IndeksIndeks  SzukajSzukaj  Latest imagesLatest images  RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  

Share
 

 Bal Zimowy

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Go down 
Idź do strony : Previous  1, 2, 3, 4, 5, 6 ... 10 ... 16  Next
AutorWiadomość
Mistrz Gry
Mistrz Gry

Bal Zimowy - Page 5 Empty
PisanieTemat: Re: Bal Zimowy   Bal Zimowy - Page 5 EmptyWto 29 Gru 2015, 00:19

Frekwencja była powalająca! Dumbledore w swojej błękitnej szacie w śnieżynki z błyskiem w oku przyglądał się napływającej fali ludzi. Klasnął w dłonie, aby oświetlenie przygasło Rozmowy ucichły, niektórzy usiedli, a inni stali w miejscu czekając na słowa dyrektora. Muzycy usiedli do swoich instrumentów.
-Chciałbym wszystkich serdecznie powitać na Balu Zimowym! Z racji tego, że dużo ludzi wyjeżdża na święta, postanowiliśmy wraz z Radą Pedagogiczną urządzić bal wcześniej. Cieszy mnie tak liczne przybycie! Pijcie, jedzcie i tańczcie do rana! Tylko bez fajerwerków panie Black, Lupin! -pogroził im palcem, ale mrugnął żartobliwie do Gryfonów. Świece wróciły do dawnego blasku, a muzycy rozpoczęli grę. Tak się składało, że to był dość popularny zespół, Upiorne Wyjce grający dość nowoczesną jak na te czasy muzykę. Rozpoczęli niezbyt skocznym kawałkiem. Jeden z członków zespołu siedział obok sceny, przyjmując zamówienia na piosenki z dedykacjami.
Z kąta Sali wyszła kobieta o blond włosach przypominających wełnę owcy w amarantowej szacie do kostek.
-Witajcie kochani! Nazywam się Matylda Corn i będę prowadzić dzisiejsze konkursy! Niech poncz zaszumi Wam w głowach i Wasze mięśnie odpowiednio się rozluźnią, gdyż dokładnie za pół godziny rozpocznie się konkurs z tańcem na gazecie! Wspaniałe nagrody do wygrania!
Muzycy pogłośnili muzykę, a kobieta zniknęła za stołem prezydialnym.

~*~*~*~
~Macie dowolność do muzyki, jaka Wam akurat odpowiada, ale bądźmy realistami. To lata 70-te.
~Konkurs z tańcem na gazecie. Warto, każda osoba która weźmie udział dostanie 50 fasolek, a zwycięzca gadżet z Listy Magicznych Przedmiotów do wylosowania. Najlepiej byście się zgłaszali parami, ale jak ktoś jest sam, nie ma co się bać. Ktoś inny na pewno też jest sam, a jak będzie nieparzyście to mój MG posłuży za NPC. Każda chętna para/osoba niech napisze na zielono swoje imię (z partnerem lub bez) pod swoim postem w tej turze.
~Kolejny post z rozpoczęciem konkursu będzie 30.12.2015r.

P.S. Za taką frekwencję mam bonus, każde konto otrzyma kolejne 50 fasolek za udział w balu. Prezent ode mnie :D Bawcie się dobrze!
Haruto Amane
Haruto Amane

Bal Zimowy - Page 5 Empty
PisanieTemat: Re: Bal Zimowy   Bal Zimowy - Page 5 EmptyWto 29 Gru 2015, 00:41

Słysząc donośny głos wykrzykujący jego imię, Haruto podskoczył. Podskoczyło również jego serce, dusza, i cała zawartość żołądka. Odwrócił się w stronę z której dobiegło wołanie. Z ulgą stwierdził że to nie jakiś wredny ślizgon gotowy przyfasolić mu w twarz, ale osóbka na którą czekał już parę dobrych minut. Machała mu, a jej uśmiech i roześmiana twarz podniosły nieco jego poturbowanego ducha. To dopiero początek. Haru bał się pomyśleć co będzie później. Odczekał chwilę aż roześmiana Gryfonka dotrze do miejsca w którym czekał. Zabawna sprawa. Estelle była tak praktycznie zwykłą koleżanką. Owszem, wpadła kiedyś na niego, czy może on leżał na jej drodze przez błonia. A mimo to zaprosiła go na ten bal. Gdyby nie ona, to zapewne już by dawno się stąd ewakuował. Teraz jednak, gdy ją zobaczył, poczuł że może nie będzie tak źle.
-Witaj, Estello- przywitał się z uśmiechem, kłaniając się elegancko, jak zwykł zawsze to robić przy odpowiednich okazjach. Przez ten czas spędzony w szkole, zauważył że zaskakująco mało osób praktykuje coś takiego. Większość preferowała nowoczesność, która niekoniecznie wydawała mu się odpowiednia w takich chwilach. Jego uśmiech spotęgował widok sukienki którą jego partnerka postanowiła założyć. Jakby przewidując przyszłość, założyła coś pod kolor szaty Haru, tak że razem wyglądali jakby ktoś dopiero co wyciągnął ich z pudełka.
- Ty również wyglądasz przepięknie. To prawdziwy zaszczyt móc spędzić ten wieczór z Tobą- powiedział całkiem poważnie, ale wciąż miło Haru. Pytanie o czas oczekiwania było do przewidzenia, toteż puchon wiedział co i jak odpowiedzieć. Nie mijało się to zresztą z prawdą, więc wszystko było ok.
-Nie czekam zbyt długo, choć dla mnie była to cała wieczność.- Tuż po tym poczuł lekkie szarpnięcie, i ciągnięty przez Estelle, wtoczył się do środka Sali. Stawiał delikatny opór, bardziej z przekory niż faktycznej potrzeby. Jego byt nie był przyzwyczajony do takich rozrywek, a to co nowe, zwykle wydaje się nam niebezpieczne. Najwidoczniej jednak Estelle nie miała zamiaru go puszczać, toteż w końcu poddał się, zrównując z nią krok, tak by wyglądali na cywilizowanych ludzi. Na twarz przywołał uśmiech, tym razem na aż tak udawany jak normalnie. Przy okazji doszedł do wniosku, że zapach dziewczyny znajdującej się tak blisko jest nieco inny niż normalny zapach na co dzień. Było w nim coś intymnego, czego Haru nie mógł określić. Porzucił zresztą te rozważania prawie w tym samym momencie, gdyż niebezpiecznie wkraczały one na podejrzany grunt. Zamiast tego zwrócił się do idącej tuż obok Eści:
-Ja nie widzę tu nikogo. Prawie wszyscy są dla mnie obcy.- mówiąc to jego oczy rozglądały się na wszystkie strony, starając wyłapać się kogoś znajomego. Nie widział Tosi, co go zmartwiło. Lubił tą dziewczynę. Była podobna do niego. Wskazał na suto zastawiony stół.
-Napijemy się czegoś? Z tych nerwów zaschło mi w gardle.-
Noelle Avery
Noelle Avery

Bal Zimowy - Page 5 Empty
PisanieTemat: Re: Bal Zimowy   Bal Zimowy - Page 5 EmptyWto 29 Gru 2015, 00:47

