IndeksIndeks  SzukajSzukaj  Latest imagesLatest images  RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  

Share
 

 Nożycoręka

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Go down 
AutorWiadomość
Murphy Hathaway
Murphy Hathaway

Nożycoręka Empty
PisanieTemat: Nożycoręka   Nożycoręka EmptySob 16 Maj 2015, 16:01

opis wspomnienia
Fryzjerskie polowanie na czuprynę Lancastera, ot co się wydarzyło.
Osoby:
Henry Lancaster, Murphy Hathaway
Czas:
czerwiec 1975
Miejsce:
słoneczne błonia


Miała pewien niecny plan.
Lecz zacznijmy od początku - było ciepłe lato, o ile przyjemne i nieinwazyjne czerwcowe temperatury można nazwać letnimi z czystym sumieniem. Większość szkolnych obowiązków należała już do przeszłości, spychanej w odmęty zapomnienia i negacji - teraz liczyły się tylko nadchodzące miesiące, te dwa w całym roku, które ktoś kiedyś wspaniałomyślnie nazwał (oraz uczynił) wakacjami. A Murph, jak każdy normalny uczeń wyglądała ich z utęsknieniem już od dłuższego czasu, stęskniona za domem, rodzicami, morzem i smakiem świeżych malin oraz porzeczek. I choć wszyscy uczniowie oddawali się już błogiemu lenistwu, oczekując teraz jedynie na ceremonię zakończenia roku ona, o dziwo, się do nich nie zaliczała. Albowiem czekało na nią jeszcze jedno, bardzo ważne zadanie do wykonania. A z tym, że czasu zostało niewiele, postanowiła wcielić je w życie w pewną słoneczną niedzielę.
O planach uprzedziła Erica, który wspaniałomyślnie zgodził się jej nie towarzyszyć oraz swojego durnego, pełnoletniego brata. Zrobiła to z przezorności, najpewniej na daremno, bo wbrew jej irracjonalnym obawom Chris pewnie by jej nie szukał i wykonaniu planu nie przeszkodził. A to dlatego, że tym roku kończył szkołę i był zbyt zajęty imprezowaniem - ale Murph nie mogła przepuścić okazji, by raz jeszcze rozczochrać poukładane włosy na głowie, ku uciesze wszystkich jego starszych kolegów. Robiła to z premedytacją, świadoma czasu jaki poświęca na ogarnięcie niesfornych kłaków, po części jako trening przed nadchodzącym pojedynkiem oraz z powodu… trudnego do określenia sentymentu. W końcu za niedługo jej starszy zaczyna nowe życie, już poza murami szkoły i wszystko zmieni się nie do poznania. Nieodwracalnie, co wcale a wcale jej się nie podobało.
W każdym razie Murphy opuściła dormitorium i uzbrojona cierpliwość oraz długie nożyczki schowane w kieszeni trochę przydużych ogrodniczek, ruszyła na łowy. Plan był prosty - znaleźć Henry’ego Lancastera, dopaść Henry’ego Lancastera, zniszczyć fryzurę Henry’ego Lancastera. Lecz nie z tą dozą łagodności, co misternie układane kłaki brata - Murph chciała pozbawić Puchona chociaż jednego kosmyka ciemnoblond włosów, ot tak by miał nauczkę. Robiła to z pełną świadomością kary, jaką ja prawdopodobnie czeka jeśli jej się nie uda - co nie oznaczało, że będzie żałowała. Co ma być to będzie - najważniejsze, że w końcu zobaczymy, kto jest szybszy na miotle… no i na lądzie też.
Pierwsza część planu była banalnie prosta - zważywszy na wolny dzień i słoneczną pogodę niemalże cała szkoła wylegiwała się na błoniach. Niezależnie od domu, niezależnie od wieku - wszyscy leżeli bądź siedzieli w blasku słońca, lub cieniu drzew i błogo nieświadomi tragedii, która ma zaraz nastąpić, mrużyli ufnie oczy, rzekomo wolni od wszelkich zagrożeń.
Nie wszyscy, pomyślała rozchichotana czternastolatka i ruszyła w stronę Lancastera, odpoczywającego w samotności pod gałęziami rozłożystego dębu. Podeszła do niego powolnym, miarowym krokiem z ręką spoczywającą na broni schowanej w kieszeni. A z tym, że zawsze grała uczciwie, pozwoliła nie tylko by ją zobaczył, ale i usłyszał.
- Niespodzianka - mruknęła, wyciągając z kieszeni narzędzie zbrodni.
Henry Lancaster
Henry Lancaster

Nożycoręka Empty
PisanieTemat: Re: Nożycoręka   Nożycoręka EmptySob 16 Maj 2015, 16:30

