IndeksIndeks  SzukajSzukaj  Latest imagesLatest images  RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  

Share
 

 Rozłożyste drzewo nad jeziorem

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Go down 
Idź do strony : Previous  1, 2, 3, 4, 5, 6  Next
AutorWiadomość
Alice Guardi
Alice Guardi

Rozłożyste drzewo nad jeziorem - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: Rozłożyste drzewo nad jeziorem   Rozłożyste drzewo nad jeziorem - Page 3 EmptyPon 06 Lip 2015, 01:22

Pogoda wydawała się naigrywać nawet z Alice. Ciemne chmury, które zasłały nieboskłon uniemożliwiały oglądanie nocnego nieba, więc dziewczyna musiała odwołać większość zajęć dla uczniów. Mogła im przeprowadzać tylko zajęcia teoretyczne, ale na dłuższą metę kto by tego słuchał? Nawet Alice miała wrażenie, że nudzi samą siebie. Machnęła więc ręka na ostatnich lekcjach, dając uczniom wolne aż do odwołania. Z zastrzeżeniem, że gdy tylko niebo się oczyści z chmur będą tworzyć własne mapy. Panna Guardi ze zwieszoną głową błądziła po szkolnych korytarzach, nie mogąc sobie znaleźć miejsca. Była nauczona zasypiać nad ranem, kiedy ostatnia gwiazda znikała z pola widzenia. Teraz musiała leżeć w łóżku już około północy i nie mogła zasnąć. I tak się przewracała z boku na bok aż do rana, kiedy wreszcie zasypiała. Ile czasu przez to traciła! Ile godzin obserwacji, ile zaparzonych herbat! Rudowosa stażystka zaczęła uskuteczniać codzienne spacery, żeby jakoś zająć sobie czas. Koniecznie z Filemonem i termosem z gorącą herbatą!
Filemon prężnie kroczył obok jej nogi niczym pies - ale nie był psem, a nie było Alice nic wiadomo o tym, żeby posiadał w swej rodzinie jakiegokolwiek psa. Dziwne.
Ciemnozielona sukienka wykonana z grubego, sweterkowatego materiału dość ściśle okalała ciało stażystki, by żaden zagubiony zimny wiaterek nie chciał się wedrzeć gdzie nie trzeba.
Dzisiejszy spacer nie różnił się niczym od wczorajszego. I przedwczorajszego. No może oprócz tego, że...
Filemon zapragnął się powspinać. Kocur zamiauczał widząc wróbla na gałęzi jednego z drzew. Jednym susem znalazł się na najmniejszej gałęzi, a potem na kolejnej i kolejnej. Ptaszek odleciał, a gdyby mógł to jeszcze by pokazał kotu język. Filemon prychnął obrażony i chciał zeskoczyć, kiedy zauważył, jak wysoko jest. Zaczął płakać. Po kociemu oczywiście.
-Oh nie, Filemon... a ja nie wzięłam różdżki. Co ze mnie za gapa. Zaraz po nią wrócę. -rudowłosa zrobiła krok do tyłu, na co kot zareagował jeszcze głośniejszym płaczem. Dobrze, że był już zmierzch i nikt z uczniów nie widział tego, co postanowiła zrobić Alice. Podkasała rękawy sukienki i zaczęła wspinać się drzewie, aby złapać Filemona. Tyle, że nie miała tyle zwinności co ów czworonóg. Nieszczęśliwie noga nie trafiła tam gdzie trzeba, obślizgując się. Alice pisnęła, czując otartą skórę. I nie mogła się ruszyć. A to klops! Taki mięsny w pomidorowym sosie.
-No i coś narobił, Filemon? -zapytała nieco oburzona Alice. Rozejrzała się zrozpaczona po okolicy. Ktoś musiał jej pomóc, zbierało się na deszcz!
I nagle przyszła nadzieja na ratunek.
Milton!
-Halo, pomocy! Panie Milton, przepraszam, ale... ale mógłby mi Pan pomóc? Utknęłam, a nie wzięłam różdżki! -zawołała go, gdy tylko był w dostatecznie odległości od drzewa.
Harry Milton
Harry Milton

Rozłożyste drzewo nad jeziorem - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: Rozłożyste drzewo nad jeziorem   Rozłożyste drzewo nad jeziorem - Page 3 EmptyPon 06 Lip 2015, 08:59

