IndeksIndeks  SzukajSzukaj  Latest imagesLatest images  RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  

Share
 

 Pomost

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Go down 
Idź do strony : 1, 2, 3, 4, 5, 6  Next
AutorWiadomość
Dorcas Meadowes
Dorcas Meadowes

Pomost Empty
PisanieTemat: Pomost   Pomost EmptySob 15 Lut 2014, 17:23



Pomost


Szeroki, dość długi pomost, który ciągnie się w głąb jeziora i stanowi idealne miejsce na romantyczne spacery o zachodzie słońca. Zwykły, drewniany, ale mimo wszystko całkiem bezpieczny.

Cú Chulainn O'Connor
Cú Chulainn O'Connor

Pomost Empty
PisanieTemat: Re: Pomost   Pomost EmptySob 24 Maj 2014, 17:28

Po wydostaniu się z wieży astronomicznej od razu wypuścił Berserkera, by ten mógł wrócić na swoje miejsce, polatać dookoła zamku czy nad Zakazanym Lasem. Miał tylko nadzieję, że akurat w tym ostatnim miejscu nic go nie zje, ale jak to mówią "złego diabli nie biorą". Nie zdziwiłby się, gdyby sowa zyskała sobie własny mini fanklub w Lesie za ten wredny charakterek. Na szczęście tego dnia już nie dziobała, ani nie drapała Irlandczyka - i całe szczęście. Zazwyczaj potrafili się dogadać, w końcu Cu spędził kiedyś sporo czasu oswajając tego pierzastego dzikusa. Ale jak to w każdym związku bywa, czasem zdarzają się te niebezpieczne dni, gdy jedna ze stron po prostu atakuje drugą, bo tak. Chyba zaczynał się do tego przyzwyczajać, a przynajmniej nie wściekał się już tak jak kiedyś.
Znał Aristos na tyle, by wiedzieć, że jeśli daje ci godzinę czasu na przybycie to bierz pod uwagę tylko pierwsze pół. Dlatego też nawet nie zachodził do dormitorium czy kuchni, by zwinąć coś do jedzenia. Był głodny i najchętniej porwałby jakiś placek z jabłkami chociażby, ale nie, nie tym razem. Najpierw Aristos. Najwyżej po spotkaniu zaczai się na jakieś zapasy nocne.
Miał na sobie najzwyklejsze w świecie jeansy(z przetarciami na kolanach, bynajmniej nie firmowymi), wiązane, skórzane buty, które może i nie miały nawet miesiące, ale zdradzały intensywne użytkowanie, a to oznacza wiele w przypadku takiej osoby jak O'Connor. Do tego biały t-shirt z logo AC/DC. O dziwo, ta część garderoby była czysta, bez śladów przygód, jakie mogły spotkać Gryfona(lub które on mógł sprowadzić na siebie).
Dotarł na molo po dwudziestu minutach od odebrania sowy i ku jego zdumieniu było puste. Biegł przez większość drogi z zamku nad jezioro, więc kilka metrów przed molo zwolnił i wszedł na cicho skrzypiące deski. Lekki wiatr sprawił, że długie pasmo włosów opadało teraz na pierś chłopaka, więc zmienił z powrotem jego położenie. Rozejrzał się dookoła i kiedy odwrócił się w stronę zamku zobaczył jak Lacroix idzie w jego stronę, wyłaniając się zza drzew. Właściwie to nie było to trudne, biorąc pod uwagę fakt, że była ubrana w białą sukienkę. W pierwszej chwili i przy późniejszej porze dnia pewnie mogłaby udawać ducha. Ale co do sukienki... Przez pierwszych kilka sekund nie mógł oderwać oczu od dekoltu, który w pewien oryginalny sposób kończył się dopiero nad pępkiem. Dopiero po chwili potrząsnął lekko głową i spojrzał na twarz Aristos, uśmiechając się szelmowsko, ale w ten sympatyczny, złagodzony sposób. O tak, był ładna, nawet bardzo i nie dziwiło go, że taka ilość uczniów zwraca na nią uwagę. Co prawda, wolałby, by na przykład taki Rosier trzymali się od niej z daleka, ale niestety nie miał na to wpływu.
Gdy dziewczyna podeszła bliżej, jego uśmiech nieco się poszerzył.
- Naprawdę sądziłaś, że mógłbym kazać ci czekać godzinę, a potem nie przyjść? - zapytał lekkim tonem, wciąż się jej przyglądając. - Pięknie wyglądasz.
Aristos Lacroix
Aristos Lacroix

Pomost Empty
PisanieTemat: Re: Pomost   Pomost EmptySob 24 Maj 2014, 19:02

Ostatni raz przyjrzała się swojemu odbiciu, a lustro westchnęło tęsknie' tafla zafalowała lekko, gdy Aristos uniosła ręce, by odgarnąć włosy z ramion, rozważając, czy ich nie związać.
- Wyglądasz grzesznie...- zaszemrał głos pochodzący z ram, a Gryfonka parsknęła jedynie, opuszczając ręce. Czarne loki swobodnie opadły na plecy.
- Planowałam wyglądać niewinnie. Taka rola bieli. - mruknęła do zaczarowanego zwierciadła, przygładzając materiał sukienki.
- Kochana, jeśli chciałaś wyglądać niewinnie, należało wcisnąć te zgrabne ciałko w szatę pokutną, puścić włosy na wiatr i rozpocząć modlitewne śpiewy. - lustro parsknęło cicho, a Aristos uniosła brwi, sięgając po różdżkę.
- Ty i ja mamy zaskakująco różne pojęcie o niewinności. - stwierdziła kwaśno, odwracając się na pięcie i wychodząc z dormitorium.
Od chwili kiedy wysłała do Cu sowę zdążyła się przebrać i doprowadzić do porządku; ślizgońska impreza sprawiła, że z łóżka udało jej się wydostać dopiero późnym popołudniem. O obiecanym spotkaniu z Cu przypomniała sobie natomiast chwilę po wejściu do łazienki, gdy lustro na głos zastanawiało się nad jej opłakanym wyglądem.
Nie zamierzała się spieszyć. Dała mu godzinę, wiedząc, że nauczony doświadczeniami zjawi się tam o wiele szybciej. Czekanie na niego było poniżej jej godności; to inni czekali na nią. Nie na odwrót.
Gdy schodziła po schodach widziała jak O'Connor wybiega głównym wejściem i uśmiechnęła się, jedynie nieznacznie przyspieszając kroku. Nie znaczyło to jednak, że miała zamiar kazać mu czekać na siebie w nieskończoność.
Używając sobie jedynie znanych skrótów wydostała się na błonia i ściągnęła sandały, pozwalając by zielona trawa łaskotała ją w stopy, gdy zmierzała w stronę molo. Nagrzane słońcem deski delikatnie parzyły, ale nie zwracała na to uwagi, z satysfakcją przyglądając się minie Gryfona, który miał wyraźne problemy z oderwaniem wzroku od jej dekoltu. Chrząknęła wreszcie cicho, acz wymownie.
- Sądziłeś, że będę tu czekać? - odpowiedziała pytaniem na pytanie, mrugając do niego filuternie. Ciemne loki mieniły się w słońcu odcieniami miedzi i brązu, zwłaszcza gdy Aristos poruszała głową; puszczając komplement mimo uszu, kwitując go tylko krótkim uśmiechem, ruszyła wolnym krokiem w głąb molo, oglądając się na O'Connora przez ramię.
- Zamierzasz tak tam stać, Cu? Merlinie, gdybym wiedziała, że sukienka jest w stanie cię spetryfikować, ubrałabym pelerynę. - parsknęła śmiechem, nie zatrzymując się jednak. Szła lekko, niemal tanecznym krokiem, rozkładając ramiona i z wyraźnym zadowoleniem wystawiając się na słońce, które opadało coraz niżej i w tej chwili przybierało najróżniejsze odcienie pomarańczu.
Cú Chulainn O'Connor
Cú Chulainn O'Connor

