IndeksIndeks  SzukajSzukaj  Latest imagesLatest images  RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  

Share
 

 Włochy to kraj licznych pokus ...

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Go down 
AutorWiadomość
Nessy Temple
Nessy Temple

Włochy to kraj licznych pokus ... Empty
PisanieTemat: Włochy to kraj licznych pokus ...   Włochy to kraj licznych pokus ... EmptySro 15 Sie 2018, 14:26

Opis wspomnienia


Włochy to kraj pełen licznych pokus pociągających do zboczenia z drogi prostej i uczciwej.
Autor: Zygmunt III Waza


Osoby:
Enzo Romulus, Nessy Temple
Czas:
gorący, włoski lipiec roku 1976
Miejsce:
Rzym, Włochy


- Mam rację? Enzo? - Pyta przenosząc roziskrzone zielone spojrzenie z majaczącego przed „nimi” rynku na swojego towarzysza. Jaki jest jej szok, kiedy w miejscu, gdzie jeszcze przed chwilą go widziała, teraz nie ma nikogo. - Och – wydaje z siebie cichy odgłos pełen oburzenia, po czym zaczyna rozglądać się dookoła. - Enzo gdzie jesteś? – Krzyczy, a w jej głosie słychać lekki niepokój, a co jak ją tu zostawił? Perfidny, okropny, na początku zaprasza ją na koniec świata, obiecuje pyszną kuchnie, wspaniałą muzykę i pięknych ludzi, a potem porzuca w samy sercu nieznanego miasta, drań, perfidny drań. Ma ochotę krzyczeć na swojego towarzysza, dla którego przyjemności okłamała rodziców, że będzie mieszkać u koleżanki, że będą jej rodzice, że wszystko będzie w porządku. Nic tylko drań i parszywiec. - Enzo! – Woła jeszcze raz z pełnym zrezygnowaniem w głosie, oczami wyobraźni widząc jak resztę wyjazdu spędzi śpiąc pod mostem. Kiedy nagle zauważa go. Tej ciemnej czupryny, nie jest wstanie pomylić z żadną inną. W kilku podskokach, popychając przypadkowych przechodniów podchodzi do niego.
- Czyżbyś chciał mnie zgubić, jak możesz, jesteś okrutny. – Wpatruje się w niego zielonymi oczami, starając się by jej głos brzmiał jak na jak najbardziej obrażony, jego haniebnym zachowaniem. Nie potrafi jednak długo udawać, gdyż do jej uszu dochodzi ciche brzdąkanie gitary, cicha, smętna pieśń śpiewana z wnętrza serca. Na krótką chwilę, zapomina o całym otaczającym ją świecie, o tym, że jest zła że była porzucona, jest tylko ten dźwięk i wspaniała atmosfera Wiecznego Miasta. Kiedy w końcu wyrywa się z zamyślenia, oczy znowu jej niebezpiecznie błyszczą, a jasne usta wykrzywione są w najpiękniejszy uśmiech jaki widziały Włochy. - Enzo nie wlecz się tak, chce zobaczyć całe miasto, jak mam mi się to udać, kiedy ciągle mnie porzucasz i wleczesz się jak stary dziadek, chodź szybciej. – Poucza go udawanym poważnym głosem, a żeby ograniczyć kolejne, próby zostawianie jej, bez żadnej krępacji łapie go za dłoń i zaczyna kierować w stronę jakiegoś placu.
Och jak ona kochała Rzym, nie ważne, że spędziła w nim raptem trzy godziny, ale już wiedziała, że nie będzie potrafiła bez niego żyć. Bez otaczających ją śmiechów, bez pięknego nieba, na którym zawsze świeci słońce, bez ludzi uśmiechniętych, zadowolonych z życia, tak różnych od ponurych Brytyjczyków, dla których szczytem luzu, było zaczęcie popołudniowej herbatki pięć minut przed piątą. Och, jak bardzo ona pragnęła zostać tu już do końca życia.
- Jak tu jest pięknie. Och nie jesteś wstanie zrozumieć, jak bardzo jestem Ci wdzięczna, że mnie tu zabrałeś. Jestem twoją dłużniczką do końca życia. – Uśmiecha się do niego najpiękniej jak tylko potrafi, kiedy po kocich łbach wkraczają na maleńki plac, rozdzielający na krótką chwilę niskie kamienice z żółtego kamienia. Jego przestrzeń tonie w małych, okrągłych stolikach, przy których opaleni Włosi, rozmawiają, piją kawę i pozwalają czasu płynąć powoli i bez pośpiechu.
Enzo Romulus
Enzo Romulus

Włochy to kraj licznych pokus ... Empty
PisanieTemat: Re: Włochy to kraj licznych pokus ...   Włochy to kraj licznych pokus ... EmptySro 15 Sie 2018, 22:40