Była wyraźnie zestresowana. Dotychczas nie była na balu zimowym w towarzystwie kogoś kogo lubiła, ba nigdy na tychże znajomościach jej nie zależało. Było to bardziej na zasadzie: "Pójdę, bo muszę, a ty nie wyglądasz najgorzej". I zawsze kończyła potem albo sama, albo musiała odpychać od siebie wargi napalonego młodzieńca któremu wyraźnie coś się pomieszało. W tym roku było jednak inaczej. Zależało jej na znajomości ze Stewardem. Zależało jej bardziej niż powinno. On był skończoną mendą społeczną. Mendą którą natura zapomniała uposażyć w empatię. Jeśli choć na chwilę pokaże, że ma do niego słabość zostanie wyśmiana w jeden z najokrutniejszych sposobów. A tego nie chciała. Któż by chciał? Nikt o zdrowych zmysłach, a za posiadaczkę takowych uważała się wciąż panienka Avery. Widziała jego uśmiech i poczuła dziwne mrowienie w okolicach jamy brzusznej, a blade policzki ubawił delikatny rumieniec którego obecność była gotowa w każdej chwili zgonić na wszystkie ciekawskie spojrzenia przyklejone do jej pleców. Tak, była doskonale świadoma tego, że wygląda jak pochodnia w tłumie dziewcząt w jasnych sukienkach. Zapewne równie mocno wyróżniałaby się w czerni, ale jednak czerń jawiła się jej obecnie jako lepsze wyjście od tej intensywnej czerwieni. On jednak nie parsknął śmiechem. Nie rzucił żadnej złośliwej uwagi. Nawet wyglądał jakby mu się to podobało. Ujęła jego ramię ruszając razem z nim do Wielkiej Sali gdzie przywitała ich zdecydowanie zbyt duża liczba ciekawskich spojrzeń. Koniec z uroczą niewidzialnością. Dziękujemy bardzo, mamo Avery. Zacisnęła wargi w wąską kreskę starając się powstrzymać gniew. Jednak słowa Aerona sprawiły, że zaśmiała się cicho kręcąc z niedowierzaniem głową.
- Uważaj, Pinokio, bo za chwilę potkniesz się o własny nos - odszepnęła nie mając na myśli dwuznacznych sprośności (które ja mam odkąd zobaczyłam to zdanie napisane). Zaprowadził ją do stolika, oddalonego od wszystkich. Przyjęła to z ulgą i zajęła miejsce patrząc na niego z lekkim uśmieszkiem. Już miała pytać co teraz, kiedy na podeście pojawił się dyrektor otwierający bal. A potem wysłuchała słów podekscytowanej animatorki.
- Jeśli Matylda Corn myśli, że będę się doskonale bawić przy Upiornych Wyjcach tańcząc na jakimś skrawku Proroka to może się cholernie rozczarować. Chyba, że ma baniak Ognistej schowany za winklem - zauważyła z dezaprobatą marszcząc swój niewielki nosek, po czym omiotła szmaragdowym spojrzeniem całą Wielką Salę.
- Dlaczego mnie ze sobą zaprosiłeś, Steward? - zadała wprost pytanie które męczyło ją od chwili kiedy ta niespodziewana propozycja opuściła jego usta.
Meredith Walker
Meredith Walker

Bal Zimowy - Page 5 Empty
PisanieTemat: Re: Bal Zimowy   Bal Zimowy - Page 5 EmptyWto 29 Gru 2015, 01:02

Może nie tak uśmiechnięta jak na załączonym niżej obrazku, Meredith zmierzała powoli w stronę Wielkiej Sali. Kolejna w tym roku impreza, zaraz pod Balu Nocy Duchów, na którą zmierza sama. Lecz uparcie, bo i motywację miała nie byle jaką. Gdyby nie ona, nie byłoby jej tutaj.
Dlatego też, z sobie i tylko sobie znanych powodów, przemierzała zimne korytarze zamku w niewysokich szpilkach. Nie chciało jej się stroić, najzwyczajniej w świecie nie miała na to siły ani ochoty - dlatego przyodziała pierwszą lepszą czarną sukienkę, trzymaną na właśnie takie okazje. Nic specjalnego, lecz przynajmniej nie będzie wyglądać ani wyzywająco, ani śmiesznie - to się liczy. Oraz, co najważniejsze miała ze sobą różdżkę, co się liczy o wiele bardziej. Nauczona doświadczeniem z poprzedniego balu, uważnie zanotowała w pamięci by nie popełnić dwóch wyżej wymienionych błędów. Nauczona zarówno baczną obserwacją co poniektórych Ślizgonek, jak i nabitymi na rękach siniakami.
Dementorzy, to wspomnienie dalej w niej żyło. Dlaczego więc w ogóle szła na ten bal?
Ostatnio we świecie źle się działo.
A Mer wiedziała o tym, i o wielu innych rzeczach, a wiedza ta znacząca zmieniała jej charakter. Być może dziewczyna nie zdawała sobie jeszcze sprawy, lecz mniej była chętna do pomocy i ufna, przynajmniej wobec niektórych ludzi. Częściej patrzyła im w oczy i śmielej broniła swoich racji… robiła to jednak jak najrzadziej. W razie czego. W razie złego.
Skąd ta zmiana? No cóż, w niedawno przebytym czasie, bo w sumie od początku roku szkolnego działo się wiele złych rzeczy. A ona miała tego po prostu dość, serdecznie dość i kończyła się jej dobroć, cierpliwość i zaufanie. Przez ostatnie dwa tygodnie, przykro powiedzieć, ale kompletnie odcięła się od ludzi, znowu. Znajdując azyl wśród zakurzonych regałów biblioteki, w towarzystwie książek oraz ciszy. W samotnych spacerach oraz nocnych wędrówkach do pokoju z fortepianiem. Tak jakby czas ten był wyjęty z życiorysu, i dobrze. Miała swoje powody i nie musiała się z nich nikomu tłumaczyć.
Dlatego z nieco kwaśną miną przekroczyła próg Wielkiej Sali, spostrzegając znajome twarze, od których musiała natychmiastowo uciec. Wtapiając się cicho w bezimienny tłum ludzi, pięknie ubranych dziewczyn i przystojnych chłopców, czuła się dobrze. Choć trochę obco, bo po dłuższej obserwacji musiała stwierdzić że na razie znajomych twarzy jest tu mało. Wanda, Jolene, Nate, Jason, Sharon… gdzie oni? Gdzie Riaan?
Podparła ścianę, obserwując i cierpliwie czekając. Spacerowała powoli, niespiesznie, niezauważenie pośród rozmawiających uczniów. Czuła się obca, czuła się samotna, czuła się nieswoja. Ale miała swój powód by tu być, swój cel a gdy go osiągnie zaraz zniknie.
Jeszcze tylko chwila.
Enzo Romulus
Enzo Romulus

Bal Zimowy - Page 5 Empty
PisanieTemat: Re: Bal Zimowy   Bal Zimowy - Page 5 EmptyWto 29 Gru 2015, 01:25