Pustym wzrokiem patrzył przed siebie, nie rejestrując żadnego poruszenia w zasięgu kilku metrów, zbyt mocno zagłębiony w ponurych myślach, które otaczały go coraz gęstszym kokonem rozpaczy. Nieustające wołanie dziewczęcego głosu stanowiło jedynie tło, dochodziło z bardzo daleka i zapewne pozostałoby zignorowane, gdyby Milton zdecydował się na spacer inną ścieżką niż prowadziły go obecnie stopy. Kroki stawiał zadziwiająco ciężko, jak człowiek umęczony całodzienną wędrówką lub przygnieciony ciężarem nieuchronnych kłopotów. Przystanął z wysoko uniesioną brodą i miną dalece wskazującą roztargnienie zmieszane z zaskoczeniem, ponieważ mężczyzna nie zamierzał spotkać stażystki z nogą zaplątaną między grubymi gałęziami takiego drzewa, które uchodziło wśród uczniów za idealne do wspinaczki.
- O, panna Guardi – wymsknęło mu się zamiast przywitania, kiedy podszedł bliżej pnia drzewa i przyjrzał uważniej sylwetce dziewczyny, do płowy ukrytej między rzadkimi gałęziami i liśćmi dającymi głębokie uczucie mroku. Odzyskał po niedługiej chwili orientację w sytuacji, chociaż przez kilka chwil trzymał nieruchomo dłonie na korze drzewa i próbował – zamiast pomagać – zrozumieć, co zamierzała osiągnąć ta młoda dziewczyna wdrapując się na konar!
- Tylko nogą się zahaczyłaś? – z niespodziewaną naturalnością pominął zwrot grzecznościowy, przystępując w bardziej bezpośredni sposób do ratunku. Najpierw wsunął stopę między pęknięcia na korze w niewielkim oddaleniu od samej stażystki, a dopiero potem podciągnął się rękoma i objął ramieniem grubą gałąź. Jakkolwiek zabawny był widok wspinającego się nauczyciela na drzewo, tak należało oddać mu siłę ramion i pewną zwinność w wykonywanych ruchach. Alice znajdowała się po jego lewej stronie, dzięki czemu o wiele łatwiej mu było przysiąść na grubszej gałęzi i opleść ją nogami, aby później pochylić w przód. Utrzymując równowagę tylko i wyłącznie za pomocą ręki wspartej o gruby pień drzewa, pochylił się nad ramieniem nieszczęsnej dziewczyny, całkiem bezbłędnie dostrzegając oderwaną korę wbijającą się w trzewik głęboko wsunięty na stopę. Jeśli Alice patrzyła na twarz Miltona, przez ulotną sekundę mogła zauważyć miodowy kolor tęczówki mężczyzny.
- Boli? Oprzyj się całym ciężarem o gałąź, a ja spróbuję wysunąć ci stopę – zaproponował całkiem poważnym tonem, który nosił znamiona zamyślenia, z którego nie zdążył się jeszcze otrząsnąć pomimo niecodziennej sytuacji – która z pewnością po kilku dniach wyda się Miltonowi nie tylko zabawna, ale przede wszystkim groteskowa. Teraz podchodził do tego ze skupieniem, jakiego nie wymagała ta sytuacja, jak gdyby duchem znajdował w innym miejscu i czasie.
Alice Guardi
Alice Guardi

Rozłożyste drzewo nad jeziorem - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: Rozłożyste drzewo nad jeziorem   Rozłożyste drzewo nad jeziorem - Page 3 EmptyWto 14 Lip 2015, 14:09

Wszystkie kostki brukowe, gałęzie, konary, schody i Merlin raczy pamiętać co jeszcze – uwzięły się na biedną Alice, powodując u niej mrowie zadrapań, siniaków i stłuczeń. Aż dziw, że jeszcze nie zrobiła sobie jakiejś większej krzywdy. W całym swoim życiu nigdy sobie nic nie złamała. Ani nie rozbiła głowy! To był na pewno wielki sukces w jej wykonaniu. Marne pocieszenie, kiedy próbując uratować Filemona z drzewa utknęła. I to na dobre. Czuła pieczenie wokół kostki, gdy ocierała się o szorstką korę. Oby tylko na tym się skończyło. Biedną rudą główkę zaczęły nawiedzać koszmarne myśli, że zostanie tutaj już na zawsze! Zamieni się w gałąź o rudych liściach. Niezależnie od pory roku. Wiewiórki będą po niej skakać i kicać, chowając w dziuplach swoje orzeszki. Smutny koniec panny Guardi!
Już miała zacząć zawodzić w głośnym szlochu, kiedy pojawiło się wybawienie w postaci pana Miltona. Odetchnęła z ulgą i wolała go ile sił w płucach. Pomachała nawet, przez co parę liści opadło. W końcu była jesień. I listopad. List-opad. W sumie to chyba powinien się ten miesiąc nazywać liściopad. Albo liśćopad. Może powinna napisać pismo ze zmianą nazw miesięcy? Hmm.
-O, faktycznie ja. –zauważyła, uśmiechając się lekko by ukryć zmieszanie, jakie ją ogarnęło. Na policzki wystąpiły czerwone plamy, jakby ktoś właśnie wylał na nie sok z pomidorów. Podciągnęła się nieco na gałęziach, ale w efekcie tylko jęknęła. Tępy ból pojawił się w utkniętej nodze i wcale nie był przyjemny.
Domyślała się, że wyglądała komicznie. Bardzo. Kto normalny utyka w konarach drzewa? Alice. Tylko ona nie jest normalna. Spojrzała błagalnie na nauczyciela.
-Tak, tylko nogą. Chciałam zdjąć z drzewa Filemona, bo się bał zejść… a teraz ja nie mogę zejść. I bardzo mnie boli. –skrzywiła się, pokazując kota schowanego w kieszeni szaty. Czasami ten sierściuch sprawiał jej przykrość. Wielką.
Z niemym zachwytem obserwowała jak mężczyzna się wspina i nigdzie się nie zahacza. Czemu ona tak nie umiała?! Kruche serduszko Alice aż zapłakało. Przez chwilę zapomniała języka w gębie, kiedy Milton był już tuż obok niej i się nachylał.
-D…Dobrze. –wyjąkała i z całych alicowych sił oparła się o gałąź, powstrzymując się od jęku. Ból w kostce się nasilił. Nie było to ani trochę przyjemne!
Zamknęła nawet oczy by lepiej się skupić. Mięsnie rąk były napięte jak struny, niemo krzyczały już z wysiłku, ale panna Guardi się nie poddawała. Za wszelką cenę musiała uwolnić nogę. Przecież musiała dzisiaj spróbować nowej herbatki, którą dopiero co dostała poranną pocztą! I aby podziękować Harry’emu.
Harry Milton
Harry Milton

