IndeksIndeks  SzukajSzukaj  Latest imagesLatest images  RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  

Share
 

 (nie)najgorsze towarzystwo

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Go down 
Idź do strony : 1, 2  Next
AutorWiadomość
Gość
avatar

(nie)najgorsze towarzystwo  Empty
PisanieTemat: (nie)najgorsze towarzystwo    (nie)najgorsze towarzystwo  EmptySro 11 Cze 2014, 19:28

Opis wspomnienia
Kiedy ogarnia cię smutek i rozpacz do kogo śpieszysz się wypłakać? Jeśli do Uriaha... to pewnie najgorsza z możliwych decyzji w twoim życiu.
Brooklyn miała naprawdę paskudny dzień. Dlaczego? Tego chłopak nie wiedział, ale i tak postanowił jej pomóc. Nawet jeśli miało się to okazać katastrofą.
Osoby:
Brooklyn Lowsley, Uriah Fimmel
Czas:
zima 1977r.  
Miejsce:
Pokój Życzeń



Zima. Śnieg. Mróz. Czy potrzeba więcej powodów by nienawidzić tej pory roku? Uriah zdecydowanie nie był fanem tego okresu, głównie dlatego, że piękne i kuszące ciała dziewcząt w Hogwarcie pozostawały ukryte pod grubymi warstwami odzieży. Ponad to zima oznaczała święta, a jakoś nie bardzo uśmiechał mu się powrót na łono rodziny. Dlatego przeważnie spędzał święta w samotności w zamku. Ale co najważniejsze - zima oznaczała kłopoty, bo właśnie w zimie, kiedy siedzisz przy kominku w pokoju wspólnym, gapiąc się na ogień, dostajesz szału. A szał równał się głupim pomysłom. Który to już raz Uriah wpakował się w kłopoty, udając się na zakazane piętro? I tym razem Filch o mało co go nie przyłapał. Szczęście w nieszczęściu było jednak takie, że uciekając, źle postawił stopę i trochę kulał.
Wracał właśnie korytarzem, gdy jego wzrok padł na dobrze znajomą postać. Lyn. Krzywiąc się praktycznie przy każdym kroku podszedł do dziewczyny z zamiarem zaszczycenia jej jakimś dwuznacznym komentarzem, gdy zdał sobie sprawę z tego, że wygląda jakoś inaczej. Włosy miała w nieładzie, zaczerwieniony nos, a oczy albo lśniły od łez albo ciskały błyskawice. Bez zbędnych słów, kiwnął na dziewczynę głową wskazując przejście do pokoju życzeń.
- Wyglądasz paskudnie - stwierdził prosto z mostu, po zamknięciu drzwi. Nie uśmiechał się, a jego brwi ściągnęły się na zmarszczonym czole.
Gość
avatar

(nie)najgorsze towarzystwo  Empty
PisanieTemat: Re: (nie)najgorsze towarzystwo    (nie)najgorsze towarzystwo  EmptySro 11 Cze 2014, 20:17

Zima. Śnieg. Mróz. Czy potrzeba więcej powodów, by kochać tą porę roku?
Brooklyn uwielbiała zimę. Gdy pierwsza warstwa puchu opadała na hogwardzkie błonia, a Wierzba Bijąca zapadała w lekki, acz zimowy sen, dziewczyna ubierała się ciepło i wypuszczała na zewnątrz, by pojeździć na łyżwach, pospacerować nad skutym lodem jeziorem, popatrzeć, jak jelenie na skraju Zakazanego Lasu wychylają głowy w stronę paśnika przy chatce Hagrida.
To był jeden z najbardziej magicznych i jednocześnie najsmutniejszych okresów w ciągu roku. Och, gdyby tylko zima wiązała się z samymi przyjemnymi rzeczami!
Niestety, dla panny Lowsley grudzień przynosił jedynie złość, zmęczenie i rezygnację. Żadnych wesołych nowin, żadnych pozdrowień, czy zaproszeń na rodzinne święta.
Dwie sowy, jedna od matki, druga od ojca. I wiadomość od dziadków. Nic więcej. Nie umiała wybrać, nie potrafiła zdecydować się na porzucenie któregokolwiek z rodziców w Boże Narodzenie, dlatego najczęściej zostawała w zamku. Decyzja ta nigdy nie była dla niej łatwa, a już na pewno nie wtedy, gdy znaczna część uczniów wyjeżdżała, pozostawiając zamek zupełnie pustym. Niemal porzuconym.
Właśnie tak się czuła tego dnia. Beznadziejnie porzucona.
Sytuacji wcale nie poprawiał fakt, że Carney zdecydował się dołączyć do brata, w Norwegii, opuszczając ją na długie dwa tygodnie.
W pokoju wspólnym nie było nikogo, w dormitorium - żadnej z dziewcząt, z którą zwykle rozmawiała. Snuła się więc po zamku, a każde wspomnienie suchych, rzeczowych życzeń od niegdyś ukochanej babci sprawiało, że rozklejała się coraz bardziej.
Oczywiście, żeby nie było jej zbyt dobrze, w takim stanie musiała wpaść akurat na Fimmela. Niech to szlag i pieprzona zaraza!
Otworzyła usta, by odpowiedzieć mu coś złośliwego, gdy tylko wepchnął ją do Pokoju Życzeń, ale zamiast zjadliwego komentarza z jej ust wydarł się cichy jęk. Wściekła na siebie, na świat i na tego idiotę, który taktu ma tyle, co kot napłakał, odwróciła się do niego plecami, by nie patrzeć na zmarszczone brwi i czoło.
- Dziękuję za informację. Odpieprz się, Uriah, bo miotnę w ciebie zaklęciem. - burknęła, ze złością ocierając oczy skrajem srebrnego swetra.
Gość
avatar