Włochy, ach Włochy. Ojczyzna młodego Lonrenzo którą bardzo chętnie pokazywał każdej osobie która tego od niego chciała. A jeśli to była młoda i ponętna niewiasta to nawet nie zastanawiał się przez ułamek sekundy. Od razu informował matkę, że spodziewa się gościa, a ta zachwycona tym, że jej pierworodny (i jedyny rodny) syn ma życie towarzyskie już robiła wszystko, żeby ich dom był normalny. Na tyle na ile to oczywiście możliwe. Dom uciech przenosił się wtedy dwa piętra wyżej, na parterze robiło się rodzinne gniazdko pełne makaronu i tiramisu, piętro przerwy i istny burdel. W dni bez gości cały dom w bocznej watykańskiej uliczce był tym ostatni. Ale nie teraz. Teraz wszystko było gotowe na przyjazd panny Temple.
Kiedy tylko przyjechała on już na nią czekał w śnieżnobiałej koszuli i garniturowych spodniach. Włosy idealnie zaczesane do tyłu, w butach można by się przejrzeć, a na dużym nosie miał równie duże okulary przeciwsłoneczne. Lekki uśmiech i delikatna opalenizna podkreślała tylko ten wakacyjny wygląd, albowiem w normalnych warunkach nigdy nie pojawiłby się bez marynarki. W ciągu dnia było jednak w Rzymie na tyle gorąco, że w marynarce wyglądałby tylko i wyłącznie komicznie.
Uśmiechał się niemalże ciągle odkąd pojawiła się na jego ojczystej ziemi i gotów był pełnić rolę przewodnika, jednak ona najwidoczniej tego nie oczekiwała. Mknęła do przodu w tłumie opalonych lokalsów i zbyt bladych turystów mówiąc bardziej do siebie niż do niego. On jedynie próbował dotrzymać jej kroku.
- Nessy, mamy mnóstwo czasu. Masz tu być prawie miesiąc - przypomniał jej łagodnie zaciskając palce na jej drobnej dłoni. Nie miał nic przeciwko temu, że złapała go za rękę. Wręcz przeciwnie. Wyszczerzył się jeszcze bardziej i przyspieszył kroku zgodnie z jej oczekiwaniami.
- Nie przesadzaj. To tylko Rzym. Chodź, zobaczysz prawdziwą perłę świata, mój ukochany Watykan - teraz to on pociągnął ją w kierunku stolicy Apostolskiej na terenie której urodził się i wychował jako wnuczek gwardzisty. Stąd dom w tej a nie innej lokalizacji. I możliwe, że znając tak doskonale realia kościelne Xandria zdecydowała się na otworzenie w nim domu uciech.
- Masz ochotę na kawę? Prawdziwą kawę? - zapytał radośnie przenosząc na nią spojrzenie swoich czekoladowych tęczówek.
Nessy Temple
Nessy Temple

Włochy to kraj licznych pokus ... Empty
PisanieTemat: Re: Włochy to kraj licznych pokus ...   Włochy to kraj licznych pokus ... EmptySro 15 Sie 2018, 23:45

To będą wspaniałe wakacje. Pomyślała, kiedy zielonymi oczami pochłaniała każdy centymetr otaczającego ją miasta, chłonęła je całą swoją osobą, wszystkie dźwięki, zapachy, bodźce, atakowały ją z każdej strony, przez co na niczym nie mogła się skupić dłużej niż pół minuty. Budynki, ludzie, gra świateł na kamiennym bruku, wszystko to razem i każde z osobna, przyciągało jej głodne wrażeń spojrzenie. Zdawała się tonąć w chaosie nowej rzeczywistości. Z pięknym uśmiechem na twarzy i przystojnym kolegą u boku, zdawać by się mogło, że cały świat stanął przed nią otworem, że nie było w tym momencie dla niej żadnych rzeczy niemożliwych. Och, cóż to za wspaniałe uczucie, kiedy nic nie blokowało, a każda droga zdawała się prowadzić ku wspaniałej przyszłości.
Jego słowa przyciągają jej spojrzenie, które choć nieobecne zatrzymuje się na jego przystojnej twarzy na jedną chwilę.
- Miesiąc, och to tak krótko, tyle co nic. Jestem szalona, chyba tak, sam będziesz musiał stwierdzić, ale chcę tu spędzić resztę życia, myślisz, że zwariowałam? – Mimo szaleństwa słów na jeden moment oczy jej zdają się patrzeć jaśniej, to nie jest kolejny żart, tylko poważna decyzja ukryta pod szaleństwem roziskrzonych oczu. Myśl, że jej włoskie wakacje będą się kiedyś musiały skończyć, wizja powrotu do szarej, zimnej i mokrej Anglii, przeszywa jej serce niczym śmiercionośna strzała, uśmiech zamiera na ustach, w błagalnej prośbie, żeby jej nikt stąd nie zabierał, by pozwolili jej zostać. Wydawać by się mogło, że ktoś chce ją z tej jej bajki siłą odciągnąć, kiedy więc uświadamia sobie, że wcale tak nie jest i wszyscy są mili, dobrzy i pamięta jak mama Lorenzo poczęstowała ją ciastem, uświadamia sobie, że wszystkie jej obawy są bez podstawne, nikt ją nie odpędza, wszyscy witają z otwartymi ramionami. Odpędza złe myśli, jednak nie uspokaja się nawet na chwilę, jedynie przekierowuje szalejące w niej emocje na inny ośrodek, na podziwianie i chłonie piękna, które nie powinno być prawdziwe.
- Chcesz mnie zabić, Enzo, prawda? Jeszcze piękniej? Czy to w ogóle jest możliwe? – Pyta, a wzrok jej skupia się na koledze, przyjacielu, młodym mężczyźnie, który stał się jej drzwiami, portalem do całkiem nowego świata, jeszcze nawet nie spodziewała się jak bardzo nowego i niesamowitego.
Przy eleganckim jak na prawdziwego Włocha przystało, Nessy nie prezentowała się dużo gorzej. Ubrana w lekką zieloną sukienkę, delikatnie opinającej się na ciele dziewczyny, które z każdym dniem zdawało się nabierać coraz bardziej kobiecych kształtów, z podlotka zmieniało się w piękną młodą kobietę. Ze skórzanymi sandałkami na lekkim obcasie na jasnych, zgrabnych nogach, z małą torebeczką przerzuconą przez ramie, przemierzała kamienie, które pamiętały dawne, odległe czasy.
Trudno jest ją sprowadzić na ziemię, kiedy tak myślami lata nad włoskim brukiem, wyobrażając sobie jak pochłania całą magię tego miejsca, jego sekrety, wszystko co ukryte było pod warstwą wiekowego kurzu.
- Bardzo chętnie, chociaż nie jest już trochę za późno? Nie będę mogła zasnąć, będziesz musiał mi wtedy pokazywać miasto przez całą noc. Jesteś na to gotowy? – Pyta puszczając w jego stronę zaczepne oczko, po czym pozwala mu się prowadzić, gdzie tylko zechcę.
- Nawet nie wiesz jak bardzo ci zazdroszczę, że urodziłeś się w sercu świata. Warrington się nie umywa, jakby się człowiek uparł, mógłby w ogóle zapomnieć, że takie miejsce istnieje, a to? – Robi krótką dramatyczną przerwę, w trakcie której wolną rękę przesuwa przez powietrze, jakby chciała nią objąć cały otaczający ich krajobraz. - To jest pępek cywilizacji. Miejsce, gdzie wszystko się zaczyna i gdzie prowadzą wszystkie drogi. – Kończy swoją patetyczną przemowę, na krótką chwilę koncentrując się jedynie na Enzo, by już za chwilę odwrócić wzrok na szybę jednej z wystaw, gdzie odbijała się jej osoba. Szybkie poprawienie fryzury i może wrócić do zdobywania Włoszech.
Enzo Romulus
Enzo Romulus