Rozłożyste drzewo nad jeziorem - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: Rozłożyste drzewo nad jeziorem   Rozłożyste drzewo nad jeziorem - Page 3 EmptyCzw 16 Lip 2015, 21:43

Czuł się trochę jak w kiepskim komediodramacie, w którym główna bohaterka za wszelką cenę próbuje odgrywać niewinną dziewczynę, ale i tak na wierzch wychodzą jej prawdziwe cechy charakteru: arogancja i sarkazm. Komentarz wypadający z ust praktykantki powinien potraktować jak zbędną informację zwrotną, jednak jakaś podejrzliwa część osobowości Miltona podpowiadała mu drugie sedno i ukryte znaczenie. Pozostawił tę kwestię bez rozstrzygnięcia, ponieważ kolejne strapienie nie było mu wcale potrzebne. - Nie ruszaj się na razie - poinstruował ją gniewnym pomrukiem, jak tylko jęk cierpiętnicy dotarł do jego uszu. Bez podnoszenia spojrzenia na zarumienioną twarz dziewczyny widział speszenie ogarniające jej ciało, które spinało się w nieco inny sposób niż podczas zmęczenia czy strachu. Zerknął przelotnie na kota schowanego pod pazuchą ubrania Alice i dopiero teraz dostrzegł różnicę w jej ubiorze a pewną damą, która w szczególny sposób zapadła Miltonowi w pamięci. Ruch odzwierciedlający ukazanie ukrytego w kieszeni kamizelki kruka odświeżył pamięć mężczyzny, który na ułamek sekundy znieruchomiał i nieobecnym wzrokiem pogrążył się we wspomnieniach. Główny prowodyr tej niecodziennej sytuacji wtykał jednak nos pod ramieniem właścicielki, otoczony ze wszystkich stron dominującą wonią wampira, a instynkt podpowiadał mu jedyną rozsądną możliwość: ucieczkę.
- Wiem, że jest ci ciężko, ale jeszcze tylko chwila - wyrwany z ramion wspomnień wrócił do rzeczywistości, ujmując w żelaznym uścisku kostkę praktykantki. Miał całkowitą świadomość brutalność ruchów, jakimi potraktował kończynę dziewczyny, ale jakikolwiek przejaw delikatności mógłby spotkać się z nadmiernie wydłużonym etapem wysuwania stopy z ogromnej drzazgi. Żadne z nich z pewnością nie zamierzało spędzić na tym drzewie kolejnej godziny, dlatego Harry przygotował się na donośny okrzyk bólu oraz ewentualność zderzenia z ciałem Alice - gdyby dziewczyna w reakcji obronnej postanowiłaby zrzucić swego wybawiciela. Z taką niezdarną dziewczynką nigdy nic nie było wiadomym.

Alice Guardi
Alice Guardi

Rozłożyste drzewo nad jeziorem - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: Rozłożyste drzewo nad jeziorem   Rozłożyste drzewo nad jeziorem - Page 3 EmptyPon 20 Lip 2015, 02:09

Nie trzeba było być jasnowidzem, by zauważyć, że nastrój pana Miltona był daleki od przyjemnego. Alice aż zrobiło się głupio, że śmiała go prosić. Może nie byłoby tak źle, gdyby wisiała tutaj na drzewie? W końcu by spadła sama. Albo ktoś inny by jej pomógł. Ewentualnie zostałaby drzewem też i nie musiałaby się już o nic martwić.
Wydawało jej się, że próba ucieknięcia od tematu, może lekki gag sytuacyjny spowoduje, że oboje poczują się lepiej. Nie było tak. Po tych nerwowych reakcjach i pomrukach panna Guardi czuła się o wiele, wiele gorzej. Nawet zaczęły ją szczypać kąciki oczu, jakby zbierały się tam łzy. Istotnie tak było, ale zamrugała speszona i już się nie odzywała. Mimo, że ją bolało - a bolało bardzo mocno - to nie okazywała tego. Zaciskając bardzo mocno zęby. I raniąc sobie język.
Bardzo brutalne szarpnięcie i metaliczny smak krwi, kiedy Alice z bólu zagryzła wargę. Jedna łza pociekła po jej brzoskwiniowym policzku, ale nie krzyknęła. I nie odepchnęła swojego wybawiciela,jak się mógł spodziewać. Z poobcieranymi kończynami przytrzymała się jakoś gałęzi i postarała się ześlizgnąć na ziemię.
-Dziękuję. I przepraszam. -burknęła pod noskiem, co przypominało dziecko, które właśnie dostało ostrą naganę. Czuła winę za sam fakt, że tutaj jest. Schyliła się do kostki, która zaczynała puchnąć, ale nie chciała już być tak niegrzeczna i prosić o jakąkolwiek już pomoc. Zrobiła krok w tył, kulejąc. Dawno się tak nie czuła, ale najwyraźniej musiała zasłużyć.
Harry Milton
Harry Milton

Rozłożyste drzewo nad jeziorem - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: Rozłożyste drzewo nad jeziorem   Rozłożyste drzewo nad jeziorem - Page 3 EmptySro 22 Lip 2015, 09:18

