IndeksIndeks  SzukajSzukaj  Latest imagesLatest images  RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  

Share
 

 Lichy to kruk, co zdobycz z rąk wypuszcza.

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Go down 
Idź do strony : 1, 2  Next
AutorWiadomość
Wanda Whisper
Wanda Whisper

Lichy to kruk, co zdobycz z rąk wypuszcza. Empty
PisanieTemat: Lichy to kruk, co zdobycz z rąk wypuszcza.   Lichy to kruk, co zdobycz z rąk wypuszcza. EmptyCzw 11 Gru 2014, 19:37

Opis wspomnienia
Nic ciekawego. Przypadkowe spotkanie dwójki dzieciaków na Pokątnej.
Osoby:
Aeron Steward, Wanda Whisper.
Czas:
Koniec V klasy, początek wakacji.
Miejsce:
Okolice ulicy Pokątnej.



Jak to dobrze, że były wakacje!
Wanda Whisper tak długo na nie czekała. W ciągu ostatniego roku zdążyła przeczytać masę książek, napisać miliard wypracowań i nie mieć kompletnie czasu na nic innego jak nauka. Właśnie skończyła V klasę co oznaczało, że jeszcze niedawno miała przyjemność pisać SUMy – bardzo ważne egzaminy sprawdzające wiedzę młodego czarodzieja. Krukonka za cholerę nie wiedziało jak jej poszło – nadzieję jednak miała, że napisała nienajgorzej.
Skoro jednak wakacje się zaczęły, nie musiała myśleć już o nauce, to korzystając z okazji, że jej ojciec miał coś do załatwienia na Pokątnej to ta zabrała się z nim. Najpierw zabrał ją do knajpki na pyszne kakao, a potem skierował się gdzieś, z tą pilną sprawą, o której mówił wcześniej. Dlatego też by nie siedzieć bezczynnie pod starym budynkiem szatynka postanowiła wybrać się na spacer.
Ubrana w zwiewną, pastelową sukienkę przemierzała zgrabnie ulice i poszczególne alejki spoglądając to na lewo, to na prawo, po prostu oglądając wystawy czy coś, gdy wtem… zauważyła przytulną ławeczkę, oddaloną odrobinę od reszty i całego tego zgiełku, jaki zazwyczaj tutaj panował. Przewieszając torebkę przez ramię podeszła do rzeczonego miejsca i usiadła z cichym westchnięciem na ławce. Rozejrzała się powoli po okolicy, dość cichej i spokojnej, gdy nagle na placyku przed nią wylądował jeden kruk. Czarny, z lśniącymi piórami i gustownym dziobem. Za nim pojawił się drugi i kolejny, kolejny, aż Wanda zdążyła naliczyć siedmiu przedstawicieli ptasiej rasy. Otworzyła szerzej oczy ucieszona tym zjawiskiem i zaczęła szukać w torbie czegoś, co mogłaby podrzucić ciemnym ptakom.
Aeron Steward
Aeron Steward

Lichy to kruk, co zdobycz z rąk wypuszcza. Empty
PisanieTemat: Re: Lichy to kruk, co zdobycz z rąk wypuszcza.   Lichy to kruk, co zdobycz z rąk wypuszcza. EmptyPią 12 Gru 2014, 03:21

Taaak, wakacje. Przepiękny czas pełen radości, zabawy, przyjaciół i szczęścia. Zaraz zaraz, to nie ta bajka. Kolejka dla naiwnych jest tam. Dla Aerona wakacje nie różniły się prawie wcale od normalnego czasu. No, może poza tym że mógł teraz chodzić gdzie chciał, bez głupich kontroli czy zakazów. Choć może nie było tak źle? Piąta klasa była jednym wielkim egzaminem. Co rusz ktoś coś zadawał, trzeba było coś zdawać, a to jeszcze może zadanko, no bo przecież uczniowie nic tylko siedzą na tyłkach z głowami w książkach. Upadło im chyba coś na głowę. Ciężkiego. I to dobrych parę razy. Pewien za to był że transmutacja poszła mu dobrze. Zresztą, zawsze mu szła. Nauka o animagii miała z tym wiele wspólnego, bowiem chcąc czy nie chcąc musiał mieć styczność z tym działem magii. No a jak już miał, to równie dobrze mógł się jej nauczyć. Tak więc jedną rzecz miał z głowy.
Po drugą znalazł się właśnie w tej części Londynu. Jego stara różdżka uległa sporym uszkodzeniom, tak że nie była już zbyt zdolna do czegokolwiek innego, niż strzelaniu zaklęciem w jej użytkownika. A że Arcio chciał pożyć trochę dłużej niż do następnych zajęć z zaklęć, musiał więc wybrać się właśnie tutaj, po nową różdżkę. Jej wybór nie trwał długo. Pan Ollivander, jak zwykle sprawnie i perfekcyjnie dobrał mu różdżkę. Tym razem, jej drewnem był heban. Czarny jak noc, idealnie wpasowywał się w osobę Aerona. Zresztą, podobno, drewno to było idealne dla czarodziejów biegłych w Transmutacji i zaklęciach, co również należało do umiejętności Arcia. Podziękował sprzedawcy, na odchodnym składając niewielki ukłon, według niektórych nieco już staromodny, i ruszył przez zatłoczoną ulicę. Całkiem bardzo zatłoczoną, trzeba było powiedzieć. Co i rusz ktoś go trącał, czy potrącał, przez co po kilku minutach chodzenia miał już dość. Zboczył nieco z głównej alei, szukając jakiegoś ciemnego i odludnego kąta. Gdy już go znalazł, upewnił się że nikt nie patrzy, po czym zamienił swą postać. Już w skórze pięknego i czarnego kruka wzbił się niewysoko w powietrze, unikając dzięki temu tłumów.
Promienie słońca przyjemnie grzały mu pióra, a dmący wiatr ułatwiał szybowanie. Wylądował nieco dalej, tuż przy małym placyku. O dziwo spotkał tam kilku swoich, jeśli można ich było tak określić, "pobratymców". Ci zaś nie zwracali na niego większej uwagi. Pewnie uważali go za jednego z nich. Wtem na ławkę obok usiadła pewna postać. Gdy Arcio na nią spojrzał, od razu rozpoznał w niej pannę Whisper. Co też ta osóbka tutaj robiła? Ciekawe. Gdzieś w głowie krążyły mu wspomnienia tego pamiętnego spotkania w opuszczonej sali. I tego co stało się na sam jego koniec. Zauważył że spojrzała w ich stronę, wzięła go jednak za zwykłego ptaka. I dobrze. Gdy zaczęła szukać czegoś w małej torebce którą przyniosła ze sobą, Aeron delikatnie wzbił się w powietrze, i odleciał tuż za róg, tak by nie mogła go zauważyć. Tam też powrócił do normalności. W tej postaci, jak najciszej, wrócił na plac. Miał nadzieję że panna Whisper go nie usłyszała. Podszedł aż pod samą ławkę, stanął za Wandą, i powiedział dziwnym głosem:
-Piękne stworzenia, nieprawdaż?-
Wanda Whisper
Wanda Whisper

Lichy to kruk, co zdobycz z rąk wypuszcza. Empty
PisanieTemat: Re: Lichy to kruk, co zdobycz z rąk wypuszcza.   Lichy to kruk, co zdobycz z rąk wypuszcza. EmptyPią 12 Gru 2014, 21:42