Włochy to kraj licznych pokus ... Empty
PisanieTemat: Re: Włochy to kraj licznych pokus ...   Włochy to kraj licznych pokus ... EmptyCzw 16 Sie 2018, 14:24

Architektura miasta nie wzbudzała w nim takiego zachwytu co u Nessie. Prawdopodobnie dlatego, że to była jego codzienność. Znał każdą kamieniczkę i każdy budynek, bo właśnie między tymi budynkami nie raz dostał od mugolskich rówieśników w dziób. To między tymi budynkami zaliczył pierwsze miłosne uniesienia, to one były świadkami niemrawych pocałunków i niepewnych macanek. Tu był jego dom i nie wyobrażał sobie, żeby zostać w Londynie po ukończeniu Hogwartu. Z drugiej zaś strony wciąż nie wiedział co chciałby robić tuż po zakończeniu edukacji, więc wszystko wciąż było jedną wielką niewiadomą nawet dla samego Romulusa. Jednak tutaj był jego dom. Tutaj czuł, że jest u siebie.
-Tak. Myślę, że trochę tak - przyznał szczerze, bo prawdę mówiąc nigdy nie widział u nikogo aż takiego entuzjazmu. Odrobina szaleństwa odbijała się też w jej oczach, które przesuwały się z miejsca na miejsce w strasznie szybkim tempie, jakby chciała na już zobaczyć absolutnie wszystko.
- To jest możliwe. W Anglii nie macie takich miast? - zapytał, zanim zdał sobie sprawę, że chyba jednak nie mają. Przecież tam jest zimno, pada i generalnie entuzjazm jest utrzymywany na wodzy. Tutaj było za to bardzo głośno, bowiem ludzie non stop ze sobą rozmawiali, wszędzie widać było radosne uśmiechy i gdyby tylko pojawiła się muzyka to najpewniej ktoś zacząłby do niej tańczyć. Tutaj czas płynął swoim rytmem, nikomu nigdzie się nie spieszyło. Będąc zaś w Londynie miał wrażenie, że trafił do alternatywnej rzeczywistości, gdzie zegarek był największym wyznacznikiem położenia ludzkiego. Wszyscy żyli zgodnie z czasem, nierzadko w monotonii. Tutaj ciężko było o monotonię. Przynajmniej dla Lorenzo każdy nowy dzień był kompletnie nową przygodą.
- Przeżyję. W tym kraju nigdy nie jest za późno na kawę czy makaron - wyjaśnił ze śmiechem, po czym pociągnął ją w kierunku jednej z bocznych uliczek. Tam nie było już tak tłocznie, ale mimo to nie puścił jej dłoni, jedynie zwolnił nieco kroku. Ach, jak dobrze jest być wolnym człowiekiem. Mógł trzymać za rękę kogo chciał i gdzie chciał bez żadnych negatywnych konsekwencji. I pomyśleć, że kiedyś chciał mieć dziewczynę. Farmazony.
- Z pewnością w całych Włoszech nie ma tak atrakcyjnych dziewcząt jak te z Warrington - posłał jej firmowy uśmiech numer pięć i wskazał jej kawiarenkę która miała rozstawionych dosłownie trzy stoliki na zewnątrz, z czego jeden zajmowany był przez pięćdziesięciolatka zaczytanego w gazecie. Mało turystyczne miejsce, ale Lorenzo jako smakosz kawy wiedział, że to najlepsza kawiarnia w mieście.
- Mają pyszną kawę i jeszcze lepsze tiramisu. Usiądziemy na chwilę i poczekamy aż turyści zbiorą się na wieczorną mszę. Wtedy robi się dużo miejsca na ulicach. Chyba, że chcesz do nich dołączyć. Jesteś katoliczką Nessy? - utkwił w niej czujne spojrzenie swoich czekoladowych tęczówek podświadomie licząc na odpowiedź przeczącą. On sam był ateistą, bo tak go wychowano. Doskonale widział obłudę kapłanów, którzy po skończonych ceremoniach przychodzili na pięterko poznać smak kobiecego ciała.
Nessy Temple
Nessy Temple

Włochy to kraj licznych pokus ... Empty
PisanieTemat: Re: Włochy to kraj licznych pokus ...   Włochy to kraj licznych pokus ... EmptyCzw 16 Sie 2018, 16:33