Milton nie czekał aż dziewczyna odzyska równowagę, po prostu podparł jej talię własnym ramieniem i zeskoczył zgrabnie z drzewa, aby pomóc jej stąpnąć na nogach. Ponure myśli odpłynęły w niepamięć, jednak Miltonowi daleko było do śmiechu oraz radości, jaka powinna wstrząsać jego trzewiami z powodu charakteru sytuacji. Obdarzył praktykantkę zaledwie przelotnym spojrzeniem, jak gdyby próbował w ten sposób przekazać jej polecenie milczenia.
- Usiądź, proszę – pomimo grzecznościowego zwrotu, jego ton wciąż pozostawał wiele do życzenia: ostry i nieprzyjemny, jak gdyby miał zamiar skrzyczeć biedną dziewczynę. Nawet nie zerknął na kota kulącego się pod pazuchą, całkowicie ignorując jego paniczne zachowanie zmuszające do prób ucieczki. Zanim jeszcze dziewczyna zdążyła zareagować na polecenie nauczyciela, on przystąpił o ten jeden dzielący ich krok, przyklękając na prawym kolanie i wyciągnął dłoń.
- Może nie posiadam różdżki, ale posiadam jakąś tam wiedzę na temat stłuczeń czy złamań. – Poinformował dziewczynę mniej burkliwym głosem, podnosząc na nią pochmurne wciąż oblicze. W jego oczach błyszczało coś więcej niż gniew skierowany poza sylwetką Alice, ale było nieuchwytne. Wszystko prócz mądrości, która nagle ujawniła się w tęczówkach nauczyciela, zdradzając rzeczywiście przeżyte lata na tym padole łez. – Z pewnością będziesz musiała zawitać do Poppy, zapewne wystarczyły by dwa zaklęcia i nawet ślad nie zostanie – wymruczał bardziej do siebie niż do zainteresowanej, podnosząc bezwstydnie rąbek dziewczęcej spódnicy, aby ułatwić sobie dostęp do zwichniętej kostki. Zadziwiająco delikatnie pochwycił jej stopę, tak diametralnie skrajnym chwytem niż na drzewie! Wyprostował kolano Alice, i ostrożnie, zważając na skurcze bólu przemykające po twarzy młódki – zdjął jej trzewik. Skóra na nodze w pośpiesznym tempie nabierała sinawo-czerwonych odcieni, a podejrzenia o zwichnięciu nabierały większego sensu.
- Na pewno nie możesz na niej stawać - mówiąc to patrzył na kota kulącego się wciąż pod bezpiecznym materiałem, ale dopiero następne słowa dotyczyły zwierzaka: - wypuść go, będzie tylko dodatkowym ciężarem dla ciebie. Zaprowadzę cię do skrzydła szpitalnego.
Alice Guardi
Alice Guardi

Rozłożyste drzewo nad jeziorem - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: Rozłożyste drzewo nad jeziorem   Rozłożyste drzewo nad jeziorem - Page 3 EmptyPią 07 Sie 2015, 16:23

Alice bardzo, ale to bardzo bała się ludzi, którzy mieli zły humor. Zwłaszcza, gdy była skazana na ich obecność. Nie chciała nikomu zrobić krzywdy, zwłaszcza niechcący! A przecież tak teraz było. Sama wlazła na drzewo i poszła po kota, a równie dobrze mogła iść po różdżkę i tak go zdjąć. Musiała wpadać na tak dziwne pomysły? Eh, Alice, Alice... Miałaś babo placek. Z jagodami czy z śliwkami, kto tam wiedział. Może i z kruszonką? Mimo, że panna Guardi była już dwudziestodwuletnią kobietą, czuła się jak skarcone ostro dziecko, ale chociaż krzyki umilkły, to nadal czuło się źle. Przecież nie zrobiła nic niesamowicie strasznego!
Patrzyła nieco zlękniona na nauczyciela, jakby chciał jej tę nogę odciąć. Starała się utrzymywać zdrowy dystans, ale ten w jednej chwili go umniejszył. Alice o mało co nie straciła równowagi, gdy chciała się cofnąć uszkodzoną stopą. Syknęła cicho, kiedy Milton uklęknął.
Troszkę jak pod działaniem zaklęcia Imperio posłuchała mężczyzny i usiadła na pobliskim kamieniu. Filemon sam wyskoczył z rękawa i pobiegł w kierunku zamku. Dziwnym trafem nie lubił, kiedy w jego towarzystwie był nauczyciel ONMSu. Ruda spojrzała za nim, ale nie raczyła się odezwać.
-D..dobrze. Ale nie musisz, jakoś sobie poradzę, chyba już wystarczająco jesteś na mnie zły... -zauważyła w końcu. Nie mogła w kółko przepraszać, to się mijało z jakimkolwiek celem i sensem.
Spojrzała na swoją nogę i westchnęła.
-Za bardzo lubię zwierzęta, szkoda, że czasem kosztem siebie. -mruknęła pod nosem, nie patrząc na nauczyciela. Postarała się podnieść i nie oprzeć na zwichniętej nodze.
Harry Milton
Harry Milton

Rozłożyste drzewo nad jeziorem - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: Rozłożyste drzewo nad jeziorem   Rozłożyste drzewo nad jeziorem - Page 3 EmptySro 14 Paź 2015, 20:49

