IndeksIndeks  SzukajSzukaj  Latest imagesLatest images  RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  

Share
 

 "Wiedza to potęga."

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Go down 
AutorWiadomość
Dimitr Cronström
Dimitr Cronström

"Wiedza to potęga." Empty
PisanieTemat: "Wiedza to potęga."   "Wiedza to potęga." EmptyWto 24 Lut 2015, 02:15

Opis wspomnienia
Dimitr chcąc uciec od problemów zawitał księgarnie. Tam znów przyszło mu uciekać, lecz przed uczennicami. Dziwny traf chciał, aby poznał tam pewną Aurorkę...
Osoby:
Dimitr & Sofia
Czas:
Wrzesień 77
Miejsce:
Księgarnia na Pokątnej



****


-Cholera! Cholera, cholera!- Krzyczał jakby czymś bardzo zdenerwowany. Szafa runęła na ziemie, a stare biurko rozwaliło o ścianę. Wszystkie bibeloty latały po pomieszczeniu. Szklane rozbijały o napotkane przeszkody, a pozostałe lądowały w końcu na podłodze. Osoba przebywająca w środku mogłaby zobaczyć wściekłego profesora machającego różdżką... i oberwać czymś w głowę. Choć w sumie... poza Dimitrem ktoś tu był. Trochę wystraszony człowiek. Starszy facet z siwym wąsem. Nauczyciel chyba nie był dla niego zbytnio uprzejmy. Podszedł do mężczyzny i złapał go za fraki, potrząsając.
-Macie zabawę, co? Co?!- Wydarł się i pchnął go na ścianę, po czym wycelował różdżką w jegomościa. -Odejdźcie. Nie chcę Cie zabijać. Po prostu zostawcie mnie w spokoju!- Warknął przez zęby. Twarz wąsacza już nie pokazywała strachu. Stała się spokojna, choć usta wygięły się w lekki uśmiech.
-Smeshnoy(Zabawny).- Powiedział po rosyjsku nieznajomy. Dimitr parsknął śmiechem i schował magiczny patyk do tylnej kieszeni spodni. Zapiął swoją skórzaną kurtkę i chwycił butelkę ginu, która ostała się w barku. Jedynym ocalałym meblu w pomieszczeniu. Pociągnął łyk z gwinta i wręczył trunek starszemu Rosjaninowi. On także upił trochę alkoholu i westchnął. -Aristov...- Wymówił dawne nazwisko Cronströma, po czym reakcja tego drugiego była natychmiastowa:
-Spieprzaj.- Rzucił i skierował się do drzwi. Opuścił dom, który znajdował się na przedmieściach Londynu. Po krótkiej chwili deportował się na Pokątną. Zapewne wiele osób spyta co właśnie zaszło. Dlaczego Dimitr wpadł w taką furie i zniszczył mieszkanie dziwnego pana. Nie tak dawno temu profesor dostał anonimowy list. Jego treść zawierała informacje o miejscu spotkania i dany termin. Kiedy Cronström zjawił się tam gdzie miał powitał go rodak. Gość powiązany z przykrą przeszłością bohatera. Był jednym z zabójców odpowiedzialnych za eksterminacje wszystkich krewnych tego oto nauczyciela. Chciał prawdopodobnie porozmawiać z "poszkodowanym" bo było mu... przykro? Jednak wiadomo, że źle się to mogło zakończyć. Każdy mając przed sobą osobę, która zabiła nam członka rodziny szukałaby teraz zemsty? On jednak nie chciał dopuścić się do takiej zbrodni. Zostawił przeszłość za sobą. Uciekał od niej. Po cholerę teraz wracała? To głupie! Bardzo! Dobrze, że jednak zachował zdrowy rozsądek. Ale wracając do stanu obecnego...