- Myślisz, że można się zakochać w miejscu? Zauroczyć, zostać złapanym w sidła namiętności, od pierwszego wejrzenia? Bo tak się czuję, stąpając po tych kocich łbach, serce me lekkie od motyli ciągnących je ku górze. Och aż chciałoby się zatańczyć, tańcz ze mną Enzo. – Śmieje się głośno, kręcąc w kółko i ciągnąc go za sobą. Niczym leśna nimfa wiruje pośród domów z żółtego piaskowca, a otacza ją delikatna aura zielonej, sukienki i brązowych włosów, które na końcu opadną jej na twarz, w sposób ta kuszący, że trudno jest się powstrzymać przed muśnięciem ich i zrzuceniu z jasnego lica.
- Są, piękne ale inaczej.- Zamyśliła się na chwilę, szukając odpowiednich słów do określenia, wyraźnej różnicy między Wielką Brytanią, a Włochami. - W Anglii miasta są, jak dostojne matrony w starej, ale ciągle pięknej sukni. Są poważne i dumne, ale toną litrach łez za dawnymi czasami, osobami, które utraciły, zostawiły za sobą, za świadomością każdej decyzji, przed którą uciekły. Rzym jest jak kobieta, która mimo kurzych łapek przy oczach, nadal się uśmiecha, śmieje, tańczy, która nie żałuje, bo w życiu zrobiła wszystko co chciała i jeszcze więcej, która nadal brnie do przodu, a nie wegetuje we wspomnieniach przeszłości.- Mówi snując swoją opowieść, to jak ona widzi otaczający ją świat, a z każdym wypowiedzianym słowem, oczy jej się zdają błyszczeć coraz bardziej, a rumieńce przybierają jeszcze wyraźniejszy kolor sierpniowych malin.
- Och, a zabierzesz mnie na pizze? Tyle o tym słyszałam, całe życie marzyłam by ją spróbować. Wiesz rodzice nigdy nam nie pozwalali, twierdząc, że to jakiś mugolski wynalazek. Nie daj się prosić musimy iść na pizzę i makaron, lazanie i lody, o tak włoskie lody. Chce spróbować wszystkiego, choćbym miała potem skończyć jako okrągły pączek, którego będziesz musiał wturlać na czubek wieży. – Idzie u jego boku, dla postronnego widza mogą wyglądać jako całkiem urocza para. On przystojny i młody niczym Adonis, a obok niego ona Wenus, śliczna jak kwiatuszek, o twarzy przyprószonej piegami i oczach tak nienaturalnie zielonych, jakby zamknęły w sobie morską toń.
Słysząc jego komplement jedynie cicho śmieje się pod nosem, puszczając w jego stronę perskie oko. Nie od dziś znała Lorenzo, jego czułe słówka, którymi karmił nieprzygotowane dziewczęce serca, które później schły za nim z rozpaczy, gdyż doszukiwały się w nich obietnic, wizji, że będzie je powtarzał tylko im, a on potem szedł do następnej i następnej. Co wpędzało je w odmęty rozpaczy. Ona była inna, nie żądała od ludzi czułych słówek, obietnic, wspólnych planów na przyszłość, wystarczyła jej chwila, która trwała, przyjemność słodka i ulotna. Daleko jej było do stałości i wierności, swojej uwagi nie potrafiła skupić na jednym przedmiocie, a co dopiero osobie na dłużej niż kilkadziesiąt sekund, dlatego chłopcy w jej sercu nie zagrzewali miejsca, zmieniali się jak rękawiczki, a żaden nie otrzymał nigdy pełni uczuć, bo panna Temple nie była do nich zdolna.
Kiwa głową zgadzając się z jego planem, niechętnie bo chciałaby w ciągu jednej sekundy poznać cały Rzym, zakochać się, odkochać i ruszyć dalej, z sercem lekkim i czystym.
- Anglikanką – odpowiedziała szybko, bez zająknięcia, jakby całe życie ćwiczyła się do tej jednej roli. Jasna twarz się nie zmienia, żaden mięsień nie śmie nawet drgnąć, kiedy Enzo pyta się o jej wyznanie. Mimowolnie przypomina sobie dzieciństwo, niedzielne spacery do świątyni, kazania, wiele słów, które wtedy zdawały jej się być mądre, dzisiaj świadczyły jedynie o hipokryzji i braku tolerancji. Echem z przeszłości przetaczają się obraźliwe słowa wypowiadane przez rodziców, a dotyczące katolików. Ciche przekleństwa, wyzywanie ich od kolejnej z plag egipskich, od których winien ich strzec Bóg.  Od nich i ich papieża despoty. Kto by pomyślał, że będzie rozmyślać o doktrynach własnej wiary i swoim w niej położeniu, o rzut kamieniem od Watykanu, ba spędzi miesiąc w kłamstwie i grzechu, pod samym nosem Pawła VI. O ironio. - Ale to bardziej z przyzwyczajenia. Od najmłodszych lat rodzice zabierali mnie i braci na niedzielną mszę.  Do czasu pójścia do Hogwartu. Edukacja nie sprzyja rozwojowi wiary, dlatego obecnie mam do tego raczej luźny stosunek, wierzę, ale nie praktykuje. – Przerywa na chwilę, koncentrując spojrzenie zielonych oczu, na jego brązowych, patrzy na niego z taką siłą, jakby się zaraz miała przewiercić przez wszystkie potencjalne maski, założone na jego twarz. - Zakładając, że Bóg istnieje, dobrze jest go mieć po swojej stronie. Jeżeli go nie ma, trudno, nic nie stracę. Matematyka tego równania jest wyjątkowo prosta.- Uśmiecha się do niego niczym kupiec, który właśnie podjął doskonałą biznesową decyzję.
Enzo Romulus
Enzo Romulus