Pogoda była wspaniała, wręcz idealna do przejścia się z kimś znajomym. W taką pogodę nie warto siedzieć w domu, nieważne czego by się nie robiło. Dlatego mając do wyboru siedzenie w pokoju i użeranie się ze starszym bratem, to dziewczyna wolała wybrać drugą opcję, bardziej ciekawszą. Wolała spędzić ten czas z ojcem, w mieście – być może spotka kogoś znajomego, kupi coś fajnego, poplotkuje, cokolwiek. Nie sądziła jednak, że okazja do spotkania znajomej twarzy nadarzy się aż tak szybko. Zanim usiadła na ławce rozejrzała się wokoło, sprawdzając czy aby na pewno jest sama w towarzystwie czarnych jak noc ptaków. Była.
Promienie słoneczne delikatnie odbijały się w jej ciemnych włosach, a spojrzenie padło na zawartość torebki, którą przeszukiwała gorączkowo w poszukiwaniu jakiejś bułki, czy czegoś podobnego, co się nada do zjedzenia dla ptasich przyjaciół. Chwilę tak przerzucała towar w torbie, gdy za sobą poczuła jakiś ruch. Powoli podniosła głowę, a do jej uszu doszedł znajomy szept, męski głos [trochę zniekształcony?], który do tej pory będzie kojarzył się jej z pewnym wieczorem spędzonym w opuszczonej Sali. Dlatego dziewczyna zanim odpowiedziała cokolwiek wyprostowała się i przełknęła ślinę, nie wiedząc co zrobić w pierwszej chwili. Czy nie mogła wpaść na kogoś z kim mogłaby normalnie porozmawiać? Ta to ma szczęście.
- Witaj, Aeronie. – Powiedziała najpierw, odwracając się lekko by móc spojrzeć na jego przystojną twarz, skrytą w cieniu włosów. Posłała w jego stronę lekki, dziewczęcy uśmiech i zmrużyła oczy nie wierząc w przypadkowość tego spotkania.
Od tamtej pory, kiedy to mieli okazję dłużej ze sobą porozmawiać Wanda starała się unikać swojego kolegi, co było niezwykle trudne zważywszy na fakt, że uczęszczali do jednej klasy. Nie czuła się zbyt pewnie w jego towarzystwie po tym – miała mieszane uczucia mimo sympatii, jaką go darzyła. Pocałunek w ich wykonaniu był niespodziewany, i sama Whisperówna nie wiedziała co o tym sądzić i czego chłopak od niej chciał. Odwróciła się ponownie i dalej grzebała w torbie jak gdyby nigdy nic, nie chcąc by młodzieniec wytrącił ją z równowagi.
- Racja. Są piękne. Mają coś w sobie… taki wewnętrzny mrok. Bo gdy na nie patrzę to nigdy nie wiem o czym myślą. Zupełnie jak u Ciebie. – Mruknęła i uśmiechnęła się tryumfalnie, gdy z czeluści czarnej torebki wyjęła jakąś bułkę, na wpół niedojedzoną.
Aeron Steward
Aeron Steward

Lichy to kruk, co zdobycz z rąk wypuszcza. Empty
PisanieTemat: Re: Lichy to kruk, co zdobycz z rąk wypuszcza.   Lichy to kruk, co zdobycz z rąk wypuszcza. EmptySob 13 Gru 2014, 01:31

Czy aż tak było warto wychodzić na dwór? Owszem, pogoda nie była najgorsza; słońce bowiem przyjemnie grzało, nie było jednak zbyt ciepło. Poza sprawą z różdżką, którą już wcześniej załatwił, nic innego go tu nie trzymało. Mógł zabrać się w pociągu do Szkocji, do jego domu. Tam, z dala od wszystkiego i wszystkich spędziłby w spokoju resztę wakacji. Nie musiałby narzekać na nikogo, bowiem nikt, oczywiście oprócz niego, nie przebywał w domu. No może nie licząc wuja, który wpadał od czasu do czasu, by zobaczyć jak Aeron żyje. Rodziców kompletnie gdzieś wcieło, nie było jednak sensu o tym wspominać. Normalnie już zapewne siedziałby na peronie. A jednak. Zamiast być tam, i oczekiwać na pociąg, który zabrałby go do, można by rzec innego świata, stał tutaj, obserwując małą istotkę siedzącą na ławce i najpierw obserwującą czarne kruki, a potem grzebiącą w torebce, zapewne w celu znalezienia dla nich czegoś do jedzenia. Zabawne, jak jedna, prawie całkiem obca dla niego osoba, może mieć tak duży wpływ na jego decyzje. Rzadko kiedy się wahał. A teraz, nim podszedł, zawahał się. Czemu? Sam nie wiedział. Nie wiedział też wielu innych rzeczy, i dlatego zdecydował się podejść do Wandy. Może rozmowa wyjaśni mu to i owo. Miał przynajmniej taką nadzieję. Jeszcze gdy był w drodze do niej, przypomniało mu się ich poprzednie, i jak dotąd jedyne spotkanie. Uśmiechnął się przez to nieznacznie.
Usłyszała go gdy podchodził; może to i dobrze. Spotkał się bowiem już z reakcjami dość nagłymi, szczególnie gdy zachodził kogoś od tyłu. Raz nawet o mało co nie dostał w głowę jakimś zaklęciem. Albo to jego refleks, albo ofiara miała okropnie słaby wzrok. Wolał myśleć że ta pierwsza opcja była prawdziwa. Wracając jednak do Wandy. Chwila zawahania, nim się do niego odwróciła mogła zwiastować dwie rzeczy. Albo szykowała jakąś ripostę by się go pozbyć, albo nie bardzo wiedziała co zrobić. W końcu jednak zaszczyciła go krótkim powitaniem, i przelotnym spojrzeniem, które można było określić jako podejrzliwe. On jednak uśmiechnął się nieznacznie, i złożył elegancki, aczkolwiek niezbyt głęboki ukłon w stronę panny Whisper, mówiąc przy tym:
-Witaj panno Whisper.- po czym podszedł trochę bliżej, zrównując się teraz z jej ławką. Owszem, zauważył, jeszcze w szkole próby Wandy polegające na całkowitym unikaniu jego persony. A on jak to on, nie narzucał się. Prawdę powiedziawszy, to w ogóle nie starał się nawiązać kontaktu. Może to przez brak prywatności w szkole? Bowiem teraz, już gdy ją zobaczył, siedzącą tak samotnie w promieniach słońca, coś w jego wnętrzu nakazało mu przystanąć. Nie był pewien co to za uczucie kierowało, czy raczej miało na niego wpływ. Chciał się jednak tego dowiedzieć. Ponieważ od tego zależało wiele rozmaitych rzeczy. Uśmiechnął się słuchając co mówiła o krukach. Gdy skończyła, zabrał jej kawałek bułki, po czym podszedł powoli do jednego z kruków, stojącego w niewielkim oddaleniu od pozostałych. Wbrew pozorom, ptak nie uciekł, stał jednak dalej, wpatrując się w Aerona czarnymi ślepiami. Jego piękne, głęboko czarne pióra falowały na wietrze. Arcio schylił się, po czym dał ptaku kawałek bułki. Ten zabrał ją, po czym odsunął się i zaczął ja skubać. Aeron wrócił na miejsce obok ławki. Ciągle patrząc na pierzastego towarzysza, odpowiedział Wandzie:
-Mrok? Ja bym to raczej określił jako wewnętrzną głębię; jak w studni, która nie ma dna. Przechowują tam całą swoją wiedzę. A wiedz że są one niesamowicie inteligentne. Powiadają, że dawno temu, niektórzy ludzie byli w stanie porozumiewać się z nimi. Dzieliły się wtedy swoimi wiadomościami. Traktowano je po królewsku. Czasy się jednak zmieniły, zło stało się silniejsze. Dawne umiejętności zanikły. A szkoda- zrobił tu krótką przerwę. Zebrał myśli, westchnął, i zaczął kontynuować. -Ja mam wiele wspólnego z nimi. Nawet więcej niż możesz sobie wyobrazić. Dlatego też są one moimi przyjaciółmi. Jednymi z niewielu na tym świecie.-
Wanda Whisper
Wanda Whisper