(nie)najgorsze towarzystwo  Empty
PisanieTemat: Re: (nie)najgorsze towarzystwo    (nie)najgorsze towarzystwo  EmptySro 11 Cze 2014, 20:32

Różnice w postrzeganiu zimy to była tylko jedna z wielu rzeczy jakie dzieliło tą dwójkę. Kiedy ona podziwiała krajobrazy, napawając się ich pięknem i Merlin jeden wie czego jeszcze, on upijał się z Gilem albo podrywał jakąś ślicznotkę tylko w jednym celu.
A jednak mimo tych wielu różnic, bodajże od pierwszego roku zawsze spędzali święta w Hogwarcie. Świąteczna uczta nie była ani rodzinna ani nie przynosiła tej niezwykłej atmosfery. Jednak to było lepsze niż zmuszanie się siedzenia przy rodzinnym stole udając, że wszystko jest w porządku. Uriah pamiętał jak już pierwszego czy drugiego roku, nie pamiętał dokładnie, zwrócił uwagę na siedzącą samotnie brunetkę. Jednak musiało minąć trochę czasu zanim się poznali. Może to dobrze, a może nie. Nie było sensu rozpamiętywać przeszłości, która w istocie mało go obchodziła.
Uriah nie dostawał życzeń na święta. A nawet jeśli dostawał, nie odpowiadał na nie. Nienawidził takiego sztucznego udawania i pokazywania światu, że wszystko gra.
Tak naprawdę chłopak nie wiedział dlaczego wepchnął dziewczynę do pokoju życzeń. Nie przepadali za sobą, a przynajmniej dotychczas tak było. Chociaż nie mógł ukrywać, że Lyn była bardzo urodziwą kobietą. Wiele razy fantazjował o niej na wszystkie możliwe sposoby. Jednak jej cięty język wszystko niszczył. A może tylko bardziej go nakręcał, skoro nie potrafił jej ominąć? Zazwyczaj tak robił, gdy ktoś miał problemy. Zdecydowanie wolał się do tego nie mieszać.
- Ach ten twój cięty języczek - westchnął, a kąciki jego ust mimowolnie powędrowały w górę, nadając mu łobuzerski wygląd. Przeszedł przez pokój, wymijając dziewczynę, lekko trącąc ją ramieniem. Po czym usiadł na jednej z kanap, które znajdowały się w pokoju. Jeśli zauważył jak dziewczyna ociera oczy, nie wspominał o tym. -Jesteś taka wredna z natury czy tylko dla mnie? Bo nie wiem czy czuć się zaszczycony - odparł, nie spuszczając dziewczyny z oczu.
Gość
avatar

(nie)najgorsze towarzystwo  Empty
PisanieTemat: Re: (nie)najgorsze towarzystwo    (nie)najgorsze towarzystwo  EmptySro 11 Cze 2014, 23:41

Spojrzała na niego dopiero po chwili, zaciskając wargi i wsuwając dłonie do kieszeni swetra, by ukryć ich drżenie. Ciężko było jej zapanować nad palcami, trudność sprawiało kontrolowanie oddechu, który za nic w świecie nie chciał współgrać ze ściśniętym boleśnie gardłem. Nie odpowiedziała od razu.
Stała sztywno w miejscu, ze spuszczoną głową, pozwalając by ciemne loki opadły jej na twarz i zasłoniły czerwone wykwity na policzkach, niechybny dowód tego, że płakała. Wiedziała, że nie prezentuje się teraz najlepiej i zgrywanie twardej nie miało większego sensu. Uriah i tak zawsze wiedział, kiedy kłamie.
Tą irytującą umiejętność odkrywała w nim wciąż od nowa, raz za razem, nie będąc pewną, czy sama wychodzi z wprawy, czy Fimmel miał jakiś zaskakujący dar pozwalający mu na przejrzenie jej myśli. Dlatego wypowiadanie sztucznie obojętnych słów nie miało teraz znaczenia. I tak zerwałby z niej tą zasłonę, jedyną ochronną powłokę, jaka dzieliła ją zawsze od świata.
- Staram się jak mogę, żebyś przypadkiem nie poczuł się wyróżniony, a ty czujesz się zaszczycony moimi złośliwościami? - podniosła wreszcie głowę, pociągając nosem ostatni raz i wbiła w chłopaka badawcze spojrzenie, śledząc wzrokiem jego jak zwykle malowniczo rozburzone włosy, mocną linię szczęki i usta, wykrzywione w tym kochanym przez tłumy uśmieszku.
Nienawidziła go za ten uśmiech. Nienawidziła za arogancki ton głosu, za pewność siebie, za to, co potrafił z nią zrobić, nawet nie próbując. Nawet nie starając się zrozumieć.
Podeszła bliżej, niepewnym krokiem. Dopiero po chwili wzięła się w garść i opadła na kanapę tuż obok Fimmela, podciągając nogi do góry. Objęła kolana ramionami, opierając na nich głowę i odetchnęła cicho, wędrując wzrokiem w stronę okna; śnieg wirował w zawrotnym tempie, szarpany wiatrem.
- Nie masz nic lepszego do roboty? - spytała cicho, znów przenosząc spojrzenie na bruneta; było w nim coś takiego, co jednocześnie ją niepokoiło i przyciągało. Nawet jeśli wiedziała, że to nie skończy się dobrze.
Gość
avatar

(nie)najgorsze towarzystwo  Empty
PisanieTemat: Re: (nie)najgorsze towarzystwo    (nie)najgorsze towarzystwo  EmptyCzw 12 Cze 2014, 00:27

