IndeksIndeks  SzukajSzukaj  Latest imagesLatest images  RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  

Share
 

 Pewnego razu w mroźny, grudniowy wieczór

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Go down 
AutorWiadomość
Michael Howard
Michael Howard

Pewnego razu w mroźny, grudniowy wieczór Empty
PisanieTemat: Pewnego razu w mroźny, grudniowy wieczór   Pewnego razu w mroźny, grudniowy wieczór EmptyWto 11 Wrz 2018, 15:26

Opis wspomnienia
Michael wyszedł w szacie codziennej w trakcie, gdy na dworze była bardzo niesprzyjająca pogoda: mroźny wiatr, pada śnieg, ot taki sobie początek grudnia. Normalna konwersacja bez specjalnych udziwnień między dwoma Puchonami.
Osoby:
Michael Howard,  Ethran Rowan
Czas:
Grudzień 1977
Miejsce:
Jezioro - Hogwart


Nie było dnia kiedy by Michael nie myślał o tym, co wydarzyło się zeszłego lata w jego rodzinnym domu w Londynie. Nic nie zapowiadała tego nieprzyjemnego zajścia między jego rodzicami. A potem wszystko działo się jakoś w tak zawrotnym tempie, że ani się obejrzał, a już było po wszystkim. Ojciec przyznał się do romansu z inną kobietą, co było skutkiem wyrzucenia go przez matkę za drzwi wraz z jego wszystkimi rzeczami. Dobrze, że mieszkali z dala od innych, więc raczej nikt nie miał być szansy świadkiem tej durnej awantury w domu Howardów. Krzyki, płacz i zgrzytanie zębów – te rzeczy z pewnością Michael zapamiętał z tamtego wieczoru.
Było bardzo ciężko mu w tym roku wrócić do Hogwartu, bo w głowie gdzieś tam głęboko siedziało mu to, co widział w pewien lipcowy wieczór i do tej pory nie mógł w żaden sposób tego zrozumieć jak ich rodzinę potraktował jego ojciec. Wszystko byłby w stanie przełknąć, ale nie to, że taką wielką przykrość sprawił swojej żonie. Zdrada jest najgorszą możliwą rzeczą jaka przyjdzie człowiekowi na myśli. Nie powinno się zdradzać ani przyjaciół, ani znajomych, ani rodziny. Michael nigdy by tak nie postąpił jak jego ojciec. Wewnętrznie jednak chłopak był rozdarty, bo z jednej strony kochał swojego rodziciela, ale z drugiej strony miał mu ochotę tak przyłożyć żeby ten nie wstał tak szybko zwalony z nóg. Okrył się hańbą. Dla całej familii był to przeogromny szok. Zwłaszcza, że państwo Howard podobno planowali drugie dziecko, mimo że mają już prawie dorosłego i odchowanego pierworodnego syna.
Pierwsze miesiące po powrocie do Hogwartu nie były najlepsze. Czuł się jakby na nowo musiał się asymilować z otoczeniem, ludźmi i panującymi tutaj zasadami, pomimo tego, że doskonale je poznał przez ostatnie pięć lat pobytu tutaj. Nawet znajomi, z którymi się najczęściej tutaj trzymał, byli zdziwieni jego ogólnym podejściem do wszystkiego. Zachowywał się co najmniej dziwnie przez co nawet otrzymał kilka razy szlaban u profesorów, a nawet u złą sławą owianą woźnego Filcha. Wyizolował się chłopak prawie na maksa, choć gdzieś tam w jego sercu tlił się płomień chęci przebywania wśród ludzi. Niemniej jednak jego zachowanie przez praktycznie do końca tego roku kalendarzowego było iście introwertyczne.
Był początek grudnia. Śnieg sypał jak oszalały i naturalnie na zewnątrz było strasznie zimno. Owszem, zima ma swój urok – można lepić bałwana, zjeżdżać na sankach, a w pewien dzień przylatuje z reniferami pewien brodaty i z wyraźną nadwagą jegomość, który grzecznym dzieciom rozdaje prezenty, a niegrzecznych uraczy kawałkiem badyla. Rodzice, Ci którzy jeszcze nie tak dawno przecież byli razem ze sobą, wmawiali mu, że musi w niego wierzyć, bo inaczej jego marzenia świąteczne nijak się nie spełnią. Michael dawno przestał się jarać tym prześmiesznym grubaskiem. Kiedyś zauważył, że to rodzice podkładają prezenty pod choinkę, ale przenigdy nie przyznał się przed nimi, że takie coś zdążył zauważyć. Wolał aby żyli w błogiej nieświadomości, że  ich syn dalej jest malutkim dzieckiem. Choć rzeczywistość była zupełnie inna.
Puchon nie wziął ze sobą żadnego cieplejszego ubrania i wyszedł z dormitorium tak jak był ubrany od rana – zwykła, codzienna szata, buty, skarpetki i naturalnie różdżka schowana za pasem. Nie przejmował się pogodą – stwierdził, że najwyżej się trochę bardziej zahartuje. A jak będzie chory to na pewno Pani Pomfrey go wyleczy zanim ten wyjedzie na święta z Hogwartu do domu, o ile jeszcze może go tak nazywać. Bo tam wciąż żyły świeże wspomnienia z lipca 1977.
Trząsł się z zimna jak osika, bo pizgało niesamowicie. Do tego jeszcze ten padający śnieg dawał się we znaki. Mimo to usiadł jednak na brzegu jeziora po turecku i wpatrywał się w dal. Ktoś, kto go zobaczył z boku mógłby pomyśleć, że wyszedł z siebie pozostawiając ciało w zastygłej pozycji, podczas gdy cała reszta gdzieś tam sobie egzystowała. Po pewnym czasie przestał specjalnie zwracać uwagę otaczającą go scenerie i niesprzyjające warunki atmosferyczne. Zmarznie to zmarznie – nie to jest najważniejsze. Zamknął w tym momencie oczy i starał się zanurzyć we wspomnieniach. Próbował sobie przywoływać te najprzyjemniejsze, w których jednym z uczestników był tata, ale na próżno. W głowie ciągle jakimś upierdliwym cudem odżywała mu ta myśl, że rodzice się rozeszli, bo tata zdradził mamę z jakąś kobietą. Michael nie mógł tego pojąć jak do tego wszystkiego mogło dojść. Chciałby cofnąć czas do momentu, w którym ojciec poznał tą wredną babę. Może wówczas by wszystko potoczyło się inaczej?
Młody Howard głośno tylko westchnął. Z jego oczu poleciały łzy..
- Cholera... - powiedział na głos. Ta reakcja nie była jednak spowodowana aktualnie panującą pogodą, lecz jego stanem emocjonalnym.
Gość
avatar

