. Straciła na chwilę kontakt z rzeczywistością i nie do końca wiedziała co się działo, kiedy ona przebywała wiele mil od namiotu. Spojrzała na Jasmine i w automatycznym odruchu sięgnęła dłonią ku twarzy dziewczyny, w pieszczotliwym geście pocieszenia, w geście, który mówił więcej niż jakiekolwiek słowa. Była boleśnie świadoma, że to, co stało się Alexowi, mogłoby się przydarzyć każdemu z nich, równocześnie zaś tak egoistycznie pragnęła, aby był to ktoś, kogo śmierć byłaby jej obojętna.
-Pozwól mi. – mruknęła cicho i skierowała się do łazienki, w ślad za Lacroix. Nie miała większych problemów z dostaniem się do środka, silne emocje, zwłaszcza tego typu, to nie najlepsi kompani przy rzucaniu zaklęć. Spojrzała ponad ramieniem Gryfonki i przez chwilę wpatrywała się jedynie w dwie pobladłe twarze, dwie pary podkrążonych oczu i napiętych ust. Były w tym momencie tak boleśnie do siebie podobne, że Chiarę przeszedł lekki dreszcz. Zrobiła krok do przodu i zanurzyła palce w ciemnych lokach Aristos, odgarniając je z jej twarzy, na wypadek gdyby mdłości okazały się od niej silniejsze. Di Scarno nie była dobra w pocieszaniu kogokolwiek, nigdy tego nie robiła ani nie doświadczała, dlatego milczała. Nie miała z resztą nic do powiedzenia, żadna ze zwyczajowych formułek nie wydawała się stosowna. Wyrazy współczucia, przykro mi, moje kondolencje? To wszystko wydawało się takie puste, niewłaściwe i żałosne. Nie była też dobra w zachowaniach, które wymagały poczucia empatii, postawienia się na miejscu drugiego człowieka, współczucia. W tym momencie jednak było jej łatwiej, bo sama przecież przeżywała to, co Ari.
Usadziła dziewczynę na taborecie i sięgnęła po ręcznik, który umoczyła w zimnej wodzie i starannie wykręciła. Złożyła go w kostkę i otarła czoło Gryfonki, usuwając kropelki potu i ochładzając rozpaloną skórę.
Aristos Lacroix
Aristos Lacroix

Namiot nr 1 - strefa dziewcząt Empty
PisanieTemat: Re: Namiot nr 1 - strefa dziewcząt   Namiot nr 1 - strefa dziewcząt EmptyWto 12 Sie 2014, 22:18

