IndeksIndeks  SzukajSzukaj  Latest imagesLatest images  RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  

Share
 

 Young, Wild and... Dangerous

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Go down 
AutorWiadomość
Chantal Lacroix
Chantal Lacroix

Young, Wild and... Dangerous  Empty
PisanieTemat: Young, Wild and... Dangerous    Young, Wild and... Dangerous  EmptySro 01 Lip 2015, 23:28

Opis wspomnienia
Dwie kobiety pragną tego samego.. Zamiast wchodzić sobie w drogę lepiej połączyć siły i sobie nawzajem pomóc. Bez zważania na metody i środki.
Osoby:
Mary Watts, Chantal Lacroix
Czas:
Jakiś czas temu - Top Secret
Miejsce:
Gdzieś w MM
Chantal Lacroix
Chantal Lacroix

Young, Wild and... Dangerous  Empty
PisanieTemat: Re: Young, Wild and... Dangerous    Young, Wild and... Dangerous  EmptySro 01 Lip 2015, 23:54

/Prowizorycznie - STOP
Nikt nigdy nie powiedział, że ludzie dzielą się na krystalicznie czystych i brudnych jak szlam. Każdy miał swoje skazy i rysy - niektórzy mniejsze, a inni wręcz przeciwnie. Chantal raczej mogła się ocenić jako kobitę względnie dobrą, ale mającą to i tamto na sumieniu. Cel uświęcał środki, a póki nie robiła nic bardzo złego - jak sprzymierzanie się z Czarnym Panem, morderstwa, kradzieże pieniędzy, tortury (te na uczniach się nie liczą!) i nie wiąże się to z wielkimi konsekwencjami, czasem małe złamanie zasad nie jest niczym strasznym. Zwłaszcza z kimś. Dzięki zdolnościom zmiany wyglądu Chantal mogła dzisiaj zupełnie zmienić aparycję. Była dzisiaj kobietą pod pięćdziesiątkę, z mysimi włoskami zaledwie do uszu, garbatym, acz zgrabnym noskiem i wąskimi ustami. Jedynie chmurne oczy mogły zdradzać jej Smoczą naturę. Ubrana w wygodne spodnie z czarnego materiału i wygodna bluzkę w tymże kolorze, opierała się o mur naprzeciwko czerwonej budki, którą można było się dostać do MM. Mieli w swej skrytce coś nielegalnego, co Chantal chciała wypróbować, a pomóc jej miała pewna specjalistka od hodowli. Trzeba być szalonym albo bardzo zmobilizowanym, aby rzucać się na małą wycieczkę do skrytek Ministerstwa by wejść w posiadanie paru niebezpiecznych nasion, które miały zostać dopiero przebadane i ewentualnie wprowadzone na rynek. Chantal nie miała na to czasu, a jej wspólniczka tym bardziej. W dłoni dzierżyła różdżkę, którą podrzucała mimowolnie. W myślach powtarzała inkantacje zaklęcia maskującego, planowały jednak użyć Kameleona albo zaklęcia, które powoduje, że wzrok społeczeństwa prześlizgiwał się po tobie, jakby wcale Cię nie było. Chantal spojrzała na zegar niedaleko miejsca umówionego spotkania. Pozostawała minuta do godziny zero.
Gość
avatar

Young, Wild and... Dangerous  Empty
PisanieTemat: Re: Young, Wild and... Dangerous    Young, Wild and... Dangerous  EmptyPon 06 Lip 2015, 18:08