Pomost Empty
PisanieTemat: Re: Pomost   Pomost EmptySob 24 Maj 2014, 20:55

- Może przez moment. - odparł beztrosko, lekko wzruszając ramionami. - Ale racja, to w sumie nie byłoby w twoim stylu.
Uśmiechnął się w ten zawadiacki sposób, unosząc kącik ust nieco wyżej. Z bliska Ari tylko zyskała, a raczej jej uroda. Nawet za (nie tak znowu) dawnych czasów, gdy nie pałali do siebie miłością, a wręcz przeciwnie twierdził, że dziewczyna ma wyjątkową urodę. Może nie był to typ piękności Willi, ale dla Irlandczyka było to coś o wiele lepszego. Była...intrygująca, nietypowa, zapadająca w pamięć. Na początku strasznie drażnił go ten jej szyderczy uśmieszek, bowiem miał wrażenie, że Lacroix non stop się z niego naśmiewa, kpi jawnie, wręcz bezczelnie. Z czasem jednak, gdy zaczął odkrywać lepsze strony jej natury i sposobu bycia, zalety charakteru - ten uśmieszek przestał go denerwować, a często zdawał się być wręcz uroczy. Były drobne momenty, gdy nadal nie podobał mu się charakter tej miny, ale kto by się tam przejmował takimi drobnostkami.
Kiedy dziewczyna go wyminęła zdziwił się, oglądając za jej drobną i lekką postacią. Dopiero jej słowa zlikwidowały to zdumienie, zastępując je rozbawienie, które objawiło się w postaci lekkiego śmiechu, z nutką zakłopotania. Przeczesał palcami włosy i ruszył powolnym krokiem w stronę Gryfonki. Mimo iż mu się nie spieszyło, znalazł się przy niej po kilku sekundach. Te zalety dłuższych nóg i większych kroków.
- No wiesz co? Pelerynę? - rzucił z niedowierzaniem w głosie, jednocześnie palcami delikatnie muskając jej ramię. Trwało to zaledwie moment, a siłę dotyku można by porównać do lekkiego wiatru, który wywołuje dreszcze. Tak, taki dotyk był najlepszy - pobudzał wyobraźnię i krew w żyłach. Pomimo spokoju, jaki dominował w chwili obecnej w Irlandczyku, mógł swobodnie poczuć jak czerwona ciecz zaczyna szybciej płynąć w jego ciele.
- To byłaby ogromna strata, szczególnie o tej porze roku. A moje spojrzenie weź za niewerbalny komplement. Uwielbiasz je przecież. - zaśmiał się krótko, będąc tuż przy Aristos. Zmierzył ją spojrzeniem raz jeszcze, po czym skupił się już wyłącznie na jej twarzy.
- I muszę przyznać, że cieszę się z koloru tej sukienki. Mimo tego jak bardzo ci ten kolor pasuje, cieszę się, że nie jest zielona.
Ton głosu był spokojny, uśmiech wciąż gościł na twarzy chłopaka. Dzięki temu nie odbierało się tego jak wyrzut czy coś w tym guście. Właściwie to już nie miał za złe Lacroix tego dopingu dla Ślizgonów. W końcu to lwy wygrały i to jego, a nie Evana pocałowała tego wieczoru. Ha, niech się upije z żalu i wściekłości, i dobrze. Może po pijaku pójdzie popływać.
- Naprawdę nie chciałaś naszego zwycięstwa? Czy coś innego się kryło za tą... niecodzienną sytuacją?
Aristos Lacroix
Aristos Lacroix

Pomost Empty
PisanieTemat: Re: Pomost   Pomost EmptySob 24 Maj 2014, 21:08

Uniosła brwi, zerkając na niego po raz kolejny; na jej wargach pojawił się krótki uśmiech. Odgarnęła włosy z pleców, przekładając je na ramię po jednej stronie szyi, z rozmysłem odsłaniając kark. Sandały położyła na nagrzanych deskach, gdy znaleźli się na końcu molo, a potem usiadła na jego skraju, zakładając nogę na nogę. Biały materiał podwinął się lekko, odsłaniając koniec ukrytej pod sukienką różdżki, zatkniętej za podwiązkę.
Musnęła stopą powierzchnię wody i odchyliła głowę do tyłu, spoglądając na O'Connora.
- Chciałam, żeby wygrali. - powiedziała po chwili, niebieskie oczy zamigotały tajemniczo - Chciałam, by Daniel złapał znicza, a Rosier rozniósł Allison na bramce. Coś w tym złego? - spytała, prostując się i nie spuszczając z Connora wzroku zaczęła powoli, leniwymi ruchami zaplatać warkocza.
Jego wcześniejszy dotyk miał wpływ i na jej ciało, choć jedynie w pewnym sensie; spięła się na krótką chwilę, by poczuć jak z podbrzusza w górę zaczyna rozlewać się fala znajomego ciepła. Dreszcz przechodzący po kręgosłupie również był miłym doświadczeniem, jednak trzeba było czegoś więcej w tej materii, by uwieść ją dotykiem.
- Oboje doskonale wiemy, że moja przynależność do Gryffindoru jest jakąś pomyłką. A może Tiara chciała, żebym nauczyła się pewnych wartości, z których nasz dom słynie? Jestem jaka jestem, Cu. A odkładając na bok głębokie animozje... Wśród Slytherinu mam więcej przyjaciół. Moje serce należy do domu Salazara. - dodała spokojnie, znów wsuwając stopę do wody; kręgi pojawiające się na jej powierzchni rozchodziły się w drgającym rytmie.
- Nie oznacza to jednak... - odezwała się po krótkiej chwili milczenia, odwracając wzrok by spojrzeć przed siebie - ...że nie cieszy mnie wasza wygrana. - kolejny półuśmiech, kolejne krótkie spojrzenie skierowane na jego twarz.
Aristos była mistrzynią w ukrywaniu swoich prawdziwych intencji, nie wątpiła jednak, że Cu w miarę swoich możliwości potrafi nieco ją rozgryźć. Potrafiła też nieźle kłamać, jednak w tej chwili nie było to konieczne. Choć pewnie O'Connor poczułby się lepiej, gdyby się na ten ruch zdecydowała.
- Mogłabym ci powiedzieć, że założyłam się z Evanem. Mogłabym powiedzieć, że przegrałam. Ale po co kłamać? Wygraliście, gratuluję wam szczerze, Cu. Nie zmienia to jednak faktu, że bardziej niż wygrana Gryfonów cieszy mnie upadek Resy. - skrzywiła się lekko, marszcząc nos. Nie przepadała za przyjaciółką Gryfona, można by wręcz posunąć się do stwierdzenia, że Resa działała na nią jak płachta na byka.
Kręgi na wodzie powoli zanikały, Aristos westchnęła cicho, przymykając oczy i wystawiając twarz ku ciepłym promieniom słońca.
Wiedziała, że w powietrzu wisi pytanie, którego żadne z nich nie chce zadać, była też gotowa ewentualnie wyręczyć Cu, na razie jednak czekała.
Czekała, aż spyta co dalej.
Cú Chulainn O'Connor
Cú Chulainn O'Connor