Leżał jak placek na trawie. Słońce go grzało, ptaszki śpiewały, ludzie się śmiali. Cisza, spokój czyli to, co mu się należy przed upragnionymi wakacjami, podczas których miał wyruszyć z dziadkiem Anthonym na polowanie na garbotoroga dzikiego. Z Dwaynem spotka sie dopiero na posiłku, bo musiał gdzieś tam iść, coś tam popsuć, zbroić, spakować się do domu czy coś. Henry wrzucał ubrania do kufra i to by było na tyle, jeśli chodzi o pakowanie się. Już po egzaminach, wszystko za nim, a więc z czystym sumieniem zajmował spory kawałek błoni, rozrzucając kończyny na boki jak pajac. W końcu nikt nic od niego nie chce, bo ostatnimi czasy non stop słyszał "Ej, Lancaster, słuchaj..." , "Ej, pomożesz?, "Ej, ty na pewno wiesz...", a on mało asertywnie litował się nad zagubionymi jednostkami i pomagał w imię Helgi Hufflepuff. W końcu w Wielkiej Sali głośno ogłosił, że teraz będzie zajęty, bo musi upolować wszystkie zagubione skarpetki Dwayne'a i jak to przewidywał, nikt nie pchał sie do pomocy. Łgał, bo od razu skierował się na błonia, wtopił się w tłum i rzucił w ramiona trawy.
Nic nie zwiastowało kłopotów. Henry wyszedł na prostą, nie miał już powodów do zmartwień i nie musiał się uczyć, a więc należała mu się odrobina spokoju. Niestety pewna dziewczyna z Gryffindoru nie zamierzała się nad nim litować i uszanować jego wolnego czasu z dala od problemów. Odkąd dwa tygodnie temu zagroziła jego włosom rychłą śmierć, Lancaster pilnował, aby nie przebywać z nią w jednym pomieszczeniu dłużej niż pięć minut, bo obawiał się złośliwych błysków w jej oczach. Hathaway go przerażała i nie bez powodu.
Słońce schowało się za chmurami. Wróć, to ktoś nad nim stanął i zasłonił światło.
- Tu się leży! - burknął z wyrzutem zaciskając powieki i krzywiąc się, bo od razu poczuł chłodny powiew wiatru i zadrżał. Otworzył najpierw jedno oko, potem drugie. To, jak się zerwał na równe nogi powinno trafić do światowych rekordów księgi Guinessa.
- Nie, Hathaway. Nie zgadzam się. - wybałuszył oczy na nożyce na bank ukradzione Filchowi, bo nie wierzył, żeby to narzędzie zbrodni miało go nie uszkodzić. Henry nienawidził fryzjerów. Odkąd fryzjer skrzywdził go parę lat temu, Lancaster unikał takich ludzi jak ognia i udawało mu się dopóki matka go nie porażała zaklęciem i boleśnie i krótko robiła porządek z włosami. Domyślał się, że w końcu stanie twarzą w twarz z chwilą ponownego spotkania z nożycami, ale nie sądził, że to będzie tak szybko. Nie zdążył się oswoić z tym emocjonalnie i psychicznie, a Hathaway chciała się na niego rzucić. Rude włosy dodawały jej tylko grozy i Henry mimowolnie się cofnął.
- Moje włosy nie są jeszcze długie. Odsuń ode mnie to narzędzie, Hathaway, bo zrobisz sobie nim krzywdę. - kłamał, bo grzywka wpadała mu do oczu i niedługo będzie wyglądał jak Hagrid, jeśli nie obetnie włosów, które powoli zawijały się w loki im rosły dłuższe.
Cofnął się jeszcze dwa kroki i nie spuszczał ślepi z Gryfonki. Nie miał do niej za grosz zaufania. Henry zrobi wszystko, aby odwlec ten moment. Już serce mu waliło młotem ze strachu, a mina dziewuchy nie dawała mu nadziei na nagłą litość.
Murphy Hathaway
Murphy Hathaway

Nożycoręka Empty
PisanieTemat: Re: Nożycoręka   Nożycoręka EmptyNie 17 Maj 2015, 12:44

Murphy Hathaway nigdy nie pytała o zgodę.
Należała do tych osób, które najpierw robią a potem myślą. Nie raz przysporzyło jej wiele ciekawych doświadczeń w tym - szlabanów, siniaków, złamanych kończyn a przede wszystkim - wspaniałej zabawy. Bo interweniowanie w życie innych, nie zawsze zasadne i nienachalne traktowała jako przelotną rozrywkę, chwilowe droczenie się z daną osobą, którego nigdy nie brała na serio. Warto zaznaczyć, że nie zawsze działało to w obie strony, co być może jest przyczyną posiadania tylu nieprzyjaciół. Jakikolwiek nierozsądny, a jednak - ten dziwny do opisania egoizm był nieuleczalną cechą jej charakteru, z której czerpała tyle samo przyjemności co problemów. Bo choć świat potrzebuje ludzi, który zamiast mówić robią… no cóż, byłoby też dobrze, by ci ludzie wcielali w życie idee słuszniejsze niż „zemszczę się”. A Ruda miewała takie dni, że walka z czymkolwiek sprawiała jej ogromną radość i nieważny był jej powód czy też przeciwnik - w końcu zawsze to coś nowego, coś ciekawego. Choć może, nie - nie zawsze była to walka. Bo słodkie sprzeczki jak ta, czyli docinanie (w gruncie rzeczy niewinnemu) Lancasterowi były wielce nieszkodliwe. Tym bardziej, że bardzo go lubiła - końcu jest blondynem, dobrze lata na miotle a ona sama ma jedynie czternaście lat, więc och i ach i tak dalej.
Co nie zmienia faktu, że Henry mógł żyć w błogiej nieświadomości tejże sympatii, o czym sama Hathaway nawet by nie pomyślała.
- Heniu, ja się Ciebie nie pytam o zgodę - mruknęła i z nieskrywaną przyjemnością obserwowała autentyczne przerażenie na jego twarzy. Poprzedzone niemalże komicznym, ale jakże szybkim zrywem z ziemi, co skwitowała parsknięciem (wcale nie!) szyderczego śmiechu. Ciekawe, czy był tak szybki jak ona sama - pomyślała przelotnie i zupełnie świadoma aury groteskowej grozy, jaką roztaczała lekko pochyliła głowę w bok. Wargi ułożyły się w uroczy uśmiech, na co dzień pewnie sympatyczny ale teraz - najpewniej przerażający podczas gdy pod rudą czupryną toczyły się błyskawiczne obliczenia. Murph kalkulowała na ile był szybszy, czy oby na pewno szybszy niż ona i jakie ma słabe punkty. Bo każdy przecież jakieś ma, nawet jej starszy brat, co najpewniej niecnie wykorzysta. W końcu - nie oszukujmy się, Henry był chłopakiem i pewnie miał nad nią przewagę, więc musi się pilnować
- Dzięki za troskę, poradzę sobie - odpowiedziała lakoniczne, nie komentując nawet uwagi o włosach, którą zresztą oboje słusznie uznawali za dość liche kłamstwo. Każdy ślepy widzi to, że Lancaster wkrótce będzie lokaty jak hobbit, choć wcale mu to nie pasowało. Więc Murph, tym tokiem myślenia niosła długo wyczekiwaną pomoc, prawda? Zbliżając się do niego teraz - powoli, aczkolwiek nieustępliwie z długimi, ostrymi nożyczkami w prawej dłoni. I choć starała zachować się teatralną powagę, na Merlina! Jaką on miał śmieszną minę.
- Słyszałam, co mówiłeś o moim lataniu - mruknęła, z trudem opanowując parsknięcie (wcale nie złowieszczym) śmiechem prosto w twarz - Ty? Szybszy ode mnie? To prawda, że tak powiedziałeś?
Henry Lancaster
Henry Lancaster