Włochy to kraj licznych pokus ... Empty
PisanieTemat: Re: Włochy to kraj licznych pokus ...   Włochy to kraj licznych pokus ... EmptyNie 19 Sie 2018, 02:18

Jej entuzjazm był doprawdy zaraźliwy. Włoch zaśmiał się nawet lekko obserwując jak jej sukienka unosi się do góry pokazując smukłe uda podczas gdy ona kręciła się wokół własnej osi. Och, ani przez sekundę nie żałował wysłanego zaproszenia! Gdyby nie panienka Temple zapewne szukałby teraz kłopotów w ciemniejszych zaułkach. Zamiast tego grzecznie szedł jedną z głównych ulic miasta rozkoszując się atmosferą lekkości. Jednak nie czuł się na tyle lekko by dołączyć do wesołej Angielki.
- Nie mogę, principessa. Mam drewniane nogi - wyjaśnił rozbawiony unosząc do góry ramiona w geście bezbronności. W sumie to nawet nie kłamał! Poruszał się jak słoń w składzie porcelany, nie wspominając o tym, że jakiś smok musiał mu nadepnąć na ucho, bo miał naprawdę duży problem ze skoordynowaniem swoich ruchów paralityka do muzyki. Tu, na wypełnionej turystami ulicy brakowało podkładu muzycznego, jednak dla Lorenzo to nie ułatwienie, a jeszcze większe utrudnienie. On nie był z tych tańczących czy skaczących z radości. On po prostu się uśmiechał. Kiedy przestała się kręcić podszedł do niej, by schować jej te niesforne kosmyki włosów za ucho muskając przy tym jej lico. Niezwykłej urody dziewczę miał przed sobą i nieco jedynie żałował, że nie własne. Mógłby wtedy złapać ją w pasie i przycisnąć wargi do jej kształtnych ust by posmakować tego radosnego uśmiechu. Zamiast tego mógł jedynie zabrać dłoń by wysłuchać jej lirycznych porównań tych skrajnie różnych światów spiętych klamrą tej samej planety.
- Masz bardzo wysublimowany wokabularz, droga panno - stwierdził z aprobatą. Zrozumiał jednak wszystko, co też pomimo wielu lat na wyspach nie zawsze było zasadą. Czasem akcenty niezwykle go myliły, ale starał się wtedy udawać, że wszystko jest w porządku, a potem równie w porządku unikał kontaktów z takim osobnikiem. Z Nessy jednak nie planował urywać kontaktu, a wręcz przeciwnie. Chciał go zacieśnić tak bardzo na ile mu na to pozwoli.
- Pójdziemy, tylko nie na raz, bo żołądek Ci eksploduje - obiecał posłusznie gotów zaliczyć ten maraton pyszności razem z nią. On sam nie był wielkim fanem włoskiej kuchni właśnie ze względu na kaloryczność, jednak smaku nie można było jej odmówić.
- Zawsze mogę Cię zanieść, kruszyno - puścił jej jeszcze oczko, chociaż w rzeczywistości czuł, że w okolicach szóstego piętra pojawiłyby się problemy z oddychaniem. Może gdyby nie palił papierosów byłoby lepiej, ale... Nie mógł nie palić. Nałóg był silniejszy, a i nikt nie próbował go skutecznie wyplenić. Wszyscy Włosi palili. W kawiarniach, sklepach, na ulicach. Wszędzie była ta mgiełka świeżego tytoniu, który smakiem idealnie komponował się z mocną kawą.
- Och, więc możemy sobie darować msze i ceremoniały. I nie mów głośno o Anglikaniźmie, bo tu nie trudno o nawracające kuracje dla duszy na które jesteś tak samo narażona jak ja, ateista który spłonie w piekle jeśli ono istnieje. Po prostu lepiej dobrze przeżyć to życie które mamy i nie liczyć na cokolwiek po zgonie. Szkoda, że wszystko co dobre jest grzechem - wzruszył lekko ramionami kiedy dochodzili do kawiarni. Odsunął jej miejsce przy stoliku, sam zajął swoje, a kiedy kelner się pojawił płynną włoszczyzną zamówił tiramisu, panna cottę i dwie kawy.
- Minusem tego kraju jest to, że mało kto zna angielski. Samotne wycieczki mogą być więc kłopotliwe - wyjaśnił swój brak taktu po czym ściągnął okulary odkładając je na śnieżnobiały blat.
- Więc co jedliście w domu? - zapytał powracając do poprzedniego tematu. Pizza, że niby mugolska? Wolne żarty! Wszystko co ten kraj miał przedniej jakości było dziełem czarodziejów i każdy czarodziej o tym wiedział.
Nessy Temple
Nessy Temple

Włochy to kraj licznych pokus ... Empty
PisanieTemat: Re: Włochy to kraj licznych pokus ...   Włochy to kraj licznych pokus ... EmptyNie 19 Sie 2018, 09:07