Pozostawienie potrzebującego w potrzebie leżało całkowicie w naturze Harrego, który przyzwyczaił się do dbania o własne interesy i najbliższych, uważanych równocześnie za niesprawiedliwie traktowane ofiary jego piętna. Walka z myślą pozostawienia krnąbrnej dziewczyny nie była zbyt długa czy zażarta, chociaż mężczyźnie przyszło na myśl utarcie jej dziecinnego nosa, aby spojrzała trzeźwiej na otaczający ją świat. Część jego jaśniejszej strony duszy podpowiadała, że przeszłość musiała nie oszczędzać młodego serca i naznaczyło w brutalny sposób efekty nieprzyjemnych dlań doświadczeń. Słodkie roztrzepanie, jakim oznaczała się panna Guardi było równocześnie śladem beztroski adekwatnej dla wieku dziecięcego – rozczulało to skamieniałe fragmenty serca nauczyciela.
Zanim zdążyła odzyskać równowagę za pomocą jednej kończyny podparł jej łokieć w mało wygodnym i praktycznym geście, poprawiając ułożenie swoich rąk zaledwie sekundę później. Odczuwając dodatkowe ciepło związane z ponownym, bardziej świadomym dotykiem dziewczyny, uśmiechnął się pod nosem z domieszką sceptycyzmu. Przecież ona w takim tempie, pchając się w kłopoty, nie dożyje nawet trzydziestki!
- Poradzisz sobie, poradzisz… – przedrzeźnił ją z niewielką modulacją głosu, polegającą w głównej mierze na nerwowym podkreśleniu zapętlających się słów i ukazaniu w ten sposób własnego rozdrażnienia. Po chwili podniósł głos do normalnego brzmienia, odszukując nieobecny wzrok stażystki, która myślami uciekała gdzieś indziej, poza dostępne mu obszary: - oprzyj się o mnie i śmiało przenieś ciężar ciała. Nie rozumiem dlaczego ludzie wolą dodawać sobie świadomego cierpienia zamiast przyjąć pomoc… już nawet nie mówię o proszeniu! – ostatnie słowa niemalże wykrzyknął w roztargnieniu, zakładając rękę pod ramieniem dziewczyny, aby nieznacznie unieść uszkodzoną nogę i wymusić w ten sposób częściową zależność. Zanim jednak zdecydował się podjąć kroki w kierunku zamku, spojrzał na Alice uważniej, świdrując jej oczy z nieprzeciętną intensywnością. – Inną opcją jest niesienie cię przez całe Błonia, ale wątpię, abyś pragnęła plotek, jakie stworzą się w przeciągu kilku minut.
O pchaniu się w kłopoty za cenę ratowania zwierząt nie skomentował, w pełni świadomie próbując przekierować uwagę Alice od wnikania we wspomnienia - w ten sposób bowiem odebrał jej nieobecny wzrok.
Alice Guardi
Alice Guardi

Rozłożyste drzewo nad jeziorem - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: Rozłożyste drzewo nad jeziorem   Rozłożyste drzewo nad jeziorem - Page 3 EmptySob 17 Paź 2015, 00:27

Nastrój Harry'ego ewidentnie nie nastrajał do tego, by być optymistką. Zwłaszcza w tej chwili. Alice mogła zawsze tupnąć mogą - tą zdrową oczywiście - i jakoś dokulać się do gabinetu... Tyle, że to była Alice. Nieporadny promyk Słońca, który zawsze gasnął przy każdej reprymendzie. Nie było inaczej i teraz. Z poczuciem winy oczekiwała końca tego trochę niemiłego spotkania. Marzyła już tylko o herbacie i fotelu. Zielone oczęta przyglądały się zabiegom Miltona dość uważnie.
-Ja tylko chciałam... A zresztą...- machnęła ręką, w ostatniej chwili łapiąc równowagę. Dzięki Miltonowi.
Przedrzeźnianie Alice wcale jej się nie podobało, ale co mogła zrobić? Była wiecznym dzieckiem, co nie oznaczało, że nie potrafiła zachować się poważnie. Potrafiła!
Westchnęła, ale zgodziła się oprzeć o wyciągnięte ramię nauczyciela. Oparła się mocno i wygodnie. Całkiem niezły środek transportu!
Wróciła z obłoków na ziemie przypominając sobie, że chyba to nieodpowiednie tak robić. Skinęła pewnie głową.
-Nie, nie... Dość mi pan pomógł. Noszenie nie wchodzi w grę. A płotki to pikuś. - kuśtykając udała się w kierunku zamku razem z Miltonem. Chyba będzie musiała wynieść co nieco z tej lekcji.

Z tematu x2
Envy Pride
Envy Pride

Rozłożyste drzewo nad jeziorem - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: Rozłożyste drzewo nad jeziorem   Rozłożyste drzewo nad jeziorem - Page 3 EmptySob 14 Lis 2015, 17:17

Drzewo. Ot, zwykłe, rozłożyste drzewo. Nieświadome tego co może się wydarzyć. Ono jeszcze nie wie, że zaraz będą się działy rzeczy...które w żaden sposób na nie nie wpłyną, ot co! Chociaż nigdy nie wiadomo - sama obecność Pride'a może zawsze skutkować nieprzyjemnymi wydarzeniami, wybuchami i innymi katastrofami ekologicznymi. A taki właśnie się tutaj zjawił - co prawda na całe szczęście był to Envy, nie Vincent. Schował się pod drzewem, bowiem przerastała go zwyczajna, ludzka nuda. Ta szkoła była beznadziejna, nudna, miał ochotę wymiotować ilekroć spoglądał na te mury. Nawet pomimo tego że znajdowały się tu wysoce użyteczne narzędzia do zaspokajania swoich żądz, jak chociażby Blake, albo tak interesujące obiekty obserwacji jak Rosalie, a nawet istoty na których chętnie rozładowywałby frustrację, jak chociażby Avery...cóż, pomimo tego wciąż był znudzony, wciąż było mu mało, chciał więcej. Więcej wrażeń, więcej przeżyć, więcej spełnionych potrzeb, więcej odebranych cudzych marzeń. Więcej zniszczonych żyć. Tylko te potrzeby utrzymywały go przy życiu w jego niedawnym położeniu. Jednakże sam Vincent to za mało, potrzebował odebrać cenne rzeczy większej ilości osób.
Mały, zazdrosny robal. Envy Pride. A taki skuteczny. Wyciągnął papierosa z paczki i odpalił końcem różdżki. Zaciągnął się, wypuścił dym z wyrazem ulgi wymalowanym na twarzy i splunął gdzieś w bok. Był zdecydowanie nieukontentowany, a że w pobliżu nie było dosłownie nikogo, to nie musiał tego kryć pod maską cynicznego rozbawienia, bądź też chłodnej obojętności - mógł być prawdziwy, autentyczny, otwarty. W końcu drzewo raczej nie pobiegnie rozpowiedzieć wszystkim że słynny Ex Więzień Azkabanu (bowiem w plotkach słyszał o tym już każdy) jest raczej nie w humorze. Opady samopoczucia przewidywane, zaś warunki na drodze życia życia, jeśli zamierza się mu zakłócać spokój. Jednakże chwilowo był zdecydowanie niegroźny - stał, palił i ogólnie cieszył się chwilą samotności. Typowy Pride jest typowy.
Gość
avatar