Pomost Empty
PisanieTemat: Re: Pomost   Pomost EmptySob 24 Maj 2014, 21:46

Odpowiedzi wcale nie podnosiły Cu na duchu, chociaż i tak był wdzięczny Aristos za to, że była z nim zupełnie szczera. Niestety, prawda nie zawsze bywa przyjemna czy słodka, więc chłopakowi nie pozostało nic innego jak usiąść obok dziewczyny "po turecku", patrząc na początku na nią, po chwili jednak przenosząc spojrzenie w dal, ponad taflą jeziora.
Owszem, miał świadomość, że Lacroix nadaje się jak nikt inny z Gryffindoru, by trafić pod skrzydła Salazara. Ba, dziewięćdziesiąt procent szkoły(łącznie z profesorami i chyba samym dyrektorem) zadawało sobie pytanie "jak to możliwe, że Tiara przydzieliła ją do domu Godryka". Oficjalna wersja jest taka, że ta wytarta czapka albo dziwaczeje na starość, albo ktoś oblał ją whisky czy innym alkoholem. Ewentualnie czystym spirytusem, biorąc pod uwagę rangę swego rodzaju błędu. Pomimo uczuć jakimi darzył dziewczynę należał do tej części szkoły, wciąż widząc ją raczej w zieleni niż szkarłacie.
W kwestii meczu... O'Connor westchnął nie tak cicho jak by tego pragnął. Doprawdy, tego dalej nie potrafił pojąć. To już nie było kibicowanie dla rywalizacji tylko bezwzględność. Chęć zobaczenia przeciwników nie pokonanych, już nawet nie to było najważniejsze. Nie, ona chciałąby widzieć drużynę Gryffindoru wgniecioną w murawę, choćby i z pucharem. To go nieco przerażało w Lacroix i wiedział, że dziewczyna ma tego świadomość. I podejrzewał, że była zazdrosna o Resę, stąd ten jad w jej stronę. Owszem, z Anderson tworzyli perfekcyjny duet na boisku i nikt tu nie jest winien.
Westchnął po raz kolejny, opierając się na dłoniach, lekko odchylając do tyłu.
- Prawdę mówiąc miałem na początku nadzieję, że nawet jeśli nie kibicujesz Gryffindorowi to może będziesz kibicować mnie. - uśmiechnął się lekko, ale trudno było określić ten uśmiech. Nie mógł być zły, bo i o co? Odrzuciła jego uczucie raz, nikt niczego nie obiecywał. To, że go pocałował zeszłego wieczoru było wspaniałe, ale też do końca nie wiedział na czym stoi. Na czym oboje stoją.
- Choć może bym się tym tak nie przejął, gdyby Ślizgoni nie zaczęli ze mnie kpić na boisku przez to. Grałem najlepiej jak umiałem, nie dałem się złamać pod tym względem, ale znasz mnie, Ari. - spojrzał na nią z tym samym wyrazem twarzy. - Wiesz jak to na mnie działa. Opanowałem się tylko dlatego, że postanowiłem grać dla ciebie, wiesz?
Ponownie zaśmiał się z lekkim zakłopotaniem.
- By pokazać ci, że może niekoniecznie powinnaś krzyczeć imię Rosiera czy kogo tam jeszcze wspierałaś z trybun. Cieszę się niesamowicie, że się udało. Wygrywają mecz wygrałem sobie twój pocałunek. Aczkolwiek... nie bardzo wiem jak go interpretować, wiesz? Bo dobrze pamiętamy twoją odpowiedź na moje ostatnie pytanie o nas, wiem jaki masz stosunek do znacznej większości naszego domu i naprawdę nie jestem pewien co dalej. Mój stosunek do ciebie się nie zmienił, Ari, to oboje wiemy. A twój do mnie?
Spojrzał na nią łagodnie, chcąc zapamiętać dokładnie rysy jej twarzy, fale włosów i linię szyi. Zupełnie jakby podświadomie obawiał się, że ta rozmowa mogła być ich ostatnią.
Aristos Lacroix
Aristos Lacroix

Pomost Empty
PisanieTemat: Re: Pomost   Pomost EmptySob 24 Maj 2014, 22:18

Odetchnęła głęboko, wbijając wzrok w taflę wody. Wsunęła do niej obie stopy, poruszając nimi leniwie, na przemian, patrząc jak burzą wodę, dotychczas tak spokojną.
Sama czuła się właśnie jak woda. Potrafiła opanować się w każdej sytuacji, było jednak kilka osób, które potrafiły wywołać w niej prawdziwy sztorm. Jedną z nich był O'Connor.
- Co mam ci powiedzieć, Cu? Że jest mi przykro? - spytała powoli, odwracając głowę i spoglądając na niego uważnie, badawczo - Nie jest mi przykro. - jej głos stwardniał, a błękitne tęczówki pociemniały wyraźnie. Wyprostowała się, odrzucając warkocz na plecy; kilka kosmyków uciekło z fryzury, opadając na jej twarz i szyję, ale nie zwróciła na to większej uwagi.
- Chciałam, żeby Resa spadła. I nie przewracaj oczami, bo dostaniesz oczopląsu. Chciałam, żeby spadła, żeby zrobiła sobie krzywdę. Życzyłam jej tego z całego serca i nadal życzę. - syknęła, zaciskając zęby i mrużąc oczy; widziała na jego twarzy opanowanie, choć oczy zdradzały lekki szok. Niemniej jednak, nie zamierzała teraz przestawać. Nie, kiedy przyparł ją do muru wyznaniem, którego nie chciała usłyszeć.
- Co do kibicowania Ślizgonom... Merlinie, nie bądź dzieckiem! To, że jestem za Slytherinem nie oznacza, że nie kibicowałam tobie. Nawet nie wyobrażasz sobie co czułam, kiedy oberwałeś! Ja... Och, do diabła. - wyciągnęła nogi z wody i podniosła się gwałtownie; krople opadające na powierzchnię tworzyły kręgi wewnątrz kręgów, nachodząc na siebie, drżąc, znikając powoli, pożerane przez nowe kręgi. Aristos zamilkła, oddychając nieco szybciej. Ciężko. Coś dławiło ją w gardle.
- Myślisz, że kiedykolwiek obchodził mnie jakiś głupi puchar? Poszłam na ten mecz wiedząc, że będziecie się kaleczyć, ranić i poniewierać, a to wszystko po co? Żeby nakarmić ego, zmieść morale drugiej drużyny i wygrać starą, przeżartą przez czas... Puszkę. - teraz to ona przewróciła oczami, schylając się po sandały. Z minuty na minutę była coraz bardziej wściekła, choć właściwie do końca nie wiedziała dlaczego. A może nie chciała przyznać na głos, że pytanie, na które czekała, nadal ją przerażało. Nie było bowiem odpowiedzi, którą mogłaby mu udzielić z czystym sumieniem.
- Jesteś idiotą. - rzuciła wreszcie, patrząc na niego z góry i opierając dłoń na biodrze - Wiesz, dlaczego odmówiłam ci poprzednim razem? Bo się boję, że zrobię ci krzywdę. I widzisz? Miałam rację. Merlinie, jaka ja byłam głupia. - na jej ustach pojawił się dobrze mu znany, krzywy uśmieszek. Uśmieszek, który w tej chwili przepełniała tylko gorzka pogarda.
- Gdyby cię to interesowało... Moja odpowiedź na twoje pytanie od początku brzmiała "tak". Ale teraz odnoszę nieprzyjemne wrażenie, że interesuje cię jednak tylko to, komu kibicuję. A ja nawet nie lubię tej głupiej gry! - burknęła jeszcze, czując zalewające ją od środka poczucie bezradności.
O'Connor potrafił ją zupełnie rozbroić, choć zapewne nawet nie miał pojęcia w jaki sposób tego dokonuje.
Mężczyźni. Rasa przeklęta.
Cú Chulainn O'Connor
Cú Chulainn O'Connor