Wiruje w szalonym tańcu, pozbawionym rytmu, muzyki i sensu, a jednak tak czarującym, że na krótką chwilę cała ulica, jej własny, mały Rzym, żyje tylko tymi obrotami i promieniującym dookoła śmiechem. Ona, mały pępek jej własnego wszechświata. Wszystkie oczy skupione są tylko na niej. Zielonookiej, szalonej Angielce, która przemierzyła pół znanego jej świata, tylko po to by podbić serca Włochów, by wbić kolejną flag. Poszerzyć swoją ekspansję terytorialną, o ten piękny, pełen radości i sztuki kraj.
Taniec nie trwa wiecznie i już po chwili zziajana, ale z błyszczącym spojrzeniem podchodzi do niego cała w skowronkach, jedynie nieznacznie zasmucona tym, że ją porzucił.
- Och Enzo – wzdycha jedynie krótko, kiedy ten, z dopowiedzianym przez samą Nessy, bólem serca informuje ją, że nie potrafi tańczyć. - Chociaż raz musisz, obiecaj mi to. – Prosi zaciskając drobne rączki, na jego dużej i silnej dłoni. - Bo inaczej nie zdradzę ci sekretu. Tak wielkiego i straszne, że gdy tylko go wypowiem, będę musiała od razu spalić się ze wstydu.- Kusi, mając nadzieję, że uda jej się go złapać na zarzuconą przynętę. By wzmocnić efekt, usta jej się wyginają w najpiękniejszy pół uśmieszek, jaki widziała półwysep Apeniński.
Nagle, kiedy najmniej się tego spodziewa, przechodzi ja tajemniczy dreszcz. Z trudem powstrzymuje się przed cichym och, które podświadomie ciśnie się jej na usta. Krótkie, magnetyzujące uczucie, pojawia się na jedną sekundę i kończy, równie szybko, kiedy dłoń chłopaka odsuwa się, od jej jasnego, przyprószonego piegami policzka. Zafascynowana tym nagłym dziwnym zjawiskiem i niosącymi się za nim echem konsekwencjami, Krukonka pozwala sobie, żeby na jedną krótką chwilę, w jej oczach pojawiło się zdziwienie, zainteresowanie, by szkarłatny rumieniec nabrał trochę siły. Wszystko po to by zobaczyć reakcje Enzo, to co się w nim zmieni, gdy zauważy, jej reakcje na swój tak, przecież chciałoby się powiedzieć nic nieznaczący gest. Bo przecież taki był. Nessy wie to, a jednak jakaś romantyczna, zaczytana w romansach część jej duszy, chciałaby wierzyć, że jest inaczej że kryło się za tym coś więcej. Oprócz chęci wyruchania jej, dopowiada jakby od niechcenia cichy głosik w jej głowie.
Na komplement dotyczący jej słownictwa, śmieje się cicho, po czym nachyla się w jego stronę, jakby chciała mu zdradzić największy ze swoich sekretów mówi. - Przed przybyciem do ciebie powtarzałam Opactwo Northanger. Najwidoczniej po lekturze zostało we mnie coś więcej, niż tylko nieodwzajemniona miłość do Pana Henry’ego Tinley’a. –  Po czym podnosi palec wskazujący do ust, prosząc go tym gestem o pełną dyskrecję, nie chciałaby przecież, by luby jej serca, choć istniejący jedynie na kartach powieści, dowiedział się o płomiennym uczuciu, gorejącym w jej sercu.
Kiedy znowu łapie ją za dłoń, nie czuje żadnego mrowienia, tajemniczych iskierek, nic, czyżby tamte dziwne reakcje były związane, jedynie i z obszarem jej twarzy? A może istniały gdzieś jeszcze? Czy przesuwając palcem po szyi, biodrze albo lewym kolanie, wydarzyłoby się coś podobnego? Dalece uśpiona natura naukowca i odkrywcy, rozbudziła się w Nessy nowym płomieniem, chcąc sprawdzić inne dziwne reakcje jej organizmu, na potencjalny dotyk tego lub przy braku zainteresowania ze strony Włocha, innego osobnika.  
Robi bardziej z konieczności trzymania się jednej ze swoich ról, niż z prawdziwości swych uczuć, na krótki moment obrażoną minę, w końcu jednak słysząc obietnicę wnoszenia jej po schodach, na sam czubek Krukońskiej wieży, zgadza się poczekać, po czym po krótkiej chwili zastanowienia dodaje.
- Brzmi to wspaniale i z przyjemnością przystałabym na ten pomysł jednak, obawiam się zazdrości we wściekłych oczach twych koleżanek, i tego, że po tym wszystkim powiedziałbyś mi tę okrutną prawdę, że wcale nie jestem lekka jak piórko, a ja marzę by żyć w tym kłamstwie wiecznie, więc niestety będę musiała odmówić. – Śmieje się, kończy swój jakże dramatyczny monolog.  
Czyż to nie była ironia losu? On żyjący pod samym nosem Pawła VI, w państwie o największym procencie chrześcijan na świecie, gdzie rzucając kamieniem trudno było nie trafić w głowę jakiejś czarnej sukienki, deklarował się jako zatwardziały ateista. A ona, z wiochy zabitej dechami, na końcu wszystkiego co można było nazwać cywilizacją, uważała się za chrześcijankę. Los niczym czarny kot, chadzał czasami bardzo dziwnymi drogami.
- Myślę, że to akurat dobrze. Gdyby wszystko było dozwolone, gdzie ukryłaby się przyjemność z łamania zasad? Czy wówczas grzech smakowałby równie słodko? – Pyta, stając na palcach i starając się przybliżyć swoje usta, jak najbliżej jego ucha, tak by jej szept był słyszalny tylko dla niego. Nie przejmuje się pewnym zachwianiem logiki w swojej wypowiedzi, konkretna puenta miała wybrzmieć i to jej się udało.
Grzecznie daje się prowadzić, siada na wskazanym przez Romulusa miejscu, chciałoby się powiedzieć anioł nie dziewczyna, a jednak można by było przysiąc, że spomiędzy brązowych włosów wystają dwa małe różki, a pod zielonym materiałem, sukienki, sterczy króciutki, ostro zakończony czarci ogon.
Z ciekawością przysłuchuje się rozmowie mężczyzn, wyłapując z niej pojedyncze słowa, głównie odnoszące się do znanych ze słyszenia nazw potraw. Wzrok swój jednak skupia na witrynie sklepowej, w której w lekko zafałszowany sposób odbija się ich stolik. Dopiero, kiedy słyszy obok siebie angielski, wraca zielonym spojrzeniem do chłopaka.
- Na szczęście mam najprzystojniejszego przewodnika w całych Włoszech, więc nie muszę się przejmować barierą językową. Chociaż mógłbyś mnie nauczyć kilku zwrotów. Na przykład – pięknie dziś wyglądasz. – Prosi uśmiechając się do niego figlarnie. Zastanawia się jak szybko wyłapie jej mały podstęp.
- Co jemy? Wszystko co normalne cywilizowane narody oddają swoim psom, podroby, nerki, owcze żołądki, ale to akurat przez mamę, która jest z pochodzenia Szkotką. Oprócz tego dużo tłustego mięsa, mięso w sosie, mięso mielone, mięso udające ciasto, wszystko co jakakolwiek religia świata uzna za święte, prędzej czy później trafi na nasz stół i po krótkiej modlitwie zostanie zjedzone ze smakiem. – Mówi, raz po raz krzywiąc się na wspomnienie wszystkich dziwnych rzeczy, które musiała zjeść w swoim życiu.
Enzo Romulus
Enzo Romulus