Nożycoręka Empty
PisanieTemat: Re: Nożycoręka   Nożycoręka EmptyNie 17 Maj 2015, 14:42

Looknij radio :P

Hathaway nigdy nie pytała, tylko od razu przystępowała do działania. To nie jest wcale wada, a zaleta, chociaż dla ofiar tej rudowłosej diablicy to śmiertelne zagrożenie. Wtrącała się we wszystko, dorzucała swoje trzy grosze. Henry znał jej intencje. Ba, podejrzewał, że to Laurel szepnęła jej to i owo, podjudzając i zachęcając do ataku. Mimo tego, Puchon nie zamierzał się poddawać. Według "Lustra" modne będą teraz dłuższe fryzury. Powracając do łask, a to znaczy, że od dzisiaj Lancaster podąża za modą i nie będzie obcinał włosów ani uszu. Dzielnie stawiał opór i ignorował wojownicze błyski w oczach Murphy, bo tylko bardziej się stresował. Dlaczego się na niego tak uparła? Nikomu (tylko pół Huffa) nie przeszkadzała jego fryzura, a jej tak. Pewnie został specjalnie wybrany na ofiarę i powinien się cieszyć. O nie, nie, weźmie nogi za pas i odwlecze niezasłużone katusze. Co on mógł poradzić, że fryzjer go skrzywdził i w dzieciństwie przeżył traumę, która odbija się w przyszłości? Gdyby wiedział, że Murphy robi to z sympatii to raczej by ją wyśmiał i zarzucił kłamstwo. Jak można z sympatii chcieć obciąć mu uszy? Uszy mu się jeszcze przydadzą, przywiązał się do nich i w ogólee. Są takie seksowne, idealne, nazywa są bramą pożądania. Żal je amputować. Niedługo wejdą do mody teksty "Podobają mi się twoje uszy, umówimy się? Masz seksowne uszy, fajnie się rumienią, idziemy na piwo?" Lancaster był pewien, że dzięki uszom (i nadgarstkom) dziewczyny będą do niego piszczeć, mdleć na jego widok, błagać o autograf (gdy kiedyś zostanie kapitanem drużyny, był tego pewien) i prosić o pamiątkowe zdjęcie. Hathaway tego nie rozumiała. Chciała mu wyrządzić krzywdę i pozbawić seksapilu. Tego się tak łatwo nie wybacza i chłopak zamierzał walczyć.
- Ty się tak nie śmiej, bo ja się na to nie nabiorę. To moje włosy i dzisiaj je zapuszczam. - pogroził jej palcem cofając się raz po raz, nie wiedząc, że ma za sobą drzewo, które uniemożliwi mu spieprzenie gdzie psidawki hodują. Lancaster przełknął ślinę i z przerażeniem rzucił okiem na nożyce. Zrobiło mu się słabo. Ta Gryfonka go torturuje. Ewidentnie i jawnie go torturuje, a on w niczym nie zawinił. 
Włączył czujność. A, czyli mowa o quidditchu a według Heńka, dziewczyny są kiepskie w te klocki. Koniec i kropka, nie zmieni zdania mimo, że i Murphy i Laurel mają w sobie potencjał. Skubana, słyszała jak nabijał się z Dwayne'm z gryfońskich zygzaków i dziewczyn w drużynie. W przypływie szaleńczej odwagi śmiali się też i z Murphy, chociaż w jej towarzystwie nie ośmieliliby się tak żartować. Za bardzo przerażała tą złowieszczą miną. 
- Tak, to prawda, bo mam lepsza miotłę i talent. A wy, dziewczyny, nie dorównanie nam nigdy. - wyprostował się i włożył palec wskazujący i kciuk do ust, gwiżdżąc przeciągle i dając sygnał czemuś, co nie było w zasięgu ich wzroku. 
- Zapomnij o tym, Hathaway. Nie dam tobie obciąć mi uszu. Wycofaj się póki możesz i odłóż te niebezpieczne narzędzie! Powiem Filchowi, że mu zakosiłaś to ze schowka. - groził dalej i cofał się aż w końcu uderzył plecami o pień. Krew odpłynęła mu z twarzy i nerwowo rozejrzał się po okolicy. No gdzie ta nowiutka Spadająca Gwiazda, którą pastował dzisiaj dwie i pół godziny? Minęło parę długich i niekończących się minut i niebo przeciął świst. Henry rzucił się do ucieczki i w biegu wskoczył na miotłę, od razu odzyskując rezon i odwagę. Wzbił się w powietrze i krążył nad głową Murphy tak, że nawet jeśli chciała skoczyć to i tak nie mogła go pochwycić. Pomachał nogami, rechocząc złośliwie. 
- Znowu wygrałem. Zawsze wygrywam, maleńka. - prychnął, bo na miotle czuł się o wiele bezpieczniej niż w szponach dziewczyny. Zadrżał. Ona naprawdę jest straszna.
Murphy Hathaway
Murphy Hathaway