Lichy to kruk, co zdobycz z rąk wypuszcza. Empty
PisanieTemat: Re: Lichy to kruk, co zdobycz z rąk wypuszcza.   Lichy to kruk, co zdobycz z rąk wypuszcza. EmptyNie 14 Gru 2014, 22:20

Gdyby Wanda wiedziała, że to przez jej osobę Aeron wolał zostać w Londynie to by się mocno zdziwiła. Nie sądziła, że ten jest tak jej ciekawy – sama również była nim w niejaki sposób zainteresowana, jednak… Nie przyznawała się do tego, że od czasu do czasu gapi się na niego na lekcjach gdy ten nie widzi. Jest ciekawą i tajemniczą personą, a wiadomo nie od dziś, że często ludzi ciągnie do takich jednostek, które mogą nam zaoferować więcej niż się spodziewamy po nich. Może i tak jest teraz, w tej sytuacji? Najpewniej tak, bo dziewczyna będąc obok niego sama czuła się niezbyt pewnie, co zazwyczaj było zjawiskiem całkiem normalnym gdy siedziała przy kimś lepszym czy fajniejszym od niej. A jeżeli tym kimś był naprawdę przystojny chłopak to już w ogóle.
Uniosła kąciki ust formując z nich miły dla oka uśmiech, gdy ujrzała jego powitanie i słowa z jakimi się do niej zwrócił. Odrobina staromodności i na wszystko można patrzeć inaczej. Nikt wcześniej z jej rówieśników tak się do niej nie zwracał.
Oddała mu bez walki kawałek pieczywa tylko obserwowała w milczeniu jego sylwetkę, gdy odchodzi od niej by powitać się z kompanami – jednego z nich nawet nakarmił, co było po prostu uprzejmym gestem z jego strony. Musiała przyznać, że nie spodziewała się zastania jego tutaj – najbardziej prawdopodobne było to, że wpadnie na jakąś koleżankę z domu, ale nie na chłopaka, z którym zamieniła raptem kilka zdań… To nie mógł być przypadek. Szatynka zasępiła się, bo nie lubiła gdy coś jest dla niej niejasne… Posunęła się również na ławce, by zrobić miejsce koledze by ten nie stał jak przysłowiowy słup soli. Wolała gdy ktoś kto z nią rozmawia siedział obok niej, wtedy konwersacja zawsze jest łatwiejsza. Spojrzała jeszcze raz na niego i zmarszczyła brwi, wsłuchując się w sens jego słów. Mówił bardzo ciekawie, jednak sama z siebie nigdy nie zastanawiała się co też działo się kilkaset czy kilkadziesiąt lat temu z krukami, które jakoś nigdy nie były blisko jej sercu. Ciekawiło ją to, skąd u Stewarda takie informacje na ich temat. Może się z nimi utożsamiał? Jej myśli zaraz potwierdził brunet swoimi słowami. Uważał ich za przyjaciół – ufał im, spędzał z nimi czas – podejrzana ale i interesująca sprawa… Informację o nieposiadaniu zbyt wielu bliskich osób zbyła zerknięciem z ukosa.
- Wiesz… Każdy z nas chyba identyfikuje się z jakimś zwierzakiem. Jak widać Tobie podpasował kruk. Również jesteś inteligentny i taki… nie wiem jak to ująć… – Dziewczyna spuściła wzrok i założyła kosmyk włosów za ucho starając się dobrać odpowiednie słowo, co się chyba nie udało, bo zaczęła nerwowo gestykulować, chcąc zobrazować co chce przekazać. Zaraz jednak parsknęła śmiechem i spojrzała przepraszająco na Aerona i uśmiechnęła się sympatycznie do niego, by ocieplić atmosferę między nimi.
- Ja niestety nie mogę się pochwalić, że kumpluję się z jakimś zwierzęciem. – Wzruszyła ramionami, myśląc, że faktycznie nigdy siebie nie porównywała do nikogo innego. Najbardziej lubiła psy… Więc może byłaby jakimś labradorem?
- A tak na poważnie, to co Cię tutaj sprowadza? Są wakacje, nie powinieneś siedzieć w Szkocji? – Spytała lekko, spoglądając na niego ukradkiem, jakby bała się, że ten zje ją w całości.
Aeron Steward
Aeron Steward

Lichy to kruk, co zdobycz z rąk wypuszcza. Empty
PisanieTemat: Re: Lichy to kruk, co zdobycz z rąk wypuszcza.   Lichy to kruk, co zdobycz z rąk wypuszcza. EmptySro 17 Gru 2014, 16:41

Był ciekawy. Głównie tego, co ich łączyło. Choć to może złe słowo. Chodzi o tą rzecz, która sprawa że Aeron reaguje w całkiem inny sposób niż robił to dotychczas widząc pannę Whisper. Bo musiał istnieć jakiś powód. Nic się bowiem nie dzieje na tym świecie bez powodu. A najłatwiejszym sposobem na odkrycie przyczyny, była rozmowa. Cóż, unikanie tego przez jedną ze stron może całkiem mocno utrudnić zadanie. Ale on nie naciskał. Wiedział że znajdzie się szansa na przyjemną, czy może nie, rozmowę w spokoju. Nie sądził tylko że zdarzy się ona tak szybko. Trzeba korzystać z tego co jest.
Oczywiście że nikt się tak nie wita. Była to stara moda, w większości zapomniana przez starszych, a przez młodych zupełnie nieznana. A Arcio uwielbiał takie rzeczy. Można by powiedzieć że nie trafił ze swoimi narodzinami w dobrą epokę. Wolałby urodzić się parę wieków wcześniej. Gdy nie było takiej kontroli nad wszystkim co się robi. Choć ta wolność również nie była całkowita. Nie żeby obecna epoka była jakaś zła. Wiele rzeczy z tego świata było całkiem przydatnych. Po prostu, gdyby miało to zależeć od Arcia, wybrałby on zupełnie inne czasy. No ale było jak było, żył gdzie żył, i miał do wyboru być częścią tego lub się sprzeciwiać. On jednak połączył oba te wyjścia, i teraz dryfuje samotnie przecinając przepływający czas niczym pojedyncza łódź na wielkim oceanie.
Czy ich spotkanie było przypadkiem? Czy może raczej skrzętnie ułożonym planem? A może było jednym i drugim? No bo nawet jeśli coś nas zaskakuje, czy zdarza się przypadkiem, to wszystkie następne decyzje powiązane z tym wydarzeniem są już planowane. Tak samo było z całym jego pojawieniem się tutaj. Mimo że mogło się wydawać całkowitym przypadkiem, był w tym wszystkim element planu. Zajął miejsce na ławce obok panny Whisper, która uprzejmie się przesunęła. Sama ławka nie była największa, toteż można było poczuć obecność siedzącej obok osoby. Wysłuchał jej spokojnie, przechodząc wzrokiem z kruków na nią. Była dokładnie taka jak ją zapamiętał tamtego wieczoru w pustej klasie. Różnica była tylko taka, że teraz było lato, co odbiło się na jej ubraniu. Musiał przyznać że wyglądała niezwykle ładnie. Gdy skończyła, odpowiedział jej z lekkim uśmiechem:
-Tu nie chodzi o utożsamianie się. Pod wieloma względami zwierzęta są o wiele bardziej cywilizowane niż ludzie. Pewnych cech ludzkich nie da się nam ominąć, niestety. Dlatego tak szanuję zwierzęta.- spojrzał jeszcze na kruki. Albo raczej na jednego, tego obdarowanego przez Arcia kawałkiem bułki. Reszta jego kompanów odleciała, podczas gdy on stał dalej, przypatrując się dziwnym istotom siedzącym na ławce. Chwilę potem i on wzbił się w powietrze, a jego czarne skrzydła lśniły w promieniach słońca. Arcio wrócił wzrokiem do Wandy i powiedział:
-Zwierzęta to wspaniali kompani. Spróbuj sobie jednego znaleźć. Nie pożałujesz.- A owszem, wakacje były. Panna Whisper dalej wykazywała obawy względem pana Stewarda, zupełnie jednak bezpodstawne. Cóż mógł jej zrobić taki miły człowiek jak on? Przecież to nikogo nie skrzywdzi. Chyba. Z dziwnym uśmiechem na ustach odpowiedział jej:
-Byłem u Ollivandera kupić nową różdżkę. A przy okazji skorzystałem i trochę pochodziłem. A cóż Ty tu robisz, panno Whisper?-
Wanda Whisper
Wanda Whisper