Dimitr przemierzał magiczną ulicę chcąc trochę odreagować. Powiew jesiennego wiatru trochę uspokajał. Jednak wciąż złe myśli chodziły mu po głowie. "Dlaczego? Czemu chciał mnie widzieć?! Przecież mógł sobie darować, mógł zostawić mnie w spokoju! Zabił mi bliskich, a teraz chciał pogadać! Mogłem go uśmiercić. Torturować na różne sposoby. Sprawić, aby krzyczał i błagał o litość! Żeby wtedy naprawdę odżałował wszystkiego!" Pomyślał, a twarz nabierała grymasów. W końcu usiadł na schodach jakiegoś sklepu. Złapał się za głowę i próbował zwalczyć ten cholerny głosik, który ciągle utrudniał skupienie. Nagle do jego uszu dotarła melodia bardzo smutnej piosenki. Jakiś uliczny grajek starał się właśnie zarobić parę monet. Rusek wsłuchiwał się w głos muzyka. Miał talent. Ale chyba złe poczucie czasu na takie coś. Profesorowi zrobiło się jeszcze gorzej. Dlatego wstał i ruszył dalej. Musiał gdzieś się zatrzymać! Księgarnia! Najbliżej! Nie tracąc już czasu zawitał to miejsce.
Cisza. Panowała tutaj spokojna i przyjemna atmosfera. Do czasu, aż jakieś uczennice zobaczyły twarz ich nauczyciela od astronomii. Już ruszyły w jego stronę, a mężczyzna nie chcąc wdawać się w krępujące rozmowy szybko zniknął za jakimiś regałami. Parę minut i ich chichot ucichł. Jest! Zgubił je! Cronström miał nawet ochotę gdzieś usiąść i spędzić tutaj resztę dnia. Jednak nie wygodne miejsce do siedzenia zwróciło jego uwagę, a kobieta w futrze. Czytała książkę o transmutacji. Dimitr obserwował ją przez chwilę, po czym podszedł do niej powoli.
-Co to za ciekawa lektura?- Zagadał. Dlaczego? Aby zająć się czymkolwiek!
Sofia L. Clinton
Sofia L. Clinton

"Wiedza to potęga." Empty
PisanieTemat: Re: "Wiedza to potęga."   "Wiedza to potęga." EmptyWto 24 Lut 2015, 14:27