Ledwie tylko pojawiła się na schodach on wyprostował się dumnie. Potem skłonił się lekko obdarzając ją pełnym aprobaty spojrzeniem. Tak, Jasmine Vane to dyszka. I nie omieszkał jej tego oznajmić.
- Witaj, Jasmine. Wyglądasz rewelacyjnie - stwierdził na wejściu i uśmiechnął się do niej szeroko. W zamian na przywitanie dostał buziaka, który nie do końca trafił w policzek. Buziaka który sprawił, że jedna z krzaczastych brwi Krukona powędrowała nieco wyżej, a on sam walczył z ochotą przyciśnięcia jej do jednej z kamiennych ścian i prawdziwego pocałowania. Był jednak bal. Trzeba było się życiowo ogarnąć, bo to jedno z tych miejsc, gdzie niby nikt nie patrzy, a jednak wszyscy widzą. I tak wiedział, że przyjście tu z tą właśnie Ślizgonką wywoła całą lawinę mniej i bardziej potrzebnych plotek. Tak samo jak czuł w kościach, że dostanie dziś za to w dziób. Jednak póki co planował cieszyć się chwilą i minami Krugera i Blackwood. Zamiast nich jednak tuż po wejściu dostrzegł blondynkę w granatowej sukience. Odmachał Audrey w myślach po raz kolejny dochodząc do wniosku, że może jednak lepiej by było się tu nie pokazywać. Dla własnego bezpieczeństwa. Na pewno dostanie w ryj. Na pewno wypije. Na pewno powie o kilka słów za dużo. I na pewno zobaczy jak jego matula wymienia się bakteriami z jego trenerem. Życie znów na pewno się skomplikuje. Czy jednak był na to gotowy? Najwidoczniej był, bo kiedy usłyszał uwagę Jas pochylił się lekko w jej stronę i przeniósł wzrok na wskazany kierunek. Oto i ona. Xandria i Victor. Na jego obliczu pojawił się grymas który zapewne miał przypominać uśmiech.
- Tak, zaprosił ją - potwierdził cicho i widać było, jak bardzo jest tym faktem "zachwycony". Trener sam w sobie nie był zły, ale złośliwe komentarze które z pewnością się pojawią, o tym, że jest w drużynie, bo matka wykupiła mu w wiadomy sposób w niej miejsce, już będą złe. Jakby nie mogła sprowadzić sobie kogoś z Włoch, na litość boską! Świat przecież pełen jest zamożnych mężczyzn! Jednak Xandrii podobał się ten i wiedział, że jego chłopięce fochy w tej kwestii niczego nie zmienią. W tym momencie pochwycił też spojrzenie Blake i posłał jej najszerszy uśmiech na jaki było go stać. Równie radosne oblicze zaprezentował też Krugerowi który stał nie tak daleko od Puchonki którą kiedyś szumnie nazywał ukochaną.
- Mam wspaniały plan. Zamierzam się z Tobą bawić do białego rana, żeby jutro ten zamek eksplodował od plotek - wyszeptał swojej partnerce do ucha świadom niewielkiej publiczności którą mieli. W tym samym momencie dyrektor zdecydował się oficjalnie rozpocząć całą tą uczniowską potańcówkę której ktoś kiedyś nazwał hiperboliczną nazwę balu. Pomieszczenie wypełniła nowoczesna muzyka, a on podał dłoń pannie Vane prosząc ją do tańca. Zanim jednak się zdecydowała muzyka ucichła, a na piedestale pojawiła się pani, która w magicznym przedszkolu zapewne była uwielbiana przez wszystkie dzieci- pani od zabawy.
- Co powiesz, na taniec na gazecie, Jas? - wykonał zabawny ruch brwiami i zmarszczył nieco czoło w oczekiwaniu na jej odpowiedź.
Franz Krueger
Franz Krueger

Bal Zimowy - Page 5 Empty
PisanieTemat: Re: Bal Zimowy   Bal Zimowy - Page 5 EmptyWto 29 Gru 2015, 02:57