Nożycoręka Empty
PisanieTemat: Re: Nożycoręka   Nożycoręka EmptyNie 17 Maj 2015, 16:01

- Zapuszczasz je od jutra. Zmiana planów - odpowiedziała, śmiejąc się na przekór jego próśb. To nie jej wina, że po pierwsze - ktoś wybitnie utalentowany pozostawił głęboką traumę w podświadomości Lancastera na sam wydźwięk słowa „fryzjer”. Nie można było jej również obciążać odpowiedzialnością za to, jak idiotycznie może wyglądać za parę tygodniu, jeśli ktoś nie zainterweniuje w tej właśnie chwili. No i przede wszystkim - Henry sam jej podpadł, prezentując tak głupie i niezgodne z prawdą poglądy. Nie ma rzeczy, której Murph nie zrobi na miotle, tylko dlatego że jest kobietą. Owszem, być może brak jej jeszcze umiejętności albo i nawet talentu, którego los nie poskąpił starszemu bratu - no ale co z tego? W powietrzu nie liczy się siła, a wytrzymałość, prędkość oraz przede wszystkim - spryt. A czy można odmówić Rudej posiadania jakiejkolwiek z wyżej wymienionych cech?
Szczerze wątpię.
A Lancaster zrobił to, głośno i całkiem nieopatrznie - na jego nieszczęście w towarzystwie kogoś, kto nieświadomy niepoczytalności nieprzewidywalności dziewczyny, naraził mimowolnie Puchona na utratę włosów, uszu albo i nawet godności, niepotrzebne skreślić. Dlatego iskry rozbawienia, może nawet i iskry szaleństwa tliły się teraz w szarozielonych tęczówkach, na sam widok Heńka zbliżającego się do drzewa. Które najpewniej uniemożliwi mi ucieczkę a co najmniej ją opóźni. Murph to wystarczy - chciała go głównie nastraszyć.
- Poskarżysz się na mnie? - spytała, przyjmując najsłodszy, najbardziej dziewczęcy i naiwny ton, jaki skrywała w repertuarze. Mówiący jednoznacznie, w jak głębokim poważaniu ma groźby Filchem, którego skrywała jeszcze głębiej. Ich relacje nie układały się do tego stopnia, że nawet nie mogło być gorzej - więc co za różnica? Jeden szlaban w tę czy we tę nie zmieni ją w potulną, cichą prymuskę, przykro mi bardzo - Nawet nie wiesz, jakie głupoty gadasz nie chcę Ci obcinać uszu. Ja ci tylko pokażę, kto jest szybszy, Lancaster i zobaczymy co wtedy powiesz o swoim talencie. Nauczę Cie szacunku - rzuciła szybko, ostro, trochę bardziej gwałtownie niż przed chwilą, poddenerwowana jego zachowaniem. Mówił jej je prosto w twarz wszystkie te bezpodstawne pochwały, te bezdennie głupie słowa, jakby stuprocentowo przekonany o swojej wyższości. Jakby świadomy atutu, o którym nie wiedziała Murph i choć dziewczyna powinna pomyśleć o miotle zaraz po tym jak usłyszała gwizd, nie zrobiła tego. Jak zwykle w takich sytuacjach, racjonalne myślenie oraz chłodna kalkulacja już dawno odeszły w niełaskę (pomimo tego, że jeszcze chwilę temu dziewczyna oddawała się jej całkowicie) przytłumione uczuciem rodzącym się w jej dumnym, gryfoniastym serduszku. Butna odwaga, granicząca z brawurą nadawała jeden wyraźny komunikat - pokaż mu. Co postanowiła już uczynić, zmęczona oczekiwaniem. Bo tego było już za wiele, przyjacielskie pogaduszki trwały za długo a ona i nożyce… no chwilowo jej nożyce pójdą w ruch.
Hathaway zbliżyła się do niego szybko, gwałtownie, niespodziewanie łamiąc wcześniej nadany, powolny rytm licząc na to, że choć trochę zbije go to z tropu. Bo taki zdawał się być, przez krótką chwilę gdy stał tak żałośnie bijąc pięścią o drzewo. Blady jak ściana, wyraźnie wystraszony, z nieskrywaną beznadzieją zaraz zacznie błagać o litość. Gdyby nie to, co przed chwilą powiedział, może dałaby spokój. Ale to się dzisiaj nie stanie, pomyślała po raz ostatni rzucając się w wir walki.
To znaczy, rzucając się na Henryka, jakkolwiek dziwnie to brzmi.
Ręka z nożycami, zanurkowała w poszukiwaniu ciemnoblond włosów (co nie mogło być trudne, zważywszy na ich długość…) a ta druga, by zacisnąć się boleśnie na puchoniastym nadgarstku. Lecz nie było im to dane, bo nagle Lancaster rzucił się do ucieczki, minimalnie szybciej niż ona do ataku. Odwróciła się na pięcie i słysząc gdzieś nad głową świst miotły, w mig pojęła o co chodzi.
Zaklęła siarczyście, nauczona wspaniałym przykładem starszego brata i dobyła różdżkę z kieszeni spodni. Accio miotła powinno załatwić sprawę, choć szczerze powiedziawszy był to los na loterii. Jakaś szkolna Kometa czy Zmiatacz powinna się zjawić, choć Murph wątpiła, że da radę miotle Henryka. Bądź co bądź nie miała jeszcze brata, który grałby w Chlubie Portree i sprawił jej jakąkolwiek nową miotłę, Nimbus 1000 czy coś w ten deseń. Najpewniej mogła o tym tylko słodko marzyć.
- Jeszcze Cię dopadnę, Lancaster! - krzyknęła wymachując gniewne nożyczkami, parę naprawdę bardzo żenujących minut. Zarówno zacięty wyraz jej piegowatej twarzyczki jak i nieznający litości ton nie pozostawiał złudzeń. Nie odpuści.
Gdy w końcu upragniona miotła przyleciała, Murph dobyła ją w biegu. Nie tracąc ani sekundy, odbiła się od ziemi i wzlatując na wysokość Henryka uśmiechnęła się tryumfalnie.
I co teraz?
Henry Lancaster
Henry Lancaster