Nie widziały się od czasu zaręczyn Amycusa, a od przyjęcia powitalnego dla Lasarusa nie miały okazji porozmawiać, dlatego Chiara była ostatnią osobą, której Aristos spodziewała się w łazience.
Skurcz bólu przemknął po jej twarzy jak błyskawica, znikając niemal w tej samej sekundzie, kiedy mierzyły się spojrzeniami w lustrzanym odbiciu. Gryfonka wpatrywała się w oczy panny di Scarno beznamiętnie, w ciszy, którą zakłócał tylko szum wody i wyraźne bicie serc, obciążonych stratą, jaka nie powinna ich dotknąć. Ich podobieństwo, zmarszczone brwi, ściągnięte usta, twarze tak blade, że niemal przezroczyste, uderzyło również w Lacroix; nie zastanawiała się nad tym, nie analizowała, nawet nie ze zwykłego braku potrzeby. Kolejna fala mdłości skutecznie odciągnęła jej myśli od czegokolwiek po za strumieniem wody, gdy właściwie wepchnęła twarz pod kran, łapczywie chwytając powietrze ustami, kiedy zimna woda zalewała jej oczy i nos. Palce zaciśnięte boleśnie mocno na krawędzi umywalki nie pomyślały, by uchronić włosy przed wodą, nie musiały jednak zajmować się tą trywialną w swojej prostocie potrzebą; delikatny dotyk w ciemnych lokach zaskoczył Aristos, ale była wdzięczna Krukonce za ten drobny gest, który w tym momencie wiele między nimi oznaczał. W końcu to od Alexa dowiedziała się, że Chiara wykazywała zainteresowanie jej kontaktami z Evanem, a na przyjęciu miała okazję na własnej skórze doświadczyć niezbyt przyjemnego błysku w oczach dziewczyny – nie sądziła więc, że wyciągnie dłoń do kogoś, kogo najwyraźniej brała za rywalkę.
Jej stanowczy, ale ostrożny dotyk pomógł Gryfonce odzyskać nieco panowania nad własnym ciałem; kierowana dłonią Chiary opadła na taboret i z ulgą przymknęła powieki, witając na rozpalonej, ociekającej wodą twarzy wilgotny ręcznik. Uniosła ręce, przyciskając chłodny materiał do skóry i przez moment pozwalając sobie na luksus milczenia, wibrującego w uszach, komfortowego milczenia, jakie chroniło jej skołatane nerwy przed kolejnym ciosem, przed słowami, które mogły ponownie zranić. Nie płakała już, powoli przestawała też drżeć – pierwszy atak histerii minął, pozostawiając za sobą odrętwienie, skurcze żołądka i charakterystyczne drżenie dłoni, doskonale widoczne, gdy odsuwała ręcznik od twarzy, unosząc wzrok na Chiarę.
Bławatkowo niebieskie oczy pociemniały znów, choć zaczerwienione powieki nadal nadawały im nienaturalnie intensywnego odcienia; dziewczyna przygryzła wargę, wzdychając głęboko, powoli, jakby nagradzała płuca głębokim wdechem za ostatnie minuty, w których oddychanie zdawało się być zadaniem ponad jej siły.
- Dziękuję. – wykrztusiła wreszcie, a potem odchrząknęła, chcąc zmusić ściśnięte gardło do współpracy. Odwróciła wzrok, przygarbione ramiona wyprostowały się nieco, a chociaż usta Aristos wciąż zauważalnie drżały, nie wyglądała na kogoś, kto miałby w kolejnej sekundzie wybuchnąć płaczem.
Przez moment milczała jeszcze, wbijając wzrok w trzymany w dłoniach ręcznik, a potem znów przeniosła spojrzenie na Chiarę.
- Alexander mówił, że o mnie pytałaś. – powiedziała cicho, właściwie nie wiedząc po co dotyka tego tematu, po co go rozpoczyna. Czuła jednak, że to jedyna okazja do rozwiązania kiełkującego konfliktu, na który wcale nie miała ochoty. I jedyna, by odwrócić teraz myśli od uśmiechu kuzyna, słodkiego, chłopięcego uśmiechu, który tak doskonale rozjaśniał dzień.
- Evan jest moim przyjacielem. Jest dla mnie jak brat. Nic więcej. – dodała głucho, wzdychając po raz kolejny i wyciągając dłoń, by delikatnie chwycić w uścisku dłonie Chiary. Widziała w jej oczach pustkę i obojętność, ale wiedziała też, że i ją wiadomość o niespodziewanej dawce bólu uderzyła bardzo mocno. Być może nie tak jak ją samą, czy Jasmine, jednak...
Chiarze zależało na Alexie. Należało jej się więc to samo współczucie, to samo wsparcie, które okazywała, na swój własny sposób. Ten sam komfort psychiczny, który, choć nie wystarczał, by odegnać ból, stanowił cień pocieszenia w trudnej chwili.
Chiara di Scarno
Chiara di Scarno

Namiot nr 1 - strefa dziewcząt Empty
PisanieTemat: Re: Namiot nr 1 - strefa dziewcząt   Namiot nr 1 - strefa dziewcząt EmptySro 13 Sie 2014, 12:39