Naprawdę cieszył się, że będzie mógł spędzić ten zimowy bal ze swoją przyjaciółką, niezobowiązująco potańczyć, napić się kilku drinków i zapomnieć o tym, co dręczyło go przez dość długi już czas. Mógł sobie jednak planować, zakładać jak będzie w swojej głowie, podczas gdy życie często pisało inne scenariusze. Zdawał sobie sprawę z tego, że nie uwolni się od noszonego na ramionach ciężaru już w chwili, kiedy zobaczył swoją ukochaną z innym mężczyzną. I nie, zdecydowanie jego pierwszą myślą nie było to, że Jasmine wzięła na imprezę tylko swojego kolegę, tak jak on Victorię, żeby po prostu mieć partnera do tańca i do wspólnej zabawy. Zresztą ten pocałunek, mimo że Franz obserwował sytuację z daleka, wcale nie wyglądał mu na taki niewinny i szczerze nie obchodziło go to, czy po prostu niepotrzebnie się nakręcał, czy rzeczywiście mógł się poszczycić sokolim wzrokiem. Natrętne myśli podpowiadały mu tylko jedno - jego luba, która rzekomo potrzebowała więcej czasu, właśnie zyskała nowego adoratora. Te same myśli przesłoniły mu zresztą nagle wszystko, co działo się wokół niego, przez co niemiecki czarodziej nawet nie drgnął, kiedy panna Craven przylgnęła do jego ciała, zapewne próbując go odwieść od tego, co ten zamierzał zrobić, nawet jeżeli sam Krueger jeszcze o tym nie wiedział. Reprezentant Domu Węża ocknął się, o ironio losu, dopiero, kiedy usłyszał pytanie swojej partnerki o zaopatrzenie. Pytanie, wydawałoby się, dość enigmatyczne, które jednak przez Franza zostało zrozumiane bez dodatkowego wyjaśnienia. Nie trzeba było długo czekać, by Niemiec sięgnął ręką pod marynarkę i wyciągnął pokaźnych rozmiarów piersiówkę z Ognistą Whiskey. Podał ją dziewczynie, nie zważając wcale na to, czy ktokolwiek ich obserwuje. Większość tu obecnych i tak skoncentrowana była na czymś zupełnie innym. A pewnie nawet grono pedagogiczne miałoby tego dnia w głębokim poważaniu fakt, że Ślizgoni wychylają gorzki, wysoko-procentowy trunek. Tym bardziej, że akurat zarówno Krueger, jak i Craven byli już pełnoletni.
- Twoje zdrowie. - Mruknął, kiedy dziewczyna poczęstowała się już alkoholem, po czym odebrał od niej srebrną piersiówkę i sam przez dłuższą chwilę delektował się smakiem tej boskiej ambrozji, mając nadzieję na to, że ta skromna degustacja pozwoli mu przynajmniej w niewielkim stopniu ukoić nerwy. Jednak nawet smak ognistej nie mógł zwalczyć tego przeklętego obrazu, który pozostał gdzieś z tyłu głowy.
- Widziałem właśnie Jasmine. Kim jest ten... jej partner? - Zagadnął wreszcie, nie wytrzymując narastającego w jego wnętrzu napięcia. Nie potrzebował jednak wcale odpowiedzi, która w przeciągu sekund winna wypłynąć z ust jego towarzyszki. Jej mina w połączeniu z wcześniejszą wymianą zalotnych spojrzeń między dziewczętami, która akurat nie umknęła siedemnastolatkowi, sprawiały, że sytuacja wydawała mu się klarowna. Jego luba musiała już jakiś czas kręcić z tym typem, skoro zdążyła się pochwalić nawet jego przyjaciółce. Pewnie o rozkwitającej miłości krukońsko-ślizgońskiej wiedziało już dobre pół Hogwartu, tylko nie sam Franz. Siedemnastolatek nie miał jednak za złe Victorii, że nie raczyła mu o tym powiedzieć wcześniej. Po pierwsze dlatego, że w gruncie rzeczy, cenił sobie lojalność, a miał świadomość, że nie ma monopolu na zaufanie panny Craven. Po drugie, domyślał się, że dziewczyna wolała mu o tym nie mówić, bo zdawała sobie sprawę z tego jaka będzie reakcja Kruegera. Tak czy siak... to, co nieuniknione, można było co najwyżej odłożyć w czasie.
- Wiem, że nie powinienem, ale... mógłbym Cię na chwilę zostawić? Muszę coś załatwić. - Przeprosił swoją towarzyszkę, próbując ratować się czarującym uśmiechem, choć tak naprawdę bardziej stwierdził niż zapytał, bo nie przyjmował do siebie, by Victoria mogła mu odmówić. Zresztą jego towarzyszka nie była głupia i na pewno sama miała świadomość, że powstrzymywanie Niemca, do którego ślepiów przeniknęła już niepohamowana chęć mordu (wzmożona jeszcze bardziej z powodu głupiego uśmiechu, który rzucił mu Enzo), nie ma najmniejszego sensu.
Ślizgon podarował, przynajmniej na razie, pannie Craven, swoją piersiówkę, po czym podszedł do jednego ze stołów, z którego pochwycił szklaną butelkę. Było mu zupełnie obojętne czy to woda, sok, czy bezalkoholowy szampan dla dzieci. Działał automatycznie - uderzył butelką o kant stołu, rozbijając ją tak, że dolna połowa rozsypała się w drobny mak i przyozdobiła podłogę, z drugiej zaś utworzył się tzw. tulipan, wykorzystywany często jako niebezpieczna broń w przeróżnych, szemranych pubach. Franz zacisnął dłoń na gładkiej w dotyku szyjce, skrywając póki co swoją "zabawkę" w rękawie marynarki, a następnie pewnym, dosyć szybkim krokiem udał się w kierunku obranym już wcześniej, kierunku, który w obecnym stanie działał na niego jak czerwona płachta na byka. Kiedy chłopak znalazł się wystarczająco blisko ślizgońsko-krukońskiego duetu, uśmiechnął się zawadiacko do swojej ukochanej.
- Hej, skarbie. - Niemal wymruczał, dodając tym dwóm słowom pewnej nuty intymności, ale i pikanterii. Jednak każdy postronny obserwator, nawet, jeżeli nie orientowałby się w relacjach panującymi między tą trójką, zauważyłby, że z Kruegerem jest coś nie tak. Chociaż jego poza, jego delikatnie uniesione kąciki ust, sprawiały, że wyglądał na opanowanego chłopaka, który zdołał zachować kontrolę nad samym sobą, jak i trzeźwość umysłu, jego oczy zdawały się zupełnie nie współgrać zresztą, ukazując tę dozę szaleństwa popychającą go ku przepaści.
Dalsza część akcji przebiegła niezwykle szybko. Rzucony jeszcze w ruchu uśmiech, te dwa słowa do panny Vane, które podpowiadały, że Franz nie ma wcale złych zamiarów, a przynajmniej nie aż takich, jakie rzeczywiście roiły się w jego myślach... to wszystko pozwoliło przedstawicielowi Domu Węża wykorzystać element zaskoczenia. Ledwie dotarł do parki na długość ramienia, kiedy złapał Jaśminowego amanta wolną ręką za poły marynarki i popchnął go na ścianę, od razu przykładając mu do szyi zaostrzoną część tulipana tak, że szkło dotykało jego skóry, praktycznie lekko wbijając się w jej głąb. Wystarczyłby jeden szybki ruch, by zakończyć to wszystko; wówczas pewnie łącznie z jego marnym żywotem, które wiódłby do końca swoich dni w Azkabanie.
- A teraz odpieprzysz się od mojej kobiety i pójdziesz pobawić się z kimś innym, póki możesz. W końcu nigdy nie wiadomo, co się może wydarzyć... nie sądzisz, "kolego"? - O dziwo słów, które padły z ust Kruegera nie dało się porównać ani do warczenia, ani do wężowego syku, a jednak bił od nich, o dziwo, spokój, chłód i śmiertelna powaga, co właściwie dodawało sytuacji jeszcze intensywniejszej, groźnej nuty. Jedno było pewne - Franz nie żartował. A nie zapominajmy, morderstwo miał już za sobą; jak to się mówi: pierwsze koty za płoty. Zaś z jakiegoż innego powodu byłoby łatwiej zabić, jeśli nie z miłości?

~Keep calm drodzy userzy, sytuacja zaraz będzie opanowana, nie musicie interweniować, gdyż to nieco zaplanowana fabuła. Dziękuję za zrozumienie. ~J.
Melanie Moore
Melanie Moore

Bal Zimowy - Page 5 Empty
PisanieTemat: Re: Bal Zimowy   Bal Zimowy - Page 5 EmptyWto 29 Gru 2015, 11:29

-Szczerze? To nie, wszyscy inni są zajęci sobą i ta dam, masz już z kim chociaż porozmawiać. Nie mów, że się nie cieszysz z tego Jon.  Dorzuciłabym jeszcze jakiś nieskromny żart, ale to byłaby już przesada w moim wykonaniu. Nie, nie spodziewałam się tego – odparła.  To już by nie pasowało do niej, kiepskie zżarty, bardzo nie śmieszna pasują do osób, które mają zbyt wysokie mniemanie osobie lub kiepskie poczucie humoru. Jedno i drugie do niej nie pasuje, skromne jest to dziewczę i śmieje się z żartów, a nie z przykrego ludzkiego losu. Zazwyczaj, żeby nie wyszła na taka sztywną obrończynię ludzi.
-Rozumiem. Tak już to widzę jakby biegł w garniturze i krzyczał „Chwila jeszcze ja!” i wskoczył do otwartej trumny. Chciałabym to widzieć, chociaż nie miałabym powodów by się znaleźć na jego pogrzebie – z tej sytuacji to już by się naprawdę zaczęła śmiać, nawet jeśli na pogrzebie. Skoro na samą myśl musiała się powstrzymać od zbyt głośnego śmiechu. Cudowny widok to wszystko, warty nawet opublikowania w Proroku Codziennym pod tytułem „Umarł o jeden dzień za wcześnie”, a dom pogrzebowy Wstawaj szkoda dnia, brakowałoby tylko oryginalnego napisu na nagrobku. Kurde. Jest bal, a tutaj takie ponure rozmyślania w czarnym humorze do tego. Zabawa się rozkręca. No kto by pomyślał, że potrafi sobie takie rzecz wyobrażać.
-Raven? Nie gadaj? No to ja sobie z nim porozmawiam. Ja dbam o to aby żadna dziewczyna go nie rozczarowała, a on co?! – zdenerwowała się jak to usłyszała. Potraktować tak Blake, to jeszcze gorsze nie pojawienie się samemu. Mogła jedynie się domyślać jak to jest być wystawionym do wiatru. Biedna – Ignoruj, jakoś – wtrąciła jeszcze gdy zauważyła komu się przyglądała przez chwilę. Ezno ze ślizgonką? Do tego jej reakcja nagłego zerwania się z krzesła, nie dziwiła się. To jak cios w serce, nie znała jednak zbyt dobrze Enzo by go z góry oceniać, a z plotkami była bardzo w tyle przede wszystkim dlatego, że ich nie lubi.
-To na pewno nie była normalna osoba w takim wypadku – odpowiedziała na komentarz Jon’a. Karmel jest pyszny, ale pędy bambusa? Fuj. Co dalej, co dalej? Kręcąc w palcach kosmyk włosów kierowała wzrok to tu, to tam no i miała niespodziankę.  Czy to był czy ją wzrok mylił? Już oblężony przez Gwendolyn. Zmieniła zdanie, dzisiaj szykują się same niespodzianki i zaskoczenia. Brakowało tylko pojawienia się Chrisa. W sumie to również doskonała okazja by nadrobić zaległości i dowiedzieć się kto z kim, co i jak. Chociaż taka wiedza raczej je się nie przyda, tyle co będzie wiedziała skąd ten radosne lub ponure nastroje wśród znajomych. Jakie to wspaniałe uczucie gdy nie ma się takich problemów i ma się czyste sumienie. W miarę.
-Na rozweselenie idźcie potańczyć na gazecie – zaproponowała Jon’ow i Blake, wzięła jeszcze jedno ciastko wyglądające na miętowo-czekoladowe.  Jednak nie, to były pistacje i dodatek jakiejś ostrej przyprawy. Ciastko dla odważnych, bo zaczęło lekko parzyć w buzi, aż zrobiło jej się za ciepło. Co dało się zauważyć jak machała dłonią w otwarte usta – Tego też nie polecam.
Jasmine Vane
Jasmine Vane