Uriah był doskonałym obserwatorem. Znał mowę ciała lepiej niż ktokolwiek inny. Wiedział kiedy dziewczyna go pragnie, kiedy nie chce go widzieć, a co ważniejsze kiedy ma problemy. Uciekanie wzrokiem, zaciskanie pięści i warg, by nie drżały, spuszczony wzrok... Lyn próbowała przed nim ukryć, to jak się czuła. Ale on nie dał się nabrać. Wciąż bacznie się jej przyglądał, zastanawiając się co ją gryzie.
Gdyby dziewczyna powiedziała mu, że podejrzewa go o nadzwyczajne umiejętności, pewnie by nie zaprzeczył. A na dodatek spytał o którą konkretnie chodzi, bo tyle ich posiada. Doprawdy, arogancki był z niego dupek. Ale nawet ten dupek miał uczucia i potrafił je dojrzeć w innych. Nie mówił o nich tak jak i o siebie, ale to wcale nie znaczyło, że ich nie było. Zwłaszcza w obecności Lyn.
Chłopak parsknął śmiechem. -Już sam fakt, że próbujesz mnie nie wyróżniać, jest wyróżnieniem - odparł, dotykając palcem swoich ust. Znów w jego umyśle pojawiły się te uporczywe stworki. Jego pragnienia. Chciał z nią robić tyle rzeczy, nie koniecznie grzecznych i przyzwoitych. Jednak nie był idiotą. Nigdy nie wykorzystałby smutnej dziewczyny w tak niecny sposób. Spojrzał na nią, gdy siadała. Od razu przyjęła pozycję obronną. Skulona sylwetka... nie dobrze.
- Tak się składa, że jesteś moich priorytetem - mówił prawdę, choć w jego ustach musiało to zabrzmieć jak drwina albo coś w tym stylu. W przypływie natchnienia przysunął się do niej bliżej, ocierając zbłąkaną łzę z jej policzka. -Powiesz mi co się stało? Taka ładna dziewczyna nie powinna marnować łez z byle powodu.
Gość
avatar

(nie)najgorsze towarzystwo  Empty
PisanieTemat: Re: (nie)najgorsze towarzystwo    (nie)najgorsze towarzystwo  EmptyCzw 12 Cze 2014, 00:49

Odepchnęła jego dłoń delikatnie, ale stanowczo, krzywiąc wargi w bezradnym grymasie.
- Uriah, zrób coś dla mnie i zachowaj te gesty dla panienek żebrzących o choć jeden twój przychylny gest, dobra? - ton jej głosu był chłodny, wyraźnie próbowała trzymać go na dystans celowo. Znała go nie od dziś; Fimmel podrywał wszystkie dziewczyny, każdą jedną, która tylko znalazła się w zasięgu jego wzroku i była odpowiednio ładna.
Kiedyś uważała, że to zabawne. Kiedyś sądziła, że być może pewnego dnia chłopak przestanie się tak zachowywać. Myślała, że zmieni się choć trochę. Teraz miała ochotę zwyczajnie uderzyć głową w ścianę za każdym razem, gdy te płonne nadzieje objawiały się na nowo. Fimmel nie był w stanie się zmienić.
Nawet teraz, gdy spotykali się, nieoficjalnie, od niemal sześciu miesięcy, wciąż widywała go z innymi dziewczynami. Och, nie traktował jej źle. Był szarmancki, choć arogancki. Potrafił ją rozczulić, potrafił sprawić, by topniała pod jego dotykiem jak płatki śniegu.
Jedyne, czego nie potrafił to dostrzec, że Brooklyn umiera z zazdrości, nawet jeśli nigdy nie powiedziała tego wprost.
Wszystko w nich było dziwne. Nienawidzili się i przyciągali jednocześnie. Nie pasowali do siebie i wplatali się w siebie prawie perfekcyjnie. Mieli różne zainteresowania, różne upodobania, a mimo to... Któreś z nich co jakiś czas wracało po więcej.
Kiedy dotknął jej kolejny raz, nie broniła się już. Odetchnęła głęboko, wplatając palce we włosy w geście rezygnacji.
- Dlaczego nagle interesuje cię co się dzieje? Nie byłeś taki ciekawy, kiedy obmacywałeś tą piątoklasistkę na trzecim piętrze. - rzuciła krótko, ale przestała reagować na jego gesty szorstkością; pozwoliła, by przysunął się bliżej, by objął ją ramieniem.
Gość
avatar

(nie)najgorsze towarzystwo  Empty
PisanieTemat: Re: (nie)najgorsze towarzystwo    (nie)najgorsze towarzystwo  EmptyCzw 12 Cze 2014, 01:22

Gdyby był zwykłym facetem, jakich wielu w Hogwarcie, pewnie poczułby się urażony jej oschłością. Jednak to był Fimmel. Dla niego takie gesty nie były nowością. Każda na początku go odtrącała. Bo tak nie wypada, bo się nie znają, bo ma innego... jednak w końcu, każda mu ulegała. Może to jego urok osobisty, słodkie słówka, a może po prostu sam fakt, że był tym złym w każdej bajce, sprawiało że nigdy nie chciał się zmienić. Po co miał to robić, skoro dzięki temu jaki był, osiągał swoje cele?
To tak samo jakby sportowcowi odebrano wszelkie treningi, włożono go do biura, a później oczekiwano by wygrał maraton.
- Wcześniej jakoś nie narzekałaś - stwierdził sucho, acz z uśmiechem. Stwierdzał po prostu fakty. Lyn nie była jak te wszystkie inne dziewczyny. Miała w sobie coś co go do niej przyciągało. Może chodziło o to, że różnili się jak dzień i noc, a przeciwieństwa się przyciągały? Spotykali się od czasu do czasu. Jednak Uriah nigdy niczego jej nie obiecywał. Nie mówił o swoich uczuciach, bo nie potrafił. Zresztą uważał to za słabość. Nie zdawał sobie sprawy z tego, że dziewczyna może być zazdrosna o jego małe przygody. Dla niego takie zachowanie było normalne.
Nienawidzili się za to, że nie byli sobie obojętni i chyba w tym leżał problem. Kiedy nie odepchnęła jego dłoni, zjechał z policzka na jej kark, by po chwili zacząć bawić się jej włosami, owijając sobie pukle w okół palców.
- Hm... to była tylko zabawa - powiedział. To była jego stała wymówka, ale cóż. Starych nawyków się nie pozbędziesz. -Powiesz mi co cię doprowadziło do takiego stanu? Lyn, spójrz na mnie i powiedź co się stało - poprosił, spoglądając jej w oczy.
Gość
avatar