Lichy to kruk, co zdobycz z rąk wypuszcza. Empty
PisanieTemat: Re: Lichy to kruk, co zdobycz z rąk wypuszcza.   Lichy to kruk, co zdobycz z rąk wypuszcza. EmptySro 17 Gru 2014, 17:18

Skoro się spotkali, tutaj w Londynie to coś musiało znaczyć. Faktycznie, może to był przypadek, taki, którego się kompletnie nie spodziewasz. A może to ktoś z góry zaplanował. Nie warto drążyć tematu – samo i tak się wyjaśni. Czy tego chcą czy nie chcą.
Whisperówna nie spuszczała już wzroku z kolegi, który się do niej przysiadł. Reszta ptaków już odleciała, został tylko ten, który został obdarowany bułką – chętnie skorzystał z tego przywileju i co chwila tylko skubał dziobem zdobycz, zapewne zadowolony z takiego obrotu spraw. Ta chwila nie trwała długo, o zaraz i ten kompan odleciał, hen daleko, pewnie do swojej kruczej żony i kruczych dzieci. Albo też do kruczego baru, by obgadać z kumplami co też dzisiaj go spotkało. Każdy z nas przecież ma swoje życie prywatne, prawda?
Zauważyła, że i chłopak na nią patrzy przez co poczuła się trochę nieswojo, jednak nie chciała tego pokazać. Byli na neutralnym gruncie, więc nie ma potrzeby i nie ma obaw, że ktoś ze szkoły ich zauważy. Zresztą nawet jeżeli, to co? Nic złego nie robią, tylko rozmawiają. A to, że chłopak a opinię samotnika to inna sprawa. Gdy ten skończył mówić ta tylko oderwała wzrok od niego i spojrzała w niebo, chcąc się nieco ogrzać w promieniach lipcowego słońca.
- Hm. Sądzę, że mogłabym się zakumulować z psem. Psy są fajne. Troskliwe i patrzą na nas z czułością. Do takiego zawsze można się przytulić, a gdy wchodzisz do domu to taki rzuca się na Ciebie z ochotą i nie odstępuje Cię na krok. Super sprawa mieć takiego pupila. – Powiedziała z entuzjazmem, wyobrażając sobie siebie w posiadaniu uroczego psiaka, którego nazwałaby Herman albo Stefan. Nosiła by go ze sobą wszędzie! Nawet postarałaby się go przemycić do Hogwartu. Skoro koty mogą tam chodzić swobodnie to psy również. No i już widziała te szalone pościgi za panią Norris. Aż się uśmiechnęła.
Zerknęła na niego kątem oka i chciała sobie w myślach wytłumaczyć co też oznaczał te dziwny uśmiech występujący na twarzy Arcia. Czyżby się z niej śmiał albo kpił? Chyba nie mówiła niczego głupiego… Wzruszyła ramionami jakby chcąc zobrazować, że w sumie siedzi i o. Po prostu jest.
- Uszkodziłeś różdżkę? Jakim cudem? – Spytała wpierw z ciekawości, myśląc, że to bardzo dobrze, że ta nie musi wymieniać swojej. Była z nią związana już te kilka lat, i miała nadzieję, że ze swoim magicznym badylem nie będzie musiała się nigdy rozstać.
- Zabrałam się z tatą, który musiał załatwić coś na mieście. Nie chciało mi się siedzieć w domu, więc skorzystałam z okazji i namówiłam go również na mały wypad do kawiarenki na moje ulubione ciacho. – Posłała uśmiech w jego stronę, nie mając nic przeciwko powiedzenia mu prawdy. Nie czuła się przy nim źle, jednak coś stanowczo było nie tak.
Poza tym wstyd było przyznać, ale lubiła gdy ten się do niej zwracał per ‘Panno Whisper’.
Aeron Steward
Aeron Steward

Lichy to kruk, co zdobycz z rąk wypuszcza. Empty
PisanieTemat: Re: Lichy to kruk, co zdobycz z rąk wypuszcza.   Lichy to kruk, co zdobycz z rąk wypuszcza. EmptySro 17 Gru 2014, 22:19

Arcio z kolei nie przejmował się otoczeniem. Mogliby nawet siedzieć na środku wielkiej sali (czego wolałby jednak unikać). Był człowiekiem którego rzadko kiedy obchodziła opinia innych osób. No, czasem zachowywał się tak by jak najbardziej nastraszyć, czy zrazić do siebie drugą osobę. Owocowało to pewnymi dziwnymi pogłoskami krążącymi w okół jego osoby. Było mu to zresztą bardzo na rękę. Mniej upierdliwych ludzi oznaczało więcej czasu na robienie o wiele bardziej przyjemnych rzeczy. Panna Whisper zaś wyglądała jak gdyby obawiała się czy aby przypadkiem nie zauważy ich jakiś uczeń, bądź co gorsza ktoś inny. Ha, zabawnie by było gdyby jej ojciec nagle się tu pojawił. Ciekawe jakby na to zareagowała. Arcio się uśmiechnął. Chętnie by to zobaczył. Jego córka z jakimś mrocznym i dziwnym typem. Interesujące, po ilu sekundach dostałby zaklęciem w łeb? Pewnie dość szybko. Z myślenia wyrwała go wypowiedź Wandy. Zastanowił się. Psem? Hmm. Z jednej strony było to, jakby to powiedzieć, nadzwyczaj zwyczajne. Z drugiej jednak strony psy były jednymi z najwierniejszych stworzeń chodzących na tym świecie. Cóż, na pewno nie świadczyło to źle o Wandzie. Oczywiście istniała szansa że ta zmyślała, Arcio był jednak pewien że gdyby faktycznie miałoby to miejsce, od razu by to wyczuł. Odpowiedział jej, normalnym głosem:
-Owszem, psy są fajne, aczkolwiek czasem śmierdzą, no i dużo jest zabawy z ich czesaniem i jedzeniem- no i były zazwyczaj duże. A to wszystko wzięte razem oznaczało kłopoty, a jak powszechnie wiadomo, Arcio miał uczulenie na wszelkie kłopoty i problemy. A owy dziwny uśmiech nie oznaczał niczego złego. Był to po prostu zwykły grymas, który czasem sobie wypływał na powierzchnię. Czaaaasem oznaczał chytry albo niecny plan, zdarzało się to jednak rzadko, i nigdy w towarzystwie drugiej osoby. Na pytanie o różdżkę odpowiedział:
-Cóż, przydarzył się jej mały wypadek. No wiesz, czasem i przedmiotom martwym może się coś stać, prawda? A dzięki temu mam wreszcie czarną różdżkę hebanową.- A jak wiadomo, czy może nie, bowiem nie każdy interesował się właściwościami innych drzew z których robi się różdżki, Heban był doskonałym materiałem na różdżki dla czarodziejów specjalizujących się w transmutacji, czyli tym, co Arcio bardzo lubił. Długo czekał na tą okazję, no i wreszcie mu się udało. Później przyjdzie zaś czas na przetestowanie jej. Na czymś. Albo na kimś.
A więc była tu z tatą. No proszę, może faktycznie się tu pojawi. Albo może lepiej nie? Kto wie jakby to się skończyło. Zauważył że panna Whisper, mimo iż stosunkowo odprężona, skrywała w sobie jakiś dziwny niepokój, lub może napięcie. Zastanowił się, co może być tego przyczyną. Nic mu za bardzo nie przychodziło do głowy, więc, pominąwszy poprzednią wypowiedź o ciastkach i restauracjach, zapytał wprost, patrząc się jej dziwnie w oczy:
-Panno Whisper, czy wszystko jest w porządku?-
Wanda Whisper
Wanda Whisper