Chiara także nie spodziewała się po sobie takiego przejawu empatii, ale jeśli ktoś bardzo chce wierzyć w teorię, że była zimną suką i niczego nie robiła bezinteresownie, to wciąż pozostawało jeszcze w miarę składne wytłumaczenie, że próbowała w tej chwili zirytować swoim troskliwym zachowaniem osobę, którą uważała za swoją rywalkę, osobę zagrażającą jej interesom.
Ja osobiście uważam jednak, że w tej chwili po raz pierwszy udało jej się dostrzec, jak wiele ją łączy z ciemnowłosą Gryfonką. Nie była osobą porywczą i wszystkie swoje ruchy dokładnie analizowała; niejednokrotnie wytrącała otoczenie z równowagi zachowywanym w krytycznych sytuacjach spokojem, więc także w tej chwili udało jej się podejść racjonalnie do sprawy. Pomijając Evana, nie mogła nic zarzucić tej dziewczynie, której zadbane kosmyki łaskotały jej przedramiona.
Czekała cierpliwie i pozornie beznamiętnie, aż Aristos się uspokoi. Dawała jej czas; coś, co w takich sytuacjach zawsze było najpotrzebniejsze. Nie widziała powodów, dla których miałyby się teraz pogrążyć w żałosnych wspominkach albo bezsensownej rozmowie Melin jeden wie o czym. Chi nie poszła za nią, żeby się z nią zaprzyjaźnić. Właściwie nie było chyba jednego sprecyzowanego powodu, który można by uznać za jej motywację.
Skinęła krótko głową, kiedy dziewczyna uznała za stosowne jej podziękować, właściwie to robiła to pewnie bardziej dla Alexa, niż dla samej Gryfonki. Jeśli w ogóle czyniła to z myślą o kimś, a nie z powodu jakiegoś idiotycznego impulsu. Oparła się biodrem o krawędź umywalki i lekko odetchnęła. Nie potrafiłaby sobie pewnie poradzić z dalszymi objawami histerii. Aristos najwidoczniej wracała do siebie, na tyle przynajmniej, na ile było to możliwe w obecnej sytuacji.
Nie oczekiwała tego tematu, prawdę powiedziawszy spodziewała się, że zaraz opuszczą łazienkę i będą udawać, że tej chwili załamania nigdy nie było. Jednakże panna Lacroix miała chyba w głowie nieco inny scenariusz; taki, który był dla Chiary nieco kłopotliwy i krępujący.
Mogła się spodziewać, że Alex nie zachowa ich rozmowy dla siebie. Fala irytacji przeszła przez jej ciało, ale szybko ją zdusiła, przypominając sobie, że osoba do której jest ona zaadresowana, spoczywa dobre kilka metrów pod ziemią. Zamiast tego spięła się więc tylko lekko, ukrywając to pod ledwie zauważalnym wzruszeniem ramion. Czekała, teraz już tylko czekała, aż pojawi się wzmianka o Evanie. Bo jaki inny cel mogłaby mieć ta rozmowa, jak nie potwierdzenie ze strony Gryfonki tego, co już powiedział wcześniej jej kuzyn. Zachowała beznamiętny wyraz twarzy, kiedy Aristos deklarowała, że z Rosierem łączy ją jedynie przyjaźń. Włoszka w to, szczerze mówiąc, nie wierzyła, ale dla dobra sprawy nie zamierzała więcej się w to zagłębiać. Postanowiła to z resztą nie dziś, lecz już jakiś czas temu. Evan powinien dobrze wiedzieć, że jeśli ona mu nie wystarcza, nie będzie miał jej wcale. Nie mogła kontrolować, choć niewątpliwie bardzo by chciała, wszystkich dookoła. Czasem musiała przystać na to, że pewne rzeczy będą się działy nawet pomimo jej jawnej dezaprobaty.
- Rozumiem. – odparła tonem, w którym dało się doszukać tonów sympatii, choć wciąż główną jego składową była rezerwa i dystans. Nie była to jednak wina samej Ari, Chiara traktowała tak po prostu większość otaczających ją osób. Uścisnęła delikatnie palce dziewczyny, w symbolicznym akcie przyklepania rozejmu, zanim jeszcze w ogóle weszły w stan wojny i wyswobodziła swoją dłoń.
- Znajdę ich. Jeszcze ich znajdę. – dodała po chwili, jakby odrobinę wbrew sobie, chyba po raz pierwszy pokazując jakie wrażenie zrobiła na niej śmierć O’Malleya,
Aristos Lacroix
Aristos Lacroix