Pomost Empty
PisanieTemat: Re: Pomost   Pomost EmptyNie 25 Maj 2014, 18:39

Słowa Aristos były... ciężkie. W każdym tego słowa znaczeniu, jeśli już mamy być dokładni. Przygniatały go swoim ciężarem, obciążały umysł samym znaczenie, które dla kogoś takiego jak O'Connor - na dodatek w sytuacji takiej jak O'Connor - zdawały się brzmieć o wiele gorzej niż dla kogokolwiek innego.
Dziewczyna, która już od jakiegoś czasu nie była mu obojętna, którą zasłoniłby przed wszystkim i dla której pozwoliłby by pięćset tłuczków na raz trafiły w jego ciało. Ta właśnie dziewczyna, którą miał na wyciągnięcie ręki, w zasięgu głosu i spojrzenia, ba, potrafił nawet poczuć delikatny zapach jej skóry, mówiła mu to wszystko, czego nie chciał właściwie słuchać. Nie chciał o tym wiedzieć.
To było widoczne jak na dłoni, że Lacroix pragnie nieszczęścia i realnej krzywdy dla właściwie wielu osób i trudno było orzec czy Cu tego nie widział czy też nie chciał widzieć. Pomijając fakt, że nie rozumiał takiego toku myślenia, dlatego też odsuwał go w najdalsze zakątki umysłu. Szczególnie, że w obecnej chwili Aristos najwyraźniej się zdenerwowała, a on biedny nie miał pojęcia właściwie dlaczego. Nie rozumiał jej zarzutów odnośnie kibicowania, jej nagłego oburzenia, a co najważniejsze - tego uśmieszku. Dlaczego, właśnie w tej chwili, gdy wszystko było w porządku, gdy dominował spokój? I to właściwie tylko po tym jak chłopak odważył się wyznać jej dokładnie swoje myśli i odczucia względem jednego dnia. Jaki quidditch? Owszem, próbował ją kiedyś do tego zachęcić, ale nie udało się, nie ma sprawy. Już zdążył się z tym pogodzić i odpuszczał Aristos wszelkie prośby o przybycie na rozgrywki. Co w tym złego, że gdy już przyszła miał nadzieję, że dla niego? I skąd miał wiedzieć, że jednak kibicowała mu skoro jedyne imiona jakie słyszał to był te Ślizgonów? Naprawdę nie lubił, gdy Gryfonka oczekiwała od niego czytania w myślach albo zdolności przewidywania absolutnie wszystkiego, ale cóż. To była ta cecha jej charakteru, z którą nigdy nie wygra, pozostawała tylko akceptacja.
Ostatnia kwestia Gryfonki była jednak tą, która sprawił, że brwi O'Connora uniosły się wysoko, a oczy nieco rozszerzyły. Więc jednak? I to po to, by go chronić? Teraz to miało sens, biorąc pod uwagę fakt, iż przyjaźniła się z fanklubem kogoś, kogo Irlandczyk nigdy w życiu by nie poparł. Ale czemu aż tak ją to wyprowadziło z równowagi?
Przez chwilę milczał patrząc na nią nieruchomo. Pozwolił jej wyrzucić z siebie to wszystko i dać moment na względne uspokojenie. Wiedział, że zarzuty nie mają raczej podstaw, ale też nie było sensu, by się o to teraz kłócić. Nie tak to miało wyglądać tego dnia, nie chciał tego - przede wszystkim. Aristos miała iście ognisty temperament godny kobry królewskiej i znał tylko jeden sposób, by to załagodzić. Tej bitwy nikt nie wygra, można było tylko ocalić ile się da.
Wstał powoli i podszedł do dziewczyny. Spoglądał na nią uważnie, próbują złapać jej wzrok i zatrzymać na sobie.
- Nie miałem zamiaru urazić cię w jakikolwiek sposób i przepraszam, jeśli tak to zabrzmiało. To, komu kibicujesz nie jest dla mnie najważniejsze. Najważniejsza zawsze byłaś ty, Ari. - powiedział łagodnie, delikatnie unosząc dłoń, by przesunąć wierzchem palców po jej policzku, odgarniając kilka zagubionych kosmyków za ucho. Towarzyszył temu lekki uśmiech, którym chciał to wszystko załagodzić. - Cieszy mnie fakt, że chcesz mnie chronić, że zawsze chciałaś. Naprawdę. I ja też chciałbym móc chronić ciebie. Niczego tak nie pragnąłem jak usłyszeć to "tak" z twoich ust.
Nie odrywał oczy w jej twarzy, a jego uśmiech minimalnie się poszerzył, gdy druga dłonią musnął jej przedramię.
- Może po prostu jestem trochę zazdrosny. Teraz jednak, gdy mi to wyznałaś powinno być lepiej. - nachylił się ku niej , by ich twarze dzieliły może dwa centymetry, a usta Gryfon były skierowane do ucha dziewczyny. - Kocham cię, Ari, wiesz? - szepnął jeszcze z uśmiechem, który był doskonale wyczuwalny w jego głosie.
Aristos Lacroix
Aristos Lacroix