Lichy to kruk, co zdobycz z rąk wypuszcza. Empty
PisanieTemat: Re: Lichy to kruk, co zdobycz z rąk wypuszcza.   Lichy to kruk, co zdobycz z rąk wypuszcza. EmptyCzw 18 Gru 2014, 15:33

Skoro już decydujesz się na jakiekolwiek zwierze domowe to raczej musisz się liczyć z tym, że opieka nad nimi nie jest usłana różami. Musisz dbać o swojego pupila, karmić go, czyścić i po nim sprzątać. Dla Wandy było to oczywiste – wszak już tyle razy chodziła w te i we w te do sowiarni, by sprawić przyjemność swojemu Fantkowi. Dlatego też miała nieco zdziwioną minę, po tym jak usłyszała stwierdzenie Aerona na temat psów, które Whisperówna ukochała. Kiedyś, za kilka lat sobie takiego sprawi. ogromnego labradora, którego będzie mieć od małego szczeniaczka, i którego będzie kochać nad życie.
Spoglądała na niego, gdy również ten odezwał się w kwestii różdżki i pokiwała głową. No tak, czasami różdżki się niszczyły – nic nadzwyczajnego. Coś się kończyło, a coś rozpoczynało. Była pewna, że odnalezienie i dobranie odpowiedniej różdżki dla Aerona było nie lada frajdą. W końcu różdżka wykonana z hebanu nie była byle czym.
- To widzę, że dobrałeś sobie nowego, odpowiedniego kompana. Heban idealnie nadaje się i współgra z osobami lubującymi się w transmutacji, prawda? A sądząc po podręczniku, który przez przypadek Ci zabrałam to Ty jesteś taką osobą. – Powiedziała lekko, na powrót przypominając sobie o jej makabrycznej pomyłce, jaką było zawinięcie tomu dotyczącego transmutacji należącego tak naprawdę do Działu Ksiąg Zakazanych a nie do Stewarda. Było jej wstyd, że zapomniała o swoim marnym podręczniku – potem przez wiele dni unikała Arcia byle by tylko go nie spotkać. Gdy już się przemogła zostawiła swoją zdobycz w dormitorium chłopców i zaniechała prób odzyskania swojej książki. Jakiś czas potem zakupiła nową, wydanie rozszerzone, by nie odstawać od kolegi.
Na to wspomnienie uśmiechnęła się delikatnie, pozwalając tym samym na utworzenie się słodkich dołeczków w policzkach.
Pomysł z nakryciem ich razem przez jej ojca byłby zabawny. Jej tatuś nie był typem mężczyzny, który z mordem w oczach patrzy na chłopców kręcących się wokół jego córki. Ufał jej i wiedział, że jest rozsądna dlatego tylko ze śmiechem dopytywał, czy coś z tego wyjdzie. Był przyzwyczajony do widoku Wandzi w otoczeniu młodzieńców – w końcu wychował również syna, więc siłą rzeczy kumple Doriana byli częstymi gośćmi w domu Whisperów.
Zauważyła dziwny wzrok Krukona, który trochę ją zaniepokoił. Potem jego pytanie padające z kształtnych ust, które miała okazję skosztować. I ten dreszcz zahaczający o koniuszki jej palców. Odwzajemniła iskrzące spojrzenie i wzruszyła nieporadnie ramionami bo nie wydawało się jej, że coś złego się stało. Chłopak był widocznie przewrażliwiony.
- Och, nie. Nic się nie stało. – Zaśmiała się cicho, bo może brunet zauważył, że działa na nią inaczej niż reszta chłopaków przebywających w jej towarzystwie. Aeron różnił się od innych, nie tylko sposobem bycia, ale całym sobą. Począwszy od gestów do słów, które wypowiadał. To zdecydowanie podobało się Wandzie.
- Wydaje mi się, że trochę mnie onieśmielasz. – Wyrwało się jej szczerze.
Aeron Steward
Aeron Steward

Lichy to kruk, co zdobycz z rąk wypuszcza. Empty
PisanieTemat: Re: Lichy to kruk, co zdobycz z rąk wypuszcza.   Lichy to kruk, co zdobycz z rąk wypuszcza. EmptyCzw 18 Gru 2014, 18:28