Namiot nr 1 - strefa dziewcząt Empty
PisanieTemat: Re: Namiot nr 1 - strefa dziewcząt   Namiot nr 1 - strefa dziewcząt EmptySro 13 Sie 2014, 14:11

- Znajdziemy. – poprawiła ją po chwili, wystarczająco głośno, by we wciąż pobrzmiewającym łzami głosie można było doskonale wyczuć twardą jak stal nutę. Bławatkowo niebieskie oczy zalśniły czymś, czego do tej pory nie było w nich widać, czymś, co widział do tej pory jedynie stary Whisper, wykrwawiając się jak świnia na podłogę we własnej kuchni. Żal, poczucie pustki, obezwładniający serce ból, który ściskał gardło i odbierał ochotę do nabierania oddechu – to wszystko powoli bladło, odpływało z umysłu dziewczyny, zalewane powodzią czegoś zupełnie innego. Czegoś, co oswajała powoli, poznawała krok po kroku, każdy ruch ważąc i oceniając ostrożnie, by nie zapędzić się zbyt daleko w szaleństwo, z którego nie było powrotu. Wściekłość. Zimna, aksamitnie miękka furia, prześlizgująca się przez jej myśli z prędkością błyskawicy, szybciej, coraz szybciej, coraz gwałtowniej, zalewająca członki i organy przyjemnym paleniem, mrowieniem w końcówkach palców. Gdyby uczucia mogły odzwierciedlać się na niej wizualnie, jak w przypadku ciotki Chantal, czy O’Connora, włosy dziewczyny zapewne świeciłyby teraz wściekłą czerwienią.
Wstała powoli, odkładając ręcznik na skraj umywalki; koronkowe, białe rękawy jej bluzki przesunęły się po blacie, gdy sięgała po suchy materiał, ocierając twarz po raz ostatni. Mdłości odeszły jak zaklęte, razem z nimi drżenie dłoni i ust, choć dziewczyna przygryzała wargę nerwowo, próbując opanować przemożną ochotę na niszczenie wszystkiego, co ją otaczało. Odetchnęła, a wtedy i ta sensacja minęła. Spojrzała na Chiarę, badając przez moment jej brązowe tęczówki, a potem skinęła powoli głową, przywołując w kąciki ust blady, niewyraźny uśmiech.
- Chyba powinnyśmy wrócić do Jasmine. – powiedziała cicho, choć najchętniej zniknęłaby teraz w otchłani drzew, by znaleźć sobie ofiarę, by poćwiczyć na niej zaklęcia, wyładować potwora zżerającego od środka migotliwe fragmenty dobra, jakie Gryfonka jeszcze w sobie nosiła. Różdżka pulsowała takim gorącem, że parzyła niemal we wrażliwą skórę, tkwiąc za podwiązką na udzie Aristos; nie sięgnęła po nią jednak, wiedząc, że to może nie być dobry pomysł. Stanowiły dobrane partnerki, ale od czasu klątwy dziewczyna zauważyła, że jej gwałtowny, porywczy charakter karmi przewrotny magiczny instrument, a ten z kolei popycha ją czasem do czynów niezbyt przemyślanych, choć przecież tak kuszących!
Odwróciła wzrok od Chiary, nim ta zdążyła dostrzec nieprzyjemny blask w jej spojrzeniu, a potem chwyciła dziewczynę za dłoń, delikatnie wyprowadzając ją z łazienki. Gdy znów znalazły się w głównym pomieszczeniu, Aristos podeszła do swojego kufra i bez słowa wyciągnęła z niego butelkę Ognistej, patrząc najpierw na Jasmine, która sprawiała wrażenie spetryfikowanej, a później na Krukonkę.
- Za Alexandra, moje drogie panie. I za piekło, które zgotujemy odpowiedzialnym za to ludziom. - powiedziała cicho, otwierając butelkę i rozlewając alkohol do trzech kieliszków.
Amycus Carrow
Amycus Carrow