To był jeden z tych dni, cholernie nudnych dni, kiedy wszyscy Twoi współtowarzysze wybrali się na misje, wrócili do swoich rodzin, a Ty kompletnie nie masz co ze sobą zrobić. Wszystko co miałaś do roboty wykonałaś w ekspresowym tempie – bo zawsze tak robisz, jesteś przecież profesjonalistką, a reszta pracowników Ministerstwa nagle jakby zapadła się pod ziemię. Nawet ten głupi Wilson miał coś lepszego do roboty niż siedzieć w biurze. Zachciało mu się uczyć dzieciaki zaklęcia Patronusa. Sama Sofia zastanawiała się jakim cudem ten naczelny gbur miał możliwość wyczarowania tak pięknego i czystego czaru, kiedy on sam miał ochotę wszystkich powybijać. Z nią na czele.
Zmuszona do wyjścia z biura, zmuszona do ogarnięcia się przemierzała ulice magicznej części Londynu ubrana w wielkie futro, czarne okulary na nosie i kapelusz z szerokim rondem. Szpilki eleganckich butów stukały miarowo o chodnik, a zamaskowana kobieta znalazła miejsce, którego wcześniej szukała. Esy i Floresy. Zaglądała tu często, jeszcze jako dzieciak, by nie tylko kupić potrzebne podręczniki czy pergaminy, ale również by zaopatrzyć się w tomy ksiąg tych przedmiotów, które wyjątkowo ją pasjonowały. Teraz jednak w przebraniu – może niezupełnie, ale jakoś swoja twarz skryć musiała, weszła pomiędzy regały, wcześniej witając się ze sprzedawcą zdawkowym ‘dzień dobry’.
Zapach tytoniu omiótł wszystkich, a perfumy z nutką woni drzewa sandałowego nie zdołały skryć nieprzyjemnego dla co poniektórych smrodu. Jej on nie przeszkadzał – wypaliła chyba dzisiaj ze sto papierosów, zanim zwlekła się z niewygodnego fotela. Nie lubiła nie mieć co robić, a żaden z towarzyszy nie pokwapił się by wyciągnąć ją na coś mocniejszego.
Dlatego gdy tylko znalazła się w zacisznym miejscu odetchnęła głęboko, wdychając ten cudowny zapach nowych książek i schowawszy się pomiędzy rzędami tomiszczy z działu transmutacji sięgnęła po jedną. Najnowsze wydanie skierowane do dorosłych czarodziei – jedna z tych pozycji z najwyższej półki, jak nie lepiej. Rozłożyła jak gdyby nigdy nic tomik i zatopiła się w lekturze, sprawdzając czy doszły jakieś nowe przypisy, notki odautorskie, cokolwiek.
Poruszenie jakie rozegrało się przy wejściu niewiele ja obeszło – znajdowali się wszak w miejscu publicznym, więc niczym dziwnym było to, że klientela wchodziła bądź też wychodziła, gdy coś im nie pasowało. Zauważyła jednak zbliżającą się istotę – płci męskiej, wysoka, trochę zagubiona. I mimo, ze nie odrywała wzroku od zgrabnie ułożonych liter to doskonale zdawała sobie sprawę, że mężczyzna kieruje się w jej stronę. Zanim ten się odezwał, ta już unosiła głowę i nawet nie fatygując się o cokolwiek, o jakikolwiek ludzki odruch czy chociażby o zdjęcie okularów, zlustrowała go wzrokiem od dołu do góry, a kącik jej ust drgnął.
- Czytam właśnie o tym jak zamienić organy delikwenta w kamienie, kiedy ten nie będzie się tego spodziewał. – Odpowiedziała gładko zamiast powitania, tym samym niejako zdradzając jakim działem konkretnie się zajmuje. A może to była tylko zwykła zagrywka? Widziała tego faceta pierwszy raz na oczy i choć przystojny to nie wiedziała kim był. Może jakimś pielęgniarzem w szpitalu, który kojarzył jej darcie japska na cały oddział? A może wrogiem, który chce poderżnąć jej gardło? Momentalnie zmarszczyła brwi i zmrużyła oczy, czego ten nie mógł zauważyć, bo skryte były za szklaną taflą soczewek okularów, które skutecznie umożliwiały jej obserwację wszystkiego i wszystkich.
- Przyszedł Pan po jakąś konkretną książkę czy z nudów Pan zagaduje do pierwszej lepszej kobiety spotkanej w księgarni? – Spytała beznamiętnie, chociaż z pewną dozą ciekawości, którą trzymała w głębi siebie, wracając wzrokiem do jednego z trudniejszych zaklęć.
Dimitr Cronström
Dimitr Cronström

"Wiedza to potęga." Empty
PisanieTemat: Re: "Wiedza to potęga."   "Wiedza to potęga." EmptyWto 24 Lut 2015, 23:53