No i właśnie to był największy kłopot. Aeron, wychowany tak, by na nikim nie musiał polegać i nikogo nie musiał prosić o pomoc,  czasami bywał po prostu oschły. Cóż, on tak już miał. Ciężko go było zmusić do bezpośredniego okazywania uczuć. Przez to jego opinia była taka jaka była. Nie znaczyło to jednak że nie potrafił w ogóle kochać czy wykazywać innych uczuć. Przykładem była Chiara, jego trochę martwa siostra, czy ten głąb Dem. No i teraz mógłby zastanowić się nad panną Whisper. Wtargnęła ona do jego życia niczym Filch do korytarza pełnego uczniów. Nadal nie bardzo wiedział co o tym wszystkim myśleć. Czy w ogóle iść dalej tą ścieżką, kontynuować tą znajomość, czy może uciąć to wszystko, nim Wanda pozna go zbyt dobrze? Co sprawiło że w ogóle dotarł do tego momentu? Normalnie już dawno odsunął by ją na bok, tak jak postępował ze wszystkimi. A jednak, gdy ją zobaczyl, gdy przypomniał sobie smak i miękkość jej delikatnych ust, jej zaskoczony wzrok, nie potrafił po prostu odejść. Spojrzał na nią. Nie, to nie pomogło. Dalej nie wiedział co myśleć. Westchnął przeciągle. Niektóre rzeczy powinny być o wiele prostsze. A Arcio po prostu nienawidził zagadek. Przesunął ręką po swojej głowie, przy okazji czując włosy na łepetynie.
Mile się zaskoczył słuchając jak panna Whisper mówi o właściwościach hebanowych różdżek. Nie każdy znał się na różdżkach, nie licząc swojej własnej. Odpowiedział Wandzie:
-No proszę, wiesz jakie właściwości ma heban. Jestem mile zaskoczony. Owszem, masz rację; bardzo lubię transmutację, i śmiem twierdzić że jestem jednym z najlepszych uczniów w szkole z tego przedmiotu. A podręcznik który przez przypadek mi zabrałaś, należał do jednego z działów Ksiąg zakazanych, i sądzę że gdyby jakiś nauczyciel przyłapałby Cię na jego posiadaniu, miałabyś dość spore problemy, panno Whisper.- zakończył ze śmiechem. Pamiętał jeszcze ile zachodu zabrało mu zdobycie jej. I ile dni planowania, obserwowania i knucia mu na to zeszło. A samo odbicie zakładnika poszło niezwykle gładko. Nie sądził żeby Wandzia głębiej zajrzała do książki. Gdyby jednak tak uczyniła, mogła by się dowiedzieć paru ciekawych rzeczy, pod warunkiem że transmutację opanowała w stopniu wyższym niż zadowalający. Inaczej po prostu nic by z niej nie zrozumiała. A książkę panny Whisper Arcio oddał, a przynajmiej tak mu się wydawało. Zostawił ją w dormitorium dziewcząt, gdzie miał nadzieję Wandzia ją znajdzie.
Pierwsza odpowiedź na jego pytanie tylko utwierdziła Aerona w przekonaniu, że coś jest właśnie nie tak. Nie zamierzał naciskać. Gdy Wanda będzie chciała, sama wyjawi mu o co chodzi. Podejżewał parę możliwości, aczkolwiek dopóki nie będzie pewny, nic nie jest przesądzone. Może Arcio był  tak brzydki, że dziewczyna ledwo co wytrzymywała z nim w jednym miejscu? A może odwrotnie, był tak zniewalająco boski, żegdy tylko go widziała, była mokra... od potu. Możliwe też było że kiedyś coś mógł jej zrobić; coś czego nie pamięta. A może wysłał ją Dorian, chcąc zrobić z Arcia barana? Cóż, możliwości było naprawdę wiele. Odczekał krótką chwilę, wciąż przyglądając się tej dziwnej istotce siedzącej obok niego. Wyglądała prześlicznie w tym słońcu. Po niecałej minucie odpowiedziała drugi raz. Arcio ją onieśmiela? Możnaby jeszcze zastanawiać się w jakim sensie, ale Arcio domyślił się całej reszty. Pomyślał nad odpowiedzią, po czym powiedział, czy raczej zapytał, zabawnym tonem:
-Czy Ty przypadkiem nie zakochałaś się we mnie?-
Wanda Whisper
Wanda Whisper

Lichy to kruk, co zdobycz z rąk wypuszcza. Empty
PisanieTemat: Re: Lichy to kruk, co zdobycz z rąk wypuszcza.   Lichy to kruk, co zdobycz z rąk wypuszcza. EmptyCzw 18 Gru 2014, 23:15

Dziewczyna miała szczerą ochotę wywrócić oczami gdy ten zaczął się przechwalać o tym jaki to on nie był dobry z tego i owego. Owszem, Krukoni zazwyczaj odznaczali się wysoką inteligencją, byli niezwykle dumni ale nie przechwalali się. Zazwyczaj. Tą cechę gównie należało przypisywać rezydentom domu Slytherina. Nie skomentowała jednak tego, bo nie chciała być niegrzeczna tylko spojrzała na niego jakoś tak dziwnie i jakby z żalem, że się tak zachował i potraktował ją jak pierwszoroczniaka, którym przecież nie była. Czyżby zapomniał, że chodzili do jednej klasy? Że Wandzia nie była jedną z tych osób, które siedzą cicho w klasie, a wręcz przeciwnie – udzielają się i aktywnie uczestniczą w lekcji. Może nie miała takiej wiedzy jak on, jeszcze nie miała okazji operować wspólnie z księgami z zakazanego działu, ale to wszystko przed nią.
Na jego stwierdzenie parsknęła lekko i odwróciła spojrzenie by móc spojrzeć na przeciwległy budynek, stary, z czerwonej cegły, w którym mieściła się kawiarenka, w której była z ojcem. Potem powróciła do twarzy Stewarda.
- Wydaje mi się, że naprawdę traktujesz mnie jako głupszą od siebie. Wiem doskonale co by się stało, gdyby mnie ktoś przyłapał na posiadaniu takiej księgi. Na moje szczęście nic złego się nie zadziało. – Powiedziała odrobinę urażona jego prześmiewczym tonem i zamrugała kilkukrotnie, by jeszcze powiedzieć.
- I radzę Ci byś nie zadzierał tak nosa, panie Steward, bo to może się na panu odbić. – Uniosła lekko podbródek i zmrużyła oczy, chcąc dać mu do zrozumienia, że mimo wszystko to nie jest byle kim. Może źle i niedokładnie zrozumiała jego słowa, ale… poczuła się wyjątkowo paskudnie. Zupełnie jakby ktoś wylał na nią wiadro zimnej wody.
Być może Aeron nie miał chęci by ją zranić, może nie do końca wiedział jak rozmawiać z kobietami…Wszystko jednak da się naprawić. Da się również rozluźnić atmosferę, co zaraz też Arcio trochę nieświadomie uczynił. Gdy zadał jej pytanie, dość odważne zresztą zaśmiała się w głos odchylając głowę do tyłu, samej na początku nie wiedzieć co odpowiedzieć, bo było to dość szokujące. Przez chwilę śmiała się głośno, starając się zakrywać buzię i spojrzała roziskrzonymi, piwnymi oczętami na twarz Krukona – że też coś takiego wpadło mu do głowy. Powiedział to specjalnie czy też nie, to było nieistotne.
- Och, ależ oczywiście. Nie widać tego jak na Ciebie lecę? – Spytała, starając się zapanować nad swoim głosem i przesunęła dłonią po policzku chłopaka, będąc dalej rozbawiona jego pytanie i ogólną sytuacją. Jak widać panna Whisper była typową kobietką. Przechodziła z jednego stanu do drugiego, łatwo było ją zranić, omamić jak i rozśmieszyć.
Ponownie czując skórę pod palcami, nie zorientowała się tak naprawdę co właściwie robi. Może chciała go sprowokować, zrobić coś zakazanego?
Aeron Steward
Aeron Steward

Lichy to kruk, co zdobycz z rąk wypuszcza. Empty
PisanieTemat: Re: Lichy to kruk, co zdobycz z rąk wypuszcza.   Lichy to kruk, co zdobycz z rąk wypuszcza. EmptyPią 19 Gru 2014, 15:28