(nie)najgorsze towarzystwo  Empty
PisanieTemat: Re: (nie)najgorsze towarzystwo    (nie)najgorsze towarzystwo  EmptyCzw 12 Cze 2014, 01:57

- Zabawa. - parsknęła cicho, gniewnie, odwracając głowę w drugą stronę; jej loki prześlizgnęły się przez jego palce lekko, jak jedwabne wstęgi, opadając znów na ramiona Ślizgonki. Poderwała się z kanapy, znów wciskając dłonie w kieszenie. Oddychała szybciej, wyraźnie zdenerwowana -już nie smutna, a wściekła.
- Chcesz wiedzieć co mnie tak zdenerwowało? - spytała, odwracając się do Fimmela gwałtownie; krótka spódniczka zawirowała wokół jej ud, gdy obracała się na pięcie, by spojrzeć zaskoczonemu chłopakowi w twarz.
- Konsekwencje takiej właśnie... Jak to mówisz, zabawy. Nie dotykaj mnie! - prychnęła jak kotka, gdy wyciągnął rękę w jej kierunku, wykonując ruch, jakby planował się podnieść i przyciągnąć ją do siebie.
Patrzyła na niego oczami roziskrzonymi z wściekłości, w sposób, który mógłby zabijać, gdyby tylko oczy posiadały taką moc. Nigdy nie rozmawiali o uczuciach, unikali tych tematów jak ognia, unikali zagłębiania się w siebie, by uciec od konsekwencji takiego zbliżenia. A teraz, przez jedno jego słowo, przez jeden jej list, przez ich spotkanie, które nie powinno mieć miejsca... Przez to wszystko i nic jednocześnie, Brooklyn miała wykonać ruch, który nie powinien być wykonany. Odsłoniła się, nie wiedząc jeszcze, czy będzie żałować, czy nie.
- Wiesz dlaczego każde święta spędzam tutaj? Bo nie mam dokąd pójść. Nie mam już rodziny, z którą mogłabym cieszyć się prezentami i śniegiem. Mam oboje rodziców, dziadków i... Nie mam nikogo. Przez zabawę. Przez głupi błąd jednej osoby. Ale po co ci to wiedzieć? Przecież nie traktujesz serio żadnego zobowiązania. Żadnej dziewczyny. To tylko zabawa. - jej głos był przepełniony goryczą, a oczy na nowo zaszły łzami, choć uparcie starała się je powstrzymać, ze średnim efektem.
- Niech cię cholera, Fimmel. Ciebie i twoje zabawy. Nie zamierzam być jedną z nich. - dodała jeszcze, z trudem cedząc kolejne słowa.
Gość
avatar

(nie)najgorsze towarzystwo  Empty
PisanieTemat: Re: (nie)najgorsze towarzystwo    (nie)najgorsze towarzystwo  EmptyCzw 12 Cze 2014, 10:18

Nie spodziewał się takiej reakcji dziewczyny. Lyn, którą znał, była uśmiechniętą i pełną radości dziewczyną, a przynajmniej tak ją postrzegał Uriah. Zawsze trzymała swoje uczucia na wodzy, a teraz? Teraz wszystko wyglądało inaczej.
Przyglądał jej się zaciekawionym wzrokiem. Nie był zły, ale także nie żałował tamtego spotkania z piątoroczniaczką, chociaż już nie pamiętał jej imienia. Nie rozumiał dlaczego dziewczyna aż tak się wkurzyła. Owszem spotykali się od dłuższego czasu, jednak nigdy nie podpisali umowy na wyłączność.
Przyglądał się jej spokojnym wzorkiem, kiedy nastąpił wybuch. Kto by pomyślał, że przez jedno słowo, Lyn może się aż tak zdenerwować? Z początku słuchał jej uważnie i naprawdę myślał, że to on zawinił jej kiepskiemu humorowi. Jednak z czasem, gdy zaczęła się odkrywać i zdradzać rzeczy, których nigdy wcześniej mu nie mówiła... zrozumiał, że tutaj chodziło o coś więcej, niż zwykłą zazdrość.
Mężczyzna wstał z zamiarem przyciągnięcia jej do siebie, jednak powstrzymał się, gdy się od niego odsunęła. Kiedy ostatni raz tak zrobiła? Nie pamiętał. Musiało to być dawno temu. Zmarszczył czoło, a uśmiech, który dotychczas gościł na jego twarzy, zniknął.
Gdy skończyła, podszedł do niej i mimo jej woli, chwycił ją za dłoń i przyciągnął do siebie, kładąc jedną swoją dłoń na jej biodrze, a drugą dotykając podbródka, a następnie policzka. Uwielbiał ją dotykać. Miała taką delikatną skórę.
- Na cholerę jest już za późno - stwierdził pół żartem, pół serio -Czy kiedykolwiek ktoś ci powiedział, że jesteś dla mnie zabawą? Po tym wszystkim... - przerwał, ponieważ nie wiedział jak dokładnie może nazwać to co ich łączyło. -Wiesz jaki jestem, wiedziałaś to przed naszym pierwszym spotkaniem. Więc nie chodzi ci o mnie i mój sposób życia. A przynajmniej nie tylko o to. - zbliżył się do niej, tak że ich usta dzieliło tylko kilka centymetrów. -Myślałem, że święta w zamku nigdy ci aż tak nie przeszkadzały. Nigdy nie narzekałaś. No i... nie mów, że nie masz nikogo. Masz mnie. - to było jakby wyznanie, tylko nie wiedział czy takie słowa wystarczą by Lyn sie uspokoiła.
Gość
avatar