Bal Zimowy - Page 5 Empty
PisanieTemat: Re: Bal Zimowy   Bal Zimowy - Page 5 EmptyWto 29 Gru 2015, 11:47

Jak do tej pory bal zapowiadał się ciekawie, a przynajmniej Jasmine chciała, aby zabawa w jej wykonaniu trwała aż do bladego świtu. Uśmiechała się lekko uwieszona ramienia Enzo, powolnym wzrokiem czekoladowych tęczówek przyglądając się dekoracjom i zespołowi. Nie dało się jednak nie zauważyć Franza, który przybył z Victorią. Przez chwilę serce Vane nie biło wcale. Dojrzała spojrzenie, jakim obdarzył ją Ślizgon, ale w odpowiedzi nieco drgnęła jej brew. Przecież sam przyszedł z przyjaciółką, więc czego od niej oczekiwał? Nie obiecywała mu niczego, a nie ośmielił się jej zaprosić na bal. Nie rościł sobie żadnych praw do niej na tym balu. Do Victorii jednak posłała lekki uśmiech. Kątem oka dojrzała jakie miny posłał Enzo zarówno do Blake, która wydawała się zabijać Jasmine wzrokiem, jak i do Franza. Fala paniki oblała drobne ciało Jasmine, bo akurat znała Kruegera na tyle by wiedzieć, że nie obejdzie się to bez echa. Pociągnęła łokieć Krukona, aby zmienić miejsce położenia. Chociaż na chwilę.
-Nie wyglądasz na zadowolonego... czyżby nie podobała Ci się wizja posiadania trenera za tatę? -zagadnęła Romulusa, aby odciągnąć jego uwagę. Uśmiechnęła niepewnie, aby jakoś zakryć swój niepokój.
-Obawiam się, że już huczy, ale wizja zabawy jest kusząca. -skinęła głową. Wysłuchała słów dyrektora, a następnie pani Corn i nieomal się roześmiała.
-Serio, taniec na gazecie? To taka paskudnie mugolska zabawa... ale co nam szkodzi. -pokiwała głową i wtedy do jej uszu doszedł trzask rozbijanej butelki. Odwróciła gwałtownie głowę, zamiatając lokami powietrze. Zastygła w wyrazie zaskoczenia widząc idącego w ich stronę Franza. Błyskawicznie odnalazła wzrokiem Victorię, błagając ją o ratunek. Nie spodziewała się niczego dobrego. I miała rację. Siłą oderwano Enzo od jej boku i tylko element zaskoczenia spowodował, że nie zareagowała od razu. Obawiając się o życie Enzo i o to, że ktoś zareaguje podeszła szybko do chłopaków i złapała Franza za rękę zaciśniętą na szyjce tulipana.
-Franz! -syknęła ostro, szukając wzroku Ślizgona. -Uspokój się. Zostaw go... zostaw go proszę. -starała się być stanowcza, ale nie krzyczeć, bo to zwołało by widzów. -Zostaw go i porozmawiajmy. Proszę.
Nie odsuwała się, a gdy wyczuła, że jego ucisk zelżał wyrwała mu tulipana i odłożyła na tacę jednego ze skrzatów. Posłała pełne troski spojrzenie Krukonowi i gdy pojęła, że nic mu nie jest, poprosiła go niemo aby się nie wtrącał, a sama pociągnęła Franza na stronę. Kiedy byli sami w dość zaciemnionym miejscu w sali puściła go.
-Odbiło Ci?! Przecież tylko przyszedł ze mną na bal! Sam jesteś z Victorią, nie zachowuj się jak hipokryta. -jej ton głosu był wyraźnie chłodny i ostry. -Nie masz prawa grozić moim przyjaciołom czymkolwiek, co może spowodować śmierć lub okaleczenie, bo rościsz sobie do mnie jakiekolwiek prawa. Takie zachowanie odwodzi mnie od myśli, aby jednak Ci wybaczyć. Dziewczynom też będziesz groził pamiętając, że z jedną byłam w związku pół roku?!
Oddychała szybko, łapiąc powietrze łapczywie, chcąc uspokoić buzującą adrenalinę. Drżała lekko na myśl, co mogło się stać. Miała znowu przed oczami obraz Franza całego we krwi. Nie chciała, aby sytuacja się powtórzyła.
-Nie rób. Tak. Nigdy. Więcej. Niczego tak nie rozwiążesz, nigdy w związku ze mną. -uspokoiła ton głosu, ale nadal jej oczy nie znosiły sprzeciwu i wywierały wpływ na Franza.
Victoria Craven
Victoria Craven

Bal Zimowy - Page 5 Empty
PisanieTemat: Re: Bal Zimowy   Bal Zimowy - Page 5 EmptyWto 29 Gru 2015, 13:26