Rozłożyste drzewo nad jeziorem - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: Rozłożyste drzewo nad jeziorem   Rozłożyste drzewo nad jeziorem - Page 3 EmptySob 14 Lis 2015, 18:33

Spacerowała błoniami kierując się w stronę rozłożystego dębu. Była tu dopiero kilka dni, a już czuła magię tego miejsca. Nie mogła odmówić uroku temu miejscu, ale uczniowie, cóż, irytowali ją trochę, a zwłaszcza ci Grytoni? Gryfoni? Taak chyba Gryfoni… Zatrzymała się na chwilę patrząc na jezioro, uwielbiała wodę, jej szum, kolor, chłód… Wtedy najlepiej jej się myślało.
Ruszyła dalej wolnym krokiem. Brakowało jej systemu nauczania z Dumstrangu, ale Eliksiry tak ją pochłonęły, że niemal o tym zapomniała. Bardzo chciała zostać Mistrzem w tej dziedzinie. Może nawet udałoby jej się wynaleźć eliksir, który przywróciłby jej matkę do życia? Wróciła wspomnieniami do dzieciństwa. Nie były one zbyt szczęśliwe, ale robiła to dość często nie chcąc, aby obraz matki zatarł się w jej pamięci.
Wróciła myślami do rzeczywistości i dopiero wtedy ujrzała jakiegoś chłopaka, siedział pod drzewem i palił papierosa. Zatrzymała się, chyba musi znaleźć inną samotnie. Chociaż, może to czas, aby nawiązać jakąkolwiek znajomość? Nie lubiła poznawać owych ludzi, ale nie zamierzała też cały rok rozmawiać ze swoim odbiciem w lustrze. Wahała się, w ostateczności podeszła bliżej.
Miała pustkę w głowie, nie wiedziała co powiedzieć, ani jak się zachować. Rzuciła ostatnie niepewne spojrzenie na nieznajomego i podeszła. Cześć… Przeklęła się w myślach, trochę słabo to zabrzmiało, ale skoro już zaczęła to się nie wycofa. Co to to nie ja. Przeszkadzam? Zlustrowała chłopaka od stóp do głów. Nie wyglądał jakoś oszałamiająco, ale nie był też odpychający. Lubiła blondynów, może tego też polubi? Intrygowały ją jego oczy, patrząc na nie odnosiła wrażenie jakby zetknęła się z czymś chłodnym, wręcz lodowatym. Psuły cały wizerunek przyjaznego.
Envy Pride
Envy Pride

Rozłożyste drzewo nad jeziorem - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: Rozłożyste drzewo nad jeziorem   Rozłożyste drzewo nad jeziorem - Page 3 EmptyPon 16 Lis 2015, 18:20

Jak to zwykle w życiu bywa, spokojne palenie papierosa nigdy nie zostanie spokojnym paleniem papierosa - zawsze gdy szukasz samotności, znajdzie się ktoś komu będzie to najwyraźniej wadzić i postanowi przerwać Ci tą cudowną czynność swoją obecnością. Zwykle jednak narzucają się osoby, które nadają się tylko na mięso armatnie. Tym razem było troszkę lepiej, bowiem gdy zbliżające kroki przerodziły się w rzucone w jego stronę "cześć", zorientował się że osobą która postanowiła wadzić mu w cieszeniu się samotnością, jest kobieta. Przybrał więc na twarz swój uśmiech ośmioletniego psychopaty i choć oczy pozostały zimne, chłodne i puste, to jednak jego wargi sugerowały że niezmiernie się cieszy z jej obecności. Oczywiście to nie było nawet blisko prawdy, lecz zdecydowanie wywierało jakiś tam efekt. Teraz w końcu zlustrował ją wzrokiem - czego by nie mówić o Pride'ach, jak bardzo nie rzucać by na nich kolokwializmami typu "chory pojeb" czy też "psychol", to jednak (przynajmniej Envy) był mężczyzną i nic dziwnego że chętniej zezwalał na przerwanie swoich rozmyślań atrakcyjnej kobiecie, niż komukolwiek innemu.
- Cześć - rzucił cicho i w miarę obojętnie. Nonszalancko zaciągnął się, chłonąc łapczywie nikotynę która podbudowywała go do jakiegokolwiek patrzenia na świat pozytywnie.
- Nie, skądże znowu. Zawsze znajdę chwilę dla uroczej kobiety - skłamał gładko. Pod jego blond czupryną już się działo to co zwykle - oceniał, kalkulował. Podświadomie wypatrywał w dziewczynie słabości, potrzeb, pragnień, ogólnie wszystkiego co przy odpowiednim zastosowaniu może być wystarczająco groźnym narzędziem. W końcu jakby na to nie patrzyć, takim był typem człowieka - to nie tak że chciał mieć więcej od innych, po prostu chciał by oni nie mieli - chciał odbierać ludziom to co najważniejsze, więc nic dziwnego że zawsze starał się podchodzić psychologicznie, niezależnie od tego czy ktoś rozpoczynał rozmowę z pozycji potencjalnego sojusznika, czy też wroga. Zresztą to nie miało znaczenia - każdy rodził się sam, umierał sam i żył sam, dlaczego więc miałby przykładać wagę do potencjalnych sojuszników? To tylko oręż, narzędzia i interesujące jednostki, nic czego nie można by wymienić, gdy poprzednie się zepsuje. I to prawdopodobnie była jego najbardziej irytująca go samego cecha - wystarczyło się zbliżyć, by rozpoczęła się gra. Wbrew pozorom to było dość uciążliwe.
- Co Cię sprowadza na błonia? Robi się dość chłodno, więc to nie najlepsza pora na spacery - powiedział cicho głosem gdzie czaiła się nutka znacznie chłodniejsza niż listopadowe powietrze.
Gość
avatar