Pewnego razu w mroźny, grudniowy wieczór Empty
PisanieTemat: Re: Pewnego razu w mroźny, grudniowy wieczór   Pewnego razu w mroźny, grudniowy wieczór EmptySro 12 Wrz 2018, 23:44

- Taa, mamy coś dzisiaj deszczowy dzień.
Ethran stał za chłopakiem, nie widząc nawet tego, że z jego oczu ciekły łzy. Wszystkie czyny, jakie popełniają ojcowie mają oczywiste odzwierciedlenie na życie psychiczne nas samych. Ba, nie tylko ojców. Ogólnie całej rodziny. Mimo to sam Puchon najwięcej problemów miał właśnie z ojcem, który i tak go już skreślił ze swojej listy zachcianek jakieś... siedem lat temu? Zdecydowanie to było siedem lat temu. Nadal miał w pamięci jego zawód, a potem słynną kłótnię na początku czwartego rocznika. Wtedy usłyszał słowa, które doszczętnie go zabolały. Skoro jednak on sam go skreślił, Rowan nie miał już żadnych powodów, aby interesować się ojcem. Wkurzał się jednak wtedy, kiedy ktoś musiał faktycznie o nim gadać. To chyba jedyne momenty, gdzie istnieje szansa, że wyjdzie z samego siebie.
Przysiadł się do niego na brzegu jeziora, patrząc się w tafle połyskującej wody. Zawsze się zastanawiał czemu to jezioro nigdy nie zamarzało. Klimat? Może efekty jakichś zaklęć? A może po prostu wszystkiego po trochu. Owinął się mocniej jasnożółtym szalikiem, zdejmując z dłoni rękawiczkę. Nigdy tak naprawdę nie interesował się osobą Howarda, jednak w końcu to ten sam rocznik. Nic więc dziwnego, że musieli ślepym trafem spotkać siebie nawzajem. Jak zresztą miał się teraz zachować. Jak typowy dupek, a może dać trochę więcej poczucia, że ktoś się nim interesuje? W sumie to było mu to obojętne, wszystko wyjdzie w praniu.
Zdjął ze swojej prawej dłoni rękawicę, odkładając ją na ziemi. Przywołał różdżką trochę patyków z lasu, a potem rozpalił lekki ogień. Przynajmniej się ogrzeją, a przy ogrzaniu można łatwiej się dogadać.
- Jeśli coś cię trapi, możesz zacząć mówić.
 

Pewnego razu w mroźny, grudniowy wieczór

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry 
Strona 1 z 1

 Similar topics

-
» (nie)najgorszy wieczór w życiu

Permissions in this forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
Marudersi :: 
Strefa Gracza
 :: 
Dodatki do postaci
 :: Myślodsiewnia
-