Los bywa czasem niezwykle przewrotnym sukinsynem - jakie są bowiem szanse na zaistnienie okoliczności, w których cywil i Śmierciożerca wspólnie planują nielegalne rendez-vous z jedną z ministerialnych skrytek?
Mary nie spieszyła się na miejsce spotkania. Wyliczyła czas tak, by stawić się niedaleko wejścia dla interesantów dokładnie o ustalonej porze, ni wcześniej, ni później. Długie blond loki, którym zwykle pozwalała rozlewać się na ramionach, zostały zaplecione w gruby warkocz i potraktowane zaklęciem nabrały ciemnego, kasztanowego odcienia. Miękka flanela i spodnie zastąpiły długie suknie, które zwykle preferowała, bo choć odpowiedni urok miał odwracać spojrzenia zarówno od niej jak i od jej wspólniczki, pani Watts wyznawała zasadę: przezorny zawsze ubezpieczony. Pewnie dlatego poza tą odrobiną kamuflażu w szerokim pasku z doszytymi kieszeniami, który z lekka kołysał się na biodrach, gdy szła, miała przy sobie kilka rzeczy mogących przydać się w trudnej sytuacji. Nie oczekiwała, że zostaną nakryte, ale należało liczyć się z taką ewentualnością – wchodziły niejako do samego gniazda organizmu pilnującego czarodziejskiego prawa, ale jak to mówią, pod latarnią najciemniej. Ponoć.
Spojrzenie niebieskich oczu kobiety prześlizgnęło się po całej długości uliczki ukrytej nieco z boku. Poza czerwoną budką, kupką fruwających w podmuchu wiatru śmieci oraz nieco przygarbioną staruszką nic nie zwracało uwagi. Wytłumione zaklęciem buty Mary nie wywoływały żadnego dźwięku, mimo niewielkiego obcasa – dźwięk z pewnością poniósłby się głośnym echem między ścianami sąsiadujących budynków, a po cóż zwracać na siebie dodatkową uwagę?
Możnaby powiedzieć, że pani Watts miała szczęście spotykając się z wyraźnym zaciekawieniem Chantal, gdy podczas jednej z jej wizyt na swojej plantacji, wspomniała o nasionach skonfiskowanych przez urzędników w trakcie kontroli międzynarodowych paczek. To nie tak, że informacja wymknęła się przypadkiem, och nie. Od czasu powrotu na wyspy i założenia swojej plantacji, Mary miała okazję spotykać się z nią co jakiś czas głównie w interesach – a jeśli tu i ówdzie zadała odpowiednie pytanie, czy subtelnie napomknęła o kontrowersyjnej kwestii w czysto hipotetycznych założeniach, obserwując reakcje kobiety... Cóż. Zawsze lubiła wiedzieć, na czym stoi. Informacje stanowiły podstawę skutecznego planu działania.
Znajdując się w polu widzenia starszej kobiety o znajomym, chmurnym spojrzeniu, śmierciożerczyni skinęła jej lekko głową na powitanie, pozwalając uśmiechowi unieść kąt ładnie wykrojonych ust. Skłamałaby, gdyby powiedziała, że ani odrobinę nie ekscytowała jej myśl o wtargnięciu i przywłaszczeniu sobie czegoś, co należało do Ministerstwa – po kilku latach służby dla Czarnego Pana nie zaciemniała już ona jednak zdrowego osądu tak rozlegle, jak na początku. Można powiedzieć, że wszystko co nielegalne, straciło smak nowości, stało się częścią pewnej rutyny.
- Jak samopoczucie, moja droga? – spytała tonem tak swobodnym, że równie dobrze mogłaby mówić o pogodzie przy filiżance kawy i ciastku.
Chantal Lacroix
Chantal Lacroix

Young, Wild and... Dangerous  Empty
PisanieTemat: Re: Young, Wild and... Dangerous    Young, Wild and... Dangerous  EmptySro 15 Lip 2015, 15:07

Może była hipokrytką. Nie trawiła spóźnień u kogoś, a sama robiła to na swoich lekcjach - od czasu do czasu oczywiście, by nie dawać potencjalnym gagatkom powodów do zwłoki z dojściem na lekcje. Jednak trzeba było przyznać, że Mary przybywała zawsze na czas. Kiedy najdłuższa wskazówka przesunęła się na dwunastkę, Chantal dojrzała sylwetkę kobiety, idącej w jej kierunku. Mimo wspaniałego kamuflażu ją poznała. Nie trudno było - czekała tu tylko ona. Poza tym Mary już miała okazję poznać zdolności Chantal w dziedzinie metamorfomagii. Kolor oczu i wyraz twarzy dla wprawnego oka były wystarczającymi wskazówkami. Usta Lacroix uniosły się lekko na widok znajomej persony. Metamorfomag nie miała pojęcia, że jej towarzyszka w "zbrodni" nosiła na przedramieniu Mroczny Znak. Gdyby tak było możliwe, że Chantal zaprzestałaby tej znajomości raz na zawsze. A może wręcz przeciwnie - zechciałaby w jakiś dyskretny sposób przekonać Mary do zmiany stron. Ryzykowna gra, ale opłacalna. Lacroix należała w szkole do domu Węża - z powodu jej ambicji, sprytu oraz pewnego... braku poszanowania do zasad, ale jednak wykazywała się odwagą godną Gryfonów. W niektórych kwestiach. Nie mówiła o tym głośno, uważając, że zieleń lepiej pasuje do jej natury.
-Doskonale, jak zawsze przed tego typu akcjami. -odpowiedziała półszeptem, nie chcąc się za bardzo zdradzać. -Chyba nie mamy na co czekać. Wiesz gdzie to jest? -zapytała nieco retorycznie, bo chyba Mary mówiła jej o tym z dziesięć razy.
-Pytanie - wejściem dla petentów, czy wolisz dla pracowników? -roześmiała się krótko. To nie tak, że nie miały planu dopracowanego do ostatniego punktu. Spontaniczne decyzję w niektórych kwestiach mogły im pozwolić na zabawę, na której brak tak narzekały. Odrobina ryzyka podsycała adrenalinę we krwi, a to już był zalążek niezłej frajdy. Z włamania się do skrytki Ministerstwa i zabrania paru nasion. Może parunastu.
Gość
avatar