Nożycoręka Empty
PisanieTemat: Re: Nożycoręka   Nożycoręka EmptyNie 17 Maj 2015, 17:27

Był w takim wieku, że jeszcze nie traktował dziewczyn poważnie. Ona miałaby być lepsza w sporcie od Henry'ego, który na ostatnim obronił siedem goli jeden po drugim? Nie dawał wiary zapewnieniom i pochwałom Hatahaway. Co innego jej brat, z nim Lancaster nie ośmielał się konkurować i powinien traktować poważnie Murphy, bo miała utalentowanego brata. Ale nie, Henry był pewny swego, swoich umiejętności i skromności pogratulować mu nie można było. Nie doceniał przeciwniczki, bo póki co priorytetem było zwiać jej sprzed nosa i uratować uszy przed śmiercią tragiczną.
Prychnął.
- Nie poskarżę, dam mu dokładny adres. Chyba wiesz co się stało z tamtym pierwszakiem ze Slytherinu, który zatrzasnął się w schowku w trzy miesiące temu? Do tej pory nikt nie wie co mu się stało. - przypomniał na wypadek, gdyby zapomniała co się dzieje z ludźmi, którzy zbliżają się zbyt blisko Filcha. W akcie desperacji próbował zniechęcić Rudą do wykonania na nim cięcia. Może mieli taką modę w Gryffindorze ? Ucinanie, czego się da? To na bank Prawie Bezgłowy Nick był ojcem tej mody i teraz odbijało się to na Henrym. Jęknął. Czemu nie mogą mieć normalnego, miłego do bólu ducha pokroju Grubego Mnicha, tylko jakiegoś z obciętą głową? Gryfoni byli dziwni. 
- Nie wierzę ci. Tamten fryzjer tak samo mówił i nie mogłem wyjść do ludzi przez całe wakacje. Idź sobie, Ruda. Jestem zajęty, nie mam czasu na zabawę. - prychnął, unosząc się pychą i dumą. Próbował się bronić i odwlec te katusze. Za nic w świecie nie pozwoli, żeby ktoś mu robił coś przy włosach. Mógł wyglądać jak Wierzba Bijąca, ale nie obetnie się, chyba, że zacznie być mylony z Hagridem to wtedy pomyśli co można zrobić, aby ukrócić fryzurę.
- Nie prześcigniesz mnie. - roześmiał się, może trochę nerwowo, ale wciąz próbował zniechęcić Rudą do jakichkolwiek prób gonienia go i zmuszania do pożegnania się z uszami. Na wszelki wypadek uniósł ręce i sprawdził czy są na swoim miejscu. Są, całe i zdrowe. Obiecał im w myślach, że nie pozwoli nikomu ich odciąć. Będzie walczył do ostatniej kropli krwi czy też ostatniego włosia miotły. 
Ucieszył się jak idiota, że zwiał jej sprzed nosa. Ha, teraz to on jest górą, dosłownie. Kiwał się w przód i w tył na miotle wisząc w powietrzu i nic sobie nie robiąc z wymachiwaniem nożyczkami. Nie mogła go dosięgnąć, a więc nie stanowiła żadnego zagrożenia. Mina mu zrzedła, gdy zobaczył, że jej zaklęcie osiągnęło cel i miotła do niej leciała. Parsknął śmiechem, bardzo, ale to bardzo nerwowym. Miotła pod nim czknęła.
- Chcesz mnie na tym dogonić? Powodzenia! - i gdy tylko to wykrzyczał, rzucił się do ucieczki. Mignął na miotle i wystrzelił jak z procy lecąc nad ziemią i przecinając błonia jak strzała. Miał przewagę, nie mogła go dorwać ot tak, z żadnego zaskoczenia. Wiatr zabrał mu dech w piersiach, gdy przyspieszał i oglądał się przez ramię. Ucieknie jej, musi. Nie pozwoli, aby Ruda dobrała się do jego włosów i uszu. Prędzej zginie i odda życie w imię słusznej sprawy!
Murphy Hathaway
Murphy Hathaway