Rozłożyste drzewo nad jeziorem - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: Rozłożyste drzewo nad jeziorem   Rozłożyste drzewo nad jeziorem - Page 3 EmptyPon 16 Lis 2015, 19:32

Przez chwilę obserwowała jak zmienia się wyraz jego twarzy, gdy ją usłyszał. Ten sztuczny uśmiech kontrastujący z jego oczami, chłodnymi jak zimowa noc. Uśmiechnęła się lekko.. Czyli chłopak lubi grać… Skoro tak to nie może odmówić sobie tej przyjemności i nie zabawić się z nim. Nałożyła maskę uprzejmości i lekkiego zdystansowania. Chłód mi nie przeszkadza, wręcz przeciwnie. Doszła do niej woń dymu papierosowego, zacisnęła lekko usta, odezwał się głód nikotynowy z którym walczyła już kilka dni. Zapewne znów będą z tego nici. Ostatnio też jej się nie udało. Nie wiedziała właściwie co tu robi. Chłopak miał w sobie coś magnetycznego, może te oczy? Z obserwacji wywnioskowała, że prawdopodobnie należy to „aktorów”. Nie przeszkadzało jej to zbytnio, bo wśród takich osób się wychowała. Do tego bajerant, znowu się uśmiechnęła. Jestem Vipera. Postanowiła zachować się kulturalnie, w końcu jeszcze nie wiedziała czy owy mężczyzna będzie jej szkolnym wrogiem, nic nie znaczącą postacią, będącą częścią jakiejś wielkiej układanki, czy też tak zwanym przyjacielem. Co by jej nie powiedziano, nie zmieni zdania w tym temacie, dla niej nie ma czegoś takiego jak przyjaźń, są znajomości przynoszące korzyści, straty lub w żaden sposób nie wpływające na cele do których dąży. Te ostatnie najczęściej, możne nawet rzec, że zawsze należą do nudnych i nic nie wartych, szarych osobowości. Na tą chwile mogła go wykluczyć z tego przedziału. Pytanie brzmiało: korzyść, czy strata? Usiadła w odpowiedniej odległości, która nie naruszała jej przestrzeni prywatnej i miała nadzieję, że nie naruszy jego. Chociaż to facet, oni w stosunku do kobiet nie znają tego pojęcia. Co mnie sprowadza… Cóż, dobre pytanie. Z początku chciałam pobyć sama, pomyśleć, ale ktoś przyciągnął moją uwagę i podpierdzielił mi miejscówkę. Powiedziała cicho odwracając wzrok od blondwłosego chłopaka i kierując go na niebo. A ty? Co robisz samotnie pod drzewem? Zapytała, głównie z uprzejmości, jednak nie zamierzała się oszukiwać, w jakim stopniu ciekawość też nią kierowała. Nie patrzyła na niego, czuła, że jak dłużej będzie patrzyć w te chłodne oczy to się w nich utopi. Zastanawiała się co sprawiło, że takie są. Była bardzo ciekawa, za co się przeklinała, jakie wydarzenia tak wpłynęły na z pozoru przyjaznego chłopaka?
Envy Pride
Envy Pride

Rozłożyste drzewo nad jeziorem - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: Rozłożyste drzewo nad jeziorem   Rozłożyste drzewo nad jeziorem - Page 3 EmptyWto 17 Lis 2015, 20:21