Pomost Empty
PisanieTemat: Re: Pomost   Pomost EmptyNie 25 Maj 2014, 20:47

Słowa, które powinny ją uszczęśliwić, jedynie sprawiły ból. Czuła jak coś skręca ją od środka z każdym kolejnym słowem Cu, z każdym jego gestem coś wyło w dziewczynie, namawiając do ucieczki.
Jednocześnie uparte serce domagało się trwania w tej chwili, w tym miejscu, zatracenia się w niebieskich oczach i poczuciu bezpieczeństwa, które dawały silne ramiona.
Czując jego dotyk policzku pokręciła przecząco głową, chcąc, by zabrał ręce. Przy przestał mówić. By nie torturował jej wyznaniem, na które nie mogła odpowiedzieć bez świadomości, że wyda na niego wyrok.
Powiedział, że chce ją chronić. Chronić. Ją. Na samą myśl miała niesamowitą ochotę wybuchnąć gorzkim śmiechem. O'Connor był rycerzem, na białym koniu, z mieczem w dłoni. Przyjacielski, ciepły, wyrozumiały, odważny, lojalny... Prawdziwy Gryfon. Godny swojego miana.
Chciał ją chronić i wiedziała, że to zrobi, nawet jeśli nie ma pojęcia z czym przyjdzie mu się mierzyć. Nawet jeśli nie wie, że to ona stanowi zagrożenie dla niego i dla wszystkiego, co kocha, jeśli tylko nie postanowi zmienić stron... Wiedziała jednak, że do tego nigdy nie dojdzie; a perspektywa zmierzenia się z konsekwencjami jego wyborów w przyszłości napawała ją przerażeniem.
Niestety nim lód zalegający jej w przełyku zniknął, O'Connor wyszeptał jej na ucho to, co powinien był wykrzyczeć. To, co w normalnej sytuacji przyjęte zostałoby łzami radości, szerokim uśmiechem, szybkim objęciem ramion i łapczywym pocałunkiem.
Zamiast tego Gryfonka spuściła głowę, opierając czoło na jego klatce piersiowej; nieznośny ból zmusił ją do zagryzienia warg, by nie wydostał się spomiędzy nich jęk. Wiedziała, że kiedy spojrzy mu w oczy, wyda na bruneta wyrok. I po raz pierwszy naprawdę nienawidziła się za własną samolubność.
- Ja ciebie też.
Chociaż naprawdę wolałabym cię nienawidzić.
Uniosła głowę, kolejny raz tego dnia napotykając to niesamowicie niebieskie spojrzenie. Czuła zapach jego perfum, który otulał ją razem z ciepłem jego ciała, gdy znajdował się tak blisko. Gdyby przysunęła się jeszcze trochę, mogłaby nie tylko wyczuć pod palcami, ale także usłyszeć bicie jego serca.
Zrobiła to więc; powoli, niepewnie oplotła ramionami szyję Gryfona i przytuliła policzek do jego klatki piersiowej, przymykając oczy.
Wiedziała, że cokolwiek by się nie stało, niezależnie od tego, co będzie musiała poświęcić, nie pozwoli, by spotkała go krzywda.
Cú Chulainn O'Connor
Cú Chulainn O'Connor

Pomost Empty
PisanieTemat: Re: Pomost   Pomost EmptyNie 25 Maj 2014, 21:32

Do końca nie wiedział czego się spodziewał po dziewczynie, gdy usłyszy to, co miał na swoją obronę, a w szczególności te dwa najważniejsze słowa. Pocałowała go zeszłego wieczora, oczywiście, jednakże to niczego nie gwarantowało, jakby się nad tym zastanowić. Mogła użyć byle jakiego zaklęcia i posłać go na środek jeziora, dać mu w twarz(bo czemu nie), zmieszać z błotem i kto wie czy nie w dosłownym tego słowa znaczeniu. Mogła, ale O'Connor w głębi ducha miał nadzieję, że tak się nie stanie. Gdyby teraz go odrzuciła po raz kolejny, na dodatek po wyznaniu, które usłyszał jeszcze chwilę temu...nie wiedziałby co ma już o tym wszystkim myśleć. Nie był z tych co w takiej sytuacji wzruszają ramionami i się poddają, o nie, jednak następne dni, może tygodnie byłyby ciężkie.
Nie miał bladego pojęcia w jak skomplikowanej sytuacji jest Aristos i w jak wielkiej sieci intryg i walk znalazł się przez coś, co zdawałoby się miało ich chronić. Nie miał pojęcia, że najprawdopodobniej od tego momentu życie stanie się trudniejsze, bardziej niebezpieczne i o wiele mniej pewne. Nie wiedział, ale pewnie gdyby poznał prawdę nic a nic by się nie zmienił. Cu może i był buntownikiem, ale też zdecydowanie typem bohatera. Nie zostawi dziewczyny, choćby cały świat mierzył w niech Avadą i jeśli będzie trzeba obroni ją przed wszystkim. Nieświadomie to co ona mu przyrzekała w myślach, on przyrzekał i jej. Może i było to nierozważne, może młodzieńczo głupie. Nie ważne. Nie teraz. Nie tego dnia.
Nie, gdy usłyszał od Aristos to, czego tak bardzo pragnął, o czym rozmyślał wiele nocy przed zaśnięciem. Objął ją ramionami, chcąc na swój sposób dać jej znak, że nie musi żałować tej decyzji. Każdy ruch dłoni i palców, które opiekuńczo głaskały jej ramiona i plecy miał za zadanie utwierdzić ją w przekonaniu, że przy O'Connorze żadne zło tego świata - czymkolwiek by ono dla Lacroix nie było - nie ma do niej dostępu. Najprościej mówiąc - chciał ją uspokoić, sprawić, by poczuła się pewniej.
Trwali w milczeniu przez dłuższą chwilę. Czy to z niepewności, czy z potrzeby po prostu chłonięcia chwili. Dopiero po jakimś czasie chłopak musnął nosem skroń i czoło Gryfonki, co nie było trudne biorąc pod uwagę ich różnicę wzrostu. Wciąż z uśmiechem na twarzy spojrzał na nią i z lekkim blaskiem w oczach przełamał ciszę, jaka panowała dookoła nich.
- No już, Ari. Wakacje lada moment się rozpoczną, trzeba się jeszcze trochę zabawić i odprężyć. - uśmiechnął się szerzej. Miłosne wyznanie, mimo wszystko, trochę stresuje, a on akurat potrafił rozpoznać mniej więcej stany Aristos, szczególnie, gdy stała tuż przy nim. - Rozluźnijmy się i zróbmy coś na odstresowanie, co? I nie, nie będziemy się znęcać nad moimi kompanami z drużyny.
Puścił do niej oko, po czym zakręcił nią w powietrzu. Zupełnie jakby nic nie ważyła, aż się przyjemnie zdziwił. Następnie spojrzał w kierunku jeziora.
- Zaproponowałbym pływanie, ale jezioro przy Hogwarcie to niekoniecznie idealne miejsce na sielankowe zabawy wodne. Właśnie, może przyjedziesz do mnie w wakacje, chociaż na kilka dni, co? Niedaleko mojego domu jest świetne jezioro do pływania i nie ma tam nic zabójczego, sprawdziłem.
Aristos Lacroix
Aristos Lacroix