Namiot nr 1 - strefa dziewcząt Empty
PisanieTemat: Re: Namiot nr 1 - strefa dziewcząt   Namiot nr 1 - strefa dziewcząt EmptySro 13 Sie 2014, 18:04

Zapewne kieliszek ognistej whiskey wciąż gdzieś krążył po żyłach Amycusa kiedy przystanął przed namiotem oddanych w ręce piątki z pozoru niczym nie związanych dziewcząt. Pomimo dwugodzinnego spaceru pozostałości wzburzenia i skrywanego pożądania krążyły powierzchownie pod skórą chłopaka przyglądającego się tabliczce z wypisanymi nazwiskami. Istniało niewyobrażalnie wiele powodów, dla których powinien się trzymać z daleka od śmietanki towarzyskiej kobiecej części obozu prześlizgując spojrzeniem po raz kolejny na wykaligrafowanych literkach. Ilekroć starał przemówić sobie do rozsądku i udowodnić bezsensowność podejmowanych czynów, adrenalina robiła swoje i zmuszała go do utrzymania przyjemnego stanu ryzyka zakrawającego o głupotę.
Pozostawiając resztki wątpliwości na zewnątrz, odstąpił od przejścia prowadzącego do powiększonego wnętrza namiotu i sięgnął do kieszeni w poszukiwaniu sakiewki, w której trzymał kilka przydatnych drobiazgów. Odwiązał nieśpiesznie rzemyk skórzanego woreczka, wysypując połowę zawartości na otwartą dłoń. Wśród smakołyków dla sów znalazło się miniaturowe pióro z flakonikiem atramentu, dwa zwitki papieru, kłębek sznurka i tym podobne przedmioty potraktowane zaklęciem pomniejszającym. Przeszukując opuszkami palców między skarbami podjął decyzję udania się po obozie na Pokątną i zakup bezdennego woreczka, w którym z pewnością pomieściłby więcej takich drobiazgów bez żadnych przeszkód. Trzema pozostałymi palcami przytrzymywał niezwykle skromnie trzymający się bukiecik stokrotek stanowiący jedynie łodygi, troszkę liści i nic poza tym. W końcu Amycus pochwycił drobny posążek smoka i wsypując resztę zawartości dłoni do woreczka, przypominał sobie prawidłowy ruch różdżką do zaklęcia jakie zamierzał za moment rzucić.
Przykucnął wyciągając uprzednio z szarych dresowych spodni czarną różdżkę stęsknioną ostatnimi czasy za rzucaniem bardziej wybrednych zaklęć. Tym razem strumień zaklęcia zderzył się z maleńką figurką przygotowaną na otwartej dłoni, zaraz po wypowiedzeniu: - Engorgio. – W ciągu zaledwie kilku ułamków sekund, kamienny posążek zwiększył swoją masę i wielkość, mieszcząc się w okolicach kształtu dłoni Amycusa. Chłopak przyjrzał się skrupulatnie wyrzeźbionym rysom sylwetki Spiżobrzucha Ukraińskiego, dumnie stojącego na tylnich łapach i utrzymującego równowagę również dzięki szeroko rozpostartym skrzydłom gotowym do startu. Z pobłażliwością uśmiechnął się do niego, a w oczach Ślizgona pojawił się błysk czułości kiedy po raz kolejny skierował końcówkę różdżki na rozwarty pysk figurki. – Draconifors. – Wyraźny szept przedarł się przez szum dobiegający z wieczornych zajęć uczniów spędzających czas w obozowisku, nieświadomych budzenia się do życia drobnego stworzenia w pełni zależnego od Amycusa przez kilka najbliższych minut. Z surowym zainteresowaniem jakie wkradło się w ciemne spojrzenie, przyglądał się działaniu zaklęcia i stopniowego uwalniania