Dimitr w sumie miał straszny mętlik. Zastanawiał się co ze sobą począć. Tamten mężczyzna ciągle go przepraszał, nawet mówił gdzie podziewa się reszta morderców. Ale Rosjanin naprawdę wolał po prostu zapomnieć. Byle uniknąć niepotrzebnych konfrontacji, które nic by nie rozwiązały. Jedynie potem żałowałby tego co zrobił. Uciekał... ale był tchórzem? Nie! Robił słusznie. Tak jak wyjazd do Anglii zalicza się do dobrych posunięć. Gdyby został w Szwecji mogłoby to się skończyć tylko śmiercią. Powrót do Rosji uznać natomiast można za głupotę. Czego miałby tam szukać? Sierociniec opuścił lata temu, a nic go nie trzymało w Moskwie. Co prawda chciał odwiedzić kiedyś swój dawny "dom". Ale przez ostatnie wydarzenia stało się to niemożliwe. Cronström nawet teraz miał ciągłe problemy na głowie. Dumbledore starał się czasami rozmawiać z profesorem na temat tego wszystkiego. Dimitr oczywiście unikał rozmów o tym, ale staruszek jakoś znajdował sposoby na przełamanie oporów Rosjanina. Ciekawe, czy Albus bardziej zainteresował się jego przeszłością, czy może nazwiskiem mającym powiązanie z wieloma czarnoksiężnikami, którzy zapisali się w karty historii.
Ojciec mówił mu o przodkach. Byli potężni. Siali zniszczenie, władali silnymi zaklęciami, bla bla... Co prawda poza Szwecją mało kto o nich ma pojęcie. Ale Dumbledore to mędrzec! Wie prawie wszystko! Interesuje się rzadkimi okazami. Szczególnie takimi, którym może trochę odbić. Dlatego go przyjął na posadę nauczyciela astronomii? Bo go zaintrygował? To chyba jednak nieistotne. Nikt się nad tym nie rozwodzi, ani nie próbuje zrozumieć działań starego czarownika. Szczególnie ostatni Cronström.
Jednak wracając do teraźniejszości, która wydawała się zanikać, przy tym całym rozmyślaniu... Dimitr "powrócił do żywych". Zdał sobie właśnie sprawę z tego, że kobieta coś do niego mówi. Dziwne, że się na tym nie skupiał. W końcu sam zagadał. Czyżby zrobił to automatycznie i teraz ogarnął co się wokół dzieje? Głupota, ale profesor serio odleciał. Próbował jednak wszystko pojąć i przeanalizować w głowę słowa nieznajomej. Powtórzyć i przyjąć do świadomości. Nadrobić chwilowe "wyłączenie".
-Ah tak.- Dobra, załapał! Teraz może konwersować! -Uznam to za udaną żartobliwą odpowiedź. Podpowiem tylko, że nie słyszałem jeszcze o przemianie organów wewnętrznych. Choć kto wie. Z transmutacji byłem średni. Ciężka dziedzina, ale szanowana.- Dodał z lekkim uśmiechem. Ona także była bardzo urodziwa, ale z pewnością niebezpieczna. Mężczyzna poznał już kobiety, które choć miały wygląd anioła, posiadały dusze diabła.
Hm, teraz musiał się wybronić... ale jak?
-Czy rozpoczęcie rozmowy z interesującą osobą jest czymś złym? Ale chyba powinienem się przedstawić. Dimitr Cronström.- Odparł sprytnie. -Szuka Pani czegoś konkretnego?- Błękitne oczy skierowały się w stronę książki trzymanej przez Aurorkę. Rusek oparł się o półkę rozglądając od czasu do czasu. Liczył, że napalone smarkule go nie odnajdą. Trochę byłoby to żenujące, szczególnie w obecności kobiety. Te miejsce jakoś nie ściągało tłumów. A właściwie, ten dział ksiąg. Może i to lepiej dla niego.
Sofia L. Clinton
Sofia L. Clinton

"Wiedza to potęga." Empty
PisanieTemat: Re: "Wiedza to potęga."   "Wiedza to potęga." EmptyCzw 26 Lut 2015, 22:50