Pomost Empty
PisanieTemat: Re: Pomost   Pomost EmptyPon 26 Maj 2014, 02:19

Ten krótki gest wystarczył, by wytrącić ją ze złych myśli. Zwykła, czuła pieszczota, dotyk jego skóry na skroni i czole, niby nic, ale jednak... Przekraczał pewną barierę intymności, zarówno fizyczną jak i psychiczną. Był w swej prostocie tak ciepły i niespodziewany, że Gryfonka nie mogła nie odpowiedzieć na niego łagodniejszym uśmiechem.
Zachichotała jak mała dziewczynka, kiedy poderwał ją w górę i zakręcił; biała sukienka zatrzepotała na wietrze, odsłaniając zgrabne uda i podwiązkę, za którą wsunięta była różdżka. Loki opadły jej na twarz, wyswobadzając się z więżącego je warkocza; z jakiegoś powodu świat nagle wydał jej się taki beztroski. Na tych kilka sekund, kiedy czuła na swojej talii silne dłonie, a jej oczy nie traciły kontaktu z oczami Cu, czuła, że może jednak wszystko będzie dobrze. Że jakoś się ułoży.
Kiedy odstawił ją na ziemię spojrzała na niego wyzywająco, unosząc brew, a potem powoli ramiona, do karku - by rozwiązać wstążki utrzymujące sukienkę w ryzach. Niebieskie oczy zamigotały jak u chochlika i to już powinno ostrzec Cu, że Aristos nie ma dobrych zamiarów.
A przynajmniej nie takich, które przypadną mu do gustu.
- Po co czekać do wakacji? - spytała figlarnym tonem, obserwując jak śledzi jej dłonie i ich ruchy, gdy sprawnie radziła sobie z kolejnymi supełkami. Opadły wreszcie na jej dekolt, a dziewczyna przesunęła dłonie na talię, by rozpiąć zamek.
- Oczywiście, z przyjemnością cię odwiedzę, choćby i od razu po zakończeniu roku. Nie uśmiecha mi się powrót do Francji, w tym roku zdecydowanie wolę... Nieokiełznaną dzikość Irlandii. - rzuciła jeszcze, podrywając wreszcie głowę i znów spoglądając w oczy chłopaka.
- Boisz się kałamarniczek, O'Connor? - spytała, unosząc głowę i patrząc na niego z wyraźnym rozbawieniem. Nie przejmując się gamą niezidentyfikowanych uczuć, które właśnie przewijały się przez twarz osłupiałego Gryfona, Aristos pozwoliła by śnieżnobiała sukienka opadła na ziemię.
Co by o niej nie mówić, wbrew pozorom, dziewczyna wiedziała jak się bawić i bywała nieprzewidywalna. Być może trochę zbyt nieprzewidywalna.
Czerpiąc niezwykłą satysfakcję z faktu, że O'Connor zupełnie zdębiał, podeszła do skraju molo i w samej bieliźnie, niewiele myśląc, skoczyła do krystalicznie czystej wody, wynurzając się kilka metrów dalej. Nie bała się druzgotków, które nie pojawiały się w tej części jeziora, ani trytonów, które lubowały się w głębszych miejscach.
Odrzuciła mokre włosy z twarzy, patrząc na Cu z rozbawioną miną.
- Złap mnie, jeśli potrafisz. - rzuciła tylko, a potem odwróciła się do niego plecami, by odpłynąć kawałek dalej.
Cú Chulainn O'Connor
Cú Chulainn O'Connor

Pomost Empty
PisanieTemat: Re: Pomost   Pomost EmptyPon 26 Maj 2014, 15:36

No i zadziałało. Nie rozumiał za bardzo na jakiej zasadzie to działa, ale było jedną z nielicznych osób, które z łatwością potrafił wyprowadzić Aristos z równowagi, by kilka minut później wywołać u niej szczery, wręcz dziecięcy uśmiech i pogodę ducha. Nie pamiętał, by ktokolwiek posiadał jeszcze ten talent(lub przekleństwo czy też po prostu niefart, zależnie od sytuacji) i mimo wszelkich niedogodności jakie czasem potrafił wywołać bardzo go lubił. Był wdzięczny Gryfonce za to, że dopuściła go tak blisko siebie, by wiedział o niej tak wiele. Doprawdy, miłość była jakąś dziwną siłą, która potrafiła wszystko naprostować, rozjaśnić. Nawet gdyby w tej chwili był po zawalonych egzaminach i utraconych pucharach quidditcha i domów to wystarczyłby jedno ciepłe słowo i uśmiech Lacroix, by zapomniał o wszelkich negatywach sytuacji. Oczywiście do następnego dnia, gdzie po przebudzeniu pewnie złapałby się za głowę.
O'Connor na początku nie wyczuł, do czego zmierza Ari, dopiero jej uśmiech zaczął budził pewne myśli, które może i by poskutkowały odgadnięciem zamiarów dziewczyny, gdyby nie zostały przerwane radością na jej odpowiedź odnośnie wyjazdu wakacyjnego. Tak! Kto wie, może nawet razem opuszczą Hogwart po zakończeniu roku i udadzą się do domu Irlandczyka, skoro nie spieszno jej z powrotem do rodzinnego kraju? Szczególnie spodobało mu się to określenie - "nieokiełznana dzikość Irlandii". Czy tego chciał czy też nie, jego umysł podsunął nie tylko te grzeczne myśli. Nawet jeśli się upomniał w duchu za nieprzyzwoite plany wakacyjne to nie przyniosło to żadnego skutku... właśnie przez Aristos.
Zaraz, co ona robi? Czy ona...? Na Merlina!
Cu w pierwszej chwili faktycznie zdębiał, w drugiej zresztą też. Nie spodziewał się takiego obrotu spraw. Dzikość Irlandii dzikością Irlandii, ale Francja najwyraźniej nie zostawała w tyle. Podobało mu się to, niewyobrażalnie wręcz(pewnie bardziej niż chciałby przyznać przed samym sobą), jednakże efekt zaskoczenia zrobił swoje przez co zapomniał języka w gębie. Wzrokiem śledził uważnie dłonie Gryfonki, a następnie spadając z jej ciała sukienkę. Wrócił powoli spojrzeniem do jej twarzy, dokładnie śledząc linię jej ciała - nóg, bioder, talii, piersi, ramion...
Merlinie, była fantastyczna.
Jej słowa dopiero wyrwały go z tego osłupienia, choć i tak nie do końca. Spojrzał jej prosto w oczy, choć wciąż korciło go ponownie prześledzić dystans jej sylwetki. Raz. Dwa. Ewentualnie do nocy dwa lata później. A najlepiej do końca życia.
Aristos wskakująca do wody zadziała za to już perfekcyjnie. (Prawie)Nagie ciało w spoczynku to coś niesamowitego, ale w ruchu... O tak. Za skrajności w skrajność - jego umysł zaczął pracować na zwiększonych obrotach. Uśmiechnął się wręcz drapieżnie, jak polujący w zabawie wilk, oczy się rozszerzyły podążając za dziewczyną. Ściągnął szybko koszulkę, po czym w samych spodniach wskoczył do wody zaraz za nią. Jeszcze przed tym rzucił tylko:
- Bądź pewna, że złapię.
Cu Chulainn był chyba jedną z niewielu osób na świecie, któremu nic a nic nie przeszkadzały mokre jeansy. Pokonał dystans jaki ich dzielił pod wodą, wynurzając się przed Lacroix z szelmowskim uśmiechem na ustach. Złapał ją i przyciągnął do siebie, utrzymując się na powierzchni bez większego problemu.
- Złapana. Nigdy mi nigdzie nie uciekniesz, spryciaro. - zaśmiał się, po czym z kieszeni spodni wyciągnął różdżkę. Magicznie poderwał do góry niewielką kulę z wody, mniej więcej o średnicy siedmiu centymetrów. Złapał w nią niebiesko-zieloną ważkę, którą akurat przelatywała, nastepnie zmieniając wodę w szkło. Nakierował kulę do Aristos.
- Transmutacja przydatna rzecz. - uśmiechnął się łobuzersko, z dozą uroku osobistego.
Aristos Lacroix
Aristos Lacroix