Nie umknęło mu że dziewczyna zacisnęła usta, jednakże definitywnie błędnie to zinterpretował. Odniósł po prostu wrażenie że wadzą jej osoby palące - w końcu zdarzali się tacy, którym dym papierosowy przeszkadzał, z jakiegoś niezrozumiałego dla niego powodu. Dlatego też pociągnął jeszcze kilka machów i zręcznie pstryknął niedopałkiem na kilka metrów, w przeciwna stronę niż ta z której nadeszła jego, z braku lepszego określenia, towarzyszka.
Zdecydowanie wolałby ominąć etap przedstawiania się. Jego poza przyjaznego, miłego chłopca i tak przestawała być wiarygodna - oczy, zła aura i ochrypły baryton i tak psuły mu ją w stopniu wystarczającym by nawet najwięksi idioci byli świadomi że coś jest nie tak, ale dopiero jego imię i nazwisko przekreślało wszystko. Miał świadomość, że gdy zjawił się w szkole wybuchło na jego temat mnóstwo plotek, których nie zamierzał dementować. Gra toczyła się dalej, jednakże była znacznie utrudniona. Miał jednak świadomość że tego nie da się przeskoczyć.
- Envy. Envy Pride. Zastrzegam, nie jestem taki zły jak o mnie mówią - powiedział, posyłając jej kolejny groteskowy, uroczy uśmiech. "Jestem znacznie gorszy" - dodał w myślach. Ten pan bowiem, w przeciwieństwie do wielu innych mu podobnych, był świadom tego że jest zwyczajnie zły, wynaturzony, lekko psychiczny. Absolutnie mu to oczywiście nie przeszkadzało - czemu coś tak wspaniałego miałoby mu w jakikolwiek sposób wadzić? Przynajmniej było zabawnie, a to było przecież ważne.
- Doprawdy? A cóż to za huncwot ośmielił się skraść damie miejsce odosobnienia? - zapytał udając niesamowicie zdumionego, zupełnie jakby przerażała go myśl że ktoś mógł wykazać się takim brakiem taktu. Odnotował to oczywiście, że zajmowanie tego miejsca może być drobną złośliwością z jego strony - może nie skreślało nikomu planów na życie, ale pozbawiać ludzi czegokolwiek, można zawsze małymi kroczkami i nawet takie nieznaczne gesty się cenią.
- Przed chwilą paliłem papierosa - w szkole de facto nie mogę, więc muszę się chować na błoniach żeby nie musieć znosić jakiegoś idioty który będzie mi wykładał o szkodliwości palenia, w międzyczasie pozbawiając mnie tych jaaaakże cennych i potrzebnych punktów domu. Poza tym, przez ostatnie dwa lata miałem dość czasu by docenić samotność - rzucił beztrosko. Cały czas mówił bardzo cicho, jednakże nie miał wątpliwości że dziewczyna go słyszy. Nawet jego szept nie unikał czyjejkolwiek uwadze, prawdopodobnie przez to jakie emocje mogła wywoływać jego osoba. I to właśnie skreślało wszelkie próby aktorzenia, jednakże nie można mieć wszystkiego.
Gość
avatar

Rozłożyste drzewo nad jeziorem - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: Rozłożyste drzewo nad jeziorem   Rozłożyste drzewo nad jeziorem - Page 3 EmptySro 18 Lis 2015, 18:30

Powiodła wzrokiem za niedopałkiem wyrzuconym przez, jak się dowiedziała, Envy'ego Pride'a. „Zaraz nie wytrzymam” pomyślałam wpatrując się w miejsce gdzie spadł papieros. Dopiero kiedy się przedstawił zorientowała się, że nie podała nazwiska, nie wiedziała czy naprawiać ten błąd, jednak nieuprzejmie byłoby to pominąć skoro on o tym nie zapomniał. Mimo, że jego grzeczność była sztuczna i była pewna, że pod tą czupryną kłębiły się raczej mniej przychylne myśli, to nie mogła pominąć faktu iż ona też nie była szczera. Plotki? Jeszcze nic do mnie nie dotarło, jestem tu zaledwie od miesiąca i z nikim nie rozmawiam. Wybacz, że pominęłam nazwisko nie mam w zwyczaju przedstawiać się nieznajomym, Jestem Le Fay. Zastanawiała się po co właściwie ciągnie tą, jeśli można to tak nazwać, rozmowę. Z kilometra można było wyczuć sztuczność całej sytuacje, a jakże by inaczej, eh jak ona tego nienawidziła, jednak jakoś musi nawiązać znajomości, a inaczej niż przez rozmowy tego nie zrobi. Niestety… Oderwała wzrok od miejsca, w którym uprzednio wylądował niedopałek i spojrzała przelotnie na Envy'ego. Ciekawe masz nazwisko… „I oczy” dodała w myślach. Zatrzymała dłużej wzrok na jego twarzy. A jeśli chodzi o tego.. hmm.. huncwota… Uniosła lekko kąciki ust na sekundę. To jestem niemalże pewna, że był to niejaki blondwłosy Envy Pride. Jeśli dobrze pamiętam... Udała, że się zamyśla, może nie do końca udawała, bo cały czas próbowała rozgryźć o co chodziło z tymi tajemniczymi dwoma latami, więc w sumie tylko lekko pokazała co kryję się za maską. W ostateczności, jak zwykle, ciekawość wygrała. Co masz na myśli mówiąc o dwóch latach samotności? Czyżbyś nie chodził wcześniej do szkoły? Wpatrywała się w niego intensywnie oczekując odpowiedzi i jednocześnie próbując przeniknąć przez jego mur odizolowania i tajemnicy. Czuła narastającą chęć zapalenia papierosa, a ta sytuacja wcale nie pomagała jej w odwiedzeniu samej siebie od tego zamiaru.
Sponsored content

Rozłożyste drzewo nad jeziorem - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: Rozłożyste drzewo nad jeziorem   Rozłożyste drzewo nad jeziorem - Page 3 Empty

 

Rozłożyste drzewo nad jeziorem

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry 
Strona 3 z 6Idź do strony : Previous  1, 2, 3, 4, 5, 6  Next

 Similar topics

-
» Drzewo
» tam masz drzewo

Permissions in this forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
Marudersi :: 
Hogwart
 :: 
Tereny Zielone
 :: Jezioro
-