Jeżeli ten dziwny młodzieniec zagadał do niej tylko po to by zaraz jej nie słuchać, to lepiej byłoby dla niego i reszty osób znajdujących się w księgarni by po prostu zamilkł i odszedł. Nie lubiła gdy ktoś ją olewał, nie lubiła gdy ktoś nie zwracał na nią uwagi – już naprawdę wolałaby by nikt się do niej nie odzywał. Wtedy oszczędziłaby sobie i innym nieprzyjemności.
- To nie był żart, tylko stwierdzony fakt. Naprawdę o tym czytam. – Oderwała wzrok od książki i podniosła go nań na twarz świeżo upieczonego nauczyciela astronomii. Jeszcze raz skupiła na nim swoją całą uwagę i zaznaczyła palcem delikatnie zaginając róg książki, czego nie powinna oczywiście robić, ale skoro zamierzała ją kupić, to mogła traktować ją jak własność. Wzruszyła lekko ramionami na jego odpowiedź, bo w sumie ona była całkiem niezła swojego czasu gdy jeszcze uczęszczała do szkoły. Poszła jednak w innym kierunku i zamiast zostać profesorem czy innym wynalazcą została aurorem. I nie zamieniłaby się z nikim innym na robotę. Nawet jeżeli była niewdzięczna i niebezpieczna. Niemal codziennie narażała życie, by innym było lepiej, a i tak wielu tego nie doceniało. Sofia lubiła jednak ryzyko, więc jej to było na rękę. Nawet lepiej gdy ludzie jej nie kojarzyli. Tak samo jak ten typek, który ośmielił się do niej podejść. Pewnie nie wiedział z kim ma do czynienia – zresztą, czy to miało jakieś znaczenie? Widzieli się po raz pierwszy, a o tym spotkaniu zapewne zapomną za jakieś dwie, trzy godziny?
- Nie wiem Pan czy jestem interesująca, bo mnie Pan nie zna. Dziękuję jednak za tak powierzchowną ocenę. – Skomentowała krótko i sucho jego słowa i zanotowała w odmętach pamięci jego imię i nazwisko, rosyjski akcent i błękitne oczy. Niezwykle intensywny odcień błękitu musiała przyznać, co nieco zbiło ją stropu, a czego nie dała po sobie pokazać oczywiście. Umiała maskować emocje i wykorzystywała to niemal zawsze gdy miała do czynienia z mężczyznami. Tymi przystojnymi oczywiście.
- Clinton Sofia. – Rzuciła swoją tożsamością, bo nie miała powodu by ukrywać tego jak się nazywa. Wszyscy z Ministerstwa już ją znali, była jedną z wyżej postawionych person w MM, więc…
- Już znalazłam tak naprawdę to co mnie interesuje. – Zamknęła książkę z łoskotem jeszcze raz wdychając zapach nowego pergaminu i odwróciła się w stronę Dimitra, chowając swoja nową zdobycz pod pachą, jak gdyby nigdy nic. Spojrzała na niego znad ciemnych okularów dobrej, włoskiej marki i uniosła jedną brew. Wyczekująco. Jakby sprawdzała czy jeszcze ma jej coś do powiedzenia.

Dimitr Cronström
Dimitr Cronström

"Wiedza to potęga." Empty
PisanieTemat: Re: "Wiedza to potęga."   "Wiedza to potęga." EmptySob 28 Lut 2015, 16:40