Włochy to kraj licznych pokus ... Empty
PisanieTemat: Re: Włochy to kraj licznych pokus ...   Włochy to kraj licznych pokus ... EmptyPią 07 Wrz 2018, 01:11

Sekretami- tymi mniejszego i większego kalibru żywiła się bardziej jego rodzicielka prędzej czy później zamieniając je w galeony. Nie mogła jednak nie przekazać tej ciekawości swemu jedynemu prawowitemu dziecku. Ledwie padła ta obietnica, a już ciemne oczęta Włocha aż pojaśniały w oczekiwaniu na rozwinięcie tematu. Ale, ale! To był szantaż, a on jako dumny wychowanek Roweny Ravenclaw nie zamierzał podlegać jakimkolwiek szantażom. Dlatego zacmokał z niezadowoleniem, aby zaraz przybliżyć wargi do jej ucha.
- Nessy, tak się nie robi. Wymiana musi być opłacalna dla obydwojga. Na pewno chcesz ode mnie więcej niż jeden niemrawy taniec - uśmiechnął się do niej szelmowsko, bo przecież nie byłby sobą gdyby był inny. A właśnie był taki. Zawsze w jego słowach należało szukać zaproszenia do wspólnej przygody, chociaż niekoniecznie grzecznej. Gotów był pokazać jej perełki włoskich rąk i różdżek, ale także dokładnie pokazałby jej swoją perełkę. Motor znaczy się. Taki prawdziwy, duży i jeżdżący i zdecydowanie nie odpowiedni aby był w posiadaniu nastolatka. Jednak jeśli się nie chce żeby dziecko miało taki skarb to nie daje mu się pieniędzy. I właśnie tu Xandria popełniła ten błąd. Pełnoletni przyrodni brat który ewidentnie pragnie pozbyć się konkurencji na testamencie też nie był pomocny. Znaczy dla Enzo był bardzo pomocny, bo on to załatwił. Policzył sobie za to srogo, ale załatwił. I młody Romulus mógł teraz nocą pokazywać miasto z nieco innej i szybszej perspektywy za którą państwo Temple by go wypatroszyli gdyby kiedykolwiek się dowiedzieli. W sumie Xandria też, bo motor był super i był niewidzialny kiedy miał być niewidzialny więc włoska mame jeszcze tego nie rozpracowała, że na końcu niewielkiego podwórka stoi najprawdziwsza bestia.
- Agnes, jeśli chcesz mogę Ci pokazać jak smakuje grzech. Tylko uważaj, bo to dość uzależniający smak - przyznał dość otwarcie, choć ani trochę nie umknęło jego uwadze to, że dziewczę przysunęło się do niego znacznie. Na tyle znacznie, że czuł jej ciepły oddech na swojej szyi. Puls nieznacznie mu przyspieszył, uśmiech się poszerzył, a źrenice się rozszerzyły. Widział też jej reakcję na swój dotyk i wyjątkowo przypadła mu do gustu. Może więc pora na letni romans? Lorenzo nie miałby absolutnie nic przeciwko. Zgoła przeciwnie.
Nigdy, ale to nigdy nie pyta się podrzędnego śmieszka jakim był młodociany Krukon o naukę języka. Tym bardziej jeśli to jego język ojczysty. A już w ogóle jak jest kłamczuchem.
- Hai un bel culetto - powiedział spokojnie patrząc jej prosto w oczy. Miał nadzieję, że użyje tego zwrotu jutro przy śniadaniu jak trafi na jego matkę. Wtedy będzie bawił się naprawdę setnie. Teraz póki co powtarza grzecznie, żeby dobrze się nauczyła.
- Jakim cudem nie jesteś okrągła skoro jesz samo tłuste? Jesteś wilowata? - zapytał unosząc podejrzliwie jedną brew do góry. Opis jej diety nie brzmiał zbyt zachęcająco. Prawdę mówiąc: brzmiał okropnie. Ledwie to powiedział, a kelner przyniósł ich zamówienie. Enzo podziękował i wskazał na desery.
- Daj znać który smakuje Ci bardziej - przesunął tiramisu które postawił przed nim kelner w kierunku Angielki a sam sięgnął po filiżankę kawy. Bodajże trzecią dzisiaj. I tak, jego serce ma się dobrze.
Nessy Temple
Nessy Temple