Ależ Aeron wcale się nie przechwalał. Smutne było to że panna Whisper właśnie tak odebrała słowa Aerona. Można było o nim powiedzieć wszystko, ale na pewno nie to że się przechwala. Czym innym była znajomość własnej wartości, a czym innym było zwykłe przechwalanie. Wiele osób nie rozumiało różnic zachodzących między tymi dwoma określeniami, co często skutkowało różnymi nieporozumieniami. Zresztą jemu wcale nie zależało na uznaniu innych. Wiedza którą zdobywał miała się mu przydać w osiąganiu zupełnie innych celów. Gdyby pragnął uznania czy uwielbienia, chyba popełniłby samobójstwo. To totalnie nie w jego typie. I zupełnie nie o to mu chodziło gdy rozmawiał z panną Whisper. On po prostu stwierdzał fakty. I wcale nie uważał że Wanda jest od niego głupsza. Broń boże. Pamiętał z lekcji że ta mała osóbka była zawsze przygotowana. Zawsze wszystko umiała, gdy ktoś potrzebował pomocy, tłumaczyła mu. Zdziwił się zatem jej reakcją. Westchnął, i odpowiedział jej:
-Niestety źle Ci się wydaje panienko Whisper. Moim zamiarem nie było urażenie Twojej osóbki. Doskonale znam Twoje możliwości, więc nie obrażaj się tak łatwo.- no, ale ta mini groźba wypowiedziana potem lekko zirytowała Arcia. Nie dał jednak nic po sobie poznać. Nie byłby sobą gdyby było inaczej. Zmarszczył lekko brwi, spojrzał jej w oczy i powiedział dobitnie:
-A niby co takiego możesz mi zrobić, hmm?- odpowiedź ta miała za zadanie lekko ją sprowokować. Aeron był ciekaw co też takiego interesującego panna Whisper była zdolna mu zrobić. Nie żeby się jej bał; widywał o wiele groźniejsze osoby od niej. Prychnął. Nie sądził że mówił AŻ tak niewyraźnie. Ani też skomplikowanie. Zresztą już nieważne. Bowiem reakcja panny Whisper na jego ostatnie pytanie była bardzo interesująca. Patrzył jak wybucha głębokim śmiechem, nie mogąc go powstrzymać. Odczekał chwilę, by ujrzeć śliczne brązowe oczy wpatrzone w niego. Uhh, mimo wszystko trzeba było to przyznać - jej oczy były piękne. Jak kolor głębokiego drewna. To mu przypominały. Usłyszał odpowiedź i zaśmiał się w środku. Oj Wandziu, nie potrafisz Ty kłamać. Głos trząsł się jej niczym liść na wietrze. Poczuł jej delikatną rękę na swoim policzku. No proszę, a jednak panna Wandzia nie jest tak onieśmielona jak mówiła. No to co, powtórka z ostatniego spotkania? Spojrzał jej głęboko w oczy. Ręką chwycił ją delikatnie za podbródek, zbliżył twarz tak, że prawie stykali się nosami. Czuł jej oddech na policzku, i mógł się założyć że Wandzia czuła jego. Uśmiechnął się delikatnie, i powiedział cicho:
-Niestety nie widać. Musisz bardziej mnie przekonać-. Ostatnim razem to on ruszył o ten ważny krok dalej. Łatwo grozić, ale czy panna Whisper będzie wstanie faktycznie coś zrobić, czy poprzestanie tylko na pustych słowach? Może tym razem ucieknie? Albo nagle ktoś im przeszkodzi?
Wanda Whisper
Wanda Whisper

Lichy to kruk, co zdobycz z rąk wypuszcza. Empty
PisanieTemat: Re: Lichy to kruk, co zdobycz z rąk wypuszcza.   Lichy to kruk, co zdobycz z rąk wypuszcza. EmptyPią 19 Gru 2014, 17:04

Dziewczyna czując na sobie spojrzenie Krukona odwróciła szybko wzrok jakby została przyłapana na czymś niewłaściwym i tylko kiwnęła głową, na odczepnego, wiedząc doskonale, że nie powinna się obrażać. Przecież tego nie robi. Miała ochotę machnąć ręką na to wszystko i przejść na inny temat, bardziej bezpieczny, bo widziała, że rozmowa z Aeronem wcale do najłatwiejszych nie należała. Musiała się skupić, by jakoś to gładko szło, a i by ten nie zrozumiał opacznie jej słów, które w niektórych momentach wysypywały się jej z ust. Nie chciała by ich relacja uległa zniszczeniu, skoro dopiero co zaczynali się poznawać.
- Och, no wiesz. Napuszczę na Ciebie moich kumpli z drugiej klasy. Oni potrafią dać w kość. – Powiedziała poważnym tonem, patrząc mu głęboko w oczy, modląc się w duchu, by nie zaśmiać się mu w twarz. Opanowała mimikę twarzy i zatrzymała się gdy Aeron odpowiedział jej znowu delikatnym gestem, zbliżając swoją twarz do jej facjaty. Poczuła woń męskich perfum, ciepły oddech chłopaka i ten dziwny dreszcz, który przeszedł wzdłuż kręgosłupa. To nieprawda, że się w nim zakochała! Miała ochotę tupnąć i krzyknąć niczym rozkapryszone małe dziecko, któremu odbiera się lizaka. Zamiast tego podjęła jego niebezpieczną grę i wpatrzyła się w niego, starając się doszukać czegoś co kazałoby jej powiedzieć stop.
Nie zauważyła nic, co powinno ją ostrzec, chłopak zdawał się ma z niej niezłą rozrywkę, jednak ona uparcie to ignorowała. Może to on tak na nią działał? Może miała ochotę spróbować czegoś nowego? Przestać być grzeczną dziewczynką z piątej klasy, która uganiała się jedynie za książkami i dobrymi ocenami? Przechyliła głowę jakby sama nie wiedziała co o tym myśleć. Steward ją w pewien sposób kręcił, jeszcze nie umiała tego określić, ale coś między nimi było. To chyba ten magnetyzm, bo ilekroć na niego nie trafiała zawsze zamieniała z nim kilka słów, czy też pocałunków, jak było i ostatnim razem. Gdyby tylko wiedziała co myśli Arcio… wszystko byłoby wtedy łatwiejsze. Niestety, życie mami nas na każdym kroku i zmyla, choćbym nie wiem co.
Otworzyła szerzej ciemne oczęta i obserwowała go uważnie jakby chcąc zbadać, co też ten będzie chciał uczynić. Czy zdecyduje się na kolejny krok? Czy może tym razem to ona zrobi coś czego może potem żałować? Myślała nad tymi słowami i poruszyła się nieznacznie, by zaraz pod wpływem chwili pochylić się ku niemu i obdarzyć go słodkim pocałunkiem w usta. Zupełnie niespiesznym, jak gdyby chciała sprawdzić reakcję Szkota na jej niedorzeczne zachowanie.
Nie martwiła się, że ktoś ich tutaj nakryje. Byli daleko od szkoły i od reszty uczniów, a jej ojciec będzie dopiero za jakiś czas. Zobaczymy, czy było warto zagłębiać się w bliższą relację z Aeronem, czy też nie.
Aeron Steward
Aeron Steward

Lichy to kruk, co zdobycz z rąk wypuszcza. Empty
PisanieTemat: Re: Lichy to kruk, co zdobycz z rąk wypuszcza.   Lichy to kruk, co zdobycz z rąk wypuszcza. EmptyPią 19 Gru 2014, 19:01