ożywającej figurki w jego ręce. Kamienna poświata znikała, ustępując miejsca dobrze wyprofilowanym łuskom oraz piskom, wydobywającym się ze zminiaturyzowanego gardła. – Bukiet kwiatów połóż na kolanach, dziewczyny ze skośnymi oczyma. Jeśli nie będzie jej w pomieszczeniu, ułóż je na łóżku tam, gdzie znajduje się książka o gwiazdach. – Instruując magiczny przedmiot wsunął w rozwartą, zaciekawioną paszczę stworzenia łodygi przewiązane ze sobą zieloną wstążką. Drobne pazury urabiały skórę dłoni, przesuwając się na nadgarstek i ostatecznie przedramię, zawijając ogon wokół najbliższego palca chłopaka. Zielono-żółte ślepia przypatrywały się inteligentym wzrokiem w pana, chłonąc całą sobą każe słowo i zapamiętując.
- List ułóż na kolanach Gryfonki w białej bluzce i czarnej spódniczce i wracaj do mnie. Jeśli jej nie będzie zabierz list z powrotem do mnie. – Podnosząc się z półsiadu sięgnął wolną dłonią do bocznej kieszeni dresu i wyciągnął z niej kartkę z nakreślonym jednym słowem. Delikatnie podbił ciało smoka gwałtownym ruchem ręki, zmuszając go do machnięcia skrzydełkami i wzbicie się w powietrze. Krótki skrzek ponaglił go o obdarowaniu listem, a kiedy szpony pochwyciły zwiniętą w rulonik kartkę wielkości zeszytu a5 – zaczarowane stworzonko ruszyło w stronę namiotu. Amycus pokonał dystans dzielący go z wejściem, odsłaniając prawą płowę materiału namiotu ułatwiając przejście smoka.
Stworzenie wleciało z całkiem donośnym skrzekiem do środka, wkładając w to całą siłę swojego drobnego ciała (oraz możliwości, jakoże miał w pysku przesyłkę) i zatoczyło krąg nad głowami polewających alkohol dziewcząt, poszukując tej ze skośnymi oczyma. Nie znalazł jej, dlatego też zmienił kierunek lotu nad łóżka, w poszukiwaniu obrazka przedstawiającego roziskrzone niebo. Amycus nie mylił się, doskonale wyczuwając wszechobecność pasji Yumi, która miała przy sobie chociaż jedną część ukochanych ksiąg. Szaro-biały smok zapikował nad poduszką i rozłożył skrzydła na calą szerokość, lądując na nim. Wypuścił kwiaty i potrząsnął łbem z cichym skrzekiem zadowolenia, po czym zręcznie ześlizgnął się z łóżka i wzbił ponownie w powietrze. Tym razem perfekcyjnie wycelował w Aristos, która zapewne trzymała jeszcze kieliszek ognistej w dłoniach. Smok zatoczył wokół niej krąg, aż w końcu zatrzymał się na wysokości jej oczu wyciągając w przód swoje łapy z listem. Jeśli dziewczyna odważyła się od razu zabrać kartkę, ożywiony posążek znów skrzeknął i zręcznie obrócił się wylatując z namiotu w ten sam sposób co poprzednio.
Po rozwinięciu kartki, można było dostrzec wykaligrafowane, dobrze znane ostatnimi dniami pismo:
Cytat :
Czekam.
Tymczasem posążek ponownie zmieniał swój stan skupienia, kiedy Amycus machnął różdżką kończąc zaklęcie kontrolujące i zmniejszył przedmiot. W oczekiwaniu na Aristos schował wszelkie zbędne przedmioty i strzepnął ziarenka piasku z rękawka granatowego t-shirtu.
Chiara di Scarno
Chiara di Scarno

Namiot nr 1 - strefa dziewcząt Empty
PisanieTemat: Re: Namiot nr 1 - strefa dziewcząt   Namiot nr 1 - strefa dziewcząt EmptyCzw 14 Sie 2014, 11:02