Włochy to kraj licznych pokus ... Empty
PisanieTemat: Re: Włochy to kraj licznych pokus ...   Włochy to kraj licznych pokus ... EmptyWto 11 Wrz 2018, 21:35

Nic nie odpowiedziała, jedynie uśmiechnęła się enigmatycznie i ruszyła za nim po rozgrzanych, włoskich uliczkach. Z oczami błyszczącymi niczym szlachetne kamienie i uśmiechem, którego blask zdawał się już dawno przyćmić słońce, brnęła w nieznane. W stanie podekscytowania, czuła jakby w każdej chwili stopy jej mogły oderwać się od powierzchni ziemi i pofrunąć ponad czerwoną dachówką. 
- Fascynujące – wypowiada, a wzrok jej bezwolnie krąży po sklepowych witrynach, a dokładniej na swoim w nich odbiciu. Przygląda się falującej sukience, lekko roztrzepanej fryzurze, na dłuższą chwilę zatrzymując się na bladej obsypanej piegami twarzyczce. Aniołek – tak mówił o niej zawsze ojciec. Przy dwóch braciach, pozbawionych piątej klepki, ona robiła za wzór cnót wszelakich i nadzieję na przyszłość rodziny. Jej dobry mariaż oraz wizja przejęcia zakładu, stanowiły temat wielu rodzinnych kolacji, które zanudzały ją na śmierć. Skąd ludzie brali przekonanie, że postąpi słusznie i zrobi to czego wszyscy po niej oczekują? Im cięższe stawało się brzemię zakładane na jej kark, tym bardziej starała się przed nim uciec. Na przykład do Włoch. 
Niechętnie odrywa zielone spojrzenie od swojej twarzy, odbitej w kolorowych szkiełkach, by zaczepnie, a wręcz prowokacyjnie spojrzeć w czekoladowe oczy chłopaka. - Jesteście tak święcie przekonani o naszych czystych duszach i prawych sercach, że trudno jest opisać jak wielką przyjemność znajduję w niszczeniu tej wiary. – Słowa wychodzące z jej ust, zdają się być doklejone z innego obrazka. Osoba z taką twarzyczką nie może być przecież zła, nie może mieć wrednego charakteru, musi być miła i dobra jak szarlotka. - A gdybym ci powiedziała, że smak grzechu nie jest mi obcy? – Podnosi wolną dłoń do góry, po czym powoli odsłania biel jej łabędziej szyjki, przerzucając brązowe włosy na drugą stronę. Z tak zalotnie odsłoniętym karkiem, puszcza w jego stronę perskie oko. Ile było prawdy w jej słowach, trudno było dociec, trzeba było jednak wspomnieć, że w swoich grach była bardzo przekonująca.
Dlaczego tu przyjechała? Czy był to tylko kaprys, a może kryło się pod tym coś więcej? Trudno było powiedzieć, prawdopodobnie sama Angielka, nie potrafiła jasno zdecydować co nią kierowało, kiedy powiedziała - tak. Kiedy pakowała się, ani gdy zacisnęła palce na starej puszce po fasoli, która była jej świstoklikiem. Agnes stawiając stopę na włoskiej ziemi, nie planowała niczego, a dopiero przy pierwszym kroku zdecydowała się, że chce wszystko.
W chłodniejszej przestrzeni kawiarni chłopak mówi jej, jej pierwsze pełnoprawne włoskie zdanie. Próby powtórzenia czegoś co jej zdaniem znaczy - pięknie dziś wyglądasz, przypominają tworzenie nowego języka. Za każdym razem, kiedy znowu jej nie wychodzi, pomiędzy kolejnymi próbami zaśmiewa się z własnej nieudolności do łez. Naprawdę, przy trzeciej albo czwartej próbie, między un a bel, po jej policzku stacza się jedna, mała łza.
- To jest za trudne. – Dodaje, kiedy po raz piąty wszystko jej się miesza. - Chyba nie jestem najmądrzejszą uczennicą. – Uśmiecha się w jego stronę, a w momencie, w którym stawiane są przed nimi słodkości, oczy zaczynają jej się świecić. Juz ma sięgnąć po pierwszy deser, położyć słodką piankę na swym języku, kiedy w głowie zapala się jej czerwona lampka. - Czy to ma czekoladę albo kakao? – Spogląda niepewnie na wierzch tiramisu. - Mam na nie straszna alergię, mała ilość, a mi zaczyna puchnąć szyja i zaczynam się dusić. Mało estetyczny widok muszę przyznać. – Dodaje przypominając sobie, jak ostatnio przez przypadek wzięła od jednej Puchonki ciastko, po czym zrobiła zamieszanie na całą Wielką Sale, padając jak kłoda na ziemię.
Zamiast do ciastek sięga po filiżankę kawy. Przez chwilę wącha mocny zapach, odrzucający do tyłu całe zmęczenie.
- Sekret. Niestety nie, chociaż kto wie, czy w dalekiej przeszłości nie było kogoś, pierwsi Temple’owie przybyli z południowej Francji. – Wkłada do smolistego napoju łyżeczkę i zaczyna nią powoli mieszać, by trochę schłodzić zbyt gorący napój.
Sponsored content

Włochy to kraj licznych pokus ... Empty
PisanieTemat: Re: Włochy to kraj licznych pokus ...   Włochy to kraj licznych pokus ... Empty

 

Włochy to kraj licznych pokus ...

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry 
Strona 1 z 1

Permissions in this forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
Marudersi :: 
Strefa Gracza
 :: 
Dodatki do postaci
 :: Myślodsiewnia
-