(nie)najgorsze towarzystwo  Empty
PisanieTemat: Re: (nie)najgorsze towarzystwo    (nie)najgorsze towarzystwo  EmptyCzw 12 Cze 2014, 10:55

Oddychała ciężko, jej pierś unosiła się powoli, jak gdyby każdy wdech wymagał od dziewczyny walki trwającej piekielną wieczność. Kiedy Uriah podniósł się z kanapy, instynktownie zrobiła krok do przodu, nie pozwoliła mu się chwycić; nie chciała znaleźć się teraz w jego ramionach, nie życzyła sobie jego dotyku, nie chciała litości ani słodkich słów. Nie chciała czułości, gestów mamiących jej odczucia i ciepła drugiego ciała, zwodniczo sprawiającego, że zapominała dlaczego tak właściwie chłopak wyprowadził ją z równowagi.
Przebywanie w pobliżu Fimmela było niebezpieczne dla niej zdrowego osądu, niebezpieczne dla opanowania i zgubne dla zmysłów, które w niekontrolowany sposób reagowały na jego niski głos, szorstki dotyk i stanowczość, z jaką sięgał po to, czego chciał. Po to, co według jego, zupełnie mu się należało.
Syknęła, gdy pomimo jej wyraźnego oporu, chwycił ją za dłoń i szarpnięciem przyciągnął do siebie; chciała się cofnąć, wyrwać, odsunąć jak najdalej tylko mogła, jak daleko pozwalała jej na to przestrzeń pokoju, ale nie pozwolił jej na to. Dłoń zaciśnięta na biodrze wyraźnie dawała do zrozumienia, że Uriah nie zamierza dać jej się wyślizgnąć. Palce na podbródku były delikatne, ale wiedziała, że ta delikatność może zamienić się w jednej chwili w dotyk, który sprawi ból, jeśli spróbuje stawić mu opór.
Uniosła wzrok, wbijając zmieszane spojrzenie w jego oczy.
- Nie jestem dla ciebie zabawą? A czym, Uriah...? Czym jestem, dla tle tych innych, które obłapiasz na korytarzach? - spytała, nim zdążyła ugryźć się w język. Nie powinna była tak się przed nim odsłaniać. Nie powinna była pozwolić mu na zagłębianie się w jej psychikę, nie od tej strony. Słabość oznaczała klęskę. A Lowsley nienawidziła przegrywać.
Kolejne jego słowa zbyła parsknięciem, choć okruch lodu, w który powoli zamieniało się jej serce, drgnął nieznacznie. Próbował ją rozgryźć, błądził po granicy jej prywatności, krążył jak wilk przy ofierze, nim rzuci się by zadać ostateczny atak. Mogło to świadczyć o jego bezwzględności, mogło jednak oznaczać coś zupełnie innego.
Obróciła głowę w bok, gdy jego wargi znalazły się zbyt blisko; gdy mogła już poczuć na własnych ciepły oddech, gdy do nosa uderzył zapach mocnych perfum Ślizgona i naturalny zapach jego skóry, tak przyjemny, gdy wtulało się twarz w jego szyję...
- Mam ciebie? - powtórzyła cicho, a coś w tonie jej głosu wskazywało, że to jeszcze nie koniec. Że nie pozwoliła mu się oczarować, omamić niewprawnym wyznaniem.
- Nie mam cię. Wcale cię nie mam. Ty... Tylko bywasz. Nie mam nikogo. Nie mogę powiedzieć, że mam rodzinę, bo rodzina to coś, co spajają wspólne interesy, łączą uczucia, oddanie, wierność i troska. Moja rodzina rozpadła się na kawałki przez kogoś takiego, jak ty. Przez kogoś, kto lubił się bawić. Kto chciał się bawić. - jej głos stwardniał, jak gdyby wreszcie udało jej się wziąć się w garść. Na tyle, by zapanować nad drżeniem, nad tonem. Nad ochotą, by wpaść w jego ramiona i rozpłakać się ponownie, korzystając z kojącego dotyku, mocnego objęcia i znajomego zapachu, którego pragnęła i którego jednocześnie nienawidziła.
Gość
avatar

(nie)najgorsze towarzystwo  Empty
PisanieTemat: Re: (nie)najgorsze towarzystwo    (nie)najgorsze towarzystwo  EmptyCzw 12 Cze 2014, 11:22