Owszem, mogła przypuszczać, że jej przyjaciel zaistniałej sytuacji nie zostawi od tak, bez echa. Nie spodziewała się jednak, że nastąpi to tak szybko i w takiej skali. Może lekka szarpanina, przepychanka słowna, ale nic groźnego. Tymczasem sytuacja rozwinęła się na tyle, że i ją wmurowało. Wracając jednak do wcześniejszych wydarzeń, rzecz jasna poczęstowała się trunkiem od Franza, zostawiając swój zapas na następny raz. Nie wiedziała w końcu ile tutaj będą czy może przeniosą się gdzieś indziej. W każdym razie zakosztowała ognistej whisky, dość dyskretnie, nie chcąc niepotrzebnie zwracać na siebie uwagi. Przez myśl nawet przeszło jej, że całkowicie na trzeźwo całej tej szopki nie zniesie. Nie wspominając o dramie, która wisiała w powietrzu.
- Szczerze... sama nie wiem za dużo. Jedynie tyle, że jest krukonem. Nie poznałam go osobiście, ani też nie wiem, jak się nazywa. - odpowiedziała szczerze przyjacielowi. Powinien dzięki temu zrozumieć, dlaczego sama mu wcześniej o tym nie wspominała. Wiedziała zbyt mało by wysnuwać jakiekolwiek wnioski. Możliwe, że Jasmine nawet nie myślała o Enzo w kategorii związkowej, a jedynie trzymała go na stopie przyjacielskiej. Nie miały nawet okazji o tym porozmawiać, a nawet jakby cokolwiek wiedziała, mogłaby jedynie naprowadzić Krugera na jakieś poszlaki.
Kolejne słowa jej balowego partnera sprawiły, że nieco zesztywniała, ale mimowolnie zwolniła uścisk na jego ramieniu, dając mu nieme przyzwolenie na cokolwiek, co chciał zrobić. Nie zamierzała robić tutaj cyrków, niepotrzebnego przedstawienia, dając rozrywkę innym. Tymczasowo obserwowała odchodzącego od niej Franza, w dłoni zaciskając piersiówkę z alkoholem. W tej chwili zapomniała nawet o Lucasie, którego obecność ją drażniła, ale jedynie przez wzgląd na to, że był tu z inną kobietą. W pewnym względzie mogła zrozumieć Franza, ale zapewne nie posunęłaby się do takich kroków, jak on. Nie kochała, więc nie wiedziała, do czego człowiek może być zdolny.
Wszystko działo się tak szybko, że zdążyła ledwo postawić krok do przodu, kiedy Kruger znalazł się przy partnerze Jasmine. Jej usta rozchyliły się delikatnie, jakby chciała coś powiedzieć, ale nie dała rady nic z siebie wykrztusić. Prowizoryczna broń z butelki i już mogłoby być ciężko. Zanim jednak ona by zareagowała, mogłoby już być za późno. Vane była znacznie bliżej i udało jej się opanować sytuację. I sama Craven nie miała pretensji do swojego przyjaciela o ten wybryk. Doskonale widziała ten uśmiech, zdecydowanie prowokujący uśmiech, który posłał krukon w jego stronę. To najwidoczniej przelało czarę goryczy.
Nie chciała im przerywać. Jej przyjaciółka zgarnęła Franza na pogawędkę, a nie czuła potrzeby by dotrzymywać towarzystwa Enzo. Zamiast tego łyknęła jeszcze ognistej whisky, czując powoli rozchodzące się w jej ciele ciepło. Nie wiedziała ile czasu im to zajmie, więc postanowiła cierpliwie poczekać, mając na widoku miejsce, gdzie zniknęli, by w razie co zareagować. Swój tyłek zaś posadziła na jednym z krzeseł przy wolnym stoliku. Bez skrępowania nalała ognistej whisky do kieliszka i delektowała się tym smakiem przy akompaniamencie instrumentów. Nie zamierzała przecież brać udziału w konkursie tańczenia na gazecie.
Gość
avatar

Bal Zimowy - Page 5 Empty
PisanieTemat: Re: Bal Zimowy   Bal Zimowy - Page 5 EmptyWto 29 Gru 2015, 13:50

Nie mogła przestać się uśmiechać, kiedy widziała Haruto. Szczególnie, kiedy widziała go w takiej sytuacji, bo przecież chłopak niechętnie podchodził do tego, by przyjść na bal. Teraz punktem jej honoru było sprawienie, by dobrze się bawił i świetnie wspominał ten wieczór. A zapowiadało się naprawdę ciekawie. Jej towarzysz zachowywał się z należytym szacunkiem, ukłonił się przed nią, w ten sposób się z nią witając, przez co nieco się zaczerwieniła, nie będąc przyzwyczajoną do takich form powitania. I takich komplementów, które również wyleciały z ust chłopaka. Zaś na stwierdzenie o wieczności, roześmiała się cicho, zdając sobie sprawę z chwilowej katorgi Haruto. Na całe szczęście, miejmy nadzieje, była już ona za nim!
Sala była naprawdę świetne przystrojona. Lodowe elementy zapierały dech w klatce piersiowej i mogłoby to widzieć co roku, a i tak będzie to robiło na niej wrażenie. Cieszyła się, że mogła taką chwilę dzielić z tym uroczym puchonem.
- A co proponujesz? - zapytała zaciekawiona, idąc z nim powoli w stronę stołów. Najwidoczniej oboje nie bardzo znali osoby, które zdążyły już przyjść na bal, ale nic nie szkodzi. Mieli teraz siebie i była pewna, że to w zupełności wystarczy.
Co do napicia się... rzecz jasna młoda gryfonka nie miała na myśli nic procentowego, chociaż podejrzewała, że część gości zupełnie na trzeźwo tutaj nie będzie. Nie było to jednak w jej stylu, gdyż nastolatka miała zbyt niewinne nastawienie do życia i jeszcze zbyt dużo optymistycznego dziecka w niej tkwiło. Zdała się jednak na propozycję swojego towarzysza, na pewno znajdzie się coś i dla i dla niego.
- I nie denerwuj się. Zobacz, każdy zajęty sobą, swoim partnerem. - mruknęła, kiwając głową w głąb sali i patrząc, jak to tworzą się grupki i każdy zajmuje się swoimi sprawami. Chłopak powinien poczuć się swobodniej, nie ma sensu się stresować, bo naprawdę nie ma czym.
- Taniec na gazetach! Idziemy? No proszę, proszę! - dodała pośpiesznie, kiedy tylko konkurs został ogłoszony. Popatrzyła na Haruto, trzymając go za rękaw płaszcza i robiąc wielkie, rozanielone oczy. Przecież nie mogą tak stać albo siedzieć. Muszą się bawić. No, zresztą ona tego po prostu chciała. Podejrzewała, że chłopak może mocno sceptycznie podchodzić do tego pomysłu, że będzie spięty i nie będzie chciał się przed wszystkimi pokazywać, ale niech popatrzy w te ślepia, no! Była pewna, że jak tylko się do tego przełamie, to dalej pójdzie już zdecydowanie z górki. Na zachętę już zaczęła radośnie podrygiwać, szczerząc się od ucha do ucha.

/Jeżeli dasz się namówić, zgłoś nas w swoim poście na zielono <3
Gość
avatar

Bal Zimowy - Page 5 Empty
PisanieTemat: Re: Bal Zimowy   Bal Zimowy - Page 5 EmptyWto 29 Gru 2015, 14:43

Informacja o nadchodzącym konkursie dotarła do jej głowy w zaskakującym tempie. Wzruszyła ramionami oglądając prowadzącą, kobietę o blond włosach przypominających wełnę owcy. Pierwsza myśl, która przyszła do głowy Alison: jakaś żenada. Jednak informacja o nagrodach trochę ją rozruszała.
Parsknęła śmiechem. Cóż, taniec na gazecie. Bez partnera trochę głupio iśc, ale do odważnych świat należy. Na drugi dzień nikt nie będzie tego pamiętał… A nawet jeśli… To kto rozpozna zwykłą Krukonkę, Allison? Raczej nikt. I w tym był plus.
Chwyciła szklankę wypełnioną do połowy napojem zaledwie mocząc usta. Cóż, najwidoczniej ktoś zdołał dolać trochę alkoholu. Ledwie wyczuwalny, a jednak. Nienawidziła tych trunków.
Okej. Ułożyła ręce na miętowej sukience rozglądając się dookoła. Właśnie zaczęła grać muzyka… Zanuciła brzmiącą w jej uszach melodię uśmiechając się pod nosem.
Zauważyła, że zebrali się nie tylko uczniowie. Nie brakowało pracowników, którzy najwidoczniej nie bawili się tak źle. Cóż, każdemu należała się chwila odpoczynku. Jedni potrafili ją wykorzystać, inni, jak Allison, cóż. Takie osoby wolały stać w kącie i oglądać tańczące pary. Czasami zachowywała się jak obserwatorka. Nauczono ją, że to ważna cecha – warto wyczuć następny ruch przeciwnika, jego słaby punkt. Odpowiednio to wykorzystać. Jedna z ważniejszych umiejętności, które powinien posiadać Auror.
I nawet taką chwilę wykorzystywała do rozmyślań o swojej przyszłości. Do niepewnych rozmyślań… Przecież w każdej chwili mogła zawalić egzaminy, zdobyć niskie wyniki i nie dostać swojej wymarzonej pracy. Zawiodłaby ojca, brata, matkę. Zawiodłaby wszystkich otaczających ją ludzi. Nawet samą siebie. Bała się spojrzeć prawdzie prosto w oczy.