Pomost Empty
PisanieTemat: Re: Pomost   Pomost EmptyPon 26 Maj 2014, 16:36

- Nigdy nie przekonasz mnie, że jest w czymkolwiek lepsza od klątw i uroków, wiesz o tym. - dziewczyna roześmiała się, chwytając kulę w dłonie; obracała ją delikatnie, przyglądając się zastygłemu w locie stworzeniu z wyraźną fascynacją. Dopiero po chwili uwolniła się z ramion Gryfona, by podpłynąć do molo i zostawić na jego deskach szklany przedmiot.
- Transmutacja jest taka... prosta. Mało finezyjna. Nieskomplikowana. Zdecydowanie daleko jej do wysublimowanego uroku, ale rozumiem, dlaczego tak ją lubisz. - mrugnęła do O'Connora, podpływając bliżej niego.
Była pewna, że chłopak złapie przynętę, musiałby być naprawdę cnotliwy, by tego nie zrobić, a do takich Cu zdecydowanie nie należał. Znała go przecież całkiem dobrze. Wiedziała w jakiej pozycji zasypia, gdy znudzi go lektura, wiedziała jaki alkohol ceni sobie ponad wszystko, bywała u niego w domu na oficjalnych balach, podczas których wieczorami tańczyli wedle zasad, a nocami wymykali się by spacerować po zamkowych murach, choć często byli na tym precedensie przyłapywani.
Znała go doskonale choć każdego dnia mogła odkrywać w nim nowe rzeczy; miłość była dziwna, niebadana i intrygująca, niemal jak książka, którą z uporem próbujemy skończyć, niebaczni na to, że każdego ranka pojawiają się w niej nowe rozdziały.
Czytała chłopaka jak taką właśnie książkę i choć wiedziała, że przewagę opowieści stanowią w niej bajki o rycerzu na białym koniu i uratowanej księżniczce, to Gryfon miał też swoje ciemne strony. Odkrycie tych uważała za swoistego rodzaju wyzwanie, któremu musiała sprostać, by przejrzeć chłopaka na wylot. By owinąć go wokół palca jeszcze mocniej, by sprawić, że żadna nie będzie warta jej miejsca, gdy los lub przeznaczenie... Nie. Teraz nie pora na takie myśli, weź się w garść, Lacroix!
Rozchlapując wodę zanurkowała niespodziewanie, prześlizgując się płynnie pod Cu, ciągnąc go za nogawkę spodni i uciekając kilkanaście metrów dalej; w wodzie czuła się jak ryba, wolna i zwinna, a drażnienie O'Connora było doskonałą rozrywką. Wynurzyła się na powierzchnię, odrzucając włosy do tyłu i posłała mu figlarny uśmiech.
- Wiesz jednak, że jeśli pojadę do ciebie na wakacje, obowiązywać nas będzie etykieta? Zasady? Zwyczaje? Nie sądzisz, że lepiej byłoby... Uciec gdzieś? Daleko? Od dworskich tradycji, przykazań, od sztywnej opiekunki, która będzie chodziła za nami krok w krok. Przyzwoitki. - parsknęła rozbawiona, kładąc się na chwilę wodzie, pozwalając, by powierzchnia unosiła jej ciało, a słońce ogrzewało twarz. Gdy otworzyła oczy, Cu znów był przy niej.
Objęła go za szyję, przyciągając drugie ciało bliżej; Merlinie, co za fantastyczne mięśnie.
O'Connor był z natury wysoki i szczupły, ale regularne treningi, zamiłowanie do sportu i spóźniania się na wszystkie umówione spotkania sprawiło, że dobry materiał zamienił się w idealną sylwetkę. Był doskonale umięśniony, a kiedy znajdował się tak blisko, bez koszulki, myśli Aristos biegły w kierunku o który naprawdę większość jej znajomych nigdy by jej nie podejrzewała.
Wśród Gryfonów uchodziła za nieco zarozumiałą, zbyt inteligentną, zbyt pochłoniętą w książkach osobę. Nie chodziła na mecze, unikała imprez i z zasady trzymała się od domowników z daleka. Mało kto znał ją od tej drugiej strony; od strony, którą mieli okazję dojrzeć podczas meczu. Po nim.
W Pokoju Wspólnym.
To przed Ślizgonami otwierała się chętniej, bez oporów, to wśród nich miała przyjaciół.
A potem pojawił się O'Connor i cały uporządkowany świat legł w gruzach.
Cú Chulainn O'Connor
Cú Chulainn O'Connor