Och, Arcio doskonale wiedział że rozmowa z nim nie należy do najprostszych czynności. Był on tak doskonałym obserwatorem, że wystarczyło parę gestów, ton głosu, czy spojrzenie, i wiedział prawie wszystko. Dlatego tak często w młodości był z tego powodu odrzucany, a dorośli od niego stroniło, twierdząc że jest nawiedzony. Potrafił wyczuć najdrobniejsze kłamstwo padające z ich ust. Najzabawniejsze w tym w tym wszystkim było te ich pokrętne tłumaczenia, zaprzeczanie, albo bagatelizowanie jego słów. Wtedy zrozumiał jak fałszywy jest ten świat i ludzie go tworzący. Od tego czasu trzymał się z boku, wykorzystując swój dar obserwacji dla samego siebie. Wszystko szło do czasu. Do czasu, gdy ujrzał tą dziewczynę. Wanda Whisper. Czym, lub kim ona była, że tak ciężko przy niej myślał? Gdy tego pamiętnego spotkania w pustej sali ich usta zetknęły się po raz pierwszy, nawet on stracił na chwilę jasność umysłu. Liczyły się tylko one, miękkie, słodkie, delikatne niczym dotknięcie puchem, gorące niczym rozżarzony piec. Musiał. Musiał się dowiedzieć więcej. Przekonać się czy jest sens pakować się w tą znajomość; czy jest sens odsłaniać się przed kimś, kogo prawie w ogóle nie zna? Nie sądził by panna Whisper była zła. Nie wyczuwał w niej nic złego. Oczy błyszczały niczym rozpalone polana w ognisku; oddech przyspieszył; ręką się delikatnie trzęsła. Odpowiedział jej jeszcze, zanim zaczął cokolwiek robić:
-To wtedy mogłoby dojść do małej masakry- powiedział żartobliwym tonem. Dzieci oznaczały hałas, kłopoty, i sto innych problemów na które Aeron ma uczulenie. Dlatego tak bardzo unika tych małych paskudnych stworzeń. Za moich czasów ludzie byli spokojniejsi. Teraz co pokolenie to gorsze, głośniejsze i bardziej bezczelne. Jak tak dalej pójdzie, to ten świat, który i tak stoi na progu zagłady i totalnej destrukcji, po prostu wybuchnie, zabierając ze sobą wszystkich ludzi. Dobra, dobra, trochę za bardzo odleciał z tym myśleniem. Na razie siedział na ławce z piękną dziewczyną, niemal stykając się twarzami, czując jej miękką skórę pod palcami. Widział jej wzrok, wwiercający się w niego, lecz nie znajdujący niczego. Trwała tak przez dłuższą chwilę, szukając czegoś, zastanawiając się, myśląc nad czymś. Aeron widział że się waha; waha się czy złamać zasady swojego życia, dawno ustalone, lecz teraz wchodzące jej w drogę. Czy zostanie tym kim jest, jeśli zrobi ten krok? Czy może będzie tego żałowała? A może będzie żałowała tego że nie spróbowała? W końcu coś postanowiła, i po ułamku sekundy ich usta znów złączyły się w uścisku pełnym słodkiej miękkości. Mimo iż już to robił, wiedział jak smakują jej usta, mimo to był zaskoczony ich miękkością, ich fakturą, ich ciepłem. Nie spieszyła się, a więc była zdecydowana w tym co zrobiła. Aeron przesunął palcami po jej policzku, oddając pocałunek, przenosząc drugą rękę na jej talię. Pod ręką czuł jej ciało, mimo pozornego zakrycia go sukienką. Otworzył oczy, spojrzał na nią. W blasku słońca jej postać wydawała się eteryczna, niczym duch. A jednak siedział obok, z ustami naciskającymi na jej usta. Z poczuciem że mimo wszystko jest realna. Czy było warto angażować się w tą znajomość, tak niespodziewaną, tak dziwnie zaczętą, która powinna się skończyć nim w ogóle się zaczęła?
Oby.
Wanda Whisper
Wanda Whisper

Lichy to kruk, co zdobycz z rąk wypuszcza. Empty
PisanieTemat: Re: Lichy to kruk, co zdobycz z rąk wypuszcza.   Lichy to kruk, co zdobycz z rąk wypuszcza. EmptyNie 21 Gru 2014, 16:10

Krukonka nie miała zbyt wielu okazji do tego by poznać lepiej sam na sam jakiegokolwiek chłopaka. Miała bowiem dopiero 15 lat, a do jej głównych zainteresowań należała nauka i zabawa z przyjaciółmi. Co nie znaczyło jednak, że była kompletnie niedoinformowana co, jak, z kim. Wiedziała co robić, by podobać się chłopakom, wiedziała również jak wykorzystać swoje atrybuty kobiecości, które z roku na roku dodawały jej coraz więcej powabności. Raz na jakiś czas spotykała się z chłopakami z roku, czy też starszymi, jeżeli Ci wykazywali jakieś zainteresowanie jej osobą. Nie robiła jednak tego za często, bo nie widziała takiej potrzeby. Rzadko, który chłopak był w stanie zawrócić jej w głowie. No, może prócz jednego Aurora, który starszy od niej o kilka lat czasami nawiedzał ją w młodzieńczych snach.
Teraz jednak nie spodziewała się, że ponownie pan Steward zaszczyci ją spotkaniem, jakże przypadkowym, akurat w tej części Londynu. Do tego znowu krótka pogawędka dawała dziewczynie znać, że chłopak jest naprawdę interesujący. Trzeba się przy nim pilnować to jasne, gdy nie znasz danej persony zbyt dobrze, aczkolwiek całkiem fajnie czuła się w jego towarzystwie. Czuła w końcu, że ktoś jej słucha, analizuje jej wypowiedzi pod każdym kątem i daje to samo co ona. Uwagę i cenne wskazówki. Uśmiechnęła się na samą myśl, że z Arcia nie jest taki zły kompan.
Niewiadomo co dokładnie popchnęło dziewczynę o pocałowania go. Może to przez ten magnetyzm, który z jakiś przyczyn przyciągał ją do Krukona, w jego objęcia. Może to chęć zrobienia mu na złość, namieszania mu w głowie? Sama nie wiedziała, ale coś ją ciągnęło do niego jakaś niewidzialna ręka kazała siedzieć z nim tutaj i konwersować o problemach świata.
Ręce Stewarda objęły ją w talii, co tyko dało możliwość zbliżenia się do niego jeszcze bardziej. Całą sobą wchłonęła męski zapach w nozdrza, starając się zapamiętać dziwny bukiet kwiatów, jednocześnie na nowo odkrywając usta partnera, które być może mają jej wiele do zaoferowania.
Żyła chwilą, tak się jej mogło wydawać. Nie martwiła się czy ktoś ich zobaczy, czy stanie się coś jeszcze, co ich pocałunek znaczy. Nie zastanawiała się nad tym. Wystarczyło jej poczucie bezpieczeństwa, lekki dreszczyk emocji i to ciepło otaczające ją zewsząd. Pogłębiła niewinne muśnięcie i odruchowo objęła towarzysza ramionami, zarzucając mu je na szyję, coby było jej wygodniej rozkoszować się chwilą wytchnienia.
Przez moment przeszła jej myśl, że skoro znowu zbliżyła się do Krukona, to ten jest zainteresowany jej osobą, co tylko sprawiło, że ta wydała z siebie jęknięcie, które dla chłopaka oznaczało aprobatę a dla niej kolejne nieprzespane noce z rozminą typu Czy na pewno mu się podobam?
Palce dziewczyny rozpoczęły powolny taniec po nieokrytej żadnym materiałem szyi chłopaka, pieszcząc ją tym samym, jakby sama autorka chciała uspokoić kolegę z klasy jak i siebie, że to co robią to w końcu nic złego. Są młodzi, chcą się poznać.
Coś jednak nie dawało spokoju pannie Whisper. Nie martwiła się na razie tym, trwając w najlepsze w Krukońskim pocałunku.
Sponsored content

Lichy to kruk, co zdobycz z rąk wypuszcza. Empty
PisanieTemat: Re: Lichy to kruk, co zdobycz z rąk wypuszcza.   Lichy to kruk, co zdobycz z rąk wypuszcza. Empty

 

Lichy to kruk, co zdobycz z rąk wypuszcza.

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry 
Strona 1 z 2Idź do strony : 1, 2  Next

 Similar topics

-
» Kruk Bevan
» Kruk Voldriel (Nemesis)

Permissions in this forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
Marudersi :: 
Strefa Gracza
 :: 
Dodatki do postaci
 :: Myślodsiewnia :: Zakończone
-