Young, Wild and... Dangerous  Empty
PisanieTemat: Re: Young, Wild and... Dangerous    Young, Wild and... Dangerous  EmptySro 19 Sie 2015, 19:10

Mary nie potrzebowała wspólnika, by z powodzeniem dostać się w większość miejsc i zabrać to, co chciała. Chantal została dopuszczona do planu i wtajemniczona z bardzo konkretnego powodu – kto raz przekroczy pewną granicę, później bywa bardziej skory, by zrobić to znowu. I jeszcze raz, aż granica tego co „dobre” i co „złe” zostanie zatarta, zostawiając człowieka gdzieś pośrodku niedookreślonego, szarego pustkowia pełnego wyrzutów sumienia. W takim momencie wystarczy wyciągnąć rękę i pociągnąć zagubionego delikwenta ku sobie, dać mu cel, w który uwierzy i którego uczepi się jak jedynej drogi do zbawienia. Czyż nie w ten sposób Czarny Pan zasilił część swoich szeregów? Mary była sprytna, potrafiła obserwować i wyciągać wnioski tak długo, jak potrzebowała, a jedną z rzeczy, jakie by ją ucieszyły, z pewnością stanowiło przeciągnięcie kogoś wartościowego na stronę śmierciożerców. Nie lubiła obcować z podrzędnymi, szeregowymi żołnierzami bez wyobraźni, których rzuci się na pierwszą linię frontu jak mięso armatnie – samą ilością nie wygra się wojny, należało mieć przy sobie jednostki wyjątkowe, zdolne zrobić o wiele więcej. W dalekosiężnych planach pani Watts, Chantal Lacroix jawiła się jako doskonały materiał na przyszłego śmierciożercę, trzeba było tylko nad nią popracować. Żadnych zaklęć naginających wolę, te mogły okazać się zawodne – prawdziwie wierni towarzysze musieli wierzyć w to, co głosili, pozostawało więc powoli i subtelnie wtłaczać do głowy pani profesor odpowiednie treści.
Na pytanie o lokalizację paczki Mary tylko uśmiechnęła się szerzej, zerkając ku czerwonej budce telefonicznej. Oczywiście, że wiedziała – Departament Transportu Magicznego, poziom VI. Mało kto wiedział, że z biura sieci Fiuu można było przejść do skrytek, w których urzędnicy składowali skonfiskowane w transporcie paczki, póki ich sytuacja prawna nie została wyjaśniona. Posiadanie znajomych w Ministerstwie Magii zdecydowanie się opłacało – nawet jeśli później pani Watts musiała ich bliżej zapoznać z tym nieprzyjemnym końcem różdżki lub poletkiem diabelskich sideł, gdy zaczynali zbyt mocno węszyć po jej plantacji.
- Pomysł spuszczania się w toalecie nigdy do mnie nie przemawiał – stwierdziła z pewnym rozbawieniem, które samotną iskierką odbiło się w niebieskich oczach. - Moja fryzura zdecydowanie optuje za windą – dodała, otrzepując dłonie z niewidocznego pyłu. - Ciocia gotowa na wycieczkę?
Dopiero teraz pozwoliła sobie na szeroki, sympatyczny uśmiech, który w mgnieniu oka sprawiał, że jej twarz gubiła gdzieś ostre rysy, stwarzając wrażenie łagodności. Sam zjazd do Ministerstwa nie sprawił żadnych problemów, a Mary przez chwilę obracała w palcach plakietkę z nazwiskiem Charleen Hopscotch, zanim przypięła ją do piersi. Przynajmniej dopóki nie znikną z oczu ludziom kręcącym się po ogólnodostępnych korytarzach, należało zachowywać pozory. W chwili obecnej przyszła do Ministerstwa ze starszą ciotką, by poznać szczegóły prawne założenia hodowli szpiczaków.
Chantal Lacroix
Chantal Lacroix

Young, Wild and... Dangerous  Empty
PisanieTemat: Re: Young, Wild and... Dangerous    Young, Wild and... Dangerous  EmptyPon 16 Lis 2015, 16:44