Nożycoręka Empty
PisanieTemat: Re: Nożycoręka   Nożycoręka EmptySro 20 Maj 2015, 23:49

-Ale się boję… - mruknęła, tym wyżej wspomnianym nienaturalnie dziewczęcym głosem. By po chwili, wysnuć w jego stronę rzeczowe, lecz jakże bolesne oskarżenie - Kapuś z Ciebie - Bo warto podkreślić, że Murph jako osoba będąca w stanie zimnej wojny z lokalnymi władzami (ach, no dobra tylko z Filchem) uważała osoby współpracujące z wrogiem za te najgorszego pokroju. Choć nie chciała za taką uważać Heńka, dlatego więc starała się na niego patrzeć jakoś bardziej przychylnie. W końcu ludzie mówią głupie rzeczy, gdy się boją.
Dlatego więc jedynie prychnęła pogardliwie poprawiając niesforny kosmyk rudych włosów, nieustannie przysłaniających czoło. A jako, że niestraszne jej były nieuzasadnione groźby chłopaka przygotowywała się do ataku. Zresztą, najpewniej Heniek podkoloryzował je nieco jakimiś błahymi opowiastkami na temat rzekomego okrucieństwa szkolnego woźnego. Bo chociaż wyglądał paskudnie, śmierdział koperkiem, czosnkiem, kocią sierścią a czasem i nawet łajnobombami, to nie był aż taki groźny. Nieodłączna niezdarność, w połączeniu z wątpliwym intelektem stanowiła mieszankę wielce wybuchową - czyli woźnego, który bez swojej kotki nie byłby w stanie złapać nawet muchy. To Norrisowej można było się bać oraz, jej oraz noszonych przez nią mikroświatów ale nie jego.
- Daj już spokój i skończ gadać. Oczywiście, że cię prześcignę w końcu jestem szybsza. Ale na słowo mi nie wierzysz, więc walcz albo… od razu się poddaj. I przyjmij porażkę z wysoko uniesionym czołem - rzuciła, czując jak rozpiera ją gryfońska duma, honor oraz odwaga. Gdy w końcu już przegra i przyzna się do sromotnej porażki, być może mu wybaczy i puści wszystko w niepamięć. Przez szacunek do przeciwnika, który podniósł rzuconą rękawiczkę oraz z powodu nieokiełznanej sympatii do wszelkiej maści blondynów (choć Henio wyglądał kiedyś lepiej!) może nawet da mu się zaprosić na lemoniadę albo pucharek miętowych lodów, takimi z kawałkami czekolady, kto wie? Ale najpierw, rzecz jasna miała pokazać mu czyja płeć powinna być nazywana tą słabszą. Dlatego zniecierpliwiona tą całą przyjacielską rozmową, zanurkowała jak już to wcześniej zostało wspomniane nożyczkami w stronę czupryny Puchona, jeszcze nieświadoma przewrotności losu, jaki ja czekał.
Przeciwności, jakie ją spotkały pokonała dość szybko. W czym tkwi przyczyna tego zjawiska - trudno stwierdzić. Być może był to wrodzony talent i nieodparta sympatia wszelkich mioteł do słodkiej rudowłosej. A może refleks, lub po prostu… w miarę sprzyjający zbiegu okoliczności. O ile zużyty, stary, szkolny Zmiatacz można takowym nazwać.
Z początku nie chciała dać się swobodne sterować, jednak po chwili miotła przyspieszyła dość gwałtownie, wyrównując wysokość pomiędzy Puchonem a Gryfonką. W sam raz, by Murph zdążyła zauważyć, z dziką satysfakcją wymalowaną na twarzy, przerażenie i panikę w oczach chłopaka. Naprawdę się jej bał, jakie to jest urocze! Jednak chwila tryumfu trwała zbyt krótko, o wiele za krótko bo może zaledwie ułamek sekundy. Po tym Heniek puścił się w pogoń a w ślad za nim zrobiła to także Ruda.
Poleciał jak strzała - prosto przed siebie - choć w gruncie rzeczy spodziewała się czegoś innego. Zaciskając smukłe palce na wytartej, drewnianej rączce Zmiatacza skupiła się całkowicie na obraniu właściwego toru lotu licząc na to, że w każdej chwili Heniek zanurkuje pomiędzy grupką uczniów czy smukłymi gałęziami drzew stanowiącymi idealną przeszkodę. Jednak nie zapowiadało się na nic takiego, za co w głębi ducha dziękowała.
W miarę wzrastania prędkości, miotła Murph wydawała dosyć dziwne odgłosy. I choć pojedyncze witki najpewniej się żarzyły, dziewczyna była dobrej myśli. Tym bardziej, że tak często spoglądanie przez ramię musiał przypłacić jakimś błędem.
Henry Lancaster
Henry Lancaster

Nożycoręka Empty
PisanieTemat: Re: Nożycoręka   Nożycoręka EmptyPią 22 Maj 2015, 17:27