Brunet nie przejmował się jej granicami. Dobrze wiedział, że opór można przełamać cierpliwością z zapalczywością. Zawsze tak robił i zawsze się to sprawdzało. Szczególnie jeśli chodziło o Lyn. Znał ją nie od dziś. Byłaby zaskoczona, gdyby dowiedziała się od jak dawna jej się przyglądał. Znacznie dłużej niż trwało to pół roku. Ale nie zamierzał jej w tym uświadamiać. Nie mógł pozwolić sobie na odkrycie tej części siebie, do której każdy, absolutnie każdy, miał zakaz wstępu. Tam, gdzieś w daleko w najciemniejszych zakamarkach jego duszy, kryło się wiele rzeczy, które mogłyby przerazić dziewczynę. Albo co gorsza. Wzbudzić jej litość. Tam gdzieś, w jego ciele krył się mały chłopiec, który po prostu pragnął uwagi, ale i uczuć, o których nie miał pojęcia.
Może właśnie dlatego taki był. Dlatego podrywał każdą napotkaną dziewczynę. By wreszcie poczuć to, czego tak bardzo pragnął, a czego jak dotychczas żadna kobieta nie mogła mu dać.
Nie zwrócił uwagi na jej syknięcie. Miał ją blisko siebie, a to było najważniejsze. Znał swoje mocne strony. Wiedział jak dziewczyna reaguje na jego bliskość. Wiele razy mógł to zaobserwować i tak samo wiele razy wykorzystywał to przeciwko niej. Jak choćby teraz. Nie, nie miał wyrzutów sumienia, że nie gra fair. Na wojnie i w miłości wszystkie chwyty były dozwolone.
Gdy spojrzała na niego tym wzrokiem, miał wrażenie jakby trzymał w ramionach małą bezbronną istotę, patrzącą na niego tymi wielkimi sarnimi oczami, tak bardzo ufnymi.
To pytanie nie było mu na rękę. Brunetka wkraczała na teren zakazany i dobrze o tym wiedziała. Uriah unikał takich tematów jak tylko mógł. I tym razem musiał zrobić to samo.
- Ciebie obłapiam w pokoju - uśmiechnął się krzywo. Żartował. Taki już był, że każda próba przeprowadzenia z nim poważnej rozmowy, kończyła się klęską. Spojrzał na jej usta. Zacisnął swoją dłoń mocniej, przytrzymując ją, by mu nie uciekła. Pochylił się i wycisnął na jej wargach niemal brutalny pocałunek. Nie była dla niego zabawą. Była kimś znacznie więcej. -Jesteś moja - szepnął jej głębokim głosem. To nie było pytanie. On to po prostu stwierdzał. Była jego. I choć nie powiedział tego na głos, te dwa słowa znaczyły tyle samo co, to że jej po prostu potrzebował.
Jego niby wyznanie nie zrobiło na niej wrażenia. Odsunął się od niej i zrobił parę kroków po pokoju, przeczesując włosy palcami. Dlatego nigdy nie mówił o swoich uczucia. Bo nikt w nie nie wierzył.
Nie mógł uwierzyć, że porównuje go, do osoby, która była odpowiedzialna za rozpad jej rodziny. To był cios poniżej pasa! Spojrzał na nią mrocznym spojrzeniem.
-To co tutaj jeszcze robisz? - zapytał zimnym głosem. -Skoro ktoś taki jak ja napawa cię obrzydzeniem, to dlaczego mnie nie unikasz?
Gość
avatar

(nie)najgorsze towarzystwo  Empty
PisanieTemat: Re: (nie)najgorsze towarzystwo    (nie)najgorsze towarzystwo  EmptyCzw 12 Cze 2014, 11:48

Dźwięk jego słów, żartobliwy sens, które za sobą niosły sprawił, że krew zagotowała się w niej na nowo. Zawsze ten sam, doskonale jej znany, utarty schemat; próbowała zmusić go do odpowiedzi, wycisnąć z tych skrzywionych warg coś, co pozwoliłoby jej poczuć się bezpiecznie, coś, co świadczyłoby o tym, że Uriah faktycznie myśli o niej w innych kategoriach, niż o wszystkich innych jego zdobyczach. To nie tak, że nie doceniała jego słów - rozlały się ciepłym, przyjemnym muskaniem po jej umyśle, wypierając na chwilę ciężkie myśli, dodając otuchy... By następnie zniszczył je żartem, który nie powinien paść w tej chwili.
Kiedy zacisnął mocniej palce na jej dłoni spróbowała ją wyszarpnąć, nie zdążyła jednak; pocałunek, którym ją obdarzył był brutalny i łapczywy. Jego język wślizgnął się między jej wargi siłą, odbierając oddech i sprawiając, że chwilowe opanowanie dziewczyny roztrzaskało się w drzazgi, przegonione wymieszanym z irytacją strachem. Bywały takie chwile, kiedy naprawdę się go bała.
Odsunął się od niej, szepcząc kolejne słodkie kłamstwo, a loki brunetki zafalowały niesfornie, gdy uniosła rękę i uderzyła chłopaka w twarz. Mocno. Celnie. Nie próbowała udawać, że to wybryk roztrzęsionego serca, a nie chłodna, logiczna reakcja.
Dłonie jej drżały, gdy opuszczała je powoli, przerażona tym, co zrobiła. Pozwoliła się ponieść emocji, pozwoliła, by rozsądek wykalkulował reakcję bez porozumienia z odruchem, który nakazywał jej spuścić z tonu. Instynkt samozachowawczy musiała zdecydowanie zgłosić do reklamacji.
Teraz już nie było drogi odwrotnej.
- Pytasz mnie, co tu robię? Chciałabym wiedzieć! - warknęła, mierząc go twardym spojrzeniem, modląc się w duchu, by nie udało mu się jej złamać, nie teraz - I nigdy nie powiedziałam, że napawasz mnie obrzydzeniem! Nie próbuję cię do nikogo porównywać, nie masz prawa tak do mnie mówić, nie masz prawa zakładać, że... Że w jakikolwiek sposób możesz się z nią równać. I że ja mogłabym tak pomyśleć. Gdybym tak myślała, nigdy w życiu nie pozwoliłabym ci do siebie podejść. - dodała jeszcze, a widząc jego wilcze spojrzenie, cofnęła się znów kilka kroków.
Gość
avatar

(nie)najgorsze towarzystwo  Empty
PisanieTemat: Re: (nie)najgorsze towarzystwo    (nie)najgorsze towarzystwo  EmptyCzw 12 Cze 2014, 13:07