Allison Martin, bo czemu nie
Alice Guardi
Alice Guardi

Bal Zimowy - Page 5 Empty
PisanieTemat: Re: Bal Zimowy   Bal Zimowy - Page 5 EmptyWto 29 Gru 2015, 16:02

Mimo, że na początku bardzo speszyła się obecnością o wiele starszego od niej mężczyzny, zaraz wróciła jej odwaga na dźwięk jego miłych słow. Rumieńce speszenia zostały zastąpione przez cudowny, beztroski uśmiech.
-Jest pan niesamowicie miły, panie Lorcan. Nie zasłużyłam. –nadal uśmiechnięta przyglądała się sylwetce aurora, jednocześnie przytulając się do ramienia partnera. Rozmowa wyraźnie się kleiła jak wiśniowa żelka, co Alice odpowiadało. Wyprostowana, pełna odwagi uwiesiła się ramienia Aleca, nie widząc w tym nic zdrożnego. Nieco zaskoczona pozwoliła Lorcanowi ująć swoją dłoń, którą ucałował w tak szarmanckim geście.
-Oooh... jest pan niezwykłym gentlemanem. –wyszło z jej ust stwierdzenie, którego ton był równocześnie zaskoczony jak i pełen szacunku. Była zaledwie młodziutką stażystką w towarzystwie brata swojej przyjaciółki i starszego wiekiem aurora. Aleca i ją również dzieliła różnica wieku, wynosząca całe osiem lat. To bardzo dużo, ale Alice od niedawna praktycznie nie czuła tej przepaści. Tak, jakby byli w tym samym wieku, razem się wychowywali i znali od urodzenia. Rudowłosa spojrzała na Aleca, gdy ten wyraził swoją obawę o utratę partnerki. Coś w kruchym serduszku się poderwał. Może... może on ją lubił? Nie Alice, nie powinnaś tak myśleć. Tylko wypełnia obietnicę. Na tę myśl uśmiech stażystki nieco oklapł, ale zaraz poderwała głowę do góry.
-Nigdy w życiu! Jakkolwiek pan Lorcan jest miły i szarmancki, to nie zamienię Cię Alecu na nikogo innego! Potrzebuję Cię. –rzuciła dość głośno i na potwierdzenie swych słów oparła głową na ramieniu Haldane’a. Podniosła ją zaraz, gdyż domyśliła się, jak mogło to wyglądać w postronnych oczach. Zwłaszcza ostatnie zdanie mogło nasuwać wiele myśli.
Najpierw nieco zmieszana, że nikt nie pojmie jej dygresji o galaretce z ulgą wybuchła śmiechem w ślad za Lorcanem. Jej poczucie humoru było specyficzne i chyba nikogo to już nie dziwiło, kto ją znał.
Usiadła na krześle, które odsunął jej Alec, obdarzając go uśmiechem. Odebrała kieliszek i uniosła zgodnie z pozostałymi.
-Za spotkanie. –przytaknęła, przykładając szkło do ust i biorąc łyk. Odstawiła go rozbawiona.
-Te bąbelki tak śmiesznie łaskoczą podniebienie. –zachichotała. Odwróciła się, by wysłuchać słów dyrektora, a potem Matyldy. Jej szmaragdowe oczy zajaśniały.
-Oh, Alec, Alec! Zatańczmy na gazecie, proszę! –uśmiechnęła się do niego najpiękniej jak umiała, a gdy ten wyraził zgodę z radości aż objęła go za kark i ucałowała w policzek. Odsunęła się na swoje krzesło.
-Czym się pan dokładnie zajmuje? –zagadnęła aurora, chcąc być grzeczną. Czekając na odpowiedź, zaczęła wypatrywać skrzata, aby zamówić ciastko z bitą śmietaną.
-Zamówiłabym coś słodkiego, a Wy? –zagadnęła cicho pod sam koniec rozmowy o zawodzie Lorcana.


Alec i Alice, a co!
Aeron Steward
Aeron Steward

Bal Zimowy - Page 5 Empty
PisanieTemat: Re: Bal Zimowy   Bal Zimowy - Page 5 EmptyWto 29 Gru 2015, 17:27

W chwili gdy Aeron ujrzał Noelle, już wiedział. Nici z potajemnego wejścia do Sali, zajęcia jakiegoś postronnego miejsca i usadzeniu na nim swojego tyłka. Ktoś kto wybierał kreację panienki Avery musiał być niezwykle złośliwy. Choć jeśli patrząc na osobę która właśnie szła obok niego, można by sądzić że to cecha rodzinna. Pierdołowatość. Jak na tak młodą osóbkę, była strasznie zadziorna. Arciowi jednak było to trochę na rękę. Co mu po kimś kto będzie posłusznie wykonywał wszystko co powie, nawet się nad tym nie zastanawiając? Samodzielne myślenie było w dzisiejszych czasach towarem deficytowym, także dlatego tak był zainteresowany młodą przedstawicielką rodu Avery. Mimo że była niezwykłą pierdołą.
Szli przez środek pomieszczenia, mimo że Steward najchętniej przemknąłby gdzieś bokiem. Nie przepadał za tłumami, a tym bardziej za rzucaniem się w oczy. A już szczególnie za rzucaniem się w oczy pośrodku tłumu. Kłóciło się to z jego osobowością, teraz jednak nie miał zbyt dużego wyboru. Szedł więc wyprostowany i dumny, niczym jakiś książę, prowadząc pod ramię Noelle.
Usłyszawszy jej wyszeptaną odpowiedź, uśmiechnął się ponuro. Oczywiście, innej wypowiedzi nie spodziewał się usłyszeć z ust dziewczyny, toteż nawet się nie zdziwił. Odparł jednak, równie cicho jak ona, tyle tylko że dodał do tego nieco złośliwy uśmiech.
-Prędzej wpadnę na kogoś oślepionego Twoim strojem, panienko Avery.-
Dotarli do stołów. Uprzejmie odsunął jej jedno z krzeseł, by następnie samemu zająć miejsce na innym, znajdującym się tuż obok. W międzyczasie na scenie pojawił się dyrektor, którego oczywiście nie mogło dziś tutaj zabraknąć. Palnął jakąś przemowę, której chłopak nawet nie słuchał. Po przemowie do głosu doszedł zespół, najwidoczniej ten sam co zeszłego roku, bo był równie beznadziejny co wtedy. Już chciał coś powiedzieć, gdy odezwał się inny głos, którego nie znał, a który okazał się należeć do jakiejś kobiety, która najwidoczniej odpowiadała za dzisiejszą „rozrywkę”. Aeron parsknął śmiechem słysząc jej pomysły. On sam nie miał zamiaru się tam wybierać, ale zabawnie będzie popatrzeć jak inni robią z siebie durni.
Słysząc słowa Noelle, Aeron wybuchnął śmiechem. Po kilku sekundach, które upłynęły nim zdołał się uspokoić, zwrócił się do niej ze złośliwym uśmiechem (znowu, hyh).
-Ognistej? Popatrz, a ja myślałem że panuje tu zakaz spożywania alkoholu przez dzieci.-
No a potem padło pytanie wieczoru. Ding ding, po proszę nagrodę dla tej pani w oczojebnym czerwonym. Spojrzał w jej stronę, zahaczając o te zielone oczęta które się w niego wpatrywały.
-Dlaczego, pytasz...- no właśnie. Dlaczego? Sam, chciałby to wiedzieć. Zastanowił się. Niby co miał jej odpowiedzieć? Że poczuł, wtedy na korytarzu, że chce z nią spędzić ten wieczór? Sam nie wiedział o co chodzi, i miał nadzieje że dzisiejszy bal jakoś wyjaśni to co się tu kreowało. Nie mogąc wymyślić żadnej sensownej odpowiedzi, sięgnął po rzecz która zawsze działa.
-Pewnie po to byś nie wpadła na mnie drugi raz. Póki mam Cię przy sobie, raczej nic nie powinno się stać.- powiedział. Brzmiało to raczej niepoważnie, ale powinno kupić mu nieco czasu, zanim wymyśli coś lepszego. Sięgając po szklankę z jakimś napojem (na szczęście nie ponczem), zapytał Noelle:
-A Ty, dlaczego przyjęłaś to zaproszenie?-
Colton Summers
Colton Summers