- Przyszły prefekt. - prychnął, poprawiając jej określenie. A skoro miał zostać prefektem i był pewien, że nim zostanie, to od tego roku próbował "zaprzyjaźnić się" z Filchem, co było niestety niemożliwe. Zaprzestał rzucania w niego łajnobombami i kilka razy wymigał się od chorego pomysłu Dwayne'a, za który dostaliby gigantyczny szlaban do końca osiemnastego roku życia. Odznaka prefekta to wyróżnienie, więc póki co Henry był grzecznym uczniem Hufflepuffu i tylko kumpel wiedział ile to go sił kosztuje.
O Norrisce tyle nie myślał, bo ona szkodliwa nie była dopóki nie zachodziła kogoś od tyłu i nie wabiła za sobą woźnego. Ten stwór kotopodobny był głupi i łatwo było go oszukać, tylko gorzej ze zgubieniem. Jak na złość natura dała temu wyliniałemu kocurowi radar na uczniów i tylko to stanowiło problem. No i pchły oraz inne stwory, które hodowała w sierści. Filch tutaj wiódł prym, bo był wielką zadrą w oku wszystkich niewinnych i winnych uczniów w zamku od wielu lat.
- Nie wygrasz z obrońcą Puchonów. Lepiej przejrzyj na oczy i odpuść, bo nigdy mnie nie przegonisz. Masz słabą miotłę, już Filch lepszą sobie kupił. - wytknął jej złośliwie, próbując zyskać na czasie i wymyślić szczegółowy plan ewakuacji. Musiał zwiać jej sprzed nosa na minimum dziesięć kilometrów, jeśli miał zachować w całości uszy. Hathaway się na niego uparła i nie wiedział dlaczego tak jej przeszkadza jego fryzura. Jeśli myślała, że po wszystkim zaprosi ją na lody czy piwo, to się grubo myliła. Nie wybaczy jej nigdy odcięcie uszów! To zdrada najwyższej wagi państwowej, nie miał do niej za gorsz zaufania i nie da się jej złapać, choćby to miała być ostatnia rzecz jaką zrobi w czternastoletnim życiu.
Oglądał się przez ramię dosłownie co minutę. Ba, on patrzył za siebie i tylko od czasu do czasu sprawdzał czy nie leci na jakąś przeszkodę. Nie wleciał w uczniów ani drzewa, bo był zbyt dobrym sportowcem i omijał to już podświadomie, nie zwracając na to uwagi. Ale jakoś musiał ją zgubić! Wyszczerzył się sam do siebie wpadając na genialny pomysł. Kąpiel w szkolnym jeziorku. Trochę nią zakręci i zrzuci do wody, aż w końcu mu odpuści. Skubana siedziała mu na ogonie na marnym Zmiataczu maksymalnie Dwójce, bo nie wierzył, że w szkolnym schowku jest Piątka. Puchon leciał nad ziemią i gdy zbliżali się do drzwi Hogwartu gwałtownie wzbił się w powietrze i skręcił w lewo zataczając spore koło. Wiatr uderzał go w twarz, ale przywykł do trudności atmosferycznych, więc przylgnął do trzonka miotły, nadając tempa ich pościgu. Henry ciągnął za sobą Murphy jak magnez, aż doleciał do szkolnego jeziorka. Zatoczyli tam razem z siedem kółek, podczas których Lancaster się szczerzył i kolejno krzyczał, aby dała mu święty spokój. Tak czy owak, dobra passa musiała się kiedyś skończyć. Tak jak wspominał panią Norris, tak teraz zobaczył ją na własne oczy. Na gałęzi drzewa przy brzegu. Leciał jak gdyby nigdy nic, nieuchwytny i genialny, gdy jego oczom ukazało się rudę kocie. Wrzasnął z przerażenia, bo nie spodziewał się czerwonych ślepi tak wysoko, pociągnął do siebie trzonek i wykonał epickiego koziołka, zsuwając się tyłkiem po wiciach i wpadając z głośnym chlupnięciem do lodowatej wody. Podziękował uprzejmie ojcu za naukę pływania w wieku lat czterech i wypłynął po paru chwilach na powierzchnię.
- Uważaj, Norriska na godzinie trzeciej! - krzyknął do Hathaway, zapominając na chwilę, że to przed Murphy zwiewał, a nie przed kotem, którego tak nie docenił. Unosił się w wodzie i szczękał zębami z zimna, ale się nie topił. Przydługie włosy przylepiły się do jego czoła i karku przez co chłopak przyznał rację rudowłosej diablicy - faktycznie włosy miał już zbyt długie i powinien coś z nimi zrobić natychmiast, jeśli nie zamierzał się upodabniać do Hagrida. Duma nie pozwalała mu powiedzieć tego na głos. Zgarnął z czoła przemoczone włosy i dryfował sobie w jeziorze, nie mając odwagi wyjść na brzeg. Tam czekały na niego dwa niebezpieczeństwa - Norriska i Murphy. Które zło miał wybrać?
Murphy Hathaway
Murphy Hathaway

Nożycoręka Empty
PisanieTemat: Re: Nożycoręka   Nożycoręka EmptyPon 15 Cze 2015, 21:11