Czasami po prostu człowiek jest zbyt naiwny by dostrzec prawdziwy obraz sytuacji. Czasami zbyt uparcie trzyma się wymyślonemu schematowi, by zrozumieć, że wszystko może się zmienić. Gdyby Lyn dobrze znała Uriaha, wiedziałaby że wszystko co mówi i co robił względem niej było czymś więcej. Nikomu nie mówił takich rzeczy jak jej. Nikomu nie pozwolił przejść przez granice, które sobie wyznaczył, a Lyn była najbliżej ich przekroczenia. Bał się, że kiedy odkryje jego prawdziwe oblicze, odsunie się od niego tak jak robili to wszyscy dotychczas.
Jego żarty może nie były na miejscu, nie były stosowne do sytuacji, a jednak wywołały reakcje. O to mu chodziło. By dziewczyna poczuła ten gniew i się go pozbyła. Może po prostu wybrał zły sposób. W końcu był tylko człowiekiem.
Uwielbiał ją całować. Zagarniać ją w posiadanie tak jak nikt inny tego nie robił. Jakby chciał naznaczyć ją swoim piętnem. Była jego, czy jej się to podobało czy nie. I nie miał zamiaru dać jej odejść. A potem... uderzyła go. Mocno. Poczuł pieczenie w miejscu gdzie dłoń dziewczyny zostawiła czerwony ślad. Spojrzał na nią kątem oka, dotykając warg kciukiem. Nie pierwszy raz dziewczyna go spoliczkowała. Zaczynał się już do tego przyzwyczajać.
Oparł się o ścianę, chowając dłonie do kieszeni. Dawał jej przestrzeń i wybór. Mogła odejść w każdej chwili, a jednak nadal tutaj była.
- Nie musisz tego mówić, wystarczy że patrzysz na mnie jakby był całym złem tego świata - odparł, spokojnym wyważonym głosem. Spoglądał na nią cały czas tak samo - na pół z zachwytem a na pół z furią. -I wiesz co, Lyn? - zapytał, podchodząc do niej powolnym krokiem. -Może masz racje. Jestem zły. Ale ty przecież lubisz tych złych, prawda? Gdyby tak nie było, pięć minut temu byś stąd wyszła - odparł śmiertelnie poważnym tonem. -Tak naprawdę nie jesteś zła na mnie za to jaki jestem. Jesteś wkurzona, że potrafię cię przejrzeć na wylot. Wiem, że cierpisz, nie mogąc zdecydować którego z rodziców poprzeć. A może już zdecydowałaś i to jest w tym najgorsze. Wiem, że każde święta spędzasz sama, siedząc na uboczu, jakbyś próbowała się schować. Jakbyś udawała, że jeśli znikniesz i zastygniesz bez ruchu, to zastygnie także ból. Widzisz, wiem o tobie więcej niż ci się wydaje.
Gość
avatar

(nie)najgorsze towarzystwo  Empty
PisanieTemat: Re: (nie)najgorsze towarzystwo    (nie)najgorsze towarzystwo  EmptyCzw 12 Cze 2014, 14:27

Spłoszyła się.
Tak zwyczajnie, zupełnie nie reagując tak, jak zareagowałaby każdego innego dnia.
Może miało to coś wspólnego z faktem, że cały okres przedświąteczny szarpał jej nerwy jak muzyk, zbyt ambitny, zbyt porywczy, zostawiając na skrzypcach delikatne strzępki końskiego włosia i wrażenie, że nigdy już nie będą brzmiały tak, jak niegdyś. Nie potrafiła pozbierać myśli, uporządkować ich w sposób, który pozwoliłby na zachowanie samokontroli, który pomógłby jej przetrwać bez problemów tych kilka kłopotliwych tygodni. Liczyła na to, że być może uparta chęć zachowania twarzy przy Fimmelu pomoże jej w tej chwili jednak...
Jednak nie pomogła.
Dłoń, którą go uderzyła, piekła nieprzyjemnie. Przypominała o kolejnym błędzie, który popełniła, boleśnie uświadamiała, jak pochopnie i niefrasobliwie potrafiła podejść do czegoś tak upokarzającego, jak przemoc fizyczna. Nie, żeby miała wyrzuty, jednak... Z dziwnego, niezrozumiałego dla niej samej powodu, nie chciała go krzywdzić. Nawet jeśli on krzywdził ją.
Czasem odnosiła wrażenie, że nie ma dla nich ratunku. Że są skrzywieni. Zepsuci. Że gniją od środka, gonieni przez demony, które wykreowali sami, niezdolni do obrony przed kompleksami, strachem wyżerającym wszystko, co dobre. Czasem chciała, by jej własne obawy nie wygrywały nad rozsądkiem. Chciała wpuścić go do środka. I jednocześnie unikała tego jak ognia, osłaniała się złośliwością, ciętymi słowami, ucieczką spod murów, które sama dobrowolnie zaczynała burzyć od środka.
Tak, jak teraz.
Tym razem nie cofnęła się, gdy podszedł. Może kierował nią strach, może słowa, które padały z ust chłopaka były zbyt cierpkie do przełknięcia, by analizujący je mózg odpowiedział fizycznym aktem. Nie była pewna.
Wpatrywała się w niego szeroko otwartymi oczami, marszcząc brwi w wyrazie bezradności, który zupełnie nie pasował do jej charakteru. Do niej samej. To nie była ona, nie taka słaba. Nie zdana na jego łaskę.
Sięgnęła po różdżkę, gdy znalazł się tuż przy niej, jednak palce nigdy nie zacisnęły się na polerowanym drewnie; opuściła dłoń z rezygnacją, pozwalając opuszkom musnąć sweter, poczuć jego miłą, delikatną fakturę. I milczała.
Milczała, wpatrując się w oczy stojącego przed nią Uriaha, próbując wyczytać coś w jego spojrzeniu, w zmarszczonych brwiach. W fascynacji, którą dostrzegała i iskierkach gniewu, które migotały niebezpiecznie gdzieś w tle, ostrzegając ją przed kolejnym pochopnym ruchem.
- Jeśli wydaje ci się... - zaczęła w końcu z trudem, każde słowo ważąc ostrożnie, smakując je na języku jak truciznę, która mogła zabić - ...jeśli sądzisz, że patrzę na ciebie jak na całe zło, to jesteś w błędzie. Patrzę na ciebie jak na problem, którego nie potrafię rozwiązać. Zagadkę, która budzi mnie po nocach, ekscytuje i przeraża jednocześnie. - jej głos był cichy, ale spokojny. Dużo spokojniejszy niż przed chwilą, gdy oskarżała go o bycie powodem cierpienia, niesprawiedliwie i w złości.
- I masz rację. Lubię złych. Mam cholernie niezdrowy pociąg do takich, jak ty. A może wcale nie lubię złych, tylko tych, których skrywają pod maską arogancji? Może chciałabym, żebyś wreszcie przestał patrzeć przeze mnie na wylot, jak przez pieprzone lustro i sam odkrył cokolwiek? Uriah, ja... Ja naprawdę wiem, że twoje słowa, twoje zachowanie względem mnie, kosztuje cię dużo. - uniosła dłoń, przeczesując palcami ciemne loki, porządkując je, jakby tym samym próbowała uporządkować myśli.
- Ja wiem, że to nie jest łatwe. Ale ty mi wcale nie pomagasz w zrozumieniu cię, kiedy najpierw mówisz, że cię mam, a potem...- urwała, zaciskając wargi i bezradnie opuszczając ramię.
- Po prostu nie pomagasz. - skończyła, wzdychając głęboko.
Gość
avatar