Chantal nie ufała byle komu ani z byle jakiego powodu. Sprawa tego, jak poznała się z Mary i uznały, że należy zacząć szeroko zakrojoną współpracę już chyba na zawsze zostanie tajemnicą i będą o tym wiedziały tylko one. Ważny był tylko fakt, że znały się już od bardzo dawna i ani Chantal ani Mary nie zawiodły się na sobie w transakcjach. Teraz miało być podobnie. Jednakże coś musiało zaciemnić oczy Mistrzyni Eliksirów, bo nie wzięła pod możliwość, że wyznawana idea pani Watts nie jest kompatybilna z jej ideą porządku świata. Były po dwóch stronach barykady, która za niedługo urośnie do monstrualnych rozmiarów, kiedy tylko Voldemort zacznie wojnę. Jeszcze to jednak nie nastąpiło, a Chantal nie przywykła sprawdzać wszystkich od narodzin po dziś dzień. Nie miała na to czasu, a po drugie chroniła swoją prywatność na tyle, aby nie była nigdy wykorzystana przeciwko niej.
Gdyby jednak wiedziała, zamiast zatracać współpracę zechciałaby zrobić dokładnie to samo, co Mary chciała wobec niej. Przeciągnąć ją na stronę, ale tę dobrą, właściwą. Jaki sens miała walka przy tym, który miał Cię za pachołka i śmiecia, który tylko pozwoli mu na dojściu do władzy? Walka o to, co faktycznie ma wartość dawała satysfakcję i uzdrawiała duszę. Tylko należało jeszcze ją mieć.
Pytanie na temat paczki było bardzo retoryczne. Przegadały tyle godzin na temat wstępnej części planu, że znały ją praktycznie na pamięć. W praktyce nie chciały przecież niczego złego. Po prostu zależało im na czasie by przyspieszyć wszelkie procedury. Miały o wiele większą wiedzę na temat tego, co było w paczce, więc koniec końców Ministerstwo nie uznało by przesyłki za niebezpieczną, ale do tej pory zacznie się zima i z hodowli nici. Należało działać szybko, a paru ziaren nikt się nie doliczy. Prawda?
Posyłając Mary uśmiech studzonej życiem staruszki udała się do kabiny, wystukując odpowiedni numer na klawiaturze telefonu. Długo obracała w palcach plakietkę z napisem "Eleonora Hopscoth" z dopiskiem "hodowla szpiczaków".
-Doprawdy, szpiczaki są takie milutkie. -zażartowała głosem starszej pani, który skrzętnie wymodulowała dzięki pewnym eliksirom. Udały się do pewnego jegomościa, który pokierował ich do odpowiedniego działu. Aby zachować pozory faktycznie zapytały o wszystko pewnego pana przy biurku, aby ponownie dostać się do windy. Wtedy to Chantal zmieniła swój wygląd, przypominając teraz kobietę około czterdziestki z krótkimi, rudymi włosami. Założyła na nos sztuczne okulary i szybko zdjęła wierzchnią szatę, ukazując wygodny strój i płaszcz. Podała eliksir Mary.
-To wielosokowy, będziesz wyglądała jak jedna mugolka. Spokojnie, szukałam ładnej. -mruknęła półszeptem. Akurat skończyły zmieniać wizerunek i napisy na plakietkach na "Claudia Devlock" oraz "Samanta Devlock" z dopiskiem "nowy kominek sieci Fiuu", kiedy winda zatrzymała się i wpuściła paru czarodziei. Ich celem było czwarte piętro. Uśmiechnęły się wesoło do młodych urzędników i rozpoczęły z nimi luźną konwersację. Jakimś cudem okazało się, że trafiły na urzędników Depatamentu Transportu. Przypadek? Raczej dobry wywiad, który umożliwił zorientowanie się, kiedy wracają z obiadu.
-Oh, Marvin, pozwolisz, że przejdziemy na Ty? -uśmiechnęła się kokieteryjnie do jednego z nich. Był młodym blondynem, który aż prężył muskuły wraz ze swoim kolegom na widok obu kobiet.
-Byłoby miło, gdybyś objaśnił mi i siostrze jak zalegalizować nowy kominek, wydaje się to takie trudne...
Obróciła głowę do Mary, która szła obok drugiego urzędnika w podobnym wieku i mrugnęła do niej porozumiewawczo. Kolejna faza planu.
Sponsored content

Young, Wild and... Dangerous  Empty
PisanieTemat: Re: Young, Wild and... Dangerous    Young, Wild and... Dangerous  Empty

 

Young, Wild and... Dangerous

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry 
Strona 1 z 1

Permissions in this forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
Marudersi :: 
Fasolkowo
 :: 
Archiwum
 :: Fabularne :: Myślodsiewnie
-