W sumie Dimitr świetnie rozegrał sprawę. Nawet jeśli nieźle ryzykował tym nie słuchaniem jej to nie dał tego po sobie poznać. W końcu wypowiedź kobiety do niego dotarła i ładnie odpowiedział. Wystarczyło dobrze grać i nie wypaść z roli.
-Oh. To moja pomyłka. O takich sposobach jeszcze nie słyszałem.- Powiedział z lekkim uśmiechem krzyżując ręce na piersi. -Ale to trochę musi być bolesne. Wolałbym nigdy nie paść ofiarą takiej transmutacji.- Wyszczerzył ząbki. Zauważył, że kobieta może być trudną rozmówczynią dlatego próbował wywrzeć jakieś dobre wrażenie. Choć prawda jest taka, że człowiek potrzebuje tylko paru sekund, aby wyrobić sobie opinie o drugiej osobie. Potem to tylko kształtujemy. Jeśli Sofia poświęciła mu swoją uwagę, więc chyba nie tak źle. Jak się to się skończy? To już zobaczymy.
Wyglądała mu na jakąś urzędniczkę w Ministerstwie. Możliwe, że pełniła tam jakąś funkcje. Dlatego też dobrze uważać na słowa i zachować takt. Poza tym nikt nie powiedział, że to ma być pierwsze i ostatnie ich spotkanie. Tak się rozpoczynają nowe znajomości.
-No tak.- Westchnął. Dobra, to będzie serio ciężkie. -Mam przeczucie. Zazwyczaj mnie nie myli. Zależało mi na zachowaniu kultury i uprzejmości.- Uśmiechnął się szerzej. Zignorował jej ton głosu. Czasami ludzie to się uczepią wszystkiego. Jak wtedy prowadzić miłą konwersacje? Był trochę skołowany.
-Nazwisko brzmiące jak imię. Przynajmniej łatwiejsze od mojego w pisowni.- Skomentował przyjaźnie, po czym odwrócił wzrok i skupił go na książkach na półce. Szukał czegoś, czy się speszył? On? Dimitr? Chyba jednak chodzi o lekturę... może.
-Hm, to dobrze. Ja natomiast poszukuje książki.- Przypomniało mu się, że i tak miał kiedyś odwiedzić księgarnie. -Szukam materiałów z dziedziny astronomii. Nauczam w Hogwarcie tego przedmiotu i mam lekcje w najbliższym czasie. Potrzebuje czegoś przydatnego.- Wytłumaczył przy okazji wspominając o swoim zawodzie. Mógł ją trochę zdziwić, bo profesorami zostają ludzie trochę starsi. Dimitr nie miał takiego wielkiego doświadczenia, ale jakoś dostał fuchę. -Jestem wykładowcą od niedawna, ale mam sporo pracy na start.- Dodał. Spojrzeniem powrócił do Sofii. Chyba na tej półce jednak nie znalazł tego czego szukał.
Sofia L. Clinton
Sofia L. Clinton

"Wiedza to potęga." Empty
PisanieTemat: Re: "Wiedza to potęga."   "Wiedza to potęga." EmptyCzw 19 Mar 2015, 20:18