(nie)najgorsze towarzystwo  Empty
PisanieTemat: Re: (nie)najgorsze towarzystwo    (nie)najgorsze towarzystwo  EmptyCzw 12 Cze 2014, 14:56

Chyba nigdy wcześniej nie widział Lyn takiej... przestraszonej. Zastanawiał się czy boi się jego, jego spojrzenia, jego obecności w swoim życiu, konsekwencji tego że nie miała odwagi go odepchnąć raz a dobrze, czy raczej bała się tego, że wcale tego nie chciała. Że jakaś cząstka jej osobowości potrzebowała go, tak samo jak on potrzebował jej. Byli jak alkoholicy, którzy mają świadomość, że nałóg ich zabija, ale i tak nie potrafią z niego zrezygnować.
Nie miał jej za złe, że go uderzyła. Może dzięki poczuła się lepiej. Może właśnie tego potrzebowała. Pozwolił jej się uderzyć, nie wybuchając przy tym furią, którą mogła dostrzec w jego oczach. Czy nie widziała tego jak bardzo się starał jej pomóc? Starał się, a to, że nie wychodziło mu to za dobrze to już inny problem. Nigdy nikomu nie pomagał. Zawsze skupiał się na sobie i swoich pragnieniach.
Ale przy niej... przy niej było inaczej.
Uriah nie zdawał sobie sprawy z tego, że ją krzywdzi. Nie przypuszczał, że dziewczyna żywi do niego aż takie uczucia. To była Lyn. Uparta i wiecznie kontrolująca się Lyn! Pokazywała mu się z zupełnie innej strony. Tylko nie wiedział czy ta strona mu się podoba.
Kątem oka zauważył, że sięga po różdżkę. Skrzyżował ramiona na piersi, posyłając się wyzywające spojrzenie. Czy naprawdę chciała używać przeciwko niemu magii?
Mężczyzna czuł się naprawdę skołowany. Nie rozumiał jej myślenia. Raz mówiła mu, że nie chce go widzieć, a po chwili że i tak o nim myśli. Kobiety to zupełnie inny świat i Uriah doświadczał tego na własnej skórze. Słuchał jej słów, coraz bardziej marszcząc brwi. Gdyby brunetka była taka jak każda inna dziewczyna, z którą flirtował, pewnie powiedziałby coś ironicznego. Ale to nie była byle jaka dziewczyna.
Spojrzał na nią odrobinę cieplejszym wzrokiem, próbując przyswoić jej słowa w taki sposób jaki chciała, by je zrozumiał.
- Więc nie próbuj mnie zrozumieć - szepnął, znów ją obejmując, przykładając swoje czoło do jej czoła, zaciągając sie zapachem jej włosów. Znów zbliżył swoje usta do jej warg, jednak tym razem pocałunek nie był aż tak brutalny. Przez ten pocałunek chciał jej pokazać, że jest dla niego kimś więcej niż zabawą. Delikatnie musnął jej usta swoimi, przyciskając jej drobne ciało do swojej klatki piersiowej. Jednak jak zawsze gdy czuł smak jej ust, poczuł jak rodzi się w nim pożądanie. Pochylił dziewczynę, przesuwając swoje dłonie na jej uda, unosząc ją odrobinę i przyciskając do ściany, wdzierając się językiem głębiej.
Sponsored content

(nie)najgorsze towarzystwo  Empty
PisanieTemat: Re: (nie)najgorsze towarzystwo    (nie)najgorsze towarzystwo  Empty

 

(nie)najgorsze towarzystwo

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry 
Strona 1 z 2Idź do strony : 1, 2  Next

Permissions in this forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
Marudersi :: 
Strefa Gracza
 :: 
Dodatki do postaci
 :: Myślodsiewnia :: Zakończone
-