Pomost Empty
PisanieTemat: Re: Pomost   Pomost EmptyPon 26 Maj 2014, 22:15

Z uśmiechem obserwował jak dziewczyna powoli i skrupulatnie przygląda się szklanej kuli, jak przesuwa palcami po powierzchni i obserwuje owada uwięzionego w niej na wieki. Spodobało jej się. Uwielbiał to robić - używać de facto czystej siły wyobraźni, kilku prostych zaklęć i tego, co miał pod ręką, by sprawić jej przyjemność. W tym był bardzo dobry i za każdym razem pragnął być coraz lepszy, by widzieć jak Aristos z uśmiechem przyjmuje od niego prezenty. Nie był z najbogatszej rodziny, nawet jeśli ich tradycja sięgała wielu setek lat wstecz i z tych czysto krwistych(choć to wynikło raczej z chęci ochrony i braku zaufania do innych na przestrzeni lat; Cu skutecznie łamie ten odwieczny strach). Może gdyby był arystokratą z krwi i kości mógłby podarować Lacroix rzeczy o niesłychanej wręcz wartości, zabierać ją do miejsc, które obecnie stanowiły dla niego niedościgniony raj. Niestety nie był majętnym młodzianem, choć też nie mógł powiedzieć, by czegokolwiek mu w życiu brakowało. Potrafił oszczędzać, gdy czegoś chciał, sam był też prostym chłopakiem i nie potrzebował wiele do szczęścia. Był szczęśliwy ze swoim życiem i bez namysłu oddałby wszelkie majątki świata, by Aristos powiedziała to "tak" jeszcze raz.
Przewrócił oczami na uwagę o urokach - chociaż już go dzisiaj za to upomniała. Może nie zwróciła na to tym razem uwagi, gdyż na jego twarzy widniał uśmiech.
- Ja wiem, księżniczko, wiem. Aczkolwiek w prostocie nie ma nic złego, jak sama widzisz. Potrafi być równie imponująca i piękna jak dowolny urok. Grunt, żeby uzyskać oczekiwany efekt. I zachwyt damy. - puścił jej oko, po czym obserwował jak dziewczyna odkłada podarunek na deski molo. Potem nagle zniknęła i w pierwszej chwili spodziewał się ataku zza pleców, ale szybko poczuł jak coś, a raczej ktoś ciągnie go za nogawkę od spodni.
Kiedy Ari unosiła się tak leniwie na wodzie, a słońce tańczyło na powierzchni jeziora i jej ciała stwierdził, że mógłby patrzyć na to godzinami, jednocześnie zapragnął wyciągnąć dłonie po ten skarb. Podpłynął do niej, jednakże ona go ubiegła i sama objęła jego szyję i przylgnęła całym ciałem. Jego myśli był podobne do tych Aristos na temat jej ciała. Bielizna była na tyle delikatna, że tylko koronkowe wzory stanika ocierające się o jego tors zdradzały jej obecność. Gdyby nie to miałby wrażenie, że ma przy sobie jej nagie ciało. Ciało, które należało tylko do niego i które w tej chwilo mąciło jego umysł. Spojrzenie to jedno, ale gdy tak przylegała do niego... Na Merlina, jakkolwiek matka nie była dla niego wyrozumiała, tak po przejrzeniu jego myśli chyba rzuciłaby w niego krzyżem. No dobra, może czarodziejom daleko było do chrześcijaństwa, ale może kobieta stwierdzi, że to wybije jej synowi tak grzeszne myśli.
Wodził dłońmi po jej talii i plecach, choć nęciły go też inne rejony jej ciała. Miał na szczęście na tyle samokontroli, by się opamiętać i nie przekraczać pewnych granic - choćby nie wiadomo jak chciał to zrobić. Może w wakacje...
- Uciec, powiadasz. W dzikie ostępy tej nieokiełznanej Irlandii, co? - uśmiechnął się i z pozoru był to tylko zwykły uśmiech młodego buntownika, jednakże czaiło się tam też drugie dno... Niekoniecznie zaistniało świadomie. - Znam kilka takich miejsc w moim kraju, gdzie ucieczka kończy się powodzeniem i które na pewno przypadną ci do gustu.
Uśmiech stał się o wiele bardziej szelmowski, spojrzenie niczym u wilka, skierowane najpierw na linię szyi Aristos, by przez wargi trafić do jej oczu.
Cu, opanuj się - nakazywał mu wewnętrzny głos, ale słuchał go tylko na tyle, na ile było to konieczne.
Gilgamesh von Grossherzog
Gilgamesh von Grossherzog

Pomost Empty
PisanieTemat: Re: Pomost   Pomost EmptySro 04 Cze 2014, 22:56

Gilgamesh tego dnia był wyjątkowo pozytywnie nastrojony do świata. Jakże mogłoby być inaczej, skoro od samego rana wszystko układało się po jego myśli? Był tak zadowolony, jakby tego dnia się upił a później przeżył gorące chwilę, z jakąś żeńską drużyną Quidditcha. Szczerze mówiąc, sam nie był pewien, skąd właściwie wziął się jego dobry humor - może po prostu to wina pogody, albo sprzyjający układ gwiazd. Któż mógł to wiedzieć? Tak czy siak - dzisiaj pozwolił sobie na zrezygnowanie z bardziej oficjalnego ubioru i postanowił wybrać się nad jezioro w podkoszulku bez rękawów. Oczywiście nie potrafił sobie odpuścić krawaty Slytherinu zawieszonego na szyi, ani sygnetu. W końcu...to były elementy jego jestestwa, jego duma, której nie zamierzał sobie odpuszczać. Spacerował, bez najmniejszego pośpiechu, rozmyślając nad tym, jak to wspaniale jest być nim, kiedy jego kroki skierowały sie na molo. Bez pośpiechu wędrował sobie leniwie i postanowił usiąść na końcu pomostu. Dopiero wtedy pozwolił sobie na rozejrzenie się wokoło i wtedy zauważył dwie znajome osoby w jeziorze. Jedną z nich, był jego ulubiony Irlandczyk od flaszki. No proszę, czyli jednak mylnie go osądził i Connor nie bał się wody. A to niespodzianka. Drugą osobą była Aristos. Hmm. Swoją drogą, byli strasznie blisko siebie. Przyjrzał im się uważnie...i w dalszym ciągu nie mógł dostrzec ani skrawka ubrania. Po namyśle, zauważył że w pobliżu leżą jakieś ciuchy. Zakładając, że Ari nie nosi bielizny (co wcale by go nie zdziwiło), byłaby ona teraz w wodzie całkowicie naga. Dodatkowo tak blisko Connora...wow, brawo Cu, właśnie zdobywasz niezdobytą twierdzę! Gilgamesh był już prawie całkowicie pewien, że znalazł się w sytuacji w której jego znajomi uprawiają seks, w jeziorze. Tego to się dopiero nie spodziewał. Może jeszcze w wypadku Aristos, z przymrużeniem oka to byłoby możliwe. Ale żeby Cu był w stanie w tak bezczelny sposób, w miejscu publicznym...żeby Cu był w stanie w ogóle? Dobrze że usiadł, bo zwaliłoby go to z nóg. Nie mógł się powstrzymać. Zagwizdał.
-No, no, no. Nie spodziewałbym się po was takich zbliżeń, w miejscu gdzie możecie przyciągnąć potencjalnych gapiów. Na waszym miejscu...eee...wstrzymałbym zapędy i takie straszne rzeczy, robił w dormitorium.-rzucił ze złośliwym uśmieszkiem. Oto on, Gilgamesh von Grossherzog, mistrz w psuciu romantycznego nastroju...czy jakoś tak. Był prawie pewien, że zaraz odskoczą od siebie jak oparzeni. Przecież nie wypadało tak postępować, szczególnie przy nim. To było oczywiste że raczej nie zachowałby dla siebie, że Gryfoni swe sprawy intymne załatwiają w jeziorze, gdzie może ich ktoś podejrzeć. Chyba że lubią być podglądani, wówczas...nie jego sprawa. Jednakże zamierzał sie poprzyglądać, w końcu nikt mu tego raczej nie zabroni. Miejsce publiczne to miejsce publiczne. Westchnął.
-Nieważne. Nie przeszkadzajcie sobie gołąbeczki, nie takie rzeczy widywałem, mnie już to nie rusza moi drodzy.-dodał. Swoją drogą...jezioro? Czemu on nigdy tego nie wypróbował? Przecież to oczywiste, wspaniałe miejsce. Niedopatrzenie, będzie musiał to kiedyś przemyśleć.
Sponsored content

Pomost Empty
PisanieTemat: Re: Pomost   Pomost Empty

 

Pomost

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry 
Strona 1 z 6Idź do strony : 1, 2, 3, 4, 5, 6  Next

Permissions in this forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
Marudersi :: 
Hogwart
 :: 
Tereny Zielone
 :: Jezioro
-