Przyszły prefekt czy kapuś dla Murphy znaczyło to jedno i to samo – w jej malutkiej główce podobne określenia rysowały sylwetkę niepodobną do Lancastera pod każdym względem. Nie był choć w połowie tak odpowiedzialny, jakby chciał co jego znajomość z Dwaynem niejako potwierdzała, dlatego więc dziewczyna wzruszyła w odpowiedzi ramionami. Jakoś nieskora przekonać się, że Henry naprawdę ma na myśli to co mówi. Byłby z niego taki prefekt jak z niej wredna Ślizgonka, czyli słowem – żaden. Jeśli ma być wredną to tylko w czerwono-złotych barwach, z lwem w sercu i walecznym okrzykiem na ustach. Ku chwale Godryka, jak to mówił Sir Nicolas zanim prawie pozbawiono go głowy.
Dlatego nawet cała drużyna Puchonów z Filchem na czele (swoją drogą, spróbujmy sobie to wyobrazić, woźny na miotle) nie byłaby w stanie uratować teraz naszego uroczego blondwłosego Lancastera. I pomimo tego, że zdawał się cuchnąc dość nieporadnie ukrywanym strachem nadal miał tak cudownie ciemnoniebieskie oczy, o czym pewna część Murph starała się teraz usilnie nie myśleć. Natomiast ta część, która pozostała nieskażoną tą hańbiącą propagandą (a warto zaznaczyć, że była ona w wyraźnej większości) chciała teraz dorwać chłopaka i pokazać mu jego miejsce w szeregu. To jest na samym końcu, jeśli chce zmierzyć się z Rudą w qudditichu, przynajmniej w jej nieskromnym mniemaniu.
Zagryzała więc nieporadnie zęby, gdy mknąc za nim na dogorywającym nędznego żywota Zmiataczu zauważyła z jaką łatwością omija liczne przeszkody. Klnąc cicho, ale jakże subtelnie podążała tym szaleńczym kursem, wytyczonym przez Henryego, któremu najwyraźniej kończyły się pomysły. Lawirowanie pomiędzy uczniami, drzewami i innymi –ami (leniami, kłodami, kamieniami – dużo tego!)  było ciekawe do czasu. Coś bardziej wyzywającego, pokaż na co cię stać.
Tak jakby czytając w jej myślach, Puchon na-pewno-nie-przypadkowo skierował trzonek miotły w kierunku drzwi wejściowych, przez które przecież nie przeleci. Nawet ona sama nie była na tyle głupia by pakować się w paszczę smoka z miotłą pod sobą,  dlatego też przylgnęła do starego Zmiatacza w oczekiwaniu na ostry manewr. Zatoczyła szeroki łuk w ślad za Lancasterem, któremu mimowolnie trzeba było przyznać jakąś tam dozę talentu.
Podążając za nim niczym stado Krukonów za Wybitnym na OWUTEMACH skierowała swą miotłę nad jezioro, nad którym Puchon postanowił urządzić sobie finałową rozgrywkę. Słysząc krzyki, prośby i błagania, bądź też groźby, niepotrzebne skreślić, nie pozostawała mu rzecz jasna dłużna, odpłacając pięknym za nadobne. Tym, którym dane było w ten piękny letni dzień przechadzać się na jeziorem dane też było usłyszeć melodyjny śmiech panienki Hathaway, który zapewne w innych okolicznościach mógł nawet uchodzić za uroczy.
Gwałtownie urwany, gdy Murphy spostrzegła, że Lancaster dostał pląsawicy Huntingtona i serwuje sobie orzeźwiającą kąpiel w zimnych jeziorze.
Rozbrzmiałby na nowo, gdyby wcześniej nie usłyszała słowa, na które każdy szkolny żartowniś powinien brać nogi za pas. Pani Norris, czająca się na drzewie był to widok równie abstrakcyjny, co w pewien sposób przerażający. Hathaway, nauczona przykrym doświadczeniem kolegi nie spanikowała, choć jej hamowanie było rzeczywiście nieco zbyt gwałtowne. Spojrzała raz a dobrze na to zawszone kocisko, kalkulując na ile jest w stanie wyciągnąć Filcha z zamku a na ile nie, i przysięgając jej solennie soczystego kopniaka skierowała Zmiatacza do Lancastera. Któremu w tejże sytuacji nie miała już serca obcinać włosów, tymczasowa amnestia.
- Daj rękę, wyciągnę cię i zmiatamy stąd – zaoferowała chętnie swą pomoc, wyraźnie szczęśliwa że to nie ona tapla się w jeziorze. Trzepocząc zawzięcie długimi, gęstymi rzęsami uśmiechnęła się delikatnie do Heńka zdanego na jej łaskę, czy tego chce czy nie (i lepiej, żeby zapamiętał ją teraz ładną!) po czym zamaszystym gestem wyciągnęła w jego stronę swą piękną, jasną, szczupłą dłoń.
By stało się to, co stać się musi o czym wie każdy, kto próbował wyciągnąć kogoś z wody przy użyciu rąk. Nie wiadomo jak, kiedy i za jakie grzechy… ruda czupryna Murphy Hathaway była mokra pięć sekund później. Zszokowana dziewczyna spojrzała nieporadnie na Heńka, machając zawzięcie rękami na wszystkie strony, jakby miało to ja odgonić od lodowatego zimna.
- Henryyyy – krzyknęła i nie wiedzieć czemu uderzyło go pięścią w ramię. To nie miało tak być!

gwoli ścisłości, TYLKO DRUGA LINIJKA
Sponsored content

Nożycoręka Empty
PisanieTemat: Re: Nożycoręka   Nożycoręka Empty

 

Nożycoręka

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry 
Strona 1 z 1

Permissions in this forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
Marudersi :: 
Fasolkowo
 :: 
Archiwum
 :: Fabularne :: Myślodsiewnie
-