Zazwyczaj działo się tak, że jeżeli odwiedzałeś jakieś konkretne miejsce to miałeś jasny powód, by się w nim znaleźć. Pragniesz zakupić pieczywo – kierujesz się do piekarni. Kupujesz buty – idziesz do galerii. Uciekasz przez hordą napalonych nastolatek – chowasz się między regałami książek, które wcale Cię nie interesują i zaczepiasz nieznajomą Ci kobietę. Och, okej, tak powinno to wyglądać?
Sofia wpadła do księgarni podczas jednej z dłuższych przerw w pracy – na co dzień pracowała do późna, więc po wszystkich zajęciach nie miała nawet szansy by wpaść na Pokątną, by kupić to co było jej potrzebne, dlatego z chęcią wyrwała się z Ministerstwa i skosztowała resztki sierpniowego czy wrześniowego słońca, które opadało promieniami na jej twarz przyzwyczajoną do ultra wysokich temperatur. Tutaj, w Anglii było zupełnie inaczej. I chociaż pomieszkiwała tu od wielu lat to do tej pory uważała, że jej oaza znajduje się w Mediolanie, w rodzinnych stronach w otoczeniu familii i znajomych, których odwiedzała gdy tylko miała okazję. Teraz jednak korzystała z tych kilku chwil wolności, kiedy nie miała nad sobą jęczącego Jareda i innych aurorów i pracowników MM, którzy wiecznie czegoś od niej chcieli. Jak nie włoskiej kawy to aktów zgonu, to jeszcze czegoś innego. Wszystko było idealnie – znalazła odpowiednią pozycję, przewertowała ją nawet nie sprawdzając ceny – nigdy nie oszczędzała na czymś na czym jej zależało, a z racji wykonywanego zawodu było ją po prostu na to stać. Mężczyzna, który się do niej przyczepił może byłby interesujący gdyby nie fakt, że jakoś wydawał się jej dziwnie nudny i nijaki. Owszem, był cholernie przystojny – gdyby się postarał to najpewniej straciłaby dla niego głowę, ale teraz jedynie traktowała go z dystansem i pewną dozą chłodu, co by sobie nie pomyślał o niej jak o jednej z tych słodkich panienek, które może mieć każdy. Może i wyglądała niepozornie – słodka buźka, zapach tytoniu zmieszany z mocnymi perfumami, eleganckie ciuchy, ale to tylko zmyłka, bo tak naprawdę panna Clinton była niebezpiecznym zawodnikiem. Ale o tym nie musiał wiedzieć każdy.
- No cóż, wszystko zależy od tego jak bogatą wyobraźnię ma Twój przeciwnik. – odezwała się po chwili, kiedy ten skończył mówić. Spojrzała na niego badawczo i tylko obserwowała jak opiera się nonszalancko o regały, jak szuka czegoś wzrokiem, jak się miota i nie wie ewidentnie co ze sobą zrobić. Na wzmiankę o swoim nazwisku tylko zaśmiała się perliście ignorując kompletnie oburzone spojrzenie kobiety z dzieckiem, która przechadzała się między alejkami.
- Nazwisko Clinton jest wbrew pozorom bardzo znane i wydaje mi się, że na świecie zaistniało odrobinę wcześniej niż imię, które jest tyko wymysłem szalonego rodzica. – Skomentowała tylko przypominając sobie, że kojarzy jednego z magomedyków o takim imieniu – tego, który wiecznie krzywi japsko kiedy widzi ją na izbie przyjęć. Jak widać nie przez każdego panna Sofia jest lubiana. Ale na to nie ma najmniejszego wpływu, a co więcej, momentami po prostu nie chce tego naprawiać.
Uniosła jedną brew kiedy ten zaczął wyznawać czym się zajmuje – ta kiwała tylko głową ze zrozumieniem, bo w gruncie rzeczy to miłe, że spotkała świeżaka – nauczyciela. Takie znajomości zawsze się przydadzą, bo przecież nigdy nie wiesz kiedy będzie Ci potrzebny belfer czy wejście do szkoły, tak?
- Och, astronom. Nigdy nie byłam dobra z tego przedmiotu. Aczkolwiek jeżeli szuka Pan literatury traktującej o gwiazdach to niestety pomylił Pan działy. – Wyjaśniła najgrzeczniej jak umiała starając się nie roześmiać mu w twarz, po czym poprawiając książkę pod pachą ruszyła się ze swego miejsca, czując jak czas nieubłagalnie umyka jej spomiędzy palców.
- Każdy z nas kiedyś zaczynał. Ja również byłam nieopierzonym kurczakiem, ale by stać się kimś więcej trzeba nad tym pracować. Długo i wytrwale, panie Cronström. – Powiedziała jeszcze z uśmiechem. Podczas wypowiadania jego nazwiska zabawnie się wyszczerzyła, bo miała po prostu pewne problemy z twardą głoską - całe życie była przyzwyczajona do miękkiego włoskiego języka czy innych, których używała niemal na co dzień, dlatego teraz popełniła małego lapsusa językowego co zaowocowało kolejną salwą śmiechu aurorki.
- Było mi bardzo miło, jednak obawiam się, że czas mnie nagli. – Mruknęła zerkając na lewy przegub po czym podniosła wzrok na przystojną twarz Rosjanina i posłała w jego stronę kolejny grymas z grona tych przyjemnych.
- Życzę sukcesów. – Odezwała się jeszcze i odwróciła się by przejść do głównej alei i skierować swe kroki do kasy, gdzie planowała zwyczajnie zapłacić za swe zakupy.
Sponsored content

"Wiedza to potęga." Empty
PisanieTemat: Re: "Wiedza to potęga."   "Wiedza to potęga." Empty

 

"Wiedza to potęga."

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry 
Strona 1 z 1

 Similar topics

-
» Eliksiry to nie gotowa wiedza, musisz próbować.

Permissions in this forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
Marudersi :: 
Strefa Gracza
 :: 
Dodatki do postaci
 :: Myślodsiewnia :: Zakończone
-