Bal Zimowy - Page 5 Empty
PisanieTemat: Re: Bal Zimowy   Bal Zimowy - Page 5 EmptyWto 29 Gru 2015, 17:30

Colton Summers - Po Argusie Filchu i jego kotce pani Norris z całą pewnością jedna z najdziwniejszych postaci zasilających szkolne grono pedagogiczne (o ile przewrażliwionego charłaka można zaliczyć do tej świty) przekroczyła próg Wielkiej Sali. Cudownie wystrojone pomieszczenie idealnie współgrało z aurą panującą na zewnątrz, z tą różnicą, że było tu znacznie cieplej, choć ściany zamku mają już swoje lata. Ubrany w czarny smoking nauczyciel przechadzał się teraz po sali, obserwując zaskakująco liczną gromadę uczniów, która pozostała w szkole przed świętami. Może miał nadzieję, że złowi pośród nich, któregoś z uczęszczających na jego lekcję. Podszedł do jednego z kilkuosobowych stolików i poczęstował się solidną szklanką soku dyniowego. Lada moment miały rozpocząć się zabawy, w tym taniec par na gazecie. Choć lubił Elvisa Presleya, to nie czuł się zbytnio przekonany do tego, by wziąć w niej udział. Wtem dostrzegł pod jedną ze ścian dziewczynę o ciemnych włosach ubraną w białą koszulę i spódnicę z godłem domu, do którego przynależy. Podszedł do niej i zapytał:
- Wszystko w porządku Alison? Nie wyglądasz jakbyś paliła się do zabawy. Może mogę Ci jakoś pomóc? - spytał obserwując krukonkę, by po chwili powrócić do niej z porcją soku dyniowego - Może zechcesz się ze mną napić prawdopodobnie najbezpieczniejszego trunku na tej sali? - zagadnął uśmiechając się lekko.
Gość
avatar

Bal Zimowy - Page 5 Empty
PisanieTemat: Re: Bal Zimowy   Bal Zimowy - Page 5 EmptyWto 29 Gru 2015, 18:14

Nie mogła powiedzieć, iż czuła się komfortowo napastowana wzrokiem mijanych przedstawicieli płci brzydszej, niemniej wyraz twarzy panny Yaxley pozostawał uprzejmie niewzruszony. Zawczasu stłumiła i głęboko zakopała w sobie tę część osobowości, która kurtuazyjnie szeptała ciemnowłosej do uszka, co by z miejsca rozprawić się z irytującymi ją jednostkami. Przysposobiona dziedziczka  długowiecznego, czarodziejskiego rodu preferowała braki w zaangażowaniu swych delikatnych rączek w jakiekolwiek brudy, co więcej - za nic nie naraziłaby dobrego imienia familii.
Zadowolona z własnej obojętności w obliczu cyrku na kółkach, za który w mniemaniu niewiasty uchodził szkolny bal, Éponine Yaxley przemierzyła samotnie przestrzeń od ślizgońskich lochów ku wrotom Wielkiej Sali. Zdawać, by się mogło, iż każdorazowa rozmowa przycichała, kiedy na horyzoncie majaczyła ta grzesząca urodą białogłowa, odziana w kruczoczarną suknię, połyskującą szlachetnymi kamieniami, umiarkowanie osadzonymi na gorsecie, przy każdym, nawet najlżejszym ruchu jej pretendujących do ideału bioder. Z Wielkiej Sali dobiegał jednostajny, niczym w ulu, szmer poruszającego się tłumu i podczas gdy Éponine pedantycznie przejeżdżała dłońmi po tiulowej, nieomalże sięgającej podłoża spódnicy, z sali balowej poczęły dolatywać przytłumione, acz wyraźne dźwięki pierwszych taktów muzycznych. Mimo, że strój, uczesanie czy inne przygotowania do potańcówki kosztowały dużo zachodu i namysłu, Éponine w swej zapierającej dech, smolistoczarnej sukni i niby-to niedbale podpiętych srebrzystymi szpilami w niski kok, z kilkoma opuszczonymi, swawolnymi splotami włosach, poruszała się z taką swobodą i prostotą, jak gdyby ani ona, ani jej ukochana siostra Lyssa nie poświęciły garderobie, czy innym szczegółom toalety ani chwili uwagi, jakby taka, jak stała właśnie przed innymi, dokładnie taka się urodziła, w tym tiulu, w tych szlachetnych kamieniach. W tej zarzuconej na barki damskiej wersji ramoneski, która pomimo nieczęstej obecności na wątłych ramionach Szarej Eminencji Slytherinu, idealnie dopełniała obraz wieczorowej kreacji naszej słodkiej bohaterki.
Dziewczyna raz po raz uśmiechała się sztucznie, okazując jak niewiele dla niej znaczyła atencja kogokolwiek z przykładających uwagę do jej obecności delikwentów i w pełni skupiona na wyciszaniu wewnętrznych wybuchów kolorytów i dźwięków, wyczekiwała na towarzysza niedoli, niejako zaintrygowana, który kolor, a co za tym idzie, jaki smak, przypisze barwie głosu młodego Van Vuurena.
Sponsored content

Bal Zimowy - Page 5 Empty
PisanieTemat: Re: Bal Zimowy   Bal Zimowy - Page 5 Empty

 

Bal Zimowy

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry 
Strona 5 z 16Idź do strony : Previous  1, 2, 3, 4, 5, 6 ... 10 ... 16  Next

 Similar topics

-
» Bal Zimowy

Permissions in this forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
Marudersi :: 
Fasolkowo
 :: 
Archiwum
 :: Fabularne :: Eventy
-