Nie miała powodów w tej chwili się wykłócać o tak idiotyczną rzecz, choć przecież wolała działać w pojedynkę, bo tylko wtedy ma się pewność, że wszystko pójdzie dokładnie po twojej myśli. Druga osoba wprowadzała element niepotrzebnego ryzyka, choć oczywiście w krytycznej sytuacji mogła być również wybawieniem. Problem w tym, że Chiara nie sądziła, aby potrzebowała pomocy w poradzeniu sobie z kilkoma mugolami. Skinęła więc tylko głową, po prawdzie zafascynowana tym, co jej bystre oczy dostrzegły w spojrzeniu Aristos. Wiedziała, że nie jest typową Gryfonką, że przejawia zaskakująco niewiele cech właściwych temu domowi, ale nie miała jeszcze okazji widzieć u niej tego błysku w oczach, który znała zbyt dobrze i który budził w niej napięcie i rezerwę. Chiara, nawet kiedy pałała rządzą zemsty, pozostawała chłodna, spokojna i względnie beznamiętna. W jej oczach nie było nigdy widać chęci zadawania bólu, powściąganej agresji, groźby. Skąd więc znała to spojrzenie? Cóż, zbyt często widziała je choćby u swojego ojca.
- Tak, chyba powinnyśmy zobaczyć jak ona się trzyma. – odparła ostrożnie, wciąż trzymając się tej ostatniej myśli i rozważając, co to właściwie mogło oznaczać. Czyżby miała do czynienia z kolejną aktorką godną Oscara? Nie zdziwiłaby się, nie podejrzewałaby Rosiera o zadawanie się z kimś, kto nie miałby w sobie odrobiny mroku, skłonności do pewnych, nie zawsze właściwych praktyk.
Pozwoliła wyprowadzić się z łazienki, w myślach podejmując ważną decyzję. Mówi się, że przyjaciół należy trzymać blisko, ale wrogów jeszcze bliżej i choć Aristos nie należała obecnie do żadnej z tych grup, Chiara obiecała sobie zwracać na nią większą uwagę. Zbyt wiele razy ostatnimi czasy los stykał je ze sobą, zupełnie niezależnie od woli którejkolwiek z nich, aby mógł być to przypadek.
Bez większych oporów przyjęła kieliszek i powtórzyła głucho, automatycznie za Gryfonką ‘za Aleksandra’. Rozgrzewający i szczypiący gardło trunek, rozlał się po jej wnętrzu, a ona po raz pierwszy od tamtej feralnej nocy, kiedy odwołała chcącą zaatakować Rosiera Nagini, miała pewną chęć się upić. Pozwolić alkoholowi zmącić jej w głowie do tego stopnia, aby nie była już w stanie myśleć o śmierci Alexa, o Aristos i w końcu także o Evanie.
Zignorowała smoczy list, zamiast tego dolewając sobie alkoholu i proponując go swoim towarzyszkom. W okolicach nie było chyba nikogo, kto mógłby chcieć ją utopić, mogła sobie pozwolić na nieco więcej, tak przynajmniej jej się wydawało.
Sponsored content

Namiot nr 1 - strefa dziewcząt Empty
PisanieTemat: Re: Namiot nr 1 - strefa dziewcząt   Namiot nr 1 - strefa dziewcząt Empty

 

Namiot nr 1 - strefa dziewcząt

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry 
Strona 1 z 2Idź do strony : 1, 2  Next

 Similar topics

-
» Namiot nr 3 - strefa dziewcząt
» Namiot nr 2 - strefa dziewcząt
» Namiot nr 4 - strefa chłopców
» Namiot nr 1 - strefa chłopców
» Namiot nr 5 - strefa chłopców

Permissions in this forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
Marudersi :: 
Fasolkowo
 :: 
Archiwum
 :: Fabularne :: Eventy :: Obóz Letni :: Teren Obozu
-